,,Kłamstwo uczyniliśmy naszym schronieniem i ukryliśmy się pod fałszem.''
Księga Izajasza 28; 15
Generał Władysław Anders i jego ukraińska żona Iryna Jarosewycz . W 1919 roku należała do NAJŚCIŚLEJSZEGO KRĘGU, kuźni Banderowskiego harcerskiego Płastu, zaś jej brat Anatol działał w organizacji Płastowego kurenia Czarnomorców z Romanem Szuchewyczem, późniejszym dowódcą OUN - UPA i zwyrodniałym mordercą Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej
Na zdjęciu żołnierze Ukraińskiej Armii Narodowej na plażach Normandii, gdzie będą walczyć o Samostijną Ukrainę, dowodzonej przez generała Pawło Szandruka, późniejszego kawalera... Krzyża Orderu Virtuti Militari, nadanego mu no nie przez kogo innego, jak tylko przez ,,naszego'' gieroja narodowego, mesjasza 8 TYSIĘCY REZNUNÓW DYWIZJI SS GALIZIEN, KTÓRZY, W TYM SAMYM NIEZMIENIONYM SKŁADZIE, I KTÓRZY DO TEGO CZASU DOKONYWALI MASOWYCH ZBRODNI LUDOBÓJSTWA NA POLSKIEJ LUDNOŚCI WOŁYNIA I MAŁOPOLSKI WSCHODNIEJ, ZA SPRAWĄ WŁAŚNIE, NIE KOGO INNEGO, JAK KUMPLA ANDERSA, NICZYM DZIEWICA ORLEAŃSKA, PRZEOBRAZILI SIĘ W CIĄGU JEDNEGO DNIA W UKRAIŃSKIEGO, NIEWINNEGO ZE WSZECH MIAR MOTYLKA, TYM RAZEM POD NIECO ZMIENIONYM SZYLDEM... UKRAIŃSKIEJ ARMII NARODOWEJ, ŻEBY NIKOMU TO SIĘ NIE KOJARZYŁO PRZYPADKIEM JUŻ Z SS GALIZIEN.
Oddziały ukraińskiej SS GALIZIEN, PRZEMIENIONE CUDOWNIE W UKRAIŃSKĄ ARMIĘ NARODOWĄ, NADAL WYSŁUGUJĄC SIĘ JAK OSTATNIE KUNDLE HITLEROWI i jego III RZESZY i to, aż do ostatniego dnia jej istnienia, tacy byli gorliwcy, we Francji, zmobilizowani zostali do odparcia u wybrzeży Normandii, ataku, jak sami o tym mówili... przyjaciół Stalina, żołnierzy najbardziej zdegenerowanych według nich wówczas, państw czyli lądujących na jej plażach 6 czerwca 1944 roku, żołnierzy USA i Wielkiej Brytanii, którzy zostaną przez nich wymazani raz na zawsze, z oblicza spokojnych niemieckich miast, którzy wraz z milionami mieszkających w nich cywilów, w końcu odetchną z ulgą.
Tych samych POSPOLITYCH UKRAIŃSKICH BANDYTÓW i LUDOBÓJCÓW Z UAN, POLSKI RENEGAT I ZDRAJCA, WŁADYSŁAW ANDERS UZNAŁ WOBEC DOWÓDZTWA ALIANTÓW ZA... POLAKÓW, OBYWATELI II RZECZPOSPOLITEJ, ŻEBY TYLKO, NIE DAJ BOZIUNIU SPADŁ KTÓREMUKOLWIEK Z NICH, CHOĆ JEDEN WŁOSEK Z GŁÓWKI, BO WTEDY JEGO KOCHANIUTKA IRYNA, DAŁABY MU POPALIĆ PO POWROCIE PRZEZ JEJ MISIACZKA W DOMOWE PIELESZE, GDYBY TYSIĄCOM Z NICH NIE URATOWAŁ, DLA SWEGO UKRAIŃSKIEGO SKARBULKA, SWOJEJ BANDEROWSKIEJ MUZY, ICH BRUDNYCH ZBRODNICZYCH TYŁKÓW, KTÓRE I ONE MIELI NAWET USMAROWANE W OCEANIE PRZELANEJ PRZEZ SIEBIE POLSKIEJ KRWI, ABY TYLKO NIE ZOSTALI WYDANI PRZEZ BRYTYJCZYKÓW I AMERYKANÓW, WŁADZOM RADZIECKIM, KTÓRE ŻĄDAŁY EKSTRADYCJI ICH WSZYSTKICH, ZA POPEŁNIONE PRZEZ NICH ZBRODNIE PRZECIWKO LUDZKOŚCI, NA ZIEMIACH BYŁYCH KRESÓW II RP. A W SZCZEGÓLNOŚCI ZA NIEWYOBRAŻALNE LUDOBÓJSTWO, JAKIEGO SIĘ NA TYCH ZIEMIACH WTEDY DOPUŚCILI NA PONAD 400 TYSIĄCACH NASZYCH RODAKÓW. ALE CO TAM ZNACZYŁO DLA NIEGO I JEGO OUNowskiej MUZY IRYNY, ŻYCIE TYLU, BESTIALSKO DOSŁOWNIE WYRŻNIĘTYCH POLAKÓW? ANO ZUPEŁNIE NIC, TAK JAK I DLA JEGO KORPUSOWEGO BANDEROWSKIEGO SŁOWIKA. BO CÓŻ TO TAM ŚMIERĆ JAKICHŚ POLAKÓW? ŚMIERĆ JAK ŚMIERĆ I NIC WIĘCEJ. NO ALE CO INNEGO, GDYBY CI STRASZNI SOWIECI STALINA, POSTAWILIBY POD ŚCIANĘ I ROZWALILI POD NIĄ, TYCH 8 TYSIĘCY, NASZYCH WSPANIAŁYCH HEROJÓW, KTÓRYCH URATOWAŁ WŁAŚNIE DLA NIEJ JEJ WŁADECZEK, TO WTEDY BYŁABY TO STRASZNA TRAGEDIA, ZBRODNIA NIE DO OPISANIA, NIE MIESZCZĄCA SIĘ W POJMOWANIU WSZYSTKICH CYWILIZOWANYCH UKRAIŃCÓW I NIE TYLKO. BO PRZECIEŻ ŚMIERĆ NASZYCH CHŁOPCIW, BYŁABY BOWIEM ICH MISTYCZNYM SPOTKANIEM Z SAMYM BOGIEM, KTÓRYCH WITAJĄC ICH W BRAMACH NIEBIOS, BŁOGOSŁAWIŁBY SAM CHRYSTUS, ZAPRASZAJĄC NASZYCH DZIELNYCH WOJAKIW O SAMOSTIJNĄ UKRAINĘ, WEJDŹCIE SŁUDZY DOBRZY I WIERNI DO KOMNAT MOICH NIEBIAŃSKICH PAŁACÓW.
Władeczek więc w te pędy, spełnił w ten sposób prośby swej drugiej żony, nawet i wyprzedzając jej wszystkie życzenia, swojego ukraińskiego natchnienia,,, Iryny
Jarosewycz, dla której bez wahania pozostawił swą pierwszą żonę, i z którą to pierwszą
żoną, PORZUCONĄ przez niego OT TAK, WRAZ Z DWOJGIEM MAŁYCH DZIECI, JAK WYRZUCA
SIĘ Z DOMU ŚMIECI, teraz panicznie wręcz bał się z nią ponownego spotkania, dosłownie umierając wtedy ze strachu, bo co on jej teraz powie, jak się wytłumaczy, usprawiedliwi, w jaki sposób wyjaśni to wszystko swoim dzieciom,
gdy zupełnie niespodziewanie dla tego ,,CZŁOWIEKA HONORU'', którym to
mianem określa tego zwykłego w rzeczywistości, śmierdzącego tchórza i
wyrodnego ojca własnych pociech, trafiła zaraz po wojnie do Londynu, gdzie już dużo wcześniej
rezydował ten bigamista, który zupełnie się nie spodziewał, że spotka jeszcze kiedykolwiek, swoją wciąż w świetle prawa, prawowitą żonę i to w dodatku jeszcze tutaj w Londynie, i której teraz będzie zmuszony i to osobiście powiedzieć,
czego tak bał się przez te wszystkie lata, jak złodziej złapany na gorącym uczynku kradzieży złotych
precjozów w sklepie jubilerskim, któremu o tym przypomniano w chwili, gdy było to dla niego zupełnie niekorzystne, krzyżując tym samym jego wszystkie plany. Jednak zamiast odważnego stanięcia w prawdzie i wytłumaczenia się ze swojej, popełnionej wobec małżonki zdrady i pozostawienia jej na pastwę losu wraz z dwojgiem jego dzieci, którymi nie był już wtedy, zaledwie po rozpoczęciu się drugiej wojny światowej w ogóle zainteresowany. Kiedy nawet po zwolnieniu go z więzienia na Łubiance, nie spróbował nawet jeden raz, odszukać swojej małżonki wraz z dziećmi, po czemu miał przecież doskonałe możliwości, a jednak nawet palcem nie kiwnął, aby to zrobić. Zdradę jak widać i to wobec kobiety, której przysięgał ten osobnik, który okazał się być renegatem nawet w skali własnej rodziny, planował najwyraźniej już od bardzo dawna, a teraz sposobność jej całkowitego zwieńczenia, ,,opatrzność'' dosłownie zesłała mu z nieba.
I nawet teraz, jak się okazało nie stać go było, czego nawet nigdy nie potrafił, by przyznać się do kłamstwa i swoich małostkowości, wynikających z jego podłego charakteru, gdyż zamiast podjęcia rozmowy ze swoją żoną, matką jego dzieci, pokazał że nawet i w tym przypadku, nie jest żadnym człowiekiem, o którym można by powiedzieć, że kieruje się w życiu, w każdym jego aspekcie honorem. Nawet wtedy, gdy przyjdzie mu rozstrzygnąć honorowo sprawę własnego małżeństwa i rodziny. Nawet i w tym przypadku okazał się być zwykłym pętakiem, którego ktoś przez pomyłkę wbił na siłę w generalski mundur, gdy w rzeczywistości powinien być nadal zwykłym szwejem. Chwilę później zamiast rozmowy, bezceremonialnie i zupełnie cynicznie
oświadczył swojej NADAL PRAWOWITEJ ŻONIE, nie dopuszczając jej w ogóle do głosu, że nie ma już dla nich
wspólnej przyszłości. I to było wszystko na co było go stać. Po czym z nieskrywaną pogardą kazał jej wyjść. Oto człowiek honoru i wzór moralności, który stręczy się dziś, zupełnie niczego nieświadomemu, obecnemu pokoleniu młodych Polaków, infekując ich, naśladownictwem w ich własnym życiu, przykładem postępowania tej kreatury.
Gdy tej kobiecie, porzuconej żonie i samotnej matce dwojga dzieci, udało się w końcu wyrwać na Zachód, okazało się, że jej mąż,
za którym tak bardzo tęskniła, był już od bardzo dawna związany z inną, dużo młodszą zarówno od niej, jak i od niego samego
kobietą. A ona porzucona przez niego jak śmieć, bez żadnego nawet zabezpieczenia przez niego, biologicznej egzystencji swoich dzieci, zmuszona będzie teraz sama ułoży sobie życie na nowo tam na obczyźnie, zaczynając dosłownie od niczego. Albowiem nawet i wtedy ten CZŁOWIEK ,,HONORU'' W GENERALSKIM MUNDURZE I GĘBĄ PEŁNĄ PUSTYCH, W OGÓLE NIC NIE ZNACZĄCYCH FRAZESÓW, JAKIMI RACZYŁ BYŁ PRZY KAŻDEJ OKAZJI, IDIOTÓW I DURNI, WIĘKSZYCH NIŻ ON SAM, OPOWIADANIEM BZDUR, JAK OSTATNI PREZYDENT II RP IGNACY MOŚCICKI, KTÓRY PO SPIERDOLENIU DO RUMUNI I ZOSTAWIENIU CAŁEGO NARODU NA ŁASKĘ I NIEŁASKĘ WROGA, LEDWIE KILKA DNI PO SWOJEJ HANIEBNEJ UCIECZCE, ZA POMOCĄ RUMUŃSKIEGO RADIA, SŁAŁ DO KRAJU SWOJE KRETYŃSKIE APELE O STAWIANIE PRZEZ POLAKÓW... ZDECYDOWANEGO OPORU NIEMIECKIEMU NAJEŹDŹCY, POWOŁUJĄC SIĘ JESZCZE PRZY TYM NA HONOR. CO IRONICZNIE PODSUMOWAŁ WÓWCZAS, NIE MOGĄC SIĘ POWSTRZYMAĆ OD SARDONICZNEGO ŚMIECHU, MINISTER PROPAGANDY III RZESZY JOSEF GOEBBELS, KTÓRY ODNOTOWAŁ TE KABARETOWE, KABOTYŃSKIE WYSTĘPY IGNACEGO, KTÓRY ZAWSZE I TAK ZAWSZE GÓWNO ZNACYŁ, SŁOWAMI ZAWIERAJĄCYMI PEŁNIĘ PRAWDY, KTÓREJ POLACY, OGŁUPIENI DO CNA PRZEZ SANACYJNĄ PROPAGANDĘ, JAK I OBECNI, PRZEZ PRYMITYWNĄ PROPAGANDĘ MEDIALNEGO ŚCIEKU III RP, NIE CHCIELI WIDZIEĆ TEGO, KIM BYLI NAPRAWDĘ ICH ÓWCZEŚNI PRZYWÓDCY, TAK JAK OBECNE POKOLENIE POLAKÓW, ODRZUCA NAWET SAMĄ MYŚL O TYM, ŻE ICH WSPÓŁCZEŚNI PRZEWODNICY POLIŃSKIEGO STADA BARANÓW, ZARZĄDZAJĄCY DZIŚ JUŻ TAK NAPRAWDĘ W IMIENIU HEGEMONA, JEDYNIE RESZTKĄ MASY UPADŁOŚCIOWEJ, JAKA SIĘ JESZCZE OSTAŁA PO PRZEPIERDOLONEJ PRZEZ NICH W 35 LAT CZECIEJ ERPE, ALE FAKTYCZNIE, TAK JAK I ICH SANACYJNI PROTOPLAŚCI, NIE RZĄDZĄCY DZIŚ TUTAJ JUŻ NICZYM I NIKIM, BO NAWET I SAMYMI SOBĄ, WOLĄ KARMIĆ SIĘ MIMO TO, TAKIMI SAMYMI ODREALNIONYMI OD WSZELKIEJ RZECZYWISTOŚCI ILUZJAMI, DO SAMEGO KOŃCA, ŻE MOŻE TYM RAZEM SIĘ JAKOŚ UDA I NIE SKOŃCZYMY JAK II RP. NIE PRAGNĄC WCALE ŻADNEJ PRAWDY, TYLKO POTWIERDZENIA IM, ŻE TYM RAZEM, TO JUŻ NA PEWNO NIE ZOSTANĄ ZROBIENI W WUJA. W IĘC CO TU JESZCZE TŁUMACZYĆ?
JOSEF GOEBBELS ODNOTOWAŁ W SWOIM DZIENNIKU TE KABARETOWE WYSTĘPY IGNACEGO PISZĄC:
,,Mościcki wydał odezwę do narodu polskiego, w której zaklina się na honor. To nam się podoba: najpierw zwiać (za granicę), a potem rozprawiać o honorze (...). ''
Wracając jednak do historii rodzinnej naszego bohatera co się zowie Władeńka Andersa. Pierwsza
generałowa Andersowa, nie znając w ogóle języka angielskiego, nie mając żadnych
pieniędzy, znajomości, koneksji, czy jakiegokolwiek innego przebicia się Anglii, w postaci wsparcia jej przez kogokolwiek, w tym również, przez środowiska przyjaciół jej niedawnego męża, takich samych jak on, zawołanych ,,Londyńskich Patriotów'', którzy tak samo jak ich kumpel, bohaterski Wladeniek, który miał ponoć, jak niosła o tym ówczesna wieść gminna, krótko potem, przybyć na białym kuniu czy innej chabecie, by wyswobodzić Polskę z okowów strasznej komuny, niczym globalne ocieplenie wyswabadza ponoć dzisiaj rzekomo nadal Arktykę i Antarktydę z wiecznych lodów, co jak wieszczą różni zieloni cymbali, tak jak ich dawny prorok Al Gore, że topnienie lodowców zaleje cały świat już w 2010 roku, gdy jedyną rzeczą która wtedy kogoś zalała, była krew, która zalała wszystkich ówczesnych frajerów, że dali się wtedy okpić jak dzieci i zrobić na te kretyńskie wieszczby Al'a Gore'a, które spowodowały stopnienie do cna nie lodowców Antarktydy i Arktyki, ale wyłącznie ich portfeli. Życie ma jednak to do siebie, że stare numery, którymi można zrobić w balona innych na masową skalę i jeszcze wyczyścić przy okazji ich konta i portfele, piekąc tym sposobem dwie pieczenie na jednym ogniu, wcale nie wymagają, wymyślania jakichś nowych niepojętych koncepcji i scenariuszy, bo te stare, już dawno odkryte i ograne na wszelkie możliwe sposoby, są wciąż tak samo skuteczne jak dawniej, a nawet bardziej, niż te wszystkie nowe. Dlatego właśnie i nasi starzy londyńscy patrioci, mieli do tej kwestii takie samo, co by nie mówić zdrowe podejście, trzymając zawsze na podorędziu, całą masę podobnych lub nawet identycznych tromtadrackich hasełek na każdą okazję, którymi w sposobnych dla nich chwilach, które trafiały im się z upływającym czasem już coraz rzadziej, raczyli wtedy nimi durni jeszcze większych, niż oni sami, a na które wydalane przez nich kretynizmy, panował wówczas niesłychany wręcz, bo zupełnie niewytłumaczalny po dziś dzień popyt, szczególnie wśród ówczesnych dzbanów, zwanych jako wykształciuchy, z ówczesnych wielkich i średnich miast w PRL, nazywających o ironio już wtedy samych siebie mianem... demonkratycznej ANTYSYSTEMOWEJ opozycji, którzy z jakimś po dziś dzień niepojętym dla żadnego już wtedy normalnego człowieka, potrafiącego logicznie rozumować i wyciągać z tych obserwacji logiczne wnioski, byli oni, jakąś całkowitą abstrakcją, której nie można było już wtedy sklasyfikować w jakichkolwiek ramach tego, co się nazywa zdrowym rozsądkiem i wymykając się tym samym, z jakichkolwiek kanonów definicji intelektu, wiedzy, logicznego rozumowania, intuicji, dojrzałości, pragmatyzmu, słowem tego wszystkiego, co składa się jako całość na definicję MĄDROŚCI, której już wtedy, nie można było u nich dostrzec, nawet w najmniejszym wymiarze.
Zamiast zastanowienia się choć przez chwilę na zwracane im w tamtym czasie uwagi, przez ludzi znających życie lepiej od nich samych, że właśnie życie i powiązana z nim bardzo ściśle ,,globalna'' polityka, nie dostosuje się do ich chciejstw i gorących, bezmyślnych głów, ale czasem trzeba na coś poczekać i to nawet długo, bo to coś może nie nastąpić nawet za ich życia, ale dzięki roztropności i mądrości oraz kierowaniem się zdrowym rozsądkiem, a nade wszystko umiejętnością czekania na właściwy czas, można osiągnąć o wiele, wiele więcej, niż uleganiu emocjom i poddawania się sterowaniu odruchami serca, nie mającymi, nic wspólnego z rozumem.
Pomimo to. Pomimo tłumaczenia im i wyjaśniania najprostszych i najbardziej nawet oczywistych spraw i kwestii, nie dało to ostatecznie nic. Albowiem dalej wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi, wyłączając zupełnie nawet instynkt samozachowawczy, pogrążyli się w jeszcze większym amoku, jakimś kretyńskim zachwycie polegającym na całkowitym bezkrytycznym i bezmyślnym udzieleniu przez nich przyzwolenia, swoim nowym kuratorom, by ci w sposób całkowicie dowolny implementowali im w ich umysły, za pomocą iście sekciarskich metod, nawet największych, najbardziej absurdalnych idiotyzmów wymyślonych przez londyńskich sanacyjnych cymbałów, żyjących już wtedy w zupełnej, alternatywnej rzeczywistości, oderwanej od jakichkolwiek realiów, w jakich lewituje od czterech lat, obecny jeszcze do 20 stycznia przyszłego roku prezio Hameryki Joe ,,Pampers'' Bidet, jako... OBJAWIENIA ZESŁANE IM Z SAMEGO NIEBA. Gdy dodamy jeszcze wybroczyny wdrukowywane im przez dwie gadzinowe, amerykańskie agendy masowego wymóżdżania, będącymi placówkami medialnymi, kierowanymi i sterowanymi od samego początku do końca przez CIA, czyli Głos Ameryki i Radio Wolna Europa, w których to obu rozgłośniach zatrudniano w 99% niedawnych kolaborantów Adolfa Hitlera i III Rzeszy, których również większość stanowili pospolici, zwyrodniali zbrodniarze wojenni, Niemieccy, Chorwaccy Ustasze, Ukraińscy nacjonaliści z OUN - UPA, Węgierscy i Rumuńscy naziści, Litewscy Szaulisi, Estońscy i Łotewscy esesmani i wielu innych. Spośród Polaków kolaborantem II Rzeszy i współpracownikiem Gestapo oraz pracownikiem w Warszawskiego Komisariatu d/s Grabieży i Przejmowania majątku Żydowskiego, okazał się pierwszy najdłużej piastujący swą funkcję dyrektora Polskiej Sekcji RWE - Jan Nowak Jeziorański, któremu Sąd w Monachium w 1974 roku, udowodnił podjętą przez niego wraz ze swoim bratem współpracę z hitlerowską III Rzeszą. I gdy dodamy do tego tzw ,,Paryską Kulturę'' Żmudzkiego Szaulisa Giedroycia, otrzymamy pełen komplet zdradzieckich antypolskich szumowin, niestrudzenie pracujących na polecenie swych amerykańskich i brytyjskich kuratorów, by poprzez pozyskanie takich durni z Polski, którym uroiło się w ich pustych deklach, że są jakąś elitą, którą byli jedynie we własnym mniemaniu. zmagającą się z tą wrażą komuną o odzyskanie Polski, a w rzeczywistości nawet im się nie śniło, że właśnie tą Polskę z radosnym uśmiechem prowadzą do jej totalnej dekompozycji, której końcowym efektem będzie jej ostateczna anihilacja, będąc w swej większości i tylko to ich może częściowo usprawiedliwiać, że w swej dziecinnej naiwności nawet nie byli świadomi, jakim gadom dali złapać się na haczyk, posłużenia się nimi, w nie ich interesach.
Dziś, gdy stało się już za późno na wszystko, gdy w końcu łuski opadły im z oczu i wreszcie przejrzeli, gdy ograbiono ich już do szczętu ze wszystkiego i obudzili się z łbami w nocnikach, dopiero wtedy podnieśli larum, albowiem ich wszystkie dotychczasowe iluzje, jakimi się dotąd karmili przez grubo ponad 60 lat, biorąc szulerskie obietnice, jakimi ich przez cały ten czas zwodzono, przyjęli za dobrą monetę, za którą zapłacili wszystkim co tylko posiadali, by dziś ocknąć się nagle ze świadomością tego, że tkwią już zanurzeni po szyję w gównie, które jak im obiecywano roztaczając przed nimi wizję złotych gór, że będą to góry kawioru, które będą popijać do końca swoich dni szampanem oni, ich dzieci i wnuki, nurzając się w luksusie, a okazało się, że obudzili się na dnie gnojówki, na którą, zaczęły już zalewać, całe kolejne transporty tirów pełnych łajna, którym ich zaczęto już zasypywać, niczym dół z palonym wapnem, by polski problem, który tyle dekad spędzał sen z oczu w całej Europie, choć nie tylko, ostatecznie zniknął bez śladu, dzięki temu właśnie, że 60 lat temu, natrafiono na takich głupich polskich leszczy, którzy za samą tylko roztoczoną przed nimi wówczas, w odpowiedni sposób, samą tylko wizję i obietnicę gruszek na wierzbie, za którą sprzedali własne dusze i wszystko co najcenniejszego tylko posiadali. Gdzie dziś znajdziecie nację drugich takich głupców, jak Polacy?
Była już od tej chwili małżonka generała Andersa, mimo to, mimo wszelkich przeciwności, mimo kłód rzucanych jej pod nogi, przez tego starego żałosnego satyra, będącego jeszcze do niedawna jej mężem, a przedstawiającym swoją ukraińską kochankę, jako żonę, którą wcale dotąd nie była. Pomimo ponawianych przez niego kolejnych prób jej zdyskredytowania i zniszczenia, by w ten sposób zmusić ją do opuszczenia Wielkiej Brytanii, gdzie stanowiła, nie tyle wyrzut sumienia dla niego, bo takowego nigdy nie posiadał, ale pozbycia się jej po to, by to on nie musiał nieustannie umierać, ze strachu, że to ona może posiadać na niego jakieś kwity, które umiejętnie i użyte w odpowiedniej chwili, mogłyby go ostatecznie pogrążyć. Nigdy jednak tego nie zrobiła. Po pierwsze dlatego, że nadal go kochała, choć ten kabotyn, nigdy na żadne uczucie wyższe ze strony kogokolwiek nie zasługiwał. Po drugie po co miała go pogrążać dalej, skoro ona sam pogrążył siebie w najdoskonalszy sposób. Po co więc było sobie brudzić ręce, by dobijać kogoś, kto i tak był trupem już za życia, doprowadzając do powolnej anihilacji samego siebie, swoim własnym nikczemnym postępowaniem.
W końcu Opatrzność, po ogromnej próbie jej wiary, nagrodziła jej wierność i niezłomność wytrwania w prawdzie, nawet jeśli ceną za to miało być zapłacenie za to własnym życiem. Odnosi w końcu ogromny życiowy sukces. Zaczyna szyć, otwiera zakład krawiecki, a wkrótce potem zaczyna "obszywać" nawet samą rodzinę królewską. – Do końca życia nie przestaje jednak tęsknić za swoim Władeńkiem, łajdakiem, kłamcą, oszustem i bigamistą, który NIGDY NA JEJ UCZUCIE NIE ZASŁUGIWAŁ, przedkładający młodą ukraińską kochankę, ponad małżonkę, która oddała mu bezwarunkowo całą siebie, za co ten bydlak, odpłacił jej zdradą, pogardą i nigdy nie potrafił się wobec niej zdobyć na jakąkolwiek wdzięczność. TAK POTRAKTOWAŁ PRAWOWITĄ ŻONĘ, MATKĘ JEGO DZIECI, Z KTÓRĄ NIE MIAŁ, AŻ DO ZAKOŃCZENIA WOJNY NAWET ROZWODU. ZUPEŁNIE RÓWNIEŻ NIE INTERESUJĄC SIĘ DOTYCHCZASOWYM, ANI TEŻ PÓŹNIEJSZYM JUŻ LOSEM SWOICH DWOJGA WŁASNYCH, NIEPEŁNOLETNICH JESZCZE WCIĄŻ W TAMTYM CZASIE DZIECI, I KTÓRYCH LOSEM, NIE ZAINTERESOWAŁ SIĘ JUŻ ZRESZTĄ NIGDY, DO KOŃCA SWEGO PARSZYWEGO ŻYCIA.
Iryna Jarosewycz czyli Renata Bogdańska, później Irena Anders. Słowik II Korpusu. Mama Anny Marii Anders. Ukrainka z nacjonalistycznej rodziny. W młodości ukraińska nacjonalistka, później zasłużona działaczka polonijna i niepodległościowa.
Tak samo postąpił i nasz bohaterski Władeczek, zarówno w 1942, przedkładając ponownie iluzje roztoczone przed nim, przez jego prawdziwych brytyjskich kuratorów z Downing Street, którym się wysługiwał, jak najgorszy kundel przekraczając nawet wszelkie granice samo spodlenia, sądząc, że brytyjski pan, chociaż poklepie go po ramieniu w ramach docenienia, jego aportowania do nogi na każde gwizdnięcie jego pana. A na końcu kariery wojennej, tego żałosnego, odzwierciedlenia Nikodema Dyzmy, NIE TYLKO NA SWOIM kundlizmie gówno ugrał, ale odwrotnie wszystko przegrał, nie otrzymując nawet wymarzonego tak bardzo przezeń, poklepania go po ramieniu przez Churchilla, za dobre aportowanie, które zawsze sumiennie wykonywał, jak tylko potrafił najlepiej. Zamiast tego usłyszał, że przestał już być panu do czegokolwiek potrzebny, niech więc zabiera swoje ołowiane, polskie żołnierzyki i spierdala, najlepiej na drzewo. Karma jak widać wróciła do niego i przynajmniej w ten sposób potraktowała pętaka, którego za porzucenie własnej żony i dzieci, i to w sposób, niczym nie różniący się od bestialskiego porzucenia psa w lesie, poprzez przywiązanie go do drzewa i skazanie go tym samym, na powolną śmierć z głodu, lub rozszarpanie go przez inne, silniejsze od niego zwierzęta, gdyż zamiast odnalezienia i poświęcenia się bez reszty swojej małżonce, która kochała go bez pamięci, i własnym dzieciom, zamiast głową myślał fiutem, zupełnie tak samo, jak obecny kijowski błazen, dla którego stał się najwidoczniej wzorem do naśladowania.
Jego młoda, nowa ukraińska muza, ideowa nacjonalistka, wychowanka ówczesnego banderowskiego przedszkola, skautowskiej organizacji PŁAST, była dupą w zasięgu ręki, a stara żona z dziećmi... a pies ją i ich trącał, daleko. A w końcu jest wojna i jeden tylko diabeł wie, czy oni żyją, czy nie, wiec po cholerę się umartwiać, skoro okazja, w postaci młodej, ukraińskiej pindy, sama pcha się do jego łap, jak mucha do światła. I nie przeszkadzało mu bynajmniej wcale, że jego nowa wybranka Iryna Jarosewycz w 1919, była członkiem najściślejszego kręgu kuźni Banderowskiego harcerskiego Płastu, zaś jej brat Anatol działał w organizacji Płastowego kurenia Czarnomorców z samym Romanem Szuchewyczem, późniejszym dowódcą OUN - UPA i mordercą Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej na czele. Z kolei ciocia Iryny Jarosewycz, która to jej siostrzenica później, niczym Terminator, przeobraziła się w Renatę Bogdańską, a następnie w najnowszy model Skynetu Irenę Anders - Tetiana (rodzona siostra jej mamy) też należała do Płasta i bardzo aktywnie się tam udzielała.
Pierwszy z lewej w drugim szeregu najbliższy wuj Anny Marii Anders, brat matki –Anatol. W pierwszym szeregu pośrodku Roman Szuchewycz
Trzej synowie zamordowanego przez Polaków wujka - Ostapa - Nestor Stepan i Bohdan - walczyli w szeregach Ukraińskiej Armii Halickiej. ( UHA bestialsko mordowała Orlęta Lwowskie i jest również odpowiedzialna za bestialskie ludobójstwo ponad 20 tysięcy Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodnie w latach 1918 - 1919 - dopisek Jacek Boki) Jeden z tych braci - wujek pani Anny Anders - Stepan Nyżankiwski był uczestnikiem pierwszego kongresu OUN podczas którego wygłosił odczyt p.t. "Державний устрій Української національної держави" (Ustrój Ukraińskiego Państwa Narodowego).
Po kongresie został wybrany na członka Sądu Głównego OUN, a także był redaktorem naczelnym prasowewgo organu OUN "Rozdbudowa Nacji", a w kwietniu 1931 roku został mianowany krajowym prowydnykiem OUN na zachodnich ziemiach ukraińskich, ale wkrótce zmarł w wyniku ciężkiej choroby w mieście Stryj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.