niedziela, 12 listopada 2023

Po prostu kaci. Jak wyglądały bataliony Abwehry „Nachtigall” i „Roland”?

,,7. Nie zawahasz się popełnić największej zbrodni jeśli dobro sprawy tego wymaga.

8. Wobec wroga Narodu twojego kierujesz się tylko podstępem i nienawiścią.''

 

Zbrodniczy „Dekalog” OUN-UPA

 

 

W pierwszej kolejności przedstawiamy dane dotyczące organizacji obu tych formacji w systemie hitlerowskiej Abwehry. Stepan Bandera pisał: „Na początku 1941 roku pojawiła się możliwość utworzenia szkoły pod patronatem niemieckiej armii dla dwóch oddziałów ukraińskich, wielkości mniej więcej kurenia”. W tym miejscu Bandera zauważył, że „ćwiczenia wojskowe” przeprowadzili członkowie OUN-B, Roman Szuchewycz, Dmitry Gritsay-Perebiynis i Ołeksa Gasin-Litsar. Powszechnie wiadomo, że batalion specjalny Abwehry „Nachtigall” („Słowik”, „Nocny Ptak”) nazwany imieniem Stepana Bandery, powstał na przełomie marca i kwietnia 1941 roku…


Od strony banderowskiej. Formacja przeszła szkolenie wojskowe w Neuhammer w ramach 1 batalionu pułku sił specjalnych „Brandenburg-800”, który podlegał grupie Abwehr-2 (oddział Abwehry, który był odpowiedzialny za prowadzenie akcji dywersyjnych na głębokich tyłach wroga). Dowódcą politycznym batalionu był Theodor Oberländer (znana postać, która zajmowała się Niemcami ze Wschodu, w stopniu SS Oberführera), dowódcą batalionu po stronie niemieckiej był Oberleutnant Albrecht Herzner, natomiast dowódcą batalionu po stronie ukraińskiej był kapitan Roman Szuchewycz.


Specjalny batalion Abwehry „Roland” nazwany tak na cześć Jewhena Konowalca i Semena Petlury powstał w kwietniu 1941 roku i składał się z członków frakcji Bandery, Melnyka, Petlury i tzw. hetmanitów, którzy przeszli szkolenie wojskowe w Saubersdorf pod Wiedniem, pod dowództwem Wehrkreiskommando XVII miasta Wiedeń, który również podlegał specjalnej formacji Abwehry Brandenburg-800, ale batalion Roland przeznaczony był do działań wojennych na południowym kierunku frontu wschodniego. Dowódcami batalionu Roland byli: Riko Jary ze strony niemieckiej i major Jewhen Pobihuszczy („Ren”) ze strony ukraińskiej. W zasadzie jednak dowódcą batalionu był major Pobihuszczy, gdyż Jary, jako członek grupy OUN-Bandery i jednocześnie rezydent Abwehry w tej samej OUN, stale wykonywał inne zadania.


Zanim zaczniemy mówić o tak zwanych „ukraińskich” batalionach specjalnych, należy krótko przedstawić informację o samej formacji Abwehry, jaką była dywizja „Brandenburg-800”, w której skład wchodziły te oba ukraińskie bataliony SS, oraz o „specjalnym” przeznaczeniu tych formacji (czyli o tym, co ukraińscy autorzy nacjonalistyczni bardzo często ukrywają). A chodzi tutaj o to. W książce niemieckiego generała Burkharta Müllera-Hillebranda „Niemiecka Armia Lądowa 1933-1945”, zapisano: „Dywizja Brandenburg-800 została sformowana 21 września 1943 roku na bazie rozmieszczenia jednostek 800 Pułku Szkolnego Budownictwa Specjalnego Przeznaczenia „Brandenburgia”, który był jednostką specjalną pozostającą w dyspozycji 2. Dyrekcji Abwehry OKW (Służba Wywiadu i Kontrwywiadu OKW). Jednak rozmieszczenie dywizji zostało opóźnione. W październiku 1944 roku została ona przeorganizowana w Brandenburską Dywizję Zmotoryzowaną.

 


Inicjacja w żołnierzy „Rzeszy”




Tutaj, jak widzimy, autor idzie po ostrych zakrętach najprzeróżniejszych zmyśleń, przedstawiając dywizję, jako rzekomą zwykłą formację wojskową, ponadto „budowlaną”, „szkoleniową” i jednocześnie jako... „jednostkę specjalnego przeznaczenia”. Co niby zbudowali ci sabotażyści Abwehry z 2. Dywizji, skoro pułk, a potem dywizję nazywano „budowlaną”? Nic. Swoją zbrodniczą działalnością spowodowali bowiem jedynie ogromne zniszczenia, sabotaż na wielką skalę i straszliwe, masowe masakry! 

 

Inni z kolei autorzy odkrywają rzeczywistą prawdę o tej formacji. Okazuje się, że najpierw pułk specjalnego przeznaczenia „Brandenburg-800”, a potem dywizja specjalnego przeznaczenia „Brandenburg” zajmowały się „budową” i „szkoleniem” wyłącznie w zakresie kamuflażu. W rzeczywistości formacje te były oddziałami specjalnymi Abwehry-2 (sabotaż w obozie wroga) tylko dlatego, że wykonywały zadania specjalne na froncie i bezpośrednio na tyłach wroga: zajmując się organizacją i przeprowadzaniem akcji dywersyjnych, oczyszczaniem całych obszarów przeciwnika z możliwych i niemożliwych jego ewentualnych przygotowań do sabotażu przeciwko Niemcom. Zadaniem oddziałów tej formacji, było wywoływanie paniki i chaosu na obszarze swoich działań. A prowadzone przez nich operacje skierowane były również, przeciwko oddziałom i formacjom partyzanckim, które dokonywały częstego i masowego sabotażu na tyłach wojsk hitlerowskich. 

 

Dlatego też ich głównym celem, było odpowiednio wcześniejsze zapobieżenie takim akcjom partyzanckim, poprzez dokonywanie uderzeń wyprzedzających posunięcia oddziałów podziemia. Historiograf Abwehry Gert Buchheit podaje, że podczas „niemieckiej kampanii wschodniej” tylko jeden wywiad pierwszej linii, podległy pierwszemu wydziałowi (Abwehr-1) dyrekcji Abwehry w kwaterze głównej Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW) „zneutralizował” , czyli zlikwidował 20 tysięcy obywateli radzieckich. Buchheit nie wymienia jednak takiej akcji II oddziału Abwehry, który bezpośrednio brał udział w akcjach dywersyjnych i karnych na terenie wrogiego obozu i który w rzeczywistości należał do formacji specjalnego przeznaczenia „Brandenburg-800” i „Brandenburgia”, a do nich z kolei należały takie właśnie siły specjalne -bataliony, jak „Nachtigall” i „Roland”. 

 

 

 

Tutaj w sumie wszystko jest jasne.. Na zdjęciu w środku z czapką w ręku Roman Szuchewycz, dowódca specjalnego batalionu Abwhery - ,,Nachtigall''. Lwów - 30 Czerwiec 1941 roku

 

 

 

Nieco więcej światła na ten temat rzuca inny badacz, węgierski historyk i publicysta Julius Mader, który przeprowadził dość obszerną analizę wielu studiów nad działaniami Abwehry podczas ostatniej wojny: „Za granicą Abwehra” – zauważył – „ miała szeroko rozwinięty aparat do walki z aktywnymi przeciwnikami reżimu hitlerowskiego, mocno nalegając na szybkie zniszczenie wszelkich grup oporu i oddziałów partyzanckich. Abwehra i jej jednostka specjalna Brandenburg 800 działały wówczas w 13 krajach Europy. Tylko w 12 z nich (nie licząc ZSRR) hitlerowscy okupanci zamordowali w czasie działań wojennych ponad 1 277 750 osób, rozstrzelali i torturowali w więzieniach. Większość tych ofiar należy przypisać zabójcom Abwehry i ich zawodowym, jak ich nazywali „partyzantom myśliwym” (Tzw antypartyzantka, którą była właśnie ukraińska UPA – dopisek Jacek Boki). Ilu ludzi radzieckich zniszczyli? Do dziś pełna liczba ich ofiar, nie została w pełni ustalona. Myślę, że przyszli historycy, będą jeszcze bardzo długo liczyć ofiary ich zbrodniczej działalności.

 

W związku z tym dokonamy pewnych wyjaśnień i podsumowań. Pomysł utworzenia grupy specjalnego przeznaczenia o kryptonimie „Brandenburg-800”, pojawił się jeszcze przed rozpoczęciem wojny nazistowskich Niemiec ze Związkiem Radzieckim. Początkowo była to jedynie formacja wielkości batalionu specjalnego, który w 1940 roku przekształcił się w pułk sił specjalnych Brandenburg 800, a następnie w 1943 roku w dywizję Brandenburską. Nie była to zwykła jednostka wojskowa, ale powołane przez najwyższe dowództwo niemieckiej armii, specjalne stowarzyszenie sabotażystów, sił karnych, bashi-bazouków, utworzone wyłącznie z kondotierów narodowości tych krajów, przeciwko którym niemieccy naziści przygotowywali swoją agresję.


I tak stacjonujący w Brandenburgii 1 Batalion (od którego pochodzi nazwa całego pułku i dywizji sił specjalnych) składał się z przedstawicieli narodowości Europy Wschodniej (głównie z terenów ZSRR) i był przeznaczony do wojny na „kierunku wschodnim” ( włączony w skład batalionu Nachtigall do szkolenia w Neuhammer i późniejszego ataku na Lwów). 2 batalion stacjonował w Düren (Nadrenia) i składał się z Alzatczyków, a także z kolaborantów francuskich, belgijskich i holenderskich.


3 Batalion stacjonował w Baden (koło Wiednia) i przeznaczony był do działań na południu, w krajach Europy Południowo-Wschodniej (Przydzielono do niego batalion specjalny „Roland”). Jednocześnie liczba kompanii, batalionów, a następnie pułków tej formacji znacznie, jeśli nie kilkukrotnie, przekraczała zwykłe standardy rekrutacji.


 

W rezultacie „Nachtigal” i „Roland” nie były zwykłymi formacjami wojskowymi w ramach Wehrmachtu (nacjonaliści do dziś próbują nazywać je „Drużynami Ukraińskich Nacjonalistów” – DUN), ale wyłąćznie formacjami Abwehry specjalnego przeznaczenia – do prowadzenia działań dywersyjnych i karnych w kraju wroga. W tym celu przeszli szkolenie wojskowe w szkołach specjalnych, zapewniające rzetelne wykonanie postawionych przed nimi zadań.


Dowódca batalionu Roland, a następnie Schutzmanschaft tego batalionu, major SS Jewhen Pobihuszczy, w swoich wspomnieniach odnotowuje, że zadaniem oddziału było „szukanie rozwoju działań jednostek radzieckich i w ten sposób zapewnienie wsparcia naszych wojsk na ich tyłach”. A co to znaczy „zapewnić wsparcie na tyłach?” jest dobrze znane, ponieważ oznaczało bezwględne wyeliminowanie tych „zakładek”!



Kolejność działań jest jasna – znajdź i zastrzel „wrogów Ukrainy”…




Obie formacje, jak świadczą o tym niemal wszyscy autorzy nacjonalistyczni, były spełnieniem wieloletniego marzenia przywódców OUN o sformowaniu przy pomocy niemieckich nazistów zawodowych jednostek wojskowych i przekształceniu ich w bazę przyszłych nacjonalistycznych sił zbrojnych. To marzenie, jak wiemy, spełniło się, ale bezskutecznie i niezgodnie z ich zamierzeniami

.

Działania batalionów „Nachtigall” i „Roland”. To pytanie jest skomplikowane, ponieważ Abwehra, jak wiadomo, nie reklamowała swoich działań. Wiadomo, że 30 czerwca 1941 roku do Lwowa wkroczył batalion specjalny „Nachtigall” wraz z 1. batalionem pułku specjalnego przeznaczenia „Brandenburg-800”. Do miasta nie przybyły jeszcze oddziały Gestapo i Służby Bezpeky OUN - Bandery, dlatego porządek wewnętrzny powierzono komendantowi wojskowemu, generałowi Otto Wilhelmowi von Renzowi i jego komendantowi polowemu.


Dało to podstawę do oskarżenia przez polskich i radzieckich publicystów i historyków w latach 50. i 70. „Brandenburczyków” i ukraińskich „Nachtigallowców” o prowadzone przez nich działania karne w pierwszych dniach okupacji Lwowa. Jak zeznał znany naukowiec i osoba publiczna NIR Alexander Norden na konferencji prasowej w Berlinie 22 października 1959 roku w toczącym się wówczas śledztwie, dotyczącym zbrodni wojennych popełnionych przez ministra w rządzie Konrada Adenauera - Theodora Oberländera (byłego przywódcy politycznego batalionu Nachtigall i innych podobnych jednostek dywersyjnych na froncie wschodnim w szczególności oddziałów Tamara -1" i "Tamara-2" w Czeczenii), od 1 lipca do 6 lipca 1941 roku ludzie Abwehry z „Nachtigall”, kontrolowanego przez Oberlandera-Herznera-Szuchewycza, wraz z „Brandenburczykami”, Felgendarmesem i Bohvkarami z regionalnego kierownictwa OUN-B zamordowali we Lwowie 3 tysiące osób , głównie działaczy radzieckich, Żydów i Polaków, wśród których to ofiar było również ponad 70 znanych profesorów i osobistości polskiej kultury z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.  ( W rzeczywistości w czasie trwania dwuetapowych tzw. ,,Dni Petlury'', 30 czerwca - 1 lipca i 25 - 27 lipca 1941 roku, czyli masowych zbrodni dokonanych na mieszkańcach Lwowa, narodowości żydowskiej i na Polakach, Ukraińcy wymordowali około 12 tysięcy ludzi - dopisek Jacek Boki)

 

Uważa się, że w niedalekiej przyszłości wszystko to zostanie w pełni zbadane, pomimo dotychczasowej „mgły” i „zasłony dymnej”, zarówno w literaturze polskiej i radzieckiej, jak i w literaturze ukraińsko-nacjonalistycznej.



 

Flaga jest typu ukraińskiego, różnice są takie, jak Hitler - Aliant...



 

Jednak nawet teraz istnieją pewne wyjaśnienia. Niedawno w Londynie ukazała się książka polskiego autora Aleksandra Kormana „Z krwawych dni Lwowa 1941”. Autor przytacza liczne fakty, nazwiska i relacje naocznych świadków tej tragedii. Badacz stwierdza jednoznacznie, że: od 30 czerwca do 6 lipca 1941 roku (w czasie pobytu specjalnego batalionu „Nachtigall” we Lwowie) polscy naukowcy, Żydzi i komuniści byli niszczeni przez nazistów, „Nachtigallowców” i bojowników z OUN-Bandery .

 

Korman zamieszcza w książce kserokopię apelu Stepana Bandery, który od 30 czerwca do 11 lipca 1941 roku w formie ulotek i plakatów kolportowano we Lwowie: ,,Ludzie! Wiedzcie,że! Moskwa, Polska, Węgrzy, Żydzi – to wasi wrogowie! Zniszczcie ich! W innej interpretacji ta pocztówka brzmiała tak: „Zniszczcie bezlitośnie Lachów, Żydów, komunistów, nie oszczędzajcie wrogów ukraińskiej rewolucji ludowej!’’

 

Autor twierdzi, że akcją eksterminacyjną kierował SS Hauptsturmführer (kapitan) Hans Kruger (Krieger), który później stał na czele gestapo w mieście Stanisławowie. Do morderstw doszło według listy przygotowanej wcześniej przez służby Jewhena Wretseny (SB OUN-B) i „Legendy” (Iwan Kłymiw), szefa regionalnego zarządu OUN-B. Aresztowań dokonały wydziały Abwehry („Brandenburczyków”), policja polowa i „Nachtigall”. Oni też przeprowadzili egzekucje. Sam Vretsena osobiście brał udział w egzekucjach polskich naukowców.

 


Dzielni żołnierze „Rzeszy” z „Ridną Moyą” na języku…

 

 

Korman dostarcza w swojej książce wielu dowodów. Oto kilka z nich: „Nachtigallowcy” wyciągali z domów komunistów i Polaków, których tu wieszano na balkonach”; „Ukraińscy żołnierze batalionu Nachtigall nazywani byli przez polskich mieszkańców Lwowa „ptasznikami”; „Hodowcy drobiu byli w niemieckich mundurach i z niemieckimi odznaczeniami wojskowymi. Jednak między sobą mówili po ukraińsku”; „Na ulicach Ruskiej i Boimowa zastrzelono kilku polskich studentów, których przywieźli bojownicy ukraińskich nacjonalistów”; „...500 Żydów. Ich wszystkich zabili Ukraińcy” itd.

 

Autor przytacza także fakt, że żona aresztowanego profesora Politechniki Lwowskiej Kazimierza Bartla (byłego premiera Polski) odwiedziła Arcybiskupa Andrieja Szeptyckiego z prośbą o pomoc w uwolnieniu jej męża, ten jednak odpowiedział jej, że „nie może nic w tej sprawie zrobić. ”


Ogólnie rzecz biorąc, książka Aleksandra Kormana jest rzetelnym i znaczącym opracowaniem. Jest jednak jednostronna, bo przesiąknięta nie uniwersalnymi, ale przede wszystkim polskimi pasjami.

 

 

Byli dumni ze swojej „wysokiej przynależności”

 

 

Mimo braku znaczących i kompleksowych dokumentów oraz opracowań analitycznych wiemy już z całą pewnością, że akcja Stepana Bandery w pierwszych dniach okupacji Lwowa była zakrojona na szeroką skalę i zarazem dość desperacka: od ogłoszenia „Aktu 30 czerwca” po krwawą masakrę – eksterminacje działaczy radzieckich, przedstawicieli polskiej inteligencji i ludności żydowskiej. Akcją tą niewątpliwie kierował Mykoła Łebed, szef służby bezpieczeństwa OUN Bandery, a w późniejszym czasie – główny dyrygent całej OUN Bandery w regionie. Jego asystentami byli: jego zastępca w służbie bezpieczeństwa OUN Bandery - Wretsena i szef regionalnego zarządu OUN-Bandery - „Legenda” (Kłymiw), aa także porucznik gestapo Jarosław Moroz oraz przywódcy batalionu „Nachtigall” - Oberlender, Herzner i Szuchewycz. Choć zaciążyła na tym wszystkim ciężka ręka Gestapo (Krieger) i Abwehry (Oberländer).

 

Batalion specjalny Abwehry „Nachtgal” wraz z 1. batalionem pułku „Brandenburg-800”, oddziałami Feldgendarmerie i bojownikami OUN z resortu „Legendy”-Kłymiva wzięli bezpośredni udział w krwawych orgiach pierwszych dni okupacji Lwowa.


Dalsze „losy” batalionów specjalnych. Po nieudanym „wzajemnym porozumieniu” z nazistami podczas proklamowania „Ustawy z 30 czerwca 1941 roku”, czyli tzw. proklamacji niepodległej Ukrainy we Lwowie, której dokonał Jarosław Stećko („Karbowicz”, pierwszy zastępca Bandery), przy pomocy batalionu „Nachtigall” imienia Bandery, zarówno na rozkaz Bandery, jak i po aresztowaniach uczestników tego przedsięwzięcia, oba bataliony specjalne zostały odwołane z frontu i z końcem października zostały połączone w jedną formację , która natychmiast rozpoczęła szkolenie do nowego zadania.

 


A potem była „walka z partyzantami” – egzekucje ludności cywilnej

 

 

W połowie marca 1942 roku zjednoczony (obecnie Schutzmannschaft) batalion pod dowództwem Jewhena Pobihuszczego („Rena”) został wysłany na Białoruś i operował w trójkącie Mohylew-Witebsk-Lepel w ramach 201. oddziału policji („bezpieczeństwa”) Generał Jacobi przeciwko białoruskim partyzantom i ludności cywilnej.


W zbiorze „Drużyny ukraińskich nacjonalistów w latach 1941-1942” (wyd. 1953) Jewhen Pobihuszczy pisze: „Artyści mieliby wspaniałe motywy do malowania”, opisując i podziwiając piękne białoruskie krajobrazy miejsc, do których zostali sprowadzeni.

 

Ale przysłano ich tu oczywiście nie po to, żeby malować w plenerze, ale żeby „pilnować mostów” – zauważa Pobiguszcz. Wiemy dobrze, że „strażnicy mostów” nie walczyli z partyzantami, a jedynie stale pilnowali mostów, dzień po dniu pełniąc tę służbę. Jednocześnie dobrze wiemy, że „strażnicy wojskowi” hitlerowskich Niemiec nie strzegli mostów, lecz pełnili służbę ochronną na tyłach wojsk hitlerowskich Niemiec, co oznaczało, że stale przeprowadzali akcje karne wobec „bandytów” (jak nazywał radzieckich partyzantów Pobihuszczy) i okolicznym mieszkańcom którzy pomagali „bandytom”.

 

 

Następnie wezwali mnie do dywizji SS „Galizien”. I kazali iść zabijać...

 

 

Wiadomo też, że batalion Schutzmannschaft, którego czterema kompaniami dowodzili Szuchewycz, Brygid, Sidor i Pawlik, stał się jednostką 201. dywizji policji i brygad oraz odrębnych batalionów operacyjnych dowodzonych przez Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, Obergruppenführera SS (generała pułkownika ) Oddziały SS. Ten SS Obergruppenführer dowodził walką z partyzantami na okupowanych terytoriach Związku Radzieckiego i Polski, zwłaszcza na Białorusi i północnej Ukrainie. Podległe mu jednostki składały się głównie z esesmanów, dlatego 201. Dywizja Policji zmuszona była postępować tak jak oni.

 

Nieco jaśniejszy staje się fakt, gdy Jewhen Pobihuszczy - „Ren” pisze o „akcjach bojowych” (których oczywiście w żaden sposób nie przeprowadzali „strażnicy mostów”) oraz fakt, że SS-Obergruppenführer von Bach „powiedział na naradzie wszystkich dowódców, że to mój najlepszy oddział, nie powiedział tego po to, żeby powiedzieć, że to mój najlepszy oddział, nie powiedział tego po to, by podkreślić, że to zasługa starszych oficerów”.Wiadomo też, że ci starsi oficerowie, w tym Szuchewycz i Pobihuszczy, zostali odznaczeni przez hitlerowców „żelaznymi krzyżami”, nie za „obronę mostów”, ale za „męstwo w boju”.

 

Pobihuszczy stwierdził następnie, że: „Legion wykonał swoje zadanie w stu procentach”. Tutaj przechwala się, że dowództwo dywizji poprosiło „Legion” o strzeżenie samego dowódcy dywizji. Tym samym dawni „Nachtigallowcy” i „Rolandowcy” zasłużyli na taki wielki zaszczyt! Oczywiście nie są tutaj przypadkowe: takie różnice!

Ten sam Pobihuszczy jest bardziej szczery w swoich wspomnieniach pisząc: „Oczywiście często dochodziło do bitew z partyzantami, przeczesywania lasów, ataków na ich miejsca postoju. Kureń dobrze wykonał swoje zadanie, jak powiedział to sam von den Bach Zelewski, stwierdzając, że ze wszystkich 9 kureniów, które strzegły środkowego tyłu frontu wschodniego, nasz kureń wykonał to zadanie najlepiej.

 

 

 I walczyli wspaniale, strzelając swoim ofiarom w tył głowy

 

 

Teraz jest całkowicie jasne, że nie „strzegli mostów”, ale „strzegli środkowego tyłu” nazistowskiej grupy armii „Centrum”, która nacierała na Moskwę.

 

Inny autor, Myrosław Kalba, w książce „Nachtigall” (Kureń DUN) w świetle faktów i dokumentów” (Denwer, 1984) pisze, że „Nachtigall” nigdy nie był formacją dywersyjną i nie dokonywał żadnych aktów dywersyjnych, choć stwierdza także, że kureń ten „wchodził w skład dywizji Brandenburg”. I wtedy Kalba nawiązuje do niemieckiego autora Wernera Brockforda, który pisał o powstaniu dywizji Brandenburg i m.in. zwracał uwagę, że Nachtigall „dopuścił się fantastycznych czynów” w duchu „amerykańskiego filmu wojennego”. Co dokładnie Brockford miał na myśli, wciąż nie jest znane i pozostaje za kulisami, ale „fantastyczne czyny” w duchu „amerykańskiego filmu wojennego” intrygują nie tylko wyobraźnię autora.


Jednak dziś jest już całkiem jasne, że batalion Schutzmannschaft nie „strzegł mostów” w rejonie działań partyzanckich na Białorusi, ale działał w ramach formacji karnych SS-Obergruppenführera von dem Bacha-Zelewskiego przeciwko białoruskim partyzantom i ludności cywilnej oraz brał udział w akcjach karnych „Gorączka bagienna”, „Trójkąt”, „Cottbus” i innych. Że sąsiadem 201. Dywizji Bezpieczeństwa i przedsiębiorczym partnerem w działaniach bojowych przeciwko partyzantom i chłopom na Białorusi była znana w czasie wojny, osławiona „Brygada Dirlivangera”, utworzona z przestępców, zawodowych sadystów i morderców. Kilku członków formacji „ukraińskiej” w ramach 15. pułku policji wzięło udział w akcji karnej opisanej w opowiadaniu dokumentalnym Włodzimierza Jaworowskiego „Wieczny Cortelis”, w wyniku której zwierzęta o ludzkich imionach zmiotły z powierzchni ziemi wraz z ich mieszkańcami wołyńskie wsie Borki, Zabołotye, Borysówka i Cortelis.

 
 
 

 

Roman Szuchewycz (drugi od lewej w pierwszym rzędzie) nigdy nie zaprzeczył, że był niemieckim najemnikiem i zimnym, bezrefleksyjnym wykonawcą wyroków śmierci hitlerowskiej Abwhery...

 

 

Tak więc „demobilizacja” została ostatecznie dokonana, ale miała miejsce w bardzo tajemniczych okolicznościach. Natomiast we Lwowie część ukraińskich oficerów i podoficerów, w tym sam Pobihuszczy, została „aresztowana” przez hitlerowców, ale jak o tym potem pisze: „uratowała nas zmiana warunków politycznych”. Mówimy tutaj oczywiście o sytuacji, gdy podczas formowania 14. Dywizji Grenadierów SS „Galizien” („SS Hałyczyna”) zostali powołani jako młodsi oficerowie obecnej formacji SS, gdzie Jewhen Pobihuszczy-„Ren” był pierwszym dowódca pułku, a następnie batalionu w stopniu Sturmbannführera (majora) SS. I tak w końcu kadry oficerskie zmieniły się z policjantów Abwehry w esesmanów 14 Dywizji Grenadierów Waffen SS Galizien.

 

„Jaki jest pożytek z DUN?” (Drużyn ukraińskich nacjonalistów – dopisek J.B.) – pytał Stepan Bandera w jednym ze swoich artykułów i tu również odpowiedział na to zadane przez samego siebie pytanie: „Zupełnie wyjątkową rzeczą, jaką ze sobą przynieśli, była wiedza o organizacji, strategii i taktyce walki partyzanckiej stosowanej przez bolszewików podczas II wojny światowej oraz niemieckich metodach niszczenia oddziałów partyzanckich . Wiedza ta była potem bardzo przydatna przy tworzeniu UPA.”  (UPA jak widać to z powyższych słów, samego Stepana Bandery była WYŁĄCZNIE formacją przeciwpartyzancką, czyli swoiście anty partyzancką, a nie żadnym ukraińskim ugrupowaniem partyzanckim, walczącym rzekomo w okresie drugiej wojny światowej o niepodległość pańśtwa ukraińskiego, jak ordynarnie kłamliwie przedstawia to dziś, niczego nieświadomym ludziom, zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz na całym świecie banderowska propaganda spod znaku Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - dopisek Jacek Boki)



 

Najważniejsze to prawidłowo prowadzić propagandę...

 

 

 

Jak widać, Banderę bardzo interesowały doświadczenia walki niemieckich nazistów z partyzantami sowieckimi. I trzeba też dodać, że UPA od samego początku swego istnienia była w awangardzie tej walki z partyzantką radziecką, jak i polską, i to do samego końca swego istnienia. A wkrótce jej „naczelnym wodzem” został nie kto inny, jak niedawny kapitan Abwehry i formacji Schutzmanschaft, czyli sam Roman Szuchewycz, który od razu też został mianowany przez Banderę generałem chorążym UPA. 

 

 W konsekwencji to nie doświadczenia w „ochronie mostów” nauczyli się niedawni „Nachtigallowcy” i „Rolandowcy”, ale walki z partyzantami i ludnością cywilną Białorusi, „niemieckimi metodami” von dem Bacha-Zelewskiego i Dirliwangera.

 

 

P.S. Odniesienie. Witalij Iwanowicz Masłowski (7 czerwca 1935 – 27 października 1999) – historyk, doktor nauk historycznych, profesor.

 

 

 

Witalij Masłowski jest jedną z ofiar „walki” naszych czasów…

 

 

Po rozpadzie ZSRR profesor był prześladowany przez nowy rząd, niepodległej już Ukrainy. Za opublikowaną w 1990 roku książkę „Ziemia oskarża” o działalności UPA, został zwolniony z pracy w Instytucie Nauk Społecznych zachodnioukraińskiego oddziału Akademii Nauk Ukrainy. Od tego czasu Masłowski przez prawie dekadę pozostawał bezrobotny, utrzymując się tylko z niewielkiej emerytury, którą otrzymywał jako osoba niepełnosprawna, w wyniku ran odniesionych podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Niemniej jednak naukowiec nadal kontynuował swoją pracę nad swoimi badaniami związanymi ze zbrodniczą działalnością UPA.

 

 

 

I w taki oto spopsób, również za pomocą balkonu Opery Lwowskiej ukraińscy hitlerowcy walczyli o swoją „niepodległą, samostijną Ukrainę”…

 


 

Działalność Witalija Masłowskiego wywołała skrajne niezadowolenie wśród apologetów OUN-UPA. Zaczął otrzymywać liczne pogróżki zarówno w prasie, jak i w kontaktach osobistych. W 1999 roku poza Ukrainą ukazała się kolejna książka Witalija Masłowskiego pt. „Z kim i przeciw komu walczyli ukraińscy nacjonaliści podczas II wojny światowej”. W poprzednich latach poszczególne jej rozdziały ukazywały się we lwowskiej gazecie Wiłna Ukraina, co wywołało bardzo ostrą reakcję nacjonalistów. Rozpoczęto więc bardzo aktywną kampanię dyskredytującą naukowca w prasie.

 

Do końca 1999 roku doktor nauk historycznych Witalij Masłowski ukończył kolejną swoją książkę – tym razem o Holokauście i roli OUN-UPA w jego realizacji. W trakcie pracy nad nią profesor dotarł do wielu zupełnie nowych, bo zupełnie nieznanych dotąd nauce źródeł historycznych.

 

26 października 1999 roku w wejściu do swojego domu we Lwowie, znaleziono nieprzytomnego profesora Witalija Masłowskiego. Śmierć nastąpiła 27 października w wyniku urazowego uszkodzenia mózgu i złamania kręgosłupa szyjnego na skutek upadku ze schodów własnego domu.

 

Historyk zawsze aktywnie uczestniczył w pracach ruchu rosyjskiego na zachodniej Ukrainie, występował na wielu konferencjach i kongresach naukowych, przedstawiając raporty analityczne na temat perspektyw stosunków rosyjsko-ukraińskich. Zwolennicy profesora Masłowskiego postrzegali jego śmierć jako morderstwo polityczne, na wzór morderstwa Jarosława Galana. ( Zginął 24 października 1949 roku w swoim gabinecie od 11 ciosów siekierą, zabity przez osoby powiązane z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów) Konfederacja Wspólnot Rosyjskich Obwodów Zachodnich Ukrainy zwróciła się do władz lokalnych i centralnych z żądaniem przeprowadzenia szczegółowego śledztwa w sprawie śmierci naukowca i wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Mimo to zabójców Witalija Masłowskiego nigdy nie odnaleziono...

 

 

Oleś Aleksiejewicz Buzyna; urodzony 16 lipca 1969 w Kijowie, zmarł 16 kwietnia 2015 tamże) – ukraiński dziennikarz i pisarz, znany z prorosyjskich poglądów. 

 

Był redaktorem naczelnym gazety „Siegodnia”. Buzyna, był również znany z krytyki premiera Arsenija Jaceniuka. Został zastrzelony 16 kwietnia 2015 roku w Kijowie przez bojówkarza Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

 

 

Lista zamordowanych przeciwników OUN - UPA nie ma końca i do jej spisu dołączy jeszcze wielu innych, którzy otwarcie przeciwstawiają się ukraińskiemu nazizmowi. Tak więc to jeszcze nie koniec.

 

 

 

 

Opracowanie - Jacek Boki - 11 - 12 Listopad 2023 r.

 

 

 

Źródło:

 

https://nik191-1.ucoz.ru/publ/istorija_sobytija_i_ljudi/istorija_sobytija_i_ljudi/prosto_palachi_kakimi_byli_batalony_abvera_nakhtigal_i_roland/7-1-0-4113

 

 

Witalij Masłowski


https://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=maslowski

 

 

 

 

Prowadzenie tego bloga to moja pasja, ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens, to możesz wesprzeć mnie niewielką darowizną w tym co robię.

 

PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.