
 
MAPA UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJSTWA, DOKONANEGO NA NARODZIE POLSKIM W LATACH 1939 - 1947
 
 
Prawdziwą tragedią całego obecnego pokolenia Polaków i zarazem Państwa Polskiego jest to, że jego historię piszą Polakom, ich najwięksi, zdeklarowani wrogowie, którzy od ponad trzydziestu lat, nie tylko obsadzają wszystkie praktycznie szczeble władzy w III RP, ale także, z pomocą swoich inżynierów dusz, wyznaczają nam jednocześnie te jedynie słuszne standardy, według których wszyscy mamy żyć i postępować. Dlatego właśnie Polacy, nie tylko nie mają już we własnym kraju, zarówno nic do powiedzenia, jak też zostali pozbawieni prawa decydowania nawet o własnym losie, oraz przyszłości i sprowadzeni tym samym, wyłącznie do roli podludzi, jak w czasach Generalnego Gubernatorstwa. Ale wszystko to, czego jesteśmy dzisiaj świadkami, wbrew pozorom, stało się nie przypadkiem. 
 
 
Jednym
 z elementów naszego upadku, jako narodu, jest niestety nasza 
genetyczna, narodowa wada, zupełnie niezrozumiała dla każdego normalnego
 człowieka na świecie, jaką jest nasza totalna bierność i niewytłumaczalna w
 żaden sposób obojętność na własne narodowe sprawy i interesy, która to 
zgubna przypadłość, pozwoliła na dosłowne przeprogramowanie przez 35 lat 
umysłów większości Polaków, w taki sposób, by wręcz radośnie, 
zaaprobowali oni swój status niewolników i co więcej uznali swoje 
obecne, tragiczne położenie, za rzecz zupełnie naturalną. Jednocześnie 
ci sami ludzie, trzymający nas Polaków, od prawie czterech dekad w 
mentalnym poddaństwie, napisali nam również nową wersję naszej własnej 
historii, która jest wtłaczana i to bez żadnego oporu, ze strony kilku ostatnich pokoleń, i to od pierwszego dnia istnienia nowotworu zwanego Czecią 
Erpe. Intelektualne fekalia, którymi przez ten czas zatruto umysły, 
naszych dzieci i naszej młodzieży, doprowadziły wręcz do 
straszliwego spustoszenia w ich głowach, tak, że nie potrafią już w 
żaden sposób odróżnić tego, co jest prawdą, od tego co jest kłamstwem, mieszając 
pojęcia i zupełnie nie odróżniając jednego, od drugiego. Teraz ta 
operacja kreowania nowego Polaka, wchodzi już, niestety w decydującą 
fazę, i przykro mi to stwierdzić, ale nie widzę możliwości, ani też 
jakiejkolwiek nadziei na to, aby ten proces dobrowolnej anihilacji naszego
 narodu zatrzymać. 
 
Prym
 w tej dziedzinie spośród całego grona okupantów naszej zniewolonej od 
1989 roku Ojczyzny, wiodą Ukraińcy, a w szczególności ukraińscy 
nacjonaliści spod znaku OUN - UPA. Zbrodnicze ukraińskie formacje 
zagłady w służbie III Rzeszy, takie jak OUN-UPA, SS Galizien, i inne, 
odpowiedzialne za dokonane przez siebie, bestialskie ludobójstwo prawie pół miliona naszych 
rodaków na Kresach Rzeczpospolitej i obecnych ziemiach południowo - 
wschodniej Polski, określają nie bandyckimi związkami, którymi były od samego początku do samego końca swojego istnienia, ale mianem rzekomej antykomunistycznej 
partyzantki, walczącej według nich, już nie tylko o wolność samej 
Ukrainy, ale również i... Polski! 
 
 
 
Adam Siwek - dyrektor Biura UPAmiętniania, Walk i Męczeństwa centrali IPN
 
 
Jak to w 2019 roku odpowiedział nam na jedno z naszych pism, skierowanych wówczas do centrali IPN w Warszawie, niejaki Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania, Walk i Męczeństwa, w swojej kuriozalnej odpowiedzi, uzasadnił swoją odmowną decyzję wobec jednej z naszych inicjatyw słowami, których nie
powstydziłby się najbardziej nikczemny, hitlerowski propagandysta, z którego Josef Goebbels byłby dumny, ale nigdy
Polak, a już na pewno nie osoba postawiona ponoć na straży dbałości o interesy
polskiej polityki historycznej oraz ochrony pamięci i dobrego imienia naszych
polskich bohaterów i narodu polskiego. Przeczytałem wtedy w jego odpowiedzi, że czterech żołnierzy KBW, poległych w obronie Birczy przed bandami UPA 4 marca 1947 roku, nie zasługuje na żaden szacunek, upamiętnienie i przywoływanie ich
rzekomego według niego bohaterstwa, gdyż byli członkami… zbrodniczej, komunistycznej
formacji, która walczyła z… ŻOŁNIERZAMI
ANTYKOMUNISTYCZNEGO PODZIEMIA Z UKRAIŃSKIEJ POWSTAŃCZEJ ARMII!!!  
 
 
Protokół
 ustaleń wydany przez komisję wspólną tzw. Rady Ochrony Pamięci Walk i 
Męczeństwa i Związku Ukraińców w Polsce 1998 roku, dotyczący godnego 
upamiętnienia banderowskich rezunów z OUN-UPA, którzy zginęli w walkach z
 żołnierzami Wojska Polskiego i Milicji na górze 
Monasterz. Jak zaleca komisja wspólna IPN i ZUwP, by każdy, kto będzie przechodził obok tej mogiły... NIECH WSPOMINI W MODLITWIE TYCH BANDEROWSKICH REZUNÓW, ZWYRODNIAŁYCH MORDERCÓW NASZYCH RODAKÓW, KTÓRZY PALĄC POLSKIE MIEJSCOWOŚCI I MORDUJĄC POLSKĄ LUDNOŚĆ NA POLSKIEJ ZIEMI, WALCZYLI W TEN SPOSÓB... O WOLNĄ UKRAINĘ!!! 
 
I dzieje się tak dlatego, gdyż istnieje od wielu lat ogólne przyzwolenie na to, żeby żołnierzy Wojska Polskiego, którzy walczyli z bandami UPA, oddając w obronie polskiej ludności, przed banderowskim terrorem - własne życie, zakończyli ostatecznie w 1947 roku, trwające osiem straszliwych lat ukraińskie ludobójstwo Polaków, łamiąc kark banderowskiej hydrze na ziemiach polskich, pani Semczyszyn i jej pozostali ukraińscy koledzy, obsadzeni w instytucja nazywających same siebie, agendami polskiej pamięci narodowej oraz na uniwersytetach, tak samo jak pan Adam Siwek i wielu jemu podobnych, do dziś bezczelnie nazywają nie Wojskiem Polskim, tylko jakimiś KOMUNISTYCZNYMI ŻOŁNIERZAMI, którymi nigdy nie byli. Tak więc w narracji pani Magdaleny Semczyszyn, żołnierze Wojska Polskiego, którzy unicestwili pod długich latach, banderowską, ludobójczą irredentę na ziemiach polskich, to według niej, nie byli to żadni żołnierze polscy tylko, jacyś komunistyczni. Natomiast banderowskie potwory, mające na swoich brudnych łapach krew setek tysięcy Polaków, to niezłomni, i rzecz jasna pokrzywdzeni przez los bojownicy o wolność Ukrainy i zupełnie niczemu niewinne aniołki, bez skazy i zmazy, niczym hrabia Rolland i jego koń.
 
Do takich osób zalicza się właśnie niejaka pani Magdalena Semczyszyn, pracownik... Szczecińskiego IPN, a także Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. W ramach IPN-owskiego programu ,,Przystanek Historia'', prowadzi również wykłady i prelekcje dla polskiej młodzieży o Armii Krajowej, WiN, a także przy każdej okazji, nie omieszka Polakom opowiedzieć, a jakżeby inaczej o Wołyniu 1943, w czasie których, tych ostatnich opowieści ,,dziwnych'' treści, pani Semczyszyn uwielbia KONFRONTOWAĆ rzecz jasna  stan wiedzy zawartej na ten temat w historiografii polskiej...  z pracami historyków ukraińskich, wskazując na różnice obecne w tychże
narracjach po obu stronach granicy. I proszę absolutnie nie być zaskoczonym, gdy z wynurzeń tej pani dowiecie się, że ustalenia w tej kwestii ,,historyków'' ukraińskich są... BARDZIEJ WIARYGODNE, niż historyków polskich! W księgarni internetowej tegoż polskojęzycznego IPN, oferowane są także wszystkie publikacje książkowe tej pani, które z polską historią i faktami, mają mniej więcej tyle samo wspólnego, co wydawnictwa Michnikowej Agory. 
 
 
 
 
Oddział komunistycznej armii podczas działań operacyjnych w terenie (kwiecień-maj 1947 r.). W tle widoczne zabudowania zniszczonej (przez UPA?) wsi Wola Michowa. Fot. z zasobu IPN
 
 
 
Operacja „Wisła” w powiecie sanockim, 1947. Członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii zatrzymani przez żołnierzy komunistycznej armii w rejonie Sanoka. Fot. z zasobu IPN
 
 
 
 
Schwytani członkowie UPA pod strażą żołnierzy komunistycznej armii (kwiecień-maj 1947 r.), pozbawieni pasków od spodni w celu utrudnienia ucieczki. Fot. z zasobu IPN
  
 
 
 
 Kolumna przesiedleńców ukraińskich na drodze do jednego z punktów zbornych (kwiecień-czerwiec 1947 r.). Po prawej żołnierz komunistycznej armii pilnuje porządku. Fot. z zasobu IPN
 
 
 
 
 
Operacja „Wisła”, 1947. Żołnierze komunistycznej armii pomagają przesiedleńcom ukraińskim ładować dobytek do wagonów kolejowych na punkcie załadowczym. Fot. z zasobu IPN
 
 To ci komunistyczni żołnierze POMAGALI ukraińskim przesiedleńcom załadowywać ich dobytek do wagonów? A ponoć według pani Semczyszyn, to byli straszni ludzie pozbawieni wszelkiej ludzkiej empatii.
 
 
 
 
 
 
     
Przesiedleńcy ukraińscy w kolejce po gorący posiłek na punkcie zbornym (kwiecień-czerwiec 1947 r.). Fot. z zasobu IPN 
 
 
Pod tym zdjęciem pani Semczyszyn nie dopisała już, że tych Ukraińców karmią żołnierze... komunistycznej armii, bo całą jej narrację o tzw. komunistycznych żołnierzach szlag by po prostu trafił. Bowiem ci straszni, jak ich obelżywie nazywa - komunistycznymi żołnierzami, mieli obowiązek, rozkazem generała Stefana Mossora, dowódcy ,,Operacji Wisła'', pilnować i przestrzegać dostarczania i wydawania przesiedlanej ludności ukraińskiej na punktach zbornych, ciepłych posiłków trzy razy dziennie. Ale o tym pani Semczyszyn nie zająknie się już nawet słowem. Po co? Kłamstwo jest bowiem dla niej bardziej strawne i pasuje do z góry przyjętych założeń, tak by pasowały do narracji.
      
    
    
 
 
 
Źródła:
 
 
Obrońcy Birczy wymazani z historii i pamięci Polaków  
 
 
 
Przesiedleńcy z akcji „Wisła” na Pomorzu Zachodnim
 
Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
 
 
Wykład dr Magdaleny Semczyszyn „Wołyń 1943 r. z perspektywy polskiej i ukraińskiej” – Goleniów, 3 lipca 2014
Przystanek Historia, czyli losy żołnierzy AK w Szczecinie 
 
  
Z klepisk i nor epoki walki o ogień w XX wiek
 
 
 
Ale pani Magdalena Semczyszyn, nie jest bynajmniej jedyną pracownicą polskojęzycznego IPN, uprawiającą za jej pośrednictwem antypolską propagandę. Tą samą bowiem antypolską propagandę uprawia również niejaki profesor Igor Hałagida, w latach 2001–2018 pracownik naukowy IPN w Gdańsku i profesor historii na Wydziale Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Członek Związku Ukraińców w Polsce. Jest on również współautorem, wraz z niejakim Myrosławem Iwankiem, takiej oto publikacji wydanej we Lwowie w 2021 roku, za pieniądze...  zaoceanicznej OUN. Tytuł tej książki brzmi: ,,Ofiary ukraińskie na terenach regionu chełmskiego i południowego Podlasia od roku 1939 do 1944.'' I o czym jest ta książka? Opisał mi to w liście z października 2021 roku mój znajomy, którego treść przytoczę tutaj w całości:
 
 
 
 Igor Hałagida
 
 
,,Byłem w zeszłym tygodniu na Ukrainie i kupiłem tam książkę... o ukraińskich
 ofiarach w dystrykcie lubelskim (foto pierwszych stron w załącznikach).
 Hałagida i Iwanyk naliczyli ponad 3 tys. ukraińskich ofiar z rąk 
Polaków, plus prawie 1 tys. z rąk nieznanych sprawców (sugerują, że to 
najpewniej głównie Polacy). I to tylko w czasie okupacji niemieckiej, a 
także, jak twierdzą, przy konserwatywnym podejściu (np. do wyjaśnienia 
zostawiali wszystkie nieliczebnikowe doniesienia o liczbie ofiar, np. 
"kilkadziesiąt"). Piszą, że to pierwszy tom większego projektu.
Układ
 pracy jest podobny do opracowań p.Siemaszko i autorów SUOZUN 
(geograficzno-chronologiczny). Korzystali nawet ze źródeł niemieckich. 
Praca wydana przez historyków, pod egidą uniwersytetu, za kasę z 
diaspory z USA. A u nas takie rzeczy musieli robić historycy-amatorzy, z
 wszelkimi tego konsekwencjami.
 
PS. Stanisławowi Jastrzębskiemu zarzucają fałszerstwa.''
Jak widać pan Hałagida, wraz ze swoim ukraińskim kolegą posunął się do ordynarnych kłamstw, ale również zapowiedział, że to jeszcze nie koniec, bo ,,ujawni'' jeszcze więcej ,,faktów'', jak to Polacy w czasie drugiej wojny światowej... mordowali Ukraińców. Czyli dokona klasycznego odwrócenia roli ofiar i katów, gdzie rzekomymi ofiarami będą ukraińscy kaci Polaków, a kaci zostaną przedstawieni w roli rzekomych ofiar Polaków. To standardowe zabiegi ukraińskiej pseudo historiografii, które już nie powinny nawet nikogo dziwić. Ale żeby tej bezczelności z jego strony było mało, zarzucił w swojej publikacji fałszerstwa, zmarłemu 18 stycznia tego roku podpułkownikowi Stanisławowi Jastrzębskiemu, świadkowi ukraińskiego ludobójstwa na Kresach, który brał osobisty udział w walkach z bandami UPA, a swoje wszystkie książki opierał wyłącznie na dokumentach i relacjach świadków banderowskich zbrodni, którzy cudem uszli spod upowskiej siekiery i własnych przeżyć z okresu walki z rezunami na Kresach II RP. I ten falsyfikator historii w swojej nieprawdopodobnej wręcz arogancji, ma czelność zarzucać Śp. pułkownikowi Jastrzębskiemu fałszerstwa w jego książkach. Oto do czego doszliśmy po trzydziestu pięciu latach trwania nowotworu o nazwie III RP, gdzie potomkowie rezunów spod znaku OUN-UPA, tak jak ich ojcowie i dziadkowie w kolejnych pokoleniach, nawet nie kryją, jak bardzo nienawidzą Lachów i wszystkiego co polskie.
 
 ****
 
A oto kolejny przykład ordynarnego i bezczelnego zakłamywania i fałszowania historii, którym była hucpa w postaci tzw. obrony ,,doktoratu'', w tzw. ,,Instytucie Historii'' - ,,Uniwersytetu'' Pomorskiego w Słupsku, 17 listopada ubiegłego roku przez niejaką Alinę Bacic, która na swoją ,,promocję'' o apoteozie band UPA na Podkarpaciu, ubrała się nawet w odpowiednie barwy, żeby było w stylu. Najlepiej tą farsę, absolutnie nie mającą nic wspólnego z jakimikolwiek naukami z dziedziny historii, opisała w swoim artykule, Pani dr. Bożena Ratter, zatytułowanym: ,,Nie dożyliśmy jeszcze do pełnej, polskiej niepodległości...'', którego obszerny fragment pozwolę sobie tutaj zacytować, bo doskonale ukazuje on, jakiego to ,,doktora'' nauk historycznych wyprodukowano na tej wątpliwej jakości ,,uczelni'' w Słupsku, w listopadzie ubiegłego roku i jaką wartość ma dyplom tej pani:




,,Pogrobowcy bandytów z UPA, usiłują kosztem Polaków i przy udziale niektórych Polaków tworzyć mity o narodowo-wyzwoleńczym charakterze tej zbrojnej terrorystycznej organizacji. Najgorszym wrogiem Związku Ukraińców w Polsce są fakty. Toteż walczy się z nimi różnymi sposobami- mówił 30 lat temu na IV Konferencji Historyczno Naukowej we Wrocławiu prof. dr hab. Ryszard Majewski, historyk wojskowości.
 
A dzisiaj, po 30 latach? Leszek Żebrowski podaje przykład obrony ukraińskiej pracy z listopada 2023 roku w Instytucie Historii w Słupsku o kureniach, sotniach  i rizunach UPA 1945-1947. Czy nie jest dziwne, że ukraińska absolwentka nie jest zainteresowana  zbrodniami dokonywanymi na jej rodakach w wojnie toczącej się na  Ukrainie a zajmuje się fałszowaniem polskiej historii? 
Promotorem pracy  jest Roman Drozd, który jako absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego wydał zbiór materiałów propagandowych OUN UPA, uznając je za „historyczne dokumenty” ( UPA –dokumenty, struktury, Koszalin 1998). W publikacji tej jest typowy dla hipokryty zapis: „Wierzymy,  że przyjaźń Ukraińców i Polaków rozwinie się wbrew plugawym kłamstwom różnych poliszczuków i prusów (małe litery). Zaś dokumenty w tym zbiorze – to sama prawda,  z którą NIE MA DYSKUSJI” (duże litery). Co to za uniwersytet, który ulotki propagandowe uznał za „samą prawdę”. 
30 lat temu historycy a nie propagandziści ocenili pracę Romana Drozda:  Abstrahując od tego, że materiały propagandowe nie są żadnym źródłem historycznym a za takie są uznawane przez wszystkich postupowskich pseudohistoryków, i jako takie cytowane przez niektórych w Polsce spoza nacji ukraińskiej, ci którzy się ośmielają głosić prawdę o OUN UPA , w tym także prawdę o Operacji Wisła , zasłużyli sobie na miano „agentów KGB” lub jeszcze coś gorszego – zgodnie z zaleceniem uchwały OUN. Miejsce prawdy zajmuje agresywne kłamstwo (1998 r).
Dlaczego polskie środowisko naukowe wyraża na to zgodę? Nie przeciwstawiamy się tej całej sferze symboliki nazistowskiej, swastyce, czarnym krzyżom, całej tej ideologii z poprzedniej, wydawałoby się minionej epoki, co świadczy o tym, iż dopuszczamy banderyzację przestrzeni publicznej w Polsce- mówi Leszek Żebrowski. Daliśmy dużo z kieszeni polskich podatników sąsiadom, a gdy źródło wyschło zwrócili się ku Niemcom ( jak wieki temu). Kto decydował o tym jak ma wyglądać pomoc, jakim prawem bez uzgodnienia z suwerenem, podatnikiem? 
Za polskie pieniądze środowisko naukowe „wzbogacane” jest  następcami  Myrosława Czecha, posła z łaski Unii Wolności i jej sekretarza generalnego, który bezczelnie z trybuny Sejmu RP oświadczył kilkadziesiąt lat temu, że... „UPA to chluba narodu ukraińskiego”. 
 
Z meldunków wojskowych o działaniach tej „chluby” w latach 1945-1947:'' 
Od siebie dodam jedynie, że ten tzw. ,,Uniwersytet'' w Słupsku, jest tak samo polski i ma tyle samo wspólnego z polskością, a jego tzw. za przeproszeniem ,,Wydział Historii'', ma również tyle samo wspólnego z jakąkolwiek wykładnią polskiej historii i historii jako takiej w ogóle, co tzw. ,,Ukraiński Uniwersytet Narodowy'', istniejący kiedyś w Monachium pod egidą OUN i amerykańskiej CIA, na którym tytuł magistra otrzymywało się po... trzech miesiącach ,,wytężonych wysiłków umysłowych'', a doktorat po pół roku. I dzisiaj również, tyle że już nam Polakom, piszą historię tacy właśnie, nie nasi, ale ukraińscy ,,naukofcy'' o banderowskiej proweniencji. Cała ta sytuacja z jaką mamy do czynienia dzisiaj, nie jest bynajmniej dziełem przypadku, ani też czymś nowym. Wszystkie etapy infiltracji polskiego państwa, jej władz i służb, przez zaoceaniczne służby specjalne Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i inne, a także infiltracji i ostatecznej likwidacji przez te same wrogie Polsce i Narodowi Polskiemu banderowsko - nazistowskie służby specjalne OUN i niemieckich hitlerowców - Głownej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, opisał bardzo szczegółowo w swojej książce, dziś już Sp. dr. Jacek Wilczur, zatytułowanej: ,,Ścigałem Iwana ,,Groźnego'' Demianiuka'', do której lektury wszystkich zachęcam, abyście sami zapoznali się drodzy Państwo, jak infiltrowano i rozbijano polskie instytucje i agencje przed i po 1989 roku. Tutaj na zakończenie mojego wywodu, przytoczę tylko obszerny fragment z mojego artykułu na ten temat z 2019 roku.
,,W swojej książce pt. ,,Ścigałem
Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka’’ profesor Jacek Wilczur opisał w szczegółach,
jak od połowy lat 60-ych ubiegłego wieku służby
specjalne OUN rozpoczęły infiltrację Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce.         Po
tzw. zmianie systemowej w 1989 roku, a dokładnie od 1991 roku, czyli po
przejęciu władzy nad GKBZHwP przez ówczesnego, nowego ministra sprawiedliwości
w rządzie Mazowieckiego, koncesjonowanego
,,katolika’’ Wiesława Chrzanowskiego, rozpoczęła się totalna destrukcja
GKBZHwP, a wszystkich pracowników tejże Komisji, którzy wcześniej przez całe
długie lata zajmowali się zbieraniem dowodów zbrodni oraz ściganiem  ukraińskich nazistów w służbie niemieckiej,  takich m.in. jak najsłynniejszy z nich Iwan
Demianiuk oraz banderowskich i litewskich zbrodniarzy wojennych zostali z
Komisji zwolnieni lub też zmuszeni do tzw. ,,dobrowolnego’’ odejścia.
 
,,Operację
unicestwiania Komisji realizowano przez wiele lat przy pomocy odpowiednio
dobranych tubylców, tj. Polaków opłacanych z funduszy niemieckich i ukraińskich
organizacji i służb. W ciągu ostatnich trzech lat przed oddaniem książki do
druku, do akcji likwidowania Komisji przystąpiły co najmniej dwie instytucje w
kraju i cały zespół organizacji, głównie ukraińskich, ( ale nie tylko) na
Zachodzie. Wydarzenia we wschodniej i południowo wschodniej Europie ułatwiły
realizację planów – zaczęto głosić i propagować tezę, że czas już skończyć ze
zbrodniami hitlerowskimi, a więc również ze zbrodniami wojennymi, dokonanymi
przez Ukraińskich, litewskich i białoruskich koalicjantów. Teza owa głosi, że
wszystkie siły należy skierować wyłącznie do ujawnienia, ścigania zbrodni
stalinowskich. Do najbardziej zainteresowanych unicestwieniem Komisji zaliczyć
należy żyjących dotąd, doskonale zorganizowanych hitlerowców z formacji SS,
gestapo, żandarmerii, Einsatzgruppen, Abwhery, NSDAP, ukraińskich formacji
policyjnych, wojskowych, służb specjalnych OUN i członków UPA. Inaczej mówiąc,
paraliżowaniem Komisji zainteresowani byli od samego początku jej istnienia ci,
których w myśl dekretu z 1945 roku o powołaniu Komisji, winna ona ścigać.
W środowiskach
historyków i prawników zajmujących się epoką wojny i niemieckiej okupacji ziem
polskich funkcjonują różne wersje, hipotezy dotyczące przyczyn rozpadu Komisji.
Przeważa jednak pogląd, iż Komisja była rozkładana przez podstawionych ludzi
wewnątrz biura i instytucji z zewnątrz. Wersja ta znalazła liczne potwierdzenia
w okresie od grudnia 1989 roku, aż do ukazania się mojej książki, pisał w 1993
roku profesor Jacek Wilczur.’’ 
Na potwierdzenie tych
wszystkich faktów, dodać można do tego jeszcze, zupełnie nieznaną szerokiemu
gronu Naszych rodaków historię, iż na przełomie lat 60-ych i 70-ych ubiegłego
wieku, polskie służby specjalne, namierzyły i aresztowały, wydalając następnie
z Polski dwóch niemieckich agentów powiązanych z organizacją byłych esesmanów
ODESSA, oraz dwóch Chorwatów z emigranckich kół chorwackich ustaszy, którzy
próbowali przeniknąć do kręgów kierowniczych Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce.''
 
Jak pisał w innych swoich książkach Śp. doktor Jacek Wilczur, oprócz nasilającej się z roku na rok infiltracji polskich instytucji państwowych, począwszy od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez banderowskie i hitlerowskie służby specjalne, to samo tylko wówczas ukraińskie podziemie w Polsce, było już tak silne i pewne siebie, dotyczy to szczególnie regionów Warmii i Mazur oraz Pomorza Gdańskiego i Zachodniego, że nawet ówczesna Służba Bezpieczeństwa, jak i kontrwywiad wojskowy, okazało się, że nie były już w stanie zapanować nad jego działalnością w województwach północnej Polski. Co nie jest żadną przesadą, jak dowiodła tego sytuacja zaraz po roku 1989, gdy ukraińska mniejszość opanowała praktycznie wszystkie szczeble władzy samorządowej np. w województwie Warmińsko - Mazurskim, gdzie dziś jest ono niemal jej udzielnym księstwem. Nasuwa się w tym momencie już tylko jedno pytanie, a mianowicie: Jak długo jeszcze będziemy na to pozwalać, by to w końcu ten stan rzeczy ostatecznie przerwać, czy też wolimy ponownie odegrać rolę podludzi w Generalnym Gubernatorstwie Bis, którym będzie zarządzało, jakieś nowe wcielenie gaulaitera Hansa Franka.
Źródła:
Nie dożyliśmy jeszcze do pełnej, polskiej niepodległości...
 
 
Instytut Historii - Uniwersytet Pomorski w Słupsku
 
 
Jak zinfiltrowano i unicestwiono Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce 
 
 
 Jacek Wilczur - Raport Wilczura, Wydawnictwo Technol - Kraków 2010 r.
 
 
 
 
Jacek Boki - 9 - 10 Maja 2024 r.
 
 
WSPARCIE BLOGA I MOJEJ DZIAŁALNOŚCI
 
PKO BP SA
Numer konta:  
                
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
 
Z dopiskiem: DAROWIZNA 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.