,,Kto należy do
narodu polskiego musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest
uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości, obojętnie jakiego rodzaju
zginął bez reszty’’
Albert Forster na wiecu w
Bydgoszczy – listopad 1939 r.
W swojej książce pt. ,,Ścigałem
Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka’’ profesor Jacek Wilczur opisał w szczegółach,
jak od połowy lat 60-ych ubiegłego wieku służby
specjalne OUN rozpoczęły infiltrację Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce. Po
tzw. zmianie systemowej w 1989 roku, a dokładnie od 1991 roku, czyli po
przejęciu władzy nad GKBZHwP przez ówczesnego, nowego ministra sprawiedliwości
w rządzie Mazowieckiego, koncesjonowanego
,,katolika’’ Wiesława Chrzanowskiego, rozpoczęła się totalna destrukcja
GKBZHwP, a wszystkich pracowników tejże Komisji, którzy wcześniej przez całe
długie lata zajmowali się zbieraniem dowodów zbrodni oraz ściganiem ukraińskich nazistów w służbie niemieckiej, takich m.in. jak najsłynniejszy z nich Iwan
Demianiuk oraz banderowskich i litewskich zbrodniarzy wojennych zostali z
Komisji zwolnieni lub też zmuszeni do tzw. ,,dobrowolnego’’ odejścia.
Profesora. Jacka Wilczura nowy szef GKBZHwP w 1991 roku, nakazał swoim podwładnym wyrzucić z pracy w Komisji jako pierwszego w kolejności, w sposób spektakularny, by było to przestrogą dla innych, którzy chcieliby ewentualnie naśladować i kontynuować jego pracę, idąc tą samą drogą. Waląc dosłownie pięścią w blat swojego biurka i wrzeszcząc na całe gardło do swojego podwładnego, któremu zlecił wyrzucenie profesora Jacka Wilczura z pracy w GKBZHwP, że dopóki on Wiesław Chrzanowski będzie ministrem sprawiedliwości i szefem tej Komisji, to Wilczur nie będzie w niej pracował już ani minuty dłużej! Trzy lata później w 1994 roku, dosłownie nie tyle nawet łamiąc, co dosłownie depcząc własne, ustanowione przez samych siebie prawa, wynikające z przyjętej przez nowych władców ustawy, odnoszącej się do nowego tworu, który zastąpił GKBZHwP, czyli Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, profesora Jacka Wilczura i wszystkich wcześniej zwolnionych razem z nim z tej instytucji niepokornych pracowników, pozbawiono członkostwa w Komisji, które to członkostwo, zgodnie z obowiązującym jeszcze wówczas prawem, było dożywotnie, nawet po przejściu każdego pracownika w stan spoczynku, czyli po odejściu na emeryturę. Takie to nowe, demokratyczne obyczaje zapanowały wtedy, czyli po tzw. ,,odzyskaniu ponoć prawdziwie niepodległego i suwerennego bytu’’, w instytucjach państwowych, pomagdalenkowej III RP, a w szczególności w jej nowo wykreowanej instytucji narodowej pamięci, których to obraz i metody niszczenia niewygodnych wobec systemu historyków i uzędników, nie uległ od tamtego czasu, żadnym zmianom. Więcej nadal, promuje się w niej wszelkiej maści karierowiczów, zoologicznych kłamców i fałszerzy historii o giętkim, amoralnym kręgosłupie, którzy nie mają żadnych zahamowań przed popełnieniem największych oszustw, świństw i podłości w pisaniu na polityczne zamówienie nowych panów, zupełnie nowej wersji historii, niewiele lub też zgoła nic nie mającej wspólnego z jakimikolwiek faktami oraz gotowych na przysłowiowe skinienie palca, zniszczyć swoich mniej uległych kolegów w dowolny sposób.
Profesora. Jacka Wilczura nowy szef GKBZHwP w 1991 roku, nakazał swoim podwładnym wyrzucić z pracy w Komisji jako pierwszego w kolejności, w sposób spektakularny, by było to przestrogą dla innych, którzy chcieliby ewentualnie naśladować i kontynuować jego pracę, idąc tą samą drogą. Waląc dosłownie pięścią w blat swojego biurka i wrzeszcząc na całe gardło do swojego podwładnego, któremu zlecił wyrzucenie profesora Jacka Wilczura z pracy w GKBZHwP, że dopóki on Wiesław Chrzanowski będzie ministrem sprawiedliwości i szefem tej Komisji, to Wilczur nie będzie w niej pracował już ani minuty dłużej! Trzy lata później w 1994 roku, dosłownie nie tyle nawet łamiąc, co dosłownie depcząc własne, ustanowione przez samych siebie prawa, wynikające z przyjętej przez nowych władców ustawy, odnoszącej się do nowego tworu, który zastąpił GKBZHwP, czyli Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, profesora Jacka Wilczura i wszystkich wcześniej zwolnionych razem z nim z tej instytucji niepokornych pracowników, pozbawiono członkostwa w Komisji, które to członkostwo, zgodnie z obowiązującym jeszcze wówczas prawem, było dożywotnie, nawet po przejściu każdego pracownika w stan spoczynku, czyli po odejściu na emeryturę. Takie to nowe, demokratyczne obyczaje zapanowały wtedy, czyli po tzw. ,,odzyskaniu ponoć prawdziwie niepodległego i suwerennego bytu’’, w instytucjach państwowych, pomagdalenkowej III RP, a w szczególności w jej nowo wykreowanej instytucji narodowej pamięci, których to obraz i metody niszczenia niewygodnych wobec systemu historyków i uzędników, nie uległ od tamtego czasu, żadnym zmianom. Więcej nadal, promuje się w niej wszelkiej maści karierowiczów, zoologicznych kłamców i fałszerzy historii o giętkim, amoralnym kręgosłupie, którzy nie mają żadnych zahamowań przed popełnieniem największych oszustw, świństw i podłości w pisaniu na polityczne zamówienie nowych panów, zupełnie nowej wersji historii, niewiele lub też zgoła nic nie mającej wspólnego z jakimikolwiek faktami oraz gotowych na przysłowiowe skinienie palca, zniszczyć swoich mniej uległych kolegów w dowolny sposób.
Czym aż tak bardzo naraził się dr. Jacek Wilczur swojemu
ówczesnemu, nowemu szefowi, że ten przestał nawet panować nad swoimi nerwami, wykrzykując
swą chamską tyradę o tym jak niebezpieczną, a przez to osobą całkowicie
niepożądaną jest w tejże instytucji ,,nowej’’ Polski wyżej wymieniony, którego
należy się z niej pozbyć w trybie natychmiastowym bez chwili zwłoki i bez prawa
wstępu nawet do samego budynku Komisji kiedykolwiek. A jeśli się da to
zniszczyć go również w każdy możliwy sposób, np. szargając mu opinię i
dowolnymi metodami niszcząc jego dobre imię. A o dalszym dostępie do gromadzonych
przez niego samego długimi latami dokumentów na temat ukraińskich i litewskich
zbrodniarzy wojennych z takich formacji zagłady jak OUN-UPA, Waffen SS Galizien
oraz Szaulisów, Ypatingas Burys czy Saugumy, Wilczur może zapomnieć raz na
zawsze! I tak też się stało. Ten sam zresztą los podzielili wkrótce, wszyscy
pozostali pracownicy Komisji oraz najbliższe grono współpracowników profesora
Wilczura, których po zwolnieniu z pracy razem z ich szefem, tak jak i jego, pozbawiono
automatycznie, należnego im prawa członkowstwa w Komisji.
Tym największym
przestępstwem profesora Jacka Wilczura
jakiego się on dopuścił wobec
nowych władców, oprócz gromadzenia przez długie lata pracy w GKBZHwP,
dokumentów dotyczących ukraińskich i litewskich zbrodniarzy wojennych w służbie
niemieckiej, zeznań świadków oraz ogromu
dowodów ich zbrodni, była przede wszystkim pomoc prawna udzielona prokuraturze
Izraela oraz złożenie przezeń osobiście przed sądem w Jerozolimie zeznań
obciążających ukraińskiego wachmana SS, strażnika i kata w jednej osobie, w
niemieckich obozach śmierci w Sobiborze i Treblince II Iwana Demianiuka,
nazywanego przez więźniów tychże obozów zagłady ,,pieszczotliwym’’ mianem Iwana
Groźnego, w czasie trwania procesu tego ukraińskiego ludobójcy w 1988 roku.
Rzeczą oczywistą stało się w tym momencie, że losy dalszej pracy i pozostawania
w Komisji profesora Jacka Wilczura zostały ostatecznie przesądzone i
przypieczętowane nieodwołalną decyzją, wyrzucenia go z GKBZHwP, co też stało
się faktem jeszcze tego samego 1991 roku.
Profesor Jacek Wilczur - Ścigam Iwana "Groźnego"
Ktoś zada może pytanie dlaczego na początku lat 90tych
ubiegłego wieku, zaraz po dokonanej w Naszym Kraju zmianie systemowej
rozpoczęto w trybie błyskawicznym, dosłownie dekapitację Głównej Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce?
Profesor Jacek Wilczur tak oto odpowiedział na to pytanie w swojej publikacji
książkowej z roku 1993:
,,Operację
unicestwiania Komisji realizowano przez wiele lat przy pomocy odpowiednio
dobranych tubylców, tj. Polaków opłacanych z funduszy niemieckich i ukraińskich
organizacji i służb. W ciągu ostatnich trzech lat przed oddaniem książki do
druku, do akcji likwidowania Komisji przystąpiły co najmniej dwie instytucje w
kraju i cały zespół organizacji, głównie ukraińskich, ( ale nie tylko) na
Zachodzie. Wydarzenia we wschodniej i południowo wschodniej Europie ułatwiły
realizację planów – zaczęto głosić i propagować tezę, że czas już skończyć ze
zbrodniami hitlerowskimi, a więc również ze zbrodniami wojennymi, dokonanymi
przez Ukraińskich, litewskich i białoruskich koalicjantów. Teza owa głosi, że
wszystkie siły należy skierować wyłącznie do ujawnienia, ścigania zbrodni
stalinowskich. Do najbardziej zainteresowanych unicestwieniem Komisji zaliczyć
należy żyjących dotąd, doskonale zorganizowanych hitlerowców z formacji SS,
gestapo, żandarmerii, Einsatzgruppen, Abwhery, NSDAP, ukraińskich formacji
policyjnych, wojskowych, służb specjalnych OUN i członków UPA. Inaczej mówiąc,
paraliżowaniem Komisji zainteresowani byli od samego początku jej istnienia ci,
których w myśl dekretu z 1945 roku o powołaniu Komisji, winna ona ścigać.
W środowiskach
historyków i prawników zajmujących się epoką wojny i niemieckiej okupacji ziem
polskich funkcjonują różne wersje, hipotezy dotyczące przyczyn rozpadu Komisji.
Przeważa jednak pogląd, iż Komisja była rozkładana przez podstawionych ludzi
wewnątrz biura i instytucji z zewnątrz. Wersja ta znalazła liczne potwierdzenia
w okresie od grudnia 1989 roku, aż do ukazania się mojej książki, pisał w 1993
roku profesor Jacek Wilczur.’’
Na potwierdzenie tych
wszystkich faktów, dodać można do tego jeszcze, zupełnie nieznaną szerokiemu
gronu Naszych rodaków historię, iż na przełomie lat 60-ych i 70-ych ubiegłego
wieku, polskie służby specjalne, namierzyły i aresztowały, wydalając następnie
z Polski dwóch niemieckich agentów powiązanych z organizacją byłych esesmanów
ODESSA, oraz dwóch Chorwatów z emigranckich kół chorwackich ustaszy, którzy
próbowali przeniknąć do kręgów kierowniczych Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce.
W tym miejscu należy
także nadmienić o niebagatelnej roli, jaką odegrał w dekapitacji Głównej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce tzw. ,,Polski Instytut
Historyczny’’ w Stamford w USA, kierowany przez niejakiego ,,księdza dr.
Zbigniewa Zielińskiego’’, będący w rzeczywistości agendą założoną, finansowaną
i kierowaną przez służby specjalne zaoceanicznej OUN. Listy
słane w latach 80ych ubiegłego wieku przez ten rzekomy ,,Polski Instytut
Historyczny’’ do GKBZHwP, żądały za każdym razem tego samego, a mianowicie…
,,zaprzestania szkalowania przez
Komisję ukraińskich wachmanów SS z tzw. oddziałów ,,Czarnych Kruków’’, służących
w Niemieckich Obozach Śmierci jako strażnicy obozowi i przywrócenia im ich…DOBREGO
IMIENIA , a przede wszystkim najbardziej znanemu spośród nich wszystkich
Iwanowi Demianiukowi, ponuremu ludobójcy z Sobiboru i Treblinki II.’’ A
także umożliwienia nieograniczonego dostępu członkom tegoż instytutu do
zgromadzonych przez profesora Jacka Wilczura akt procesowych Iwana Demianiuka,
oraz wszystkich innych dokumentów dotyczących ukraińskich zbrodniarzy okresu
Drugiej Wojny Światowej oraz formacji OUN-UPA, SS Galizien i wachmanów z
oddziałów Czarnych Kruków, znajdujących się w zasobach GKBZHwP, do czego nie
mieli absolutnie żadnego prawa! Jak też nie miały do tego żadne ukraińskie
instytucje, ani też prawnicy zajmujący się obroną tego ukraińskiego esesmana.
Tzw ,,Polski
Instytut Historyczny’’ w Stamford, nie był w istocie i nie jest nią po dzień
dzisiejszy, żadnym Polskim Instytutem Historycznym, ale stworzonym przez służby
specjalne OUN przyczółkiem ukraińskich nacjonalistów, dzięki któremu mogli oni
rozpocząć pełną infiltrację i poddanie swej władzy nie tylko GKBZHwP a potem
IPN, ale także praktycznie wszystkich polskich polonijnych organizacji i
stowarzyszeń w Stanach Zjednoczonych, z których mniej lub bardziej świadomą lub
też zupełnie nieświadomą pomocą, mogli odtąd rozpocząć zmasowany atak, na
wszelkie instytucje, organizacje, stowarzyszenia i ludzi w Polsce zajmujących
się zbieraniem, archiwizowaniem, ujawnianiem i ściganiem ukraińskich zbrodniarzy
z OUN-UPA, SS Galizien, policji ukraińskiej, formacji Czarnych Kruków oraz
upamiętnianiem ofiar ich zbrodni.
Od tego czasu, aż do
dziś, gdy GKBZHwP została przekształcona w tzw. ,,Główną Komisję Badania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu’’, a z której to z kolei wyłonił się 19
stycznia 1999 na mocy ustawy z 18 grudnia 1998 ,,Instytut Pamięci Narodowej’’.
Gromadzone przez profesora Jacka Wilczura i jego współpracowników z ogromnym trudem
i poświęceniem, dokumenty ukazujące w pełnym świetle postacie ukraińskich i
litewskich zbrodniarzy wojennych oraz cały ogrom popełnionych przez nich
zbrodni ludobójstwa na Narodzie Polskim oraz zbrodni przeciwko ludzkości,
zaczęły ginąć z Komisji dosłownie całymi workami! Nie zmieniło się w tej
kwestii absolutnie nic po przejęciu reszty tejże dokumentacji przez IPN.
Proceder ten trwał w najlepsze dalej, co wykazał w swoich książkach również
ś.p. profesor Edward Prus, a 11 marca 2017 roku, w czasie konferencji na temat
,,Operacji Wisła’’, która odbyła się w budynku Warszawskiej PASTY, kolejne
dowody na to, że dokumenty na ten temat nie tylko giną nadal z zasobów
archiwalnych IPN, ale co więcej niewygodne dokumenty ukazujące cały bezmiar
bestialskich zbrodni ukraińskich szowinistów z OUN-UPA na Polakach i Żydach zostały
dosłownie na przysłowiowego chama powyrywane z akt całymi arkuszami stron lub
też pozamazywane flamastrami, by nie można było nic z nich odczytać,
przedstawiła Pani dr. Lucyna Kulińska.
Pani profesor Lucyna Kulińska o Operacji Wisła. W filmie tym Pani profesor prezentuje kserokopie dokumentów IPN dotyczących ukraińskich zbrodni ludobójstwa, jakie znalazła już zniszczone w aktach Instytutu Pamięci Narodowej
Przed konferencją dr Kulińska pokazuje ksero archiwum IPN obecnie w sporej części zniszczone – winnych brak!
Tak kreuje się politykę historyczną w Polsce – niszcząc dowody zbrodni
Tak kreuje się politykę historyczną w Polsce – niszcząc dowody zbrodni
Jeden z dokumentów – obecni na konferencji mogli zapoznać się z kserem tych dokumentów
Od tzw. przemian ustrojowych czyli od roku 1989, żadna z
obecnych ,,polskich’’ instytucji pamięci, powołanych także do ścigania
zbrodniarzy i zbrodni ludobójstwa popełnionych przeciwko Narodowi Polskiemu,
nie zajmuje się w ogóle ściganiem jakichkolwiek zarówno zbrodni jak i
zbrodniarzy wojennych, o ujawnieniu zaś niezafałszowanej prawdy dotyczącej ukraińskich i litewskich
formacji zagłady i pełnej skali ich zbrodniczych dokonań, a także o godnym
upamiętnieniu Naszych Rodaków pomordowanych przez Ukraińców i Litwinów w
okresie Drugiej Wojny Światowej na Kresach Rzeczypospolitej, możemy całkowicie
zapomnieć, bo instytucja o szumnej nazwie IPN, mająca w swoich ponoć
programowych i statutowych założeniach, i nawet w nazwie to czym winna się
zajmować w pierwszej kolejności z definicji, oraz co też powinno być jej
naczelnym priorytetem działania, nie ma najmniejszego zamiaru i nawet nie jest
to jej celem, by zajmować się obroną polskiej polityki historycznej, dlatego iż,
głównym zadaniem, które zostało jej wyznaczonym przez wszystkich kolejnych
zwierzchników tej instytucji od roku 1998 jest ochrona, relatywizowanie i
wybielanie oraz usuwanie wszelkich dokumentów i śladów, stanowiących ogromny,
bo zgromadzony od 1945 roku, materiał dowodowy, dotyczący zbrodni banderowskich
bestii z OUN-UPA oraz wszystkich pozostałych ukraińskich formacji zagłady w
służbie III Rzeszy, a nie ściganie żyjących do dziś sprawców ludobójstwa na
Kresach i ewentualne postawienie ich przed sądem, jak też doprowadzeniem do
skazania za popełnione przez nich zbrodnicze czyny.
,,Autorytety’’ z IPN
i z obecnej partii rządzącej w jednym z niedawnych programów nadanym w TVP
Info, dotyczącym ścigania niemieckich zbrodniarzy wojennych oznajmili, że
komuniści zajmowali się w okresie panowania PRL, ściganiem tychże zbrodniarzy
wyłącznie z powodów…ideologicznych, cokolwiek to znaczy, a nie z powodu
rzeczywistego ich ukarania. Co miały na myśli te pięknoduchy, które
,,objawiły’’ nam tę ich ,,odkrywczą mądrość’’, tego już nie wyjaśnili, co chyba
też na zawsze pozostanie ich słodką tajemnicą. Porównajmy jednak, idąc nawet
drogą intelektualnej logiki inaczej, zaprezentowanej nam przez tych
,,specjalistów’’ od ścigania zbrodniarzy wojennych czasu Drugiej Wojny
Światowej, i przedstawmy w liczbach listę doprowadzonych przed oblicze
sprawiedliwości niemieckich, ukraińskich, litewskich i łotewskich zbrodniarzy
wojennych na podstawie ich własnych wyliczeń, czyli dokumentów na ten temat
przedstawionych przez instytucję tych samych ,,specjalistów’’ z IPN
Autorzy polscy
obliczają, że ściganiem zbrodni nazistowskich w Polsce objętych zostało od
zakończenia drugiej wojny światowej w 1945 roku, do końca lata 1980. od 80.000
do 100.000 osób, zaś do końca grudnia 1977r. zostało skazanych na podstawie
dekretu z 31.12.1944 r. co najmniej 17.919 osób. Ok. 1/3 skazanych stanowili Niemcy, Austriacy i tzw.
Volksdeutsche (1900 z nich zostało wydanych
państwu polskiemu przez aliantów w celu osądzenia). Spośród tych prawie osiemnastu tysięcy wyroków
skazujących, jakie zapadły do tego czasu przed polskimi sądami na niemieckich,
austriackich, ukraińskich, litewskich, łotewskich i białoruskich zbrodniarzy
wojennych, kilkaset zakończyło się wyrokami śmierci, które zostały na tych potworach
wykonane.
A teraz przyjrzyjmy
się efektom 30 letnich wysiłków nowych instytucji pamięci narodowej, powstałych
w Polsce po 1989, a w szczególności dorobkowi instytucji pamięci, zwanej szumnie
Instytutem Pamięci Narodowej, która jak się okazuje już tylko po pobieżnym
przyjrzeniu się jej działaniom na samej tylko niwie ścigania, postawienia przed
polskimi sądami i doprowadzenia do wydania wyroków skazujących, na żyjących
jeszcze do dziś na terytorium naszej Ojczyzny, ukraińskich ludobójców z OUN –
UPA, SS Galizien, Ukraińskiej Policji Pomocniczej w służbie III Rzeszy i
ukraińskich strażników niemieckich obozów zagłady z formacji ,,Czarnych
Kruków’’, jak również litewskich zbrodniarzy wojennych z formacji Ypatingas
Burys, Szaulisów, Saugumy i innych, odpowiedzialnych za zbrodnie ludobójstwa
dokonane przez nich na Naszych rodakach na terenie Wileńszczyzny w latach 1939
– 1944, ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni ludobójstwa popełnionych przez
nich w największym miejscu kaźni Polaków i Żydów na Wileńszczyźnie, to jest w
Ponarach, zupełnie nie wywiązuje się ze swoich ustawowych obowiązków w tej
jakże fundamentalnej dla polskiego interesu narodowego kwestii.
Otóż wynik porównawczy,
z wynikami działań na tym samym polu Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce przez 46 lat jej istnienia, dla IPN i jego bezpośredniej
poprzedniczki, czyli powstałej w 1991 roku, po unicestwieniu GKBZHwP, tzw.
Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, nie wypada
najlepiej i nie jest powodem do dumy. Otóż przez 28 lat swego istnienia i
pochłonięcia sumy setek milionów złotych, o ile nawet nie większej, z kieszeni
polskich podatników, obie te instytucje przez wszystkie te lata, nie potrafiły,
i to zupełnie świadomie, doprowadzić do pomyślnego finału, ANI JEDNEGO ŚLEDZTWA
przeciwko w/w zbrodniarzom, które zakończyłoby się przynajmniej postawieniem, któregokolwiek
z nich przed obliczem Temidy. Czy może więc kogokolwiek dziwić niemożność, a
tak naprawdę zupełnie celowa bierność tych instytucji również w ściganiu tzw. ,,zbrodniarzy
komunistycznych?’ Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, spowodowana tymi
samymi przyczynami, które stoją za paraliżem prokuratury IPN w ściganiu
zbrodniarzy wojennych czasu drugiej wojny światowej i tych z kilku dekad po jej
zakończeniu, by postępować we wszystkich tych sprawach, w myśl tej samej
zasady, która mówi, by gonić króliczka, ale tak aby do głowy nigdy, nikomu nie
przyszło, żeby kiedykolwiek go złapać. Czyli zgodnie ze starą maksymą George’a
Orwella, że:
,,Wojna ma być permanentna, ale nie wygrana’’
Jak więc widać jest to kolejny, z bardzo wielu dowodów, że
IPN wcale nie ma nie tylko zamiaru, ale nie jest to nawet jego celem, by miał
on realizować na poważnie, którekolwiek ze swoich rzekomo statutowych założeń,
którym jest ujawnianie wszystkich zbrodni dokonanych na Narodzie Polskim oraz
ich sprawców bez względu na wszystko i kimkolwiek ci zbrodniarze by nie byli
oraz godnego upamiętnienia i należytego uhonorowania ich polskich ofiar i
żyjących rodzin tych, którzy ocaleli. Faktycznym bowiem zadaniem tej instytucji
jest ukrycie i wymazanie niewygodnych dla obecnego, rządzącego od 1989 roku,
Magdalenkowego układu władzy, zbrodni dokonanych na Narodzie Polskim, poprzez
prowadzenie przez siebie śledztw przeciwko wszystkim żyjącym sprawcom zbrodni
na Narodzie Polskim, w taki sposób i tak długo, aż ci mordercy odejdą z tego
świata w sposób naturalny i nie niepokojeni przez nikogo, co pozwoli decydentom
z IPN, ostatecznie umorzyć postępowania przeciwko nim i odejść tym krwawym
ludobójcom z tego świata w spokoju, w glorii nieposzlakowanej opinii
przykładnych obywateli i kochających ojców rodzin i dziadków swoich wnuków, co
też instytucja ta czyni z niestrudzonym zapałem, godnym prawdziwych uczniów
Jozefa Goebbelsa, od roku 1998, aż do dnia dzisiejszego i nic nie wskazuje, aby
kiedykolwiek miało się to zmienić na lepsze.
Czy może więc dziwić, że jako Polacy, przegrywamy walkę o
pamięć z narodami naszych katów, a zarazem postępuje również odwracanie ról
oprawców i ich ofiar, co nie wróży Nam Polakom, niczego dobrego w najbliższej,
nie mówiąc już o dalszej przyszłości.
Jacek Boki – Elbląg
Sierpień – Wrzesień 2019 r.
Źródła:
Jacek Wilczur –
Ścigałem Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka – Wydawnictwo NORTOM - Wroclaw 2009 r.
Czy Izrael wypuścił zbrodniarza ?
Jawornik Ruski
https://kresy.pl/wydarzenia/jawornik-ruski-ruszyly-poszukiwania-szczatkow-ofiar-upa-lokalni-badacze-niemile-widziani/
Prokuratura IPN nie chciała dopuścić grupy badaczy do obserwacji prac poszukiwawczych w Jaworniku Ruskim
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/prokuratura-ipn-chciala-dopuscic-grupy-badaczy-obserwacji-prac-poszukiwawczych-jaworniku-ruskim/
Ściganie zbrodni nazistowskich w Polsce w latach 1939-2004Prokuratura IPN nie chciała dopuścić grupy badaczy do obserwacji prac poszukiwawczych w Jaworniku Ruskim
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/prokuratura-ipn-chciala-dopuscic-grupy-badaczy-obserwacji-prac-poszukiwawczych-jaworniku-ruskim/
http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/567,Sciganie-zbrodni-nazistowskich-w-Polsce-w-latach-1939-2004.html
http://lustracja.net/index.php/rozne-listy/205-lista-ukraincow-w-polsce-nacjonalistow-czlonkow-oun-upa?showall=1&limitstart
Lista do oczyszczenia - Lista ofiar na elewację Panteonu Narodowego na Łączce zawiera m.in. członków UPA.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/139957,lista-do-oczyszczenia.html
11 marca – Warszawa. I „Akcja Wisła” – konferencja w Paście.
Prof. Osadczy krytykuje IPN za rozmowy z Wiatrowyczem
https://kresy.pl/wydarzenia/prof-osadczy-krytykuje-ipn-rozmowy-wiatrowyczem/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.