środa, 4 września 2019

Jak zinfiltrowano i unicestwiono Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce


,,Kto należy do narodu polskiego musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości, obojętnie jakiego rodzaju zginął bez reszty’’

                                                     Albert Forster na  wiecu w Bydgoszczy – listopad 1939 r.


W swojej książce pt. ,,Ścigałem Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka’’ profesor Jacek Wilczur opisał w szczegółach, jak od połowy lat 60-ych ubiegłego wieku służby specjalne OUN rozpoczęły infiltrację Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.         Po tzw. zmianie systemowej w 1989 roku, a dokładnie od 1991 roku, czyli po przejęciu władzy nad GKBZHwP przez ówczesnego, nowego ministra sprawiedliwości w rządzie Mazowieckiego, koncesjonowanego ,,katolika’’ Wiesława Chrzanowskiego, rozpoczęła się totalna destrukcja GKBZHwP, a wszystkich pracowników tejże Komisji, którzy wcześniej przez całe długie lata zajmowali się zbieraniem dowodów zbrodni oraz ściganiem  ukraińskich nazistów w służbie niemieckiej,  takich m.in. jak najsłynniejszy z nich Iwan Demianiuk oraz banderowskich i litewskich zbrodniarzy wojennych zostali z Komisji zwolnieni lub też zmuszeni do tzw. ,,dobrowolnego’’ odejścia.

Profesora. Jacka Wilczura nowy szef GKBZHwP w 1991 roku, nakazał swoim podwładnym wyrzucić z pracy w Komisji jako pierwszego w kolejności, w sposób spektakularny, by było to przestrogą dla innych, którzy chcieliby ewentualnie naśladować i kontynuować jego pracę, idąc tą samą drogą. Waląc dosłownie pięścią w blat swojego biurka i wrzeszcząc na całe gardło do swojego podwładnego, któremu zlecił wyrzucenie profesora Jacka Wilczura z pracy w GKBZHwP, że dopóki on Wiesław Chrzanowski będzie ministrem sprawiedliwości i szefem tej Komisji,  to Wilczur nie będzie w niej pracował już ani minuty dłużej! Trzy lata później w 1994 roku, dosłownie nie tyle nawet  łamiąc, co dosłownie depcząc własne, ustanowione przez samych siebie prawa, wynikające z przyjętej przez nowych władców ustawy, odnoszącej się do nowego tworu, który zastąpił GKBZHwP, czyli Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, profesora Jacka Wilczura i wszystkich wcześniej zwolnionych razem z nim z tej instytucji niepokornych pracowników, pozbawiono członkostwa w Komisji, które to członkostwo, zgodnie z obowiązującym jeszcze wówczas prawem, było dożywotnie, nawet po przejściu każdego pracownika w stan spoczynku, czyli po odejściu na emeryturę. Takie to nowe, demokratyczne obyczaje zapanowały wtedy, czyli po tzw. ,,odzyskaniu ponoć prawdziwie niepodległego i suwerennego bytu’’, w instytucjach państwowych, pomagdalenkowej III RP, a w szczególności w jej nowo wykreowanej instytucji narodowej pamięci, których to obraz i metody niszczenia niewygodnych wobec systemu historyków i uzędników, nie uległ od tamtego czasu, żadnym zmianom. Więcej nadal, promuje się w niej wszelkiej maści karierowiczów, zoologicznych kłamców i fałszerzy historii o giętkim, amoralnym kręgosłupie, którzy nie mają żadnych zahamowań przed popełnieniem największych oszustw, świństw i podłości w pisaniu na polityczne zamówienie nowych panów, zupełnie nowej wersji historii, niewiele lub też zgoła nic nie mającej wspólnego z jakimikolwiek faktami oraz gotowych na przysłowiowe skinienie palca, zniszczyć swoich mniej uległych kolegów w dowolny sposób.


Ś.p. Profesor Jacek Wilczur

Czym aż tak bardzo naraził się dr. Jacek Wilczur swojemu ówczesnemu, nowemu szefowi, że ten przestał nawet panować nad swoimi nerwami, wykrzykując swą chamską tyradę o tym jak niebezpieczną, a przez to osobą całkowicie niepożądaną jest w tejże instytucji ,,nowej’’ Polski wyżej wymieniony, którego należy się z niej pozbyć w trybie natychmiastowym bez chwili zwłoki i bez prawa wstępu nawet do samego budynku Komisji kiedykolwiek. A jeśli się da to zniszczyć go również w każdy możliwy sposób, np. szargając mu opinię i dowolnymi metodami niszcząc jego dobre imię. A o dalszym dostępie do gromadzonych przez niego samego długimi latami dokumentów na temat ukraińskich i litewskich zbrodniarzy wojennych z takich formacji zagłady jak OUN-UPA, Waffen SS Galizien oraz Szaulisów, Ypatingas Burys czy Saugumy, Wilczur może zapomnieć raz na zawsze! I tak też się stało. Ten sam zresztą los podzielili wkrótce, wszyscy pozostali pracownicy Komisji oraz najbliższe grono współpracowników profesora Wilczura, których po zwolnieniu z pracy razem z ich szefem, tak jak i jego, pozbawiono automatycznie, należnego im prawa członkowstwa w Komisji.

Tym największym przestępstwem profesora Jacka Wilczura  jakiego  się on dopuścił wobec nowych władców, oprócz gromadzenia przez długie lata pracy w GKBZHwP, dokumentów dotyczących ukraińskich i litewskich zbrodniarzy wojennych w służbie niemieckiej, zeznań świadków oraz  ogromu dowodów ich zbrodni, była przede wszystkim pomoc prawna udzielona prokuraturze Izraela oraz złożenie przezeń osobiście przed sądem w Jerozolimie zeznań obciążających ukraińskiego wachmana SS, strażnika i kata w jednej osobie, w niemieckich obozach śmierci w Sobiborze i Treblince II Iwana Demianiuka, nazywanego przez więźniów tychże obozów zagłady ,,pieszczotliwym’’ mianem Iwana Groźnego, w czasie trwania procesu tego ukraińskiego ludobójcy w 1988 roku. Rzeczą oczywistą stało się w tym momencie, że losy dalszej pracy i pozostawania w Komisji profesora Jacka Wilczura zostały ostatecznie przesądzone i przypieczętowane nieodwołalną decyzją, wyrzucenia go z GKBZHwP, co też stało się faktem jeszcze tego samego 1991 roku.


Profesor Jacek Wilczur - Ścigam Iwana "Groźnego"

Ktoś zada może pytanie dlaczego na początku lat 90tych ubiegłego wieku, zaraz po dokonanej w Naszym Kraju zmianie systemowej rozpoczęto w trybie błyskawicznym, dosłownie dekapitację Głównej Komisji Badania Zbrodni  Hitlerowskich w Polsce? Profesor Jacek Wilczur tak oto odpowiedział na to pytanie w swojej publikacji książkowej z roku 1993:

,,Operację unicestwiania Komisji realizowano przez wiele lat przy pomocy odpowiednio dobranych tubylców, tj. Polaków opłacanych z funduszy niemieckich i ukraińskich organizacji i służb. W ciągu ostatnich trzech lat przed oddaniem książki do druku, do akcji likwidowania Komisji przystąpiły co najmniej dwie instytucje w kraju i cały zespół organizacji, głównie ukraińskich, ( ale nie tylko) na Zachodzie. Wydarzenia we wschodniej i południowo wschodniej Europie ułatwiły realizację planów – zaczęto głosić i propagować tezę, że czas już skończyć ze zbrodniami hitlerowskimi, a więc również ze zbrodniami wojennymi, dokonanymi przez Ukraińskich, litewskich i białoruskich koalicjantów. Teza owa głosi, że wszystkie siły należy skierować wyłącznie do ujawnienia, ścigania zbrodni stalinowskich. Do najbardziej zainteresowanych unicestwieniem Komisji zaliczyć należy żyjących dotąd, doskonale zorganizowanych hitlerowców z formacji SS, gestapo, żandarmerii, Einsatzgruppen, Abwhery, NSDAP, ukraińskich formacji policyjnych, wojskowych, służb specjalnych OUN i członków UPA. Inaczej mówiąc, paraliżowaniem Komisji zainteresowani byli od samego początku jej istnienia ci, których w myśl dekretu z 1945 roku o powołaniu Komisji, winna ona ścigać.

W środowiskach historyków i prawników zajmujących się epoką wojny i niemieckiej okupacji ziem polskich funkcjonują różne wersje, hipotezy dotyczące przyczyn rozpadu Komisji. Przeważa jednak pogląd, iż Komisja była rozkładana przez podstawionych ludzi wewnątrz biura i instytucji z zewnątrz. Wersja ta znalazła liczne potwierdzenia w okresie od grudnia 1989 roku, aż do ukazania się mojej książki, pisał w 1993 roku profesor Jacek Wilczur.’’

Na potwierdzenie tych wszystkich faktów, dodać można do tego jeszcze, zupełnie nieznaną szerokiemu gronu Naszych rodaków historię, iż na przełomie lat 60-ych i 70-ych ubiegłego wieku, polskie służby specjalne, namierzyły i aresztowały, wydalając następnie z Polski dwóch niemieckich agentów powiązanych z organizacją byłych esesmanów ODESSA, oraz dwóch Chorwatów z emigranckich kół chorwackich ustaszy, którzy próbowali przeniknąć do kręgów kierowniczych Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.

W tym miejscu należy także nadmienić o niebagatelnej roli, jaką odegrał w dekapitacji Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce tzw. ,,Polski Instytut Historyczny’’ w Stamford w USA, kierowany przez niejakiego ,,księdza dr. Zbigniewa Zielińskiego’’, będący w rzeczywistości agendą założoną, finansowaną i kierowaną przez służby specjalne zaoceanicznej OUN. Listy słane w latach 80ych ubiegłego wieku przez ten rzekomy ,,Polski Instytut Historyczny’’ do GKBZHwP, żądały za każdym razem tego samego, a mianowicie… ,,zaprzestania szkalowania przez Komisję ukraińskich wachmanów SS z tzw. oddziałów ,,Czarnych Kruków’’, służących w Niemieckich Obozach Śmierci jako strażnicy obozowi i przywrócenia im ich…DOBREGO IMIENIA , a przede wszystkim najbardziej znanemu spośród nich wszystkich Iwanowi Demianiukowi, ponuremu ludobójcy z Sobiboru i Treblinki II.’’ A także umożliwienia nieograniczonego dostępu członkom tegoż instytutu do zgromadzonych przez profesora Jacka Wilczura akt procesowych Iwana Demianiuka, oraz wszystkich innych dokumentów dotyczących ukraińskich zbrodniarzy okresu Drugiej Wojny Światowej oraz formacji OUN-UPA, SS Galizien i wachmanów z oddziałów Czarnych Kruków, znajdujących się w zasobach GKBZHwP, do czego nie mieli absolutnie żadnego prawa! Jak też nie miały do tego żadne ukraińskie instytucje, ani też prawnicy zajmujący się obroną tego ukraińskiego esesmana.

Tzw ,,Polski Instytut Historyczny’’ w Stamford, nie był w istocie i nie jest nią po dzień dzisiejszy, żadnym Polskim Instytutem Historycznym, ale stworzonym przez służby specjalne OUN przyczółkiem ukraińskich nacjonalistów, dzięki któremu mogli oni rozpocząć pełną infiltrację i poddanie swej władzy nie tylko GKBZHwP a potem IPN, ale także praktycznie wszystkich polskich polonijnych organizacji i stowarzyszeń w Stanach Zjednoczonych, z których mniej lub bardziej świadomą lub też zupełnie nieświadomą pomocą, mogli odtąd rozpocząć zmasowany atak, na wszelkie instytucje, organizacje, stowarzyszenia i ludzi w Polsce zajmujących się zbieraniem, archiwizowaniem, ujawnianiem i ściganiem ukraińskich zbrodniarzy z OUN-UPA, SS Galizien, policji ukraińskiej, formacji Czarnych Kruków oraz upamiętnianiem ofiar ich zbrodni.

Od tego czasu, aż do dziś, gdy GKBZHwP została przekształcona w tzw. ,,Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu’’, a z której to z kolei wyłonił się 19 stycznia 1999 na mocy ustawy z 18 grudnia 1998 ,,Instytut Pamięci Narodowej’’. Gromadzone przez profesora Jacka Wilczura i jego współpracowników z ogromnym trudem i poświęceniem, dokumenty ukazujące w pełnym świetle postacie ukraińskich i litewskich zbrodniarzy wojennych oraz cały ogrom popełnionych przez nich zbrodni ludobójstwa na Narodzie Polskim oraz zbrodni przeciwko ludzkości, zaczęły ginąć z Komisji dosłownie całymi workami! Nie zmieniło się w tej kwestii absolutnie nic po przejęciu reszty tejże dokumentacji przez IPN. Proceder ten trwał w najlepsze dalej, co wykazał w swoich książkach również ś.p. profesor Edward Prus, a 11 marca 2017 roku, w czasie konferencji na temat ,,Operacji Wisła’’, która odbyła się w budynku Warszawskiej PASTY, kolejne dowody na to, że dokumenty na ten temat nie tylko giną nadal z zasobów archiwalnych IPN, ale co więcej niewygodne dokumenty ukazujące cały bezmiar bestialskich zbrodni ukraińskich szowinistów z OUN-UPA na Polakach i Żydach zostały dosłownie na przysłowiowego chama powyrywane z akt całymi arkuszami stron lub też pozamazywane flamastrami, by nie można było nic z nich odczytać, przedstawiła Pani dr. Lucyna Kulińska. 

 Pani profesor Lucyna Kulińska o Operacji Wisła. W filmie tym Pani profesor prezentuje kserokopie dokumentów IPN dotyczących ukraińskich zbrodni ludobójstwa, jakie znalazła już zniszczone w aktach Instytutu Pamięci Narodowej


 Przed konferencją dr Kulińska pokazuje ksero archiwum IPN obecnie w sporej części zniszczone – winnych brak!
Tak kreuje się politykę historyczną w Polsce – niszcząc dowody zbrodni
 

Jeden z dokumentów – obecni na konferencji mogli zapoznać się z kserem tych dokumentów

Od tzw. przemian ustrojowych czyli od roku 1989, żadna z obecnych ,,polskich’’ instytucji pamięci, powołanych także do ścigania zbrodniarzy i zbrodni ludobójstwa popełnionych przeciwko Narodowi Polskiemu, nie zajmuje się w ogóle ściganiem jakichkolwiek zarówno zbrodni jak i zbrodniarzy wojennych, o ujawnieniu zaś niezafałszowanej  prawdy dotyczącej ukraińskich i litewskich formacji zagłady i pełnej skali ich zbrodniczych dokonań, a także o godnym upamiętnieniu Naszych Rodaków pomordowanych przez Ukraińców i Litwinów w okresie Drugiej Wojny Światowej na Kresach Rzeczypospolitej, możemy całkowicie zapomnieć, bo instytucja o szumnej nazwie IPN, mająca w swoich ponoć programowych i statutowych założeniach, i nawet w nazwie to czym winna się zajmować w pierwszej kolejności z definicji, oraz co też powinno być jej naczelnym priorytetem działania, nie ma najmniejszego zamiaru i nawet nie jest to jej celem, by zajmować się obroną polskiej polityki historycznej, dlatego iż, głównym zadaniem, które zostało jej wyznaczonym przez wszystkich kolejnych zwierzchników tej instytucji od roku 1998 jest ochrona, relatywizowanie i wybielanie oraz usuwanie wszelkich dokumentów i śladów, stanowiących ogromny, bo zgromadzony od 1945 roku, materiał dowodowy, dotyczący zbrodni banderowskich bestii z OUN-UPA oraz wszystkich pozostałych ukraińskich formacji zagłady w służbie III Rzeszy, a nie ściganie żyjących do dziś sprawców ludobójstwa na Kresach i ewentualne postawienie ich przed sądem, jak też doprowadzeniem do skazania za popełnione przez nich zbrodnicze czyny.

,,Autorytety’’ z IPN i z obecnej partii rządzącej w jednym z niedawnych programów nadanym w TVP Info, dotyczącym ścigania niemieckich zbrodniarzy wojennych oznajmili, że komuniści zajmowali się w okresie panowania PRL, ściganiem tychże zbrodniarzy wyłącznie z powodów…ideologicznych, cokolwiek to znaczy, a nie z powodu rzeczywistego ich ukarania. Co miały na myśli te pięknoduchy, które ,,objawiły’’ nam tę ich ,,odkrywczą mądrość’’, tego już nie wyjaśnili, co chyba też na zawsze pozostanie ich słodką tajemnicą. Porównajmy jednak, idąc nawet drogą intelektualnej logiki inaczej, zaprezentowanej nam przez tych ,,specjalistów’’ od ścigania zbrodniarzy wojennych czasu Drugiej Wojny Światowej, i przedstawmy w liczbach listę doprowadzonych przed oblicze sprawiedliwości niemieckich, ukraińskich, litewskich i łotewskich zbrodniarzy wojennych na podstawie ich własnych wyliczeń, czyli dokumentów na ten temat przedstawionych przez instytucję tych samych ,,specjalistów’’ z IPN


Autorzy polscy obliczają, że ściganiem zbrodni nazistowskich w Polsce objętych zostało od zakończenia drugiej wojny światowej w 1945 roku, do końca lata 1980. od 80.000 do 100.000 osób, zaś do końca grudnia 1977r. zostało skazanych na podstawie dekretu z 31.12.1944 r. co najmniej 17.919 osób. Ok. 1/3 skazanych stanowili Niemcy, Austriacy i tzw. Volksdeutsche (1900 z nich zostało wydanych państwu polskiemu przez aliantów w celu osądzenia). Spośród  tych prawie osiemnastu tysięcy wyroków skazujących, jakie zapadły do tego czasu przed polskimi sądami na niemieckich, austriackich, ukraińskich, litewskich, łotewskich i białoruskich zbrodniarzy wojennych, kilkaset zakończyło się wyrokami śmierci, które zostały na tych potworach wykonane.

A teraz przyjrzyjmy się efektom 30 letnich wysiłków nowych instytucji pamięci narodowej, powstałych w Polsce po 1989, a w szczególności dorobkowi instytucji pamięci, zwanej szumnie Instytutem Pamięci Narodowej, która jak się okazuje już tylko po pobieżnym przyjrzeniu się jej działaniom na samej tylko niwie ścigania, postawienia przed polskimi sądami i doprowadzenia do wydania wyroków skazujących, na żyjących jeszcze do dziś na terytorium naszej Ojczyzny, ukraińskich ludobójców z OUN – UPA, SS Galizien, Ukraińskiej Policji Pomocniczej w służbie III Rzeszy i ukraińskich strażników niemieckich obozów zagłady z formacji ,,Czarnych Kruków’’, jak również litewskich zbrodniarzy wojennych z formacji Ypatingas Burys, Szaulisów, Saugumy i innych, odpowiedzialnych za zbrodnie ludobójstwa dokonane przez nich na Naszych rodakach na terenie Wileńszczyzny w latach 1939 – 1944, ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni ludobójstwa popełnionych przez nich w największym miejscu kaźni Polaków i Żydów na Wileńszczyźnie, to jest w Ponarach, zupełnie nie wywiązuje się ze swoich ustawowych obowiązków w tej jakże fundamentalnej dla polskiego interesu narodowego kwestii.

Otóż wynik porównawczy, z wynikami działań na tym samym polu Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce przez 46 lat jej istnienia, dla IPN i jego bezpośredniej poprzedniczki, czyli powstałej w 1991 roku, po unicestwieniu GKBZHwP, tzw. Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, nie wypada najlepiej i nie jest powodem do dumy. Otóż przez 28 lat swego istnienia i pochłonięcia sumy setek milionów złotych, o ile nawet nie większej, z kieszeni polskich podatników, obie te instytucje przez wszystkie te lata, nie potrafiły, i to zupełnie świadomie, doprowadzić do pomyślnego finału, ANI JEDNEGO ŚLEDZTWA przeciwko w/w zbrodniarzom, które zakończyłoby się przynajmniej postawieniem, któregokolwiek z nich przed obliczem Temidy. Czy może więc kogokolwiek dziwić niemożność, a tak naprawdę zupełnie celowa bierność tych instytucji również w ściganiu tzw. ,,zbrodniarzy komunistycznych?’ Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, spowodowana tymi samymi przyczynami, które stoją za paraliżem prokuratury IPN w ściganiu zbrodniarzy wojennych czasu drugiej wojny światowej i tych z kilku dekad po jej zakończeniu, by postępować we wszystkich tych sprawach, w myśl tej samej zasady, która mówi, by gonić króliczka, ale tak aby do głowy nigdy, nikomu nie przyszło, żeby kiedykolwiek go złapać. Czyli zgodnie ze starą maksymą George’a Orwella, że:

,,Wojna ma być permanentna, ale nie wygrana’’

Jak więc widać jest to kolejny, z bardzo wielu dowodów, że IPN wcale nie ma nie tylko zamiaru, ale nie jest to nawet jego celem, by miał on realizować na poważnie, którekolwiek ze swoich rzekomo statutowych założeń, którym jest ujawnianie wszystkich zbrodni dokonanych na Narodzie Polskim oraz ich sprawców bez względu na wszystko i kimkolwiek ci zbrodniarze by nie byli oraz godnego upamiętnienia i należytego uhonorowania ich polskich ofiar i żyjących rodzin tych, którzy ocaleli. Faktycznym bowiem zadaniem tej instytucji jest ukrycie i wymazanie niewygodnych dla obecnego, rządzącego od 1989 roku, Magdalenkowego układu władzy, zbrodni dokonanych na Narodzie Polskim, poprzez prowadzenie przez siebie śledztw przeciwko wszystkim żyjącym sprawcom zbrodni na Narodzie Polskim, w taki sposób i tak długo, aż ci mordercy odejdą z tego świata w sposób naturalny i nie niepokojeni przez nikogo, co pozwoli decydentom z IPN, ostatecznie umorzyć postępowania przeciwko nim i odejść tym krwawym ludobójcom z tego świata w spokoju, w glorii nieposzlakowanej opinii przykładnych obywateli i kochających ojców rodzin i dziadków swoich wnuków, co też instytucja ta czyni z niestrudzonym zapałem, godnym prawdziwych uczniów Jozefa Goebbelsa, od roku 1998, aż do dnia dzisiejszego i nic nie wskazuje, aby kiedykolwiek miało się to zmienić na lepsze.
Czy może więc dziwić, że jako Polacy, przegrywamy walkę o pamięć z narodami naszych katów, a zarazem postępuje również odwracanie ról oprawców i ich ofiar, co nie wróży Nam Polakom, niczego dobrego w najbliższej, nie mówiąc już o dalszej przyszłości.


Jacek Boki – Elbląg
Sierpień – Wrzesień 2019 r.

Źródła:

Jacek Wilczur – Ścigałem Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka – Wydawnictwo NORTOM - Wroclaw 2009 r.

Czy Izrael wypuścił zbrodniarza ?



Jawornik Ruski

Ściganie zbrodni nazistowskich w Polsce w latach 1939-2004

http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/567,Sciganie-zbrodni-nazistowskich-w-Polsce-w-latach-1939-2004.html

Lista Ukraińców w Polsce, nacjonalistów, członków OUN/UPA a także morderców Polek i Polaków
http://lustracja.net/index.php/rozne-listy/205-lista-ukraincow-w-polsce-nacjonalistow-czlonkow-oun-upa?showall=1&limitstart

Lista do oczyszczenia - Lista ofiar na elewację Panteonu Narodowego na Łączce zawiera m.in. członków UPA.


http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/139957,lista-do-oczyszczenia.html

11 marca – Warszawa. I „Akcja Wisła” – konferencja w Paście.
 
http://bezprzesady.com/aktualnosci/11-marca-warszawa-i-akcja-wisla

Prof. Osadczy krytykuje IPN za rozmowy z Wiatrowyczem 

https://kresy.pl/wydarzenia/prof-osadczy-krytykuje-ipn-rozmowy-wiatrowyczem/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.