Wczoraj bowiem rozpoczął się nowy etap w moim życiu agenta, albowiem awansowałem w hierarchii wrogów ludu na sam szczyt, o czym nigdy nawet nie śmiałem nawet zamarzyć w swoich najśmielszych wyobrażeniach. Pod koniec grudnia udzieliłem wywiadu Pani Helenie Leman, dziennikarce Tygodnika Przegląd, o swojej działalności kresowej na rzecz prawdy o ukraińskim ludobójstwie, dokonanym na naszych rodakach, zamieszkałych na Kresach Południowo - Wschodnich i o tym jak ukraińskie służby specjalne, dokonały ataku na moje mieszkanie 3 listopada ubiegłego roku. Artykuł zatytułowany ,,Dziwne przypadki kresowych działaczy'', skądinąd znakomity, miał ukazać się właśnie w Tygodniku Przegląd. Opowiadał moją historię zmagań z ukraińskimi szowinistami w Polsce i antypolską władzą, która stara się wdeptać w ziemię prawdę o ludobójstwie naszych rodaków, dokonanym na nich przez ich ukraińskich sąsiadów, a także historię Pana Antoniego Jakóbczyka z Bartoszyc, który od lat zmaga się z podobnymi kłopotami, ze strony naszych ukraińskich przyjaciół, mieszkańców Bartoszyc, udających polskich obywateli. Wczoraj jednak dowiedziałem się, że redakcja Tygodnika Przegląd, nie dopuści do publikacji tego tekstu, bynajmniej nie z powodu jego zawartości merytorycznej, bo tu nie miała się do czego przyczepić, ale dlatego, że... jedna z głównych decydentek tego pisma, niejaka Pani Joanna Wielgat, odkryła z ,,przerażeniem'' na moim blogu, że... jestem... antymaseczkowcem i antyszczepionkowcem! A dla takich ludzi jak ja, nie ma miejsca na łamach tygodnika Przegląd. Jednak na jakiej podstawie pani Wielgat stwierdziła autorytatywnie, że jestem wrażym antyszczepionkowcem, tego już w swoich wynurzeniach, nie objawiła? W swoim dotychczasowym bowiem ponad pięćdziesięcioletnim życiu, przyjąłem w dzieciństwie cztery podstawowe szczepionki przeciwko durowi brzusznemu, gruźlicy, ospie prawdziwej i jeszcze jakiejś chorobie, której dziś już nie pamiętam. Jedno jest natomiast pewne, że były to szczepionki, które przeszły wówczas wszelkie, wymagane badania kliniczne, znana była ich skuteczność i wszelkie, ewentualne skutki uboczne, zarówno te krótko, jak i długoterminowe, czego absolutnie nie można powiedzieć o żadnym z tych preparatów, którymi obecnie szprycuje się bez opamiętania ludzi, a które do chwili obecnej, nie przeszły żadnych badań klinicznych, nie jest znany oficjalnie ich skład, skutki uboczne, te krótko, jak i długo terminowe, choć już zmarło po podaniu tych preparatów prawie 60 tysięcy ludzi na całym świecie, a kilka milionów zmagać się będzie niepożądanymi skutkami ubocznymi tych preparatów genowych, w postaci trwałego kalectwa, jakie stało się ich udziałem na skutek przyjęcia tej trucizny, do końca swego życia, często w straszliwych męczarniach. O braku jakiejkolwiek odpowiedzialności ze strony tych karteli farmaceutycznych, które w swojej zbrodniczej działalności, przebiły już dawno, o wszystkie możliwe długości osławione kartele narkotykowe, takie chociażby jak ten z Medelin, czy okryte ponurą sławą kartele meksykańskie, które przy nich wyglądają na harcerzy mających mleko pod nosem, już nie wspominając.
W podtekście tych słów pani Joanny Wielgat, płynie jednocześnie, zawoalowane zalecenie i przesłanie, że dla takich ludzi jak ja i mnie podobnych, nie tylko nie ma i nigdy nie powinno być miejsca w jakichkolwiek mediach w Polsce i nie tylko zresztą w nich, ale w ogóle w ,,zdrowym'', socjalistycznym społeczeństwie, nowej odsłony, ,,nowego ładu'', najnowszej wersji, powszechnej światowej szczęśliwości, jaką dla nas zaprojektowali, gdyż miejsce takich myślozbrodniarzy i kontrrewolucjonistów jak my, jest w najlepszym razie w obozach reedukacyjnych, a najlepiej w dołach z wapnem, z kulą w potylicy, jaką to metodą miłośnika wolności wszelakich, czyli Feliksa Edmundowicza, usuwali jeszcze nie tak dawno wypróbowani towarzysze, stojący na pierwszej linii frontu walki o nowy wspaniały świat, wszelki element zbędny i nieprzystosowany, do wizji czerwonego raju na ziemi. Jeśli ktoś jeszcze dzisiaj wyobraża sobie, że może teraz będzie inaczej, niż działo się to w latach 1917 - 1956, ten nie wie, na jakim żyje świecie i nie rozumie niczego z otaczającej go rzeczywistości i z tego w jakim kierunku zmierzają wszystkie obecne wydarzenia, jakie dzieją się na świecie.
Jacek Boki - Elbląg
3 Styczeń 2022 r.
Szanowny Panie Jacku. Historię piszą zwycięzcy albo ignoranci. Ci ostatni z różnych kręgów na typowe zapotrzebowanie. Dawni bohaterowie w walce o granice i zachowanie pokoju po II w.św. są dzisiaj deprecjonowani. Zdzierane są napisy o ich chwale z pomników. Żołnierzom WOP odbiera się honor i pamięć. Zbrodniarze są na "pomniku". Dzisiaj wobec "gorących granic" stoimy "murem za mundurem". Aczkolwiek w takiej "chwili próby" już słychać słowa o niegodnym postępowaniu Straży Granicznej. Co będzie za kilka lat? Czy kolejni rządzący staną przy nich "murem" ? Wątpię. Dzisiaj ważne są konspekty, "szczepionki" dla wojska i Straży Granicznej. Jedno jest pocieszające, że Pan , Żołnierz w czasie wysłuchania publicznego w Sejmie, Pani Kurator z Małopolski głośno mówią o tym co myślą ludzie wokół. Jesteście jak załoga Westerplatte, która była nadzieją i otuchą w kolejnych komunikatach radiowych spikera Polskiego Radia okresu napaści Niemców we wrześniu 1939 r. : „Westerplatte broni się nadal!” .
OdpowiedzUsuńJest Pan odciętą/ lecz nigdy NIEopuszczoną placówką Polski- na skażonym terenie #3rp.
OdpowiedzUsuńNiech Bóg dodaje sił do tej pracy i walki
Eugen