Gdy niewyobrażalne, barbarzyńskie zbrodnie na bezbronnej polskiej ludności były codziennością, gdy każdego niemal dnia płonęły steki polskich miejscowości, a dokonywanie masowych napadów na stacje kolejowe, a na gościńcach na transporty, które przewoziły na obecne polskie terytorium, Polaków z okolic Lwowa oraz innych stron leżących po stronie sowieckiej, stało się chlebem powszednim, zaś niszczenie na skalę masową przez bandytów z UPA infrastruktury drogowej, kolejowej, telefonicznej i telegraficznej, nie robiło już na nikim większego wrażenia, a pogrzeby, czasem masowe, które odbywały się codziennie we wszystkich miejscowościach Bieszczad i Podkarpacia niemal spowszedniały, to czy można było dalej tolerować to nieludzkie, niepojęte ludobójstwo dokonywane na Polakach przez ukraińskich zwyrodnialców z OUN - UPA i niedobitków lancknechtów z SS Galizien na południowo - wschodnich rubieżach Naszej Ojczyzny w nieskończoność? Na to pytanie niech każdy odpowie już sobie sam we własnym sumieniu. Oto dokumentacja fotograficzna z tamtych dni, pełnych grozy, śmierci i łez, nie mających końca, wylanych przez dziesiątki tysięcy Naszych rodaków, czekających, jak zmiłowania, ratunku, którego wyglądali wtedy każdego dnia, z coraz bardziej gasnącą nadzieją w sercach, a która jednak w końcu nadeszła i ocaliła życie i trwanie na tych odwiecznych polskich ziemiach, najlepszych synów i córek Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, którzy do dnia dzisiejszego trzymają tam straż, by te dziedziny, nigdy nie odpadły od Rzeczpospolitej.
Jacek Boki - Elbląg
20.10.2021 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.