Komentarz: Poniższy artykuł został przysłany na redakcyjną pocztę jako odpowiedź wobec artykułu/tłumaczenia pt: „„W polskiej Hajnówce odbył się marsz prawych radykałów na tle protestów okolicznych mieszkańców”, udostępnionego
w dniu wczorajszym (02.03.2016) na łamach W-P. Serdeczne podziękowania
dla Pani Natalii za udostępnienie artykułu oraz za materiały
uzupełniające, do których linki znajdują się pod tekstem.
Dzień 1 marca obchodzony jest w Polsce jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” od 2011 r. Ale nie wszędzie jest to takie oczywiste. Są miejsca, gdzie trudno w tym czasie ujrzeć wywieszone flagi narodowe. Takim miejscem jest np. Hajnówka, niewielkie miasto położone na skraju Puszczy Białowieskiej – a więc niedaleko granicy z Białorusią. I właśnie o tę mniejszość białoruską się rozchodzi, a właściwie większość – w gminie Hajnówka przynależność do narodowości białoruskiej zadeklarowało aż 64,91% mieszkańców. Jeśli chodzi o samo miasto, to takową narodowość deklaruje 26,41% mieszkańców, jednak dość często zdarza się, że osoby narodowości polskiej wyznania prawosławnego identyfikują się bardziej z mniejszością białoruską niż z polskimi katolikami. A należy w tym miejscu odnotować, że większość stanowią wyznawcy prawosławia (ponad 70%). Pozostała ludność jest wyznania rzymskokatolickiego (ok. 25%) i protestanckiego (ok. 5%).
Wśród tego typu mieszanki narodowościowej i
religijnej nietrudno o antagonizmy. A te ciągną się od wielu lat.
Wystarczy sięgnąć do okresu międzywojennego. Wiosną 1919 r. Hajnówkę
przejęły władze polskie. Już w tym samym roku do Hajnówki zaczęła
napływać ludność nie tylko z Podlasia, ale też z odległych stron Polski:
Mazowsza, okolic Lublina, Łodzi, Warszawy, Poznania, Bydgoszczy, a
także z Wileńszczyzny i Polesia. Z Rosji powracali rodowici mieszkańcy.
Osiedlali się tu także Żydzi, Niemcy i emigranci rosyjscy.
W roku 1920 dwukrotnie przetaczał się przez Hajnówkę
front wojny polsko-bolszewickiej. W walce o miasteczko zginęło jedenastu
polskich żołnierzy (cmentarz z tego okresu znajdował się przy wiadukcie
PKP, obecnie w lasku na Międzytorach znajduje się mogiła żołnierzy
polskich, która co poniektórych miejscowych miłośników komuny do tej
pory razi w oczy).
Na terenie Puszczy Białowieskiej została rozwiązana
białogwardyjska dywizja gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza. Żołnierze
tej dywizji osiedlili się w Hajnówce i Białowieży. W tym właśnie czasie
wytworzyło się w Hajnówce społeczeństwo różnojęzyczne, wielogwarowe i
zróżnicowane pod względem religijnym. Warto jednak wspomnieć, że przed
wojną nie było tu ani jednej cerkwi – pierwsza hajnowska cerkiew została
poświęcona 11 października 1942 r., a więc w czasie okupacji
hitlerowskiej (i nie jest to przypadek…).
W międzywojniu Hajnówką często wstrząsały strajki. W
czasie kryzysu światowego (1929-1933) znacznie zaostrzyły się stosunki
społeczno-polityczne. Tzw. walki robotników z rejonu Hajnówki i
Białowieży w latach 1931-33 były jednymi z największych oraz najbardziej
zaciętych w skali dwudziestolecia międzywojennego. To wtedy właśnie
Hajnówka zyskała przydomek „czerwona” z tej racji, że owe strajki
były inspirowane przez różnej maści socjalistów. W końcu lat
trzydziestych XX w. ilość strajków zmalała. Pasmo rozwoju hajnowskiej
społeczności przerwała II wojna światowa.
We wrześniu 1939 r. Hajnówkę zajęli Niemcy, jednak
nie na długo, gdyż już w II połowie września do miasta wkroczyły
oddziały Armii Czerwonej i w ten sposób zaczęła się pierwsza okupacja
sowiecka, która trwała do czerwca 1941 r. Miasto powtórnie okupowali
hitlerowcy od 25 czerwca 1941 r. do lipca 1944 r. Sowieci ponownie
zajęli Hajnówkę w dniu 18 lipca 1944 r., co nazywane jest „wyzwoleniem”,
które to do dziś jest hucznie obchodzone przez miejscową ludność
prawosławną, z władzami miasta na czele.
W Hajnówce po II wojnie światowej pozostało 5-7 tys.
mieszkańców. Ludność oczekiwała na wyjaśnienie sprawy przynależności
państwowej. 18 sierpnia 1944 r. przybyli do miasteczka przedstawiciele
PKWN, odbył się wiec mieszkańców i wybrano Radę Gminną. W roku 1945
powstał Komitet Gminny PPR i Miejski Komitet PPS. Tyle mówi oficjalnie
przyjęta wersja historii.
Jednak tuż po zakończeniu II wojny światowej w
Hajnówce miał miejsce ważny epizod. Mianowicie w dniu 28 stycznia 1946
r. oddział podziemia w sile ok. trzystu partyzantów, dowodzony przez
Romualda Rajsa „Burego”, przez kilkanaście godzin zajmował Hajnówkę.
Przez ten czas żołnierze „Burego” złapali i rozbroili milicjanta oraz
trzynastu oficerów Armii Czerwonej (w tym jednego podpułkownika); dwaj
żołnierze radzieccy zostali zabici, a dwaj ranni. Niestety, oddział
„Burego” musiał opuścić Hajnówkę i skierował się w okolice Bielska
Podlaskiego w celu likwidacji białoruskich kolaborantów NKWD i
sowieckich władz w Polsce.
I właśnie m.in. ten epizod jest solą w oku
białoruskiej mniejszości. Oskarżają kpt. Rajsa o rzekome liczne zbrodnie
na ludności wyznania prawosławnego, ale nie tylko jego. Nie oszczędzają
też pozostałych żołnierzy zbrojnego podziemia antykomunistycznego, jak
mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko” czy nawet sanitariuszka Danuta
Siedzikówna „Inka”. Jak pisze Marcin Majchrowski na stronie
Stowarzyszenia Patriae Fidelis: Komitety Białoruskie (…) były to
powstałe w okupowanej Polsce, pod przykrywką działalności
kulturalno-oświatowej, organizacje kolaborujące z hitlerowcami. Pierwszy
powstał już zimą 1939 roku w Warszawie. Następne po wybuchu wojny
niemiecko-sowieckiej w połowie 1941 roku. Ze względu na znaczenie miasta
Białegostoku oraz duży odsetek osób czujących się Białorusinami,
lokalny komitet był jedną z najprężniej działających organizacji
kolaboracyjnych na polskich ziemiach. W jego struktury wchodził z kolei
bardzo aktywny oddział w Narewce (gmina Hajnówka – przyp. N.G.).
Jednym z przejawów tej aktywności było denuncjowanie władzom niemieckim
osób związanych z polskimi organizacjami podziemnymi. Takich na przykład
jak działająca w terenowej siatce AK matka „Inki”. Wychowana w
patriotycznym duchu Eugenia Siedzikowa, z domu Tymińska, nie była
bynajmniej szarym członkiem tej organizacji, lecz naprawdę znaczącą
łączniczką i pracownikiem wywiadu. Świadczy o tym fakt, że po
aresztowaniu (listopad 1942 roku) przez długi czas lokalne dowództwo AK
rozpatrywało możliwość odbicia, a właściwie wykupienia, jej z więzienia.
Również brutalność, z jaką ją przesłuchiwano, nie pozostawia
wątpliwości, że Niemcy znali jej wartość, a ona, podobnie jak później
córka w gdańskim areszcie, nie bardzo kwapiła się do współpracy z
wrogiem. (…) W jednym z takich grypsów Eugenia poinformowała rodzinę, że
wie, dzięki sprawie toczącej się przed wymiarem sprawiedliwości
okupanta, kto był odpowiedzialny za wydanie jej gestapo. Napisała
nazwiska trzech znaczących działaczy lokalnego Komitetu Białoruskiego z
Narewki. Gdy później UB zaczęło interesować się Danką, babcia zniszczyła
gryps w trosce o bezpieczeństwo swoje i dziewczynek, ale jego treść
przetrwała w pamięci rodziny. Dzięki temu wie ona dokładnie, które to
były osoby, jednak zostałem poproszony o niepodawanie tej informacji,
aby niechcący nie zaszkodzić w ten sposób żadnemu z obecnych mieszkańców
Narewki i okolic. Od siebie mogę jedynie dodać, że nazwisko jednego z
nich do dziś możemy wyczytać w samym centrum tego miasteczka na pomniku
poświęconym tymże ludziom. Widnieje tam inskrypcja o treści: „Cześć
pamięci poległych w walce z faszyzmem i o utrwalenie władzy ludowej”.
Tak, to nie pomyłka. Ci nazistowscy kolaboranci nie zostali bynajmniej
zamordowani przez NKWD po wkroczeniu Armii Czerwonej na te tereny. W tym
czasie byli oni już bowiem gorliwymi komunistami, a jedyne, co się w
nich nie zmieniło, to stosunek do polskiej partyzantki. Trudno się zatem
dziwić, że zostali w efekcie zlikwidowani przez oddział „Łupaszki”
podczas akcji przeprowadzonej w dniu 17 kwietnia 1945 roku. Współpraca z
jakimkolwiek wrogiem Polski była charakterystyczna dla ziem kresowych.
Te same osoby, zależnie od okoliczności, głośno śpiewały
„Międzynarodówkę” lub pozdrawiały się słowami „Heil Hitler” w Wilnie,
Białymstoku czy Lwowie. Nie inaczej było w niewielkiej Narewce, gdzie za
sprawą grupy oportunistów i karierowiczów zostały poważnie zachwiane
nienaganne stosunki między społecznością katolicką a prawosławną. (…)
Tymczasem czymże były owe Komitety Białoruskie, jeśli nie organizacjami
bezpośrednio i bez żadnych skrupułów współpracującymi z dwiema
najbardziej zbrodniczymi ideologiami w historii ludzkości, których
członkowie porobili polityczne kariery na ekstremistycznych frazesach i
krzywdzie innych? Ich potomkowie nadal gęsto zaludniają podlaskie wioski
i miasteczka. Czy aby nie jest to przyczyną, że o tzw. Żołnierzach
Wyklętych profilaktycznie mówi się tam tylko źle, nie oszczędzając przy
tym nawet takich osób, jak Danka Siedzikówna vel sanitariuszka „Inka”?
I właśnie dwa tygodnie po Narodowym Dniu Pamięci
„Żołnierzy Wyklętych”, dokładnie 16 marca 2014 r., w Hajnówce zostało
zorganizowane przez Bractwo Prawosławne skandaliczne spotkanie pt.
„Romuald Rajs „Bury” – nie nasz bohater”. Już sam plakat reklamujący to
spotkanie wywoływał jednoznacznie pejoratywne skojarzenia, gdyż ukazywał
dziecko i żołnierza z karabinem. Prezentowano na nim również filmy
szkalujące żołnierzy podziemia niepodległościowego. Autorem tej hucpy
był niejaki Tomasz Sulima, reprezentujący tzw. Ruch Autonomii Podlasia,
który w październiku 2011 r. zamieścił takowe słowa:
„Czy ja mogę być Polakiem jeżeli nie uznaję za swoje
polskich symboli narodowych (herb, godło, hymn), inaczej interpretuję
wydarzenia historyczne (unie polsko-litewskie uważam za wstęp do
szkodliwej polonizacji, moi przodkowie stawiali krzyże przeciw Powstaniu
Styczniowemu, 17 września wielu z moich krewnych przywitało sowietów z
ogromną nadzieją, że w końcu zakończy się „pańska Polszcza”), nie uznaję
za swoich takie postacie jak (…) Roman Dmowski i innych. Polska okupuje
Podlasze od 1569 roku (z przerwą na lata okupacji Rosji 1807-1918).”
[zachowano oryginalną pisownię].
Spotkanie to zostało oprotestowane przez mieszkańców
Hajnówki czujących się Polakami. Wystosowali oni list protestacyjny do
władz miasta. Oto fragment tego listu:
My, mieszkańcy miasta Hajnówka oraz gminy
wiejskiej Hajnówka protestujemy przeciwko jawnej dyskryminacji
mniejszości polskiej przez władze samorządowe oraz placówki kulturalno-
oświatowe podległe burmistrzowi miasta Hajnówka. Hajnówka znajdująca się
na pograniczu wielu kultur od zawsze była miejscem tarć
narodowościowych i choć nikt tego otwarcie nie wyraża, to Polacy
stanowiący tu mniejszość narodową są tu obywatelami drugiej kategorii.
Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, które powodowały rozgoryczenie
katolickiej (i nie tylko) części społeczeństwa Hajnówki, w szczególności
niedopuszczalne naszym zdaniem są sytuacje, w których samorząd miasta
opowiada się po jednej ze stron. Jako część społeczności nastawionej
patriotycznie i szanująca naszą Ojczyznę – Polskę wielokrotnie mieliśmy
okazję przekonać się o stronniczości władz i dyrekcji poszczególnych
jednostek – głównie Hajnowskiego Domu Kultury. Utrudnia się nam
przeprowadzanie patriotycznych akademii i oprawy uroczystości związanych
z ważnymi dla Polski wydarzeniami. Władze miasta poprzez dyrekcję HDK
pozwalają na to, aby 1 i 17 września odbywały się imprezy rozrywkowe,
ten fakt ma szczególną wymowę, ponieważ w 1939 r. białoruska część
społeczeństwa Białostocczyzny cieszyła się z wejścia Armii Czerwonej na
polskie tereny. Po wielu latach jakby kpiąc z polskiej historii, urządza
się zabawy w rocznicę tych wydarzeń. Polacy nie mogą organizować swoich
spotkań i uroczystości, zmuszeni są szukać miejsca w salkach przy
kościołach (np. Spotkanie z Nacjonalizmem zorganizowane przez
Dzielnicę Podlaską Narodowego Odrodzenia Polski w październiku 2013 r. –
przyp. N.G.) lub zwyczajnie rezygnować z przedsięwzięć. (…) Władze
miasta tolerują komunistycznych patronów ulic, jak Hanka Sawicka czy
Paweł Finder oraz nadają nowe nazwy – Jakuba Kołasa i Janki Kupały,
którzy są eksponowani w czasie wystaw upamiętniających najazd ZSRR na
Polskę oraz wywózki na Syberię obywateli polskich mieszkających także w
Hajnówce i powiecie hajnowskim. Samorząd nie liczy się z polską częścią
społeczeństwa, pozwalając na takie sytuacje. Uważamy to za
niedopuszczalne, aby władze reprezentujące polską administrację
upamiętniały osoby i wydarzenia o antypolskim charakterze. Trudno szukać
przypadków, w których burmistrz Hajnówki reprezentowałby samorząd,
włączając się w organizację patriotycznych przedsięwzięć, z pompą za to,
także za nasze pieniądze, kupuje kwiaty na sowieckie pomniki okupantów i
hucznie obchodzi rocznicę tzw. wyzwolenia Hajnówki 17 lipca.
Skandaliczne wręcz jest to, że inicjatywa obywatelska, jaką była
organizacja patriotycznego koncertu z okazji państwowego święta, jakim,
czy się to komuś podoba, czy nie, jest Narodowy Dzień Pamięci o
Żołnierzach Wyklętych, nie była możliwa. Hajnowski Dom Kultury zamyka
swe podwoje przed upamiętnianiem polskiego podziemia
niepodległościowego, tłumacząc się innymi zaplanowanymi imprezami.
Pytamy zatem, dlaczego Dom Kultury zamiast rezerwować w swoim kalendarzu
terminy świąt państwowych na wszelkiego rodzaju akademie planuje na ten
czas inne imprezy? Podczas gdy dla nas nie było miejsca 1 marca w
placówce państwowej, miejsce takie znalazło się dla osób szkalujących
polskie podziemie niepodległościowe.
Obecny burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak (podobno katolik) nie popisał się, porównując
dowódcę 3. Brygady Wileńskiej NZW kpt. Romualda Rajsa „Burego” do
nazisty Jürgena Stroopa. Później wycofał się z tych słów i przeprosił za
nie. Jednak nie zmienia to faktu, że w Hajnówce i okolicach
dyskryminacja polskiej oraz katolickiej ludności ma miejsce na porządku
dziennym. W Narewce mieszkańcy muszą walczyć o zmianę patrona Szkoły
Podstawowej, którym jest podwójny agent gestapo i NKWD, Aleksander
Wołkowycki, na rzecz Danuty Siedzikówny „Inki”. W
samej Hajnówce natomiast trudno np. dostać pracę w miejskim urzędzie,
jeśli się nie jest odpowiedniej wiary (czyli prawosławnej). Mimo tej
nabrzmiałej sytuacji zaświtało światełko w tunelu. Patriotycznie
nastawieni mieszkańcy Hajnówki założyli Stowarzyszenie Historyczne im.
Danuty Siedzikówny „Inki”, które od 2008 r. organizuje Rajd Śladami
Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej (jej dowódcą był
legendarny mjr „Łupaszko”). Także hajnowska młodzież rokuje nadzieje,
ponieważ kibice Jagiellonii Białystok zrzeszeni w FC Hajnówka wystąpili z
inicjatywą pod nazwą „Narodowa Hajnówka” i pod tym właśnie szyldem
angażują się we wszelkie działania patriotyczne na terenie miasta i
okolicy. Jednak w miejscu, gdzie lokalny polityk PiS jest uważany za
głęboka opozycję, a rzeczeni kibice krzyczący „Precz z komuną!” są brani
za „faszystów”, nie tak szybko nadchodzą oczekiwane zmiany. Taka
młodzież łatwo może dać się zwieść różnym ckliwym patriotycznym hasełkom
spod znaku systemowego PiS-u czy Ruchu Narodowego. To pokazuje, jak
wiele jeszcze potrzeba pracy w podnoszeniu świadomości mieszkańców w
takich miejscowościach jak Hajnówka, aby można ją było w końcu nazwać
„narodową”.
Natalia Guziejko
Artykuł pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Szczerbiec. Na szlaku idei”, nr 150/2014.
PS. Część radnych powiatu hajnowskiego wyszła podczas uczczenia minutą ciszy Żołnierzy Wyklętych!
Prosimy o rozpowszechnianie informacji:
„W trakcie sesji Przewodniczący Rady
Lech Jan Michalak wystąpił z wnioskiem o powstanie i uczczenie minutą
ciszy Żołnierzy Wyklętych – w związku z przypadającym 1 marca Narodowym
Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na wniosek odpowiedziało część
radnych, w związku z czym Rada uczciła pamięć Żołnierzy Wyklętych w
niepełnym składzie.”.
Link: http://www.powiat.hajnowka.pl/node/8516
Radna
Rady Powiatu Hajnowskiego – Olga Rygorowicz (lewicowo-białoruska
koalicja Ziemia Hajnowska) – zapowiedziała przygotowanie wniosku o
odwołanie przewodniczącego Rady Powiatu Pana Lecha Michalaka
(startującego z listy PiS). Miało to miejsce na XIII Sesji RP, w dniu 25
lutego 2016. Powodem takiej decyzji radnej był wniosek przewodniczącego
o oddanie hołdu Żołnierzom Wyklętym minutą ciszy.
Wniosek na tyle nie spodobał się radnej Ziemi Hajnowskiej oraz zastępcy przewodniczącego Rady Powiatu (z PSL), że w gronie paru innych osób opuścili salę obrad. Z „godnością” zachował się natomiast radny powiatowy, a zarazem emerytowany major SB, który po prostu nie wstał z krzesła. Już po wszystkim swoją opinię zaprezentował starosta – że „jest za, a nawet przeciw”.
To będzie chyba jedyny przypadek w kraju, kiedy Żołnierze Wyklęci staną się powodem odwołania przewodniczącego rady z pełnionej funkcji. Czy fakt, że odbędzie się to w Hajnówce, znowu wywoła „dyplomatyczną ciszę”?
Wniosek na tyle nie spodobał się radnej Ziemi Hajnowskiej oraz zastępcy przewodniczącego Rady Powiatu (z PSL), że w gronie paru innych osób opuścili salę obrad. Z „godnością” zachował się natomiast radny powiatowy, a zarazem emerytowany major SB, który po prostu nie wstał z krzesła. Już po wszystkim swoją opinię zaprezentował starosta – że „jest za, a nawet przeciw”.
To będzie chyba jedyny przypadek w kraju, kiedy Żołnierze Wyklęci staną się powodem odwołania przewodniczącego rady z pełnionej funkcji. Czy fakt, że odbędzie się to w Hajnówce, znowu wywoła „dyplomatyczną ciszę”?
Za:
https://www.facebook.com/Podlaski-Rajd-%C5%9Aladami-%C5%BBo%C5%82nierzy-5Wile%C5%84skiej-Brygady-Armii-Krajowej-722514284481693/?fref=ts
P.S. Suplementy od Pani Natalii:
– http://prawy.pl/27358-historycy-bronia-czci-romualda-rajsa-burego/
– http://www.blogmedia24.pl/node/69708
– http://prawy.pl/11155-rodziny-lupaszki-i-burego-oburzone-nominacja-ipn/
– http://blogmedia24.pl/node/73379
– http://www.poranny.pl/wiadomosci/bielsk-podlaski/art/5191910,danilecki-i-zwolski-odslaniaja-kulisy-zbrodniczej-dzialalnosci-ub-w-bielsku-podlaskim,id,t.html
– http://www.pch24.pl/dziecinstwo-mialem-poszarpane–ale-zalu-nie-mam,33008,i.html
– http://www.blogmedia24.pl/node/69708
– http://prawy.pl/11155-rodziny-lupaszki-i-burego-oburzone-nominacja-ipn/
– http://blogmedia24.pl/node/73379
– http://www.poranny.pl/wiadomosci/bielsk-podlaski/art/5191910,danilecki-i-zwolski-odslaniaja-kulisy-zbrodniczej-dzialalnosci-ub-w-bielsku-podlaskim,id,t.html
– http://www.pch24.pl/dziecinstwo-mialem-poszarpane–ale-zalu-nie-mam,33008,i.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.