Kancelaria
Prezydenta
Elbląg,
16.02.2016 r.
Prezydent
Rzeczypospolitej Pan Andrzej Duda
Szanowny
Panie Prezydencie,
chciałbym
wyrazić swoje oburzenie linią polityki historycznej prowadzonej przez państwo
polskie wobec Ukrainy. Wydawało się, że wraz ze zmianą władzy w Polsce
nareszcie nadszedł czas, by rząd polski upomniał się o pamięć o Polakach
zamęczonych i bestialsko pomordowanych przez nacjonalistów ukraińskich na
Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Nic bardziej mylnego! Nadchodzą kolejne
rozczarowania. Kolejne jawnie nieprzyjazne gesty ze strony Ukrainy. Odmowa
upamiętnienia 16 lutego 2016r. w Starokonstantynowie Polaków pochodzących z
Kresów Wacława Kopisto i Leonarda Zub – Zdanowicza, dwóch Cichociemnych
walczących z niemieckim i sowieckim okupantem, to skandal.
Presja ukraińskiego IPN i jego prezesa Wołodymyra
Wiatrowycza spowodowały, iż do odsłonięcia pamiątkowej tablicy z okazji
75. rocznicy pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski nie doszło.
Wg szefa ukraińskiego IPN polscy żołnierze Kopisto i Zub-Zdanowicz mogli
dokonywać zabójstw Ukraińców i odsłonięcie tablicy poświeconej tym ludziom
mogłoby negatywnie wpłynąć na relacje polsko-ukraińskie. Kopisto, jeden z
organizatorów samoobrony w wołyńskim Przebrażu rzeczywiście mógł strzelać do
Ukraińców - tych którzy przyszli spalić żywcem lub nadziać na widły bezbronne
polskie kobiety i dzieci. Zrównanie przez ukraińskiego historyka działań
polskiej samoobrony ze zbrodniami banderowców jest celową i świadomą próbą
relatywizacji ludobójstwa UPA dokonanego na Polakach.
Doktor Maciej Korkuć, historyk z Instytutu Pamięci
Narodowej, tak komentuje insynuacje Wiatrowycza:
,,To wpisuje się
w zafałszowaną tezę niektórych historyków i polityków z Ukrainy,
jakoby istniała jakaś "druga wojna polsko-ukraińska" w latach II
wojny światowej. To absurd. Tu nie było równorzędności agresji. Polska nie zaatakowała
Ukrainy w czasie wojny. Polacy nie rozpoczynali wojny przeciw Ukraińcom.
To UPA rozpoczęła antypolską operację ludobójstwa, ukierunkowanego na
"oczyszczenie" Wołynia i Galicji Wschodniej z Polaków.
Ukraińcy rozpoczęli spiralę zbrodni”.
Wiceminister Jaki przedstawiał ostatnio propozycję przepisów, jakie
przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości w celu skuteczniejszej ochrony
dobrego imienia Rzeczypospolitej. Składa się z 3 filarów:1. Dodanie do Konstytucji art. 28a, który dotyczy zapewnienia ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej oraz Narodu Polskiego - tak, by dobre imię Narodu Polskiego było w Konstytucji chronione expresis verbis.
2. Zmiana ustawy o IPN wprowadzająca ochronę na drodze cywilnej.
3. Zmiana ustawy o IPN wprowadzająca ochronę na drodze karnej.
Wydaje się, ze najwyższa już pora, by na gruncie prawa polskiego uznać UPA za organizację zbrodniczą a odpowiedzialność karną za pochwałę zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich zrównać z niemieckimi( nazistowskimi) i sowieckimi. Każdy kto propaguje ukraiński nacjonalizm bądź prezentuje symbolikę UPA w życiu publicznym powinien podlegać karze za pochwałę ludobójczego reżimu i szerzenie nienawiści na tle etnicznym i narodowościowym. Jest to o tyle łatwe że Ukraińcy nie rozliczyli się nie tylko z ludobójstwa na Polakach ale również czynnego udziału w Holokauście.
Trzeba zacząć podejmować zdecydowane, śmiałe i
odważne kroki, by wreszcie odkryć tę kartę historii Nie można tych okrutnych
zbrodni wykreślić z pamięci, wymazać z historii, nie pozostawiając żadnej
przestrogi dla potomnych. Trzeba głosić całą prawdę, wolną od przemilczeń,
przeinaczeń i manipulacji. Ukraina musi przyznać się do zbrodni ludobójstwa i
przeprosić potomków ofiar. Inaczej nadal będziemy świadkami kolejnych
ukraińskich prowokacji.
Chciałbym zapytać Pana czy warto utrzymywać jednostronnie poprawne stosunki
z Ukrainą, która gloryfikuje banderowskich oprawców narodu polskiego, nie
uznaje swoich win, bezczelnie idzie w zaparte i relatywizuje fakty historyczne?
Jestem zdumiony brakiem jakiejkolwiek reakcji
Prezydenta mojego kraju, rządu czy ministra spraw zagranicznych na kolejne
haniebne prowokacje ukraińskie. Czy warto to czynić wbrew woli narodu? Czy
warto, wobec takich działań Ukrainy, udzielać kolejnej bezzwrotnej pożyczki(
mniejsza o to, czy to pieniądze polskiego podatnika czy amerykańskich
decydentów)?
Wyobrażałem sobie w maju zeszłego roku, że
Prezydent mojej ojczyzny będzie stał na straży polskiej racji stanu,
zdecydowanie występował przeciwko oszczerstwom wymierzonym w naród polski.
Zawiodłem się, jestem rozczarowany brakiem konkretnych działań
potwierdzających deklaracje o prawdzie
jako priorytecie Pańskiego życia i prezydentury. Użyję często cytowanego
powiedzenia: Tylko prawda nas wyzwoli. Brakuje odwagi, Panie Prezydencie? Skąd
bierze ją Milosz Zeman, który odważnie staje w prawdzie i broni nas, Polaków,
otwarcie mówiąc kto dokonał ludobójstwa na Polakach na Wołyniu i Małopolsce
Wschodniej i czyja ideologia do tego doprowadziła? Nazywa zbrodniarzy tak jak
na to zasługują nie zważając na geopolitykę i polityczną poprawność. Wypowiedzi
prezydenta Zemana nie zaszkodziły pozycji Czech na arenie międzynarodowej oraz
ich stosunkom z Ukrainą. Stawanie w prawdzie przeciwko kłamstwu buduje szacunek
i powagę państwa, z którym liczą się najsilniejsi. Szkoda, że traci Pan tę
szansę.
Czy w tym roku, 11 lipca, obejmie Pan patronatem
i zaszczyci swoją obecnością obchody 73 rocznicy Rzezi Wołyńskiej, największego
i najbardziej zbrodniczego aktu ludobójstwa dokonanego przez Ukraińskich
nazistów z OUN-UPA na Narodzie Polskim?
Kilka dni temu Narodowa Hajnówka zapowiedziała
na 27 lutego br. I Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych. Kancelaria Prezydenta
objęła przedsięwzięcie patronatem do momentu, kiedy okazało się, że na plakacie
zapowiadającym to wydarzenie, umieszczono kapitana Romualda Rajsa ,, Burego” i
kiedy wszczęto protesty.
Tchórzliwie wycofano poparcie, bo kilku osobom nie
podoba się postać kapitana, żołnierza, który dzielnie walczył i oddał życie w
obronie niepodległości Polski. Rajs był wielokrotnie odznaczany za swe
poświęcenie na polu walki. Dwukrotnie otrzymał nawet order Virtuti Militari.
Brał udział w wojnie obronnej w 1939 r. Później walczył w konspiracji. Od 1942
r. służył w "Trzeciej Wileńskiej Brygadzie AK". W październiku 1944
r. przedostał się do Białegostoku, gdzie wstąpił do LWP pod fałszywym
nazwiskiem Jerzy Góral. Od stycznia 1945 r. dowodził plutonem w Batalionie
Ochrony Lasów Państwowych w Hajnówce. W maju 1945 r. zdezerterował z całym
oddziałem i przyłączył się do mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”, który
odtwarzał V Wileńską Brygadę AK i został dowódcą 2. szwadronu brygady, którego
trzonem był uprowadzony pluton. Po rozwiązaniu AK brygada nie podporządkowała
się temu rozkazowi. Kilka miesięcy później mjr Szendzielarz rozkazał rozwiązać
V Wileńską Brygadę AK. Rajs postanowił walczyć dalej.
Wraz
z oddziałem podporządkował się komendantowi Okręgu III Białystok Narodowego
Zjednoczenia Wojskowego, mjr. Janowi Szklarkowi ps. „Kotwicz” i objął funkcję
szefa Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS), oddziału liczącego od 100 do 180
żołnierzy.
Jest 1945 rok, AK rozwiązuje oddziały, nie ma
komu bronić ludności polskiej, gdy wkracza administracja sowiecka, KBW, NKWD,
które pacyfikują wioski, polskie, katolickie. Część mieszkańców tych rejonów,
będąca wrogo nastawiona do sprawy polskiej, otwarcie domagała się przyłączenia
Białostocczyzny do ZSRR. Od 1944r. istniało realne zagrożenie, iż Sowiety
przyłączą województwo Białostockie do ZSRR. Po 17 września 1945 r. Białorusini
wspólnie z Żydami – dopuścili się czynnych wystąpień przeciw Wojsku Polskiemu,
organom władzy państwowej i polskiej ludności cywilnej. KPZB i sowieccy
dywersanci tworzyli grupy dywersyjne i partyzanckie do zbrojnej rebelii.
Zawiązywano komitety rewolucyjne i milicję. Dokonywano samosądów i czystek na
ludności polskiej.
Okazja dla Białorusinów była wyśmienita – bowiem
okres anarchii trwał aż do chwili, kiedy organa administracji sowieckiej i NKWD
wypełniły swoistą lukę spowodowaną rozpadem administracji polskiej.
Charakterystyczną cechą tego okresu zwanego przez Białorusinów „dniami swobody”
– była powszechność występowania bandyckich ekscesów: „Do napadów, mordów i
grabieży dochodziło praktycznie we wszystkich zakątkach północno-wschodniej
Polski.”
Symbolem tamtego okresu jest Mały Katyń pod
Kobryniem – mord na polskich oficerach dokonany wspólnie przez sowieckich
żołnierzy i Białorusinów: „Ci z jeńców, którzy choć ranni, ale przeżyli
egzekucję, zostali dobici łopatami przez chłopstwo, a ich zwłoki odarto z
odzieży. Według relacji świadków, w 1994 roku zmarł ostatni sprawca tej
zbrodni – do końca życia zakładał na święta polskie „oficerki”.
I tak jak milicja w początkach zajmowała się
rabunkiem i mordem Polaków, tak komitety partyjne za pośrednictwem Zgromadzeń
Ludowych – wydziedziczaniem z własności ziemskiej. 26% tej ziemi dostało
się Białorusinom, a reszta Komitetom Włościańskim – będącymi zaczątkiem
kolektywizacji.
Sowiecka agrokultura ludowej szczęśliwości –
zastąpiła zwolna wyrywanie chwastów – ich flancowaniem na ziemie niechciane,
które stać się miały rajem. Listy deportowanych – takich właśnie
„chwastów” – jak kułacy i element wrogi ludowi pracującemu miast i wsi –
sporządzali lokalnie Białorusini.
W Łempicach strzelają do mieszańców, planują
kolejne pacyfikacje, więc na początku 1946 roku oddziały polskie przygotowują
manifestację siły, ostrzeżenie, że " są zdolne do przekroczenia pewnych
granic..." Kapitan Rajs otrzymuje
rozkaz „przeprowadzenia pacyfikacji terenów południowo-wschodnich powiatu
bielskiego”. Akcja miała być wymierzona nie tylko w siatkę agenturalną resortu
bezpieczeństwa, miała mieć również charakter „odwetu na wrogiej ludności do
sprawy konspiracyjnej”. W końcu stycznia i na początku lutego 1946 roku
żołnierze kpt. Rajsa faktycznie spacyfikowali kilka wsi. Ich ofiarą padło ok.
80 osób.
Po lipcu 1944 r. (czyli po tzw.
„wyzwoleniu”) część ludności białoruskiej zamieszkującej południowo-wschodnią Białostocczyznę popierając
władze komunistyczne kierowała się nie
tyle lojalnością do „polskiego” rządu komunistycznego, ile raczej
„sowieckim patriotyzmem” i rusofilstwem przejawiającym
się m.in.
w podejmowaniu współpracy z NKWD. Część mężczyzn ze spalonych wiosek była też uzbrojona (nie wiadomo, czy dostała
broń z
UBP, NKWD, czy też „zorganizowała”
ją sobie we własnym zakresie – np. dla
samoobrony lub w celach rabunkowych). Można
jednak sądzić, że broń otrzymali bezpośrednio od Rosjan i posiadali ją za zgodą władz.
W owym czasie każdemu, kto nie był na
usługach władz komunistycznych, za posiadanie broni groziła kara śmierci. Nikt nie analizował
dotychczas prawnego statusu tych nieformalnych zbrojnych gremiów, wydaje się jednak, iż można porównywać je
właśnie do „czerwonej milicji”
z czasów pierwszej okupacji sowieckiej lub do powstałej później ORMO.
Nikt też dotychczas,
nie próbował zastanowić się, czy mieszkańcy zaatakowanych przez „Burego”
białoruskich
wiosek istotnie byli „bezbronni”. Otóż nie
ulega wątpliwości, że
tak nie było. Wiadomo, że
co najmniej w dwóch wioskach część mężczyzn posiadała broń i zaangażowana
po stronie komunistycznej czyniła z niej użytek.
Fakt posiadanie broni przez chłopów z Zań potwierdzają wypowiedzi opublikowane w
białoruskiej prasie wydawanej w Polsce (zob. artykuł Janusza Bakunowicza w
„Nad Bugom i Narwoju” nr 1(65) z 2003 r.), o odnalezieniu egzemplarzy broni
maszynowej w pogorzeliskach Zaleszan mówi oficjalny raport starostwa
bielskiego.
Warto
też odnotować fakt, że rzekomo bezbronni mieszkańcy Zań i Zaleszan, pierwsi
otworzyli ogień z broni maszynowej do oddziału kapitana Burego. To są fakty
historyczne.
Tamte wydarzenia wbrew
nachalnej narracji propagandy PRL i współczesnych „poprawiaczy” historii nie
były czystką etniczną, nie miały także podtekstu religijnego, ani nawet
narodowościowego. Wynikały wyłącznie z antypolskiego i prokomunistycznego
nastawienia części społeczności prawosławnej/białoruskiej tamtego terenu. Nie
jest prawdą, że partyzanci kpt. „Burego” mordowali kobiety i dzieci, były
to tragiczne ale przypadkowe ofiary walk w terenie zabudowanym.
Według
odwróconego systemu wartości, który został zaszczepiony w Polsce przez
stalinizm, my Polacy gdy jesteśmy mordowani, to mordercy są bez winy, bo
widocznie na to zasłużyliśmy ... Lecz gdy ”Bury” jako polska karząca dłoń
wymierzy sprawiedliwość mordercom z NKWD, UB czy PPR lub ich współpracownikom,
to wtedy próbuje się nam, Polakom, wmówić, że dopuszczono się zbrodni, bez
względu na ogrom zbrodni przeciwko nam Polakom. I to jest właśnie postalinowski
cynizm i czerwony fałsz historii.
Kiedy więc partia Razem, pani A. Romaszewska –
Guzy, pan C.Gmyz, pan P. Gursztyn, pan T. Sulima rozpoczęli kampanię oszczerstw
przeciwko kapitanowi Buremu i jego żołnierzom, Pańscy urzędnicy nie zapoznając
się z faktami wydali ,, wyrok” skazujący tego bohatera na potępienie.
Szanowny Panie Prezydencie, ten
list, to protest przeciwko prowadzonej przez Pana oraz obecny i poprzednie
rządy Rzeczypospolitej Polskiej, polityce kłamstw i uległości oraz fałszowaniu
faktów historycznych w dwustronnych stosunkach z obecną Ukrainą. Jej kolejne
prowokacje pod adresem mojego narodu i państwa dowodzą, że wcale takich
dobrosąsiedzkich relacji, opartych na prawdzie i wzajemnym poszanowaniu sobie
nie życzy. Wysuwa pod naszym adresem roszczenia terytorialne i gloryfikuje
największych zbrodniarzy, winnych śmierci setek tysięcy Polaków, jako swoich
bohaterów, wystawia im okazałe pomniki, nadaje ulicom prawie we wszystkich
miastach Ukrainy imiona tychże zbrodniarzy. Czy to prawda, że dzieci ukraińskie
rozpoczynają naukę w szkole z elementarzem, który naucza ideologii
banderowskiej?
Szkoda, że niezaprzeczalne zbrodnie na Narodzie
Polskim, których dokonały formacje ukraińskich nacjonalistycznych banderowców,
nigdy nie doczekały się określenia mianem ludobójstwa. Tymczasem ludobójstwem
nazywa się działalność niepodległościową kapitana Romualda Rajsa – Burego.
Czyż to nie chichot historii?
Szanowny Panie Prezydencie w sposób zwięzły i jasny
wyłuszczyłem swoje oburzenie, pretensje i żal za straconymi szansami.
Spodziewam się, że odpowie Pan na moje wątpliwości. Chciałbym poznać motywacje,
która skłoniła Pana do podjęcia takich decyzji.
Z poważaniem
Jacek Boki
Źródła:
Upamiętniając
Cichociemnych, popsujemy relacje polsko-ukraińskie? "Absurd"
Prezydent ugiął
się pod presją środowisk lewicowych
Historyk broni pamięci o Rajsie-Burym
Kazimierz Krajewski (Warszawa) tekst
niepublikowany
„Bohater” czyli znów czarno
– biała historia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.