czwartek, 18 kwietnia 2019

Bircza obroniona

„Gdybyśmy mieli lepszych dowódców, to Birczy by nie było, która to na tym terenie spędza sen z oczu wielu ludziom”. - Mirosław Huk ps. Hryhor, prowidnyk I Okręgu OUN tzw. Kraju Zakierzońskiego

31 sierpnia na kilka minut przed godziną 15-tą zadzwoniła do mnie Pani Aleksandra Surawska, sekretarka prezesa IPN, Pana Jarosława Szarka i oznajmiła, że kilkanaście minut wcześniej, z upoważnienia prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, pozytywną opinię dla inicjatywy nazwania jednego z rond w Elblągu imieniem ,,Obrońców Birczy'', podpisał wiceprezes IPN pan dr. Mateusz Szpytma.

Nie oznaczało to jednak wcale, że podpisanie tegoż dokumentu, było tym samym równoznaczne z przekazaniem go automatycznie do biura prawnego wojewody warmińsko - mazurskiego i w konsekwencji skierowanie tego projektu do realizacji. Podpisana bowiem opinia, została dopiero po jej parafowaniu przez wiceprezesa IPN, przekazana do biura prawnego tej instytucji... w celu jej rozpatrzenia czy jest zgodna z obowiązującym prawem czy też nie, i dopiero wtedy mogłaby być ewentualnie podana do wiadomości publicznej, jako dokumentu już pełnoprawnego, a tym samym nie podlegającego odwołaniu lub też nie, jeśli okazałoby się, iż nie jest zgodna z nową ustawą dotyczącą tzw. zakazu propagowania nazimu i komunizmu i innych ustrojów oraz ideologii totalitarnych.


Byłem zdumiony, że rozpatrywana wcześniej przez prezesa IPN opinia, trafiła do biura prawnego tej instytucji, nie przed jej rozpatrzeniem, ale dopiero po jej podpisaniu. Zaiste dziwne to obyczaje panują w kraju nad Wisłą. Ale to już chyba norma w wydaniu instytucji państwa ponoć suwerennego, ale na wszelki wypadek wyprzedzającego życzenia i zawczasu też uwzgledniającego, więcej niż prawdopodobne niezadowolenie bratniej ambasady samostijnej Ukrainy, objawiające się najmniejszym nawet zmarszczeniem brwi Deszczycy, na który to sam tylko widok nasi suwerenni, umiłowani przywódcy, dostają minimum panicznej drżączki i siódmych potów.

Przez ponad tydzień toczyłem z biurem prawnym IPN prawdziwy bój o udostępnienie tego już przecież ponoć prawnie obowiązującego aktu, pozytywnego dla mnie i moich przyjaciół, jako wnioskodawców tej inicjatywy, zanim został mi on ostatecznie udostępniony do rozpowszechnienia w ramach publikacji prasowej, z którym będą mogły zapoznać się wszystkie zainteresowane sprawą strony. Stało się tak jednak dopiero wtedy, gdy wystosowałem do biura prawnego IPN list w bardzo ostrym tonie, nie bawiąc się już w żadne słowne subtelności, eleganckie uprzejmości i korne,uniżone prośby, gdyż taką postawę i lokajski ton, jak się już dawno zdążyłem o tym przekonać osobiście, uważają oni za wyraz totalnej naiwności i słabości takiej osoby lub instytucji, która się do nich w ten sposób zwraca o podobne rzeczy. A tym samym są przeświadczeni, że z kimś takim, absolutnie nie należy się, ani poważnie liczyć, ani też w taki sam poważny sposób go traktować, jako równorzędnego partnera. Tak więc powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, zażądałem bezzwłocznego udostępnienia kopii tegoż dokumentu, aby móc podać go do powszechnej wiadomości wszystkim zainteresowanym mediom i środowiskom kresowym.

11 września, w dwa dni po wysłaniu mojego listu, otrzymałem podpisaną opinię, która tym samym, skierowana została do oficjalnej publikacji, stając się pełnoprawnym dokumentem, z poleceniem jego natychmiastowego wykonania przez wojewodę warmińsko - mazurskiego, którego biuro prawne z kolei, opublikowało go w dzienniku urzędowym województwa i również jeszcze tego samego dnia z poleceniem wprowadzenia go w życie, przesłało na ręce prezydenta i władz miejskich Elbląga.

Pozytywna opinia IPN dotycząca obrońców Birczy, postawiła tym sposobem w jednoznacznym świetle ludzi, którzy w nocy z 10 na 11 listopada 2017 roku, nakazali zdjąć z Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie tablicę pamięci z nazwą miejscowości Bircza, jako zwykłe cmentarne hieny, które uczyniły to całkowicie bezprawnie, za co tym samym w obliczu słów znajdujących się w tejże opinii, stali się zwykłymi, pospolitymi przestępcami, którzy uczynili to bez żadnych prawnych podstaw. Za, który to czyn, obecnie, w obliczu treści zawartych w tym dokumencie, wydanym już oficjalnie przez Instytut Pamięci Narodowej, winni być teraz z definicji ścigani przez organa stojące na straży porządku publicznego w Polsce jako zwykli złodzieje.

Fakt ten otwiera w tym momencie także drogę, do powrotu nazwy bohaterskiego miasteczka Bircza, na należne mu miejsce w narodowym panteonie Polaków, jakim jest Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie, którego obrońcy odparli trzy bestialskie ataki ukraińskich, nazistowskich band UPA na tą miejscowość, ratując życie ponad tysiąca bezbronnych cywili z Birczy i okolicznych miejscowości, w tym wieli Ukraińców, którzy znaleźli w niej schronienie przed straszliwą śmiercią z rąk banderowskich potworów. Oprócz uratowania życia tych wszystkich bezbronnych kobiet, dzieci i starców, żołnierze Wojska Polskiego, Milicjanci i członkiowie lokalnej Samoobrony, swoim bezprzykładnym męstwem i poświęceniem, utrzymali również przy Rzeczypospolitej obecne ziemie Podkarpacia, które upowcy we współdziałaniu z sowietami chcieli oderwać wówczas od Polski.
Należy już dziś rozpocząć zdecydowane naciski na sam IPN i jego prezesa, jak też ministerstwo obrony i Kancelarię Prezydenta RP, aby Bircza powróciła na Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie, jeszcze przed setną rocznicą odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę, czyli przed 11 listopada br. Nie sądzę, żeby teraz ci ludzie odważyli się odrzucić ten nasz wspólny postulat. Po pierwsze dlatego, że zbliżają się wybory. A jak wiadomo nikt z nich, licząc się z ewentualną utratą minimum setek tysięcy wyborczych głosów w skali całego kraju, które mogą zadecydować o utrzymaniu się ich przy władzy lub jej utracie, nie odważy się obecnie zlekceważyć tego faktu. Po drugie, aby odrzucić przywrócenie Birczy, na należne jej miejsce wśród najbardziej bohaterskich miejscowości Rzeczypospolitej, musieli by zaprzeczyć własnej, wydanej przez siebie opinii, czyli własnemu uzasadnieniu zawartemu w opublikowanym oficjalnie dokumencie, a tego nie odważą się zrobić, bo tym sposobem skompromitowaliby się ostatecznie w oczach wszystkich. Jedno jest w tym wszystkim pewne, a mianowicie to, że nacisk ma sens i przynosi wymierne rezultaty, czego dowodem jest nasze wspólne zwycięstwo nad upamiętnieniem bohaterskiego czynu Obrońców Birczy, którego symbolem będzie rondo ICH imienia w Elblągu!

Dziś nikt nie chce się już także przyznać do tego, kto tak bardzo chciał utrącić inicjatywę upamiętnienia bohaterskiego czynu Obrońców Birczy śląc skargi i donosy do wojewody warmińsko - mazurskiego i IPN. Powiedział mi o tym fakcie w rozmowie telefonicznej jeden z pracowników IPN. Właściwie w tej chwili, nie dziwię się, że wszyscy na dzień dzisiejszy wypierają się tego na wyścigi. Z jednej strony pragnienie uchylenia nieba banderowskiemu lobby tuż pred wyborami, licząc na liczne głosy tego środowiska, a teraz w obliczu naszego zwycięstwa nad banderowcami, przyznać się otwarcie do takiej hańby przed Polakami, chluby raczej by im nie przyniosło, a starcić mogliby, gdyby to uczynili, naprawdę bardzo wiele.

W tym wszystkim zastanawia mnie już tylko jedno, a mianowicie dlaczego nikt z nich z takim samym neofickim zapałem, po dziś dzień nie śle skarg i nie podejmuje żadnych prawnych starań w sprawie likwidacji nazw ulic w Przemyślu i Iławie, nazwanych imionami ukraińskich zdrajców Narodu Polskiego, kolabiorantów III Rzeszy i zbrodniarzy wojennych w jednym, a mianowicie głównego kapelana dywizji Waffen SS Galizien, biskupa Jozafata Kocyłowskiego oraz abp. Andrzeja Szeptyckiego, wysyłającego kapelanów do dywizji SS Galizien, kurenii i sotni UPA, drukującego w swej arcybiskupiej drukarni na górze Świętego Jura we Lwowie, dekalog ukraińskiego nacjnalisty autorstwa Stepana Łenkawśkiego oraz biblię ukraińskich szowinistów, książkę ,,Nacjonalizm'' Dmytro Doncowa, z których to obu publikacji czerpał również osobiste zyski. A także błogosławiącego narzędzia zbrodni, którymi mordowano na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej naszych rodaków oraz wysyłającego wiernopoddańcze, hołdownicze listy najpierw do Adolfa Hitlera, a potem do Józefa Stalina. Jak również nakazującego odprawianie we wszystkich greckokatolickich świątyniach nabożeństw za pomyślność i sukcesy niemieckiej armii na froncie wschodnim!

Niech mnie ktoś oświeci. Jak to było możliwe, że mając pełnię wiedzy o tych dwóch wyżej wymienionych postaciach, w latach 2007 - 2008 Instytut Pamięci Narodowej kierowany przez ówczesnego prezesa dr. Łukasza Kamińskiego, stojący ponoć nieustannie na straży ochrony dobrego imienia Narodu i Państwa Polskiego, szukający wszędzie komunistycznych zbrodniarzy i w mołojeckim szale, likwidujący wszelkie relikty epoki nie tak dawno minionej, w tym akurat przypadku bez absolutnie żadnej refleksji, nie tylko nie sprzeciwił się w żaden sposób gloryfikacji tych dwóch absolutnie nikczemnych person, ale przeciwnie, wyraził pełną aprobatę oraz zgodę na to, by nadać ulicom w dwóch polskich miastach, znajdujących się na polskiej ziemii, która spłynęła morzem krwi setek tysięcy bezbronnych polskich ofiar, bestialsko zamordowanych przez formacje zagłady ukraińskich szowinistów spod znaku OUN-UPA, SS Galizien, ukraińskiej policji pomocniczej w służbie III Rzeszy, Czarnych Kruków i wielu innych ukraińskich formacji kolabornackich na hitlerowskim żołdzie, dla których, obie te figury, były zarówno duchowymi przewodnikami oraz najwyższymi autorytetami ,,moralnymi'', które darzono ślepym posłuszeństwem i bezwzględnym oddaniem.

Dlatego też tak gorliwe szukanie na siłę komunistów wśród polskich obrońców Birczy, którzy mieli odwagę, jako jedni z nielicznych, przeciwstawić się zbrojnie banderowskim ludobójcom, poddanym Szeptyckiego i Kocyłowskiego wspieranych przez niemieckich, łotewskich i litewskich esesmanów w ataku na to miasteczko, z których błogosławieństwem upowcy szli zawsze wcześniej mordować znienawidzonych przez siebie Lachiw, zakrawa na ponury żart, gdyby można było takie haniebne postępowanie, określić mianem niezamierzonego psikusa. Niestety nie można, moi drodzy państwo! Łajdactwa bowiem i zaprzaństwa popełnionego z pełną tego faktu świadomością, nigdy nie da się usprawiedliwić w żaden sposób. Nawet ubierając je w pośpiechu, w najbardziej, naprędce wymyślone, wyszukane i subtelne propagandowe definicje oraz wyświechtane frazesy. Hańba i tak pozostanie hańbą, której nic nie zmyje i z którą niestety będziecie musieli żyć po kres waszych dni i z pogardą rodaków.

Podsumowując. Bircza została obroniona! Piąty brutalny atak banderowców i ich polskojęzycznych szumowin, na to bohaterskie miasteczko został w pełni odparty. Honor Birczy i jej mieszkańców, którego nigdy nie stracili, bo stracić zwyczajnie nie mogli, a który chciano znieważyć i haniebnie splugawić, przypisując tej miejscowości i jej społeczności, wszystkie najpodlejsze cechy charakteru, samych oszczerców spod znaku banderowskich rezunów, którzy uprawiali ten nikczemny proceder od samego początku tej batalii wojny o pamięć został uratowany. 


Jak widać dziś również, tak jak 72 lata temu Bircza nadal spędza sen z oczu wielu ludziom, jak stwierdził to w czasie odprawy dowództwa grupy „Zachód” Mirosław Huk ps. Hryhor, prowidnyk I Okręgu OUN tzw. Zakerzońskiego Kraju, odbytej w dniu 5 stycznia 1946 roku i poprzedzającej trzeci atak na Birczę, przeprowadzony w nocy z 6 na 7 stycznia 1946 roku, wypowiadając jakże znamienne i obowiązujące nadal dla wielu słowa:


„Gdybyśmy mieli lepszych dowódców, to Birczy by nie było, która to na tym terenie spędza sen z oczu wielu ludziom”.

Mój list do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr. Jarosława Szarka

Do prezesa IPN Pana Jarosława Szarka Na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej, zwracam się do Pana z prośbą o jak najszybsze udostępnienie do publikacji prasowej, opinii dotyczącej sprawy Ronda Obrońców Birczy, którego w/w nazwę przyjęła Rada Miasta Elbląga w dniu 28 czerwca 2018 roku. Jestem inicjatorem i autorem petycji w tej sprawie złożonej na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej w Elblągu, Pana Marka Pruszaka w dniu 23 lutego br. , a także przewodniczącym ,,Społecznego Komitetu upamiętnienia zbrodnI ukraińskich nacjonalistów dokonanych na Kresach II Rzeczypospolitej'' w Elblągu.

Czekamy na rostrzygnięcie tej ważnej dla nas sprawy już od ponad dwóch miesięcy, aby móc w końcu po tylu długich latach godnie upamięnić w naszym mieście wszystkie ofiary banderowskiego ludobójstwa oraz bohaterskich obrońców naszych rodaków, którzy nie wahali się poświęcić nawet własnego życia w obronie bezbronnej polskiej ludności, bestialsko mordowanej przez bandy ludobójców z OUN - UPA.

Po haniebnym usunięciu z,,Grobu Nieznanego Żołnierza'' w Warszawie, w nocy z 10 na 11 listopada 2017 roku tablicy z nazwą miasteczka Bircza, które odparło trzy ogromne ataki zwyrodnialców z band OUN - UPA w latach 1945 - 1946, których celem było bestialskie wymordowanie wszystkich bez wyjątku mieszkańców tego miasteczka oraz uciekinierów z innych miejscowości, w tym wielu Ukraińców, którzy znaleźli w nim schronienie i ratunek przed straszliwą śmiercią z rąk banderowskich bestii, jak również wszystkich jego obrońców, zablokowanie czy też kolejne odrzucenie upamięnienia bohaterskich obronów Birczy, byłoby tym samym jeszcze jednym kamyczkiem dołożonym, do i tak już zbyt dużego ogródka hańby instytucji pamięci państwa Polskiego, które tym samym znów stanęłyby, nie po stronie polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa oraz polskich bohaterów, ale po stronie nazistowskich zbrodniarzy, którymi byli wszyscy bez wyjątku członkowie OUN-UPA, jak też ukraińscy, niemieccy, łotewscy i litewscy esesmani, biorący udział w trzech zbrodniczych napadach na Birczę, w składach tychże ukraińskich formacji zagłady, których celem obok totalnej eksterminacji Polaków i polskich Obrońców Birczy, było oderwanie tych ziem od Polski i przyłączenie ich do sowieckiej Ukrainy. W tym celu sotnię Burłaki atakującą Birczę, wspierała przez cały ten czas specjalna jednostka sowieckiego NKWD.

Samo usprawiedliwianie się tym, że trzeba zbadać czy w obronie Birczy nie brali udziału polscy komuniści, samo w sobie jest to już rzeczą amoralną, nikczemną i niedopuszczalną w samym swoim założeniu. Gdyby bowiem nawet Birczy i jej mieszkańców w tamtym czasie przed straszliwą zagładą, grożąca im wtedy realnie z rąk banderowskich potworów, bronili nawet rzeczeni komuniści, których przez cały ten czas w ogóle nie było w tym miasteczku, ratując ostatecznie wszystkich tych bezbronnych ludzi od straszliwej śmierci, to czy nawet wtedy nie należałoby oddać im hołdu, za to co zrobili, tylko dlatego, że byli komunistami, a tym samym jak rozumiem Panie prezesie, obecne państwo Polskie, polski rząd i instytucja na czele której Pan stoi, uznaje, że nie należy ich przez to upamiętniać, nawet po tak bohaterskim czynie jakiego dokonali, a tym samym należy stanąć po stronie banderowskich ludobójców i obecnych spadkobierców idei i czynów tychżezbrodniarzy. Czy o to chodzi i to ma na celu Pan i instytucja na czele, której Pan stoi? Mam nadzieję, że jest inaczej, gdyż w przeciwnym wypadku byłoby to bardzo znamienne i wiele mówiące. Właściwie mówiące wszystko o instytucji mieniącej się być strażnikiem polskiej pamięci narodowej i dobrego imienia polskiego narodu a mianowicie, czyich interesów narodowych tak naprawdę broni.

Mam nadzieję Panie prezesie, że, cała ta sprawa dotycząca Birczy nie zasadza się o to , że mieszkańcy tego miasteczka i jego okolic oraz wielu innych miejscowości w Bieszczadach, Małopolsce i Lubelszczyźnie, popełnili tego typu straszny nietakt, polegający na tym, że walcząc o swoje życie, o to żeby nie oglądać swoich dzieci wrzucanych do studni, przybijanych do drzwi i drzew, rozerwanych na pół itp., pozwolili się... obronić Wojsku Polskiemu, które przyszło ze wschodu i całe składało się praktycznie z samych kresowiaków, którzy mieli do wyboru, albo dać się zamęczyć na śmierć, ginąc z głodu, zimna i wskutek niewolniczej pracy w gułagach, do których zapędzono ich po 17 września 1939 roku, albo wykorzystać jedyną szansę, jaką dała im Opatrzność, by móc wrócić do Ojczyzny jako żołnierze walczący z bronią w ręku o swoje domy i swój kraj! Co więcej, z których każdy z nich miał kogoś bliskiego lub też nawet całą rodzinę wymordowaną przez zbrodniarzy z OUN - UPA i SS Galizien.

Zamiast dzielnie wyrzucić ich z miasteczka, w oczekiwaniu na wizytę UPOwskiej dziczy, oni przyjęli z wdzięcznością KAŻDEGO kto tylko mógł i chciał im pomóc.

Gdyby rozsądnie odmówili pomocy Wojsku Polskiemu, w imię obecnie, swoiście rozumianej definicji patriotyzmu i walki z komuną, zostaliby wprawdzie wyrżnięci w pień razem z niemowlętami, dziećmi, kalekami, starcami, a ich skromne majątki rozgrabione do cna.... ale za to... zostaliby zostawieni na tablicy w Warszawie i postawiono by im nawet pomnik, a być może nazwano by ich imieniem również kilka ulic, w paru miastach w Polsce. I pewne kręgi , które usunęły nazwę Bircza z tablicy Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, byłyby zadowolone z tej rzezi, oraz te które boją się w Polsce!!! nazwać Rondo imieniem Obrońców Birczy.

Po prostu w/g obecnej narracji, to niektórym właściwie szkoda, że ci ludzie zostali obronieni przez to ,,niewłaściwe'' ideologicznie wojsko i przeżyli.

Gdyby chociaż poprosili o pomoc naszych zachodnich aliantów, którzy z całym swoim fałszywym ,,zatroskaniem'', zapewne znów zapewniliby ich o swojej nieustającej trosce i pamięci o ich tragicznym położeniu oraz, że zrobią ze swojej strony wszystko co w ich mocy, aby ocalić ich życie, zupełnie tak samo jak zrobili to w 1939 roku, albo tych ,,dobrych'' ukraińców, którzy rzekomo prowadzili wtedy walkę z sowietami, śląc jednocześnie masowo listy do Józefa Stalina, by ten wziął ich pod swoją wysoką rękę, byle tylko nie byli już dłużej pod władzą znienawidzonych przez siebie Lachów. I o których to ,,bohaterskich'' ,,rycerzach żelaznej ostrogi'' pewien szef organizacji kombatanckich i patriotycznych z Krakowa, wypowiedział kilka tygodni temu na antenie radia Maryja, bardzo znamienne słowa, że... ,,podziwia walkę żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii z sowietami, jaką prowadzili od drugiej połowy lat czterdziestych ubiegłego wieku''. To wtedy zaiste byłoby co czcić i kogo upamiętniać.

A tak obecna Polska, zamiast traktować swoje umęczone i tak straszliwie doświadczone kresowe dzieci, jak przystało na kochającą matkę, doświadczają po dzień dzisiejszy czegoś zgoła odmiennego, to jest niewytłumaczalnej w żaden racjonalny sposób zimnej pogardy, niczym od najgorszej macochy, zirytowanej faktem, że nie wszyscy z nich zostali wymordowani lub na skutek upływającego czasu, nie wymarli jeszcze do końca. A z umysłów ich synów, córek i wnuków, nie usunięto w sposób dostatecznie skuteczny tego, co przekazali im w dziedzictwie pokoleń ich dziadkowie i rodzice, czyli całkowitego nieliczenia się z ich tragedią, brakiem szacunku do ich tradycji i kultury i nieposzanowaniem należytego i godnego upamiętnienia oraz uczczenia bestialsko pomordowanych ich bliskich, którzy z dziada pradziada, od więcej niż tysiąca lat, stali na straży polskości ziem kresowych. Kolebki Polskiego Narodu.

Jak napisała do mnie jedna z elbląskich kresowianek obserwująca od samego początku naszą walkę o rondo Obrońców Birczy, nakreślając, a zarazem bardzo trafnie podsumowując, jakże prawdziwy obraz przeszłych i obecnych zmagań środowisk kresowych w Polsce, w ich trwającym już prawie 30 lat boju o prawdę, dotyczącą ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na Wołyniu, Małopolsce Wschodniej, Podkarpaciu i Lubelszczyźnie na naszych rodakach, z kolejnymi ekipami rządzącymi III RP, ukazując w trzech krótkich zdaniach, porażający wręcz obraz sytuacji, która byłaby nie do pomyślenia w żadnym poważnym państwie świata, traktującym serio swój własny naród, jego historię i ofiarę straszliwej zagłady milionów własnych rodaków. Albowiem coś takiego, jaki stosunek mają do największej tragedii ogromnej części swoich własnych obywateli, obecne władze państwa polskiego, byłoby nie do wyobrażenia, w żadnym czasie, w takich np. państwach jak Armenia i Izrael. A oto słowa tej pani:

,,Bitwa o pamięć, o to co jesteśmy winni pomordowanym. Martwi mnie, że oni ( potomkowie banderowskich rezunów w Polsce dopisek J.B.), się tu panoszą, a my na razie, nieśmiało upominamy się o zgodę, by w ogóle wolno nam było pamiętać. I to jeszcze w taki sposób by nie drażnić tym potomków morderców naszych bliskich''.

Bircza już stała się również symbolem rozpaczliwej walki POLAKÓW o możliwość decydowania we " własnym" kraju o swoim losie i o tym kogo i jak wolno nam czcić, według własnych praw, zwyczajów i tradycji, którą prowadzą z urzędnikami, których utrzymują ze swoich podatków, i którzy zostali ponoć powołani do tego, by wykonywać wolę swojego suwerena, tj. wolę większości narodu! Że to oni są dla Narodu, a nie Naród dla nich. A przynajmniej powinni. Jak jest jednak w rzeczywistrości, wszyscy widzimy to na własne oczy każdego dnia, oglądając politykę historyczną, prowadzoną przez obecny rząd i jego instrytucje w relacjach z obecnym państwem Ukraińskim czy też Litewskim, już nawet nie z pozycji na kolanach, ale dużo gorzej, bo z pozycji wycieraczki, o którą każdy może wytrzeć swoje buty, kiedy przyjdzie mu na to chęć i ochota. Mając przy tym 100% pewność, że nie spotka się z żadnym sprzeciwem lub choćby li tylko minimalną w swoim tonie reakcją sprzeciwu, na kolejne naplucie nam wszystkim w twarz.
Taka jest niestety smutna Polska rzeczywistość A.D. 2018.

                                                                         Z poważaniem

                                                                            Jacek Boki

Opinia IPN w sprawie Ronda imienia Obrońców Birczy w Elblągu

Nazwa Rondo Obrońców Birczy w Elblągu jest zgodna z ustawą o zakazie propagowania komunizmu i ma na celu uhonorowanie tych, którzy bronili miejscowości przed zniszczeniem przez nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek w piśmie skierowanym do Wojewody Warmińsko-Mazurskiego Artura Chojeckiego poinformował, że nazwa Rondo Obrońców Birczy nadana uchwałą Rady Miejskiej w Elblągu jest zgodna z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. 31 lipca wojewoda Chojecki zwrócił się do IPN o opinię, czy nazwa „Rondo Obrońców Birczy” jest zgodna z art. 1. ust. 1 tej ustawy.

W uzasadnieniu podpisanym przez zastępcę prezesa IPN dr Mateusza Szpytmę, z upoważnienia dr Szarka stwierdzono, że nazwa ronda „nawiązuje do działań lokalnej Samoobrony, żołnierzy Wojska Polskiego, milicjantów, którzy w latach 1944-1947 bronili mieszkańców Birczy i okolicznych miejscowości przed atakami nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA”.

„Celem UPA w czasie III ataków na Birczę w latach 1945-1946 było zniszczenie Birczy” – podkreśla IPN, przywołując na dowód słowa Mirosława Huka ps. Hryhora, prowidnyka I Okręgu OUN tzw. Zakerzońskiego Kraju. Zaznaczono, że w czasie odprawy dowództwa grupy „Zachód” odbytej w dniu 5 stycznia 1946 r. powiedział: „Gdybyśmy mieli lepszych dowódców, to Birczy by nie było, która to na tym terenie spędza sen z oczu wielu ludziom”. W piśmie zaznaczono, że spotkanie to poprzedziło trzeci atak na Birczę, przeprowadzony w nocy z 6 na 7 stycznia 1946 roku.

IPN podkreśla, że „celem milicjantów i żołnierzy Wojska Polskiego broniących Birczy była przede wszystkim skuteczna ochrona polskiej ludności przed UPA”, a wśród obrońców, którzy weszli w skład „instytucji mundurowych Polski ‘Ludowej’”, byli m.in. byli żołnierze AK. Wymieniono tu porucznika Witolda Grabarczyka, wcześniej żołnierza 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, który podczas III ataku na Birczę dowodził kompanią moździerzy.

„W owym czasie nie było innej możliwości uchronienia naszych rodaków na tym terenie przed działalnością ukraińskich nacjonalistów” – zaznacza IPN. Zwraca też uwagę, że „na tereny walk z OUN-UPA władze Polski Ludowej celowo wysyłały <>”.

Zdaniem Instytutu, nazwa Ronda Obrońców Birczy nie ma na celu czczenia formacji utworzonych przez władze komunistyczne, „ale uhonorowanie tych osób, które podjęły walkę w obronie zdrowia i życia mieszkańców Birczy i chroniących się tam uciekinierów z okolicznych miejscowości”. „W związku z powyższym należy ocenić, iż wymieniona nazwa nie propaguje komunizmu bądź innego ustroju totalitarnego w rozumieniu ar. 1 ust. 1 ustawy”.



Dziennik Urzędowy województwa Warmińsko - Mazurskiego z dnia 11 września 2018 r.


List profesora Andrzeja Zapałowskiego do wojewody Warmińsko - Mazurskiego Pana Artura Chojeckiego

Dr hab. Andrzej Zapałowski

Uniwersytet Rzeszowski

Szanowny Pan Artur Chojecki

Wojewoda Warmińsko-Mazurski

W związku z informacjami jakie do mnie dochodzą, a dotyczą one sugestii niektórych środowisk, aby Pan zawetował uchwałę Rady Miasta Elbląga w sprawie nadania jednego z rond w tym mieście imienia „Obrońców Birczy” apeluję, aby Pan tego nie robił.


W Birczy w latach 1944-1947 broniono polskości tych ziem i życia mieszkających tam Polaków. Jeżeli ta uchwała by upadła, stanie się to sztandarowym polem konfliktu Kresowian z rządem w zbliżających się kampaniach w 2018 i 2019 roku. Przepraszam, ale piszę wprost. Od 30 lat zajmuję się historią działań OUN i UPA na Pogórzu Przemyskim i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Na mój wniosek IPN ma w październiku rozpocząć ekshumację zbiorowych mogił pomordowanych w rejonie Birczy ofiar ludobójstwa UPA. Przed dwoma laty wskazaliśmy IPN-owi zbiorową mogiłę pomordowanych przez banderowców 14 żołnierzy Wojska Polskiego. W tej chwili trwają badania genetyczne w celu ich zidentyfikowania. We wrześniu zostanie w sąsiedniej gminie Fredropol odsłonięty już trzeci pomnik ofiar UPA współfinansowany przez IPN. Piszę nie tylko jako historyk, ale także jako działacz opozycji odznaczony przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski a przez Prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Wolności i Solidarności.

Pozdrawiam serdecznie

Andrzej Zapałowski

List profesora Bogusława Pazia do wojewody Warmińsko - Mazurskiego Pana Artura Chojeckiego

Wielce Szanowny Pan Artur Chojecki

Wojewoda Warmińsko-Mazurski

Szanowny Panie Wojewodo!

W imieniu wrocławskiego środowiska kresowego zwracam się z uprzejma prośbą o wsparcie działań działaczy z Elbląga w postaci upamiętnienia bohaterskich obrońców Birczy przed trzema atakami band OUN-UPA. Dowiedziałem się bowiem, że w Elblągu, pomimo podjętej uchwały Rady Miasta nadaniu jednemu z rond imienia Obrońców Birczy, podjęto działania mające na celu zablokowanie upamiętnienia heroicznej obrony Birczy. Działania te trudno nazwać inaczej aniżeli antypolskimi. 


Obrońcy Birczy ratowali nie tylko siebie, nie tylko bezbronnych mieszkańców tej miejscowości, która podzieliłaby okrutny los tysiąca mieszkańców w Huty Pieniackiej, setek mieszkańców Huty Stepańskiej, Ostrówek i setek innych miejscowości, ale bronili polskości tamtych terenów. W przypadku niepowodzenia ich walki, poza rzezią jaką planowali zgotować Ukraińcy ludności Birczy, zwycięstwo band UPA oznaczałoby także utratę na rzecz Sowietów tej części Polski, na której jest położona Bircza. 


Banderowcy chcieli bowiem przyłączenia tego i innych blisko 20 powiatów do Sowieckiej Republiki Ukraińskiej – części Związku Sowieckiego. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że w świadomości społecznej Polaków sprawy dotyczące walk z banderowcami na terenie dzisiejszej Polski są prawie nieznana, a tym bardziej heroizm tych, którzy w czasie wojny i bezpośrednio po niej chronili życia polskich cywilów przed banderowskim barbarzyństwem. Dlatego jesteśmy zdania, że upamiętnienie bohaterskiej obrony Birczy w postaci nadania nazwy ich imienia jednemu z rond Elbląga choć w minimalnym stopniu oddaje cześć i wdzięczność ze strony współcześnie żyjących Polaków.

Z wyrazami poważania

dr hab. Bogusław Paź, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego

Jacek Boki - Elbląg 12 - 22 wrzesień 2018 r.

IPN wydał pozytywną opinię ws. Ronda Obrońców Birczy w Elblągu [+DOKUMENTY]

https://kresy.pl/wydarzenia/ipn-wydal-pozytywna-opinie-ws-ronda-obroncow-birczy-w-elblagu-dokumenty/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.