Duda na kolanach przed pomnikiem ukraińskich morderców Polaków z tzw. Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy w latach 1918 - 1919 brali udział w masowych mordach polskiej ludności Małopolski Wschodniej i Orląt Lwowskich
W mediach głównego rynsztoka, od Kurwizji po Polszmat i WSI24, a także podległe im witryny internetowe, takie jak wp.pl, der onet, czy interię, gdy rosyjskie media podały informację, że Prezydent Polski Duda, złożył kwiaty pod pomnikiem UPA w Warszawie. Polskie elity polityczne "kapitulują" przed Ukrainą, oddając hołd "mordercom" w imię porozumienia z Ukrainą. Polskę i Ukrainę jednoczy z kolei wyłącznie "rusofobia".
I dalej posypały się różne durne oświadczenia, że Rosjanie zafałszowują historię, bo to nie pomnik UPA, tylko monument upamiętniający żołnierzy tzw. ,,Ukraińskiej Republiki Ludowej'', którzy wspólnie z Polakami brali udział w wojnie z bolszewikami i Bitwie Warszawskiej. O tym jak wyglądał ten rzekomy sojusz hajdamaków Petlury i ich wartość militarna, a szczególnie ich lojalność wobec Polaków w wojnie roku 1920, a szczególnie w samym czasie rozpoczęcia Bitwy Warszawskiej, ukazują to liczne świadectwa tamtego okresu, których kilka postaram się zaprezentować poniżej. I odbiegają one zupełnie, od zakłamanej hagady, wciskanej Polakom od lat, jakimi to wspaniałymi sojusznikami byli w tym okresie Ukraińcy dowodzeni przez Semena Petlurę, i że niemal wyłącznie dzięki nim, wygraliśmy tą decydującą bitwę o ocalenie polskiego bytu niepodległościowego już na samym początku formowania się polskiego państwa po 123 latach zaborów i polskiego bytu narodowego. I można by przejść nawet nad tym do porządku dziennego, gdyby choć niewielka część tych opowieści z mchu i paproci, serwowanych Polakom corocznie do wierzenia, a szczególnie przyjmowania ich bez żadnego zastanowienia i refleksji, miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Problem jednak polega na tym, że te bajdurzenia wyssane z brudnego palucha pisowsko - peowskiej oraz ipnowskiej propagandy jest tak odległy od jakichkolwiek faktów, jak odległe jest niebo od ziemi i zalicza się do tego rodzaju prawdy objawionej, o której jeden z bohaterów serialu Janosik, zwykł był mawiać, że tego rodzaju prawdy zaliczają się do takiej kategorii, którą można jedynie określić jako... ,,Prowdę, tys prowdę i g....o prowdę. ''
Do takiej też prawdy zalicza się również dementi, że nie jest to pomnik UPA przed którym padł na kolana pan Duda. Wielu zapewne oburzy się teraz na to co napiszę, ale gdyby ci nieliczni, polegli żołnierze ukraińscy przeżyli tą wojnę, to wzorem swoich kolegów z tej samej armii dwadzieścia lat później, oni również zasililiby szeregi ukraińskich, kolaboracyjnych formacji zagłady w służbie III Rzeszy, takich jak SS Galizien, OPU - UPA i wielu innych! Biorąc również pod uwagę niezaprzeczalny fakt, że ci sami ukraińscy zbrodniarze, jeszcze rok wcześniej brali udział w bestialskich mordach polskiej i żydowskiej ludności Małopolski Wschodniej i Wołynia, nie tylko nie zaprzecza to tezie, że byli oni już wtedy forpocztą band UPA, których bestialstwo, nie różniło się niczym, od tego, które zaprezentowali w latach 1918 - 1919 hajdamacy Ukraińskiej Halickiej Armii i Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy w tamtym czasie stanowili jednolitą siłę, walczącą bezlitośnie przeciwko odradzającemu się państwu i narodowi polskiemu.
Niestety wielu przygarniętych i
sponsorowanych razem z rodzinami przez Polskę oficerów UHA i URL w czasie II
wojny współpracowała z okupantami , a także wstępowała do UPA i
mordowała Polaków.
Podsumowując, powiedzmy to otwarcie: dla Petlury i jego ludzi gra na sojusz z Polską była
tylko taktycznym wybiegiem spowodowanym brakiem innych możliwości. Gdy natomiast pojawiła
się możliwość współpracy z Hitlerem, większość z nich na to poszła, a
świadomość, że oznacza to wystąpienie przeciwko Polsce, nie była dla nich żadnym
problemem.
Więc o jakiej manipulacji krzyczą pod niebiosa, oficerowie frontu ideologicznego od Kurskiego, Solorza, Waltera, Michnika i złotego medalisty banderowskiej SBU Tomusia Sakiewki?
Czytaj
więcej na
https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosyjska-propaganda-uderzyla-w-prezydenta-andrzeja-dude-uzyt,nId,6223784#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
polskie elity polityczne "kapitulują" przed Ukrainą, oddając hołd "mordercom" w imię porozumienia z Ukrainą. Polskę i Ukrainę jednoczy z kolei wyłącznie "rusofobia"
Czytaj
więcej na
https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosyjska-propaganda-uderzyla-w-prezydenta-andrzeja-dude-uzyt,nId,6223784#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
polskie elity polityczne "kapitulują" przed Ukrainą, oddając hołd "mordercom" w imię porozumienia z Ukrainą. Polskę i Ukrainę jednoczy z kolei wyłącznie "rusofobia"
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosyjska-propaganda-uderzyla-w-prezydenta-andrzeja-dude-uzyt,nId,6223784#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Nt. gierojów ob. Dudy, przed którymi klęczał w majestacie upadłości swego urzędu:
"[Żołnierze Petlury] byli najzwyklejszymi rabusiami. Petlurowcy pozostawili po sobie w Małopolsce Wschodniej okropne wspomnienie, w porównaniu z którym nawet najeźdźcy bolszewiccy wydawali się lepsi”. Francesco Tomassini, Ambasador Włoch w Polsce
Z profilu Pana prof. Włodzimierza Osadczego
Kornel Makuszyński o sojusznikach pana Dudy:
„Jakaś straszliwa żądza krwi zalała te straszne, ohydne, dzikie mózgi. „Graduszczyj cham” upił się krwią i brodził w niej po kolana, krwiooki, uśmiechnięty paralityczni, przemożny, rozjuszony, wściekłe bydlę urwane z łańcucha, oszalałe w rozpędzie, przed którym padało wszystko bezwolne i bezsilne. Rewolucyjny potop krwi francuskiej wylany był w imię czegoś wielkiego, wytworzony z gestem grozy wśród oszalałej pieśni, w której był zawarty krwawy, rymowany motyw wyroku. Ci zaś, z pianą krwi na ustach przed się idący, mordowali haniebnie, ponuro, dla rozkoszy mordu i co straszniejsze, zabijali jak złoczyńcy. Po ulicach drętwiały niezamkniętymi, okropnymi oczyma w niebo patrzące, niezliczone trupy – nagie. […] Ukrainiec bowiem w ciągu roku dojrzał politycznie i mordował z lubością, z coraz większą wprawą; cieniutki pokost kiepskiej imitacji kultury obmył we krwi i stanął w bydlęcej swej nagości, śmierdzący wódką i juchtem, zabłocony i opluty, ohydnym zrządzeniem losu podobny jednakże do człowieka. Zwycięski rezun przypomniał sobie dobre czasy, więc nie dość mu było, że zamordował, prawdziwą rozkosz sprawiło mu wyłupywanie oczów, wycinanie języków, rozpruwanie brzuchów kobiecych. Historia najnieszczęśliwszych ludzi na świecie, Polaków na Ukrainie, Wołyniu i Podolu, potem krwawa opresja Galicji, była wielkim rozszerzeniem ówczesnych historii kijowskich”.
Polski oficer 6 Armii melduje przełożonym o żołnierzach Petlury: " Celem każdej bitwy jest zajęcie jakiegoś miasteczka żydowskiego, by urządzić pogrom i rabować. [....]Większość żołnierzy jeździ na wozach ze zrabowanymi rzeczami. Dyscypliny nie ma wcale. Posłuch oficerów tylko o tyle, o ile dany rozkaz się podoba i robi nadzieję na rabunek. Wobec bolszewików mściwi, z drugiej strony jednak równie wrogi nastrój wobec Polaków.
Wśród młodszych oficerów z Ukrainy Naddnieprzańskiej „poczucia narodowego nie ma wcale". Wielu z nich walczy „przede wszystkim i tylko dla rabunku. Są to prawie niepiśmienni chłopi". Oficerowie i żołnierze pochodzący z Galicji Wschodniej są narodowo świadomi, ale jednocześnie „do [...] Petlury odnoszą się z nieufnością, do Polski wrogo".
Kornel Makuszyński pisał o tym, czego był świadkiem, czego była świadkiem i o czym pisała Zofia Kossak w powieści "Pożoga" czy Maria Dunin - Kozicka w "Burzy ze wschodu".
"Oszalałe ciemne masy chłopstwa, podjudzane mącącym podszeptem, runęły na dwory… Wobec żywiołowego natarcia uchodzili z gniazd własnych ziemianie, zostawiając za sobą dymy pożarów i zwierzęco pomordowane ofiary. Chłopstwo waliło w gruzy budowle, przypominające mu istnienie „krwiopijców”, młóciło cepami saską porcelanę, wykluwało oczy portretom dziedziców, tarzało się w cukrze wysypywanym z worów na podwórza fabryczne, topiło fortepiany i meble w stawach, szalało z uciechy …„Smert panam!! Rizaty lachiw! Podpalaj! Bij! Morduj". -Maria Dunin - Kozicka w "Burzy ze wschodu"
Znamienna była także postawa w tamtym okresie duchowieństwa greckokatolickiego, do złudzenia przypominająca postawę z czasów II wojny światowej. Niezwykle ważne są dwie odezwy duchownych unickich skierowane do Ukraińców. W pierwszej wzywano naród ukraiński do ponownego zdobycia Lwowa, apelując do kapłanów unickich, aby organizowali lud do walki. Pisano tam m.in.
„Należy wysłać wszystkich zdolnych do broni mężczyzn”, celem utworzenia silnej armii. Odezwa kończyła się hasłem: „Głosimy świętą wojnę”. Druga odezwa była wręcz bluźniercza: „Kto w Boga wierzy, kto ma choćby tyle sił, aby unieść rusznicę, albo nóż, idź przeciw lachom pijawkom, a Bóg odpuści ci bracie twoje grzechy, jakbyś odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. (…) Pamiętajcie bracia i siostry, że nieodpuszczalnym grzechem jest choćby dać wody zranionemu lachowi… Zrywajcie drogi za nimi i przed nimi, zabijajcie ich we śnie i na kwaterach i nie znajcie litości wobec nich. (…) Uczcie nawet małe dzieci, że wojna przeciw lachom, to święta wojna”.
A tutaj ukraińska mowa miłości wobec Polaków, jako całego narodu z roku 1919. Jeśli ktoś uważa, że coś się w tej kwestii w stosunku do nas Polaków, od tamtego czasu zmieniło, jest albo zwykłym durniem, albo świadomym tego co robi zdrajcą!
Najbardziej aktywny w tej antypolskiej działalności kleru greckokatolickiego był bliski współpracownik metropolity Andrzeja Szeptyckiego proboszcz greckokatolicki ze Złoczowa – dr Stefan Juryk. Wielokrotnie nawoływał z ambon: „Rżnąć i mordować Lachów”. Nad wszystkim czuwał oczywiście metropolita Szeptycki, który kierował antypolską działalnością cerkwi greckokatolickiej. Tak o zachowaniu duchowieństwa greckokatolickiego pisał ksiądz biskup Bilczewski:
„Ze wszystkich stron archidiecezji lwowskiej dochodziły relacje stwierdzające jednogłośnie, iż prawie cały kler ruski szedł jakby zwartą ławą przeciwko ludności łacińsko-polskiej, stał na czele wrogiej narodowi polskiemu i obrządkowi łacińskiemu akcji, kierował robotą prowokatorską, skutkiem czego był moralnym sprawcą tych wszystkich mąk, jakie musiało znosić polskie duchowieństwo i polski lud wiemy”.
Bardzo cenna jest także relacja gen. Rozwadowskiego: „W czasie trwania walk zbrojnych duchowni greckokatoliccy całkowicie solidaryzowali się zarówno z organizatorami życia politycznego jak i z ludem dokonującym mordów na ludności i mieniu polskim”.
Ze strony duchownych unickich „nie padł ani jeden głos protestu przeciwko gwałtom i okrucieństwom, ani jeden nie został podjęty krok zmierzający do położenia kresu bezmyślnemu pastwieniu się nad cywilną ludnością polską i jeńcami polskimi… Odpowiedzialność za te gwałty ponieść musi między innymi i duchowieństwo greckokatolickiego obrządku, pozostające w stałym kontakcie i porozumieniu z kierującymi czynnikami ukraińskimi”.
„Duchowieństwo unickie – pisał generał T. Rozwadowski – winno hamować, a nie jak to kilkakrotnie stwierdzono podjudzać sztuczną nienawiść Ukraińców do Polaków”.
Autobiograficzna relacja autorki z wypadków towarzyszących rewolucji bolszewickiej 1917, z tułaczki „polskiego ziemiaństwa i inteligencji pozbawionej nagle dobytku, pracy i wszelkich podstaw życia” i przeżywających „czerwony terror” w Kijowie, dokąd uciekali ze swoich domostw przed siekierami ukraińskich chłopów, zaliczona została przez intelektualistów Ligi Narodów w Genewie do najwybitniejszych utworów beletrystycznych. Autorka opisuje przeżycia z Kijowa, gdzie „powtórne rządy Winniczenki, Szewca i Pelury zaznaczyły się nielitościwym rozstrzeliwaniem oficerów hetmańskich, pomimo zastrzeżonej dla nich amnestii, a na prowincji krwawym wyrównaniem rachunków między chłopami a właścicielami ziemskimi i skonfiskowaniem na rzecz ludu pracującego ziemi, wody i lasów na podstawie deklaracji dyrektoriatu ukraińskiego”.
W Przedmowie do wydania "Burzy ze wschodu" z lipca 1925 r. profesor Stanisław Estreicher napisał: ..Umiłowanie ludu ukraińskiego, tak barbarzyńsko starającego się zlikwidować polską działalność na Kresach, prowadzi autorkę mimo wszystko do głoszenia haseł sprawiedliwości i przebaczenia wobec niego. Nad rozlaną krwią, nad ruiną dworów, nad poniżeniem i gwałtem matek i córek, narzuconym przez barbarzyństwo wyższej kulturze, unosi się wszędzie szlachetne i miłujące serce kobiece"…
Nie ma mowy o narodzie, jest o ludzie i władcach ukraińskich, tak jak w opowiadaniach Kornela Makuszyńskiego.
„Petlurowskie pogromy” weszły do pamięci zbiorowej Żydów jako jeden z najokropniejszych epizodów XX w. poprzedzający Holocaust. Członek rządu petlurowskiego, pomocnik ministra spraw zagranicznych, Arnold Margolin, kijowski Żyd, wspominał, że sytuacja jego rodaków na Ukrainie przypominała najgorsze czasy buntu Bohdana Chmielnickiego i rzezie Gonty. Aleksander Sołżenicyn pisał, że od grudnia 1918 r. do sierpnia 1919 r. petlurowcy zorganizowali dziesiątki pogromów, w czasie których – według obliczeń Międzynarodowego Czerwonego Krzyża – zostało zgładzonych ok. 50 tys. ludzi. Jednym z największych pogromów była zagłada Żydów w Płoskirowie 15 lutego 1919 r. Cytując jednego z żydowskich działaczy, pisarza Josefa Bickermanna, opisywał on tamte wydarzenia: „Trwały niekończące się pogromy żydowskie, które rozpoczęły się prawie jednocześnie z organizacją władzy ukraińskiej, które stały się szczególnie okrutnymi w czasie tak zwanego Dyrektoriatu i nie kończyły się dopóty, dopóki trwały ukraińskie siły zbrojne“. Sołżenicyn podkreśla, że pogromy petlurowskie wyróżniały się zamierzonym i zaplanowanym okrucieństwem, metodyczną zagładą ludzi czasem nawet bez rabunku mienia.
W latach 1918-1919 hordy hajdamaków atamana Semena Petlury na potęgę mordowały Polaków, a w szczególności polskie ziemiaństwo na Kresach Rzeczypospolitej. W czasie obrony Lwowa przez Polskie Orlęta, ci późniejsi sojusznicy największego dezertera Bitwy Warszawskiej czyli Józefa Piłsudskiego, podkomendni Semena Petlury wraz ze zbrodniarzami z tzw. Ukraińskiej Armii Halickiej dopuszczali się masowych zbrodni ludobójstwa na Polakach i Żydach mieszkających we Lwowie i całym województwie Lwowskim i na Wołyniu. Potem przeszli na stronę Piłsudskiego, który w swoim chorym, zdegenerowanym umyśle, wymyślił sobie samostijną Ukrainę jako ,,bufor’’ przed sowiecką Rosją. Powiódł on na wyprawę Kijowską ponad sześćdziesiąt tysięcy polskich żołnierzy, których masę wytracił w zupełnie bezsensownej wojnie, która omal nie zakończyła się katastrofą całego Państwa Polskiego, trochę ponad rok po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Zapobiegła jej Bitwa Warszawska, dowodzona i wygrana przez genialnego stratega i dowódcę, generała broni Tadeusza Jordana Rozwadowskiego. Piłsudski żadnego buforu z Ukraińców przeciwko sowietom nie stworzył, a jak się miało okazać w niedalekiej przyszłości, swoją polityką głaskania Ukraińców, zafundował nam w ich osobach jeszcze większych wrogów, którzy niespełna 20 lat później, nie tylko znów połączyli się we wspólnym przymierzu i walce przeciwko Nam właśnie z tymi sowietami i zgotowali Polakom osobiście ludobójcze podziękowanie na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, za polską ofiarę krwi, która w latach 1919-1920 chciała stworzyć im niepodległe państwo.
Pamiętajmy też o pomordowanych przez Ukraińców
Petlury żydowskich mieszkańcach Płoskirowa czy Felsztyna i raczej
dystansujmy się od żołnierzy ukraińskich odpowiedzialnych za ludobójstwo
Żydów, a nie wynośmy ich na ołtarze bo może się tak zdarzyć panie Duda i panowie z PiS, że może nagle tak się zdarzyć, że zmieni się na świecie geopolityczna koniunktura i ukraińscy bandyci zarówno od Petlury, jak i ci trochę późniejsi z OUN-UPA i SS Galizien zostaną uznani nawet przez ich dzisiejszych amerykańskich promotorów za zwyczajnych zbrodniarzy, którymi w istocie byli zawsze, a ci wszyscy, którzy ich w późniejszych czasach uznali za bohaterów Ukrainy, na równi z nimi mogą zostać uznani za ich wspólników w mordowaniu Żydów, i jak wy się wtedy moi panowie wytłumaczycie przed opinią publiczną, nie tylko Polski, ale przede wszystkim reszty świata?
Jest też niezaprzeczalnym faktem, że gdy Rosjanie szli już na Warszawę, to wtedy większość członków UHA, zadekowała się w Czechach i Polaków po prostu, najzwyczajniej w świecie olała, pozostawiając ich samym sobie!
A co myślał o sojuszu z polakami, wynoszony dziś do rangi opatrznościowego wręcz sojusznika, którego zesłało nam samo niebo, dzięki któremu oparliśmy się wtedy bolszewickiej nawale, przez zakłamaną propagandę PiS i resztę tej pomagdalenkowej menażerii rządzącej dziś naszym biednym krajem, Semen Petlura i jaką wartość przedstawiało naprawdę dla niego samego i ówczesnych ukraińskich nacjonalistów, zawarte przezeń 21 kwietnia 1920 roku, porozumienie z Piłsudskim? Ano słowa jego samego, wypowiedziane wówczas do galicyjskich ukraińskich hajdamaków, nie tyle burzy ten sielski obraz, co rozwala w puch, jak klocki domina tę zakłamaną narracje oficjalnej propagandy.
Warszawska umowa z 21 IV 1920 zawarta między Piłsudskim a Petlura oraz pochód sprzymierzonych armii na Kijów.
Znana jest wypowiedź Petlury na temat wagi tej umowy.
Gdy
bowiem Ukraińcy galicyjscy czynili Petlurze wymówki z powodu linii
Zbrucza jako granicy między Polską, a przyszła Ukrainą - ten podarł na
małe kawałeczki kartkę papieru, położył ją na dłoni i zdmuchując na
wiatr powiedział:
,,Oto meni dohowor z Poliakamy.''
Mimo woli
nasuwa się myśl, że tak niestety wyglądały prawie wszystkie
,,dohowory'' i umowy z Polską - począwszy od Chmielnickiego przez
Petlurę po Szeptyckiego i przywódców partii ukraińskich w okresie
międzywojennym.
I dodam już od siebie, że tak samo wyglądają
obecne umowy Polski zawarte z Ukrainą i czeka je dokładnie taki sam, smutny
koniec, szczególnie dla naszego interesu narodowego, jak wszystkie poprzednie.
Tylko człowiek nierozsądny i zupełnie nieodpowiedzialny, może sobie wyobrażać, że tym razem będzie inaczej.
Prof. Lucyna Kulinska
Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922 - 1939, Str 72.
Warto więc, by dziś, ci wszyscy bezrefleksyjni ignoranci, bredzący jakieś niedorzeczności o pojednaniu i braterstwie polsko – ukraińskim i powtarzający dęte bzdury o ,,wspaniałym'' sojuszu Ukraińców z Polakami w 1920 roku oraz ich rzekomej niezłomnej walce wspólnie z nami w wojnie przeciwko bolszewikom, zapoznali się najpierw z faktami, a nie powtarzali bez zastanowienia prymitywne kłamstwa tzw. oficjalnej historiografii, które z nimi nie mają nic wspólnego.
Należałoby też przypominać tym wszystkim ślepo przyjmującym te kłamstwa o rzekomym polsko-ukraińskim braterstwie roku 1920 słowa jednego z największych polskich strategów wojskowych, znakomitego dowódcy i zwycięskiego wodza Powstania Wielkopolskiego generała Józefa Dowbor – Muśnickiego. Po wielu takich właśnie doświadczeniach z tzw., rzekomo niezawodnymi ukraińskimi sojusznikami z wojny roku 1920 i pomysłach budowania na kooperacji z nimi jakichś politycznych fantasmagorii, napisał takie oto słowa:
Ukraińcy w przeszłości wykazali tylko zdolność do buntów i wybitnie bydlęcych ekscesów. Było tak za czasów polskich i za panowania rosyjskiego. Posiadają oni w naturze ‘bakcyl’ stałej anarchii. Nie wierzę aby kiedykolwiek mogli przetworzyć się w coś wartościowego dla ludzkości lub spokojnie współżyć z innymi sąsiadami, a w pierwszym rzędzie z Polską. Cokolwiek było w tym narodzie wartościowego, to albo przyłączyło się do Polski albo się zrusyfikowało. (...) są cisi i pokorni ale z nimi nie poszedłbym na niebezpieczeństwo, bo zabiją i uciekną albo tylko uciekną”. I tak właśnie zachowywali się „sojusznicy Polski”.
I już wtedy, w tamtych, dramatycznych letnich dniach 1920 r., tak doświadczony i wykształcony dowódca jak Józef Dowbor – Muśnicki, nie widział żadnego sensu dowodzenia tą zbieraniną, ani w ogóle wykorzystywania jej, mimo sytuacji tak wielkiego zagrożenia dla Polski – słusznie uznając bowiem, że Ukraińcy, bałachowcy, Dońcy itp. po naszej stronie nie służą rozwiązywaniu problemów, ale sami są problemem, co udowodnili niejednokrotnie w czasie całego okresu trwania wojny polsko – bolszewickiej. Przechodzili raz na jedną, raz na drugą, wrogą Polsce, stronę tego konfliktu. Czy pan Duda, PiS i obecny minister obrony narodowej pan Mariusz Błaszczak, a także pan minister Michał Dworczyk naprawdę wierzą w to, że tym razem będzie inaczej ? Wolne żarty.
Dlatego, może lepszą rzeczą dla nas wszystkich będzie wreszcie, jak najszybsze skończenie z fałszywą mitologizacją Petlury i jego bandyckich hord hajdamaków, które nie tylko nie odegrały żadnej roli w wojnie z bolszewikami roku 1920 i w Bitwie Warszawskiej, z której na kilka dni przed jej rozpoczęciem najzwyczajniej w świecie zrejterowali i przestać w końcu kompromitować nie tylko samych siebie panowie, co jeśli chcecie nadal robić, to czyńcie to wyłącznie na wasz własny rachunek, ale nade wszystko nie wplątujcie w tą hańbę nas Polaków i naszej Ojczyzny.
Jacek Boki
21 Sierpień 2021 r.
Źródła:
Rosyjska propaganda uderzyła w prezydenta Andrzeja Dudę. Użyto zmanipulowanego zdjęcia
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosyjska-propaganda-uderzyla-w-prezydenta-andrzeja-dude-uzyt,nId,6223784#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosyjska-propaganda-uderzyla-w-prezydenta-andrzeja-dude-uzyt,nId,6223784#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Rosyjska propaganda uderzyła w prezydenta Andrzeja Dudę. Użyto zmanipulowanego zdjęcia
Wszystko to przez politykę naszego "ukochanego" marszałka. To dzięki marszałkowi jeszcze w latach dwudziestych zakazano sędziom prowadzić dochodzenia w sprawach mordów w Galicji dokonywanych przez regularne oddziały strzelców siczowych i miejscowych przywódców( np. mord w Złoczowie w 1918 ) Przywódcy ZURL za nic mieli życie Polaków, do czego zachęcał ich biskup Szeptycki (nota bene Polak z pochodzenia) W archiwach kryją się ówczesne wydawnictwa prasowe zachęcające do mordowania Polaków, Żydów ,Czechów i Węgrów. Węgrzy spacyfikowali szybko terroryzm Rusinów na swoim terytorium, niestety u nas skończyło sie na "pogrożeniu paluszkiem" .
OdpowiedzUsuńNic wam z tego, kacapy, nie przyjdzie. Ukraina jest dla was stracona, tak jak wasza mocarstwowość.
OdpowiedzUsuńTwojej UPAdliny nie ma już dawno, a to co z tego banderowskiego gówna zostalo, właśnie dogorywa w konwulsjach. Ten upadły twór utrzymuje się jeszcze na powierzchni, bo pisowskie ścierwa pompują w niego pieniądze z naszych kieszeni. Ale za góra trzy cztery miesiące po twojej banderowskiej UPAdline zostanie jedynie wspomnienie. I wiedzą o tym Wszyscy z 2yjatkiem takich pisowskich zjebow, jak ty, którym Kurwizja i Sakiewicza zrobili wychodek tam, gdzie powinien być mózg.
UsuńNie ma i nigdy nie było takiego regionu jak „Małopolska Wschodnia”. Podobnie jak nie istniał region o nazwie „Priwislinskij Kraj” - były to ziemie polskie zagarnięte przez Rosję po Powstaniu Styczniowym. A wschodnią Małopolską (historycznie) to może być Tarnów albo okolice Lublina. Nawet Rzeszów, Krosno czy Przemyśl nie należą już do Małopolski, a do Rusi Czerwonej czy też Rusi Halickiej (a później Galicji – choć ta ostatnia to twór narzucony przez austriackiego zaborcę). Termin „Małopolska Wschodnia” został wymyślony przez polskich nacjonalistów w latach 20. XX wieku i miał na celu „usankcjonować nowy podział terytorialny tych ziem po reformie administracyjnej 1920 roku (województwa: lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie), a przede wszystkim podkreślić wyłącznie „polski” charakter tego terytorium” (Katarzyna Hibel „Od „Małopolski Wschodniej” do „Ukrainy Zachodniej”. Geneza, rozwój oraz zakres funkcjonowania w języku polskim nazw geograficznych odnoszących się do „Galicji Wschodniej” w latach 1918–1939” [w:] „Slavia Orientalis”, 2012, t. IX, nr 4, s. 492). Było to tak samo idiotyczne, jak nazwanie okolic Łomży „Zachodnią Białorusią” w latach 1939-1941 i Wielkopolski „Warthegau” w l. 1939-1945. Wszystkie te nazwy zresztą funkcjonowały w historii mniej więcej przez taki sam okres czasu - kilka, najwyżej kilkanaście lat - po czym przepadły w mrokach dziejów ludzkiej głupoty.
OdpowiedzUsuńBzdury wypisujesz chłopcze. Jedynym narzuconym określeniem tych ziem, była nazwa Ruś Czerwona. Do roku 981, czyli czasu ludobójczego najazdu tzw Włodzimierza Wielkiego, księcia Kijowskiego, Nikt powtarzam Nikt tam o żadnych Rusinach nie słyszał. Były to odwieczne ziemię Lędzian, którzy z żadnymi Rusinami nic wspólnego niemieli, bo byli jednym z polskich plemion, zamieszkujących te ziemię od prawieków. I dopiero bestialski najazd rusińskiej dziczy w 981 roku zmienił ten stan 4zeczy. Więc jeśli chodzi o wymyślone nazwy, z sufitu wzięte, to są nimi Ruś czerwona, czy potem austriacka Galicja, a nie Małopolska Wschodnia.lWiec nie pieprz bzdur, podpierając się banderowska narracja, chcąca w ten sposób podtrzymać ich, a może i twoje roszczenia do ziem, które nigdy nie były ukraińskie i nie będą. A to, że chwilowo są pod ich jurysdykcja, to wyłącznie zasługa paktu Ribentrop - Mołotow, którego nadal pozostają największymi beneficjentami i jakoś dziwnie im to nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńweź ty ochłoń anonimie bo literki gubisz i na jeszcze większego głupka przez to wychodzisz hehe
UsuńTaka przyjacielska rada cymbale, jak się nie ma nic do powiedzenia, tak jak ty, to siedzi się cicho, trzymając głupi dziób w tutkę, a nie szczeka się li tylko po to, żeby zaistnieć i zwrócić na siebie uwagę, że się istnieje, jak ten burek, któremu poluzowano pół metra łańcucha, ale michę odstawiono o metr dalej. Ponial?
Usuń