Co nam zrobili ruskie
Nigdy nie lituj się nad kanaliami, bo nie okażą ci żadnej 
wdzięczności za pomoc, jakiej bez głębszego zastanowienia chcesz im 
udzielić
 
 Pomnik Armii Czerwonej stojący w Malborku został zburzony w barbarzyński sposób
 
Polscy
 naziści z IPN, zniszczyli w Malborku pomnik żołnierzy radzieckich, 
którzy wyzwolili Pomorze z rak niemieckich hitlerowców. Gdyby ci żołnierze Armii Czerwonej , którzy postradali na naszych ziemiach swoje życie w liczbie ponad 600 tysięcy wiedzieli, że tak ich docenią potomni, zapewne
 nigdy nie przekazaliby nam tych ziem i dalej byłoby tutaj Wolne Miasto 
Gdańsk i Prusy Wschodnie. W końcu jeszcze na konferencji w Poczdamie 
domagali się tego nasi najlepsi sojusznicy w historii, czyli Truman i 
Churchill, aby te ziemie, które otrzymaliśmy w prezencie z łaski Koby, 
pozostały w rękach Niemiec.
 
A potem polińskie Julki i Janusze 
dziwią się i oburzają, że prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka kazał
 wyrównać z poziomem trawnika cmentarz żołnierzy AK. Mnie dziwi z kolei,
 że w ramach symetrycznych retorsji, do dziś, nie kazał tego samego 
zrobić prezydent Rosji z cmentarzem polskich oficerów w Katyniu. Może to podziałałoby w końcu otrzeźwiająco na puste łby Polińskiej barbarii?
A
 poza tym wszystkim odpowiedzmy tym wszystkim ciulom, co ruscy zrobili 
Polakom, poza codziennymi wywrotkami rzygowin, jakie wylewa na nich 
niedouczona polińska dzicz, napędzana bezmyślnie i całkowicie 
bezrefleksyjnie rusofobią przez banderowski IPN i główny medialny 
rynsztok czeciej Polin?
Ano wyzwolili im kraj spod niemieckiej 
okupacji, bez czego niemiecki Generalplan Ost stał by się faktem, nawet 
wtedy, gdyby Armia Radziecka z jakichś powodów zatrzymała swój marsz na 
ówczesnej granicy II RP i nie przeszkadzała Niemcom w dokończeniu przez 
nich eksterminacji narodu polskiego, pomimo wycieńczenia Niemiec i 
niemieckiej armii pięcioletnimi walkami na wszystkich frontach ówczesnej
 wojny. Bez ich armii, Pomorze, Warmia i Mazury byłyby nadal Prusami 
Wschodnimi, a Gdańsk, nadal byłby Wolnym Miastem III Rzeszy, zaś ziem 
zachodnich nie byłoby przy Polsce wcale. Zresztą moi drodzy 
wyznawcy PiS i goebbelsowskich propagandystów z IPN, tego rodzaju układu
 domagali się jeszcze na konferencji w Poczdamie Truman i Churchill, aby
 wszystkie te ziemie pozostały w granicach nowych powojennych Niemiec, a
 Polska była co najwyżej terytorium wielkości Księstewka Warszawskiego z
 czasów Napoleona. I tylko dzięki stanowczemu postawieniu sprawy przez 
tego niedobrego Stalina, mamy państwo w takich granicach jak obecnie. I 
czytając takich durni jakich namnożyło się w internecie, zastanawiam 
się dziś... Po co ruscy byli nam tak wtedy życzliwi?
Media głównego ścieku nie powiedzą wam, że:
-
 1 sierpnia to rocznica wyzwolenia Staszowa przez Armię Czerwoną przy 
współdziałaniu z batalionem AK kpt. „Pochmurnego” (Stefan Kępa)
-
 w powstaniu warszawskim walczyło 500 partyzantów Armii Ludowej oraz 
partyzanci Żydowskiej Organizacji Bojowej, wchodzącej w skład 
zgrupowania AL na warszawskiej Starówce.
- w 
tymże powstaniu zginął niemal cały sztab główny AL mieszczący się w 
kamienicy przy ul. Freta 16 w wyniku trafienia niemieckiej bomby.
- w walkach w stolicy zginęło i zostało rannych 3764 żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga
-
 5 sierpnia to rocznica bitwy o Skalbmierz, w której po jednej stronie 
przeciwko hitlerowcom walczyła AL, AK, BCh i Armia Czerwona (1 Brygady 
AL Ziemi Krakowskiej mjr Józefa Saturna [pododziały kpt. Zygmunta 
Bieszczanina i por. Antoniego Dobrowolskiego], pluton Armii Krajowej ppr
 Franciszka Pudo i oddział BCh kpt Jana Pszczoły). O spektakularnym 
zwycięstwie przesądziły 2 radzieckie czołgi T-34.
Mógłbym się 
jeszcze bawić w wymienianie rocznic wspólnych bitew Armii Czerwonej i 
BCh przy przeprawie przez Wisłę w okolicy Kępy Nagnajewskiej (30 lipca) 
czy o bitwie nad Koprzywianką (31 lipca) połączonych sił AK i Armii 
Czerwonej, ale mi się nie chce stukać w klawiaturę i przekonywać o 
rzeczach oczywistych, takich że współpraca polskiej partyzantki i Armii 
Czerwonej w okresie istnienia Republiki Pińczowskiej i walk o przyczółek
 sandomierski była czymś normalnym. Dla obecnego fanatycznie 
antykomunistycznego reżimu powstańcy warszawscy z AL w ogóle nie 
istnieją i nie są zapraszani na żadne państwowe uroczystości. 
Ja
 tylko przypomnę, że partyzanci Armii Ludowej walczący w powstaniu 
warszawskim otrzymali odznaczenia Virtuti Militari oraz Krzyże 
Walecznych nadane im przez samego gen. Bora-Komorowskiego (np. gen. 
Edwin Rozłubirski i mjr Jan Szelubski). 
Nie mam
 zamiaru rozpisywać się o brawurowej awanturze w stolicy, co do której 
mam całkowicie negatywne nastawienie, ale absurdy i prostota obecnej 
narracji historycznej osiągają niebotyczne rozmiary. Polecam "Żołnierski
 obowiązek" rodowitego warszawiaka, marszałka K. Rokossowskiego i dane 
Sztabu Generalnego odnośnie ilości lotów radzieckich samolotów nad 
powstańczą Warszawą w celu zrzucania broni, medycyny, prowiantu itd.; 
mowa jest nie o setkach, a o tysiącach lotów DZIENNIE. Uwierzyć w to, że
 1 Front Białoruski sobie spokojnie biwakował i wygrzewał się na ciepłym
 Słońcu może ten, kto nigdy żadnej rzetelnej monografii historycznej nie
 przeczytał albo nie chce wysilać swojego umysłu, by poddać krytyce 
podaną na tacy przez mainstream propagandę. W trakcie hołubionego 
powstania, 1 Front Białoruski prowadził ciężkie i wyczerpujące walki o 
wyzwolenie Pragi i całej prawobrzeżnej Warszawy (Praga została wyzwolona
 przez Armię Czerwoną 15 września), o przyczółek magnuszewski 
(forsowanie Wisły już od 1 sierpnia 1944 r. i po pierwszych czterech 
dniach walk został osiągnięty przyczółek po drugiej stronie rzeki o 
szerokości 18 km i długości 15 km), o zdobycie umocnień (jeszcze z 
czasów pruskich) na północnych Mazurach; 
2 Front 
Białoruski prowadził operację łomżańsko-różańską, 1 Front Ukraiński 
zajmował przyczółki na lewym brzegu Wisły w dzisiejszym woj. 
świętokrzyskim (18 sierpnia - wyzwolenie Sandomierza z uratowaniem 
unikatowych zabytków i do 30 sierpnia zajęcie linii Solec-Zdrój - 
Stopnica - Kurozwęki - Iwaniska - Łagów). W kontekście 
kilku kontrofensyw niemieckich na przyczółki teoria o rozkazie Stalina 
"o nicnierobieniu i biernym przyglądaniu się" brzmi na wskroś 
absurdalnie. Większość młodego pokolenia rzeczywiście tak myśli, bo tak 
jest uczona przez IPN oraz napisane na nowo podręczniki historyczne i 
zaiste dziwnym jest, że trzeba tak proste i oczywiste rzeczy tłumaczyć.
Jacek Boki - 10.08.2022 r.
Źródła:
Runął kolejny pomnik radziecki w Polsce [WIDEO]
https://www.tvp.info/61739934/malbork-zburzono-pomnik-armii-radzieckiej
Piotr Klawiter  - facebook
 
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
 
PKO BP SA
Numer konta:  
                
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
  
 
 
 
          
      
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Część młodzieży jest świadoma fałszu historycznego a fakty zna z rodzinnych przekazów ustnych. KTOŚ mi bliski ale niestety już śp. opowiadał m.in o przeprawie przez Wisłę w owym czasie. Widział '' czerwony kolor '' wody w rzece. W czerwcu '45 r przerzucono Go w Bieszczady...no ale '' sztywny lech '' nazwał WP prawie organizacją przestępczą. Mam bardzo starą metrykę a mimo to przeraża mnie jak z tej żydobanderowskiej pajęczyny wyzwoli się nasz naród tym bardziej, że rusofobia eskaluje........!
OdpowiedzUsuńhttps://emisilo.pl/2018/10/ksiega-wysiedlonych-1947/ --- to, że powstaje czy też powstała to pan zapewne wie. Czytając wpisy natknęłam się na cytuję : ....... postanowiłam napisać o moim Teściu i Jego Rodzicach którzy zostali wysiedleni w ramach Akcji Wisła ze wsi Czertyżne…Teść na imię miał Włodzimierz i miał sześciu braci
OdpowiedzUsuńWraz z Rodzicami ,wysiedleni zostali na ziemie zachodnie ,do wsi Stołuń,woj.lubuskie..Matka Teścia ,miała na imię Joanna ,Ojciec Wasyl…. Z Poważaniem Aleksandra Sycz.
Nie byłoby waszego przesiedlenia, dokonanego zgodnie z prawem i w 100% humanitarnego, gdybyście nie mordowali swoich polskich sąsiadów i nie kontynuowałi tego ludobójstwa na Polakach w latach powojennych, pałac i niszcząc całe wsie, i frastrukture, bestialsko mordując nadal swoich polskich sąsiadów i trwając w zbrojnej, niczym nie usprawiedliwionej rebeli przeciwko narodowi i państwu polskiemu, którego byliście obywatelami, tym samym dopuszczając się aktu bezprzykładnej zdrady. Za ludobójstwo, którego się dopuściliście, jakiego nigdy wcześniej nie widział świat, zamiast kary, otrzymaliście jeszcze nagrodę, w postaci przeniesienia was z bieszczadzkich klepisk i kurnych chat, do poniemieckich domow, i ziemi jaka dostaliście od tego państwa za darmo.
UsuńNiczego podobnego nie otrzymali Polacy, których wypedziliscie z Wolynia i Małopolski Wschodniej za pomocą wideł, siekier i innych narzędzi zbrodni, grabiac do cna i niszcząc ich majątki i jeszcze bezczelnie zaprzeczając do dzis dokonanemu przez siebie ludobójstwu i gloryfikuje ie zwyrodniałych ludobójców z OUN UPA, stawiając im pomniki, nazywając ich nazwiskami ice, stadiony, szkoły, parki i nazywając te potwory bohaterami Ukrainy, choć na samo przypomnienie ie nazwisk tych zwyrodnialcow zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Trzeba też nie mieć resztek tegoż wstydu i zwykłej przyzwoitości, żeby teraz tworzyć imienne listy waszych przesiedlonych, z których żaden nie był niewiniątkiem, jako rzekomych pokrzywdzonych. A może najpierw Pani Aleksandro należałoby zacząć od utworzenia przez was listy swoich polskich sąsiadów, których wymordowały bandy UPA i ich ukraińscy sąsiedzi, oraz tych którzy ratując życie uciekli z Kresow przed zbrodniczym terrorem UPA, zostawiając swoje majątki, których nie odzyskali do dzis.
I co najważniejsze Przeprosić Polaków, za to co im zrobiliście, a nie brnąć dalej w kłamstw, tak jak czynicie to dalej.
Z powazaniem
Jacek Boki
Według mnie to jest już szczyt hipokryzji, żeby zarzucać Ukraińcom rzekomą zdradę Ojczyzny i brak lojalności wobec rządu londyńskiego i Polskiego Państwa Podziemnego, którego byli obywatelami. Ukrainiec jest zdrajcą wtedy, gdy zdradza Ukrainę. Jeśli Polak walczył z Niemcami i Rosjanami o wolną i niepodległą Polskę - to jest wielkim patriotą i niezłomnym bohaterem. Natomiast jeśli Ukrainiec walczył o wolną i niepodległą Ukrainę z Polakami, którzy chcieli ponownie wcielić Wołyń i Ruś Halicką do II Rzeczpospolitej, która przez 18 lat posiadania tych ziem w swoich granicach niczego dobrego dla Ukraińców nie zrobiła, a i teraz nie miała im w zasadzie nic zaoferowania - to jest "zdrajcą", a jego działalność "niczym nie usprawiedliwioną rebelią przeciwko narodowi i państwu polskiemu". Żeby chociaż Polacy zaproponowali Ukraińcom autonomię, żeby chociaż zapowiedzieli wprowadzenie w życie postanowień ustawy "O zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego, a w szczególności województwa lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego", którą przegłosował polski Sejm w 1922 roku, żeby chociaż mydlili Ukraińcom oczy pustymi obietnicami. A gdzie tam! Gwarantowano wprawdzie mniejszościom równouprawnienie polityczne oraz zapewnienie im warunków do pełnego rozwoju kulturalnego, gospodarczego i społecznego, jednakże „w ramach jedności państwowej”. W zamian oczekiwano od nich nie tylko lojalności wobec państwa polskiego, ale także „życzliwego stosunku do praw i interesów Narodu Polskiego”[1]. Używając tego rodzaju sformułowań z góry wykluczono jakąkolwiek formę autonomii dla mniejszości narodowych w powojennej Polsce, co automatycznie przekreślało możliwość opowiedzenia się jakiegokolwiek ukraińskiego lub białoruskiego środowiska politycznego za powrotem pod władzę II RP (Wikipedia). Skąd to dziwaczne przekonanie, że Kresy to odwiecznie polskie ziemie, o których polskość nawet Ukraińcy mają obowiązek walczyć i to bez żadnych "ale"? Panie Redaktorze, niech dotrze w końcu do Pana fakt, że Ukraińcy - także przeciwnicy Stepana Bandery i jego ludobójczej ideologii, którą wprowadzała w życie UPA - kierują się ukraińskimi, a nie polskimi interesami narodowymi. Pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu.
UsuńProszę mi nie wypisywać bzdur o tym dlaczego Ukraińcy, będący obywatelami Polski, stając po stronie hitlerowskich Niemiec i dokonując bezprzykładnego, bestialskiego ludobójstwa na Polakach byli ZDRAJCAMI Polski, że nie mieli obowiązku, stawać do walki w jej obronie. Będąc obywatelami Rzeczpospolitej, tak jak byli obywatelami innych państw, nawet dziś, występując zbrojnie przeciwko temuż państwu automatycznie stali się zdrajcami i tak to jest do dzis traktowane przez wszystkie cywilizowane państwa świata. Piszę Pan, że obowiązkiem Ukrainca jest walka o niepodległość swego kraju, tak jak obowiązkiem Polaka jest walka o Polskę. Tylko czym innym jest walka zbrojna twarzą w twarz zolnierzy takich narodów, a czym innym działalność terrorystyczna przeciwko państwu, którego jest się obywatelem i dokonanie ludobójstwa na bezbronnej ludności polskiej. To nie jest żadna walka, tylko zwykła, zbrodniczą działalność, wszędzie na świecie traktowana tak samo, jako akt zdrady, za który jest tylko jedna kara, kara śmierci.
UsuńA tak apropo, proszę mi wytłumaczyć, dlaczego żołnierze Ukrainskiej Armii Narodowej Szandruka, składającej się z niedawnych członków SS Galizien, OUN UPA, ukraińskiej policji pomocniczej w służbie III Rzeszy, Ukraińskiego Legionu Samoobrony Petro Diaczenki, walczący do samego końca za Hitlera i III Rzesze, któremu składali przysięgę wierności, nagle potem, gdy Rosjanie zazadaliod Amerykanów i Brytyjczyków wydania w ich ręce tych zbrodniarzy, nagle przypomnieli sobie, że... SĄ POLSKIMI OBYWATELA I, A NIE OBYWATELA I ROSJI. NAGLE ZAPALALI WIELKA MIŁOŚCIĄ DO II RZECZPOSPOLITEJ, KTÓRA ZDRADZILI I PRZECIWKO KTÓREJ WALCZYLI I NA MIESZKAŃCACH KTÓREJ DOKONALI BESTIALSKIEGO LUDOBÓJSTWA.
Więc proszę mi nie wypisywać bredni na ten temat, bo jest zwykła bezczelność.
Ziemię Kresowe nigdy nie były ziemiami ani rusiński i, a już tym bardziej ukraińskimi, bo takiego państwa, ani też Narodu nigdy nie było. Nawet dzisiaj w świetle prawa międzynarodowego prawa, takiego kraju jak Ukraina nie ma, bo do dzis wladze tego kraju nie zgłosiły do ONZ przebiegu granic tego państwa.
O Rusinach na tych ziemiach Ledzianie, usłyszeli dopiero w 981 roku Ne, po najeździe na nie księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego.
A co do kwestii jak Ukraincy byli traktowani w II RP, to mieli takie prawa, o jakich we wszystkich innych krajach, w których wtedy mieszkali, nie mogli nawet marzyc. Więc proszę sobie darować te bezczelne klamstwa i roszczenia, bo tego w waszym ukraińskim wydaniu, po tym co zrobiliście nam Polakom jest już za wiele.
Refleksje nad polityką Drugiej Rzeczpospolitej wobec mniejszości ukraińskiej.
http://kresywekrwi.blogspot.com/2021/01/refleksje-nad-polityka-drugiej.html?m=0
Pan mnie beszta ?!, pan nie zrozumiał mego wpisu. Mój Ojciec to BOHATER jeden z CZTERNASTU.
OdpowiedzUsuńJeśli Pani tata był jednym z czternastu żołnierzy Wojska Polskiego, zamordowanych przez bandytów z UPA, to bardzo Panią przepraszam. Byłbym również wdzięczny za możliwość kontaktu z Panią. Proszę o przysłanie numeru swojego telefonu na mój adres mailowy, widniejący na blogu.
UsuńZ powazaniem
Jacek Boki
Muszę w tej wymianie komentarzy wesprzeć Szan. P. Jacka Boki w sprawie absolutnie podstawowej: pozostaje niezaprzeczalnym FAKTEM, że Ukrainy jako państwa, w rozumieniu prawa międzynarodowego, co do zasady: nie ma i nie było nigdy. Zaistniało co prawda na kilka tygodni państewko ukraińskie w 1941 roku (premierem został Jarosław Stećko, wzorowy banderaman, por.: https://timenote.info/en/Yaroslav-Stetsko ), ale o tej efemerydzie nawet Niemcy wyrażali się jak najgorzej, nie mówiąc już o Amerykanach (por. np.: https://www.cia.gov/library/readingroom/docs/BANDERA%2C%20STEFAN_0018.pdf ). W pewnym sensie twór ten pobił nawet późniejsze rekordy Ukraińców szalejących na Wołyniu, bowiem masakry wołyńskie rozpoczęte w późniejszych latach 40-tych, w istocie trwały co najmniej do końca lat 50-tych, zaś „the mongrel state of Western Ukraine” (określenie z raportu CIA) – tylko pięć tygodni... a jednak terror, który w tak krótkim czasie zdołały rozpętać władze tej efemerydy, wprawiłby w podziw nawet Czerwonych Khmerów.
OdpowiedzUsuńWspółcześnie, tzw. „Republika Ukrainy” istotnie nie raczyła dopotąd zarejestrować się przy ONZ, czego pierwszym warunkiem jest jednoznaczne wyznaczenie własnych granic. Wprawdzie po ostatnim Majdanie zjawili się na Ukrainie amerykańscy (!) geodeci, ale nie wiadomo, czy wogóle przystąpili do pracy, bo pewne jest, że do dziś jej nie ukończyli. Powody tego są dwa podstawowe: 1) Kijów (od czasu objęcia urzędu prezydenta przez marionetkę Żełeńskiego – oficjalnie) rości sobie pretensje terytorialne do 19-tu polskich powiatów, 2) sytuacja taka dogadza rzecz jasna ukraińskim i jankeskim oligarchom, dla tych drugich stanowiąc dodatkowe alibi na przyszłość, typu: „my tu, w Waszyngtonie, nigdy nie twierdziliśmy, że pomagamy Ukrainie przeciw Rosji, toż nawet małe dziecko wie, że nie ma żadnej niepodległej Ukrainy ! A jeśli ktoś twierdzi inaczej, niech spyta rzecznika ONZ”. Jest jeszcze powód dodatkowy, podrzędny: Ukraina była jedną z trzech republik sowieckich, dysponujących własnymi, osobnymi miejscami w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Ponieważ nikt tego nie zakwestionował po Majdanach a nawet po 2014 roku, taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś, tyle że obecnie państwa Zachodu udają w swojej propagandzie, że miejsce w ONZ Ukraina zajmuje już jako państwo niepodległe.
Oczywiście, bywa że jakieś państwo zaistnieje de facto, wciąż nie istniejąc de iure. Ale taka sytuacja nie może trwać wiele lat, a to jest właśnie przypadek współczesnej Ukrainy. Jankesi do spółki z The Great Zion chcieli sobie na ziemi ukraińskiej zrobić drugie Kosowo, tylko dużo większe od tego w Serbii, i wziąć jak najwięcej najprzedniejszych na świecie ukraińskich czarnoziemów; to pierwsze już się dokonało, to drugie właśnie się dzieje.