,,Kiedy prawdziwe elity
gryzą ziemię, łby podnoszą szumowiny folwarczne.''
Henryk Pająk -
,,Stulecie łotrów’’
Prezydent Petro Poroszenko wziął wczoraj w Kijowie udział w
uroczystościach upamiętniających ofiary Wielkiego Głodu.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zaproponował w sobotę
uchwalenie ustawy o penalizacji zaprzeczania Wielkiego Głodu (Hołodomoru) i
Holokaustu. – informuje Ukrainska Prawda. Propozycja prezydenta padła
podczas uroczystości upamiętniającej ofiary Wielkiego Głodu i ludobójstw
odbywającej się w centrum Kijowa.
Aby nasi potomkowie wiedzieli, że to nie był po prostu sztuczny głód, a dokładnie zaplanowany Hołodomor. Ba, więcej, ludobójstwo według wszelkich znamion, jakie określono w Konwencji ONZ z 19. grudnia 1949 roku – mówił Poroszenko.
I żeby na wszystkich kontynentach uświadomiono sobie, że nie uznawanie Hołodomoru jest tak samo amoralne, jak zaprzeczanie Holokaustowi. Myślę, że przyszedł czas, abyśmy sami uchwalili prawo o odpowiedzialności za nieuznawanie tych dwóch bezprecedensowo straszliwych tragedii. Po co? Aby ci, którzy będą żyć po nas stosowali się do ukraińskiego prawa o uznaniu Hołodomoru ludobójstwem narodu ukraińskiego. – podkreślał ukraińskie prezydent.
Na koniec swoich ponurych wynurzeń Poroszenko rzucił wszystkim w twarz otwartą i zarazem najbardziej bezczelną groźbę, że państwo, na czele którego stoi, państwo mające za swoich bohaterów narodowych, najbardziej zdziczałych i bestialskich zbrodniarzy, a właściwie to największych ludobójców w całej historii ludzkości, będzie… uczyło moralności wszystkie inne narody świata i każdego człowieka z osobna banderowskiej wersji historii ,,Wielkiego głodu’’, którzy będą co więcej MUSIELI SIĘ w tej kwestii bezwzględnie stosować do ukraińskiego prawa!!! To tak, jakby moralności i poszanowania dla prawa międzynarodowego mieli nas wszystkich uczyć dziś tacy ludzie jak Stefan Bandera, Roman Szuchewycz, Dmytro Kłaczkiwski czy Petro Ołyjnik - Enej i wszyscy pozostali przywódcy OUN- Bandery.
Jeszcze jednym ironicznym przyczynkiem do wyżej wymienionych bajdurzeń Poroszenki dotyczących czasu ,,Wielkiego głodu’’, było jego przemówienie, wygłoszone ponad miesiąc wcześniej tj. 14 października z okazji 75 rocznicy powstania zbrodniczej UPA, w którym stwierdził, wymieniając jako jeden z najważniejszych powodów, dla którego Ukraińcy w szeregach UPA chwycili za broń…. „lata stalinowskiego terroru, kolektywizacji i Hołodomoru-ludobójstwa, a z czasem nawałę nazistów”. Według niego „najlepsi synowie i córki ukraińskiego narodu stawiali opór dwóm potężnym totalitarnym reżimom” nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji.
I w tym miejscu Poroszenko również bezczelnie nałgał ile tylko wlezie, że OUN i UPA stawiały opór dwóm najpotężniejszym wówczas totalitarnym reżimom, gdy w rzeczywistości, zarówno z jednym, jak i z drugim współpracowały i to bardzo gorliwie w zbrojnej agresji przeciwko Polakom od samego początku wojny, aż do jej finału. Z sowietami zaś przeciwko Polsce grali po tej samej stronie barykady, nawet jeszcze cztery lata po jej zakończeniu.
Poroszenko w swoim przemówieniu nakłamał też w sposób zupełnie ordynarny, że jednym z kilku głównych powodów, dla którego Ukraińcy chwycili za broń, były lata stalinowskiego terroru oraz przymusowej kolektywizacji i Hołodomoru. Jest to blaga galaktycznych wręcz rozmiarów, gdyż w czasie trwania stalinowskiego terroru na sowieckiej Ukrainie i prowadzonej tam przymusowej kolektywizacji oraz okresu trwania tzw. ,,Hołodomoru’’, nacjonaliści z OUN mieli Ukraińców po drugiej stronie Zbrucza i ich cierpienia, których doznawali z rąk sowieckiej władzy, tam, gdzie słońce nie dociera nawet w najpiękniejsze dni. Ich los, terrorystów z OUN nie obchodził ani trochę. Wszystkim bowiem, czym byli oni wtedy zainteresowani i zajęci, była zbrodnicza walka z państwem polskim, a nie z sowietami w obronie swoich rodaków zamieszkujących po drugiej stronie granicznej rzeki Zbrucz.
Nigdy też, żadna, nawet najmniejsza grupa ukraińskich terrorystów z OUN w owych latach, nie wyprawiła się na sowiecką Ukrainę, by tam z bronią w ręku, podjąć choćby tylko symboliczną walkę w obronie swoich ciemiężonych pobratymców. Nigdy do tego nie doszło. Po pierwsze dlatego, że aż taką odwagą i zdeterminowaniem oraz poświęceniem nie grzeszyli, a po drugie takich właśnie przymiotów mieli wtedy i mają zresztą po dzień dzisiejszy jedynie pełne gęby, to akurat w tym przypadku, jakimś dziwnym trafem zupełnie im ich wówczas zabrakło. Choć prawda jest taka, że, takich cech jak odwaga, determinacja, poświęcenie, honor czy umiłowanie jakichkolwiek wyższych wartości, nie posiadali nigdy za psi grosz wtedy i nie mają ich zresztą po dzień dzisiejszy. Dlatego właśnie nie palili się ani przez chwilę, nie postało to nawet w ich głowach, by zmierzyć się w otwartym boju, za swoich eksterminowanych w tamtym czasie przez sowietów rodaków, twarzą w twarz z oddziałami ówczesnego sowieckiego NKWD, i to na jego terenie. A po drugie, doskonale wiedzieli, że wśród Ukraińców z drugiej strony granicy, nie mieli oni nawet w czasie trwania największego terroru sowieckich władz bezpieczeństwa, jak i zresztą w latach późniejszych absolutnie żadnego poparcia. A ich ideologia odrzucana była zawsze przez tamtejszych Ukraińców, z nieskrywaną pogardą jako całkowicie im obca i wroga.
Potwierdzają ten fakt zresztą ich własne dokumenty z tamtego czasu.
,,Wszelkie próby przekroczenia tych granic w stronę wschodniej Ukrainy i zorganizowania się na tamtejszym terenie z góry skazane były na niepowodzenie, zaś głoszona przez OUN antyrosyjskość, połączona z chęcia oderwania Ukrainy od ZSRR, budziła wśród miejscowej ludności zdziwienie, niezrozumienie, wręcz wrogość i zamykała ounowcom drogę. Tym samym antyhitlerowskie ostrze działania Ukraińców, kierowało się również przeciw nacjonalistom uznanym za rzeczników niewoli i realizacji imperialistycznych celów pangermanizmu. Z tych względów nie udało się OUN zorganizować poza zachodnią Ukrainą ani komórek organizacyjnych, ani własnej konspiracyjnej Ukraińskiej Powstańczej Armii, co autor wyjaśnia w pracy, opierając się na materiałach banderowców, ubolewających nie raz nad tym stanem rzeczy.''
Wracając jednak nasze własne podwórko, wiem, że to co teraz
napiszę wielu potraktuje jako włożenie kija w gniazdo szerszeni, a jeszcze inni
wyrażą swoje straszliwe oburzenie, że jak śmiem w ogóle poruszać takie rzeczy,
podważać słuszność ich działań i wypisywać podobne banialuki, które wedle wielu
z nich uchodzą za oczywiste ,,świętości’’, nie podlegające jakiejkolwiek
polemice. Czy, aby na pewno? No bo jak inaczej można określić stawianie przez
nich problemu naprawdę godnego upamiętnienia i właściwego uhonorowania ofiar
ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Rzeczypospolitej, od odwrócenia kolejności
działań i rozpoczęcia wznoszenia przez nich tejże ,,budowli od dachu, zamiast
od fundamentów, czyli stawiając wszystko na głowie miast na nogach ? A potem
się dziwią, że od wielu długich lat biją dosłownie głową w mur.
Otóż wczoraj nasi
umiłowani przywódcy, a za nimi powolne im ,,niepokorne i arcypatriotyczne’’ rzecz jasna media przypominały nam,
co chwilę o rocznicy ,,Wielkiego głodu’’
wywołanego sztucznie przez bolszewię na sowieckiej Ukrainie w latach 1932-1933.
Nie omieszkano przy tym zaznaczyć, że Polska jest jednym z 25 krajów świata,
które USTAWĄ SEJMU RP uznały Wielki głód
za ludobójstwo. I byłoby wszystko w porządku, gdyby nie jedno małe ale. A
mianowicie, że te same władze tj., SEJM I SENAT RP po dzień dzisiejszy nie
uznały MOCĄ USTAWY czyli MOCĄ PRAWA, największego, bo najbardziej bestialskiego
LUDOBÓJSTWA POLAKÓW żyjących na Kresach
Rzeczypospolitej dokonanego przez ukraińskich szowinistów z OUN-UPA i SS
Galizien za… LUDOBÓJSTWO! Czy ktoś
wyobraża sobie podobną sytuację w Izraelu czy Armenii, że władze obu tych
państw nie uznałyby faktu ludobójstwa, a co za tym idzie godnego upamiętnienia
ofiary wielu milionów członków własnych narodów, wymordowanych w latach drugiej
Wojny Światowej przez Niemców, a w przypadku Armenii przez Turków w roku 1915,
za to upamiętniające ludobójstwo innego narodu, z całkowitym pominięciem
właściwego uhonorowania ofiar własnego?
Mauzoleum i muzeum półtora miliona ormiańskich ofiar tureckiego ludobójstwa w stolicy Armenii Erywaniu
Tsitsernakaberd pomnik, Erywań, Armenia jest poświęcony ofiarom
ludobójstwa Ormian Wieczny płomień jest otoczony przez 12 pochylonymi
płytami z granitu.
Czy doczekamy kiedyś w Warszawie takiego Mauzoleum i Muzeum Polskich Ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Kresach? Osobiście już w to nie wierzę.
Znicz wiecznego płomienia w Mauzoleum ormiańskich ofiar tureckiego ludobójstwa w Erywaniu
Egzekucje starszyzny ormiańskiej na rynku miejskim
Żołnierze tureccy fotografujący się nad stosami swoich ormiańskich ofiar
Ormiańskie ofiary marszu śmierci - 1915 r.
Pomnik i znicz wiecznego ognia w Mauzoleum Yad Washem ku czci żydów, ofiar holokaustu
Ktoś może powie, że przecież Sejm i Senat RP upamiętnił
ludobójstwo Polaków na Kresach uchwałą Sejmu i Senatu z ubiegłego roku,
nazywających nawet rzecz po imieniu. Otóż nic podobnego nie miało miejsca.
Uchwała zarówno Sejmu jak i Senatu RP z ubiegłego roku, nie ma bowiem
absolutnie żadnej mocy prawnej, a tym samym nie posiada żadnej mocy wiążącej dla
żadnych władz, dosłownie nikogo, zarówno na szczeblu wojewódzkim, powiatowym,
czy też lokalnym, do przypominania tego faktu, a o jego corocznych uroczystych
obchodach i oddaniu hołdu tymże ofiarom Wołyńskiego ludobójstwa nie
wspominając. Uchwała ta również, nie ma też żadnej mocy prawnej dla
jakiegokolwiek organu sprawiedliwości, sądu czy też kolegium do spraw wykroczeń,
które na jej podstawie, gdyby zostało uchwalone, otrzymałby podstawę do orzeczenia
wyroku skazującego za negowanie tegoż ludobójstwa. Jednak sama uchwała żadnych
prawnych prerogatyw nie posiada, gdyż nie jest ona ustawą mającą moc prawa, ale
jedynie i wyłącznie wyrażeniem opinii, że było to ludobójstwo i niczym więcej.
Dlatego też w tym roku, nie widzieliśmy
żadnej uroczystości zorganizowanej przez oficjalne władze państwowe na żadnym
ze szczebli administracji rządowej czy też lokalnej samorządowej, z wyjątkiem
uroczystości społecznych zorganizowanych przez samych Kresowian. Jedynymi naprędce
zorganizowanymi uroczystościami ,,ku czci ofiar Wołyńskiego ludobójstwa’’ były dwa
zainscenizowane ad hoc teatrzyki przez obecne władze PiS. Jeden na Skwerze
Wołyńskim w Warszawie 11 lipca dla poprawienia w tym dniu samopoczucia prezesa Kaczyńskiego, a drugi w Gdańsku,
by ocieplić wizerunek prezydenta Dudy. Pierwsza
jak i druga ,,uroczystość była jedną
wielką groteską urządzoną przez partię rządzącą dla samych siebie. Pani premier
i kilku jej ministrów oraz urzędnicy rządowi zgromadzeni w tym miejscu, tego
dnia, mieli miny z których nietrudno było odczytać, że zostali tam spędzeni
niejako z musu, wbrew własnej woli i czekali z utęsknieniem, żeby to
przedstawienie jak najszybciej dobiegło końca i mogli wrócić wreszcie do domów.
Dowodem tego było przemówienie ministra obrony narodowej
Antoniego Macierewicza, który wygłaszając je z okazji przypadającej tego dnia 74
rocznicy ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na Polakach zamieszkujących Wołyń,
jak nigdy przedtem dukał je z takim trudem, jakby słowa, które wypowiadał ledwie
przechodziły mu przez gardło. Ani razu nie wymieniając przy tym z nazwy i
imienia sprawców tej bestialskiej zbrodni na Polakach. Słowa ukraińscy
zbrodniarze, banderowcy, OUN – UPA czy SS Galizien dosłownie ugrzęzły mu glutem
w ustach. Za to na koniec jako głównych i jedynych autorów tej rzezi, nieznanej
nigdy wcześniej w dziejach ludzkości i tak zdziczałego zarazem bestialstwa,
których autorami byli ukraińscy szowiniści, pan minister wskazał jako jej głównych
autorów i sprawców na Niemców, a nade wszystko przebrzydłych ruskich!
Z kolei tego samego dnia specjalnie dla prezydenta Andrzeja
Dudy urządzono w Gdańsku drugą szopkę z obchodami rocznicy Ludobójstwa na
Wołyniu. Na szybkiego zgromadzono pod tablicą pamięci ofiar Wołynia, dzień
wcześniej oblaną farbą przez tzw. nieznanych sprawców’’, kilkunastu członków
lokalnego klubu ,,Gazety Polskiej’’, żeby robili za licznie zgromadzonych z tej
okazji mieszkańców Gdańska, bo w końcu byłoby głupio, gdyby głowa państwa
przemawiała do własnych ochroniarzy, kilkunastu policjantów z zabezpieczenia
wizyty i kilku dziennikarzy, przysłanych na to miejsce w ramach obowiązków
służbowych. Sam zresztą prezydent nie pałał radością z tego powodu, co można było zresztą zauważyć po
naburmuszonej grymasem niezadowolenia wyrazie twarzy, że musi brać w czymś
takim udział, i że przerwano mu na dwie
godziny wakacje w Spale i kazano jechać do Gdańska, by tam wygłosił jakieś
zgrabne przemówienie, na temat, z którym nawet nie chce, by go w jakikolwiek
sposób kojarzono. No, ale czegóż w końcu nie robi się za radą swych doradców,
dla ocieplenia wizerunku i poprawy sondażowych słupków
Kilka dni temu z kolei, dyrektor Radia Maryja ogłosił na
falach swej rozgłośni, że w kolejnej nowej świątyni, którą wznosi, chce oddać
hołd… Ukraińcom, którzy ratowali Polaków przed zbrodniarzami z UPA. Zadzwoniłem
następnego dnia pod podany przez niego numer telefonu i zapytałem, czy nie
pomyliła się ,,ojcu’’ dyrektorowi kolejność oddania czci i hołdu? A mianowicie,
że chce nagradzać i składać hołd tym, którzy ratowali Polaków, podczas, gdy do
dnia dzisiejszego NIKT w Polsce na szczeblu rządowym, jak i kościelnym nie
uhonorował i nie oddał hołdu w żaden sposób…POLSKIM OFIAROM UKRAIŃSKIEGO
LUDOBÓJSTWA NA KRESACH, a już chce odsłaniać tablice ku czci, tym nielicznym
Ukraińcom, którzy ratowali naszych rodaków! Po drugiej stronie telefonu na
takie dictum zapadła nagle dłuższa chwila ciszy. A po chwili usłyszałem głos
Pani, która odebrała mój telefon, która po wysłuchaniu mych słów,
odpowiedziała: Wie pan, osobiście zgadzam
się z tym co pan powiedział w stu procentach. Ale co ja mogę? Ja tu tylko
odbieram telefony jako wolontariuszka i przekazuję opinie dalej. I to wszystko.
Nie ja tutaj rządzę.
Osobiście nie mam nic przeciwko upamiętnieniu tych
Ukraińców, którzy ratowali Polaków w czasie trwania orgii banderowskiego
ludobójstwa, ale na Boga znajmy proporcje i kolejność, że najpierw może uhonorujmy
nasze własne ofiary i w godny sposób uczcijmy ich pamięć, a dopiero potem
honorujmy i nagradzajmy tych, którzy ich ratowali. Czy Izrael i Armenia
zaczynali upamiętnianie i godne uhonorowanie tych wszystkich którzy ratowali
Żydów i Ormian, w czasach, gdy członkowie obu tych narodów poddawani byli
masowej zagładzie, mówiąc, że właściwym upamiętnieniem naszych własnych ofiar
to wicie, rozumicie zajmiemy się później, w bliżej nieokreślonym czasie, a na
razie to uhonorujmy tych, którzy ratowali naszych rodaków, bo żeby zmienić
kolejność rzeczy, to nie pozwala nam na to obecna sytuacja geopolityczna i brak
dobrej woli i humoru władcy znad Potomku.
Cóż to za kraj, który ma takie podejście do męczeństwa
własnych rodaków? Co to za państwo, którego prezydent, rząd i parlament
totalnie olewają sprawę ekshumacji, godnego pochówku i właściwego upamiętnienia
kilkuset tysięcy Polaków pomordowanych przez bandy OUN-UPA i SS Galizien,
których szczątki do dziś walają się po lasach, studniach i polach całej
zachodniej części obecnej Ukrainy, stanowiącej niegdyś Kresy Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej? Co to naród, który nie reaguje w żaden sposób, gdy
wicemarszałek Sejmu RP, wykrzyczał w ubiegłym roku, w czasie debaty sejmowej
nad tzw. ,,uchwałą Wołyńską’’ do jednego z posłów Kukiz 15 haniebne słowa:
,,I po cholerę
potrzebny jest Wam ten Wołyń? Chcecie ciągle żyć przeszłością?
Gdyby jednak w ripoście, ktoś rzucił w twarz temu indywiduum
na fotelu marszałka polskiego Sejmu, że… ,,Po cholerę wam w takim razie ten
Katyń? I po kiego grzyba wciąż tak lamentujecie z powodu Smoleńska? Chcecie żyć
w nieskończoność przeszłością?
Już słyszę ten krzyk oburzenia na takie dictum, jaki by się
wtedy podniósł. Ale w przypadku pomordowanych przez Ukraińców polskich
mieszkańców Kresów pluć można śmiało i zupełnie bezkarnie. W III RP jak widać
takie obyczaje to norma. W szczególności ze strony oficjalnych władz! Ofiary
Katynia i Smoleńska są słuszne. Natomiast polskie ofiary ukraińskiego
ludobójstwa na Kresach to gorszy sort, niewart nawet wspominania, a cóż tu
dopiero mówić o ich godnym upamiętnieniu i uhonorowaniu ich męczeństwa.
Cóż to za kraj, którego prezydent dwukrotnie jedzie na
Ukrainę i zanim w ogóle zaczął jakąkolwiek rozmowę z Porochem, już miał minę,
jakby strach sparaliżował go od góry do dołu, zanim w ogóle zdołał wydusić z
siebie choćby jedno słowo, gdy tymczasem jego ukraiński gospodarz od samego
początku do końca śmiał mu się prosto w twarz. Co to za prezydent
Rzeczypospolitej, który dwukrotnie udając się z oficjalną wizytą na Ukrainę,
nie ma ani razu odwagi, złożyć choćby najskromniejszej wiązanki kwiatów na
mogile czy też przed jednym z nielicznych pomników pamięci polskich ofiar
banderowskiego ludobójstwa w tymże kraju? Co to za prezydent mojego państwa,
który ględzi jakieś brednie, że najpierw trzeba powołać jakąś specjalną, obopólną komisję, która
ustali zadawalające obie strony fakty dotyczące ludobójstwa na Kresach, a
dopiero potem, może ewentualnie podejmie się jakieś działania mające na celu
pochówek, ale bez zbędnego rozgłosu tychże polskich ofiar, podczas gdy
wszystkie fakty dotyczące tego ukraińskiego ludobójstwa dokonanego przez bestie
z OUN-UPA i SS Galizien na naszych rodakach są znane i to w najdrobniejszych
szczegółach już od dziesiątek lat !!!
Co to za człowiek, mieniący się głową Polskiego Narodu, który
deklaruje w Kijowie, że osobiście dopilnuje odbudowy w Polsce pomników
mołojeckiej chwały banderowskich rezunów z OUN-UPA, którzy wymordowali za
pomocą siekier, wideł, noży, nadziewania na sztachety i innych zbrodniczych metod
ponad pół miliona Polaków, zamiast jednoznacznego opowiedzenia się po stronie
bestialsko pomordowanych rodaków i przeciwko państwu hołubiącemu najbardziej
zwyrodniałych banderowskich ludobójców jako swoich narodowych bohaterów? Co to
za prezydent uwielbiający pouczać przy każdej okazji wszystkich innych o
honorze, godności i właściwym zachowaniu w prawdziwie krytycznych sytuacjach,
który sam, gdy przed takimi stanie, rejteruje już na samym wstępie ze wszystkiego
co zaleca innym, sprzedając za nic tenże honor, godność, a o właściwym zachowaniu
w jego wydaniu w takiej chwili, lepiej już nawet nie wspominać. Co to za
wiekopomne ustalenia poczynione przez prezydenta Dudę i jego ekipę w Kijowie, z
których najbardziej cieszy się ukraiński Goebbels tj. negacjonista Wołyński,
banderowiec i neonazista Wołodymyr Wiatrowycz!
Co to za człowiek mieniący się być głową mojej Ojczyzny, który wyraża pragnienie powstania polskiego odpowiednika izraelskiego instytutu Yad Washem, którego główną misją będzie odszukiwanie i nagradzanie Ukraińców ratujących Polaków, a który nawet nie próbuje ukrywać faktu, że absolutnie nie życzy sobie zbudowania w Warszawie, ani gdziekolwiek indziej Mauzoleum Pamięci Polskich Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińską Powstańczą Armię i SS Galizien, ani też żadnegoMuzeum Kresów, Polskiego Instytutu Kresowego, czy chociażby nawet najprostszej formy upamiętnienia tychże ofiar w postaci zwykłej tablicy pamięci, jak ta na Grobie Nieznanego Żołnierza, z której osobiście kazał usunąć nazwę poświęconą bohaterskim obrońcom Birczy, bo nazwa tej miejscowości w tym miejscu, nie spodobała się ukraińskiemu Josephowi Goebbelsowi, neonaziście Wołodymyrowi Wiatrowyczowi! Najbardziej groteskową kwestią odnoszącą się do tego pomysłu honorowania odznaczeniami sprawiedliwych Ukraińców, za ratwanie Polaków, w czasie trwania banderowskiego ludobójstwa jest to, że na ponad 2800 takich Ukraińców ratujących Polaków, na dzień dzisiejszy takowe odznaczenie odważyła się odebrać... zledwie jedna osoba! Reszta z żyjących jeszcze dziś sprawiedliwych lb ich rodzin, w ogóle nie chce słyszeć o odbieraniu takich honorów, ze względu na bezpieczeństwo własne i swoich bliskich, którzy byliby narażeni po przyjęciu przez nich takich odznaczeń, nie tylko na ostracyzm, takich bowiem Ukraińców, którzy ratowali swoich polskich sąsiadów, uznaje się do dziś na samostijnej za ZDRAJCÓW, ale również byliby zagrożeni utratą życia. Ale tego rządzący w Warszawie, nie tylko nie dostrzegają, choć dobrze o tym wiedzą, co nie chcą nawet o tym w ogóle słyszeć, udając, że taki problem nie istnieje.
Co to za człowiek mieniący się być głową mojej Ojczyzny, który wyraża pragnienie powstania polskiego odpowiednika izraelskiego instytutu Yad Washem, którego główną misją będzie odszukiwanie i nagradzanie Ukraińców ratujących Polaków, a który nawet nie próbuje ukrywać faktu, że absolutnie nie życzy sobie zbudowania w Warszawie, ani gdziekolwiek indziej Mauzoleum Pamięci Polskich Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińską Powstańczą Armię i SS Galizien, ani też żadnegoMuzeum Kresów, Polskiego Instytutu Kresowego, czy chociażby nawet najprostszej formy upamiętnienia tychże ofiar w postaci zwykłej tablicy pamięci, jak ta na Grobie Nieznanego Żołnierza, z której osobiście kazał usunąć nazwę poświęconą bohaterskim obrońcom Birczy, bo nazwa tej miejscowości w tym miejscu, nie spodobała się ukraińskiemu Josephowi Goebbelsowi, neonaziście Wołodymyrowi Wiatrowyczowi! Najbardziej groteskową kwestią odnoszącą się do tego pomysłu honorowania odznaczeniami sprawiedliwych Ukraińców, za ratwanie Polaków, w czasie trwania banderowskiego ludobójstwa jest to, że na ponad 2800 takich Ukraińców ratujących Polaków, na dzień dzisiejszy takowe odznaczenie odważyła się odebrać... zledwie jedna osoba! Reszta z żyjących jeszcze dziś sprawiedliwych lb ich rodzin, w ogóle nie chce słyszeć o odbieraniu takich honorów, ze względu na bezpieczeństwo własne i swoich bliskich, którzy byliby narażeni po przyjęciu przez nich takich odznaczeń, nie tylko na ostracyzm, takich bowiem Ukraińców, którzy ratowali swoich polskich sąsiadów, uznaje się do dziś na samostijnej za ZDRAJCÓW, ale również byliby zagrożeni utratą życia. Ale tego rządzący w Warszawie, nie tylko nie dostrzegają, choć dobrze o tym wiedzą, co nie chcą nawet o tym w ogóle słyszeć, udając, że taki problem nie istnieje.
W jakim my kraju żyjemy i co za gnomy o moralności folwarcznych
parobków wbitych przez chichot historii w garnitury od najlepszych krawców, rządzą
naszym Narodem?
Cóż to za Państwo i Naród, który cieszy się i nagłaśnia, że
jest dumny z tego, że czci poprzez ustawy sejmowe i stawianie pomników oraz
fundowanie tablic pamięci ofiarom ludobójstwa innych narodów, a pamięć o
największym i najbardziej bestialskim ludobójstwie Własnego Narodu wyrzuca na
śmietnik zapomnienia? Zaś o ustawie o penalizacji zaprzeczania Wołyńskiemu
ludobójstwu oraz bezwzględnego ścigania oraz karania propagowania, a także
rozpowszechniania ideologii integralnego ukraińskiego nacjonalizmu oraz
symboliki banderowskiej, nie mamy nawet co marzyć w bliższej, ani też dalszej
przyszłości.
Natomiast marzenie o tym, że obecna premier czy też prezydent naszego Państwa wygłosi w najbliższym czasie takie samo w swoim brzmieniu przemówienie, jakie wczoraj wygłosił w Kijowie prezydent Ukrainy, w którym usłyszymy podobne słowa o uchwaleniu USTAW penalizacji zaprzeczania Wołyńskiego ludobójstwa dokonanego na Polakach oraz zakazujących propagowania ideologii i symboliki banderowskiej w Polsce, jak również tego aby kolejne pokolenia Polaków wiedziały i miały tą prawdę zawsze w swojej pamięci, że ludobójstwo naszych rodaków na Kresach, nie było nigdy żadną wojną Polsko – Ukraińską, ale dokładnie zaplanowanym i to w najdrobniejszych szczegółach ludobójstwem według wszelkich znamion, jakie określono w Konwencji ONZ z 19. grudnia 1949 roku
A także
podejmiemy z całą mocą wszelkie mozliwe starania, ażeby we wszystkich krajach świata, na
wszystkich kontynentach uświadomiono sobie raz na zawsze, że nie uznawanie ludobójstwa
Polaków na Kresach jest tak samo amoralne, jak zaprzeczanie Holokaustow, które to
przestępstwo będziemy ścigać z całą stanowczością i surowością prawa wobec
każdego, kto się tego przestępstwa dopuści.
Aby ci, którzy
przyjdą po nas stosowali się do Polskiego
prawa o uznaniu za ludobójstwa
dokonanego na naszych rodakch przez ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA i SS
Galizien za ludobójstwo całego Narodu, o którym nigdy nie zapomnimy dopóki
trwać będzie Nasz Naród!
To marzenie ,,ściętej głowy''
Jest w tym wszystkim, drugie dno tej całej sprawy, a mianowicie to, że zaprzańcy mieniący się dziś zatroskanymi o prawdę dotyczącą ludobójstwa Naszych rodaków na Kresach, zamiast zająć się na poważnie sprawą godnego Ich upamiętnienia i uhonorowania, skupili się na szukaniu, na siłę dobrych i tylko takich Ukraińców, którzy ratowali Polaków. I co oni, niby chcą tym sposobem Nam i reszcie świata pokazać i udowodnić? To zwykłe polit poprawne kunktatorstwo i brak honoru. Widzi to każdy uczciwy człowiek. To wyłączne ocieplanie własnego wizerunku, kosztem ofiar i nic więcej, bo tylko do tego to się ostatecznie sprowadza! Dążenie, by na końcu wyszło, że to Polacy sami mordowali się międy sobą, a ukraińscy szowiniści, nie tylko nie mieli z tym nic wspólnego, ale wręcz próbowali temu zapobiec. Bo do takiej konkluzji prowadzą właśnie, takie bezrozumne i całkowicie nieprzemyślane działania, do których pragnie się dziś przekonać wszystkich Polaków, nieorientujących się w tym problemie.Jacek Boki – Elbląg 26 listopad 2017 r
Dodano uzupełnienia 14 grudzień 2017 r.
Źródła
Poroszenko chce wprowadzenia kar za negowanie Wielkiego Głodu
Kościół Ormiański / Ludobójstwo Ormian w Turcji
Mauzoleum i muzeum ormiańskich ofiar tureckiego ludobójstwa
Krzyż Wołynia na Wojskowym Cmentarzu w Lublinie
http://ksi.kresy.info.pl/index.php/aktualnosci/165-krzyz-wolynia-na-wojskowym-cmentarzu-w-lublinie
Lublin – hołd dla ofiar ludobójstwa dokonanego przez ,,herojów’’ z UPA
http://isakowicz.pl/lublin-hold-dla-ofiar-ludobojstwa-dokonanego-przez-herojow-z-upa/
W Lublinie uczcili pamięć ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie (ZDJĘCIA)
http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/lublin/a/w-lublinie-uczcili-pamiec-ofiar-wielkiego-glodu-na-ukrainie-zdjecia,11508197/
Prof dr hab. Edward Prus - ,,Z dziejów współpracy nacjonalistów ukraińskich z Niemcami w okresie II wojny światowej i okupacji - Katowice 1985 r.
Nikt nie chce pomnika rzezi wołyńskiej
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/jelenia-gora-nikt-nie-chce-pomnika-rzezi-wolynskiej/kx5t8t6
Orzeł w koronie, dziecko nabite na widły i czekająca na śmierć rodzina, otoczona przez płomienie i płot z nadzianymi na żerdzie głowami - to elementy projektowanego, monumentalnego, wysokiego na 15,5 metrów pomnika rzezi wołyńskiej, który miał powstać w Jeleniej Górze
Społeczny Komitet Budowy Pomnika Pamięci Ofiar Męczeństwa i Ludobójstwa Kresowian z siedzibą w Jeleniej Górze chciał, by pomnik powstał w ramach budżetu obywatelskiego. Pomysł ten został odrzucony już na etapie weryfikacji merytorycznej. Władze miasta tłumaczyły odrzucenie projektu m.in. tym, że nie wskazano w nim konkretnej lokalizacji obiektu (początkowo planowano ulicę Sudecką, ale organizatorzy stwierdzili, że są otwarci na sugestie). Innym problemem jest wysokość pomnika w Jeleniej
Górze. Osoby walczące o pomnik twierdzą, że odmowa jest podyktowana "pozaregulaminowymi decyzjami politycznymi". Wcześniej zgody na budowę pomnika nie wyrazili rajcy Rzeszowa i Przemyśla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.