Prawdziwi agenci Kremla od Stalina do Putina
Ukraińcy i ich polskojęzyczni sojusznicy i admiratorzy, gdy coraz
głośniej zaczyna być mówiona prawda o ukraińskim ludobójstwie Polaków na
Kresach Rzeczypospolitej i rozlega się coraz wyraźniejsze żądanie jej pełnego
wyświetlenia, zaczynają wtedy podnosić wielkie larum, że te wszystkie apele o
ujawnienie pełnej prawdy o ukraińskich zbrodniach dokonanych na Polakach w
latach 1939-1951, to tak naprawdę nie jest żadna troska o historyczną prawdę, tylko
prowokacja Kremla, godząca w rzekome, odradzające się dobre stosunki Polski z
państwem Ukraińskim. A tymi, którzy przeciwstawiają się powrotowi do
normalizacji tychże ,,dobrych’’ relacji, są według nich i ich polskojęzycznych
pomocników rosyjscy agenci Kremla, czyli rzecz jasna wszystkie środowiska
Kresowe.
Tak więc za każdym razem, gdy rozlegają się takie głosy o ujawnienie
pełnej prawdy na ten temat, Ukraińcy w Polsce i na całym świecie krzyczą, że
domagają się tego wyłącznie sowieccy czy ruscy agenci Putina, bo nikt inny,
komu zależy na powrocie do normalizacji dobrych stosunków z Ukrainą, takich
rzeczy przecież nigdy żądać nie będzie. Tak wygląda logika Ukraińców i ich
polskojęzycznej agentury, nie przebierającej w słowach i środkach, by nigdy nie
dopuścić, do pełnego ujawnienia ukraińskich zbrodni ludobójstwa dokonanych na
Polakach, czego dowodów w ostatnich dniach, w wykonaniu polityków zarówno z PiS
jak i PO oraz Nowoczesnej mamy w ostatnich kilku dniach aż nadto wiele, z
niedopuszczeniem przez większość sejmową do uchwalenia ustawy sejmowej
ustanawiającej dzień 11 lipca, Narodowym Dniem Pamięci Ukraińskiego ludobójstwa
Polaków na Kresach i uczczenia w godny sposób pamięci pomordowanych przez
OUN-UPA, by mógł się o tym przekonać każdy, kto jeszcze miał jakieś
wątpliwości, że obecnym elitom III RP i ich medialnym cynglom wcale nie leży na
sercu jakikolwiek interes Polski jako Państwa i Polaków jako Narodu.
Tak więc w tym poszukiwaniu sowieckich czy ruskich agentów
Kremla, Putina, wszyscy oni zapędzili się już w taką paranoję, bezczelność i
intelektualną abberację, że wskazują bez żadnego zastanowienia czy refleksji
palcami, niemal na wyścigi i rzucają pod adresem kogo się tylko da całe potoki
najgorszych inwektyw, i jednoznacznie
zarazem w brzmieniu ostatecznego niemal wyroku, od którego nie ma żadnego
odwołania, określają wszystkich swoich
adwersarzy jako agentów Rosji. Dotyczy to bez żadnego wyjątku, każdego
kto ośmieli się mówić głośno, czy pisać bez ogródek prawdę na ten temat i
ukazywać w pełnym świetle dnia ich kłamstwa, fałsz i hipokryzję wygłaszane
przez nich na ten temat, które sięgnęły na dzień dzisiejszy dosłownie zenitu
głupoty, bezmyślności i zaślepienia na fakty.
I byłoby to może nawet śmieszne, gdyby nie to, że tymi,
którzy rzucają te wszystkie oskarżenia i wydają jednoznaczne, nie podlegające
,,apelacji’’ wyroki, określające wszystkich, którzy domagają się wyświetlenia
pełnej prawdy o ukraińskim ludobójstwie na Kresach i godnego upamiętnienia
pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów Polaków, jako ruskich agentów
Putina, wysuwają o ironio ci, którzy sami są tymi agentami na służbie kolejnych
sowieckich władców Kremla od Stalina do Putina, od 1939 roku, z krótką przerwą
w latach 1941-1945, by od października 1947 roku, jeszcze w czasie trwania
Operacji Wisła w Bieszczadach przejść gremialnie i ochotniczo na służbę
sowieckiego NKWD.
W tym bowiem właśnie czasie, gdy Wojsko Polskie w ramach
prowadzonej przez siebie na terenach
Bieszczad i Podkarpacia ,,Operacji Wisła’’ zadało ostateczny cios bandom
ukraińskich szowinistów spod znaku OUN-UPA, to w tym samym czasie szybko
dotarło do ukraińskich nacjonalistów oraz ich rodzin właśnie sowieckie NKWD,
werbując ich wszystkich na swoją służbę przeciwko Polsce i Polakom, którym to
sowieckim służbom bezpieczeństwa w antypolskiej działalności oddali w całej
pełni swe ciała i dusze. Wprawdzie w obecnym czasie na chwilę zerwali się ze
smyczy Kremla, znów wysługując się dosłownie na kolanach swym odwiecznym
niemieckim sojusznikom, ale także i brytyjskim oraz amerykańskim panom, którzy
po zakończeniu drugiej wojny światowej zapewnili bezpieczne schronienie
największym ukraińskim zbrodniarzom, takim jak Stepan Bandera, Mykoła Łebed czy
wojakom z dywizji SS Galizien i wielu innym. Jednak myli się ten, kto sądzi, że
ponowny powrót ukraińskich nacjonalistów pod skrzydła Kremla jest dziś
nierealny czy niemożliwy. Wystarczy bowiem, że zmieni się sytuacja
geopolityczna na niekorzyść ich obecnych panów i właścicieli, a znów szybko
pobiegną nawet do obecnego prezydenta Rosji, by wziął ich na powrót pod swoją
wysoką rękę, tak jak 70 lat temu słali korne listy do ówczesnego władcy
światowego Edenu powszechnej szczęśliwości Józefa Stalina dosłownie błagając go
o to samo. Mają w dokonywaniu takich wolt prawie cztery wieki doświadczenia. Pierwszym
bowiem prowydnykiem ,,Ukraińców’’, który zrobił to jako pierwszy był Bohdan
Chmielnicki, który opuszczony przez swoich angielskich sojuszników w rebelii
przeciwko Polsce, zaczął słać wiernopoddańcze listy właśnie do Moskwy, z
obietnicami, że uczyni dla niej wszystko czego tylko zażąda i przyrzekając
ślepą lojalność i oddanie, jeśli tylko ta weźmie Rusinów pod swoje opiekuńcze
skrzydła, byle tylko nie wrócili do Polski.
A oto kilka przykładów nie pozostawiających żadnych złudzeń
i wątpliwości, kto był, jest i zawsze będzie tymi najwierniejszymi sowieckimi
czy też ruskimi agentami Moskwy od Stalina do Putina. Fakty na ten temat są dla
nich druzgocące. Dlatego jak ten złodziej po dokonaniu rabunku, zawsze pierwszy
krzyczy łapaj złodzieja i jak podpalacz zawsze pierwszy rzuca się do gaszenia
pożaru, tak i oni, wierni słudzy sowieckiego NKWD, potem KGB, a dziś FSB, które
przejęło po obu swoich poprzedniczkach pełną spuściznę akt swoich ukraińskich
agentów w Polsce z OUN-UPA nienawidzących Lachów od dziecka w kołysce po starca
nad grobem, przypisują swoje własne przywary, cechy charakteru, sprzedajność,
zaprzaństwo i służbę na rzecz sowieckiego i rosyjskiego aparatu bezpieczeństwa
potomkom swoich polskich ofiar. Ukraińscy nacjonaliści nigdy nie mieli zresztą
żadnych zahamowań w oddawaniu się na służbę przeciwko Polsce, każdemu, kto
dawał im chociaż cień nadziei na stworzenie przez nich jednolitej
narodowościowo, samostijnej Ukrainy, opartej na zbrodniczej ideologii Doncowa i
Bandery. Przestudiujmy zatem historię oddanej i wiernej służby ukraińskich
nacjonalistów w służbie Moskwy jako jednych z jej najwierniejszych agentów,
której oddawali się w swej zapiekłej nienawiści do Lachów bez reszty i przy
każdej nadarzającej się po temu okazji..
Zasługi owych
„sąsiadów” dla służb NKWD w rozpracowaniu społeczności polskiej były ogromne i
w istotny sposób przyczyniły się do eksterminacji jej elit poprzez
aresztowania, egzekucje oraz zsyłki. Nikt ich do tej zdrady nie zmuszał, była
to kolaboracja z okupantem sowieckim ochotnicza, spontaniczna, dokonywana
często z satysfakcją.
To właśnie oni byli
wykonawcami przy masowych deportacjach Polaków na Sybir.
Była to stalinowska
zbrodnia, do której jak najchętniej przykładali ręce, odpowiednio przez niego
poinstruowani podopieczni Szuchewycza.
Współpraca, jaką
podjęli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z sowieckim NKWD po 17
września 1939r., doprowadziła do wspólnych działań wymierzonych przeciwko ludności
polskiej na Kresach. Zakończyły się one masowymi deportacjami Polaków na
Sybir i do Kazachstanu.
Słowo Polska zostało
wykreślone z map sowieckich. To, rzecz jasna, cieszyło banderowców – a do tego
zupełnego usatysfakcjonowania potrzebna im była fizyczna przewaga nad Polakami.
Znaleźli więc namiastkę władzy. Wstępowali do milicji i sowieckich służb
specjalnych, zajmowali urzędy terenowe eliminując z nich zupełnie Polaków.
Ukraińscy
nacjonaliści opanowali sowiecki aparat urzędniczy (wytknęła to nawet Stalinowi
Wanda Wasilewska) i układali listy osób przeznaczonych do deportacji. Listy osadników polskich były podawane Sowietom przez
Ukraińców. To oni najlepiej wiedzieli, kto był osadnikiem, a kto miejscowym,
kto był sympatykiem a kto wrogiem. Organizowali
transport- podwody- angażując do tego chłopów ukraińskich sympatyzujących z
OUN. Oni też z czerwonymi opaskami na rękawach warowali czujnie jak psy gończe,
żeby żaden Polak nie uciekł po drodze.
Oni też
transportowali polskich oficerów, którzy później zginęli w Katyniu,
Ostaszkowie, Starobielsku i Miednoje.
Jak dalece sięga odpowiedzialność przywództwa OUN i
osobiście Szuchewycza za ten polski dramat, na pewno wykaże przyszłość.
W przejętych w czasie
trwania Operacji Wisła przez polski wywiad wojskowy, dokumentów zachował się
list Tura z jego rozkazem do wszystkich członków OUN ( jeden z pseudonimów
Romana Szuchewycza, dowódcy UPA). Czytamy w nim m.in.:
,, Wywózki Polaków na
Sybir są wodą na nasz młyn, im więcej pozbędziemy się ich, z Zachodniej
Ukrainy, tym lepiej będzie dla nas. Tam, gdzie to tylko możliwe, należy
niepostrzeżenie współpracować z Moskalami w zakresie deportacji ludności
polskiej. Denuncjować w NKWD przede wszystkim domniemanych przywódców, wykrywać
ukrywających się i wskazywać NKWD miejsca ich ukrycia’’.
Swoich ratować,
wykupywać (głównie duchownych i inteligentów ), ułatwiać ucieczkę z transportu,
ostrzegać przed grożącym niebezpieczeństwem. Analogiczną politykę stosować
wobec Żydów, traktować ich na równi z Polakami jako wrogów Ukraińskiej
rewolucji Nacjonalistycznej’’.
Polityka depolonizacyjna prowadzona przez władze
stalinowskie, była zgodna z polityką OUN; udowodni to zresztą kilka lat później
UPA, która nie wywoziła – bo nie chciała i nie potrafiła – lecz likwidowała na
miejscu. Teraz ta depolonizacja odbywała
się tylko z pomocą kolaborujących urzędników ukraińskich oraz milicji złożonej w osiemdziesięciu
procentach z miejscowych kolaborantów ukraińskich.
3. Ponowny alians
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z władzami sowieckimi i sowieckim
aparatem bezpieczeństwa przeciwko Polsce
Gdy sowiecka Armia Czerwona ponownie wkroczyła na ziemie
Drugiej Rzeczypospolitej w lipcu 1944 roku, niedawny wróg OUN, Moskale, na
powrót stał się ich sojusznikiem, z którym ponownie weszli w ścisły alians. Tak
pisał 2 listopada 1944 roku do PKWN, o odnowionej współpracy ukraińskich
nacjonalistów spod znaku OUN i UPA z
sowieckim aparatem bezpieczeństwa, ówczesny wojewoda lubelski Sidor.
,,Chodzi o osoby współpracujące z UB i NKWD. ,,Stwierdzonym jest, że w szeregu wypadków
zdecydowani nacjonaliści ukraińscy weszli w kontakt z NKWD i tam prowadzą
szkodliwą robotę przeciwpolską.’’
Kto nie jest
Ukraińcem na ukraińskiej ziemi, temu śmierć. To bezwzględne hasło UPA
wcielała w życie z całą konsekwencją i do końca. Nawet hitlerowcy i bolszewicy
nie odważyli się na takie otwarte głoszenie ludobójczych planów. W tym wypadku
sprawdziła się zasada o uczniu, który przerósł mistrza.
Jednak gdy ten mistrz opuszczał Kresy Wschodnie RP,
pociągnęła za nim cała chmara ukraińskich kolaborantów obawiających się kary
narodu, a przede wszystkim bolszewików. Ilu z nich pozostało w Polsce, na
Ziemiach Odzyskanych ? Zdaje się, że
sporo posługujących się własnymi nazwiskami, lub nazwiskami swoich polskich
ofiar. Tyczyło to policjantów ukraińskich i ubowców. Powojenne procesy
potwierdziły te fakty.
Nie było ich za
wiele, bo do tych ludzi szybko dotarło KGB i wciągnęło do służby na Polską
zgubę. To właśnie oni głównie dziś przesłaniają Polakom właściwą Ukrainę
‘’problem UPA’’.
Werbując ich spośród
około siedemdziesięciotysięcznej rzeszy Ukraińców na stałe zamieszkałych w
Polsce, wywiadowcze władze KGB doskonale wiedziały kto całym sercem nienawidzi
‘’lackiego plemienia od niemowlęcia w kołysce, do zgrzybiałego starca nad
grobem’’. A ponadto byli oni szantażowani nieustannie groźbą aresztowania, a
nawet deportacji. Dlatego agentów należy szukać przede wszystkim właśnie w
kręgach nacjonalistów ukraińskich.
Według pułkownika KGB
W. Timoszewskiego, wyrażonej na łamach moskiewskiego pisma ,,Argumenty i
Fakty’’, około 80% wszystkich agentów tej instytucji w Polsce rekrutowała się
spośród ukraińskich nacjonalistów ( banderowców i melnykowców ) – obywateli RP
na stałe zameldowanych w Polsce. Reszta to Żydzi i Niemcy. Polaków, ani
przedstawicieli innych grup narodowych pułkownik KGB nie wymienia.
Do tego jeszcze dochodziły różne petycje składane przez
Ukraińców na ręce Stalina błagające ,,wodza międzynarodowego proletariatu’’ i
,,ojca narodów sowieckich’’ o wzięcie ich pod swoją ,,wysoką rękę’’, co
oznaczało dosłownie oderwanie od Polski i przyłączenie do USRR dużych połaci
polskiej ziemi.
Na koniec, warto przytoczyć jeszcze historię zamachu na
pierwszego prowydnyka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pułkownika Jewhena
Konowalca, zamordowanego w zamachu bombowym w Rotterdamie 23 maja 1938
przez sowieckiego agenta NKWD Pawła Sudopłatowa, który wcześniej
zdobywszy zaufanie Konowalca, został jego najbliższym współpracownikiem, a tego
właśnie dnia, w jednej z Rotterdamskich
kawiarni wręczył mu bombonierkę z ładunkiem wybuchowym, która zakończyła życie
pierwszego wodza OUN.
Człowiekiem, który
ułatwił Sudopłatowowi dotarcie do Jewhena Konowalca i wejście w krąg jego
najbliższych współpracowników, obdarzonych przez prowydnyka największym
zaufaniem, był… Mykoła Łebed, który początek swojej kariery terrorysty,( był
nim przez całe swoje życie), zaczynał
jako agent sowieckiego NKWD, w strukturach OUN. To właśnie Mykoła Łebed,
pseudonim w NKWD ,,Orest’’, umożliwił sowieckim agentom dotarcie do osoby
Jewhena Konowalca, a potem jego fizyczną likwidację.
Nie przeszkadzało to jednak Łebediowi zostać potem agentem
niemieckiej Abwhery, a od kwietnia 1941 roku pełnić funkcji zastępcy Stepana
Bandery w OUN-B i kierować banderowską ludobójczą Służbą Bezpeky,
odpowiedzialną za bestialską śmierć setek tysięcy Polaków na Kresach
Rzeczypospolitej. Po zakończeniu wojny i swojej ucieczce na Zachód, Łebed został z kolei agentem amerykańskiej
C.I.A, opłacany przez nią i chroniony, aż do swojej śmierci w 1998 roku.
Tak wyglądają fakty nie pozostawiające żadnych złudzeń na
temat prawdziwych sowieckich i ruskich agentów działających w naszym kraju. Jak
widać na podstawie tylko tych kilku zaledwie przykładów, zawsze prawdziwi
agenci wrogich nam państw krzyczą najgłośniej przeciwko tym, którzy tychże agentów
demaskują, obnażając do cna ich prawdziwą twarz, intencje i zamiary.
Jacek Boki – Elbląg 9-10 lipca 2016 r.
Źródła :
Współpraca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z sowieckim NKWD
http://kresywekrwi.blogspot.com/2016/04/ukrainscy-nacjonalisci-przeciwko-polsce.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.