czwartek, 24 czerwca 2021

Działalność terrorystyczna ukraińskich organizacji nacjonalistycznych w Polsce w okresie międzywojennym.


Widok pomieszczenia po zamachu bombowym zorganizowanym w dniu otwarcia IX Targów Wschodnich we Lwowie, wrzesień 1929 r. 

(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-M-709-5)

Antypolską działalność terrorystyczną w Drugiej Rzeczypospolitej prowadziły przede wszystkim dwie nielegalne organizacje ukraińskie: Ukraińska Wojskowa Organizacja i Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów. Nie były to jedyne ugrupowania realizujące dywersję i sabotaż na polskim terytorium w latach 1918–1939. Również organizacje o proweniencji komunistycznej (w tym także ukraińskie), szczególnie w latach dwudziestych XX wieku, miały tu swój udział. 

Źródeł nacjonalistycznego ukraińskiego ruchu terrorystycznego, szukać należy w wydarzeniach przełomowego okresu wielkiej wojny: walkach polsko-ukraińskich i polsko-bolszewickich z lat 1919–1920. Mimo mylących sformułowań zawartych w piśmiennictwie probanderowskim, istotą powołania i działalności tych organizacji były wystąpienia antypolskie, mające na celu odebranie spornych z Rzeczpospolitą terytoriów. Polem ich działań była przede wszystkim Małopolska Wschodnia, a w dziele tym pomagali im finansowo i logistycznie wrodzy Polsce sąsiedzi : Niemcy, Litwini, Rosjanie, a w pewnych okresach Czesi.

Jakkolwiek ruch skrajnie nacjonalistyczny – faszystowski był początkowo jednym z wielu prądów politycznych mniejszości ukraińskiej, to z biegiem lat stał się najważniejszym. Prostymi, radykalnymi ideami opanował bowiem umysły ukraińskiej młodzieży, a nawet dzieci, wciąganych do pracy organizacyjnej już w wieku lat ośmiu. Młodzi nie chcieli czekać i wypracowywać wolności, jak część starszego pokolenia Ukraińców, w toku żmudnej „pracy organicznej”. Efektów pragnęli natychmiast.

Liczebność UWO i OUN jest trudna do ustalenia. Jeśli chodzi o UWO, była to organizacja kadrowa i tym samym ilość członków nie przekraczała nigdy kilkuset osób. W wypadku OUN szacunkowe dane na rok 1935 mówiły o 4.5–5 tys. osób. W przededniu wojny miało ich być według źródeł ukraińskich nawet 20 tys. Liczba ta wydaje się znacznie zawyżona, ponieważ członek OUN musiał być zaprzysiężony w bardzo złożonej procedurze. Czym innym była jednak liczba działaczy-aktywistów, a czym innym – współpracujących z nimi sympatyków. OUN miała bowiem bardzo duże poparcie, liczone w dziesiątkach tysięcy osób.

Dnia 25 września 1921 roku UWO dokonała we Lwowie zamachu na Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego1. Wykonawcą był Stefan Jarosław Fedak2. Komendant przybył do miasta zawsze wiernego Rzeczypospolitej, aby udekorować je orderem krzyża Virtuti Militari i uczestniczyć w otwarciu Targów Wschodnich. Zamach zakończył się niepowodzeniem, choć w jego wyniku został ranny towarzyszący Piłsudskiemu wojewoda lwowski, Kazimierz Grabowski. Prawdopodobnie zabicie Piłsudskiego miało być sygnałem do wybuchu ukraińskiego powstania, choć tezie tej przeczy część dokumentów ukraińskich.

Przygnębiający był fakt, że do napaści doszło niebawem po sejmowym wystąpieniu Ignacego Paderewskiego, premiera i ministra spraw zagranicznych RP, dotyczącym polityki wobec mniejszości i poszanowania jej praw: „[…]Bo nie masz człowieka, który by goręcej niż ja pragnął spokoju, pomyślności i szczęścia dla tej polskiej ziemi i dla wszystkich jej bez wyjątku dzieci. Tym tylko stale kierowany uczuciem, śmiem tutaj [...] wypowiedzieć pragnienie, ażeby w tej Czerwonej Rusi, którą dziś jeszcze Wschodnią Galicją nazywają, a której administracja nam została powierzona, abyśmy tam wprowadzili amnestię dla tych wszystkich, którzy w godziwy sposób przeciwko mam walczyli. Powinniśmy wymazać z pamięci wszystkie urazy i krzywdy, powinniśmy zapomnieć o przeżytych bólach i doznanych cierpieniach, powinniśmy zapomnieć, bośmy Polacy i chrześcijanie...”3.

Większość Ukraińców głosu tego posłuchała i przystąpiła do integracji w ramach wspólnego kraju i jego odbudowy. Na tych jednak czekali skrytobójcy – z ręki UWO padały strzały bratobójcze. Zabijano lub zastraszano „chruniów” – czyli wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób, choćby przez przyjmowanie stanowisk samorządowych, współpracowali z władzami. W ten scenariusz wpisało się zabójstwo prof. Sydora (Teodora) Twerdochliba. Pochodził on z patriotycznej rodziny ukraińskiej. Był nauczycielem gimnazjalnym, utalentowanym pisarzem i tłumaczem języka polskiego, jednym z najwybitniejszych literatów ukraińskich. Zamach terrorystyczny na jego życie miał miejsce 15 października 1922 r. na stacji kolejowej Sapieżanka, k. Kamionki Strumiłowej. Twórca ukraińskiego bloku wyborczego tzw. Chliborobów, ośmielił się zaprotestować przeciw działalności nacjonalistycznych bojówek i kandydować do Sejmu. Zginął z rąk UWO za krzewienie idei zgodnego współżycia Polaków i Ukraińców. Z punktu widzenia zasad ukraińskiej organizacji terrorystycznej Twerdochlib był zdrajcą, którego dla zastraszenia innych należało zabić. Zbrodnia ta wywarła ogromne wrażenie na młodych, żądnych czynu „bojowcach”, stając się dla nich swoistym drogowskazem.

Śledztwo po zabójstwie Twerdochliba, umożliwiło odkrycie wielu tajemnic organizacji. Sparaliżowało to na pewien czas jej działalność, jednak przywódca UWO, Jewhen Konowalec, nie zrezygnował z działań terrorystycznych, zastępując jedynie ataki indywidualne, masowymi. Okazję do rozpętania terroru stworzyły rozpisane na dzień 5 listopada 1922 r. wybory do Sejmu i Senatu oraz wydany w związku z tym rozkaz ukraińskiego „dyktatora” Petruszewicza, przeprowadzenia ich bojkotu przez ludność ukraińską, na znak protestu przeciwko „okupacji Galicji Wschodniej”. UWO podjęła się roli wykonawcy tej proklamacji poprzez: 1/ uniemożliwienie przeprowadzenia wyborów, mających stanowić, według dr. Petruszewicza, plebiscyt ludności ukraińskiej za lub przeciw przynależności tego terytorium do państwa polskiego; 2/ zwrócenie uwagi zagranicy na ten konflikt i wykazanie, że społeczeństwo ukraińskie nie godzi się z państwowością polską, 3/ sterroryzowanie tych Ukraińców (Rusinów), którzy godzili się na wzięcie udziału w wyborach do polskich ciał ustawodawczych. Akcja ta, nazwana została w kronikach UWO „pierwszym częściowym wystąpieniem UWO”.


Pierwsze wystąpienie UWO.

Dmytro Danyłyszyn – uczestnik zamachu na polskiego polityka Tadeusza Hołówkę (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-2339)


Akcję tę realizowała w Galicji Wschodniej głównie nacjonalistyczna inteligencja ukraińska. Byli to księża greckokatoliccy, nauczyciele, przedstawiciele wolnych zawodów, studenci. Terroryści z UWO posługiwali się również ukraińskimi instytucjami legalnymi – kulturalno-oświatowymi, pomocowymi i sportowymi, które ich wspomagały. Kierownicze stanowiska powierzano byłym oficerom Ukraińskiej Halickiej Armii, ludziom obeznanym z walką zbrojną i środkami technicznymi. Późniejsze śledztwa władz wykazały niezbicie, że w ukraińskich szkołach wciągano do pracy sabotażowej i wywiadowczej nawet 12–14-letnich chłopców, rozbudzając w nich równocześnie nienawiść do Polaków4. Sprawnie wykorzystywano propagandę i agitację, tak wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Do pracy zaprzęgnięto wszystkie osoby mające cokolwiek wspólnego z dziennikarstwem. Nie było artykułu, notatki, felietonu, który by nie podgrzewał nastrojów lub nie wskazywał sposobów postępowania. Powołano również specjalne punkty propagandowo-agitacyjne i traktowano je na równi z referatami bojowymi. Masowo rozrzucano odezwy, szerzono hasła na wiecach. Wykorzystywano też ambony kościołów greckokatolickich i szkoły. Rozpowszechniano nieprawdziwe pogłoski i wzniecano fałszywe alarmy. Była to zresztą jedna z najskuteczniejszych metod akcji dywersyjnej. Stale szerzono plotki o wkraczaniu wojsk sowieckich z sowieckiej Ukrainy, to znowu brygady ukraińskiej z Czechosłowacji i mającym niebawem nastąpić powstaniu antypolskim. Wywoływało to panikę wśród polskiej społeczności, a nawet w kręgu władz, osłabiając ich rzeczywistą zdolność obrony kraju.

Nie rezygnowano też z terroru wobec konkretnych osób. Tych, którzy nie poddali się antypolskiej histerii, zastraszano, ośmieszano, szkalowano, bojkotowano towarzysko, piętnowano publicznie w prasie, na wiecach, zjazdach, zebraniach. Do ludzi, którzy nie chcieli słuchać nacjonalistycznych organizacji (zarówno Polaków, jak i Ukraińców) wysyłano listy z pogróżkami i wyrokami śmierci, wreszcie dokonywano na nich napadów, mordując, nierzadko w okrutny sposób. Akcje bojówek cechowała wyjątkowa brutalność i bezwzględność5.

Podpalanie domów, dobytku, stert zboża itp. (bez względu na panującą w kraju drożyznę), zamachy na pociągi osobowe przepełnione bezbronną cywilną ludnością, składającą się zresztą w 75 procentach z Ukraińców, świadczyły o niewłaściwym, wręcz zwyrodniałym pojmowaniu walki o niepodległość. Znamienne, że bojówki przeprowadziły znikomą ilość zamachów na polskie wojsko i obiekty wojskowe. Oddziały dywersyjne nigdy też nie stanęły do walki twarzą w twarz. Zatrzymani bojówkarze wypierali się przynależności do organizacji i nie brali odpowiedzialności za swoje czyny, najczęściej oskarżając niewinne osoby, nierzadko powodując ich aresztowania. Aby wprowadzić w błąd śledczych, używano tajnych haseł, zmienianych po każdej dekonspiracji. Jak ustalono w dochodzeniach, przed akcjami terrorystycznymi członkowie bojówek przebierali się, często w polskie mundury wojskowe. Materiały wybuchowe, przemycane z zagranicy, ukrywane były między książkami. Ich rozwożeniem wewnątrz kraju zajmowali się najczęściej chłopi, udający się wozami lub pociągami na targi, ukrywając je w koszach, beczkach, plecakach z żywnością. Kolportaż nielegalnych druków, ulotek antypolskich itp. odbywał się najczęściej przy pomocy przesyłek listowych, w kopertach opatrywanych pieczęciami greckokatolickich urzędów parafialnych, co przez dłuższy czas nie wzbudzało podejrzeń władz porządkowych.

Wykonawcy zamachów posługiwali się wszystkimi dostępnymi środkami, od prymitywnych podpaleń przy pomocy zapałek do preparatów chemicznych, od noża i pałki do najnowszych typów broni palnej przesyłanej, czy raczej przemycanej, z zagranicy lub kupowanej w kraju. Dużo broni palnej, rewolwerów i karabinów, ludność posiadała jeszcze z czasów wojny. Nowoczesne materiały wybuchowe pochodziły z zagranicznych, głównie z niemieckich fabryk. W wielu wypadkach bandy uzbrajane były na obcych terytoriach i przekraczały granicę gotowe do dywersji. W ocenie polskich wojskowych zamachy nie były jednak przeprowadzane profesjonalnie. Wrzucanie granatów ręcznych do budynków z bliskiej odległości narażało na obrażenia własnych ludzi, używanie lontów sznurowych domowego wyrobu, podkładanie nieuzbrojonych ładunków dynamitu i ekrazytu pod przejeżdżające pociągi, podpalanie stogów przy pomocy zapałek, zakładanie wydajnych ładunków wybuchowych (jak lignosyt) bez należytego uszczelnienia, świadczyło o pewnej nieudolności i słabym wyszkoleniu.

Na rozkaz organizacji tworzono zapasy uzbrojenia. Część pochodziła z czasów wojny, część zbierana była przez organizacje bojowe i wreszcie kupowana od osób posiadających broń legalnie lub w sklepach z bronią. Uzupełniano je towarami przemycanymi z Czechosłowacji i Ukrainy sowieckiej. Do akcji terrorystycznych używano granatów ręcznych, prochu, dynamitu, ekrazytu i lignosytu. Ten ostatni pochodził z fabryk Kruppa na Górnym Śląsku. Wyprodukowany był (co potem ustalili specjaliści) w roku 1921. Pozostałe materiały wybuchowe zdobywano w fabrykach, kopalniach, kamieniołomach, na budowach i przy rozbiórkach dużych obiektów cywilnych i wojskowych, jak np. podczas rozbiórki fortów byłej twierdzy w Przemyślu.

Przy użyciu lignosytu udało się terrorystom wysadzić jeden obiekt publiczny w Sądowej Wiszni (28 czerwca 1922 r.). Do niszczenia linii telefonicznych i telegraficznych używano pił ręcznych, zaś do przecinania drutów specjalnych nożyc. Maszyny (głównie parowozy) miały być uszkadzane znajdującym się w posiadaniu terrorystów specjalnym proszkiem – materiałem ściernym o wysokiej twardości, tzw. karborundum (współcześnie: karborund). Dosypany do oleju smarującego powodował uszkodzenie silników, pomp wtryskowych, napędów, a nawet wybuchy kotłów parowych. Śledztwa wykazały też, że bojówki dysponowały preparatami chemicznymi, którymi planowano zabijać (truć) polskich urzędników administracyjnych i policyjnych. Były to m.in. cukierki nasycone cyjankiem potasu. Władzom nie udało się ustalić, czy i w stosunku do kogo próbowano ich używać6.

Kolejnym środkiem wykorzystywanym przez terrorystów były substancje bakteriologiczne, głównie bakterie nosacizny, przechowywane w probówkach. Nosacizną planowano zarażać konie wojskowe. Według danych polskiego wywiadu nie doszło do zastosowania tego środka. Ślady podobnych projektów pozostały jednak w raportach7.

Najbardziej rozpowszechnionym sposobem prowadzenia dywersji były jednak podpalenia. Do podpaleń zabudowań mieszkalnych, budynków gospodarskich, stert zboża, siana i słomy używano najczęściej prymitywnych środków zapalnych, takich jak: ropa naftowa i benzyna, rakiety z lontem czy knoty ze sznura nasycone benzyną i połączone z ładunkiem zrobionym z prochu. Były to środki łatwo dostępne – tym można tłumaczyć wyjątkowo dużą liczbę podpaleń w ogólnej ilości aktów sabotażu i terroru. Do podpalania stodół, gumien terroryści z UWO używali niekiedy innego wyjątkowo niebezpiecznego środka chemicznego. Analizy wojskowych specjalistów dowiodły, że był to nowoczesny niemiecki środek bojowy, tzw. czasowy zapalnik z kwasem siarkowym. Przy jego umiejętnym zastosowaniu wzniecone pożary okazywały się nie do opanowania, a szkody ogromne.

Łączność między nacjonalistycznymi ukraińskimi organizacjami wewnątrz kraju utrzymywano za pośrednictwem kurierów. Posługiwano się przy tym hasłami aktualnymi tylko przez jeden miesiąc. W organizacjach bojowych porozumiewano się wyłącznie przy pomocy rozkazów ustnych, z wykorzystaniem umówionych znaków i pseudonimów. Odezwy, pogróżki i „wyroki śmierci” przesyłano zwykłą pocztą krajową. W ten sposób kolportowano też listy z nielegalną „bibułą”. W wypadku spraw poważnych i przy przesyłaniu informacji za granicę stosowano szyfry


Władze wojskowe opracowały fragmentaryczne zestawienie dotyczące 301 wypadków, w okresie od stycznia 1922 do marca 1923 r.:

 

1) spalonych folwarków i dworów........................................................... 94

2) nieudanych podpaleń........................................................................... 9

3) spalonych zagród kolonistów.............................................................. 54

4) nieudanych podpaleń............................................................................ 1

5) zabitych żołnierzy, żandarmów i innych...............................................22

6) zabitych własnych ludzi.........................................................................13

7) nieudanych zamachów na życie.............................................................11

8) aktów sabotażu (zerwanie telefonów, wysadzenie mostów,

zniszczenie państwowych budynków)..................................................... 60

9) nieudanych aktów sabotażu.....................................................................8

10) ograbionych dworów............................................................................11

11) potyczek z oddziałami..........................................................................18

-- razem: 3018


W opracowaniu „Dywersja nieprzyjacielska na południowo-wschodniej części Rzeczpospolitej” podano, że szkody wynikłe z dokonanych aktów terroru i sabotażu wyniosły co najmniej 15 mld marek polskich, czyli ok. 800 tys. dol., wliczając w to przewóz oddziałów wojskowych w głąb kraju.


Dane policyjne za rok 1922 notują 203 akty terroru i dywersji:

 

1) zamachów na osoby urzędowe................................................. 7 (zabitych 5 osób)

2) zamachów na osoby prywatne (Ukraińców)………..………. 5 (zabitych 9 osób)

3) podpaleń i rabunków..............................................................129 (nieudanych 2)

4) aktów sabotażu na obiekty państwowe................................... 27 (nieudanych 2)

5) przecięcie drutów telef. i telegraf.............................................35

R A Z E M: 203


Ilościowe zestawienie aktów terrorystycznych z uwzględnieniem chronologii według powyższego źródła przedstawia się następująco:

Miesiąc

zamachy

napady

zniszczenie łączności

podpalenia

zarażenia

Zatrucia

Styczeń 1922

1

-

-

-

-

Luty

-

-

1

-

-

Marzec

2

-

4

-

-

Kwiecień

2

3

-

-

-

Maj

5

4

4

-

-

Czerwiec

4

-

2

-

-

Lipiec

4

5

3

-

-

Sierpień

10

2

26

1

-

Wrzesień

22

14

80

-

-

Październik

31

6

19

-

-

Listopad

21

-

9

-

-

Grudzień

5

1

2

-

-

Styczeń 1923

5

-

1

-

-


Dane dotyczące zamachów terrorystyczno-sabotażowych z okresu pierwszego wystąpienia UWO różnią się między sobą. Władysław Pobóg-Malinowski (wg interpelacji posła Fedorowicza z dn. 26 IX 1922 r. w Sejmie), a za nim Sergiusz Mikulicz, podaje, że tylko w ciągu pierwszych siedmiu tygodni 1922 r. zarejestrowano 470 podpaleń9. Z kolei autor anonimowej publikacji drukowanej w języku ukraińskim w USA Przegląd bojowej działalności na ukraińskich ziemiach, zajętych przez Polskę za 1922 rok pisze o 600 aktach terrorystycznych w Małopolsce Wschodniej. Mirosława Papierzyńska-Turek, podaje liczbę 286 incydentów w roku 192210, zaś przytoczona przez Romana Wysockiego statystyka zawarta w broszurze amerykańskiej, z ambasady polskiej w Londynie, wylicza, że w roku 1922 UWO odpowiadała za 155 podpaleń, 22 zabójstwa policjantów i żołnierzy, 13 zabójstw Ukraińców współpracujących z Polakami, 11 nieudanych zamachów na życie, 68 aktów sabotażowych (udanych i nieudanych) oraz 11 napadów na dwory11. Ponadto Wysocki przywołuje źródła ukraińskie, które mówią o ok. 2300 takich wypadkach w 1922 r. 12

W jednej z przesłanych autorce relacji znalazła się informacja o próbie masowego mordu ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu. Miało do niej dojść w Wielkanoc 1922 r. Plany zakładały wysadzenie w powietrze kościoła rzymskokatolickiego wraz ze zgromadzonymi na mszy rezurekcyjnej wiernymi. Na szczęście zamiar udaremniono w przeddzień planowanej zbrodni. Nastąpiły aresztowania i proces w Sądzie Okręgowym w Łucku13.

Pierwsze masowe wystąpienie UWO uświadomiło władzom, z jak poważnym problemem mają do czynienia. Zarówno zdecydowana przewaga ludności ukraińskiej w wielu powiatach, jak i brak międzynarodowego uregulowania przynależności wschodnich terytoriów do Rzeczypospolitej były czynnikami sprzyjającymi irredencie. Poprzez „zbałkanizowanie” sytuacji w Galicji Wschodniej nacjonaliści ukraińscy chcieli zmusić mocarstwa zachodnie do rozstrzygnięcia kwestii przynależności prowincji po ich myśli. Wysiłek, jaki poniesiono, by poróżnić oba narody, był naprawdę olbrzymi. Ten posiew nienawiści utrzymywał się w latach następnych. Odpowiedzialność za narastającą wrogość spada zarówno na szowinistów ukraińskich, jak i na ukraińską inteligencję, adwokatów, nauczycieli, księży, którzy w jednym przynajmniej powinni się orientować – w ówczesnym geopolitycznym położeniu Galicji Wschodniej i Wołynia. Wszyscy oni swymi wystąpieniami i działaniami poprowadzili ukraińską ludność chłopską na nieprzewidywalne drogi rewanżyzmu.

Obraz przedstawianego problemu nie będzie pełny, jeśli pominiemy udział czynników zewnętrznych w tych wydarzeniach. Bez pomocy Niemiec, Czechosłowacji, Litwy i Rosji sowieckiej akcje antypolskie nigdy nie nabrałaby takiego rozmachu. Pomoc Czechosłowacji przejawiała się w utrzymywaniu na swoim terytorium obozów ukraińskich. Niemcy i Rosjanie wykorzystywali ukraiński ruch dywersyjny przede wszystkim do celów wywiadowczych i dostarczali materiałów wojskowych. Wizyta szefa „Razwiedupr” w Charkowie i stwierdzone przypadki szpiegostwa na rzecz Czechosłowacji członków ukraińskiej organizacji „Płastun” świadczą o tym niezbicie.

W trakcie dochodzeń wykazano znaczną pomoc w organizowaniu dywersji i terroru ze strony emigracji amerykańskiej. Pieniądze płynęły od ukraińskich organizacji w USA. Przesyłano je legalnie, na adresy osób prywatnych. Już w roku 1921 polskie służby bezpieczeństwa wiedziały, że sumy te przeznaczano na potrzeby organizacji bojowych.

Także bolszewickie instytucje wywiadowcze wspomagały akcję dywersyjną w Galicji Wschodniej (m.in. finansując działania sowieckich organizacji „Zakordot” i „Razwiedupr”).

Z całą pewnością ze strony wywiadu czechosłowackiego również otrzymywano wsparcie finansowe. W każdym razie fakt wykorzystania na początku lat dwudziestych dla celów wywiadowczych ukraińskich organizacji, w tym skautowskich, został udowodniony.

Zainteresowanie wywiadu niemieckiego w kwestią rozstrzygnięcia losów Galicji Wschodniej przekładało się także na znaczącą pomoc finansową, jakkolwiek w roku 1923 władzom brak było jeszcze dowodów (wykazały to dopiero przechwycone w latach trzydziestych dokumenty ukraińskie i niemieckie). Jednak już wówczas badający sprawę wojskowi przewidywali, że finansowanie przez sąsiadów antypolskiego wywiadu i sabotażu w latach następnych na pewno nie ustanie, przeciwnie, wzrośnie.

Przeglądając dokumenty dotyczące pierwszego wystąpienia UWO, można zadać pytanie, dlaczego przygotowana niemal perfekcyjnie pod względem organizacyjnym i wspomagana przez wrogów Polski akcja nie przyniosła spodziewanych rezultatów? Z perspektywy czasu wydaje się, że Ukraińcy za późno włączyli do działań mieszkańców wsi, a akcje terrorystyczne realizowano, w zasadzie siłami ukraińskiej inteligencji. To niedopatrzenie zostało zauważone, przeanalizowane i w późniejszych planach UWO i OUN wyeliminowane. Na wieś ruszyły zastępy nacjonalistycznych agitatorów, którzy przez następne lata przekonywali chłopów ukraińskich, jak źle i nieszczęśliwie żyje im się w państwie polskim. Dlatego terror nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej był tak wszechogarniający – okrutne metody walki zostały na skalę masową zaszczepione podatnym na demagogię mieszkańcom wsi.

Do najskuteczniejszych form akcji dywersyjnej można zaliczyć palenie folwarków, terror i zabójstwa kandydatów na wysokie stanowiska państwowe. Zastraszanie posłów okazało się także przynoszącym efekty sposobem perswazji wobec ludności w przededniu listopadowych wyborów 1922 r. do Sejmu i Senatu. W Galicji Wschodniej sterroryzowana społeczność ukraińska wybrała zaledwie 5 posłów-Ukraińców, których zresztą władze musiały stale chronić. Terror ukraiński w znacznym stopniu osłabił też polską akcję kolonizacyjną. O skrajnym zastraszaniu ludności świadczył fakt, iż większość ukraińskich rekrutów, jakkolwiek zdecydowanych iść do wojska, nie stawiało się do poboru dobrowolnie, lecz czekało w domu na przymusowe wcielenie. Tłumaczyli się strachem przed represjami ukraińskich terrorystów. Nie ulega wątpliwości, że akcja dywersyjno-terrorystyczna wpłynęła na wzrost uświadomienia narodowego ogółu społeczeństwa ukraińskiego i wzrost jego politycznego zaangażowania. Dotyczyło to także ukraińskich poborowych. Otrzymywali oni od organizacji nacjonalistycznych specjalne instrukcje, w tym wywiadowcze, ale posuwali się też do dezercji, sabotaży i symulowania chorób.

Podsumowując ten pierwszy okres zmagań z terroryzmem ukraińskim, należy stwierdzić, że pomimo zlikwidowania organizacji bojowych w Galicji, irredenta, inspirowana z zewnątrz, trwała nadal w konspiracji. UWO, a raczej jej krajowe Naczelne Kolegium było rozbite, jednak istniała Ukraińska Krajowa Rada Studencka, skupiając młodzież przygotowującą się do kolejnych wystąpień. Już wówczas wojskowi ostrzegali, że brak nadzoru nad organizacjami podziemnymi, brak spójnego planu przeciwakcji, rozbieżność poczynań różnych ministerstw i rządów, mogą stać się w przyszłości przyczyną bolesnych doświadczeń dla państwa polskiego.

Niestety przewidywania sztabowców spełniły się w całej rozciągłości, pomimo sukcesu Polski, jakim była decyzja Rady Ambasadorów z 15 marca 1923 r. uznająca ostatecznie jej suwerenność na ziemiach byłej Galicji Wschodniej – teraz Małopolski Wschodniej.

 

Kontynuacja akcji terrorystycznych.


Proces członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Michała Łemyka, sprawcy zamachu na konsulat radziecki, Lwów, 1933 r. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-B-605-2)

 

W latach następnych zamachy nie ustawały. Ofiarami terroru indywidualnego padali przedstawiciele najwyższych władz państwowych. Członek UWO Teofil Olszański, syn księdza greckokatolickiego z Chyrowa, dokonał 5 kwietnia 1924 r. zamachu na prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, który przybył do Lwowa na otwarcie Targów Wschodnich. Prymitywnie wykonana bomba rzucona na prezydenta jednak nie wybuchła. Planowano również zamach na ministra oświaty (Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego) Stanisława Grabskiego. Poza zamachami indywidualnymi dochodziło do napadów (na poczty, kasy, banki, a nawet na zwykłych listonoszy), rozbojów i innych aktów bandyckich, eufemistycznie określanych jako „akcje ekspropriacyjne”. Dokonywała ich specjalna powołana do tego „lotna brygada”.


Oto wykaz napadów rabunkowych zorganizowanych w tym okresie przez UWO:

  • 12 czerwca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Dunajowem;

  • 24 lipca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Bohorodczanami;

  • 30 maja 1924 r. i 28 listopada 1925 r. dwukrotny napad na ambulanse pocztowe pod Kałuszem;

  • 28 marca 1925 r. napad na Pocztę Główną we Lwowie;

  • 18 lipca 1925 r. włamanie do kasy Wydziału Powiatowego w Dolinie i zamordowanie posterunkowego Gromadki.14

 

Ten hańbiący proceder uderzał w pierwszym rzędzie w obywateli, w tym Ukraińców. Poza pieniędzmi (zresztą nie były to znaczące kwoty) owa działalność przyniosła organizatorom i wykonawcom niewiele zaszczytów, a wiele nieszczęść.

W akcje wciągano nierzadko prostych parobków i uczniów szkół gimnazjalnych, żerując na ich naiwnym patriotyzmie. Młodzież ukraińska „postrzegała UWO i jej komendanta w kryteriach bohatera romantycznego. Konowalec jawił jej się, jako postać owiana nimbem mityczności”15. W marcu 1929 r. członkowie UWO Jarosław Lubowycz i Roman Mycyk wraz ze studentką Stefanią Kordubą usiłowali dokonać rozboju na listonoszu we Lwowie. Napad nie udał się. Listonosz był wprawdzie sam i nieuzbrojony, ale Lubowycz został śmiertelnie postrzelony przez widzącego całe zdarzenie policjanta. Znamienne, że pamięć tego „bojowca poległego w walce z polskim najeźdźcą” czczono każdego roku.

Poza atakami mającymi na celu pozyskiwanie pieniędzy i zabójstwami policjantów czy przedstawicieli administracji, bojówki dokonywały innych terrorystycznych mordów politycznych, także na własnych pobratymcach. Na przykład 30 lipca 1924 r. zamordowano w Przemyślu prof. Sofrona Matwijasa, a 6 kwietnia 1925 r. dokonano nieudanego zamachu na dyrektora gimnazjum ukraińskiego w Przemyślu Mychajła Hrycaka.

Dnia 19 października 1926 r. członkowie UWO zamordowali kuratora Okręgu Szkolnego Lwowskiego, Stanisława Sobińskiego16. Obarczono go odpowiedzialnością za przekształcenie szkolnictwa ukraińskiego i polskiego w szkoły dwujęzyczne polsko-ruskie. Nie on, a minister Stanisław Grabski odpowiadał za tę decyzję oraz za reformę szkolnictwa. Była to więc zbrodnia bezzasadna, popełniona dla rozgłosu. Wydaje się, że Sobiński padł ofiarą postępującej stabilizacji w Małopolsce Wschodniej17. Wszystko wskazuje, że mordu dokonał Roman Szuchewycz, dzisiejszy „bohater Ukrainy” z pomocą studenta Politechniki Gdańskiej, Bohdana Pidhajnego18. Zamach ten wydaje się modelowym przykładem realizacji jednej z zasad Dekalogu Ukraińskiego Nacjonalisty: „Nie zawahasz się popełnić największego przestępstwa, jeśli tego wymagać będzie dobro sprawy” oraz Doncowowskiej idei „twórczej przemocy”.

Zbrojne napady na ambulanse i urzędy pocztowe, zastraszanie oraz zabójstwa Polaków i Ukraińców nie wyczerpywały możliwości ukraińskich nacjonalistów. W rozlicznych procesach sądowych wyszło na jaw, że członkowie UWO prowadzili szeroko zakrojoną pracę szpiegowską na rzecz Niemiec i Litwy, a nawet Rosji sowieckiej, czyniąc z tego procederu główne źródło dochodów organizacji. Konowalec starał się odpierać te zarzuty na łamach „Surmy” – jednak faktom trudno było zaprzeczyć. Po skandalu, jakim było ujawnienie działalności szpiegowskiej Olgi Besarabowej, 21 lipca 1926 r. zdekonspirowano równocześnie w Krakowie, Przemyślu i Lwowie kolejną aferę szpiegowską, tym razem na rzecz Rosji sowieckiej. Jej głównymi „bohaterami” byli Dmytro Wołoszczak i Włodzimiera Pipczyńska. Kiedy na pograniczu nasze wojska ponosiły straty w walkach z dywersją sowiecką, w Małopolsce Wschodniej bojówkarze UWO prowadzili swoją wojnę z Polską, współpracując bez oporów z komunistami.

Jesień 1928 r. z racji przypadających rocznic dziesięciolecia polskiej państwowości, ale i dziesięciolecia istnienia ZUNR stała się dla Ukraińców kolejnym wezwaniem do próby sił na Kresach. Zaangażowano wówczas cały ukraiński aparat agitacyjny. Założono komitety obchodów 1 listopada, wydawano i kolportowano ulotki. Do Polaków kierowano pogróżki. Wśród społeczeństwa polskiego narastało poczucie zagrożenia. Prawdziwą plagą stały się znowu podpalenia, w wyniku których wniwecz szło chłopskie mienie i często wiekowy dorobek polskich właścicieli. Wyglądało to na początek większej antypolskiej akcji19.

W tej atmosferze nadszedł dzień 1 listopada ogłoszony przez nacjonalistów dniem ukraińskiego święta narodowego – obchodów powstania ukraińskiego, walk z Polakami i „oswobodzenia Lwowa”. Akcję we Lwowie członkowie UWO rozpoczęli 31 października. W nocy, na Persenkówce, dwoje z nich usiłowało wysadzić pomnik obrońców Lwowa. Ostrzelali i ciężko zranili patrolującego okolicę policjanta. Tej samej nocy zbezcześcili odchodami płyty pomnika Orląt Lwowskich na Politechnice Lwowskiej. Na Kopcu Unii Lubelskiej i na Uniwersytecie wywiesili ukraińskie flagi. Nazajutrz, 1 listopada, członkowie UWO przeprowadzili zbrojną manifestację na ulicach miasta, zakończoną odprawą ze strony policji i mieszkańców20. Wypadki lwowskie odbiły się bardzo silnym echem, wywołując w pierwszej chwili przestrach zarówno u Polaków, jak i Ukraińców, oraz wyczekiwanie kolejnych starć. Jednak napływające na prowincję wiadomości o energicznej interwencji władz i żywiołowej reakcji społeczeństwa polskiego przyniosły uspokojenie nastrojów, zadowolenie Polaków i przygnębienie wśród sympatyków lwowskiej akcji. Ze Lwowa zaczęli wracać „bojowcy”, często ranni z widocznymi opatrunkami, chowali się po strychach w obawie przed aresztowaniem.

Nie oznacza to jednak zakończenia działań agresywnych. Nagminnie niszczono znaki graniczne, tablice i godła polskie21. Od czwartego kwartału 1928 r. fala umyślnych podpaleń polskiego mienia narastała. We wszystkich prawie wypadkach technika podpaleń oraz okoliczności towarzyszące pożarom świadczyły o akcji sabotażowej prowadzonej przez organizację względnie jednostki wywrotowe. Wykrywalność podpaleń nie była duża i większość sprawców pozostawała bezkarna.

Nowo powstała w 1929 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów stała się polityczną nadbudówką Ukraińskiej Wojskowej Organizacji. UWO nie zrezygnowała jednak ze swej odrębności, przede wszystkim zachowując własne, skrupulatnie strzeżone ośrodki finansowania (pochodzące ze szpiegostwa), kontakty taktyczno-polityczne i struktury bojowe. W porównaniu z UWO, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów znacznie rozszerzyła zakres działania, powołując w swe szeregi nawet młodszą młodzież. Według uchwalonego na kongresie założycielskim statutu (Ustroju), członkami OUN mogli być Ukraińcy i Ukrainki, poczynając już od 8 roku życia.

W osobie J. Konowalca skupiła się władza nad obydwiema organizacjami. Skutki nieustannie prowadzonej wśród młodych Ukraińców agitacji UWO i OUN przekładały się na brutalne czyny – m.in. wrzucenie przez „Junaków” z OUN granatu do sali „Sokoła” w Borysławiu, w której odbywały się obrady22. W dniu 7 września członkowie UWO dokonali równocześnie trzech zamachów bombowych we Lwowie23. Pierwsza z bomb napełniona dynamitem zniszczyła budynek, w którym właśnie organizowano targi w wyniku czego zostało rannych dwóch urzędników, druga została zdetonowana w przechowalni bagażu na dworcu kolejowym, a trzecia niedaleko pawilonu wystawy w Parku Stryjskim. Usiłowano też przy tej okazji dokonać zamachu na ówczesnego ministra przemysłu i handlu, Eugeniusza Kwiatkowskiego, oraz na wojewodę lwowskiego, hr. Wojciecha Gołuchowskiego.

Członkowie UWO, podobnie jak nacjonaliści ukraińscy w Rosji sowieckiej, nie cofali się przed brutalnym mordowaniem swych ukraińskich przeciwników24. Na łamach „Surmy” w 1929 r. przyznali się do otrucia Mikołaja Wełyczkowskiego, redaktora pozytywnie nastawionego do Polski czasopisma „Selanyn”. Złudzenia władz odnośnie do efektów pobłażliwego traktowania nacjonalistów ukraińskich zaczęły się rozwiewać25.


Drugie wystąpienie UWO.

Na początku lat trzydziestych XX w. doszło do kolejnej wielkiej antypolskiej akcji terrorystyczno-sabotażowej nazwanej przez ukraińskich nacjonalistów „drugim wystąpieniem UWO”. Istnieje silny związek między drugim wystąpieniem UWO a niemiecką akcją antypolską prowadzoną w tym okresie w Europie. Jest też faktem, że za każdym razem, gdy dochodziło do przesileń międzynarodowych, UWO-OUN, ukrywające się pod parasolem ochronnym Niemiec, były przez nie skutecznie wykorzystywane, by szkodzić Polsce. Sama organizacja nie stanowiłaby dla Polski zagrożenia. Jednak wszechstronna pomoc logistyczna, szkoleniowa, finansowa, poparcie rządów i sfer wojskowych Niemiec, Litwy, Czechosłowacji, a nawet w pewnych okresach Rosji sowieckiej, czyniła działalność ukraińskich nacjonalistów szkodliwą, a nawet niebezpieczną dla integralności terytorium i funkcjonowania państwa. W trakcie akcji terrorystyczno-sabotażowej od początku lat trzydziestych masowo podpalano polskie gospodarstwa chłopskie i ziemiańskie, palono stogi ze zbożem, ścinano słupy telegraficzne, rabowano urzędy skarbowe i pocztowe. Organizatorzy dążyli do sprowokowania reakcji władz, czyli represji, aby móc ogłosić światu, że sprawa ukraińska wcale nie jest zamknięta, a Polska nie radzi sobie z problemem. Chciano przekonać międzynarodowe środowiska polityczne, że współistnienie Polaków i Ukraińców w ramach jednego państwa jest niemożliwe. Warto zauważyć, że do podgrzania nastrojów przyczyniło się zubożenie społeczeństwa wskutek światowego kryzysu ekonomicznego. Dotknął on nie tylko Ukraińców, jak twierdzili nacjonaliści, ale na równi z nimi wszystkich obywateli. W takiej sytuacji pchnięcie młodych Ukraińców do palenia zbiorów i zagród ubogich polskich chłopów było czynem wyjątkowo odrażającym.

Władze dość długo zwlekały z reakcją. Początkowo próbowano przeciwdziałać jedynie przez lokalne rozporządzenia. Nasilono wywiad wewnętrzny, nakazano wystawiać warty nocne, legitymowano obcych, dokonywano rewizji, wprowadzono nawet przyśpieszony tryb postępowania w sprawach o niszczenie mienia i obciążano gminy odpowiedzialnością finansową za straty materialne. Nie tylko nie przyniosło to skutku, ale sprowokowało nacjonalistów ukraińskich do jeszcze większej agresji. Zaczęli ostrzeliwać z broni palnej warty strzegące dobytku, łamać zarządzenia. Zaistniała też poważna obawa przed odwetem ze strony zdesperowanej i prześladowanej ludności polskiej26. To było główną przyczyną decyzji o przeprowadzeniu akcji zabezpieczenia.

Należy zauważyć, że państwo znalazło się w sytuacji bez wyjścia. Brak reakcji na zorganizowaną działalność terrorystyczno - przestępczą mógł doprowadzić – zgodnie z nadziejami szowinistów – do wojny domowej. Rozpoczęcie kontrakcji było niewątpliwie dla rządu i dla Piłsudskiego decyzją dramatyczną. On sam bowiem, jak i jego otoczenie, nieodmiennie sprzyjali Ukraińcom. Jednak każdy kraj ma suwerenne prawo, które stosuje się w celu przywrócenia porządku wewnętrznego, obrony prześladowanych obywateli i integralności granic. Rozumieli to przedstawiciele Ligi Narodów, odrzucając ukraińskie skargi.

W pierwszych 191 aktach sabotażowych, skarb państwa ucierpiał tylko w 19 wypadkach (zrywanie linii telegraficznych, przecięcie drutów sygnałowych itp.), w pozostałych zaś 172 zniszczeniu uległ dorobek cywilnej ludności polskiej. Tu i ówdzie akcja podpalaczy zwracała się przeciw Żydom osiadłym na roli lub zajmującym się handlem. W tym ostatnim wypadku właściwym celem było wyeliminowanie przedstawicieli tej społeczności jako konkurencji, aby ułatwić prowadzenie interesów miejscowym ukraińskim kooperatywom. Dokonywano też napadów rabunkowych: 30 lipca 1930 r. na wóz pocztowy pod Bóbrką; nazajutrz na wóz pocztowy koło Birczy – zginął posterunkowy, a woźnica został ranny. Tego samego dnia zaatakowano wóz pocztowy pod Peczeniżynem – zabito posterunkowego i raniono woźnicę; 28 października napadnięto na wóz pocztowy pod Bełzem odnotowano też napady na żydowski Bank Ludowy w Borysławiu (sprawcami byli m.in. Wasyl Biłas i Dmytro Danyłyszyn), na Urząd Pocztowy w Truskawcu; na mieszkanie Kreppla w Truskawcu (z udziałem wspomnianego Wasyla Biłasa). Wypadki małopolskie usiłowała wykorzystać także strona sowiecka, zainteresowana odwróceniem uwagi polityków europejskich od swych ludobójczych poczynań na Ukrainie. Dlatego do sabotaży i podpaleń dokonywanych przez skrajnych nacjonalistów przyłączali się komuniści, choć nie było to zjawisko masowe.

Organizacja UWO- OUN w kraju dążyła do sterroryzowania miejscowej ludności polskiej i likwidacji polskich osad na Kresach, jak również do odstraszenia Polaków od nabywania tam ziemi. Kolejnym celem było wywołanie antagonizmów narodowościowych i ponowne zaognienie stosunków polsko-ukraińskich, które powoli ulegały poprawie. To właśnie owa normalizacja najbardziej niepokoiła ukraińskich separatystów, a akcje terrorystyczne wydawały się najlepszym sposobem budzenia niechęci i legitymizacji UWO-OUN27.

W świetle zachowanej dokumentacji oficjalny bilans akcji terrorystyczno-sabotażowej w poszczególnych województwach Małopolski Wschodniej w okresie lipiec–wrzesień 1930 r. wyglądał następująco:

 

Tabela nr 1/IV. Liczba akcji terrorystycznych w wybranych miesiącach 1930 r. w Małopolsce Wschodniej

Województwo


Miesiące


Razem


obiekty

pry–

watne

mienie

państ–

wowe


VII

VIII

IX

X

XI


Lwowskie

3

21

31

9

3

67

10

57

stanisławowskie

2

8

14

5

5

34

5

29

Tarnopolskie

1

25

56

8

90

4

86

RAZEM

6

54

101

22

8

191

19

172



Źródło: CA MSWiA, O działalności ukraińskich partii politycznych i organizacji społecznych na ziemiach polskich w latach 1920-1940, sygn. K-674, „Sprawozdanie z Życia Mniejszości Narodowych” (Opracowania Wydziału Narodowościowego MSW), 1927-1937, IV kw. 1930, s. 32.


Zamachy terrorystyczne osiągnęły największe natężenie we wrześniu 1930 r. Po przeprowadzeniu akcji zabezpieczenia liczba podpaleń zmniejszyła się ze 101 we wrześniu do 22 w październiku i 8 w listopadzie28. Należy zaznaczyć, że sabotaże nie objęły całej Małopolski Wschodniej, lecz tylko niektóre jej powiaty. Najbardziej dawały znać o sobie w tych miejscowościach, w których istniały silne organizacje ukraińskie, stowarzyszenia sportowe lub kulturalne, realizujące program nacjonalistyczny: „Proświta”, „Łuh”, „Sokił” i „Płast”, a także ukraińskie szkoły, co dowodzi, że od nich wychodziła inicjatywa zbrodniczych działań. Wielce wymowne jest zestawienie pod kątem wykonywanego zawodu osób zatrzymanych w związku z podpaleniami. Aż 360 z nich było uczniami szkół średnich, 220 studentami, a 20 nauczycielami.

 

Tabela nr 2/IV. Zestawienie broni i materiałów wybuchowych ujawnione w okresie od 1 VII do 31 XI 1930 r. na terenie trzech województw Małopolski Wschodniej:

Województwo

kara-

binów

strzelb

rewol-

werów

bag-

ne-

tów

szty-

le-

tów

szabel

kas-

tetów

mat.

wybuch

i pro-

chu

strzel.

granatów

ręcznych

naboi


pocis-

ków

art. i

petard

lontu

nożyc

do

drutu

szt.

szt.

szt.

szt.

szt.

szt.

szt.

kg.

szt.

szt.

szt.

m.

szt.

lwowskie

737

115

269

127

12

22

16

47,30

11

744

10


5

stanisławowskie

145

106

176

97

27

11

5

47,95

7

1821

104


34

tarnopolskie

405

71

121

174

7

14

6

4,55

13

292

23


17

razem

1287

292

566

398

46

47

27

99,80

31

2857

137

4

56


Źródło: CA MSWiA, O działalności ukraińskich partii politycznych i organizacji społecznych na ziemiach polskich w latach 1920-1940, sygn. K-674, „Sprawozdanie z Życia Mniejszości Narodowych” (Opracowania Wydziału Narodowościowego MSW), 1927-1937, IV kw. 1930, s. 3629.



Zatrzymano 1739 osób, z których zwolniono po przesłuchaniu 596, a sądom przekazano 1143.

Od początku 1931 r. MSW otrzymywało informacje o przygotowywanych zamachach, które miały być rewanżem za akcję zabezpieczenia z września 1930 r. Zagęszczenie takich komunikatów wiązało się z kolejnymi sesjami Ligi Narodów: styczniową, wiosenną i jesienną 1931 r. oraz styczniową 1932 r. Planowano zamachy na wojewodę wołyńskiego Henryka Józewskiego, ministra Augusta Zaleskiego, min. Felicjana Sławoja Składkowskiego, wicepremiera Bronisława Pierackiego, trzech wojewodów małopolskich w tym lwowskiego dr. Nakoniecznikowa, kuratora szkolnego Stanisława Gadomskiego, wojewódzkiego komendanta policji ze Lwowa Billewicza, szefa Dowództwa Okręgu KOP VI i komendanta Grafowskiego, na posłów Pewnego i Baczyńskiego i wielu innych. Zatem zamordowanie 29 sierpnia 1931 r. dyrektora departamentu wschodniego MSZ, posła Tadeusza Hołówki30 wpisywało się w te plany. Zbrodnia popełniona na głównym orędowniku porozumienia między Polakami i Ukraińcami była wynikiem obawy szowinistów, że może dojść do pojednania. Wszak nie pojednanie stanowiło cel nacjonalistów z UWO- OUN, a eskalowanie bezkompromisowej walki z Polską.

Projektowane były kolejne zamachy na listonoszy i ambulanse pocztowe, po dokonaniu których sprawcy mieli uchodzić do Czechosłowacji i wstępować tam do „Legionu Rewolucjonistów Ukrainy”. Szczególnie spektakularny był pomysł prowokacji antypolskiej – wysadzania pociągów międzynarodowych w tzw. korytarzu pomorskim, celem sprowokowania Niemiec do ataku.

  • Tragiczny w skutkach okazał się zrealizowany 30 listopada 1932 r . napad na Urząd Pocztowy w Gródku Jagiellońskim. W czasie tego napadu dwóch terrorystów zginęło od kul, trzech zaś schwytano w pościgu. Zamiast spodziewanych 500 tys., zrabowano jedynie 3 tys. złotych. Napad rozpoczął się w godzinach popołudniowych. Napastnicy (10–11 osób) wtargnęli do biur Urzędu Pocztowego i Urzędu Skarbowego, mieszczących się w budynku Sądu Grodzkiego. Obezwładnili strzałami personel i klientów, zrabowali 3232,15 zł. i rzucili się do ucieczki. Od kul bandytów zginął policjant, a rannych zostało dziewięć osób, z których jedna zmarła następnego dnia31.

30 listopada 1932 członkowie OUN dokonali napadu na urząd pocztowy w Śremie woj. Poznańskim.

Na rok 1933 przypadała realizacja planowanego już wcześniej zamachu na wojewodę wołyńskiego Henryka Józewskiego. Jeden z aresztowanych po zabójstwie Pierackiego członków UWO-OUN o nazwisku Myhal zeznał w śledztwie, że z rozkazu S. Bandery wyjechał do Łucka, specjalnie by przeprowadzić wywiad bojowy z myślą o zamachu na wojewodę Józewskiego. Do zamachu tego jednak nie doszło.

Dnia 28 września miała miejsce próba zabójstwa kuratora okręgowego Okręgu Szkolnego we Lwowie Stanisława Gadomskiego. W zamachu tym został zabity agent policyjny Tendaj32.

Na rozkaz Bandery dokonano też zamachu na konsula sowieckiego we Lwowie. Zamiast konsula sprawca zamordował przez pomyłkę dyrektora kancelarii konsulatu Aleksieja Maiłowa. Trzecim strzałem ranił poważnie woźnego Iwana Dżugaja.

W pierwszej połowie 1933 r. miał też miejsce we Lwowie nieudany zamach na życie aspiranta policji z wydziału ukraińskiego Jerzego Ciesielczuka. Wykonawcą był Stefan Nycz, student Politechniki Gdańskiej.

Szowińsci ukraińscy prowadzili także akcje skierowane przeciw polskiej szkole33. Były one wyjątkowo bezwzględne i destrukcyjne, podejmowano je regularnie, aż do wybuchu wojny, na początku każdego roku szkolnego, ze szczególnym nasileniem w latach 1933 i 1936. Członkowie OUN bezpośrednio lub z pomocą rodziców angażowali w nią ukraińskie dzieci. Celem było wydalenie polskich nauczycieli i zniesienie nauki języka polskiego w szkołach państwowych. Niszczono szkolne obiekty, symbole polskie na szkołach, bito i zastraszano polskich nauczycieli, niszczono ich prywatne mienie, bito też i poniżano polskie dzieci.

Rok 1934 rozpoczął się kolejną serią zabójstw i zamachów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów zarówno w Małopolsce Wschodniej, jak i w innych rejonach kraju. Tylko w I połowie 1934 r. w województwach Małopolski Wschodniej terroryści zabili 9 osób, a wiele ranili. Śledztwa ujawniły, że dzięki czerwcowym aresztowaniom udaremniono kolejne zabójstwa zlecone przez Stepana Banderę, m.in. Henryka Józewskiego w Łucku (krytykowanego za zbyt pojednawczą politykę wobec Ukraińców). Z rozkazu S. Bandery został też zastrzelony absolwent gimnazjum Jakub Baczyński – posądzony przez OUN o współpracę z policją. Ponadto przygotowywano zamach na komisarza więziennego Kossobudzkiego, a nawet samego Romana Myhala, „bojowca” OUN. Takie były „zasługi” nowego 25-letniego prowidnyka Stepana Bandery i jego młodych podkomendnych34.

Terror indywidualny realizowany na taką skalę był w tym okresie w Europie działaniem bez precedensu. Zasadę tę zmienił ukraiński integralny nacjonalizm i bolszewizm, a na zachodzie hitleryzm.

Największe wrażenie na Polakach zrobiło jednak zabójstwo ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Pieracki był politykiem młodym- miał zaledwie 39 lat. Dążył zawsze do współpracy z mniejszościami narodowymi. Wprowadził w życie liberalną ustawę samorządową, która pozwoliła Ukraińcom przejąć wiele samorządów i przeznaczać lokalne fundusze na rzecz ukraińskiej społeczności, często nawet z oczywistą krzywdą polskiej ludności Kresów. Pieracki, drugi po Hołówce rzecznik daleko idących ustępstw wobec Ukraińców, stracił życie, ponieważ dążył do porozumienia. Do zamachu doszło w dniu 15 czerwca 1934 r., o godz. 15.40 w Warszawie w „Klubie Towarzyskim” przy ulicy Foksal 3. Pieracki został postrzelony z rewolweru i po niespełna dwóch godzinach zmarł na skutek odniesionych ran. Zamach powiódł się m.in. z powodu poważnych zaniedbań w ochronie osobistej nie tylko samego Pierackiego, ale i całego lokalu klubowego, w którym spotykała się elita polskich władz. Winę za to ponosił zresztą sam Pieracki, który nie tylko nie korzystał z ochrony osobistej (nawet w czasie poprzedzającej zamach wizyty w Małopolsce Wschodniej), ale zlikwidował ze względów oszczędnościowych wiele posterunków policyjnych służących ochronie osobistości (w tym również niedaleko ulicy Foksal).

Szybko ustalono, że sprawcą był członek OUN, Grzegorz Maciejko ps. „Olszewski”. Sprawca wprawdzie uniknął kary, ale doszło do bezprecedensowych aresztowań wśród członków krajowych struktur organizacji. Okolicznościom tego mordu została poświęcona niewielka monografia autorstwa Władysława Żeleńskiego35. Tamże i w artykułach Żeleńskiego- oskarżyciela w procesie do którego doszło po zamachu, a także w samym akcie oskarżenia, znajdziemy podstawowe i najbardziej wiarygodne dane na ten temat 36. Dodatkowe informacje znaleźć można w publikacjach Kazimierza Rudnickiego37 i Jerzego Luksemburga38 oraz ówczesnej prasie, która chętnie opisywała zarówno zamach jak i proces 39.

Mimo aresztowań przywódców niedługo trzeba było czekać na nową zbrodnię OUN. 25 lipca 1934 członek organizacji Michał Car, posługujący się fałszywym nazwiskiem Paweł Sawczuk, zastrzelił dyrektora Państwowego Gimnazjum z ukraińskim językiem wykładowym Iwana Babija. Pomawiany przez młodych nacjonalistów o lojalność względem państwa, dyrektor Babij był już wcześniej dwukrotnie napadnięty i pobity. Zamordowanie ukraińskiego patrioty, byłego oficera Ukraińskiej Halickiej Armii, jednego z wybitniejszych działaczy ukraińskich, wywołało poruszenie wśród samych Ukraińców.

Poza wymienionymi akcjami w dokumentach polskich służb specjalnych odnaleźć można informacje o zabiciu w roku 1934 trzech policjantów, dwóch strażników gminnych, kilku Ukraińców uznanych przez szowinistów za konfidentów. Dwukrotnie do zamachów użyto bomb. Wywiad wojskowy donosił, że egzekutywa OUN poleciła przeprowadzenie spisu oficerów i podoficerów byłej armii ukraińskiej. Polecono również wykonać zestawienie funkcjonariuszy policji z podaniem imienia i nazwiska, stopnia i rodzaju posiadanej broni oraz numeru na czapce. Rejestr miał objąć także członków Związku Strzeleckiego. W czasie II wojny światowej na podstawie takich list mordowano wspólnie z okupantami polską inteligencję w wielu miastach kresowych, również uczonych lwowskich. Także funkcjonariusze NKWD korzystali z nich przy organizowaniu zsyłek członków polskich organizacji patriotycznych. To jeden z niezaprzeczalnych dowodów zamierzeń nacjonalistów ukraińskich w stosunku do Polaków już w roku 1934. Były to plany eksterminacyjne.

Jako szczególnie ważne zadanie, polecono sporządzić ewidencję Ukraińców posiadających karty mobilizacyjne w celu przygotowania fałszywych kart mobilizacyjnych dla tych osób, z przydziałami do określonych miejscowości, mających stanowić punkty koncentracji Ukraińców. Punkty te w razie mobilizacji miałyby stać się ośrodkiem ewentualnego powstania przeciwko Polsce.

Bezpośrednio przed wybuchem wojny sytuacja w Małopolsce Wschodniej nie zmieniała się. Nadal palono stogi, napadano na wójtów i policjantów. We Lwowie dochodziło do napadów na polskich studentów.

Od początku roku 1939 członkowie OUN prowadzili przygotowania do zbrojnego powstania antypolskiego. Gromadzono broń i materiały wybuchowe, nadawano meldunki z radiostacji, prowadzono akcje szpiegowskie. Część z przeszkolonych wojskowo przez Abwehrę do działań dywersyjnych nacjonalistów ukraińskich połączyła się z ochotnikami z Siczy Karpackiej i została przeformowana w dwa bataliony dywizjonu ukraińskiego. Dywersanci zostali skierowani na tereny Małopolski Wschodniej, aby tam, w czasie najazdu Niemiec hitlerowskich realizować zbrojną dywersję. Wywiad niemiecki zakładał bowiem, że w Małopolsce Wschodniej Polacy, ze względu na połączenie z Rumunią, mogą się bronić najdłużej.

W tym czasie na użytek Niemców nacjonaliści ukraińscy sporządzali bądź aktualizowali listy osób „podejrzanych politycznie”, tj. działaczy państwowych, komunistów, profesorów, nauczycieli, lekarzy a nawet gajowych. Przygotowywano wykazy placówek KOP, urzędów, posterunków policji i innych instytucji, którymi interesowali się Niemcy, a wszystko po to, aby najeźdźcom ułatwić szybkie zajęcie terenów. Dywersanci z OUN zrywali przewody telefoniczne i rozkręcali szyny kolejowe, m.in. na trasach Bóbrka–Chlebowice–Podmonasterz i Bóbrka–Wybranówka–Obrynice, a na stacji Podmonasterz, koło Tamopola, zniszczyli urządzenia kolejowe, aby utrudnić transport wojsk na zachód.

Pomagając Hitlerowi, OUN opowiedziała się jednocześnie przeciwko Wielkiej Brytanii i Francji, z którymi Polska zawarła sojusznicze traktaty, a potem także przeciwko Stanom Zjednoczonym, Kanadzie i innym państwom koalicji antyhitlerowskiej.


Podsumowanie


Na Kresach w okresie międzywojennym doszło do zderzenia dwóch wizji: polskiej – nawiązującej po półtorawiekowej niewoli do kształtu dawnej Rzeczypospolitej i ukraińskiej koncepcji budowy samodzielnej „Wielkiej Ukrainy” na „wszystkich etnicznych ziemiach ukraińskich”, które obejmować miały teren na zachodzie sięgający po Lublin i Kraków, a na wschodzie po Kubań i Kaukaz. Znalezienie sprawiedliwego, satysfakcjonującego obie strony kompromisu okazało się utopią.

Druga Rzeczpospolita, państwo w działaniach swych władz chwiejne i niekonsekwentne, wahające się przed użyciem środków ostrych i brutalnych, zostało pokonane przez ugrupowania, które w swej skrajnej bezwzględności czerpanej z ideologii Doncowa i Dekalogu Ukraińskiego Nacjonalisty40 nie zawahało się utorować sobie drogi do władzy nad Ukraińcami – ich duszą i sercami zgodnie z panującymi wówczas w Europie trendami41.

Nie ma zbrodniczych narodów, są tylko zbrodnicze ideologie” – powtarzał ukraiński historyk Wiktor Poliszczuk broniąc rodaków przed hańbą wynikającą z terrorystycznych czynów UWO-OUN i w końcu UPA. Dla niego, ale i dla wielu innych Ukraińców nie ulega wątpliwości, że ta okrutna i niebezpieczna ideologia powinna zostać potępiona i usunięta zarówno z teorii jak i praktyki życia politycznego dzisiejszej Europy.

 

Autor - dr. Lucyna Kulińska


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródła:

1 Niektórzy autorzy podają mylną datę 25 listopada 1921, patrz: R. Wysocki, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce w latach 1929–1939, Lublin 2003, s. 45.

2 Stefan Fedak, syn znanego lwowskiego adwokata i dyrektora Towarzystwa Ubezpieczeń „Dnister” we Lwowie. Były członek UHA i chorąży Armii UNR, szwagier Konowalca (przez siostrę Olhę) i Melnyka (przez siostrę Sofię).

3 Chrześcijańskie wybaczanie winy, zaniechanie osądzania i skazania nacjonalistów ukraińskich, sprawców mordów na Polakach dokonanych u schyłku I wojny światowej i w czasie wojny polsko-ukraińskiej, miało swoje konsekwencje. Z pewnością w znacznym stopniu przyczyniło się do aktu ludobójstwa, jakiego dopuścili się ukraińscy nacjonaliści w czasie II wojny światowej.

4 CAW, sygn. I.303.4.2517, Dywersja ukraińska i bolszewicka w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu za czas od roku 1919 do roku 1923, Dokument datowany: Warszawa 18 maja 1923, s.40.

5 Ibidem, s 41. Dużo szczegółów na ten temat znaleźć można też w: BU IPN, sygn. K 52, k.1-138 i K 53, k.1-291, zesp. AK Komenda Główna Oddział II Informacyjno-Wywiadowczy...”, „Historia OUN”, szczególnie k. 107–110.

6 Liczne informacje na ten temat znajdują się w dwutomowym opracowaniu Oddziału II Sztabu Generalnego pt. „Dywersja nieprzyjacielska na południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej” CAW, sygn. I.303.4.2517.

7 Ibidem. Odnaleziono dane na ten temat w raportach przesyłanych do Czechosłowacji.

8 Zestawienia te pochodzą z opracowania „Dywersja nieprzyjacielska...”. W zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego znaleźć można luźne dokumenty, które potwierdzają to zestawienie. Szczególnie istotna jest teczka z dokumentami II Oddziału Sztabu Generalnego o sygnaturze I.303.4.2483.

9 Wł. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, Gdańsk 1990, t. II, s. 622; S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa 1971, s. 139.

10 Sprawa ukraińska w II Rzeczypospolitej 1922-1926, Kraków 1979, (patrz tablica: Wykaz wypadków dywersji ukraińskiej w Małopolsce Wschodniej I 1922 – III 1923, s. 130).

11 R. Wysocki, op. cit., s. 47.

12 Ibidem. Informacje na temat kolejnych sabotaży i akcji terrorystycznych przynosiła ówczesna prasa. Kilka obszernych artykułów ukazało się w „Dzienniku Ludowym”, np.: Z ukraińskiej roboty terrorystycznej, „Dziennik Ludowy” 1922, 23 IX (nr 214); Około sabotażu, „Dziennik Ludowy” 1922, 28 IX (nr 218); Zamachy na pociągi kolejowe, „Dziennik Ludowy” 1922, 11 X (nr 228); Rząd wobec aktów sabotażu, „Dziennik Ludowy” 1922, 20 X (nr 236); Środki ku utrwaleniu bezpieczeństwa w Małopolsce Wschodniej, „Dziennik Ludowy” 1922, 15 XI (nr 255), jak też w „Kurierze Lwowskim” 1922, 21 X (nr 199); 1922, 26 X (nr 245).

13 Relacja Józefa Padowskiego z kolonii Cieszyn, gmina Grabowiec pow. Zamość, Cieszyn 26 VI 1992 r. w: „Dzieci Kresów III” Kraków 2009, pod redakcją autorki.

14 R. Wysocki, op. cit., s. 48.

15 Ibidem, s. 53.

16 Niektórzy autorzy podają mylnie datę tego zamachu -19 września 1926 r., patrz: R. Wysocki, op. cit, s. 48.

17 Zamordowanie kuratora Sobińskiego, „Gazeta Warszawska Poranna” 1926, 20 X (nr 288), s. 1.

18 R. Wysocki, op. cit., s. 48.

19 AAN, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 1918-1939, sygn. 2253, Notatka informacyjna o wypadkach w Małopolsce Wschodniej, k. 98-99; AAN, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 1918-1939, sygn. 2252, Pismo MSZ nr 13837, k. 197.

20 Ibidem.

21 ASG, Dowództwo KOP, Dowództwo Wywiadu Brygada IV, Komunikat Informacyjny Okresowy za czas 1 X – 31 X 1928; ASG, Dowództwo KOP, sygn. 541/144, Meldunek Sytuacyjny nr 1 za czas 1-10 I 1929, Warszawa 23 I 1929.

22 W maju 1930 roku odbył się proces uczestników tego zamachu.

23 Śledztwo wykazało, że aresztowanie sprawców tego zamachu uniemożliwiło im wykonanie kolejnego planowanego ataku (dla zdobycia pieniędzy) w pow. drohobyckim.

24 Trybuny Targów spalone przez bojówkę OUN w lipcu 1930 r. po zamachu zostały odbudowane.

25 W. Świrski, W sieci niebezpiecznych utopii, „Myśl Narodowa” 1929, nr 5 (3 II), s. 67–68; idem, Kto reprezentuje politykę państwową we Wschodniej Małopolsce, „Gazeta Warszawska Poranna” 1927, nr 222 (14 VIII); F. Rawita- Gawroński, Fantazje na tematy ukraińskie, „Gazeta Warszawska Poranna” 1927, nr 321 (22 XI), s. 3.

26 R. Wysocki, op. cit, s. 129.

27 CA MSWiA, O działalności ukraińskich partii politycznych i organizacji społecznych na ziemiach polskich w latach 1920-1940, sygn. K-674, „Sprawozdanie z Życia Mniejszości Narodowych”..., IV kw. 1930, s. 31-32.

28 Ibidem, s. 31-34.

29 Dane te różnią się nieco od liczb podanych przez ministra Felicjana Sławoja Składkowskiego w przemówieniu z 9 I 1931 r.

30 Osoby zainteresowane tym tematem warto odesłać do CAW, Oddział II Sztabu Głównego Ministerstwa Spraw Wojskowych, Zabójstwo śp. Tadeusza Hołówki. Poszukiwanie inicjatorów i świadków zbrodni truskawieckiej na podstawie wiadomości prasowych, W-wa, dn. 15 IV 1932. Opracowanie to zostało oparte na szerokich kwerendach prasy polskiej i zagranicznej – oraz pracy poświęconej zamachowi, a przede wszystkim samemu Hołówce, autorstwa W. Rzymowskiego, W walce i burzy – Tadeusz Hołówko na tle epoki, Warszawa 1933.

31 Podczas procesu świadkiem oskarżenia był członek OUN, gimnazjalista Mykoła Motyka, który okazał się konfidentem policyjnym. Stąd zarzucano policji, że metodą jej działania jest „deprawacja młodych dusz, której przerażającym symbolem stał się Motyka…”, (Konspiracja w szkołach średnich i jej następstwa, „Meta” 1934, nr 33).

32 Seweryn Mada przed sądem doraźnym, „Biuletyn Polsko-Ukraiński” 1933, nr 27; „Diło” 1933, nr 283.

33 Kwestii tej poświęcono wiele miejsca, m.in. w nowym wydaniu pracy P. Mirczuka Narys istorii OUN..., Kijów 2007, s. 254-267.

34 W. Żeleński, Zabójstwo ministra..., „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1973, nr 25, s. 26.

35 W. Żeleński, Zabójstwo ministra Pierackiego, Warszawa 1995.

36 Idem, Zabójstwo ministra Pierackiego, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1973, nr 25, s. 3-105; idem, Jeszcze o zabójstwie Pierackiego i rozrachunkach polsko-ukraińskich, „Zeszyty Historyczne” 1978, nr 46.

37 K. Rudnicki, Wspomnienia Prokuratora, Warszawa 1954.

38 J. Luksemburg, Kulisy morderstwa Bronisława Pierackiego, „Wiadomości” (Londyn) 1954, 4 VII (nr 431).

39 Pierwsza informacja o zabójstwie pojawiła się w „Biuletynie Polsko-Ukraińskim” 1934, 24 VI (nr 25); Zamach warszawski, „Diło” 1934, 21 VI. Autor tekstu oburza się, że „endecy znowu rzucają kamień oskarżenia w kierunku Ukraińców. To samo czyni prasa żydowska”. Potępia zamach, wypierając się autorstwa ukraińskiego; Spór „Diła” z IKC w artykule Jeszcze o zamachu warszawskim (omawiany w „Biuletynie Polsko-Ukraińskim” 1934, 15 VII (nr 28)); Zbrodnia nie ujdzie bezkarnie, „Gazeta Polska” 1934, nr 10 – wywiad z ministrem sprawiedliwości C. Michałowskim (precyzuje on skąd wywodzą się mordercy – jest to środowisko OUN – młodych Ukraińców, występujących pod sztandarem walki z Polską): „[...] celem jest utrzymanie rowu psychicznego, dzielącego społeczeństwo polskie i ukraińskie […] dążąc do tego celu specjalnie organizują zamachy i pomniejsze wyczyny w ten sposób, aby ofiara trafiła w ręce sprawiedliwości, aby była najsurowiej ukaraną i tym samym jeszcze większą ilość ognisk żalu i zacietrzewienia wzajemnego tworzyła. Celem podziemia ukraińskiego jest więc w istocie prowokowanie czynników polskich w kierunku stosowania represji i potęgowania wzajemnej nienawiści”, minister zaleca „nieprowokowanie jako zasadę postępowania”.

40 Autorem „Dekalogu” był Stepan Łenkawśkyj, za wyjątkiem inwokacji autorstwa D. Doncowa.

41 OUN w okresie międzywojennym była członkiem międzynarodówki faszystowskiej o nazwie „Zjazd Zagranicznych Narodowych Socjalistów” z siedzibą w Stuttgarcie, której z ramienia NSDAP patronował J. Göbbels.

Ukraiński terroryzm w II Rzeczpospolitej

https://hrabiatytus.pl/2019/08/19/ukrainski-terroryzm-w-ii-rzeczpospolitej/

1 komentarz:

  1. Wcale nie jest tak, że Ukraińcy nie mają bohaterów, do których mogliby się odwoływać. Byli np. członkowie rządu ZURL i oficerowie ZURL, którzy walczyli z nami o Lwów i Galicję Wschodnią, byli antypolscy i dyskryminowali, a czasami nawet prześladowali Polaków w swoim państwie, ale gdzie np. Petruszewiczowi do Bandery czy Szuchewycza, o Kłymie Sawurze nawet nie wspominając? Ukraińcy z zachodniej części kraju niestety w pełni świadomie wybrali ludobójców i nazistów na swoich bohaterów i z niesłabnącym powodzeniem usiłują narzucić ich kult reszcie własnego narodu. Przecież UWO, OUN, UPA, SS Galizien, Nachtigall, Roland to była zupełna ekstrema polityczna wśród Ukraińców. Gdyby Ukraińcy NAPRAWDĘ (a nie tylko powierzchownie) mieli choć trochę przyjaznych uczuć w stosunku do Polski i Polaków, to by nie gloryfikowali tych organizacji i ich przywódców. Tu nie chodzi o to, czy dany bohater ukraiński będzie antypolski czy nie (bo zawsze będzie w mniejszym lub większym stopniu, a to z prostego powodu – sama walka o niepodległość Ukrainy stała w opozycji do polskich aspiracji w tamtym czasie, jakimi była polskość Kresów Wschodnich). Chodzi o ludzi, którzy mają na rękach krew 200 tysięcy wymordowanych ze zwierzęcym okrucieństwem w imię czystej etnicznie jak szklanka wody Ukrainy Polaków. Przecież elity ukraińskie nie składają się z idiotów, którzy nie wiedzą, jaką reakcję w Polsce wywołają takie czyny jak kult Szuchewycza. Niestety, ale Ukraina czcząca morderców Polaków jako swoich bohaterów narodowych jest dla nas nie do zaakceptowania. Może jeden czy drugi polskojęzyczny obrońca banderowców próbować zamieść sprawę pod dywan, ale to się nie uda. My Polacy wiemy po prostu już zbyt dużo o Zbrodni Wołyńskiej, to nie czasy medialnej przewagi GW. Tej prawdy już nie da się zakłamać ani przemilczeć. Już nie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.