piątek, 6 grudnia 2024

Polegli i zamordowani w walkach z bandami UPA, w Olsztyńskim, Bialsko - Podlaskim, Gdańskim, Bydgoskim i Szczecińskim.


Walki z bandami UPA w Polsce, jak mniema o tym niestety, większość naszych rodaków, a nawet i tych, którzy przedstawiają się, jako rzekomi ,,eksperci i znawcy'' tematu, dotyczącego ukraińskiego ludobójstwa na narodzie polskim, które dokonane zostało przez ludobójcze, kolaboracyjne, i wręcz fanatycznie wasalne, najwierniejsze spośród najwierniejszych, formacji sojuszniczych wobec Adolfa Hitlera i III Rzeszy Niemieckiej, z OUN - UPA i SS Galizien, że dobiegło ono kresu, wraz z zakończeniem ,,Operacji Wisła'' - 31 lipca 1947 roku. Niestety, ale tak wcale nie było. Jest to nie tyle mit, co zwykłe kłamstwo, mające na celu stopniowe oczyszczanie, przez banderowskich pseudo historyków, okupujące już praktycznie całkowicie, cały tzw. IPN i wszystkie bez wyjątku uczelnie wyższe w naszym kraju, by za pomocą tego, zgrabnie wytworzonego przez nich kłamstwa, które o ironio, bezrefleksyjnie i bez żadnego zastanowienia się, powtarzają dziś zupełnie bezmyślnie niemal wszyscy ci, mieniący się polskimi patriotami, gdy w rzeczywistości są jedynie użytecznym, dla banderowskiej piątej kolumny w Polsce i ich propagandy, idiotami powtarzającymi wykreowaną przez różnych Motyków, Hałagidów, Hryciuków i innych banderowskich i powolnych ich woli, polskojęzycznych kundli z tytułami naukowymi, przed ich nazwiskami, które w rzeczywistości, nie są warte funta przysłowiowych kłaków, którymi świadomie, bądź nieświadomie, co i tak niczego nie usprawiedliwia, robią kolejnym pokoleniom młodych Polaków melasę z ich mózgów, którzy już nijak, nie będą w stanie rozróżnić, co tutaj jest prawdą, a co kłamstwem. I o taki właśnie efekt zresztą, im wszystkim chodzi.

 

 

W znacznie wprawdzie zmniejszonym nasileniu, ale ludobójstwo to, dokonywane na naszym narodzie przez Ukraińców, trwało nadal, nie tylko już jak do tej pory ograniczone do ówczesnych województw - rzeszowskiego i lubelskiego, ale w wyniku przesiedlenia ukraińskiej ludności z Rzeszowszczyzny, Bieszczad i Lubelszczyzny, rozszerzyło jeszcze bardziej swój zasięg, na ziemie dopiero co przez Polskę odzyskane, a mianowicie na województwa olsztyńskie, gdańskie, bydgoskie, szczecińskie, a także nawet na część województwa wrocławskiego. Za przesiedlaną bowiem na te ziemie ludnością ukraińską, zgodnie z rozkazem prowydnyka tzw. ,,Kraju Zakierzońskiego'', podążyły bojówki UPA, a także owianej straszliwą ,,sławą'', bojówki Służby Bezpeky OUN - B, odpowiedzialne  i nadzorujące wcześniej bezpośrednio, ludobójstwo dokonane przez Ukraińców na Polakach, zamieszkałych na Wołyniu, Małopolsce Wschodniej, a do zakończenia ,,Operacji Wisła'', nadzorujące sotnie UPA i ukraińską ludność Rzeszowszczyzny i Lubelskiego, w eksterminacji polskiej ludności tych dwóch województw i usuwaniu z ich obszarów, wszelkich śladów polskości i polskiej obecności na tych ziemiach, które należały do Polaków od prawieków. Czyli nadzorowali dokładnie dalsze prowadzenie, przez banderowskich rezunów i ukraińską czerń, tego samego ludobójstwa na Polakach, jakiego dokonali wcześniej na tamtych ziemiach Rzeczypospolitej, a które teraz miało być rozszerzone na kolejne ziemie terytorium Polski, jak pożar rozprzestrzeniający się po lesie. 

 

 

Rozkaz Jarosława Starucha - Stiaha do wszystkich sotni UPA, terroryzujących do tej pory polską ludność Rzeszowszczyzny i Lubelszczyzny.

 

 

 

Jeszcze sześć lat temu, Ukraińcy mieszkający tutaj, na Warmii i Mazurach, gdzie dziś niestety stanowią już większość, całkowicie obcego nam żywiołu, nie kryjącego  też już obecnie w ogóle, swojej zoologicznej nienawiści do nas Polaków, jaką mieli do nas zawsze, a którą przez czterdzieści lat trwania PRL, udawało im się ukrywać pod gęstą zasłoną pozorów i udawania, wypierali się w żywe oczy tego, że oni tutaj na ziemiach dawnego województwa olsztyńskiego prowadzili, jakąkolwiek zbrojną działalność, przeciwko Polakom i Polskiemu Państwu, choć sami ich ,,historycy'' pisali już na początku lat dwutysięcznych, nie tylko nie kryjąc tego faktu, ale będąc wręcz dumni, że ich ojcowie i dziadkowie upuścili i na tych ziemiach znienawidzonym Lachom kolejne hektolitry ich krwi, co jednocześnie nie przeszkadzało i nadal nie przeszkadza, w piastowaniu im najwyższych stanowisk w tzw. ,,polskim'' IPN i dosłownym okupowaniu wszystkich najważniejszych stanowisk, na wszystkich również uczelniach wyższych w obecnej Polsce.



A tak o tym FAKCIE pisze Ich własny ,,historyk'' Ihor Hałagida, a mianowicie, że: ukraińskie sotnie UPA, bojówki Służby Bezpeky OUN -B, oraz polityczni nadzorcy tych pierwszych z OUN, zgodnie z rozkazem Jarosława Starucha - Stiaha, rozpoczęli wraz z przesiedlaną ludnością ukraińską, swoje przenosiny, dokładnie na te ziemie, na które repatriowano tę właśnie ukraińską ludność, za którą niemal natychmiast podążyli, aby nadal mieć wśród niej swoje zaplecze, w kontynuacji swoich bandyckich działań, przeciwko narodowi i państwu polskiemu. Co więcej Hałagida stwierdza, że ówczesne polskie kierownictwo państwowe, już wtedy doskonale zdawało sobie z tego faktu sprawę i wydało odpowiednie polecenia, jeszcze tuż przed samym rozpoczęciem się Operacji Wojskowej Wisła, wszystkim bez wyjątku strukturom terenowym polskich służb porządkowych i bezpieczeństwa, by te prowadziły nieustanny nadzór nad środowiskami ludności ukraińskiej, przesiedlonej na te tereny, i rozpracowywały je w ramach działań operacyjnych, likwidując w zarodku wszelkie próby odradzania się na tych nowych ziemiach Polski, jakichkolwiek struktur ukraińskiego integralnego nacjonalizmu, który stanowił wtedy, a dziś stanowi jeszcze większe, bo śmiertelne już obecnie zagrożenie, dla dalszego państwowego, narodowego, a przede wszystkim biologicznego istnienia  Polaków, jako jednej wspólnoty narodowej.



„Stwierdzono, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, których oś­rodek masowy w Polsce [chodzi o kierownictwo OUN tzw. „Zakerzońskiego Kraju”, który w nomenklaturze ukraińskiego podziemia oznaczał tereny znajdujące się po 1944 r. na zachód od „linii Curzona” zamieszkałe w zwartej masie przez ludność ukraińską - I.H.] w woj. rzeszowskim i lubelskim, [prze]prowadza na terenie tych województw akcje zbrojne, a na terenie całego kraju [prowadzi] szeroko zakrojoną akcję szpiegowską i sabotażową z polecenia i na korzyść swego dysponenta - wywiadu amerykańskiego. [...] W związku z przeprowadzanymi operacjami wojskowymi i wysiedleńczymi przeciwko Ukraińcom na terenie województw rzeszowskiego i lubelskiego, są już wypadki przerzucania się na tereny innych województw działaczy ukraińskich, które niewątpliwie spotęgują się. Należy skrzętnie wyłapywać tych działaczy i odsyłać do danych WUBP skąd przybyli” - pisał w wydanej tuż przed początkiem akcji „Wisła”, bo 25 kwietnia 1947 r. dyrektor III Departamentu MBP Józef Czaplicki do podległych m u struktur terenowych. Dokument ten wydaje się wskazywać, że funkcjonariusze MBP zajmujący się rozpracowaniem ukraińskiego podziemia dosyć trafnie odczytywali zamiary przywódców OUN na terenie Polski, bo latem (w lipcu lub sierpniu) 1947 r. rzeczywiście Jarosław Staruch „Stiah” wydał odpowiednią instrukcję dotyczącą tego zagadnienia. Jak wynika ze złożonych w 1948 r. zeznań Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, „Stiah”, formułując wytyczne w sprawie reorganizacji (de facto likwidacji) ukraińskich struktur, polecił też zorganizować siatkę podziemia na terenach, na które wysiedlono ludność ukraińską. Dotychczas niestety nie udało się odnaleźć oryginalnego tekstu tego rozkazu - znany jest on jedynie z tłumaczeń i odpisów sporządzonych przez funkcjonariuszy MBP10. Z materiału tego wynika, że Staruch polecał członkom podziemia „osiedlać się w centralnych ośrodkach życia politycznego i gospodarczego. Zalegalizować się. Znaleźć pracę [i rozpocząć] normalne życie. Wejść w środowisko tak, ażeby niczym nie zwracać na siebie uwagi”. W nowym miejscu osiedlenia członkowie podziemia winni byli prowadzić skryty wywiad, przestrzegać tajemnicy, a „na wypadek utracenia kontaktów nie [...] zapominać o swej narodowej godności i obowiązku pracy dla sprawy wyzwoleńczej naszego narodu”.

 

 

Na Warmię i Mazury w 1947 r. przybyło kilka oddziałów, które być może uznać można za kontynuację partyzantki ukraińskiej z regionów południowo - wschodnich. Wyróżniało je przede wszystkim to, że grupy te przybyły w sposób zorganizowany, informując zwierzchników o odejściu i miały (przynajmniej w założeniu) utrzymywać ze sobą kontakt.
 

 

Jako pierwszą z takich grup wymienić należy przede wszystkim nieduży,
siedmioosobowy oddział Mikołaja Tarabana „Tuczy” z kurenia Jana Szpontaka „Zaliźniaka” . Grupa ta była bardzo ruchliwa (manewrowała na terenie kilku powiatów). Dlatego mimo wysiłków KBW, MO i UB, władzom nie udało się jej osaczyć. W walkach z tym oddziałem zginął jeden funkcjonariusz UB, dwóch milicjantów i jeden żołnierz. 



Największy jednak wpływ na „nasycenie” - jeżeli można użyć tego słowa - Warmii i Mazur ukraińskim i podziemnymi „quazi-oddziałami” miał Eugeniusz Prirwa „Sztendra” - prowidnyk III Okręgu OUN i jeden ze współtwórców porozumienia UPA-WiN w 1946 r. Dlatego też jem u i jego ludziom przyjrzeć się należy nieco dokładniej.

 

 

Jesienią 1947 r. Sztendera z polecenia kierownictwa „Zakerzońskiego Kraju” przeprowadzał demobilizacje organizacji na południowym Podlasiu. Wykonawszy to zadanie, zebrał on przybyłych z powiatu hrubieszowskiego niedobitków (około 40 osób - partyzantów i członków siatki cywilnej). Kilkunastu z nich zdecydowało się wyruszyć na ziemie zachodnie (m.in. Piotr Łahoda „Hromowyj”, „Chmełyk” (N.N.), „Chmel” (N.N.), „Burak” (N.N.), Wasyl Kral „Czaus”). Większość z nich została w okresie późniejszym aresztowana. Jeszcze w trakcie wykonywania tych zadań wydzielił on pięcioosobową grupę, która w listopadzie 1947 r. odeszła z bronią na północ w nadziei odnalezienia tam przesiedlonych w ram ach akcji „Wisła” rodzin.

 


Sam „Prirwa” z pozostałymi m u ludźmi (pod komendą miał wówczas 26 osób) zamierzał przezimować na Podlasiu, udając - podobnie złożona z miejscowych konspiratorów grupa Stefana Szewczuka „Maksyma” - oddział polskiego podziemia. Rozpoczęto w związku z tym przygotowywanie ziemianek i magazynowanie żywności, jednak częste obławy oraz kilka potyczek, które Ukraińcy stoczyli - w ich wyniku m.in. we wsi Zawada pow. Janów ranny został „Łys” (N.N.), zaś 16 listopada 1947 r. w strzelaninie w lesie niedaleko Parczewa zginął „Czumak” (N.N.) - zmusiły ich do zmiany planów. W początkach grudnia 1947 r. podjęto decyzję m arszu na Mazury. 10 grudnia 1947 r. „Prirwa” podzielił swych podkomendnych na trzy grupy: pod swoją komendą pozostawił 8 osób, oddział dowodzony przez Aleksandra Dejnekę „Skoworodę” liczył 8 osób, zaś grupa Tymoteusza Hawałko „Szepela” - 9 osób. „Szepel” ze swymi ludźmi skierował się na Sokołów i Siedlce, zaś grupy „Prirwy” i „Skoworody” (mimo podziału wyruszyły one wspólnie i do końca już się nie rozłączały) na Międzygórz i Drohiczyn.

 


„Sam nasz rajd wypadł w zły czas - był to już, można powiedzieć, początek zimy, chociaż w tym roku zima ostatecznie „ustabilizowała się” dopiero w miesiącu lutym 1948 roku. Mimo tych niesprzyjających warunków w ostatnich dniach grudnia 1947 roku grupa „Prirwy” znalazła się na terenie powiatu kętrzyńskiego.

 

 

30 grudnia 1947 r. kwaterujący oddział został zaskoczony przez obławę KBW i UB. W wyniku półgodzinnej wymiany ognia Ukraińcom udało się bez strat przebić a następnie oderwać od pogoni. Straty KBW wynosić miały dwóch zabitych. W następnych dniach „Prirwa” i jego ludzie skierowali się ku polsko-sowieckiej granicy, gdzie w okolicach Skandawy odnaleźli znanych im ukraińskich przesiedleńców z Chełmszczyzny, zaś 6 stycznia nawiązali kontakt z „Szuhajem”, „Subotą” i „Sławkom”, którzy byli wysłani z Podlasia na te tereny jeszcze w listopadzie 1947 r. 

 

 

Nie wszystkim jednak upowcom udało się niepostrzeżenie zakonspirować.  2 stycznia 1948 r. we wsi Montowo pow. Mrągowo przez grupę funkcjonariuszy UB i MO zaskoczona została wspomniana wyżej grupa Tymoteusza Hawałko „Szepela”. Podczas akcji zginęło 7 Ukraińców, a 2 zdołało uciec. Poza „Szepelem ” zginęli wówczas Włodzimierz Melnyczuk „Jaseń”, „Błakytnyj” (N.N.),



„Krywonis” (N.N.), „Zajczyk” (N.N.), „Zaporożeć” (N.N) i Michał Ralko „Wirnyj”. Z pułapki wydostali się natom iast Grzegorz Fiedura „Kuczeriawyj” i „Łys” (N.N.). W wyniku wymiany ognia jeden milicjant został zabity na miejscu, jeden ciężko ranny zmarł w szpitalu. ( Tym milicjantem zabitym wówczas przez ukraińskich ludobójców z OUN - UPA, był Bolesław Krawczyński – Syn Stanisława, ur. 24. 10. 1924 rok. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 03. 01. 1948 roku, w miejscowości Montowo, wówczas powiat Nowe Miasto Lubawskie. O drugim milicjancie, który zmarł ponoć w wyniku odniesionych ran, niestety brak jest dzisiaj informacji, na skutek masowego niszczenia akt i dokumentów z tamtych czasów, przez zatrudnionych w polskich archiwach i IPN, ukraińskich nazistów - dopisek Jacek Boki ) Według innej wersji wydarzeń, Ukraińcy którzy wówczas zginęli, popełnili samobójstwo po nieudanej próbie przebicia się z okrążenia.

 

 

W połowie stycznia w nieznanych okolicznościach aresztowany przez UB został Piotr Szawuła „Kropywa”, który wskazywał znane m u kryjówki partyzantów. Wysłanym tam grupom KBW i UBP udało się m.in. osaczyć 25 stycznia 1948 r. kilku upowców w kryjówce w Gudzikach pow. Kętrzyn. W wyniku wymiany ognia, w czasie której zginął (według innych źródeł popełnił samobójstwo) „Subota”, pozostała czwórka - Paweł Ciona „Łewko”, Wasyl Jurkiw „Kłen”, Michał Kokocki „Czumak” i Roman Tytar „Wołodar” została aresztowana. W następnych dniach miejscowy PUBP i WUBP dokonały aresztowań wśród okolicznej ludności ukraińskiej, oskarżając zatrzymanych o współpracę z podziemiem. ( Bynajmniej nie bezpodstawnie! - dopisek Jacek Boki )

 

 

Ukraińscy bandyci z OUN - UPA, dowodzeni przez Jewhena Sztenderę - Pryrwę, terroryzowali polską ludność całego praktycznie ówczesnego województwa olsztyńskiego, a w szczególności przyjemności spotkania z tymi rezunami, doświadczyli szczególnie mieszkańcy ówczesnych powiatów Mrągowskiego, Nowe Miasto Lubawskie, Morąg, Bartoszyce. Ale nie byli oni jedynymi, którzy już wówczas chcieli zaprowadzić na tych ziemiach ich własną, w miejsce Polski, swoją wyśnioną samostijną Ukrainę, i nie było to tylko, jak to wielu się dziś wydaje, jakieś urojone zagrożenie dla podnoszącego się dopiero, ze straszliwej pożogi wojennej narodu i państwa polskiego, ale jak najbardziej realne.



Znacznie częściej członkowie ukraińskiego podziemia docierali na ziemie zachodnie i północne pojedynczo. Tak było chociażby w przypadku Michała Snihura „Lisowoho” z II Okręgu OUN, którem u udało się dotrzeć na Mazury jesienią 1947 roku (po drodze, 26 września 1947 roku, w przypadkowej wymianie strzałów z funkcjonariuszami MO w Tuży Wielkiej powiat Działdowo, zginął idący z nim Jan Moskalik „Mak”, zaś krewny Aleksander Snihur - „Ekonom” był aresztowany). Dotarłszy na miejsce Snihur odnalazł znajomych u dawnych mieszkańców Werchraty w leżących w powiecie lidzbarskim wsiach Pietraszewo (rodzina Józefa Łesia) i Marzyn (rodzina Jan a Smuta), gdzie ukrywał się do 1950 roku, to jest do nawiązania kontaktu z emisariuszami z zachodu. 

 

 


Jan Golec z kolei, w swoim obszernym opracowaniu z 1983 roku, zatytułowanym ,,Podziemie zbrojne na Warmii i Mazurach w latach 1945-1948 : z badań nad genezą, strukturą i działalnością'', które zostało opublikowane w periodyku ,,Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 425-453'', w rozdziale zatytułowanym: ,,Podziemie zbrojne na Mazurach w latach 1945-1948'', pisze:

 

 

,,W wyniku akcji „Wisła” niedobitki OUN i UPA przeniosły swą działalność na ziemie zachodnie i północne, zalegalizowani członkowie utrzymywali nadal kontakty, tworzyli bandy działające do lat pięćdziesiątych. Latem 1947 roki na terenie powiatu lidzbarskiego stwierdzono działalność grupy OUN pod kierownictwem Michała Snihura, pseudonimy „Zenit”, „Ekonom”. Grupa ta została wkrótce rozbita, część członków aresztowano, pozostali zbiegli na Zachód. W lipcu 1947 r. w Małdytach (pow. morąski) zorganizowano rejon OUN, w skład którego weszły kuszcz powiatu morąskiego i kuszcz powiatu braniewskiego.''
 

 

,,Struktura organizacyjna rejonu OUN w Małdytach (pow. morąski)ss: dowódca rejonu Andrzej Medyk, komendant kuszczu na pow. braniewski Piotr Mozol, komendant kuszczu na pow. morąski Włodzimierz Kliszcz; komendant placówki gminnej w Pieniężnie i Szczepkowie Michał Olcha, komendant placówki gminnej w Perkach Wł. Werychowski, komendant placówki w Kornelach S. Klepczyk; komendant placówki w Małdytach R. Klisz, komendant placówki w Plejtenach J. Szczurko. Kuszcz był jedną z najmniejszych komórek nacjonalistycznego ukraińskiego podziemia n a terenie Polski. Należały do niego 4 do siedmiu wsi, a niekiedy, jak w Olsztyńskiem, dwie lub 3 wsie. (Kuszcze organizowały swoje własne terytorialne bandy zbrojne, które działały samodzielnie, bądź współdziałały z innym i grupami UPA).''
 

 

,,OUN w powiecie morąskim liczył 24 członków, wszyscy pochodzenia chłopskiego. Organizacja nie miała wyposażenia technicznego, a jej działalność sprowadzała się do odbywania szkoleń i werbowania nowych członków. Również działalność OUN w powiecie braniewskim znajdowała się w stadium początkowym. Przygotowywano plany napadów na posterunki milicji i urzędy państwowe, w tym celu gromadzono broń i amunicję. W momencie likwidacji przez organa bezpieczeństwa liczyła 26 członków.''
 

 

 

W latach 1947—1948 na Warmii i Mazurach prowadziły działalność na ­
stępujące grupy UPA:


— „Jasenia”, dowódca Wł. Mileniczuk, licząca 18 osób,


— „Klisza”, dowódca Wł. Klisz, 31 osób,


— „Kucharczuka”, dowódca M. Kucharczuk, 15 osób,


— „Nieczaja”, dowódca G. Harasym, 5 osób,


— „Olchy”, dowódca Michał Olcha, 20 osób,


— „Pryryw y”, dowódca Eugeniusz Sztandera, 42 osoby,


— „Tuczy”, dowódca Michał Semszyn, 8 osób,

 

— „Wrony”, dowódca (imię nieznane) Wiśniewski, licząca 4 osoby
 

 

 

Liczebność ukraińskiego podziemia politycznego i zbrojnego na Warmii i Mazurach szacuje się na około 200 osób. Z materiałów WUBP w Olsztynie wynika, że organa bezpieczeństwa publicznego na terenie Olsztyńskiego ujawniły w 1947 roku 375 osób, które należały do band UPA bądź z nim i współpracowały, ale nie wszystkie osoby kontynuowały przestępczą działalność, część z nich po przesiedleniu zerwała kontakty z podziemiem ukraińskim.

 

 


Największą aktywność przejawiały grupy „Pryrwy” i „Tuczy”. Grupa „Pryrywy” na teren województwa olsztyńskiego przybyła z województwa lubelskiego. Liczyła 42 osoby podzielone na 6 grup obejmujących zasięgiem działania powiaty: bartoszycki, kętrzyński, mrągowski i ostródzki. Za miejsca schronienia służyły mieszkania współpracowników, bunkry budowane w lasach i stodołach. W okresie działalności od grudnia 1947 r. do lutego 1948 roku dwukrotnie atakowano grupy operacyjne wojska i milicji. W wyniku starć zbrojnych zginęło dwóch członków bandy, jeden został ranny, a pięciu ujęto. Po częściowym rozbiciu grupa „Pryrwy” przeniosła się na tereny województw zachodnich, a następnie przedostała się na Zachód.

 

 

 

Grupa „Tuczy” powstała w 1944 r. w powiecie jarosławskim (woj. rzeszowskie). W lutym 1946 r. stoczyła walkę z oddziałem WP, w wyniku której śmierć poniosło 40 żołnierzy. W połowie 1947 r. banda została rozwiązana, część członków przeszła na tereny Związku Radzieckiego, a pozostałe grupy wyjechały na Ziemie Odzyskane. W listopadzie 1947 roku „Tucza” ponownie zorganizował ośmioosobową grupę na terenie województwa olsztyńskiego. Dokonywała ona napadów rabunkowych w powiatach biskupieckim, braniewskim, lidzbarskim, nidzickim, olsztyńskim i szczycieńskim. Członkowie bandy ukrywali się u współpracowników, na terenie Olsztyńskiego posiadali 14 melin. We wsi Gorkowo (pow. biskupiecki), w bunkrze zbudowanym pod stodołą­, miał swoją kwaterę dowódca, tutaj również mieścił się jeden z magazynów broni i amunicji, drugi w miejscowości Tejstym y (pow. biskupiecki). Grupa „Tuczy” zamordowała trzech milicjantów, ograbiła z pieniędzy, żywności i inwentarza żywego 25 polskich osadników

 

 

Podziemie ukraińskie na Warmii i Mazurach zostało zorganizowane najpóźniej. Członkowie band ukraińskich pochodzili z rodzin chłopskich o bardzo niskim poziomie wykształcenia ogólnego, często nie umieli czytać i pisać. Na teren Olsztyńskiego część z nich przybyła legalnie w ramach akcji „Wisła”, natomiast członkowie zdekonspirowanych band przedostawali się pieszo lub przygodnie napotkanym i środkami lokomocji. Grupa „Nieczaja” z województwa rzeszowskiego do olsztyńskiego przedostała się pieszo. Szli nocą natomiast w dzień ukrywali się w lasach. W czasie dwumiesięcznego przemarszu na te­ren województwa olsztyńskiego nie dokonywali napadów rabunkowych, a jedynie wymuszali żywność u gospodarzy, po czym ruszali w dalszą drogę. Bandy UPA działały z reguły w małych kilkuosobowych grupach, całością przeprowadzano tylko większe akcje. Pozbawione naturalnego, szerokiego zaplecza i kontaktów w Olsztyńskiem mogły jedynie dokonywać drobnych, ale dokuczliwych aktów terroru i rabunku.

 

 

Działalność nacjonalistów ukraińskich uwarunkowana była osiedleniem na tych terenach mniejszości ukraińskiej. Wykorzystując początkową słabość władzy ludowej, wynikającą z procesu jej organizowania, poparcie ludności ukraińskiej oraz sprzyjające warunki terenowe, bandy UPA poprzez działalność terrorystyczno - zbrojną hamowały proces stabilizacji polityczno-ekonomicznej na Warmii i Mazurach.
 

 

Ostatnich kilkunastu ukraińskich zbrodniarzy z OUN - UPA, prowadzących na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego, swoją bandycką, zbrodniczą, antypolska działalność terrorystyczną, wymierzoną wobec polskich mieszkańców Warmii i Mazur oraz w struktury podnoszącego się dopiero, po ogromnych zniszczeniach wojennych, państwa polskiego, ujawniło się dopiero w 1956 roku, zaś ostatnią kilkuosobową bojówkę UPA, najdłużej działającą zarówno na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego, jak też i na terenie całej ówczesnej Polski, zlikwidowano dopiero wiosną 1957 roku. I od tego dopiero czasu, możemy mówić o całkowitym zakończeniu ukraińskiego ludobójstwa na narodzie polskim, a nie roku 1947, który był tylko najważniejszym etapem, w drodze co całkowitego zakończenia terrorystycznej, zbrodniczej działalności ukraińskich nazistów w odrodzonej Polsce.


 

Opowiadanie więc dzisiaj, przez różnych samozwańczych, rzekomych znawców i ekspertów tematu ukraińskiego ludobójstwa na narodzie polskim, wierutnych, wręcz niewyobrażalnych w swojej treści bredni, że ludobójstwo to dobiegło swego końca, wraz z zakończeniem wojskowej ,,Operacji Wisła'' 31 lipca 1947 roku, w obliczu zupełnie tym tzw. ,,znawcom i ekspertom'' z ,,Bożej łaski'', ma tyle samo wspólnego z faktami, co lądowanie amerykanów na Księżycu w 1969 roku. I nie wytrzymuje żadnej krytyki w starciu z rzeczywistymi faktami, że od zakończenia ,,Operacji Wisła'', do jego całkowitego ustania na terytorium Rzeczpospolitej, była jeszcze bardzo daleka droga!

 

 

Ludzie ci powtarzający od lat tuż przed każdym, kolejnym 11 lipca, rocznicą Apogeum Ukraińskiego Ludobójstwa Polaków na Wołyniu, nie mają w rzeczywistości, nie tylko jakiegokolwiek pojęcia o tym co mówią i twierdzą z tej prostej przyczyny, iż nie posiadają żadnej większej wiedzy na ten temat, poza tą, która sprowadza się do recytowania co roku, tych samych komunałów, frazesów i sloganów, którymi pokrywają swoją ignorancję, a która to frazeologia ma za zadanie, nie wyświetlenie żadnej pełnej prawdy w tej kwestii, ale jedynie wywołać chwilowe wrażenie, na obecnej polskiej gawiedzi, że oto ci, którzy najgłośniej o tym krzyczą, to muszą przecież być ekspertami w tej dziedzinie z najwyższej półki, no bo jakże mogłoby być inaczej? I nawet nie dostrzegają, że oni sami też, gdyby ich zapytać co nowego może w tym roku ci ,,eksperci'' im objawili na ten temat, również powtórzą te same sofizmaty, które słyszeli obecnie, nawet nie zastanawiając się, że to samo mówiono im już rok wcześniej,  a nawet i dwa lata temu i w latach jeszcze wcześniejszych. I pobrzmiewa w tej hucpie, uprawianej dorocznie, przez tych samozwańczych ,,znawców tego tematu i ekspertów'' co się zowie, że gdyby nagle ktoś z tego tłumu ich słuchaczy wykrzyknął, że plotą bzdury, powtarzając w kółko to samo, bo tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia na ten temat z powodów gigantycznych luk w ich wiedzy, której przez całe lata nie tylko nie uzupełnili, ale nawet nie mają zamiaru zrobić tego kiedykolwiek, no bo właściwie po co, skoro gawiedź zadowoli się tym co zawsze i jeszcze uzna ich za niezłomnych bohaterów, walczących nieustannie o prawdę. Dlatego właśnie ograniczają się rok w rok do powtarzania w kółko tego samego. I tak się na tym wiozą, uchodząc wśród ignorantów i totalnych tumanów, jeszcze większych od nich samych, za wybitnych znawców, czegoś, o czym na dobrą sprawę, w ogóle nie mają żadnego pojęcia.



Podsumowując, ten ich żenujący, trwający w dodatku od prawie 10 lat kabaret, który odstawiają, bez cienia najmniejszego wstydu i zażenowania, można to co robią spuentować, słowami pewnego mojego kolegi, który kilkanaście lat temu, oglądając ze swoimi rodzicami, jakiś program w TV, w którym produkowali się jacyś podobni eksperci, tylko w innych tematach, po kilkunastu minutach w końcu nie wytrzymał tych bredni płynących z telewizyjnego ekranu, z ust profesorskich ekspertów, wstając z fotela, żeby wyjść z pokoju i nie katować się dalszym wysłuchiwaniem ich kretyństw, wypalił do rodziców, że... NIE MOŻE JUŻ DALEJ SŁUCHAĆ TYCH BARANÓW, WYGADUJĄCYCH TAKIE BREDNIE. Na co jego mam odwróciła się i odpowiedziała mu słowami, które jeszcze bardziej przybiły go niemal do samej podłogi, gdy usłyszał: Ależ synku, co Ty mówisz? Przecież idiotów nie pokazywaliby w telewizji? I tak samo ma się rzecz z tymi ,,ekspertami'' od ukraińskiego ludobójstwa, którymi na tydzień przed, do 11 lipca internet jest dosłownie zalany, niczym wody potopu, ponownie zalewające całą ziemię, w podobie do wszystkich telewizji głównego rynsztoka, obsadzonych ,,ekspertami'' od wszystkiego, podobnymi do nich, którzy w tych wszystkich telewizjach, mówią dokładnie to samo, co ci antysystemowi ,,eksperci'', od ukraińskiego ludobójstwa naszych rodaków na Kresach. I tak to przedstawienie toczy się od lat, nie po to wcale, żeby dojść do prawdy i jej pełnię wyświetlić Polakom, ale żeby jedynie gonić króliczka i to tak, by go tylko nigdy nie złapać. I o to w tym wszystkim dokładnie chodzi. Więc czego tu jeszcze moi drodzy nie rozumiecie?

 

 

A oto lista imienna 10 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, 1 funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa i 5 rolników, poległych i zamordowanych przez bandy UPA na Podlasiu, województwach olsztyńskim, gdańskim, bydgoskim i szczecińskim. Na ziemiach północno - wschodniej, północnych i zachodnich rubieżach naszej Ojczyzny. Raczej daleko od ich Ukrainy. Lista ta zawiera tylko 16 nazwisk, jakie udało mi się ustalić, dzięki przypadkowo kupionej w internecie książce z roku 1970, zawierającej grubo ponad tysiąc nazwisk milicjantów, żołnierzy Wojska Polskiego, KBW, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, oraz zwykłych szarych ludzi, w tym również listonoszy, zamordowanych w latach 1944 - 1956 przez tzw. ,,podziemie niepodległościowe'' oraz ukraińskich rezunów z OUN - UPA, których nazwiska tych banderowskich morderców Polaków stanowią 1/3 tej publikacji, która o ironio, jest dzisiaj pozycją wręcz bezcenną, dzięki której możemy dotrzeć do prawdy, wziąwszy pod uwagę, że ŻADEN zwykły szary Polak, jak się okazuje, nie ma prawa, do wglądu, do jakichkolwiek dokumentów, i to tych całkowicie jawnych, z tamtych czasów. Lista ta zawiera nazwiska tylko 16 Polaków, jakie udało mi się ustalić, dzięki tej publikacji, którzy polegli i zostali zamordowani w walkach z bandami UPA na ziemiach odzyskanych północnej Polski, i jest niepełna i takową pozostanie, gdyż prawdziwa liczba Polaków zamordowanych tutaj przez ukraińskich nazistów w latach 1945 - 1957, jest w rzeczywistości o wiele dłuższa, jednak tacy ludzie jak ja i do mnie podobni, którzy szukają faktów, a tym samym prawdy, nigdy nie będą mieli żadnego dostępu do jakichkolwiek archiwów w obecnej Czeciej Erpe, które są dzisiaj wszystkie już w rękach Ukraińców, i jak powiedział to w jednej ze swoich niedawnych wypowiedzi profesor Czesław Partacz, ogromna większość dokumentów, jakie znajdowały się w tychże archiwach na temat ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na ziemiach polskich, została zniszczona lub po prostu dostała przysłowiowych nóg i dosłownie wyparowała. Tak więc rzeczywistej liczby Polaków zamordowanych przez banderowców na Podlasiu, województwach olsztyńskim, gdańskim, bydgoskim, szczecińskim i wrocławskim, nie poznamy niestety już nigdy. Ale przynajmniej te 16 nazwisk, nie zginie w otchłani zapomnienia.

 

 

Żeby nikt mi jednak nie opowiadał bzdur, że sobie coś wymyśliłem, to usłyszałem takie, a nawet jeszcze bardziej interesujące słowa w rozmowie telefonicznej, jaką przeprowadziłem z kierownikiem, jednego z wydziałów oddziałowego IPN w Gdańsku.

 


No i jak to niewiele trzeba było fatygi, żeby dowiedzieć się, a właściwie potwierdzić tylko swoje logiczne rozumowanie dowodowe,  że... JAKO OBYWATEL TEGO PAŃSTWA W JEGO OBECNEJ FORMIE... NIE POSIADAM ABSOLUTNIE ŻADNEGO PRAWA DO WGLĄDU, DO JAKICHKOLWIEK ARCHIWALIÓW W IPN, DO KTÓRYCH WGLĄDU, JAK SIĘ OKAZUJE MA TYLKO I WYŁĄCZNIE BARDZO WĄSKA GRUPA WYBRAŃCÓW, KTÓRYM JAKO JEDYNYM UMOŻLIWIA TO OBECNA USTAWA O IPN.



Zapytałem więc Pana Karola Lisickiego z IPN Gdańsk, czy jako zwykły, prosty obywatel Polski, naprawdę nie mam prawa dostępu do tych ,,tajemnych'' dokumentów z tamtych czasów, które żadną tajemnicą być przecież nie powinny, albowiem dotyczą one historii mojej Ojczyzny?  Więc dlaczego, z jakiego powodu są one dostępne tylko dla wąskiego grona wybrańców i kto decyduje o tym, kto do tego grona może należeć? Czy ta bariera została wprowadzona zupełnie celowo, żeby dzięki temu prostemu zabiegowi... MOGLI ONI PISAĆ NAM NA NOWO HISTORIĘ TAKĄ, JAKĄ CHCĄ?


 

I odpowiedź, jaką usłyszałem, była dosłownie ROZBRAJAJĄCO SZCZERA I TO DO PRZYSŁOWIOWEGO BÓLU, UDZIELONA NIEMAL ZE SŁABO SKRYWANYM ZADOWOLENIEM... ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE TAK, PRZECIEŻ PAN O TYM DOBRZE WIE. I KOMU, JAK KOMU, ALE PANU, CHYBA NIE POWINIENEM TEGO TŁUMACZYĆ?



Podziękowałem uprzejmie Panu Lisickiemu, za bardzo wyczerpującą i zarazem sprowadzającą mnie z obłoków resztek iluzji, jakie jeszcze żywiłem, na twardą ubitą ziemię, będąc mu naprawdę wdzięczny przynajmniej za to, że był ze mną po prostu zwyczajnie szczery, co dziś u funkcjonariuszy frontu ideologicznego tej instytucji, jest rzeczą, co tu dużo mówić zupełnie dziś niespotykaną. A mnie się trafił rodzynek. Taki ze mnie farciarz.


 

Tak więc wszelkiego rodzaju wypracowania i to na jakikolwiek temat, produkowane w tym ich Goebbelsowskim Ministerstwie Prawdy od 27 lat, których wytwarzaniem trudzą się w takim pocie czoła, na użytek zupełnych IDIOTÓW, SĄ MNIEJ WARTE, NIŻ PAPIER, NA KTÓRYM JE WSZYSTKIE PRZEZ 27 LAT WYDRUKOWANO. MAJĄ BOWIEM WYŁĄCZNIE WARTOŚĆ MAKULATURY, ZA KTÓRĄ NIKT DZISIAJ, BY NIE KUPIŁ NAWET SUCHEJ BUŁKI.


 

Jak widzicie wystarczył jeden telefon do tej instytucji, by od nich samych, uzyskać wypowiedziane ich własnymi ustami, bez owijania w bawełnę, otwarte, zupełnie szczere wyznanie, potwierdzające tylko jedynie, że od 27 lat mają was wszystkich za bezmózgich, bezrefleksyjnych debili, w czym jak się okazuje, nie tylko się nie mylą, ale co więcej mają stu procentową pewność, że mogą zupełnie spokojnie, i to bez żadnej obawy o wtopę, robić wam nadal kisiel w dzbanach, przez choćby kolejne 50 lat, a wy jeszcze nie tylko im za to podziękujecie i zapłacicie, za produkowane przez nich czytanki dla kretynów, ale będziecie jeszcze ich bronić do końca świata i jeden dzień dłużej, jak to się zawsze tak dzieje u ludzi, stoczonych do cna przez syndrom sztokholmski, którzy swoich katów, uznają za niewinne ofiary. Tak właśnie jest dzisiaj z Wami, moi drodzy rodacy. Czas najwyższy spojrzeć dobrze w lustro, czy zwierciadłu przypadkiem na wasz widok nie zbiera się na wymioty. 



Ale tak to już jest, gdy zrezygnowało się w życiu z samodzielnego używania własnego mózgu i rozumu, w który przecież każdego człowieka wyposażył sam Stwórca. Dlaczego więc odrzucacie gremialnie Jego Największy dar, który wam dał i to za darmo?

 


1. Bolesław Krawczyński – Syn Stanisława, ur. 24. 10. 1924 rok. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 03. 01. 1948 roku, w miejscowości Montowo, powiat Nowe Miasto Lubawskie, z rąk UPA.


2. Dereńczuk Stanisław - Syn Jana, data urodzenia: 25-05-1927 roku. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 20. 05. 1948 roku, w miejscowości Świętajno, powiat Szczytno, z rąk UPA.

 

3. Sosnowski Czesław - Syn Wiktora, ur. 11. 04. 1911 rok. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 20. 05. 1948 roku, pod Ostródą, województwo Olsztyńskie, z rąk nie ustalonej do dziś bojówki reakcyjnego podziemia. (Najprawdopodobniej bojówki UPA)


4. Cichocki Ryszard - Syn Franciszka, data urodzenia: 05-05-1929 roku. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 20. 05. 1948 roku, w miejscowości Świętajno, powiat Szczytno, z rąk UPA. 


5. Król Marcin – Syn Michała, data urodzenia: 10-10-1906 roku. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 08. 04. 1948 roku w miejscowości Ramsowo, powiat Olsztyn, z rąk UPA. 


6. Jan Knop - Syn Wincentego, ur. 09-06-1925 roku, w Łodzi. Funkcjonariusz MO. Poległ 20. 03. 1946 roku, w miejscowości Łostowice, powiat Pruszcz Gdański, z rąk członka bojówki UPA. 


7. Kwieciński Józef – Syn Józefa, ur. 08-02-1924 roku, Twarożnica, powiat Chojnice. Funkcjonariusz MO. Członek PPR. Poległ 29. 04. 1946 roku, w powiecie Chojnice z rąk UPA. 


8. Malik Henryk – Syn Czesława, ur. 09. 09. 1926 rok. Członek PPR. Funkcjonariusz UBP. Poległ 07. 05. 1945 roku, Chwarstnica – Wirów, powiat Gryfino, z rąk UPA. 


9. Jan Kuszneruk - Syn Mikołaja, ur. 04-08-1913 roku, w miejscowości Hrud, powiat Biała – Podlaska. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 19. 04. 1945 roku, w Rokitnie, powiat Biała Podlaska, z rąk UPA. 


10. Płażuk Mikołaj – Syn Stanisława, ur. 14. 02. 1916 rok, ZSRR. Członek PPR. Funkcjonariusz MO. Poległ 24. 07. 1946 roku, w miejscowości Jabłeczna, powiat Biała Podlaska, z rąk UPA. 


11. Kulig Henryk – Syn Bronisława, ur. w 1916 roku, w miejscowości Roskosz, powiat Biała Podlaska. Rolnik. Poległ 05. 04. 1947 roku, w powiecie Biała Podlaska z rąk UPA. 


12. Doroszczuk Prokop – Syn Jana, ur. 10. 02. 1892 rok w ZSRR. Rolnik. Poległ 16. 01. 1946 roku, w miejscowości Olszanki, powiat Biała Podlaska, z rąk UPA. 

 

13. Sztobiecki Konstanty. Rolnik. Poległ 22. 09. 1947 roku, w miejscowości Wołoczki, powiat Biała Podlaska, z rąk UPA.

 

14. Zabielski Stanisław - Syn Jana, ur. 01. 01. 1916 roku, w Kocku, powiat Łuków. Funkcjonariusz MO. Poległ 13. 02. roku, w powiecie Biała Podlaska, z rąk UPA.

 

15. Zaręba Jan - Syn Aleksandra, ur. 27. 09. 1899 roku. Rolnik. Poległ 17. 09. 1947 roku, w Międzylesiu, powiat Biała Podlaska, z rąk UPA. 

 

16. Zaręba Marian - Syn Mieczysława, ur. 15. 04. 1922 roku, w miejscowości Studzieniec, powiat Skierniewice. Poległ 22. 03. 1946 roku, w miejscowości Biała Podlaska, z rąk UPA.





GRUPY DYWERSYJNE OUN - UPA, DZIAŁAJĄCE NA TERYTORIUM POLSKI W LATACH 1948 - 1955

 

 

,,Dla organów bezpieczeństwa rozpracowujących OUN i UPA, przed akcją ,,Wisła'' i w czasie jej trwania, było od samego początku wiadomym, że nawet po likwidacji sztabu krajowego prowydnyka w Polsce, centrala OUN, nie zrezygnuje ze swojej dalszej działalności w Polsce, na Ukrainie i w ZSRR. Przedsięwzięto więc zawczasu odpowiednie kroki.


Po likwidacji 17 września 1947 roku sztabu Jarosława Starucha - Stiaha i rozwiązaniu pozorowanej czoty UPA ,,Czumak'', która spełniła swoje zadanie, w wytropieniu kryjówki Stiaha, przebywający w niej kurier z Monachium Jarosław Hamiwka, zatrudniony został na pełnym etacie w sekcji I wydziału III WUBP w Rzeszowie.  To właśnie On oddał swym dobrowolnym zgłoszeniem się do polskich organów bezpieczeństwa i doprowadził osobiście pozorowaną czotę ,,Czumak do kryjówki Stiaha, oddał trudne do dziś do przecenienia zasługi w ostatecznym rozbiciu najważniejszych, bo głównych struktur OUN i UPA w Polsce. Posiadał bowiem ogromną wręcz wiedzę o całym układzie strukturalnym organizacji OUN, zwłaszcza działających na terenie całej Rzeszowszczyzny i wszystkich sotniach UPA. Bez jego pomocy dalsze zmagania ze strukturami OUN i bandami UPA, byłoby uderzaniem na ślepo i czekaniem dosłownie na cud, że jakiś łut szczęścia, przyniesie oczekiwany efekt, w ostatecznym rozbiciu głównych struktur ukraińskich nazistów w Polsce i podległych im band UPA. 


To wyłącznie dzięki jego pomocy polskim organom bezpieczeństwa, a później także Ironie Kudłajczuk - pseudonim ,,Dowhyj'', oraz na podstawie posiadanych materiałów, sporządzona została bardzo dokładna struktura OUN - UPA, obejmująca wszystkie trzy administracyjne okręgi OUN i całą strukturę wojskową VI Okręgu Wojskowego UPA, wraz z całą jego imienną obsadą personalną. Tak opracowany schemat struktur OUN - UPA, dawał pełny obraz do podejmowania wszelkich, odpowiednio wcześniej zaplanowanych dzięki temu przedsięwzięć, a tym samym zabezpieczenia się przed wznowieniem działalności, przez OUN - UPA, w perspektywie długiego czasu, zarówno na samym terenie województwa rzeszowskiego, jak i również na terenie całego kraju. Walka bowiem z OUN - UPA, jak sądzi dzisiaj większość Polaków i tych wszystkich obecnych samozwańczych ekspertów, wcale nie skończyła się automatycznie na fizycznej likwidacji samych sotni i siatek OUN, oraz przesiedleniu ludności ukraińskiej na Ziemie Zachodniej i Północnej Polski.



Kierownictwo OUN - Jarosław Staruch - ,,Stiah'', zanim zostało ostatecznie zlikwidowane, w porozumieniu z centralą OUN w Monachium - przewidując likwidację UPA w Polsce, jako siły zbrojnej, postanowiło na terenach objętych walką pozostawić PIĘĆ GRUP ZBROJNYCH, jako tzw. ,,grupy łącznikowe'', w celu przyjmowania z Zachodu i z ZSRR kurierów OUN i przerzucania ich następnie do ZSRR lub do Niemiec.

 

 

Od tego też czasu rozpoczął się kolejny etap walki z OUN i zakonspirowanymi przez nią bojówkami dywersyjnymi UPA, zarówno na terenie samej Rzeszowszczyzny, a potem również na pozostałym terytorium Polski. Pierwszą tego rodzaju zakonspirowaną grupę dywersyjną UPA, zlikwidowano w 1948 roku, w powiecie sanockim, wiedząc że po likwidacji głównych sił UPA pozostały mniejsze, zakonspirowane grupy, i posiadano też informacje o pozostawionych także na terenie województwa rzeszowskiego grupach kurierskich. Dlatego wprowadzono wyrywkowe kontrole - patrole terenu przez WOP i Posterunki MO w terenie oraz przez utworzone, specjalne grupy do kontrolowania już konkretnych miejsc, rozpoznanych w toku wcześniejszych rozpracowań.



Do skutecznego zwalczania wysłanników obcych wywiadów, skierowanych do Polski, a rekrutujących się z szeregów UPA, dobrze przygotował się ,,Wydział II Departamentu III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. 


Dziś nie jest już tajemnicą, że do tej roli wykorzystano zwerbowanego w 1947 roku, Szefa Służby Bezpeky w III Okręgu OUN - Łeontyja Łapińskiego - pseudonim ,,Zenon''. Centralny ośrodek OUN w Monachium , poprzez swą komórkę wojskową, którą kierował Bohdan Pidhajny - pseudonim ,,Askold'', przysłał do Polski grupę kurierów z zadaniami szpiegowskimi dla OUN  w kraju i w ZSRR, poprzez łączników skierowanych do ZSRR. Nie wiedzieli tylko, że każdy ich ruch, był już wtedy bardzo ściśle kontrolowany przez służby bezpieczeństwa polskie i radzieckie.


Dla wywiadu brytyjskiego, sporadyczne przerzuty organizowane przez Centralę OUN w Monachium, w świetle tak napiętej wówczas sytuacji międzynarodowej, były stanowczo niewystarczające. Już wtedy bowiem Brytyjczycy, zupełnie tak samo jak dziś, postanowili walczyć ze Związkiem Radzieckim, do ostatniego Ukraińca. Jak widać minęło ponad 70 lat i historia ponownie zatoczyła koło, powtarzając się dzisiaj dosłownie co do przecinka.


Brytyjczycy, po natrafieniu na tak dobrą dla nich bazę doboru kandydatów na swoich agentów w Polsce, wywodzących się ze środowisk, niedawnych członków UPA, którzy przedostali się za granicę - postanowili wykorzystać ją dla swoich interesów w dużo szerszej skali. Po odpowiednim doborze kandydatów na agentów, z członków UPA, pochodzących z terenów obecnej Zachodniej Ukrainy i także tych z naszych obecnych polskich ziem - przeszkolono ich i przygotowano do przerzutu w trzech grupach. Wszystkie te trzy grupy dywersyjne przerzucone, jedna na teren Polski, a dwie na terytorium ZSRR, zostały bardzo szybko zlikwidowane. Czteroosobowa grupa ukraińskich dywersantów zrzucona na spadochronach nad Rzeszowszczyzną 14 maja 1951 roku, została zlikwidowana tydzień później, 21 maja 1951 roku, o godzinie 12.00 w lesie położonym między przysiółkiem Karczmarze, a wsią Stare Sioło, powiat Lubaczów, przez oddziały KBW. Pozostałe dwie grupy dywersyjne, złożone z niedawnych banderowców, zrzucone przez Brytyjczyków, już po stronie Ukraińskiej Republiki Radzieckiej, zostały również bardzo szybko zlikwidowane, jedna w okolicach Tarnopola, a druga koło Lwowa.

 


Generał Reinhard Gehlen

1902 - 1979


W działalności centrali OUN w Monachium i osobistej Stepana Bandery, który kierował nią, znaczącą rolę odegrał generał Reinhard Gehlen, który od 1946 roku do roku 1968, kierował utworzonym przez niego wywiadem Federalnej Republiki Niemiec. Swą siedzibę miał w Pullach, na południe od Monachium. W czasie wojny kierował wywiadem wojskowym i zebrał bardzo dużo materiałów o sile Armii Radzieckiej. Materiały te przekazał Amerykanom, którzy powierzyli mu zorganizowanie wywiadu noszącego nazwę ,,Gehlen Organisation'' - ,,Organizacja Gehlena''





Na zdjęciu grupa szpiegowsko - dywersyjna złożona z nacjonalistów ukraińskich, zrzuconych na spadochronach w rejonie wsi Cewków, powiat Lubaczów dnia 14 maja 1951 roku, o godzinie 22.55.


Dywersanci zostali zlikwidowani dnia 21 maja 1951 roku, o godzinie 12.00 w lesie położonym między przysiółkiem Karczmarze, a wsią Stare Sioło, przez oddziały KBW.


W walce z dywersantami poległ szeregowy Jan Kmiecik, lat 20, urodzony w miejscowości Czartki, powiat Kalisz - żołnierz 3 Brygady KBW w Lublinie.



Pomimo tych wszystkich wpadek, Wywiad Brytyjski SIS, nie zrezygnował z kolejnych prób, przerzucenia do Polski, następnych grup banderowskich dywersantów, przeszkolonych przez Brytyjczyków w działalności szpiegowsko - sabotażowej. 23 maja 1952 roku, drogą morską wysadza na polskim wybrzeżu, łodzią podwodną, 4 osobową grupę, takich samych agentów, jaką zrzucili na spadochronach w 1951 roku w powiecie lubaczowskim. 


Nie jest też już dzisiaj tajemnicą, że organa bezpieczeństwa państwa, wiedziały o dokonanym desancie z łodzi podwodnej, zanim w ogóle do niego doszło, ale żeby nie zdekonspirować się z prowadzoną i kontrolowaną przez siebie grą, brytyjskiej łodzi podwodnej nie zatrzymano. Dla ZSRR i dla Polski ważniejsza bowiem wtedy była, ta gra trzymana, przez siebie pod pełną kontrolą, niż jedna łódź podwodna. Dywersyjne grupy ukraińskich nazistów w ZSRR i w Polsce, pozostawione bez żadnej kontroli, mogły narobić o wiele większych szkód, aniżeli wartość łodzi podwodnej. Grupy te bowiem, na wypadek konfliktu lub rozkazu dokonania przez nie aktów dywersyjno - sabotażowych, wyposażone były w cjanek potasu i materiały wybuchowe. Wszystkie kolejne, przysyłane do Polski grupy banderowskich dywersantów, włącznie z tą wysadzoną przez brytyjską łódź podwodną, zostały ostatecznie zlikwidowane.


Ostatnią taką grupę ukraińskich dywersantów wywodzących się z szeregów OUN - UPA, zrzuconą na spadochronach nad województwem rzeszowskim w 1955 roku, a dokładnie nad terenem powiatu przemyskiego, na skutek jej rozbicia na samym początku, przez organa wojskowe, przekształciła się w pospolitą bandę rabunkową, którą kierował niejaki Wołodymyr Mroczko - pseudonim ,,Sum''. W skład jego grupy wchodzili Petro Senkowskij - pseudonim ,,Dunaj'', oraz nieznani z nazwisk - Wistun, Bereza, Ostryj i Czmil. Banda tych ukraińskich rezunów, dokonała około 40 różnego rodzaju napadów rabunkowych na sklepy, spółdzielnie i osoby prywatne, dokonując kilku morderstw. W końcu grupę tą rozbito, a jej szefa Wołodymyra Mroczko - Suma skazano 30 stycznia 1956 roku na karę śmierci i wyrok wykonano. 


Dla ówczesnych polskich organów bezpieczeństwa, nie ulegało wątpliwości, że Centrala OUN Stepana Bandery w Monachium, nie poprzestanie bynajmniej na tym i nie zrezygnuje z tworzenia na nowo, przy pomocy obcych, zachodnich wywiadów, nowych kanałów przerzutowych dla kurierów do Polski i ZSRR. Toteż nie przespano tej okazji, by mając tak bogate rozpoznanie o działalności OUN w Polsce, aresztowanych i ukrywających się - pomyślano o dobrej agenturze w tym środowisku. Na szczeblu centralnym zajmował się tym Wydział II Departamentu III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a we wszystkich województwach, gdzie działały bandy UPA, Sekcje I Wydziału III Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa. 

 

 

PODSUMOWANIE

 

Wywiad Brytyjski MI - 6 wysyłając drogą lotniczą i morską ukraińskie grupy wywiadowczo - dywersyjne do Polski i ZSRR, liczył na wielką obfitość cennych dla niego informacji. Nie wiedział tylko jednego, a mianowicie, że worek na te oczekiwane informacje, od samego początku był... całkowicie dziurawy. W samej bowiem centrali wywiadu i kontrwywiadu MI -5, miał piątkę doskonałych agentów radzieckich , którzy regularnie, przez ponad 30 lat dostarczali do ZSRR wszystkie dane o pracy tych służb Brytyjskich i planowanych przez nie operacjach na terenie ZSRR i Polski.''

 

I to dzięki tym ludziom, słynnej ,,Piątce z Cambridge'', unicestwiono na długi czas działalność struktur i agentury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce i jej zbrojnego ramienia band UPA. Niestety od 1980 roku, rozpoczęła się reaktywacja na terenie naszej Ojczyzny działalności i dywersyjnych, antypolskich struktur ukraińskich nazistów i tym samym całkowitej anihilacji naszego państwa, którego obecnie jesteśmy naocznymi świadkami. Przegraliśmy i to bez żadnej choćby, najmniejszej nawet próby przeciwstawienia się temu złu na naszej własnej ziemi, za której obronę przed ukraińskimi bestiami z OUN - UPA, oddały swe życie setki tysięcy naszych rodaków, w tym żołnierzy Wojska Polskiego, KBW, WOP, Milicjantów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Naszą całkowitą biernością, można to już dziś stwierdzić bez żadnych ogródek i upiększeń, nie tylko oddaliśmy  bez walki dosłownie wszystko to, za co oni zapłacili własną krwią i życiem i tym samym ostatecznie przypieczętowaliśmy definitywną likwidację naszego własnego polskiego domu. Teraz znów będziemy, Bóg to tylko jeden wie, jak długo żyć pod obcym butem, na ziemi, która kiedyś była nasza. 

 



Jacek Boki - 4 - 6 Grudzień 2024 r.



Źródła:

 


POLEGLI W WALCE O WŁADZĘ LUDOWĄ - Wydawnictwo Książka i Wiedza 1970 r.


Łukasz Kuźmicz - Zbrodnie bez kary - Agencja Poligraficzno - Wydawnicza SANDRA  - Rzeszów 2006 r.      str. 261 - 279

 

Cienie przeszłości 

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2016/05/cienie-przeszosci_18.html

 

O samostijną Ukrainę na Warmii, Mazurach, Pomorzu i Dolnym Śląsku 

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2016/06/o-samostijna-ukraine-na-warmii-mazurach.html 

 

Zapomniana historia działalności UPA w województwie Olsztyńskim cz.1. 

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/10/zapomniana-historia-dziaalnosci-upa-w.html

 

UPA w Olsztyńskim cz.2

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/11/upa-w-olsztynskim-cz2.html 

 

Polska polityka historyczna – szkoła okłamywania siebie i innych

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/11/polska-polityka-historyczna-szkoa.html

 

Ofiary UPA w województwie olsztyńskim: Bolesław Krawczyński

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/10/ofiary-upa-bolesaw-krawczynski.html

 

Ofiary UPA: Stanisław Czyżewski

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/10/ofiary-upa-stanisaw-czyzewski.html


Jewhen Sztendera - Pryrwa - Atak UPA i WiN na Werbkowice i Hrubieszów


https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/10/jewhen-sztendera-pryrwa-atak-upa-i-win.html

 

Komisja Kłamstwa - Czyli Krew w Piach

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/11/komisja-kamstwa-czyli-krew-w-piach.html

 

WŁAŚCIWA HIERARCHIA PODLEGŁOŚCI W GENERALNYM GUBERNATORSTWIE UKRO - POLIN

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2024/11/wasciwa-hierarchia-podlegosci-w.html

 

Igor Hałagida - Członkowie ukraińskiego podziemia na Warmii i Mazurach po 1947 roku (zarys zagadnienia) Echa Przeszłości 5, 213-234 - 2004 r. 

 

https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Echa_Przeszlosci/Echa_Przeszlosci-r2004-t5/Echa_Przeszlosci-r2004-t5-s213-234/Echa_Przeszlosci-r2004-t5-s213-234.pdf&ved=2ahUKEwiU9sms1ZGKAxXkgv0HHVbtLysQFnoECB4QAQ&usg=AOvVaw3PnhH0rDG4LW_Tx9OzA-HB

 

Golec Jan - Podziemie zbrojne na Warmii i Mazurach w latach 1945-1948 : z
badań nad genezą, strukturą i działalnością Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 425-453 - 1983 r. 


https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1983-t-n4/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1983-t-n4-s425-453/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1983-t-n4-s425-453.pdf&ved=2ahUKEwiFlfLd1ZGKAxWGgf0HHXifLSwQFnoECCAQAQ&usg=AOvVaw2NkTkSMY1ZmwXTVJL4bYUj


 

MÓJ KANAŁ NA youtube. Zapraszam do oglądania, subskrybowania i lajkowania, w celu powiększenia zasięgów.

 

https://www.youtube.com/@kresy3035/featured

 

Mój profil na facebook - JACEK BOKI


https://www.facebook.com/profile.php?id=100091420216562

 

Mój kanał na Telegramie, na który wszystkich zapraszam.


t.me/tragediakresow

 

Zacznij wspierać moją działalność publicystyczną, jeśli zależy ci jeszcze na coraz mniej licznym, dorzynanym w chwili obecnej już bezlitośnie - jednym z ostatnich, nielicznych głosów prawdy.


 

PKO BP SA Numer konta: 

 

44 1020 1752 0000 0402 0095 7431

 

Konto walutowe

 

51 1240 1226 1787 0011 4257 2440 - USD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.