,,Wszystkie rządy doświadczają powracającego stale problemu: władza przyciąga patologiczne osobowości. Problem nie w tym, że władza psuje, lecz że przyciąga podatnych na zepsucie. Tacy ludzie mają skłonność do upajania się przemocą i szybko uzależniają się od tego stanu''
Frank Herbert - Kapitularz Diuną
,,Największy męczennik'' obozu koncentracyjnego Sachsenhausen
Zbliża się kolejna, 81 już rocznica ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na naszych rodakach na Wołyniu, i w związku z nią, z całą pewnością pojawią się ponownie, jak co roku w polskiej przestrzeni publicznej, powtarzane przy tej okazji od lat z uporem maniaka, i to nie przypadkiem właśnie w tym czasie, te same, zupełnie niczego nowego nie wnoszące do tego tematu dyskusje, nawiązujące do pobytu przywódcy OUN -B, Stepana Bandery w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, by za pomocą takiego prostego zabiegu, przykryć i zakrzyczeć, niewygodną dla całego obecnego ,,establishmentu'', zarówno tego systemowego, jak i tego tzw. antysystemowego Czarciej Erpe, prawdę o bestialskim ludobójstwie Polaków na Kresach, dokonanym przez Ukraińców w latach 1939 - 1954.
Dyskusje te, nie mają bowiem za zadanie ujawnienia polskiej opinii publicznej, jak naprawdę wyglądał pobyt w tymże niemieckim obozie zagłady, przywódcy ukraińskich rezunów z OUN - UPA Stepana Bandery i jakie to ,,straszliwe męki'' tam przechodził, gdy w rzeczywistości, nie był on tam żadnym więźniem, ale tylko czasowo internowanym GOŚCIEM, którego pobyt w tym miejscu, miał dla Niemców za główny, nadrzędny dla nich cel, wyłącznie, wykreowanie mu alibi na przyszłość, przez hitlerowską Abwherę, która już wtedy kierowała się dalekosiężnymi planami, wybiegającymi mocno w przyszłość, i wykraczającymi jak widać to do dziś, poza jakiekolwiek zdolności pojmowania, zarówno ówczesnego, jak i jeszcze dzisiejszego, sanacyjnego w swoim myśleniu polactfa. Tak by Stepan Bandera i jego cała przyboczna świta, po zakończeniu wojny, mogli być nadal przydatni, zarówno dla samych Niemców, jak i ich nowych panów, w nowej geopolitycznej rzeczywistości zimnej wojny.
Niestety większość medialnych, polskojęzycznych tumanów, jak i tzw. ,,naukofców'', powtarza w związku z tym bez żadnego zastanowienia i jakiejkolwiek refleksji, również inne, ordynarne kłamstwo, wytworzone już po zakończeniu drugiej wojny światowej przez zaoceaniczną, banderowską propagandę, że Stepan Bandera, nie miał nic wspólnego z rozpoczęciem 11 lipca 1943 roku, straszliwej rzezi polskiej ludności Wołynia, przez podległe wówczas wobec niego, kolaboracyjne, ukraińskie formacje zagłady w służbie III Rzeszy, czyli OUN - UPA, gdyż wtedy, jak powtarzają tą niedorzeczną bzdurę, nie podejmując nawet minimum wysiłku ze swojej strony, by podjąć choćby próbę sprawdzenia, jak się rzeczy w istocie miały, tylko jak droidy, którym wdrukowano do głów jedną i tą samą mantrę, by powtarzali ją nawet gwałtownie, wybudzeni w środku nocy ze snu, recytując na zawołanie... że Stepan Bandera, nie mógł o tym wtedy nawet wiedzieć, a cóż dopiero ponosić za to osobistą odpowiedzialność, ponieważ w tamtym czasie już od dwóch lat przebywał, jako więzień w niemieckim obozie zagłady Sachsenhausen. I tak to bezczelne kłamstwo trwa do dziś i już teraz mogę nawet zacząć przyjmować dowolne zakłady, że i obecnie, nie obejdzie się bez tego. A jak miały się faktycznie sprawy z ,,męczeńskim'' pobytem Stepana Bandery w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen i jak to on nie mógł mieć ponoć nawet wiedzieć, według powtarzanej od lat, zakłamanej wersji wydarzeń z tym związanych, przez obecnych funkcjonariuszy frontu ideologicznego w Polsce, o rozpoczętym na Wołyniu przez bandy ukraińskich szowinistów z OUN - UPA, ludobójstwie naszych rodaków, a cóż dopiero obarczaniem Bandery, rzekomym wydaniem przez niego, osobistego rozkazu, dokonania tegoż ludobójstwa przez jego podkomendnych na Wołyniu. Jeden z takich pięknoduchów i to ,,antysystemowych'', żeby było jeszcze zabawniej, w ubiegłym roku, poszedł nawet o krok dalej w rozgrzeszaniu Stepana Bandery praktycznie ze wszystkiego, mówiąc w jednym z programów na youtube:
,,Gdyby Stepan Bandera, nie siedział wtedy w obozie Sachsenhausen, to żadnego ludobójstwa na Wołyniu by nie było.
RAZ NA ZAWSZE TRZEBA ODMITOLOGIZOWAĆ
ODPOWIEDZIALNOŚĆ STEPANA BANDERY ZA LUDOBÓJSTWO POLSKIEJ LUDNOŚCI
WOŁYNIA I MAŁOPOLSKI WSCHODNIEJ, BO LUDŹMI, KTÓRZY WYŁĄCZNIE ZA NIE
ODPOWIADAJĄ BYLI DMYTRO KŁACZKIWŚKIJ - KŁYM SAWUR, ROMAN SZUCHEWYCZ I
DMYTRO DONCOW!''
W pewnym momencie ten znafca tematu, rozgrzeszając Banderę z wszelkiej odpowiedzialności z jego kierowniczego sprawstwa ludobójstwa polskiej ludności Wołynia, odleciał w pewnym monecie całkowicie, stwierdzając, że:
,,WIELE MITÓW O WOŁYNIU I CZARNĄ LEGENDĘ STEPANA BANDERY W ODNIESIENIU DO UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJSTWA NA WOŁYNIU I MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ, TRZEBA WRESZCIE ODMITOLOGIZOWAĆ!''
I co tutaj jeszcze można komentować?
Brednie Marcina Hagmajera
Przyjrzyjmy się zatem FAKTOM, i porównajmy je z tego rodzaju bredniami, jak chociażby te powyżej, wtłaczanymi polskiemu społeczeństwu każdego roku na przysłowiowego chama, których jedynym celem jest, nie tylko zdjęcie z tego ukraińskiego potwora, odium wszelkiej jego osobistej odpowiedzialności za Wołyń, ale w ogóle usprawiedliwienie go, oczyszczenie z wszelkich zarzutów dokonanych przez niego zbrodni i zdjęcie z Bandery wszelkiej winy, za rebelię i ludobójczy terror przeciwko narodowi i państwu polskiemu oraz fizyczną eksterminację Polaków, żyjących na Kresach Rzeczpospolitej i obecnych ziemiach południowo - wschodniej Polski, dokonanej przez bandy OUN - UPA, w całym okresie trwania drugiej wojny światowej i jeszcze przez wiele lat po jej zakończeniu.
PRAWDA PRZECIW KŁAMSTWOM
A teraz przeanalizujmy najpierw, jak wyglądało to straszliwe obozowe męczeństwo Stepana Bandery, według bajań, dziwnej treści, obecnych polskojęzycznych hucpiarzy z mediów głównego ścieku, ale także i tych mieniących się patriotycznymi, które niczym się o ironio od siebie nie różnią, gdyż zarówno jedni, jak i drudzy, tak się w tych kłamstwach serwowanych Polakom 11 lipca każdego roku, zapętlili, że już zupełnie nie odróżniają faktów, od wyssanych z brudnego palucha ordynarnych kłamstw banderowskiej propagandy, które nie wiedzieć czemu uznali za prawdę wręcz objawioną.
Jako pierwszy w polemice na ten temat z tymi zadaniowanymi ćwierćinteligentami, przytoczę w całości swój artykuł z 12 lutego ubiegłego roku, zatytułowany: ,,Obozowe męczeństwo hitlerowskiego kolaboranta Stepana Bandery''
,,Oficjalna, zakłamana propaganda wmawia
dziś ludziom, nie znającym
historii, że po rozpędzeniu przez Niemców tzw. Rządu Stecki, który 30
czerwca ogłosił we Lwowie samowolnie, bez zgody Niemców niepodległość
Ukrainy, Niemcy wraz z tym tzw. ,,ukraińskim rządem'', aresztowali także
Stepana Banderę i
umieścili go, jak głosi to oficjalna hagada, rzekomo w obozie
koncentracyjnym Sachsenhausen, jako takiego samego więźnia, jak wszyscy
pozostali.
Od
czasu do czasu jednak, jakby mimochodem, od niechcenia, gdy odzywają się
w nich pozostałości resztek, ich brudnych wyrzutów sumienia,
kołaczących się w ich pustych duszach, jak zjawy szukające ukojenia,
zdarza się wtedy, tym wszystkim dyżurnym autorytetom, przebąknąć czasem
po cichu pod nosem, niby od niechcenia, że nie był on tak naprawdę,
wcale żadnym więźniem tegoż obozu w dosłownym tego słowa rozumieniu, jak
dziesiątki tysięcy innych pensjonariuszy tej jednej z tysięcy
niemieckich fabryk śmierci, tylko osadzonym w specjalnym budynku dla
tzw więźniów VIP, czasowo tylko zatrzymanym gościem tysiącletniej
Rzeszy.
Jednak
jak się okazuje, po dokładnym zbadaniu tej historii, otóż i ta opowieść
również, nie wytrzymała próby czasu i krytyki, okazując się kolejną
bajką wymyśloną, na użytek prostaczków, by tym sposobem wmówić im i
podtrzymać w nich fałszywe przekonanie i naiwną wiarę, jakie to
straszne, obozowe katusze, cierpiał pierwszy prowydnyk Samostijnej, oraz
by tym prostym sposobem, jeszcze bardziej zalegendować rzekomy,
heroiczny opór tej zbrodniczej
kreatury, przeciwko swoim niemieckim panom, którego nie tylko, nigdy
wobec nich nie
okazał w żadnym momencie swego parszywego życia, ale w kilka dni po
swoim aresztowaniu, wykazał się kundlizmem, nie mieszczącym się w
żadnych ramach cywilizowanych zachowań jakiegokolwiek człowieka, wydając
osobisty rozkaz, który potwierdza zachowany do dziś dokument datowany
na dzień 18 lipca 1941 roku, z widniejącym na nim osobistym podpisem
Stepana Bandery, który kategorycznie zabraniał wszystkim formacjom
ukraińskich nacjonalistów, wszelkich zbrojnych akcji przeciwko Niemcom,
to jest absolutnego zakazu atakowania niemieckich żołnierzy i
niemieckiej administracji na wszystkich terenach, będących w zasięgu
działania bojówek ukraińskich nacjonalistów pod rygorem kary śmierci. I
był on, z nielicznymi, pojedynczymi wyjątkami, przestrzegany z żelazną
konsekwencją, aż do zakończenia wojny.
Dwa dni temu wpadła mi w ręce
stara publikacja z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, oparta o dokumenty na ten temat z roku 1947, w rozdziale
której, zatytułowanym ,,Walka z ukraińskim podziemiem nacjonalistycznym i
kureniem Żeleźniaka w latach 1944 - 1947'', znajduje się opis,
jakie to
straszliwe, obozowe męczeństwo w latach 1941 - 1944 przeszedł pierwszy
heroj obecnej UPAdłej Ukrainy, wraz ze swoją przyboczną świtą. A
mianowicie, po aresztowaniu Bandery i jego ludzi w lipcu 1941 roku i
przewiezieniu ich do miejscowości Oranienburg nieopodal Berlina, i
,,osadzeniu" całego tego towarzystwa, nie w samym obozie KL
Sachsenhausen, ani też w części hotelowej tegoż obozu, stanowiącej
specjalna
strefę dla więźniów VIP, ale całkowicie poza terenem tego obozu, którego
Stepan Bandera i
jego przyboczni, w ogóle nigdy nie ujrzeli nawet na swoje oczy, przez
trzy i
pół roku swojego tzw. uwięzienia, ale przebywali przez cały ten okres w
specjalnie przygotowanej dla nich wcześniej i przeznaczonej do ich
wyłącznego użytku luksusowej willi, w której mieli do dyspozycji
telefon, do swobodnego
kontaktowania się ze światem zewnętrznym, jak również radio i doskonale
wyposażoną,
dużą bibliotekę, a wyżywienie stanowił, dostarczany Banderze i jego
kompanom trzy
razy dziennie, specjalny katering z miejscowej restauracji.
Prowydnyk i jego kompanii przez
cały okres swojego tzw. ,,ograniczenia wolności'', mieli pełną swobodę
opuszczania tejże rezydencji, w której ich ulokowano i udawania się w
dowolnie wybranej przez siebie chwili, na wypady do pobliskiego Oranienburga,
kupowania prasy i swobodnego kontaktowania się z kimkolwiek tylko zapragnęli.
Tak
wyglądało w rzeczywistości, to arcy okrutne uwięzienie i obozowe
męczeństwo przywódcy OUN - UPA Stepana Bandery, w odróżnieniu od zmitologizowanych bredni,
podawanych dziś do wierzenia ciemnemu ludowi, również w Polsce, przez
funkcjonariuszy frontu ideologicznego z IPN, że ten ukraiński,
najwierniejszy i to do samego końca III Rzeszy kolaborant Adolfa Hitlera,
cierpiał rzekome, niesłychane wręcz męki w obozie koncentracyjnym KL Sachsenhausen, którego bram, nigdy nawet nie przekroczył.
Opowiadanie
więc ordynarnych bredni na ten temat, przez różnych pseudo historyków w
Polsce,
wybielaczy Bandery, że w okresie swego tzw uwięzienia, a raczej
internowania, nie miał on
żadnych możliwości wydawania rozkazów podległym sobie przywódcom OUN -
UPA, ani świadomości o dokonującym się rękami jego podwładnych na
Wołyniu i Małopolsce Wschodniej ludobójstwie wobec
polskiej ludności tych ziem, jest kłamstwem tak bezczelnym, że
urągającym, zarówno
ludzkiej inteligencji, jak też będącym w ich wydaniu zwykłym, cynicznym
skurwysyństwem, za co powinno się obić im wszystkim pyski, poddać
bezwzględnemu ostracyzmowi i na zawsze
wyrzucić poza nawias wszelkiego życia politycznego i społecznego w
Polsce, jako zwykłych, pospolitych, zdrajców, którymi w istocie byli od
zawsze i dla których nie ma i nigdy nie powinno być miejsca zarówno w
polskim społeczeństwie, jak i na polskiej ziemi.''
Źródła:
,,Walka z ukraińskim podziemiem nacjonalistycznym i
kureniem Żeleźniaka w latach 1944 - 1947'' - str. 367 - Wydawnictwo MON 1966 r.
Kresy
Wschodnie we krwi polskiej tonące – praca zbiorowa pod redakcją Jana
Sokoła i Józefa Sudo – Wydawnictwo Ośrodka pojednania Polsko –
Ukraińskiego w Chicago 2004/2005 r.
Niech przemówią fakty
A tutaj fragment dotyczący strasznych katuszy, jakie Stepan Bandera przechodził przez pełne trzy lata w niemieckim obozie zagłady KL Sachsenhausen, pochodzący z odtajnionego dokumentu amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA z 1951 roku, który również pokazuje w całej pełni, jakim to ,,nieludzkim'' mękom i ograniczeniu kontaktów ze światem zewnętrznym był tam poddawany nasz pięknoduch, którego rolę w ludobójstwie polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej chcą dziś... ODMITOLOGIZOWYWAĆ RÓŻNI ,,ANTYSYSTEMOWI, NIEDOUCZENI DURNIE W CZECIEJ ERPE.
,,W tym samym czasie, Bandera pracował gorączkowo, aby zdobyć przywództwo ukraińskiej narodowej organizacji podziemnej, utworzonej w 1939 r. do walki z bolszewikami w czasie trwania sowieckiej okupacji.
Bandera odniósł sukces we wszystkich swoich przedsięwzięciach. Zdobył władzę w OUN i został uznanym ulubieńcem hitlerowskich władz, które szykując się do wojny z sowiecką Ukrainą, były wystarczająco dalekowzroczne i przewidujące, by wziąć pod uwagę pomoc, jakiej Bandera mógł im tam udzielić.
Ale to nie szpiegostwo Bandery było ważne dla hitlerowskich przywódców partyjnych. Potrzebowali go jako agenta, który podważyłby ukraiński narodowy ruch wyzwoleńczy i jako posłusznego policyjnego dyktatora, który mógłby stłumić narodowościowe ruchy na Zachodniej Ukrainie. (Nie było z niego żadnego pożytku w centralnych i wschodnich rejonach Ukrainy, ponieważ był tam całkowicie nieznany).
Hitlerowcy nie pomylili się w swoich kalkulacjach. Bandera odegrał swoją rolę perfekcyjnie. I kiedy wypełnił swoją misję, on i niektórzy jego asystenci zostali odesłani do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Gestapo miało swoich własnych kandydatów na stanowiska gubernatorów na Ukrainie. (W obozie KL Sachsenhausen Bandera nie przebywał jako zwykły więzień, ale został umieszczony w tzw. strefie VIP, gdzie miał do dyspozycji apartament z radiem i telefonem, oraz swobodny dostęp do biblioteki, jak również możliwość prowadzenia nieskrępowanej korespondencji, a także mógł dosłownie wychodzić na przysłowiowe miasto, kiedy przyszła mu tylko na to chęć i ochota. O tym fakcie rzecz jasna nie wspomną dziś ani słowem obecni ukraińscy propagandyści z OUN i ukraińscy pseudo historycy, ale także i nasi rodzimi fałszerze historii z tzw. Instytutu Pamięci Narodowej, kreujący po dzień dzisiejszy całkowicie fałszywy obraz Bandery, jako niezłomnego bojownika i męczennika za sprawę wolnej Ukrainy, który w swoim poświęceniu dla sprawy przeszedł nawet przez niemiecki obóz zagłady. Gdyby bowiem powiedzieli prawdę o tym drobnym szczególe, cały mit rzekomego, niezwykłego heroizmu Stepana Bandery, z tamtego okresu czasu rozsypałby się jak przysłowiowy domek z kart. Co więcej, to właśnie w czasie swojego pobytu w obozie KL Sachsenhausen, wysyłał stamtąd rozkazy dotyczące ludobójstwa, zarówno polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej, jak również rozkaz datowany na 18 lipca 1941 roku z jego osobistym podpisem, w którym zabraniał nacjonalistom wszelkich zbrojnych akcji przeciwko Niemcom. Dopisek J.B.)
Bandera przebywał w obozie od lata 1941 do jesieni 1944, kiedy to został zwolniony przez Niemców i wysłany jako szpieg w trakcie ich wycofania się z Ukrainy. (Można by powiedzieć bardzo wiele o tym okresie jego działalności).''
Odtajniony dokument C.I.A. - STEPAN A. BANDERA AND THE 1941 "UKRAINIAN STATE’’
Stepan Bandera w jednym z raportów C.I.A. z 1951 roku
A teraz pozwolę sobie zacytować bardzo obszerne fragmenty podrozdziału na ten sam temat, z książki uczciwego ukraińskiego historyka, który za bezkompromisowe głoszenie i pisanie prawdy o ukraińskich zbrodniarzach wojennych i kolaborantach Hitlera z OUN - UPA, został bestialsko zamordowany w 1999 roku na klatce domu, w którym mieszkał we Lwowie, a mianowicie został zrzucony z najwyższego piętra ze schodów, ponosząc śmierć na miejscu. Tym bohaterskim, ukraińskim historykiem był Witalij Masłowśkyj, a jego znakomita książka, ukazująca w szczegółach pełną, obrzydliwą w swoich wymiarach kolaborację ukraińskich nacjonalistów z III Rzeszą, to wydana w 2001 roku przez wrocławskie Wydawnictwo NORTOM:
,,Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliści ukraińscy w latach II wojny światowej''
Bez przytoczenia tych najistotniejszych fragmentów, jako cytatów tego podrozdziału, niemożliwym będzie oddanie całości obrazu i przytoczenie pełni faktów, jak wyglądało naprawdę to męczeńskie ,,uwięzienie'' i ,,represje'', jakim został poddany Stepan Bandera w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen i jak to według wywodów, nie opartych dosłownie na niczym, różnych obecnych ćwierćinteligentów, Stepan Bandera był także pozbawiony możliwości wszelkich kontaktów ze światem zewnętrznym, a tym samym ze swoimi podwładnymi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jedno i drugie jest zwyczajną brednią, która nie wytrzymuje żadnej krytyki w konfrontacji z faktami, których do dziś nawet nie chce im się sprawdzać, a mimo to pragną nadal uchodzić za ekspertów i wydawać autorytatywne sądy na temat czegoś, o czym nie mają żadnego pojęcia.
****
POBYT BANDEROWCÓW W SACHSENHAUSEN
Bandera, Stećko i inni banderowcy siedzieli osobno w bunkrze ,,Zellenbau'' przeznaczonym... ,,TYLKO DLA WYBRANYCH''. Razem z banderowcami w bunkrze ,,Zellenbau'' - ,,Kameralny dom'', przebywały poważnie osobistości zwiezione z całej, okupowanej przez hitlerowców Europy. Byli to ludzie różnych przekonań i różnej rangi: zarówno działacze polityczni, jak i wojskowi, i znani uczeni, i prześladowani przez nazistów duchowni, i bogacze z całej Europy w charakterze zakładników. W szczególności byli wśród nich:były kanclerz Niemiec Hans Luter, wódz niemieckich komunistów Ernst Thalmann, byli premierzy Francji Leon Blum, Fric Tissen, Paul Renoir, Edouard Daladier, były kanclerz Republiki Austriackiej Kurt Schuschnigg, syn marszałka Włoch Pietro Badoglio, syn Stalina Jakiw Dżugaszwili, cioteczny brat Mołotowa Wasyl Korotkin, Komendant Główny polskiej Armii Krajowej generał Stefan Rowecki, przywódca rumuńskiej ,,Żelaznej Gwardii'' - Choria Sima, zwierzchnik niemieckiego kościoła ewangelickiego pastor Martin Niemoeller, adiutant marszałka Piłsudskiego kapitan Kuncewicz, minister obrony przedwojennej Łotwy generał Dambitis, minister spraw zagranicznych Francji Ribo, wykonawca nieudanego zamachu na Hitlera w 1939 roku Georg Elser i wiele jeszcze innych znanych osobistości, a także członków niemieckich, francuskich, holenderskich, włoskich, austriackich i innych arystokratycznych rodów. Wszyscy oni, oczywiście, przebywali w różnych warunkach, przeważająca większość z nich otrzymywała pomoc od organizacji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża swoich krajów czy od własnych rodzin.
Oto w takim licznym i zróżnicowanym środowisku przebywali Bandera, Stećko, Łenkawśkyj, Rebet, Stachiw, Habrusewicz, Ilnyćkyj, Hnatiwśka - Łebed oraz inni banderowcy. Stepan Bandera siedział w pomieszczeniu nr. 73 bunkra Zellenbau, obok przywódcy polskiej AK generała S. Roweckiego - ,,Grota'' - pod numerem 71, we względnie komfortowych celach zapewnianych przez służby Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W podobnych warunkach przebywali inni banderowcy.
A jak wyglądało to ,,straszliwe'' miejsce ,,męczeństwa'' Stepana Bandery na terenie obozu koncentracyjnego Sachsenhausen? ,,Kilka niezwykle charakterystycznych wręcz cech na jego temat, a szczególnie o ,,bunkrze Zellenbau'' podał w swojej książce wspomnieniowej, zatytułowanej ,,Armija bez derżawy'' ataman Taras Bulba - Boroweć, którego także wsadzili tu gestapowcy 1 grudnia 1943 roku. ,,Sachsenhausen - pisał on w swej książce - było to odrębne cesarstwo esesmanów w cesarstwie Hitlera. Tam w lesie zbudowano całe miasto z własnymi barakami, bunkrami, wielkimi budowlami, wojskowymi fabrykami, szpitalami, krematoriami i komorami gazowymi. Były tam duże baraki dla specjalnie odizolowanych grup więźniów, a nawet domki dla różnych wysoko postawionych osób spośród Niemców i innych narodowości z całej Europy.''
Dwaj niemieccy oficerowie SS, którzy przesłuchiwali Bulbę - Borowća, od razu oświadczyli, rozwiewając jego wątpliwości co do jego osobistego bezpieczeństwa, że nie zagraża mu tutaj żadne niebezpieczeństwo, więc byłoby dobrze, gdyby przestał przesadzać i wyolbrzymiać swoją wydumaną ,,tragedię'', gdyż nie został tutaj osadzony w charakterze więźnia, ale jedynie izolowany wyłącznie dla jego własnego, osobistego bezpieczeństwa, gdyż wiedziano, że jeśli pozostałby nadal na wolności na Wołyniu, to zostałby i to bardzo szybko zlikwidowany przez podwładnych Mykoły Łebedia, szefa Służby Bezpeky OUN - B, którzy polowali na niego bez wytchnienia i wyeliminowaliby go raczej prędzej, niż później, tak jak zrobili to z jego podwładnymi. Dlatego niech Pan przestanie fantazjować, na temat swego ,,nieszczęśliwego'' położenia, w jakim wydaję się Panu, że się Pan znalazł, bo nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, gdyż to miejsce, w którym się Pan teraz znajduje, to nie jest więzienie, ani żaden kacet, lecz tylko i wyłącznie honorowa, czasowa izolacja''.
Wszyscy oni posiadali również w depozycie pieniądze do swojej wyłącznej dyspozycji, za które mogli swobodnie robić zakupy tego, czego potrzebowali.
WOLNO IM BYŁO PORUSZAĆ SIĘ PO OBOZIE, SPOTYKAĆ SIĘ ZE SOBĄ, OTRZYMYWALI PACZKI ŻYWNOŚCIOWE ORAZ PIENIĄDZE OD KREWNYCH I OD OUN BANDEROWCÓW. CZĘSTO TEŻ OPUSZCZALI OBÓZ, W CELU... KONTAKTOWANIA SIĘ Z ,,KONSPIRUJĄCYMI'' OUN - UPA, A TAKŻE Z ZAMKIEM FRIEDENTAL ( ZNAJDUJĄCYM SIĘ OKOŁO 200 METRÓW OD BUNKRA ZELLENBAU), W KTÓRYM MIEŚCIŁA SIĘ SZKOŁA AGENTURALNO - DYWERSYJNA KADR TEJŻE OUN BANDEROWCÓW!
DZIWNE: W SACHSENHAUSEN HITLEROWCY TRZYMAJĄ ,,POD KLUCZEM'' PONAD 300 KADROWYCH OUN - B NA CZELE Z BANDERĄ, A TUŻ OBOK W ZAMKU FRIEDENTAL CI SAMI HITLEROWCY PRZYGOTOWUJĄ NOWE KADRY DLA... OUN - B. ,,TO BYŁ JEDEN Z PARADOKSÓW W STOSUNKACH MIĘDZY OUNOWCAMI A HITLEROWCAMI'' - SŁUSZNIE ZAUWAŻYŁ POLSKI HISTORYK I PUBLICYSTA EDWARD PRUS W KSIĄŻCE ,,HEROSI SPOD ZNAKU TRYZUBA''. INSTRUKTOREM W TEJ SZKOLE BYŁ NIEDAWNY OFICER SPECJALNEGO BATALIONU ABWHERY ,,NACHTIGALL'' - JURIJ ŁOPATYŃŚKYJ , POPRZEZ KTÓREGO BANDERA UTRZYMYWAŁ ŁĄCZNOŚĆ Z OUN - UPA.
I jeszcze jeden, niezwykle ważny i niepodważalny fakt, który obecnie, rzecz jasna po swojemu tłumaczą zwolennicy Bandery i banderowszczyzny, jak również wszyscy ci, którzy dziś patrzą na przeszłość przez odwróconą lornetkę. A mianowicie sprawa dotyczy tego, że w październiku 1943 roku przywódcy OUN - banderowców w kraju, przedstawili ,,list otwarty'' panu gubernatorowi dystryktu ,,Galizien'', doktorowi Otto Wachterowi, którego kopie przesłali na ręce Josefa Goebbelsa, Heinricha Himmlera, Wilhelma Keitla i Hansa Franka. Banderowcy czołobitnie zapewniali w nim, że tak jak i przedtem, tak i teraz pozostaną sprzymierzeńcami hitlerowskich Niemiec i będą nadal czynić wszystko co tylko możliwe, ażeby wojna zakończyła się niemiecko - ukraińskim zwycięstwem.
A dalej w liście tym, oprócz zapewnień wierności, próśb i propozycji, były też ironiczne wypowiedzi, a nawet ostrzeżenia i pogróżki. Za oknem był koniec 1943 roku, hitlerowcy tracili na froncie wschodnim pozycje za pozycjami, toteż banderowcy sądzili, że nadszedł czas pozwalający im nawet na pewien szantaż. Ale to tylko jeszcze bardziej rozjuszyło hitlerowców. Gubernator dystryktu ,,Galizien'' Otto Wachter, otrzymawszy informację o tym, że list był napisany i wysłany za wiedzą Bandery, rozkazał aresztować jego dwóch braci Wasyla i Ołeksandra. Wysłano ich do Auschwitz, gdzie z czasem obaj zmarli z głodu.
Tak interpretuje tę okoliczność polski historyk Edward Prus w swojej książce ,,Herosi spod znaku tryzuba''. Natomiast w ,,Encykłopediji ukrajinoznawstwa'' pod hasłem Bandera tak oto, o ironio, żeby było już całkiem zabawnie, winę za śmierć obu rodzonych braci Stepana Bandery w hitlerowskim obozie zagłady KL Auschwitz, przypisano, bynajmniej nie Niemcom, ale... POLAKOM!, stwierdzając:
,,OBYDWAJ BRACIA STEPANA BANDERY... ZOSTALI ZABICI W OBOZIE KONCENTRACYJNYM AUSCHWITZ... PRZEZ POLSKICH WSPÓŁWIĘŹNIÓW!''
Prawda, że fajnie? Mają banderowcy poczucie humoru. Jak zawsze, to Lachy winne są dosłownie wszystkiemu. I czego jeszcze nie rozumiesz polińska mierzwo?
To jak widać i wszyscy uczciwi ludzie muszą się z tym zgodzić, że to wydarzenie, to kolejny i to jeden z wielu podobnych paradoksów w niemieckiej polityce w stosunku do ukraińskich nacjonalistów z OUN - UPA i banderowców wobec Niemców.
Większość radzieckich i zagranicznych badaczy zagadnienia, dotyczącego ,,aresztowania'' w 1941 roku Stepana Bandery, dostrzega w tym ,,niezwykłym'' akcie dokonanym przez Niemców, wobec swojego najwierniejszego ukraińskiego koalicjanta, bardzo trafnie zresztą, jako wyłącznie polityczne igrzysko, odegrane przez hitlerowców i przywódców OUN - banderowców, w formie teatrzyku dla niczego nieświadomych widzów, tego od początku do samego końca, wyreżyserowanego przedstawienia.
Znany polski historyk wojskowości Ignacy Blum tak o tym pisał:
,,Hitlerowcy inscenizują aresztowanie przywódcy ukraińskich nacjonalistów, otwierając tym samym możliwość rozwijania szerokiej politycznej kampanii na rzecz rozwoju ukraińskiego nacjonalizmu. Podwójna farsa utworzenia rządu Stećki i aresztowania, mają na celu przedstawienie Bandery w oczach ukraińskich nacjonalistów, jako męczennika, jedynego prawdziwego bojownika o ,,niepodległą Ukrainę'' i ukazania jak nacjonaliści samotnie walczyli przeciwko... Niemcom w imię wcielenia w życie tego hasła''.
Z Blumem zgadza się francuski historyk Allen Heren, dodając przy tym, że w czasie pobytu w Sachsenhausen z czasem i hitlerowcy wykorzystywali usługi Bandery ,,w tajemnicy i otwarcie''. Co prawda postawa Bandery - pisze autor - nie jest pozbawiona rozgoryczenia. ,,Ale zarozumiały politykier Bandera - kontynuował Heren - wie, że za gorycz... nie płacą. W dodatku emisariusze Canarisa i generała Lahousena ( szefowie hitlerowskiej Abwhery) wszelkimi sposobami starają się lać balsam na rany swojego agenta ,,Siroho'', ówczesny pseudonim Stepana Bandery w Abwherze. Z jednej strony nie można dopuścić, ażeby mieszał on postawę podwładnych Himmlera z ich postawą, a z drugiej taka inscenizacja da możność OUN - B, ostatecznie odnieść zwycięstwo nad OUN - M. I rzeczywiście, kiedy Melnyk skompromituje się otwartą współpracą ze służbami nazistowskimi, Bandera stanie się bohaterem zamkniętym w więzieniu za swoje oddanie świętej sprawie ,,niepodległej Ukrainy''. I nawet jeśli zajdzie potrzeba kilku zbrojnych potyczek banderowców z Niemcami, to będzie to drobiazg, jak to mówią: ,,Gdzie las rąbią tam drzazgi lecą.''
Jarosław Hałan w komentarzu radiowym z 29 czerwca 1943 roku, zatytułowanym: ,,Kto to taki Stepan Bandera?'' zauważył: ,,Niemieccy okupanci... uświadomili sobie, że bez pomocy nacjonalistycznych prowokatorów, nie uda im się rozbić jednolitego antyniemieckiego frontu bez wyjątku wszystkich Ukraińców. Dlatego to hitlerowcy przyjęli takie rozwiązanie: Melnykowi pozwolili nadal otwarcie wysługiwać się Berlinowi, a Banderze polecili udawać przeciwnika Niemców, aby mógł on osłaniając się antyniemieckimi frazesami, powstrzymywać ukraińskie masy od prawdziwej, nieprzejednanej walki z hitlerowskimi zaborcami o wolność Ukrainy''.
Tak więc ukraińscy nacjonaliści przedstawiali się jako wrogowie okupantów i niejako dla walki z nimi tworzyli wielkie formacje zbrojne. Okupacyjne władze z kolei, które początkowo tłumiły dążenia sił nacjonalistycznych do niepodległości, teraz puszczały mimo uszu antyniemieckie frazesy i nawet dostarczały nadal nacjonalistom broń i amunicję, wiedząc bardzo dobrze, że będą one wykorzystane przeciwko partyzantom i innym siłom narodowego oporu. Ale jakby nie było, ,,męczeństwo'' Stepana Bandery w oczach nacjonalistycznie nastawionej części ludności Zachodniej Ukrainy, w czasie wojny, odpowiednio uwiarygodnione, wzrosło w ten sposób jeszcze bardziej i odegrało swą ważną rolę.
Jaki był więc finał ,,męczeństwa'' Stepana Bandery i banderowców? 25 września 1944 roku zdarzył się bezprecedensowy przypadek w praktyce hitleryzmu - Bandera wraz z grupą swoich zwolenników został zwolniony z obozu zagłady KL Sachsenhausen. Co prawda część historiografów OUN - UPA, piszą o tym, że Banderę zwolniono w grudniu 1944 roku, ale to nie odpowiada prawdzie. FAKT TEN JEST BEZPRECEDENSOWY DLATEGO, ŻE KAŻDY KTO WPADŁ W ŁAPY GESTAPO I SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA ( SD), A TYM BARDZIEJ GDY TRAFIŁ DO KONCENTRACYJNEGO OBOZU ŚMIERCI, TO NIE WYCHODZIŁ JUŻ NA WOLNOŚĆ. NAWET WÓWCZAS, GDY HITLEROWCY PRZEKONYWALI SIĘ, ŻE SCHWYTANA OSOBA JEST NIEWINNA. TAKA BYŁA POWSZECHNA PRAKTYKA.
Zarówno to wydarzenie, jak i następne, w biografiach Bandery i Stećki jest całkowicie przemilczane przez historiografów ruchu nacjonalistycznego. I do dzisiaj nie ma odpowiedzi na pytanie: Dlaczego Bandera i jego zwolennicy stali się nagle tak bardzo potrzebni nazistom?
W niedługim czasie po zwolnieniu Stepana Bandery przez Niemców z internowania ,,w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen'', spotkał się on 5 października 1944 roku z szefem głównego urzędu SS generałem Bergerem. W rozmowie tej chodziło o ,,porozumienie'' hitlerowców z OUN - UPA. Jak spiesznie dodaje w swym opracowaniu na ten temat historiograf OUN - UPA T. Hunczak: ,,próby Niemców osiągnięcia porozumienia z UPA nie powiodły się''. To oświadczenie Hunczaka zupełnie rozmija się z prawdą. Hunczak jako znany badacz ruchu nacjonalistycznego dobrze wie, że w rozmowie generała Bergera z Banderą 5 października 1944 roku i to niejednokrotnie, chodziło nie tyle o ,,porozumienie'' hitlerowców z OUN - UPA, lecz opozycję, aby Bandera stanął na czele Ukraińskiego Nacjonalistycznego Komitetu (UNK), który w tym czasie znajdował się w stadium organizacji. Jak wiadomo Bandera odmówił przewodniczenia UNK tłumacząc się, że nie chce podlegać generałowi Własowowi, którego hitlerowcy chcieli postawić na czele zgrupowanych komitetów przedstawicieli narodów ZSRR. Hunczak także doskonale wie, że w październiku 1944 roku Stepan Bandera spotykał się nie tylko z generałem SS Bergerem, lecz również z samym Reichfuhrerem SS Heinrichem Himmlerem, który oświadczył wówczas Banderze bez żadnych ogródek, że:
,,Odpadła potrzeba waszego wymuszonego sytuacją przebywania w fikcyjnym areszcie. Była ona spowodowana jedynie okolicznościami, czasem i dobrem sprawy, Rozpoczyna się nowy etap naszej współpracy, bardziej odpowiedzialny niż poprzednio. Być może, nie wszystko do tej pory układało się tak, jakbyście chcieli, ale teraz musimy wspólnie dobrze pracować, ażeby naprawić błędy przeszłości''.
Tu, jak widać, wszystko jest zrozumiałe: i wymuszone przebywanie Bandery i jego wspólników w obozie koncentracyjnym, a spowodowane wyłącznie ,,okolicznościami, czasem i dobrem sprawy'', i wysoka cena współpracy banderowców z hitlerowcami, od której ci pierwsi tak uparcie i wytrwale się odżegnywali w przeszłości i tak głośno ekscytują się się, niektórzy oczywiście, również dzisiaj.
Tak więc Stepan Bandera wraz z całym orszakiem swoich wspólników, zaraz po swoim wyjściu z internowania, natychmiast zgodzili się, nie po raz pierwszy zresztą w ich podłej karierze, na pełną, aktywną współpracę z nazistami. I jest to rzecz bezdyskusyjna! Jak bowiem inaczej wyjaśnić to, że żaden ounowiec spośród tych, którzy ,,z konieczności'' przebywali w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, nie stracił ani włoska ze swej czuprynki. Oraz jak wyjaśnić również to, że w czasie gdy konała już hitlerowska Rzesza, wszyscy internowani ounowcy nie tylko pozostali całkowicie nietykalni, ale i wylądowali na końcu w zupełnie bezpiecznych kącikach zachodniej Europy, USA i Kanady?
Zaraz po zwolnieniu Stepana Bandery z internowania, oddział 4-D RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy), oddał do jego wyłącznej dyspozycji daczę pod Berlinem. Od tego też czasu Bandera przebywał pod osobistym nadzorem i pracując pod kierunkiem nowo mianowanego naczelnika oddziału 4-D Obersturmfuhrera Wolfa. W tym samym miesiącu Stepan Bandera oddał się do dyspozycji Abwherkommando - 202 w Krakowie i osobiście instruował tam ,,Danyłiwa'', a także przygotowaną przez nas agenturę skierowaną dla łączności do sztabu UPA.
Z okazji przyjazdu Bandery do Abwherkommando -202 kapitan ,,Kirn'' urządził bankiet w willi naszego komanda, która znajdował się przy Gartenstrasse 1 ( w pobliżu krakowskiego stadionu ), w czasie którego wygłosili swoje przemówienia Stepan Bandera, kapitan ,,Kirn'' i profesor ,,Danyłiw''. Oprócz tych relacji kapitana Zygfryda Mullera jest również sporo danych mówiących o tym, że Bandera brał aktywny udział w pertraktacjach z hitlerowcami na temat utworzenia ukraińskiego komitetu UNK i tak zwanej Ukraińskiej Narodowej Armii ( UNA ). Przewodniczącym UNK, a następnie naczelnym dowódcą UNA, której trzonem stała się 14 grenadierska dywizja SS Galizien, został generał Petro Szandruk, były petlurowski, a potem polski oficer.
W ostatnich dniach konającej hitlerowskiej III Rzeszy - Bandera, Stećko i Hrynioch przebywali w miasteczku Kolin niedaleko Pragi, będąc nadal w dyspozycji Abwherkommando - 202. Stamtąd w końcu kwietnia 1945 roku, przy pomocy abwherowców Bandera przedostał się do austriackiego Tyrolu, a potem do okupowanej przez Amerykanów Bawarii. Monachium było ostatnim punktem, gdzie Bandera zatrzymał się na bardzo długo. Taki był jak widać, bardzo pomyślny finał dla tego specjalnego ,,więźnia i męczennika'' obozu Sachsenhausen. Ot i to były całe piekielne cierpienia Stepana Bandery, jako ,,wielkiego męczennika'' hitleryzmu.
Podsumowując. ,,Aresztowanie i uwięzienie'' Stepana Bandery w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, było dużo wcześniej zaplanowanym, wyreżyserowanym i w stu procentach zainscenizowanym przez hitlerowców i banderowców, całkowicie fikcyjnym w swoim charakterze spektaklem, rzekomego pozbawienia go wolności, aby za pomocą takiego prostego zabiegu, można było jeszcze mocnej zalegendować i uwiarygodnić Stepana Banderę w oczach nacjonalistycznie nastawionych Ukraińców, jako tego jedynego, prawdziwego i niezłomnego bojownika o samostijną Ukrainę i samotnego męczennika w walce przeciwko hitlerowskim Niemcom, gdy w rzeczywistości od samego początku swojej kariery, aż do upadku III Rzeszy, był jej najwierniejszym sojusznikiem i najbardziej oddanym agentem jej służb specjalnych, gotowym w każdej chwili do wykonania zleconych mu przez Abwherę i SS, dla kierowanej przez niego zbrodniczej OUN - UPA, nawet najbardziej amoralnych i ludobójczych w swoim charakterze rozkazów.
Stepan Bandera miał również przez cały trzyletni okres swego całkowicie fikcyjnego uwięzienia, całkowitą swobodę kontaktów ze światem zewnętrznym, za pomocą zarówno telefonu, listów, jak i kurierów, przez których przesyłał rozkazy i polecenia swoim podkomendnym na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, z których to kurierów, z których usług korzystał przez cały ten czas, jednego znamy z imienia i nazwiska, a którym był były oficer specjalnego batalionu Abwhery, a w tamtym czasie instruktor szkoły dla ukraińskich dywersantów, mieszczącej się w zamku Friedental, nieopodal obozu Sachsenhausen - Jurij Łopatyńśkij. A ilu innych kurierów pozostawało wówczas do osobistej dyspozycji Stepana Bandery, tego zapewne już się raczej nigdy nie dowiemy.
Jak pisze w swojej książce Żniwo rozpaczy: życie i śmierć na rządzonej przez nazistów Ukrainie'' profesor Carl Berkhof: „Według Tarasa Bulby -
Borowća - Bandera (wspomina Łebedia), że w marcu 1943 roku wydał zbiorowy
wyrok śmierci na Polaków z „zachodniej Ukrainy”, a w kwietniu PRZESŁAŁ
MU listę żądań przeprowadzenia „czystki”, polecając mu dopełnienie
operacji „oczyszczania” tych ziem z elementu nieukraińskiego, tak
szybko, jak to tylko możliwe. // „Berkhoff, Karel C .: Harvest of Despair. Życie i śmierć na Ukrainie pod rządami nazistów. Cambridge: Belknap 2004. P. 291
Tak więc Stepan Bandera przesłał te ROZKAZY, jak i wszystkie wcześniejsze Mykoła Łebediowi, szefowi Służby Bezpeky OUN - B NA PIŚMIE!!! Łebed w tamtym czasie na Wołyniu, nie tylko szefem banderowskiej służby bezpiczeństwa, ale również szefem całej OUN - B, w zastępstwie Bandery, który obok swego szefa i Dmytro Kłaczkiśkiego - Kłyma Sawura, również wydał swój własny rozkaz totalnej, fizycznej eksterminacji całej polskiej ludności Wołynia, który brzmiał:
,,NATYCHMIAST I JAK NAJPRĘDZEJ ZAKOŃCZYĆ AKCJĘ OCZYSZCZANIA UKRAIŃSKIEGO TERYTORIUM Z LUDNOŚCI POLSKIEJ''
A tak odnośnie stałego, nieprzerwanego kontaktu za pośrednictwem kurierów, szefa Służby Bezpeky OUN -B - Mykoły Łebedia ze Stepanem Banderą, przez cały trzyletni okres internowania prowydnyka ,,w obozie koncentracyjnym'' Sachsenhausen, pisze w swojej książce zatytułowanej ,,Kaci Wołynia'' - Marek Koprowski:
,,Łebed utrzymywał kontakt nie tylko z żoną, ale także z Banderą i kierownictwem OUN będącymi w obozie. Łącznikiem między nimi był pozostający na wolności J. Łopatyński. Fakt ten ujawnił sam Łopatyński dopiero w 1960 roku na konferencji prasowej w Nowym Jorku! Z jego oświadczenia wynika, że Bandera przebywając w obozie, podejmował wszystkie decyzje dotyczące działalności swojej frakcji, a Łebed był tylko ich wykonawcą.
Prowyd OUN, kierowany przez Łebedia, zaopatrywał Banderę i jego towarzyszy w paczki żywnościowe i pieniądze. Pomoc tę przekazywał drogą legalną i nielegalną, a także przez żonę Bandery.''
Źródło:
Witalij Masłowśkij - Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliści ukraińscy w latach drugiej wojny światowej - Wydawnictwo Nortom - Wrocław 2001 r. str. 67 - 77 i 119.
Marek Koprowski - Kaci Wołynia - Najkrwawsi ludobójcy Polaków - Wydawnictwo Replika, Wydanie III - 2024 r. , str. 32
Opowiadanie więc i powielanie co roku tych samych żałosnych w swojej wymowie dyrdymałów, bezczelnych kłamstw i zwyczajnych bredni ukraińskiej, a dokładnie ounowskiej propagandy, przez polskojęzycznych ćwierćinteligentów i pospolitych durni, że Stepan Bandera nie miał według nich, absolutnie nic wspólnego z wydaniem przezeń osobistego rozkazu na piśmie, dotyczącego całkowitej, totalnej eksterminacji polskiej ludności Wołynia w 1943 roku, jak również zupełnej, biologicznej anihilacji polskiej ludności Kresów Rzeczpospolitej, i pałających jednocześnie żądzą odmitologizowywania w polskim społeczeństwie, rzekomej czarnej legendy jego osoby, jak się ci bezdenni idioci wyrażają w swojej bezgranicznej głupocie i nieuctwie, o Banderze i jego roli, jakiej według nich, w ogóle nie odegrał w tamtym czasie, w masowej eksterminacji polskiej ludności Kresów Południowo - Wschodnich dokonanej przez OUN - UPA, gdyż jak autorytatywnie twierdzą, nie miał, bo nie mógł mieć wtedy, nic wspólnego z wydaniem takiej decyzji... dlatego, że był wtedy więźniem obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, koło Oranienburga i w związku z tym, nie miał możliwości utrzymywania, żadnych kontaktów ze światem zewnętrznym, a tym bardziej z prowydem OUN - UPA na Wołyniu. Co więcej, według w takim tonie sformułowanych przez tych niedorozwojów, wręcz autorytatywnych, nie znoszących jakiegokolwiek sprzeciwu, a tym samym nie podlegających dyskusji - ich opinii na ten temat, że gdyby Stepan Bandera, nie był wtedy ,,więźniem'' obozu Sachsenhausen, to w ogóle nigdy nie doszłoby do ludobójstwa na Wołyniu! Stwierdzenie to, jest akurat w ich ustach, jakąś zupełnie niepojętą, bo nie mieszczącą się w żadnych logicznych ramach ludzkiego rozumowania, iście błazeńską aberracją, sięgającą dosłownie wyżyn nieba. Inaczej bowiem, wytłumaczyć, powtarzania przez nich co roku, z przekonaniem neofitów, ubliżających ludzkiej inteligencji tych samych bzdur, pomieszanych przez nich równocześnie, z niewyobrażalną wręcz ignorancją, jaką prezentują, chcąc uchodzić za nieomylnych ekspertów w temacie, o którym tak naprawdę jak widać i słychać, nie mają jakiegokolwiek pojęcia, jest po prostu nie sposób!
Słuchając takich wynurzeń, tego rodzaju wymóżdżonych droidów i pajaców w jednym, zastanawiam się już tylko nad tym, a mianowicie: Jeżeli tak wygląda ta wasza obecna ,,inteligencja'' nowego typu, która ma ponoć was poprowadzić do wolnej i suwerennej Polski i być jednocześnie elitą, tego nowego polskiego państwa, to życzę powodzenia i zarazem współczuję!
Jacek Boki - 2 - 4 Lipiec 2024 r.
Mój kanał na Telegramie, na który wszystkich zapraszam.
Będę wszystkim bardzo zobowiązany za wsparcie mojej
działalności, gdyż bez waszej pomocy, nie tylko nie dałbym rady robić
tego co robię, ale również, nie miałoby to żadnego sensu. Dlatego już
teraz dziękuję wszystkim za wsparcie finansowe mojego bloga i mojej
działalności
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Z dopiskiem: WSPARCIE DZIAŁALNOŚCI BLOGA KRESY WE KRWI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.