poniedziałek, 7 października 2019

IPN odmówił instalacji w Elblągu tablicy Genocidum Atrox




Dyrektor Oddziału IPN Gdańsk

Pan profesor Mirosław Golon

al. Grunwaldzka 216

80-266 Gdańsk

                                                              Pytanie


Dzień dobry

Nazywam się Jacek Boki. Jestem inicjatorem upamiętnienia bohaterskich obrońców Birczy, których to moich starań wraz z grupą moich przyjaciół, zwieńczeniem było przegłosowanie przez Radę Miejska Elbląga w dniu 28 czerwca 2018 roku, decyzji o ustanowieniu w Elblągy, u zbiegu ulic Niepodległości i Legionów Ronda Obrońców Birczy, którego oficjalne otwarcie odbyło się 13 października 2018 r.

Po tym czasie rozpocząłem starania o postawienie w pobliżu tegoż ronda tablicy,
planszy edukacyjnej IPN o ludobójstwie na ziemiach południowo - wschodnich II RP. Przez kilka miesięcy władze miejskiej Elbląga, w osobie wiceprezydenta miasta, Pana Janusza Nowaka, odmawiało udzilenia zgody na usytuowanie tej tablicy IPN, o którą jako pierwsza wystąpiła Pani naczelnik biura upamiętniania oddziału IPN Gdańsk, Pani Katarzyna Lisiecka. Na jej prośbę podjąłem starania wspierające o wydanie jednak takiej zgody na umieszczenie tablicy edukacyjnej IPN, dotyczącej ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich szowinistów z OUN - UPA na Kresach II RP, właśnie w pobliżu ronda obrońców Birczy.

Po kilku miesiącach mojej walki z władzami miejskimi Elbląga o wydanie takiej zgody, moje zmagania przyniosły w końcu pozytywny skutek i 14 maja 2019 roku, wiceprezydent Elbląga, Pan Janusz Nowak wydał zgodę na ustawienie przez IPN Gdańsk tablicy edukacyjnej dotyczącej Kresowego ludobójstwa Polaków, które zostało przesłane do oddziałowego biura upamiętniania IPN Gdańsk, a kopię tegoż zezwolenia przesłano również mnie, jako inicjatorowi powstania w Elblągu ronda upamiętniającego bohaterski czyn obrońców Birczy w latach 1945 - 1946, oraz jako przewodniczącemu Społecznego Komitetu Upamiętnienia Ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Kresach.

Od tamtego czasu, czyli 14 maja, kiedy wydano ostateczną zgodę na ustawienie tej tablicy edukacyjnej IPN, minęły już ponad cztery miesiące, a ze strony biura upamiętniania IPN w Gdańsku, nie ma do dziś żadnego odzewu w tej sprawie.
Z upoważnienia wiceprezydenta miasta Elbląga, już kilkakrotnie zadał mi pytanie w tej sprawie, dyrektor Departamentu Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji, Pan Sławomir Skorupa, tj. ,,Czy wiem coś w tej kwestii, dlaczego IPN Gdańsk milczy w tej sprawie i do dziś nie udzielił żadnej odpowiedzi, na udzieloną mu zgodę. Czyżby stracił zainteresowanie całą sprawą?

Dlatego zwracam się do Pana dyrektora o udzielenie mi odpowiedzi pisemnej na moje pytanie, którą przekażę Panu dyrektorowi Sławomirowi Skorupie i opublikuję na prowadzonych przeze mnie blogach do wiadomości publicznej.


                Z poważaniem

                                                                                  Jacek Boki


http://kresywekrwi.blogspot.com/

http://kresywekrwi.neon24.pl/

http://tragediakresow.niepodległy.pl/





 Zezwolenie wydane przez wiceprezydenta miasta Elbląga Janusza Nowaka



Od 14 maja, kiedy wiceprezydent Elbląga po pięciu miesiącach mojej batalii z władzami miejskimi Elbląga o wydanie pozwolenia dla oddziałowego biura upamiętnień IPN Gdańsk, instalacji w naszym mieście Ich tablicy edukacyjnej Genocidum Atrox w pobliżu ronda Obrońców Birczy. Okazało się, że IPN po uzyskańsku w końcu tej zgody, stracił całkowite zainteresowanie instalacją swojej własnej tablicy pamięci, dotyczącej ukraińskiego ludobójstwa Polaków na Kresach. Jak obiecywano mi, że jeśli pomogę w uzyskaniu od władz miasta takiej zgody, to tablica ta stanie najpóźniej do 11 lipca br., czyli do daty kolejnej rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Dziś mamy już początek października, czyli od wydania pisemnej zgody przez wiceprezydenta Elbląga minęło już prawie pięc miesięcy, a działań IPN w tej sprawie nie ma po dziś dzień żadnych.

W czwartek i piątek rozmawiałem telefonicznie w tej sprawie z wiceprezesem IPN, panem profesorem Krzysztofem Szwagrzykiem, od którego ostatecznie usłyszałem, że rozmawiał on z dyrektorem oddziału IPN Gdańsk, panem Mirosławem Golonem, który stwierdził, że pismo, jakie do niego skierowałem w tej sprawie zostało przeze mnie ŹLE sformułowane, gdyż zawiera prośbę o jego interwencję w sprawie zaniedbania dokonanego przez jego pracownicę, w kwestii finalnej realizacji, instalacji tablicy edukacyjnej IPN, której montaż sami zaproponowali, wystosowując do władz miasta Elbląga petycję dotyczącą tego projektu. Jak stwierdził pan dyrektor Golon w rozmowie z prezesem Krzysztofem Szwagrzykiem, zamiast tego użytego przeze mnie sformułowania, moje pismo skierowane do niego, winno zawierać zupełnie inny schemat, a mianowicie....Moją osobistą prośbę o postawienie tablicy Wołyńskiej w Elblągu, jeśli mi tak bardzo na tym zależy, którą pan dyrektor Golon ewentualnie rozpatrzy, być może nawet pozytywnie, a o którą przecięz to nie ja występowałem jako pierwszy, ale IPN Gdańsk w październiku ubegłego roku, w kilka dni po oficjalnym otwarciu Ronda Obrońców Birczy w Elblągu, o czym ja dowiedziałem się dwa miesiące później, kiedy poprosili mnie o  pomoc w uzyskaniu przez nich zgody od władz miejskich Elbląga. Jak dał mi jasno do zrozumienia pan profesor Krzysztof Szwagrzyk, bez tej pisemnej prośby z mojej strony, mogę zapomnieć o jakiejkolwiek tablicy edukacyjnej IPN w Elblągu, poświęconej uczczeniu pamięci Polaków pomordowanych przez OUN - UPA na Kresach Rzeczypospolitej.

I teraz okazuje się, że to nie oni mają poczuwać się do jakiegokolwiek obowiązku, ale to ja powinieniem się jeszcze lepiej postarać w kwestii tablicy Wołyńskiej, będącej przecież inicjatywą samego IPNu, a nie moją. Wychodzi więc na to, że nie tylko miałem załatwić Im uzyskanie pozwolenia dla ich własnej inicjatywy, do czego sami nie kwapili się ani trochę od samego początku swoich pozorowanych działań, ale teraz, gdy dostali już dosłownie na tacy to, czego nie tylko nie potrafili załatwić sami, ale nie przejawili najmniejszej nawet chęci, by osobiście o takie pozwolenie zawalczyć, co należy ponoć do statutowych obowiązków instytucji mieniącej się być Instytutem Polskiej Pamięci Narodowej, wyszło na to, że mam  jeszcze grzecznie poprosić ich o postawienie tejże tablicy w Elblągu, bo samo załatwienie przeze mnie pozwolenia to o wiele za mało.

Tego rodzaju podejście i ostateczne rozwiązanie przez IPN kwestii własnej inicjatywy, rzekomego pragnienia, upamiętnienia przez nich polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, czyli definitywna odmowa instalacji w Elblągu tablicy Genocidum Atrox, jest zarówno bardzo jasną, bo nie pozostawiającą już żadnych wątpliwości, niedomówień, czy też choćby zwykłych iluzorycznych choćby złudzeń, odpowiedzią na innego rodzaju rozwiązanie ze strony IPN, a zarazem potwierdzeniem przez samych jej najwyższych decydentów, całkowicie antypolskiego charakteru tej agendy. Wykazałem to już zresztą jednoznacznie, że jest tak, a nie inaczej w moim artykule zatytułowanym: ,,Jak zinfiltrowano i unicestwiono Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce''.  
 
Wniosek jaki nasuwa się człowiekowi, z tego mojego kolejnego zetknięcia się z tak zwanym ,,Instytutem Pamięci Narodowej'', jest zarówno niewesoły, jak też bardzo wiele mówiący. Pokazuje on bowiem, obnażając do cna prawdziwy charakter tej instytucji i jej rzeczywiste cele, które od samego początku jej istnienia nie miały i nadal nie mają absolutnie nic wspólnego ze staniem przez nią na straży polskiej polityki historycznej, która jest fundamentem polskiej racji stanu, czyli szeroko rozumianego polskiego interesu narodowego. Dlatego właśnie wszelkie jej inicjatywy mają charakter, nie długofalowy, ale wyłącznie doraźny, obliczony na osiągnięcie w ten sposób krótkotrwałych efektów propagandowych i niczego więcej. Przykładem jednego z takich właśnie chwilowych projektów tej instytucji, będących esencją jej epizodycznych, bo wyłącznie akcyjnych, kampanijnych programów, było niedawne, szeroko nagłośnione wydarzenie, związane z nagłym  poszukiwaniem osób pokrzywdzonych i świadków zbrodni ludobójstwa popełnionych w latach 1939-1945 przez członków OUN-UPA oraz innych ukraińskich formacji zagłady na ludności narodowości polskiej zamieszkującej województwo wołyńskie. 

Nieoczekiwanie, decydentom IPN ,,przypomniało się'', że muszą odszukać w trybie nagłym, wszystkie żyjące do dziś osoby w Polsce i poza jej granicami, które przeżyły ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, by rzecz jasna, a jakże by inaczej, zebrać dla potomnych, ich relacje z tamtych wydarzeń, jako przestrogę dla kolejnych pokoleń oraz zrealizować film z ich udziałem na ten temat, którego premiera odbyła się nie tak dawno, bo 21 września w Gdyńskim Centrum Filmowym, którego tytuł brzmi: „Zmarłych pogrzebać” w reżyserii pracownika IPN Gdańsk Katarzyny Underwood, z muzyką skomponowaną przez Krzesimira Dębskiego. 


Na premierze filmu dwaj główni decydenci gdańskiego oddziału IPN, poczuli się również w swoim CHWILOWYM przypływie, nagłego pragnienia godnego upamiętnienia polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa oraz rozpoczęcia nawet szerokiej edukacji młodego pokolenia Polaków o tym straszliwym holokauście naszych rodaków, który stał się ich udziałem na Kresach II RP. Jak można było usłyszeć z ich własnych ust, że zapragnęli również w tej kwestii WZRUSZYĆ NAWET SUMIENIA UKRAIŃCÓW oraz odnalezienia szczątków pomordowanych i ich godnego pochówku! Wow! Cóż za zmiana!

Pan Krzysztof Drażba, naczelnik OBEN IPN Gdańsk podkreślił, że:
– Instytut Pamięci Narodowej w swoich statutowych zadaniach ma edukację i pamięć o przeszłych wydarzeniach. Poprzez film „Zmarłych pogrzebać” apelujemy o pamięć, chcemy także wzruszyć sumienia, szczególnie strony ukraińskiej – zaznaczył.
Następnie głos zabrał prof. Mirosław Golon, dyrektor IPN Gdańsk.
– Naszym obowiązkiem jest odnalezienie szczątków zamordowanych, ich godne pochowanie, postawienie krzyży, upamiętnienie, przypomnienie imion i nazwisk. Mamy nadzieję, że jego wypełnienie umożliwi nam strona ukraińska – podkreślił.
I można byłoby w to wszystko uwierzyć i potraktować nawet poważnie, gdyby nie fakt, że cała ta akcja, to był tylko chwilowy, jednorazowy akt, podyktowany wyłącznie zbliżającymi się wyborami, którym to jednostkowym posunięciem, trzeba było znów ogłupić Kresowian, jak zawsze zresztą przy takich okazjach, by Ci ponownie dali się nabrać, na ten stary, odegrany przez Nich teatrzyk, i uwierzyli, że jest to jednoznaczny dowód na to, że tym razem panująca władza, naprawdę zmieniła zdanie i autentycznie przejęła się losem Kresowian, a ci w zamian 13 października pójdą gremialnie zagłosować na ,,dobrą zmianę'' i nic ponad to.
A w minutę po wyborczej elekcji powie im się sorry naiwni frajerzy. Nie bierzcie tego do siebie, ale niestety nie jesteście już nam do niczego potrzebni i możecie czuć się już wolni jak elektrony.
W końcu takie jest życie, że zawsze wygrywa w nim cwańszy i silniejszy.

Co więcej, jak doszliśmy do wspólnego wniosku w rozmowie z Panią Janiną Kalinowską z Zamościa, ocaloną z ludobójstwa na Wołyniu, że równiez nagła, incydentalna, bo obliczona też tylko na krótkotrwały efekt, związany z tym samym wydarzeniem, czyli wyborami 13 października, było szeroko nagłośnione poszukiwanie ludzi, którzy przeżyli ludobójstwo na Wołyniu, choć już ćwierć wieku wcześniej spisano przecież zeznania tych wszystkich osób, które to świadectwa, tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, wyparowały nie wiadomo gdzie, w sposób iściev tajemniczy, niczym poranna mgła, więc teraz trzeba było powtórzyć ten zabieg, przy okazji dowiadując się w ten prosty sposób, ilu bezpośrednich świadków ukraińskiego ludobójstwa jeszcze dziś żyje i tym samym, ile czasu mają fałszerze historii z IPN, zanim ostatecznie będą mogli rozwiązać kwestię, tego niepożądanego dla nich ludobójstwa i definitywnie zamieść całą sprawę pod dywan, niszcząc wszelkie związane z nim dokumety i zeznania ocalonych, by nieodwracalnie zamknąć w końcu całą tą sprawę i odesłać ją w niebyt.

I tylko to miało na celu jedno i drugie wydarzenie zorganoizwane naprędce przez centralę IPN na rozkaz obecnie rządzącej partii i to wszystko! W rzeczywistości IPN, jak pokazuje to sprawa ich własnej tablicy edukacyjnej, której instalacji odmówili właśnie teraz w Elblągu, prezentuje w całej okazałości rzeczywiste, a nie deklaratrywne intencje tej instytucji i jej prawdziwą twarz.

To ostatnie doświadczenie nauczyło mnie jednego, a mianowicie, że nigdy, w żadnym wypadku i pod żadnym pozorem, nie należy występować do tej instytucji o jakiekolwiek pozowlenia, czy też opinie związanie z upamiętnieniem naszych Polskich bohaterów, jak i w ogóle o cokolwiek. Bo jest to dokładnie tak samo, jakbyśmy zwracali się o takie pozwolenie do instytucji okupanta, którego agendą jest czy to się komuś podoba, czy nie tzw. IPN.

Poza tym moi drodzy Państwo, to MY jesteśmy SUWERENEM, a nie jakaś ideologiczna instytucja, służąca interesom jednej partii i wrogim wobec Nas Polaków narodom i państwom. Posługująca się w swojej działalności kłamstwami, oszczerstwami, fałszując historyczne fakty i preparując nowe, tak by pasowały do jej z góry przyjętych założeń, którymi będzie mogła zatruwać dalej umysły kolejnych pokoleń polskiej młodzieży, tak jak robi to już od 21 lat swego istnienia. Dlatego nie zwracajmy się zarówno do tej agendy po opinię i pozwolenia, jeśli chcemy godznie uczcić i upamiętnić naszych przodków, którzy oddali swe życie za naszą Ojczyznę, i nie prośmy żadnych rządowych czy też samorządowych instytucji o finansowe wsparcie dla naszych inicjatyw, żeby nikt nie stwaiał nam przez to potem jakichkolwiek warunków, których przyjęcie byłoby niezgodne z naszymi sumieniami i wyznawanymi zasadami, ale liczmy wyłącznie na samych siebie, własne siły i wyłącznie na swoje własne środki.

A następnie stawiajmy tablice pamięci, pomniki z inskrypcjami mówiącymi prawdę, a nie z politycznie poprawnymi bzdurami, które zadowolą władzę bez ich zezwoleń, stawiając ich przed fkatami dokonanymi. Niech Nas nawet za to pozwą przed sądy i nawet jeśli wiele z naszych upamiętnień usuną, to po jakimś czasie na przekór Im postawmy na powrót nowe. Swoimi działaniami przeciwko Nam, dorzucą tym sposobem, kolejny cetnarowy głaz do ogrodu hańby swojego zaprzaństwa i zdrady. Nie zastanawiają się tylko nad jednym, że ich panowanie nie będzie trwało wiecznie i prędzej czy później wylądują na śmietniku historii, tak jak wszyscy, którzy czynili to samo, w ten sam sposób przed nimi.

Jacek Boki - Elbląg

6 - 7 Pażdziernik 2019 r.


Źródła:

Komunikat dotyczący poszukiwania świadków wydarzeń na Wołyniu

Premiera filmu IPN Gdańsk „Zmarłych pogrzebać” – Gdynia, 21 września 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.