piątek, 7 czerwca 2019

Dr Lucyna Kulińska - W 75 rocznicę ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na ludności polskiej Małopolski Wschodniej, podstawowe ustalenia.

Przywódcy i działacze Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów, sponsorowani z kasy wrogów Polski, ściśle współpracując z większością kleru greckokatolickiego skupionego wokół Andrieja Szeptyckiego i ukraińską inteligencją, kierując się wzorowaną na faszyzmie silną i brutalną ideologią – etnicznej nienawiści i zaboru, postanowili pod szczytnymi hasłami budowy "Samostijnej Ukrainy" zrealizować plan pozbycia się ludności polskiej ze wschodnich województw Rzeczypospolitej i zagarnięcie jej terytorium. Plan ten zakładał realizację trzech wariantów:

1. usunięcia (wypędzenia) polskiej ludności (i innych zamieszkujących tam nieukraińskich nacji),

2. ludobójczą eksterminację,

3. przymusową asymilację pozostałych.

Aby wygrać, musieli swoje hasła bezwzględnej walki z Polakami zaszczepić zwykłym ludziom, często żyjącym z polskimi sąsiadami w zgodzie, a nawet zażyłości. W ruch poszła odpowiednio przygotowana propaganda. Ponieważ brak im było wystarczająco przekonywujących argumentów natury politycznej, postanowili posłużyć się argumentami ekonomicznymi i socjalnymi. Dlatego oparli swą agitację na podkreślaniu upośledzonej pozycji społecznej i socjalnej Ukraińców w Polsce. Widać w takim „klasowym” podejściu silną inspirację ze strony bolszewizmu. Obiecano ukraińskim chłopom, że ziemia i własność zostanie Polakom i innym „czużyńcom” odebrana bez prawa do jakiegokolwiek wykupu czy odszkodowania. Aby usprawiedliwić takie łamanie prawa używali nośnego hasła „historycznej krzywdy ukraińskiej”. Ludobójstwo Polaków zaplanowali ojcowie ukraińskiego szowinizmu, dzisiejsi "bohaterowie" ukraińskiego państwa. Amoralna, bezwzględna ideologia utorowała drogę do najcięższych zbrodni. Zamierzali dokonać tego dzieła samodzielnie lub w ścisłej współpracy z wrogami Polski. Nie chcieli być jednak jedynie narzędziem. Przeciwnie, dążyli do wykorzystania dla swoich celów ich aparatu państwowo-represyjnego. Tu odnajdziemy główne źródło ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na polskiej ludności w czasie II wojny światowej. To dzieło dzisiejszych "bohaterów Ukrainy"! 

Ich pierwsze masowe zbrodnie dotknęły wybranych grup osób cywilnych, pojedynczych żołnierzy lub oddziałów Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku. Były one fragmentem niemiecko-ukraińskiego planu zakładającego wybuch antypolskiego powstania w chwili wkroczenia na teren Polski oddziałów niemieckich. Te działania miały ostatecznie zniweczyć nadzieję Polaków na przegrupowanie i ocalenie Ojczyzny. Wiemy, że w końcu powstanie to zostało przez Niemców odwołane po podpisaniu paktu Ribbentrop – Mołotow, ale nie wszędzie informacja ta dotarła na czas, a może część Ukraińców po prostu nie chciała im się podporządkować. Na Brzeżańszczyźnie, w wielu rejonach województw stanisławowskiego i tarnopolskiego doszło więc do napadów, rabunków, palenia mienia prywatnego i państwowego, w końcu okrutnego mordowania bezbronnej polskiej ludności. Dokumenty polskiego podziemia zawierają liczne opisy tych zdarzeń. Rozkazy mordowania Polaków wydawali lokalni przywódcy OUN. Organizowali tzw. „sądy doraźne”, które natychmiastowo wykonywały wyroki śmierci na miejscowych Polakach. Mordowano tych, którzy narazili się Ukraińcom, sprawowali urzędy, lub mogliby stać się potencjalnymi liderami polskiej ludności, zanim okrzepnie władza niemieckich czy rosyjska. Zebraniom owych sądów przewodniczyła inteligencja ukraińska, najczęściej księża greckokatoliccy, kierownicy szkół, nauczycielstwo, a często "sprawiedliwość” wymierzali sami chłopi – uzbrojeni w siekiery, widły i noże. W niektórych wsiach, na szosach Ukraińcy przekopywali doły lub robili barykady dla zatrzymania pojazdów z cywilnymi uciekinierami, a pasażerów, po obrabowaniu, bez względu na wiek i płeć mordowali. Liczby i nazwisk ofiar tych mordów podobnie jak członków wycofujących się czy zagubionych oddziałów WP, mordowanych po jarach czy w ukraińskich chatach, nie uda się prawdopodobnie ustalić nigdy. 

Te okrutne postępki pozostawały w jawnej sprzeczności z podpisaną przez ukraińskich przedstawicieli oficjalną odezwą o ścisłej współpracy z armią polską w walce przeciw najazdowi niemieckiemu.

Osobną, jakże dramatyczną kartą, były masowe mordy, aresztowania, wysiedlenia i wywózki polskich oficerów, inteligencji i osadników po wkroczeniu na te tereny Rosjan. Formalnie było to dzieło władz bolszewickich – jednak faktycznie inspirowane i realizowane przez miejscowych Żydów Ukraińców, Białorusinów…, którzy masowo i chętnie poszli na współpracę z Sowietami.

Po zmianie okupacji na niemiecką w roku 1941 miała miejsce kolejna fala mordów polskiej ludności. Mnożyły się też fałszywe denucjacje ukraińskie do Niemców, o zmyślonej lub faktycznej współpracy z bolszewikami. Doszło też do celowego wydawania w ręce okupantów ocalałej jeszcze polskiej inteligencji. Szczególnie dramatyczny był mord dokonany na profesorach lwowskich i inteligencji Stanisławowa. We Lwowie, ofiarami padli profesorowie szkół wyższych, młodzież akademicka, lekarze i technicy. W Stanisławowie wymordowano głównie nauczycieli szkół powszechnych i średnich oraz urzędników różnych kategorii oraz wszystkich innych Polaków mających jakąkolwiek pozycję społeczną. Jest faktem, że główna odpowiedzialność za te haniebne czyny spada na Niemców i była realizacją przeciwpolskiej Intelligenzaktion, uzgodnionej zresztą co do założeń z Rosjanami – ale w zgodnej opinii rodzin zamordowanych i świadków, inspiratorami i denuncjatorami, a często wykonawcami byli współpracujący z nimi szowiniści ukraińscy.

Taki rozwój wypadków był dla Niemców nader korzystny, prowadził bowiem do całkowitego pozbycia się ludności polskiej z żyznych terenów Wołynia i Małopolski Wschodniej . To przewidywał niemiecki Generalplan Ost w dla niemieckich osadników. Po zlikwidowaniu w taki lub inny sposób polskiej inteligencji, wyłapaniu i wysłaniu na roboty do Niemiec ludności męskiej (nie zapominajmy, że drogą oficjalną Ukraińcy ubiegali się wówczas, z dużym sukcesem, o wysłanie do pracy w Rzeszy 100 tysięcy Polaków), pozostałe na miejscu kobiety i dzieci stać się mogły łatwym łupem ukraińskich nacjonalistów.

Do niebywałego nasilenia ludobójczych mordów doszło w latach 1943–1944, najpierw na Wołyniu, Polesiu, a następnie w Małopolsce Wschodniej i częściowo na Lubelszczyźnie – np. w Hrubieszowskiem. Wraz z przemieszczaniem się frontu ataki na ludność polską przesunęły się na lewy brzeg Sanu – na teren dzisiejszego woj. podkarpackiego.

Agitatorzy i bojówkarze z OUN obiecywali Ukraińcom bogactwa żydowskich, potem polskich domów, polską ziemię. Zbroili chłopów, szkolili nakazywali bezwzględność. Rozpowszechniali też straszne, wzywające do nienawiści i rzezi hasła. Wspominali o nich wszyscy, którzy przeżyli te straszne chwile. Niestety w tym zbrodniczym chórze nie zabrakło ukraińskiego kleru. 
W publikowanych dokumentach znajdziemy tego przykłady: „Braty za orużja i ty - ta byty Lachiw, a Boh wam hriwdu wydpustyt”, czy śpiewany w czasie procesji Bożego Ciała roku 1943 refren do pieśni i modłów: „rżnij Lachów, rżnij”. W wielu relacjach naocznych świadków i dokumentach znalazło potwierdzeni błogosławienie przez księży prawosławnych i greckokatolickich narzędzi zbrodni- noży wideł, siekier…, W takiej atmosferze, sakralizacji zbrodni, opór moralny znikał. Być może dlatego doszło do tak potwornych uczynków.

Przebieg i okoliczności ludobójstwa do których doszło na Wołyniu zostały szczegółowo omówione w monumentalnej pracy Władysława Siemaszki i Ewy Siemaszko pt. Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945. Jest to dzieło obszerne i doskonale udokumentowane. Autorzy oszacowali ilość pomordowanych na Wołyniu Polaków w latach 1939–1945 na ok. 60 tysięcy osób.

Ludobójcza akcja została kilka miesięcy później przeniesiona na obszar Małopolski Wschodniej. Podobnie jak na Wołyniu, dotknęła głównie polską ludność wiejską. Młodzież ukraińska należąca do OUN przygotowywała się do tej akcji przez szereg tygodni, ponaglana przez „weteranów” z Wołynia. Urządzano nocne ćwiczenia z bronią, organizowano nocne alarmy wojskowe, a nawet ostre strzelanie w dzień.

Akcja eksterminacyjna na terenie Małopolski Wschodniej realizowana była analogicznie do tej na Wołyniu i szła w czterech kierunkach:

1. Zabijania wybitniejszych Polaków, bez względu na to, do jakiej warstwy społecznej należeli – do inteligencji czy robotników, mieszczan czy chłopów. Chodziło o zlikwidowanie ludzi wpływowych, zdolnych oddziaływać na otoczenie i organizować samoobronę polskiej społeczności.

2. Zabijania i to z wyjątkowym sadyzmem księży polskich, których Ukraińcy uważali za naturalnych przywódców polskich. Akcja ta rozpoczęła się w lecie 1943 r. 

3. Wymordowania polskiej służby leśnej, tj. inżynierów, leśników i gajowych. Celem było zapewnienie swobodnego gromadzenia w lasach oddziałów UPA. Akcja przeciw polskiej służbie leśnej w południowych, karpackich rejonach Małopolski Wschodniej przeprowadzona została jeszcze latem 1943 roku. Nie była wykonana tak planowano i precyzyjnie, a przy tym nie była jednorazowa, jak analogiczna operacja z 27 stycznia 1944 r. dla północnej części Małopolski Wschodniej. W ciągu jednego dnia w leśniczówkach od Brodów po Jaworów i Sądową Wisznię padło ponad siedemdziesięciu Polaków.

4. Napadów na całe wsie i osiedla polskie. W Małopolsce Wschodniej, poza powiatami bezpośrednio graniczącymi z Wołyniem do połowy grudnia 1943 roku notowano ich stosunkowo niedużo. Po ten dacie rozpoczęła się zakrojona na wielka skalę ukraińska akcja eksterminacyjna w powiatach brzeżańskim, podhajeckim i rohatyńskim, która od lutego 1944 roku rozlała się szeroką falą po wszystkich małopolskich województwach. Do aktów szczególnego okrucieństwa dochodziło w województwie tarnopolskim i niektórych rejonach stanisławowskiego. Tysiące wsi, osad i przysiółków, w których mieszkali Polacy została spalona, a ich mieszkańcy wymordowani lub wypędzeni. Zabijanie ludności polskiej we wsiach, w których występowała ona w znacznej mniejszości, realizowano w ciągu jednej nocy na dane hasło. Robili to najczęściej ich ukraińscy sąsiedzi.

W przypadku Małopolski Wschodniej rzeź poprzedzona była często akcją zastraszania, terroru i nakazami opuszczenia domostw w ciągu kilkudziesięciu godzin pod groźbą śmierci całej rodziny. Wezwania takie, kierowane do mieszkających od wieków na Podolu Polaków były bezprawne, niemoralne i okrutne. Dlatego na początku wielu ludzi im się nie podporządkowało. Poza tym, aby w tak krótkim czasie opuścić gospodarstwo, trzeba mieć dokąd iść i pogodzić się z pozostawieniem mienia i zwierząt. Należy również podkreślić, że w warunkach okupacji niemieckiej takie przemieszczenia bez zezwolenia władz były nielegalne. Tak więc dla wielu polskich chłopów upowskie żądania były nie do zaakceptowania. A niepodporządkowanie się stawało się często przyczyną śmierci.

Od początku 1944 roku UPA miała swoje bazy w Stanisławowskiem („Czarny Las”), na Bojkowszczyźnie (rejon Dolina - Skole) i pod samym Lwowem w leśnym rejonie Szczerzec - Bóbrka - Mikołajów. Istnieje dokument świadczący o kierowniczej roli „OUN Bandery” w planowej eksterminacji Polaków. Brzmi on: „Rozporządzenie specjalne. Rozkazuję wam przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz agentów ukraińsko - bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych. Większe stanice będą oczyszczone z tego elementu przez oddziały wojskowe nawet w biały dzień (...). Zmobilizować do tej pracy wszystkich członków, a także młodzież i kobiety. 

Wykonywać wszystkie polecenia dokładnie i natychmiast. Dlaczego ciągle to zaniedbujecie? Oczyszczenie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, ażebyśmy świętowali ją już bez Polaków. pamiętajcie, że jak bolszewicy zastaną nas z Polakami na naszych terenach, wtedy wszystkich nas wyrżną. Działać szybko i mądrze. Mamy w tych sprawach określone pełnomocnictwa od Niemców. Nie trzeba przestrzegać konspiracji (...). Nikogo nie oszczędzać, nawet w przypadku małżeństw mieszanych wyciągać z domów Lachów, ale Ukraińców i dzieci w tych domach nie likwidować. Przypominam jeszcze raz, że musi to być wykonane jeszcze przed naszymi świętami.

Wyciągnąć całą broń, a także amunicję, bo jest teraz potrzebna. Niech broń leży na strychach. Jest przecież rewolucja (...).

Wydobyć broń. Śmierć Polakom.

Chwała bohaterom! Postój 6 kwietnia 1944. Orest Karat (-)


Dokument ten jednoznacznie dowodzi, że nie mogło być mowy o jakichkolwiek akcjach spontanicznych i samorzutnych. To „OUN Bandery” wydała rozkaz mordowania wszystkich, a więc także starców, kobiet i dzieci. Nie mamy do czynienia, jak sugerują niektórzy badacze, z „utratą kontroli” nad wydarzeniami przez OUN – jest to nieprawda.

Wiktor Poliszczuk zwracał uwagę, że jeżeli „OUN Bandery” chciała wykorzystać konflikt niemiecko-rosyjski do zbudowania państwa ukraińskiego, to w roku 1944, gdy przegrana Niemiec była już tylko kwestią czasu, a nadzieja na choćby namiastkę samodzielności państwowej upadła. Masowe mordowanie ludności polskiej traciło jakikolwiek sens usprawiedliwiony politycznie. Nasilenie tej akcji w przededniu wkroczenia Armii Czerwonej ujawnia, o co naprawdę chodziło OUN-UPA. Celem nie było zbudowanie państwa, a fizyczne unicestwienie Polaków. Akcja ludobójcza, wyczerpująca wszystkie znamiona zbrodni nieprzedawnialnej, podjętej z najniższych pobudek w oparciu o zbrodniczą ideologię faszystowską, była klasyczną czystką etniczną. Zrozpaczeni Polacy na próżno wyglądali jakiejkolwiek pomocy. Do eksterminowania Polaków nacjonaliści ukraińscy wykorzystywali bez skrupułów okupantów, zarówno Rosjan, jak i Niemców. W tym celu posługiwali się donosami (o ukrywaniu partyzantów, Żydów, posiadanie broni, działalności podziemnej itp.), aby sprowadzić na Polaków akcje pacyfikacyjne. Zestawiali też listy proskrypcyjne dla okupantów, w celu dokonania aresztowań, egzekucji lub wywózek Polaków. W ludobójstwo angażowali się też członkowie okupacyjnych formacji pomocniczych, jak milicja za czasów sowieckich, Ukraińcy służący w NKWD i służbach więziennych mordujących okrutnie polskich więźniów (np. w mord w więzieniach lwowskich w przededniu wkroczenia Niemców), policja ukraińska pod okupacją niemiecką, „Nahtigall”, „Roland”, dywizja SS-Galizien, „Hałyczyna” itp., włączających się często w akcje antypolskie. To ofiary Ukraińców, których dzisiaj nie chcą się doliczać przychylni sprawcom historycy - a one ,choć sprytnie przypisywane Niemcom czy Rosjanom - były ich dziełem !


Należy zwrócić szczególną uwagę na ogromną pomysłowość przy organizowaniu podstępów i wymyślnych pułapek, w które wciągano ofiary. Ukraińscy nacjonaliści stosowali taktykę dezinformacji i osłabiania czujności. Polegało to m.in. na wzywaniu Polaków do organizowania wspólnej partyzantki antyniemieckiej w celu wyprowadzenia mężczyzn z wiosek i zamordowania. Inna metoda polegała na tym, że przybyli do wioski nieliczni upowcy zwoływali mieszkańców na „zebranie” pod dowolnym pretekstem. Zebranych mężczyzn otaczały ukryte wcześniej oddziały upowskie i mordowały, potem przystępowały do mordowania pozostałych, głównie kobiet, dzieci i starców. Zastosowanie tego sposobu pozwalało na szybkie wymordowanie całej wioski bez oporu. Napadano też na domostwa w czasie świąt, ślubów, gdy domownicy zbierali się przy stole. Jednak największym zaskoczeniem dla polskiej ludności były ataki na wiernych zgromadzonych w kościołach.

Napastnicy, aby ukryć przed ofiarami swe pochodzenie, podawali się za kripowców, lub sowieckich partyzantów. Podobnie, po każdym morderstwie nacjonaliści ukraińscy puszczali w obieg plotki o rzekomych bandach bolszewickich i im przypisywali swe zbrodnie. Udział milicji w przebraniu sowieckim lub cywilnym stwierdzono w Kołodziejówce, Panasówce, pow. Skałat, Semenowie, Janowie, pow. Trembowla. Poza przebraniem sowieckim stosowano też mundury niemieckie czy polskie z organizacji podziemnych. Ta strategia „mydlenia oczu” i zrzucania odpowiedzialności na innych trwa do dziś. Napadów dokonywano z zaskoczenia również w terenie otwartym. Dotyczyły one pojedynczych osób lub niewielkich grup Polaków. Były to często dzieci wypasające bydło. Zabijano je w polu, w lesie, na drogach. Często w wypadku młodych kobiet i dziewcząt przed śmiercią dokonywano na nich gwałtów. Mordowano też osoby uciekające ze spalonych wiosek, czy podejmujące próbę powrotu do swych zagród, po dobytek i zbiory. Często ginęli wszyscy, dlatego trudno o dokładne szacunki strat polskich. Mordów dokonywano w sposób wyjątkowo okrutny, wręcz wyrafinowany, torturując ofiary, nawet małe dzieci. Gospodarstwa palono po wcześniejszym okradzeniu, czasem palono całe wioski wraz z zamkniętymi w domach mieszkańcami. Wycinano nawet drzewa rosnące w pobliżu, aby uniemożliwić identyfikację miejsca. Pozostałe zgliszcza lub niedopalone domy rozbierano, ziemię zaorywano i nadzielano okolicznym chłopom, czyniąc ich w ten sposób zainteresowanymi materialnie w nieujawnianiu prawdy. Mordowano Polaków wyciąganych z pociągów, w miastach, dzieci i siostry w ochronkach i sierocińcach. Aby zastraszyć Ukraińców, którzy sprzeciwiali się tej eksterminacji, ukrywali lub ostrzegali Polaków, nacjonaliści ukraińscy stosowali wobec n ich równie okrutne metody.

Nacjonaliści ukraińscy bezrozumnie niszczyli budynki użyteczności publicznej. Palono szkoły wraz z wyposażeniem, budynki gminne, polskie domy ludowe, kościoły, kaplice, ochronki itp. Aby zachęcić do mordów, upowcy wyznaczyli cenę za zabicie Polaka: 1000 zł, litr wódki i 100 papierosów. W celu obniżenia bariery psychologicznej ludności i nakłonienia jej do zbrodni wykorzystywano autorytet księży greckokatolickich, nauczycieli ukraińskich i w ogóle inteligencji. Prowodyrzy i dowódcy band częstokroć byli synami duchownych greckokatolickich. W schyłkowym okresie wojny morderstwa dokonywane były również dla zdobycia polskich dokumentów, będących dla zabójców przepustką do wolności. Wielu oprawców wyłudzało potem na tej podstawie zapomogi, jako „ofiary mordów ukraińskich” i ukrywało się w Polsce lub wykorzystywało ją jako przystanek przed wyjazdem na zachód, gdzie nie niepokojeni przeżyli całe życie.

Nacjonaliści ukraińscy byli mistrzami propagandy, tak jest zresztą do dziś, bo jak zrozumieć fakt, że tak okropne ludobójstwo budzi wątpliwości nawet wśród części Polaków? Puszczali w obieg wyolbrzymione i fałszywe informacje o polskich zbrodniach na cywilnej ludności ukraińskiej, aby wzmóc chęć do zabijania Polaków. Z kolei polskim sąsiadom wmawiali, że zbrodnie w innych miejscowościach miały charakter porachunków osobistych czy zemsty, ale tutaj nikomu nic nie grozi, co skutecznie osłabiało czujność i pozwalało wykorzystać element zaskoczenia. Mordów i napadów dokonywano przede wszystkim w nocy. Gdy nacjonaliści ukraińscy zorientowali się, że w nocy ludność polska stara się ukrywać, zmienili taktykę i organizowali także napady o świcie, gdy po ściągnięciu nocnych patroli ostrzegających przed napadem, wioska praktycznie zostawała bez dozoru. Wyniki tak prowadzonej akcji były przerażające. Dziesiątki tysięcy ludzi bądź zginęły, bądź znalazły się bez dachu nad głową i bez środków do życia.

Drogami w kierunku zachodnim płynęły rzeki uchodźców. Mimo ogromnej ofiarności reszty społeczeństwa kresowego, głównie mieszkańców większych miast i organizacji społecznych, nie udało się zapobiec wszystkim nieszczęściom. Brak było żywności, leków, ubrań. Beznadziejne położenie pozbawionych wszystkiego ludzi wykorzystali Niemcy, masowo wywożąc ich na roboty.

Jak wskazują źródła, wszelka obrona była bezcelowa w sytuacji, gdy nie tylko Ukraińcom, ale także dwóm pozostałym okupantom sytuacja ta była ze wszech miar na rękę. Każdy z nich dążył do wyniszczenia ludności polskiej i usunięcia jej na zawsze z terenów kresowych. W takiej sytuacji nie było więc dobrych rozwiązań. Samoobrony byłyby skuteczne, gdyby były wystarczająco silnie uzbrojone, ale kiedy nie udało się Niemcom namówić Polaków do wstąpienia do formacji walczących z Rosjanami, a Polskie Państwo Podziemne oficjalnie ogłosiło współpracę z sojusznikiem naszych sojuszników, wyrok na istniejące jeszcze samoobrony został wydany. Hitlerowcy porozumieli się z nacjonalistami ukraińskimi i dali im wolną rękę w tępieniu Polaków, a nawet zaczęli dostarczać im broń.

Polskie władze podziemne popełniły liczne błędy. Jednak w swych działaniach były skrępowane umowami koalicyjnymi, natomiast Ukraińcy, bez skrupułów manewrując między dwoma okupantami, wykonali za ich przyzwoleniem plan w stu procentach: usunęli fizycznie ludność polską z Kresów. Wobec trzech wrogów Polacy byli bezradni.

Na przełomie lat 1944/1945 we wschodniej części Polski, w jej nowych ustalonych traktatami granicach znalazło się bardzo wielu nacjonalistów-morderców – uciekinierów przed zbliżającym się frontem niemiecko-sowieckim. Stopniowo, wraz z postępami Rosjan wycofywali się oni z Niemcami. Jednak pozostała na wschodzie i rozproszyła się po wioskach. Cały ten teren pokryty był dużymi kompleksami leśnymi, co ułatwiało zdyscyplinowanym i wyszkolonym banderowskim sotniom i czotom ukrycie się. Ich liczebność szacuje się na 10–20 tysięcy. Celem pozostało wyniszczenie elementu polskiego aż po San, spalenie polskich wsi i opanowanie Przemyśla, a w drugim etapie oczyszczenie całego terenu aż po Rzeszów, dokąd miały sięgać granice „Wielkiej Ukrainy”. W skład oddziałów wchodzili też Niemcy zbiegli z Armii Czerwonej, zdemobilizowani Ukraińcy i księża ukraińscy.

Zaplecze dla nich stanowiły wioski, zamieszkałe przez ludność ukraińską, przepojoną ideologią nacjonalistyczną, bądź sterroryzowane przez bandy. Ludność ta zapewniała zaopatrzenie w żywność, zakwaterowanie i wywiad. Bandy UPA zastraszały, okradały i mordowały ludność polską. Akcjami terrorystycznymi osiągnięto wstrzymanie wysiedleń ludności ukraińskiej za San. Dlatego wystąpiła dysproporcja przy wymianie ludności na niekorzyść Polaków. Swoje cele mieli przy tym także Rosjanie. Popierali plany ukraińskie, bo pomagały między innymi zdławić polskie siły partyzanckie i wszelkie możliwe próby oporu naszego społeczeństwa. Jest to już osobny temat, ale i on powinien zostać opracowany. Być może stanie się wówczas jasne dlaczego operacja „Wisła” była koniecznością zgodną z polską racją stanu i odczuciami Polaków.

Beznamiętne raporty niemieckie z miejsc kaźni, czy spisywane na bieżąco dokumenty Rady Głównej Opiekuńczej, organizacji podziemnych, setki relacji świadków, potwierdzają zbrodnie, ich charakter i rozmiary. Podobnie nieliczne, dopuszczone przez stronę ukraińską ekshumacje.

W świetle opisanych faktów i uwzględnieniu, że do mordów polskiej ludności dopuścili się Ukraińcy w sposób bezpośredni i przy pomocy kolejnych okupantów w całym okresie lat 1939- 1947, a nawet później żywiołowy sprzeciw autorki budzą próby ciągłego zaniżania zarówno przez historyków ukraińskich jak i polskich liczby polskich ofiar Jest to działanie niedopuszczalne i hańbiące pamięć pomordowanych. Autorka nie traci tez nadziei, że w końcu dojdzie do rzetelnych badań dotyczących Małopolskich wschodniej i pozostałych województw ( problem mordów na Wolyniu jak wspomniałam został już, dzięki wieloletniemu wysiłkowi Państwa Siemaszków dosyć dobrze opracowany ) dojdzie i świat dowie się o tej straszliwej ludobójczej zbrodni.

Niestety nieukarane i nierozliczone okrucieństwa popełnione przez członków OUN-UPA na Polakach doprowadziły nie tylko do zafałszowania historii, ale i do odrodzenia się tego ruchu na Ukrainie. W poczuciu pełnego rozgrzeszenia sprawców Ukraińcy uznali okrutne czyny za powód do dumy. Mordercom stawiane są pomniki, nawet w dzisiejszych granicach Rzeczpospolitej, nazywani są dziś bohaterami „kombatantami”, biorą za swe okrutne czyny „odszkodowania” od władz ukraińskich, ale i polskich. To bardzo bolesne.

Wszystkim tym, którzy stan ten tolerują, lub swym milczeniem pozwalają nadal triumfować złu, ba wpuszczaja ich setkami tysięcy w nasze obecne granice, warto pieśń ukraińskich nacjonalistów wznawianego masowo na dzisiejszej Ukrainie :

Marsz na Warszawę. "Ukraińska Marsylianka"

 
Ogniem płonie Ukraina

W Dniestrze płynie niewinna krew:

                                                               I woła nas srogo do boju,

                                                             Do broni woła surma znów!

                                                    Już nie zatrzymamy się w Zamościu!

                                                           Nie ucieknie Lach od zemsty!

                                                    Od bram Krakowa aż do Warszawy,

                                                      Wyścielimy lackim trupem szlak!

                                                                    Do broni Kozacy,

                                                           Wścieka się gniewny Lach!

                                                    Od bram Krakowa aż do Warszawy,

                                                           Wyścielimy Lachami szlak!

                                                         Już dość nam Lachy cięli rany

                                                            Palą się one i budzą gniew,

                                                     Już rychło spadnie zemsty grzmot

                                                         Na Łódź, Warszawę i Kraków!

                                                                  Do broni Kozacy,

                                                           Wścieka się gniewny Lach!

                                                    Od bram Krakowa aż do Warszawy,

                                                      Wyścielimy lackim trupem szlak!

                                                           Gniewem płonie Ukraina

                                                    Od gór karpackich i do rzeki Don,

                                                         I duch zemsty podnosi flagę,

                                                             Zbliża się nasz Napoleon!

                                                    To kłamstwo „kultura” i „Europa”!

                                                 Czcze przechwalanie się nowych katów!

                                            My po „barbarzyńsku” zburzymy do szczętu

                                                           I Łódź, Warszawę i Kraków!




POSŁOWIE:

Trzy dokumenty źródłowe Polskiego Państwa Podziemnego

1. Sprawozdanie okresowe 19.X.1943

Dział informacyjny.

Okręg: Małopolska Wschodnia.


           

Terror ukraiński

  
Ubiegły okres sprawozdawczy stał w Małopolsce Wschodniej pod znakiem terroru ukraińskiego. Terror taki istniał zawsze, nawet w okresie rządów sanacyjnych, ale nie przybrał takich rozmiarów terytorialnych, nie pociągał tylu ofiar i nie towarzyszyły mu takie formy rozbestwienia, jak w chwili obecnej.

Główna fala terroru pojawiła się w sierpniu br. i jeszcze nie osiągnęła najwyższego poziomu. Akcja mordowania Polaków została zapoczątkowana w sposób zorganizowany i w dalszym ciągu jest prowadzona planowo, z wielkim doświadczeniem i przy użyciu całego aparatu ukraińskiej organizacji nacjonalistycznej (O.U.N.). Są na to dowody w tajnej bibuły O.U.N. odłamu Bandery. Świadczą o tym okólniki i rozkazy przesyłane dołom organizacyjnym, świadczą ulotki rozrzucane wśród ludności polskiej. (przekazywaliśmy wcześniej). Najbardziej przekonywujące są meldunki o sprawcach mordów i napadów. Wszędzie stwierdzono, że robotą kieruje O.U.N. Bandery (rolę i znaczenie tej organizacji jako najważniejszej grupy ukraińskiej omawiamy w osobnym obszernym referacie), posługując się zorganizowanymi grupami bojowymi swych członków, często z wykształ-ceniem średnim, a nawet wyższym.

Członkowie tych band pochodzą zwykle z terenu, gdzie są dokonywane zbrodnie, często z tej samej miejscowości, zwykle z sąsiednich, rzadziej są to grupy lotne, zajmujące się mordami w sposób zawodowy. W tym ostatnim wypadku były angażowane grupy bojowe O.U.N. z Wołynia (z członkami rekrutującymi się w dużym stopniu z Mał. Wschod. (szczególnie w powiatach sąsiadujących z Wołyniem, jak Zbaraż, Brody, Kamionka Strumiłowa, Rawa Ruska. Były wypadki wysyłania grup bojowych ze Lwowa i z pod Tarnopola na inne tereny, jak na przykład Podkarpacie, gdzie w tej chwili terror najbardziej szaleje. Już na długo przed krwawą akcją, rozpoczęła się wojna nerwów przeciw ludności polskiej.

Ukraińcy straszyli Polaków, że wypadki wołyńskie zostaną przeniesione na nasz teren. Radzono Polakom ucieczkę za San. Młodzież ukraińska zorganizowana w O.U.N. zaczęła zachowywać się wrogo wobec Polaków. Śpiewy hajdamackie (piosenki na temat mordowania Polaków) śpiewano wszędzie po wioskach i miastach, pociągach i na uroczystościach ukraińskich. Formułką powitania stało się powiedzenie, „Smert Lachom”. W okresie mordowania liczni Polacy otrzymywali i otrzymują liczne wezwania do natychmiastowego opuszczenia Małopolski Wschodniej pod grozą zamordowania. Na domach polskich umieszcza się specjalne znaki np. krzyże, nawet we Lwowie.

Pierwotne zamiary, niezarzucane zresztą i w chwili obecnej zamierzały do wywołania ogólnej rzezi Polaków, dokonywanej przez ogół miejscowej ludności ukraińskiej coś na wzór Wołynia. Do tego jeszcze na razie nie doszło. Prawdopodobnie samo kierownictwo ukraińskie było podzielone w tej sprawie. Istnieje bowiem poważna grupa, uważająca, że społeczeństwo ukraińskie powinno na wszelki wypadek zachować sobie możność zrzucenia winy za zamordowanie Polaków na sprawców nieznanych, a nawet na prowokatorów i obcych agentów. Szczególniej takie stanowisko zajmuje starsze społeczeństwo, które wiele sobie obiecuje po polityce mydlenia oczu. Dlatego wielu Ukraińców szczególnie z pośród tych którzy zajmują stanowiska społeczne i administracyjne, usiłują udawać, że z akcją tępienia Polaków nie mają nic wspólnego. Ale przy tym zbrodni nie potępiają.

Pewna część społeczeństwa obawia się odpowiedzialności (przyszłej) i może z tych względów nie pochwala mordów. Część ta jednak nie wpływa na całość, która cieszy się z tego, co się dzieje.

Szczególnie faryzejską rolę odgrywa cerkiew unicka (ukraińska). Duchowieństwo jej tu i ówdzie bierze czynny udział w mordowaniu Polaków, przez organizowanie band, ukrywanie sprawców, zacieranie śladów, a szczególnie przez sianie niepewności. Tej agitacji bandyckiej nie zaprzestano w wielu cerkwiach pomimo listu pasterskiego Szeptyckiego .

Nawet w wielu parafiach czytany, w każdym razie nie znalazł nigdzie żywszego oddźwięku. Odpowiedzią na ten list było bardziej masowe mordowanie Polaków. Podobnie jak i odezwa Polskiej Reprezentacji Politycznej niczego pozytywnego nie dała a tylko wywołała rozgoryczenie wśród ludności polskiej, nie zdającej sobie sprawy z właściwego znaczenia tej deklaracji, sądząca mylnie, że deklaracja jest przedłużeniem starych błędów ugodowości czyli ułatwienia Ukraińcom „pokojowego” likwidowania polskości w Małopolsce Wschodniej. Trzeba było specjalnych wyjaśnień, ażeby uspokoić patriotyczne społeczeństwo polskie na naszym terenie. Dowody rzeczowe o stanowisku duchowieństwa ukraińskiego są w toku gromadzenia przez właściwe czynniki polskie. Dlatego tymczasem ogólnie stwierdzamy. Kiedy wzywano duchownych ukraińskich do ofiar po pomoc religijną, zdążało się że odmawiano słownie takiej pomocy. W pogrzebach ofiar terroru wbrew zwyczajowi dotychczas panującemu, duchowni Grecko Kat. z reguły udziału nie brali, nawet wtedy gdy ofiarami byli miejscowi księża łacińscy. Ważnym przyczynkiem do tej sprawy są fakty stwierdzone, że hersztami band byli synowie duchownych ukraińskich. Nasz sąd potwierdzają Niemcy, którzy nawet w kilku wypadkach byli zmuszeni ściągać duchownych ukraińskich z takich właśnie powodów. W mordowaniu Polaków na ogół nie przebiera się. Ofiary pochodzą ze wszystkich warstw. Tu i ówdzie można zaobserwować tendencje niszczenia przedstawicieli polskiej inteligencji, a zwłaszcza polskiego duchowieństwa. Sięgnięto nawet do świata naszej nauki (prof. dr Bolesław Jałowy). Ogólnie można powiedzieć, że likwidowano najbardziej patriotyczny i najbardziej ofiarny polski element .

Trudno nam ustalić liczbę wszystkich ofiar chociażby w formie sumarycznej. Dlatego podawać będziemy listy w miarę napływania meldunków. Dzisiaj podajemy kilkanaście nazwisk i faktów, zastrzegając, że są to listy i fakty mocno niekompletne. O ilości ofiar lepiej może powie stwierdzenie, że nie ma dnia, w którym by kilku Polaków nie straciło życia.

Na specjalną uwagę zasługuje udział ukraińskiej policji w mordowaniu Polaków. W kilku wypadkach zaraportowano, że policja ukraińska w przebraniu lub zamaskowaniu dokonywała napadów morderczych. (od wiosny ukraińska policja ma nawet prawo prowadzenia śledztwa). Do wielu Polaków strzelano bez skrupułów i bezkarnie. W tej chwili ten sposób jest szczególnie praktykowany. We Lwowie od kilku dni wprost co wieczora padają niewinni Polacy. Wczesnym latem kierownictwo ukraińskie wydało rozkaz policji ukr. takiego likwidowania Polaków. Śledztwa ukr. pociągają za sobą moc ofiar w życiu a jeszcze bardziej w zdrowiu. Można stwierdzić, że kategoria ofiar policji ukr. jest równie liczna, jak ofiar band, a na terenie Lwowa nawet liczniejsza. Policja jest przeważnie członkami O.W.N.

System mordowania ofiar jest ściśle ukraiński. Bandy często uprowadzają ofiary i mordują na jakimś pustkowiu lub w lesie, tak że trudno znaleźć zwłoki. W stosunku do ofiar posługują się metodami kozackimi. (niektóre szczegóły podaliśmy w liście ofiar).

Reakcja polskiego społeczeństwa jest różna w zależności od środowiska i terenu. Gdzie ludność polska ma przewagę tam nastroje są świetne. Polacy zorganizowali samoobronę, odpierając ataki, np. słynna wieś Netreba, w pow. zbarskim, która dopiero ostatnio dała się częściowo zaskoczyć i straciła 18 ofiar zabitych i kilkanaście rannych. A ciężkie są warunki organizowania samoobrony. Ludność polska nie posiada broni, w każdym razie mniej niż Ukraińcy. Ciągle też narażana jest na rewizje ze strony Ukraińców i Niemców. Wskutek tego, nawet posiadana broń jest często niedostępna. Gdzie Polacy są w mniejszości tam przeżywają gehennę szykan, gróźb, i prześladowań. Życie codzienne tych ludzi jest straszne, a mimo to wielu z nich trwa z wiarą że moment wybawienia niedaleki. W wielu wypadkach ma miejsce ucieczka z zajmowanych placówek, by ratować życie, szczególnie inteligencja. Chłopi na ogół wolą zginąć na swoich placówkach.

Stanowisko władz niemieckich wobec tej akcji jest neutralne. Niemcy oświadczają otwarcie, że nie chcą się zajmować „kilkoma Polakami” mordowanymi wtedy gdy tyle Niemców ginie. Wyjątkowo lokalne czynniki w imię porządku a szczególnie z obawy, by nie wybuchła przedwcześnie wojna miedzy Polakami a Ukraińcami, grożąca zniszczeniem resztek ich władzy i aparatu kontygentów. Te nieliczne wystąpienia niemieckie zwłaszcza w wypadkach mordowania Polaków potrzebnych Niemcom jako fachowcy, dają pomyślne wyniki. Mordów dokonują miejscowi Ukraińcy. Niemcy doskonale się orientują kto kieruje tą akcją, lecz po kierowników nie sięgają. Widocznie akcja ta jest im potrzebna. Trzeba przyznać, że Polacy w tej chwili uważają tutaj za wroga nr 1 Ukraińców, a nie Niemców.


2. Sprawozdanie okresowe 19.X.1943


Dział informacyjny.

Okręg: Małopolska Wschodnia.



Terror ukraiński.

Ubiegły okres sprawozdawczy stał w Małopolsce Wschodniej pod znakiem terroru ukraińskiego. Terror taki istniał zawsze, nawet w okresie rządów sanacyjnych, ale nie przybrał takich rozmiarów terytorialnych, nie pociągał tylu ofiar i nie towarzyszyły mu takie formy rozbestwienia, jak w chwili obecnej.

Główna fala terroru pojawiła się w sierpniu br. i jeszcze nie osiągnęła najwyższego poziomu. Akcja mordowania Polaków została zapoczątkowana w sposób zorganizowany i w dalszym ciągu jest prowadzona planowo, z wielkim doświadczeniem i przy użyciu całego aparatu ukraińskiej organizacji nacjonalistycznej (O.U.N.). Są na to dowody w tajnej bibuły O.U.N. odłamu Bandery. Świadczą o tym okólniki i rozkazy przesyłane dołom organizacyjnym, świadczą ulotki rozrzucane wśród ludności polskiej. (przekazywaliśmy wcześniej). Najbardziej przekonywujące są meldunki o sprawcach mordów i napadów. Wszędzie stwierdzono, że robotą kieruje O.U.N. Bandery (rolę i znaczenie tej organizacji jako najważniejszej grupy ukraińskiej omawiamy w osobnym obszernym referacie), posługując się zorganizowanymi grupami bojowymi swych członków, często z wykształ-ceniem średnim, a nawet wyższym.

Członkowie tych band pochodzą zwykle z terenu, gdzie są dokonywane zbrodnie, często z tej samej miejscowości, zwykle z sąsiednich, rzadziej są to grupy lotne, zajmujące się mordami w sposób zawodowy. W tym ostatnim wypadku były angażowane grupy bojowe O.U.N. z Wołynia (z członkami rekrutującymi się w dużym stopniu z Mał. Wschod. (szczególnie w powiatach sąsiadujących z Wołyniem, jak Zbaraż, Brody, Kamionka Strumiłowa, Rawa Ruska. Były wypadki wysyłania grup bojowych ze Lwowa i z pod Tarnopola na inne tereny, jak na przykład Podkarpacie, gdzie w tej chwili terror najbardziej szaleje. Już na długo przed krwawą akcją, rozpoczęła się wojna nerwów przeciw ludności polskiej.

Ukraińcy straszyli Polaków, że wypadki wołyńskie zostaną przeniesione na nasz teren. Radzono Polakom ucieczkę za San. Młodzież ukraińska zorganizowana w O.U.N. zaczęła zachowywać się wrogo wobec Polaków. Śpiewy hajdamackie (piosenki na temat mordowania Polaków) śpiewano wszędzie po wioskach i miastach, pociągach i na uroczystościach ukraińskich. Formułką powitania stało się powiedzenie, „Smert Lachom”. W okresie mordowania liczni Polacy otrzymywali i otrzymują liczne wezwania do natychmiastowego opuszczenia Małopolski Wschodniej pod grozą zamordowania. Na domach polskich umieszcza się specjalne znaki np. krzyże, nawet we Lwowie.

Pierwotne zamiary, niezarzucane zresztą i w chwili obecnej zamierzały do wywołania ogólnej rzezi Polaków, dokonywanej przez ogół miejscowej ludności ukraińskiej coś na wzór Wołynia. Do tego jeszcze na razie nie doszło. Prawdopodobnie samo kierownictwo ukraińskie było podzielone w tej sprawie. Istnieje bowiem poważna grupa, uważająca, że społeczeństwo ukraińskie powinno na wszelki wypadek zachować sobie możność zrzucenia winy za zamordowanie Polaków na sprawców nieznanych, a nawet na prowokatorów i obcych agentów. Szczególniej takie stanowisko zajmuje starsze społeczeństwo, które wiele sobie obiecuje po polityce mydlenia oczu. Dlatego wielu Ukraińców szczególnie z pośród tych którzy zajmują stanowiska społeczne i administracyjne, usiłują udawać, że z akcją tępienia Polaków nie mają nic wspólnego. Ale przy tym zbrodni nie potępiają.

Pewna część społeczeństwa obawia się odpowiedzialności (przyszłej) i może z tych względów nie pochwala mordów. Część ta jednak nie wpływa na całość, która cieszy się z tego, co się dzieje.

Szczególnie faryzejską rolę odgrywa cerkiew unicka (ukraińska). Duchowieństwo jej tu i ówdzie bierze czynny udział w mordowaniu Polaków, przez organizowanie band, ukrywanie sprawców, zacieranie śladów, a szczególnie przez sianie niepewności. Tej agitacji bandyckiej nie zaprzestano w wielu cerkwiach pomimo listu pasterskiego Szeptyckiego .


Nawet w wielu parafiach czytany, w każdym razie nie znalazł nigdzie żywszego oddźwięku. Odpowiedzią na ten list było bardziej masowe mordowanie Polaków. Podobnie jak i odezwa Polskiej Reprezentacji Politycznej niczego pozytywnego nie dała a tylko wywołała rozgoryczenie wśród ludności polskiej, nie zdającej sobie sprawy z właściwego znaczenia tej deklaracji, sądząca mylnie, że deklaracja jest przedłużeniem starych błędów ugodowości czyli ułatwienia Ukraińcom „pokojowego” likwidowania polskości w Małopolsce Wschodniej. Trzeba było specjalnych wyjaśnień, ażeby uspokoić patriotyczne społeczeństwo polskie na naszym terenie. Dowody rzeczowe o stanowisku duchowieństwa ukraińskiego są w toku gromadzenia przez właściwe czynniki polskie. Dlatego tymczasem ogólnie stwierdzamy. Kiedy wzywano duchownych ukraińskich do ofiar po pomoc religijną, zdążało się że odmawiano słownie takiej pomocy. W pogrzebach ofiar terroru wbrew zwyczajowi dotychczas panującemu, duchowni Grecko Kat. z reguły udziału nie brali, nawet wtedy gdy ofiarami byli miejscowi księża łacińscy. Ważnym przyczynkiem do tej sprawy są fakty stwierdzone, że hersztami band byli synowie duchownych ukraińskich. Nasz sąd potwierdzają Niemcy, którzy nawet w kilku wypadkach byli zmuszeni ściągać duchownych ukraińskich z takich właśnie powodów. W mordowaniu Polaków na ogół nie przebiera się. Ofiary pochodzą ze wszystkich warstw. Tu i ówdzie można zaobserwować tendencje niszczenia przedstawicieli polskiej inteligencji, a zwłaszcza polskiego duchowieństwa. Sięgnięto nawet do świata naszej nauki (prof. dr Bolesław Jałowy). Ogólnie można powiedzieć, że likwidowano najbardziej patriotyczny i najbardziej ofiarny polski element .

Trudno nam ustalić liczbę wszystkich ofiar chociażby w formie sumarycznej. Dlatego podawać będziemy listy w miarę napływania meldunków. Dzisiaj podajemy kilkanaście nazwisk i faktów, zastrzegając, że są to listy i fakty mocno niekompletne. O ilości ofiar lepiej może powie stwierdzenie, że nie ma dnia, w którym by kilku Polaków nie straciło życia.

Na specjalną uwagę zasługuje udział ukraińskiej policji w mordowaniu Polaków. W kilku wypadkach zaraportowano, że policja ukraińska w przebraniu lub zamaskowaniu dokonywała napadów morderczych. (od wiosny ukraińska policja ma nawet prawo prowadzenia śledztwa). Do wielu Polaków strzelano bez skrupułów i bezkarnie. W tej chwili ten sposób jest szczególnie praktykowany. We Lwowie od kilku dni wprost co wieczora padają niewinni Polacy. Wczesnym latem kierownictwo ukraińskie wydało rozkaz policji ukr. takiego likwidowania Polaków. Śledztwa ukr. pociągają za sobą moc ofiar w życiu a jeszcze bardziej w zdrowiu. Można stwierdzić, że kategoria ofiar policji ukr. jest równie liczna, jak ofiar band, a na terenie Lwowa nawet liczniejsza. Policja jest przeważnie członkami O.W.N.

System mordowania ofiar jest ściśle ukraiński. Bandy często uprowadzają ofiary i mordują na jakimś pustkowiu lub w lesie, tak że trudno znaleźć zwłoki. W stosunku do ofiar posługują się metodami kozackimi. (niektóre szczegóły podaliśmy w liście ofiar).

Reakcja polskiego społeczeństwa jest różna w zależności od środowiska i terenu. Gdzie ludność polska ma przewagę tam nastroje są świetne. Polacy zorganizowali samoobronę, odpierając ataki, np. słynna wieś Netreba, w pow. zbarskim, która dopiero ostatnio dała się częściowo zaskoczyć i straciła 18 ofiar zabitych i kilkanaście rannych. A ciężkie są warunki organizowania samoobrony. Ludność polska nie posiada broni, w każdym razie mniej niż Ukraińcy. Ciągle też narażana jest na rewizje ze strony Ukraińców i Niemców. Wskutek tego, nawet posiadana broń jest często niedostępna. Gdzie Polacy są w mniejszości tam przeżywają gehennę szykan, gróźb, i prześladowań. Życie codzienne tych ludzi jest straszne, a mimo to wielu z nich trwa z wiarą że moment wybawienia niedaleki. W wielu wypadkach ma miejsce ucieczka z zajmowanych placówek, by ratować życie, szczególnie inteligencja. Chłopi na ogół wolą zginąć na swoich placówkach.

Stanowisko władz niemieckich wobec tej akcji jest neutralne. Niemcy oświadczają otwarcie, że nie chcą się zajmować „kilkoma Polakami” mordowanymi wtedy gdy tyle Niemców ginie. Wyjątkowo lokalne czynniki w imię porządku a szczególnie z obawy, by nie wybuchła przed-wcześnie wojna miedzy Polakami a Ukraińcami, grożąca zniszczeniem resztek ich władzy i aparatu kontygentów. Te nieliczne wystąpienia niemieckie zwłaszcza w wypadkach mordowania Polaków potrzebnych Niemcom jako fachowcy, dają pomyślne wyniki. Mordów dokonują miejscowi Ukraińcy. Niemcy doskonale się orientują kto kieruje tą akcją, lecz po kierowników nie sięgają. Widocznie akcja ta jest im potrzebna. Trzeba przyznać, że Polacy w tej chwili uważają tutaj za wroga nr 1 Ukraińców, a nie Niemców.


3. List i Meldunek Toporów, 30.I.44.

Kochany Dziadzio!

Czekam z niecierpliwością parę słów od Dziadzia, lecz nadaremnie. Jestem bardzo niespokojna tym milczeniem i obawiam się, czy broń Boże nie ma co złego. Co do mnie, to czuję się okropnie. Straszne rzeczy dzieją się w naszych stronach nie do opisania. Może jeszcze gorzej jak na Wołyniu. Żyjemy wszyscy w płomieniu mordów i pożogi. Nie ma dnia i nocy, ażeby kogoś nie zamordowano lub nie podpalono. Na Rudzie Prodzkiej zamordowano 120 rodzin i wieś spalono, odległość od Toporowa 15 km, natomiast 5 km od Toporowa spalono 2 wsie, ofiar osób dokładnie nie znana, na Grabowie odległość od Toporowa 10 km wymordowano leśnictwo 5 osób. Na wieś Adamy bandyci napadli w nocy. Przyjemne czasy nastały. Już tydzień czasu minął, a ja jeszcze oka nie zamknęłam, czuwam jak dzień tak noc, sił i nerwów brak, w dzień jeszcze jako tako, ale noc jest straszna. Bardzo dużo Polaków wyjechało z naszych stron, każdy kto może, ucieka przed morderczą ręką, która jest okropna. Proszę pomyśleć, żywcem w ogień ludzi rzucają, w ogóle nie do opisania tego wszystkiego, co tu się dzieje i co ludzie przechodzą. Ja poleciłam się opiece Bożej, bo naprawdę, że sama nie wiem, co mam robić, położenie moje jest straszne. Ale trudno, gdy tyle ginie, więc i ja mogę być tą ofiarą.

Kochany Dziadzio, proszę bardzo o parę słów, co słychać u Was i czy jesteście wszyscy zdrowi, jak również proszę o modlitwę o siłę wytrwania. A gdy długi czas nie będę pisać, to znak, że ja już nie żyję, wtedy proszę od czasu do czasu wspomnieć i pomodlić się za moją duszę. Proszę się nie gniewać, że proszę o to, to jest ostatnia moja prośba. Kończę tych parę słów, bo nie mogę na więcej zdobyć się, gdy Bóg pozwoli mi, napiszę więcej, a może wpadnę do Lwowa. Teraz jest trochę trudniej, bo żądają pozwolenia od żandarmerii, a żandarmeria wydaje tylko na telegramy. Przepraszam za pismo, ale lepiej nie potrafię pisać i list ten piszę na warcie nocnej o godz. 4 rano. Zasyłam najserdeczniejsze pozdrowienia, ściskam i całuję Dziadzia na zawsze życzliwa pozostaje

Misia

----------

Meldunek. Sprawozdanie z listu z 14.II.44. Toporów k/Krasnego.

U nas dalej ciężko, ale stoję na swoim posterunku. Dalej palą i mordują. W tamtym tygodniu zamordowali męża kuzynki, młody 32 lat, mgr praw. Ciężkie życie, człowiek siedzi, jak na wygnaniu. Po całych nocach nie śpi i chodzi jak cień.

S.P.



Źródła:


Poliszczuk W., Gorzka prawda, s. 95–97. Autor oparł się na odezwie zamieszczonej w organie Prowidu OUN „Rozbudowa Naciji”, nr 1–2 (13–14) ze stycznia-lutego 1929 r., s. 1–2; postanowieniach konferencji zamieszczonych w nr 3–4 i 5 za marzec, kwiecień i maj z tego samego roku oraz fragmencie postanowień zamieszczonych w pracy P. Mirczuka, Narys istoriji OUN…, s. 98.
Poliszczuk powoływał się na odezwę Pierwszego Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów z 1929 r., w której zapowiadano „całkowite usunięcie okupantów z ukraińskich ziem” w toku „rewolucji narodowej”.

Warto zapoznać się też z pracami przybliżającymi zagadnienia nacjonalizmu ukraińskiego z nieco innych pozycji. Patrz: T. Stryjek, Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego. Analiza wybranych koncepcji, Wrocław 2000: A. Wróbel, Polska i Polacy w koncepcjach współczesnych ukraińskich partii nacjonalistycznych ,Warszawa 2003.

Dane dotyczące zbrodni dokonanych w latach 1939-1947 na terenie różnych powiatów Małopolski Wschodniej znaleźć można w obszernych i szczegółowych pracach: H. Komański, Sz. Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946, Wrocław 2004; K. Bulzacki, H. Komański, Sz. Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie Lwowskim 1939-1947, Wrocław 2006; Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939-1946, Wrocław 2007. Patrz też: Z. Konieczny, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności cywilnej w Polsce południowo-wschodniej 1939-1947, Przemyśl 2001; St. Jastrzębski, Kresy wschodnie we krwi. Rzecz o polskiej samoobronie, Warszawa 2001; Martyrologia polskiej ludności w województwie lwowskim w latach 1939-1947. Zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich, bmw. (2004); Ludobójstwo ludności polskiej przez OUN-UPA w województwie stanisławowskim w latach 1939-1946”,Warszawa 2004; Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939-1947,Wrocław 2007; L. Kulińska, A. Roliński (opr.) Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944, Kraków 2003; Kwestia Ukraińska i eksterminacja ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Polskiego Państwa Podziemnego, Kraków 2004; Antypolska akcja OUN-UPA 1943-1944, Fakty i interpretacje. red. G. Motyka, D. Libionka, Warszawa 2002; Wołczański J., ks. Eksterminacja narodu polskiego i kościoła rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodnie w latach 1939-1945. Materiały źródłowe. część I ( Kraków 2005), część II – (Kraków 2006); Anczarski J. Kronikarskie zapisy z lat cierpień i grozy w Małopolsce Wschodniej 1939-1946, Kraków 1996; Blacharski Cz. Petruniu Ne ubijaj mene, Kraków 1999; Korman A. Nieukarane zbrodnie SS - Galizien z lat 1943–1945, Londyn 1990; Rozmiary i metody eksterminacji kresowej ludności polskiej przez terrorystów OUN-UPA, w latach 1939 - 1947, „Na Rubieży”, nr 3 (13), 1995; Osobowe i materialne straty Polaków wynikłe z działalności terrorystów, „Semper Fidelis” nr 2 (15), 1993; Piąte przykazanie Boskie: nie zabijaj!, London 1989; Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej, Wrocław 2002; Ludobójstwo UPA na ludności polskiej. Dokumentacja fotograficzna, Wrocław 2003 i w wielu innych pracach na ten temat.


Szerzej na ten temat R. Torzecki, Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy 1933–1945, Warszawa 1972; Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1993.


W miejscowości Soroki k. Buczacza rozbijano główki niemowlętom.
Warto zapoznać się z dokumentami zawartymi w tomie II Dziejów Komitetu Ziem Wschodnich…, szczególnie s.143–183.
Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, t. 2, s. 143–183; 
Intelligenzaktion (akcja „inteligencja”) – niemiecki akt ludobójstwa skierowany przeciwko polskiej elicie, głównie inteligencji na terenie ziem polskich włączonych do III Rzeszy, w trakcie której zaplanowano i metodycznie zrealizowano rozstrzelanie około 50 tys. nauczycieli, księży, przedstawicieli ziemiaństwa, wolnych zawodów, działaczy społecznych i politycznych oraz emerytowanych wojskowych. Kolejnych 50 tys. deportowano do obozów koncentracyjnych, gdzie przeżył tylko znikomy procent[1]. Egzekucje wykonywano od września 1939 do kwietnia 1940 roku w różnych regionach Polski. Odpowiednikiem tej akcji na terenie Generalnego Gubernatorstwa była „Akcja AB” (Außerordentliche Befriedungsaktion – Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna), przeprowadzona między majem a lipcem 1940.

Generalny Plan Wschodni (niem. Generalplan Ost, GPO) – nazistowski plan osiedleńczy i germanizacyjny terytoriów Europy Środkowo-Wschodniej i Wschodniej, położonych na wschód od granicy III Rzeszy sprzed września 1939. Generalny Plan Wschodni wynikał z wcześniejszych założeń narodowosocjalistycznych idei zdobycia "przestrzeni życiowej" (niem. Lebensraum), należnej, według doktryny niemieckiego narodowego socjalizmu, niemieckiej "rasie panów" (niem. Herrenvolk, Herrenrasse), oraz hitlerowskiej interpretacji ideologii Drang nach Osten


W. Filar, Działania UPA przeciwko Polakom na Wołyniu i w Galicji Wschodniej latach 1943-1944. Podobieństwa i różnice i Hryciuk G. Akcje UPA przeciwko Polakom po ponownym zajęciu Wołynia i Galicji Wschodnie przez Armię Czerwona w 1944 roku [w:] Antypolska akcja… , s. 41–58, 101–117. 

L. Popek, Losy księży rzymskokatolickich na Wołyniu i w Galicji Wschodniej latach 1943–1944 [w:] Antypolska akcja OUN-UPA…, s. 76–80; ksiądz J. Wołczański, Eksterminacja narodu polskiego i kościoła rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodnie w latach 1939–1945. Materiały źródłowe. Część I (Kraków 2005), część II (Kraków 2006); J. Anczarski, Kronikarskie zapisy z lat cierpień i grozy w Małopolsce Wschodniej 1939–1946, Kraków 1996. 

W. Poliszczuk, Dowody zbrodni OUN i UPA...., s. 539. Dokument w postaci odpisu został przesłany W. Poliszczukowi z adnotacją: Ośrodek Karta, Archiwum Wschodnie, sygn. M. II/30/1, AC.506 z 15 XI 1996.

Czasem mordowano dzieci szczególnie okrutnie np. przez rozdzieranie nóżek (z morderczym hasłem „Tyś polski orzeł”), czy rozdzierając im usta („Polska od morza do morza”), jeszcze żywym wyrywano kończyny, języki, wykłuwano oczy, tak umęczone nabijano na widły. Patrz: Listy pracownicy Polskiego Komitetu Opiekuńczego, (Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., tom 2, s. 802) oraz materiał pt. „Wieś Rozważ pow. Złoczów (1944)”, (Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., tom 2, s. 742).
Owo „przebieranie” się banderowców w mundury, stroje niemieckie, sowieckie, a nawet polskie by skuteczniej wdzierać się do polskich wsi i domostw opisanej jest w wielu relacjach. Patrz zbiory relacji w opr. L. Kulińskiej: „Dzieci Kresów”, Warszawa 2003; „Dzieci Kresów II”, Kraków 2006; „Dzieci Kresów III”, Kraków 2009.
W. Filar, Działania UPA przeciwko Polakom na Wołyniu i w Galicji Wschodniej latach 1943-1944…, s. 53.
Siostra Anna Żakowska, służebniczka staromiejska, która prowadziła sierociniec we wsi Hnilice Wielkie w pow. zbarskim 2 listopada 1944 została wraz z siostrą Heleną uduszona przez banderowców sznurem, a następnie zakopana w rowie na podwórzu sierocińca. Pisze o tym Leon Popek, „Losy księży rzymskokatolickich…, s. 78.

Nie można zapominać, że przesiedlani Ukraińcy wyjeżdżali z dobytkiem, mając zapewnione bezpieczeństwo i stosunkowo komfortowe warunki transportu, podczas gdy dziesiątki tysięcy ofiar OUN-UPA ocaliło tylko życie. 


O. Iwach, Bojowa surma Ukrainy, Winnipeg 1931, s.1-2.
Odnaleziony przez autorkę w Centralnym Archiwum MSWiA, zespół SN, t. 513.

Dokument odnaleziony przez autorkę w CA MSWiA, zespół SN, t. 513.


Odnaleziony przez autorkę krótki list i meldunek, Toporów 30.I.1944, Podpis Misia i S.P., adnotacja archiwistow I-A-a/31. W :CA MSWiA, zespół SN,t. 513. Toporów niedługo potem został napadnięty przez Ukrainców, a jego polscy mieszkańcy wymordowani.

____________________________________________________________________________

Za wszelkie ewentualne wsparcie mojej działalności z serca dziękuję

PKO BP SA
Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.