Kanady romans z nazizmem trwa nieprzerwanie od czasów Hitlera po dzień dzisiejszy. Dlaczego więc kogoś jeszcze dziwi niedawna feta w kanadyjskim parlamencie na cześć ukraińskiego kolaboranta III Rzeszy?
Premier Kanady Mackenzie King i przywódca III Rzeszy Adolf Hitler, obaj na zdjęciu przed drugą wojną światową.
Premier Mackenzie King ciągle widywał lwy.
W 1937 roku, jadąc pociągiem z Paryża do Berlina, zobaczył chmurę w kształcie lwa zwróconą w stronę Niemiec. Podczas wizyty w berlińskim zoo opiekun pozwolił mu pogłaskać lwiątko po głowie. Czytając Biblię na głos, natykał się na fragmenty, które wspominały o lwach.
„Lew pojawiał się raz po raz” – zapisał w swoim pamiętniku.
Dla 62-letniego Kinga był to wyraźny znak jak każdy inny, że jego wizyta u Adolfa Hitlera będzie zwieńczeniem boskiej misji mającej na celu zaprowadzenie pokoju w niespokojnej Europie.
Premier Kanady Mackenzie King na stadionie w Berlinie w 1937 roku
Niezdarny kanadyjski przywódca od dawna wierzył, że został wyniesiony na urząd premiera w wyższym celu. A ponieważ zdawało się, że Kinga ogarnia święte uczucie, gdy wkraczał do Trzeciej Rzeszy, zdecydował, że to było to spotkanie z Führerem; szczyt jego duchowej podróży – „dzień, dla którego się urodziłem”.
„Wyobrażam sobie, panie King, że to najwspanialszy dzień w pańskim życiu” – powiedział sekretarz Kinga, Edward Pickering swojemu wyraźnie zachwyconemu szefowi.
W rzeczywistości wkraczał w jedną z najciemniejszych godzin w historii kanadyjskiej dyplomacji. Hitler oszukałby wielu na swojej drodze do zorganizowania drugiej wojny światowej, ale niewielu bardziej niż wysłannika Kanady.
„Kiedy z nim rozmawiałem, nie mogłem nie myśleć o Joannie d'Arc” – napisał tego wieczoru King w swoim dzienniku.
Na wielu stronach jego dziennika, wpisy z tamtej wizyty emanowały niemal całkowitym zauroczeniem Hitlerem. Niemiecki przywódca był „niezwykle mądry”, „mistyk” i „wybawiciel swego ludu od tyranii”.
King obsesyjnie wdawał się w szczegóły na temat pochodzenia Hitlera, jego wegetarianizmu, miłości do natury i rzekomej religijności. Pamiętał każdy szczegół ze spotkania: sposób ułożenia rąk Hitlera, co miał na sobie, jego „czarujący uśmiech” i „gładką” skórę.
„Jest szczególnie przywiązany do piękna, kocha kwiaty, i wyda więcej pieniędzy państwa na ogrody i kwiaty, niż na większość innych rzeczy” – powiedział King.
Spotkanie rozpoczęło się dość dziwnie.
King wszedł do biura Hitlera i rzucił swoją biografię na biurko Führera. Następnie premier otworzył ją, aby pokazać Hitlerowi zdjęcia jego rodzinnego domu w Berlinie w Ontario.
Podczas pierwszej wojny światowej nazwę miasta zmieniono na Kitchener, ale Kanadyjczyk mający obsesję na punkcie symboli próbował udowodnić swoje fatalne powiązania z tym spotkaniem.
„Powiedziałem, że wydaje mi się, że bardzo dobrze rozumiem naród niemiecki” – napisał później.
Premier wielokrotnie robił to w kontaktach z nazistowskimi urzędnikami – chociaż wydawało się, że powodowało to jedynie uprzejme milczenie ze strony gospodarzy spotkania.
King próbował także przypodobać się niemieckim urzędnikom, radośnie wspominając, że reprezentuje dolinę północnego Waterloo – co miało oczywiste znaczenie: nosiło tę samą nazwę, co belgijskie pole bitwy, na którym połączone siły anglo-niemieckie pokonały Napoleona.
W miarę zbliżania się spotkania z Hitlerem, wszystko wokół Kinga wydawało się nabierać symbolicznego rezonansu. W swoim dzienniku King zaczął podkreślać słowa takie jak „poduszka” i „linki”, utrzymując, że wydają się one „znaczące”.
Każdy fragment Biblii, który czytał, zdawał się przemawiać bezpośrednio do niego.
„Albowiem aniołom swoim powierzy opiekę nad tobą i będzie cię strzegł na wszystkich twoich drogach” – szczególnie rozbrzmiewało mu w głowie, gdy wchodził na teren Kancelarii Rzeszy.
W noc poprzedzającą spotkanie upewnił się, że śpi pod kocem w kratę Mackenzie i stwierdził, że według niego „cały klan Mackenzie komunikował się z moją misją dyplomatyczną i mówił mi, co mam robić”.
Rasistowski ekstremizm nazistów nie był tajemnicą, kiedy King przybył do Trzeciej Rzeszy. Publiczne palenie książek miało miejsce już w 1933 roku, a niemieccy Żydzi byli stopniowo pozbawiani własności, zatrudnienia i wszelkich praw.
Zaledwie dwa miesiące przed przyjazdem Kinga do Berlina, burmistrz miasta skutecznie zakazał żydowskim dzieciom uczęszczania do szkół publicznych.
Tymczasem Niemcy się dozbrajały. Żołnierze wkroczyli już do zdemilitaryzowanej Nadrenii, otwarcie łamiąc postanowienia traktatu wersalskiego.
Podczas swojego prywatnego spotkania z Kingiem, czołowy niemiecki nazista Hermann Goering otwarcie omówił nawet Anshcluss, czyli nadchodzącą aneksję Austrii do Rzeszy i pierwsze z wielu innych zagarnięć ziem innych państw przez nazistowskie Niemcy.
Jedną z najlepiej sprzedających się wówczas książek w Niemczech, była wówczas autobiograficzna Mein Kampf Hitlera, szalenie antysemicka książka, w której wyraźnie stwierdzono potrzebę skierowania się Niemiec na wschód i zajęcia „nowych ziem, jako nowej przestrzeni życiowej”.
Ale poza zbrojeniem (które Hitler zlekceważył jako zło konieczne, którego Niemcy „nie lubili”), na spotkaniu nie poruszono żadnej z tych kwestii.
King rozpoczął od pochwalenia „konstruktywnej pracy” nazistowskich Niemiec i wyraził nadzieję, że „nic nie pozwoli na zniszczenie tego dzieła”.
„Z wielką korzyścią dla ludzkości z pewnością trzeba było to zastosować w innych krajach” – dodał King w swoim dzienniku.
Co dziwne, jak na człowieka zafascynowanego nazistowskimi Niemcami, King zwykle żywił odruchową niechęć do wszystkiego, co autokratyczne i militarystyczne.
Kiedy 23 lata wcześniej wybuchła pierwsza wojna światowa, młody liberał patrzył z odrazą, jak brytyjscy i kanadyjscy politycy rozpalali swój naród wizjami wojskowej chwały.
„Jeśli wybuchnie wojna, będzie to w dużej mierze zasługą imperialistycznej szkoły jingo, która jest zdeterminowana, aby ją wymusić” – napisał wówczas.
Kiedy King w drodze do Berlina przejeżdżał przez Paryż, poczuł obrzydzenie na widok okazałego grobowca zbudowanego dla Napoleona Bonaparte.
„Nie miałem ochoty odwiedzać grobowca Napoleona, ale raczej gorąco pragnąłem, aby świat uniknął Napoleonów i Cezarów, zamiast robić z nich bogów” – napisał.
Hitler, nawiasem mówiąc, miałby dokładnie odwrotne zdanie na ten temat. Kiedy bowiem zaledwie trzy lata później dyktator odwiedził okupowany przez Niemców Paryż, postanowił zobaczyć grobowiec Napoleona w Pałacu Inwalidów, aby przemyśleć tam swoje pomysły na własne wspaniałe mauzoleum, w którym spoczęłyby jego doczesne szczątki.
Ostatecznie King i Hitler spotkali się tylko na nieco ponad godzinę. Dla przywódcy III Rzeszy spotkanie z premierem Kanady było tylko jednym z wielu spotkań tego dnia; taki dyplomatyczny drobiazg wrzucony w dzień wypełniony odprawami i sesjami strategicznymi.
Ale dla Kinga był to triumf.
Następnego ranka premier miał „wizję” stania na pięknym letnim polu zabarwionym czerwonymi różami. Na skraju pola wznosiły się budynki Parliament Hill, z których wszystkie wydawały się świeższe i nowsze niż wcześniej.
„Poprawa stanu budynków była wyraźna – była to praca odbudowy, za którą byłem osobiście odpowiedzialny” – napisał.
King udał się do Berlina w chwili, gdy Kanada zaczęła zwiększać swój budżet obronny w obawie, że ponownie będzie musiała walczyć z coraz bardziej militarystycznymi Niemcami.
„Nie pragniemy wojny; nasi ludzie nie chcą wojny i my nie chcemy wojny” – powiedział Hitler Kingowi, słysząc to.
Był to powszechny nazistowski refren powtarzany aż do chwili, gdy wojska niemieckie zaczęły przetaczać się przez całą Europę. Wszyscy, od radzieckiego przywódcy Józefa Stalina po premiera Wielkiej Brytanii Neville’a Chamberlaina, w pewnym momencie zaakceptowaliby słowo Hitlera, że niemiecki dyktator nie marzył o podboju.
Ale King nie tylko wierzył Hitlerowi; nazwał to oświadczenie „prawdziwym wyrazem pokory”.
Następnie niemiecki przywódca spojrzał Kanadyjczykowi w oczy i przedstawił mrożącą krew w żyłach przepowiednię tego, co kolejna wojna światowa zrobi z Europą.
„Załóżmy, że nadeszła wojna. Co by to oznaczało? - powiedział.
Niezależnie od tego, kto wygra, obie strony stracą pokolenie ludzi – tylko po to, by podbić wroga, którego terytorium zostało całkowicie obrócone w popiół.
„Unicestwilibyśmy cywilizację obu krajów, a nawet większej części Europy; wszystko, co by pozostało, to anarchia” – powiedział Hitler.
Kiedy King wracał do domu do Ottawy przez Francję, podążał mniej więcej tą samą trasą, którą prawie 300 000 kanadyjskich żołnierzy wkrótce musiało obrać w przeciwnym kierunku. Spośród nich, ponad 40 000 nigdy nie wróci do domu.
Kiedy zaledwie dwa lata po wizycie Kinga w Europie zaczęła się wojna, premier nie miał złudzeń, co ona będzie oznaczać.
Wyobraził sobie, że Francja i Wielka Brytania obracają się w gruzy, a szczególnie silny był w jego umyśle obraz zawalającej się katedry św. Pawła. (Londyński punkt orientacyjny przetrwał II wojnę światową).
Tymczasem „nie miał wątpliwości”, że Kanada nie wyjdzie z tej wojny światowej bez szwanku. Przepowiadał, że wybrzeża, porty, a nawet niektóre miasta śródlądowe Kanady zostaną zbombardowane.
Premier Mackenzie King żegna kanadyjskich żołnierzy odjeżdżających na wojnę w Europie
A jednak Kingowi zajęło trochę czasu, zanim zrozumiał drugą wojnę światową jako szyty na miarę wytwór „spokojnego, biernego” człowieka, którego poznał w Berlinie tamtego letniego dnia 1937 roku.
Nawet gdy King przygotowywał swój kraj do kolejnej wojny europejskiej, zastanawiał się, czy Polska jest winna sprowokowania tej nowej wojny, czy też Francja i Wielka Brytania, były po prostu zbyt mało elastyczne wobec Trzeciej Rzeszy.
Trudno mi dziś powiedzieć, czy też sądzić, że wówczas w chwili wypowiadania swoich słów, był Pan wtedy wobec mnie szczery, czy nie” – napisał King do Hitlera 6 września 1939 r., w przeddzień wypowiedzenia przez Kanadę wojny Niemcom.
„Ewidentnie obrócił się w zupełnie przeciwnym kierunku’’
Autor - Tristin Hopper - 15 Maj 2017 r.
Wyszukał, opracował i opublikował - Jacek Boki
Źródło:
Artykuły tematyczne:
Premier Kanady William Mackenzie King podczas oficjalnej wizyty u swojego przyjaciela, kanclerza Adolfa Hitlera.
Chrystia Freeland: Nieautoryzowana biografia
Ukraiński zbrodniarz wojenny powitany owacją na stojąco w kanadyjskim parlamencie
Prowadzenie tego bloga to moja pasja, ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens, to możesz wesprzeć mnie niewielką darowizną w tym co robię.
PKO BP SA
Numer konta:
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.