Wesprzyj moją działalność. Nie robię bowiem tego sam dla siebie. Nie ma również wolnej, medialnej działalności, bez wsparcia wolnych ludzi.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Po zajęciu Lwowa latem 1941 roku banderowcy dokonali masakry
jego mieszkańców, głównie żydowskiego i polskiego pochodzenia. Przed
rozstrzelaniem kobiety były gwałcone i prowadzone nago ulicami.
Jednostronny, całkowicie probanderowski i prożydowski przekaz tzw.
polskojęzycznych mediów głównego ścieku na temat ustawki nazywanej wojną
rosyjsko–ukraińską sprawia, że Polacy praktycznie nie mają dostępu do
informacji pozwalających maksymalnie obiektywnie i w szerszym kontekście
zrozumieć to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Luki tej z
pewnością nie wypełni propaganda putinowska, wprawdzie mniej tępa niż
„orędzia” żyda Żeleńskiego lecz też zmanipulowana.
Z tym większym zainteresowaniem czytam to, co na nasz adres e-mailowy
przysyłają zwykli Rosjanie. Ciekawi mnie zwłaszcza ich wiedza na temat
banderyzmu jako największego zagrożenia dla Polaków także w chwili
obecnej. A jest to wiedza zaskakująco duża, w dodatku wzbogacona mało
znanymi choć istotnymi faktami oraz zdjęciami, jakich nie znajdzie się
na stronie IPN, czyli – ten skrót rozwijam z pełnym przekonaniem – Instytutu Preparowania Nowopolaków.
Śladowa znajomość języka rosyjskiego (obowiązkowe nauki pobierane od V
klasy szkoły podstawowej do matury w technikum, czyli ponad pół wieku
temu) sprawia, że nie podejmę się dosłownego tłumaczenia otrzymanej
korespondencji. Co nie przeszkadza rzetelnie przedstawić najciekawsze
wątki i oceny poruszane przez autorów listów.
O kulisach powstania OUN i UPA:
Już na początku września 1939 roku adm. Wilhelm Canaris, ówczesny szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego Abwehry otrzymał od Adolfa Hitlera zadanie „przygotowania do współpracy wybranych organizacji ukraińskich mających te same cele, tj. zniszczenie Polaków i Żydów”. Pod pojęciem „organizacji ukraińskich” rozumiano przede wszystkim Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Do
spotkania Canarisa z wybranymi przywódcami doszło 12 września 1939
roku, a na miejsce wybrano specjalny pociąg wodza III Rzeszy. Już dwa
miesiące później około 400 ukraińskich nacjonalistów rozpoczęło
szkolenie w kilku obozach Abwehry, m.in. w Zakopanem. W 1941 roku ci
bandyci staną się trzonem Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), która zgodnie z aktem o proklamacji państwowości ukraińskiej z 30 czerwca 1941 roku „wejdzie
do wojny po stronie Niemiec i będzie ją wspólnie prowadzić z armią
niemiecką na wszystkich frontach tak długo, dopóki nie wygramy”.
„Oczyszczanie” Lwowa
Już w dniu ogłoszenia ww. proklamacji batalion „Nachtigall” (Battalion Ukrainische Gruppe Nachtigall) pod dowództwem Romana Szuchewycza wraz z kilkoma jednostkami Wehrmachtu wdarł
się do Lwowa, gdzie rozstrzelał ponad trzy tysiące Polaków, w tym 70
światowej sławy naukowców. W następnych kilku dniach te same oddziały
brutalnie mordują około siedmiu tysięcy Żydów, Rosjan i Ukraińców.
Właśnie z tej „akcji” pochodzi wstrząsające zdjęcie otwierające
niniejszy tekst. Widoczna na nim Żydówka to jedna z setek kobiet – także
Polek – gwałconych, torurowanych, a następnie pędzonych nago ulicami
Lwowa na miejsce egzekucji przez rozstrzelanie.
W tym miejscu nieodzowne wydaje się wytłumaczenie wyjątkowego
okrucieństwa banderowskich rezunów wobec kobiet. Otóż ma ono swoje
źródło w postępowaniu ich kozackich protoplastów. Członek siczy miał
absolutny – karany niechybną śmiercią – zakaz jakiegokolwiek kontaktu z
kobietami. Potrzeby seksualne załatwiano we własnym, wyłącznie męskim,
gronie. Powszechna i akceptowana sodomia musiała znaleźć upust w
przedmiotowym traktowaniu niewiast.
Wyjątkowe zbydlęcenie ukraińskich nacjonalistów jakoś nie przeszkadzało nawet hierarchii Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Gorzej, jego zwierzchnik metropolita Andriej Szeptycki podczas oczyszczania Lwowa ze zwłok pomordowanych mieszkańców odprawił na dziedzińcu soboru św. Jura nabożeństwo na cześć „niezwyciężonej armii niemieckiej i jej naczelnego dowódcy Adolfa Hitlera” oraz
specjalnie pobłogosławił oprawców spod znaku tryzuba. Ci zabrali się za
masową eksterminację ludności cywilnej na Ukrainie z takim
zaangażowaniem, że już 5 lipca 1941 roku, Hitler wstrząśniety
doniesieniami o ich okrucieństwach nakazał Heinrichowi Himmlerowi „oczyścić ten gang”.
W końcu Niemcy rozproszyli przywódców OUN, a Stepana Banderę wysłano na
kilkuletni odpoczynek w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, jednak w
przytulnym bloku dla więźniów uprzywilejowanych. Zwolnili go dopiero
wtedy, gdy Armia Czerwona przystąpiła do kontrofensywy na Berlin.
I wtedy z pełną mocą pokazała się pozostawiona bez niemieckiej
kontroli UPA. Tysiące cywilów każdego dnia ginęło straszliwą, męczeńską
śmiercią. Nacjonaliści każde morderstwo zamieniali w wyrafinowaną
torturę, jakby rywalizując ze sobą w swojej brutalności. Później, gdy
zespoły śledcze sowieckiego NKWD badały zbrodnie
Bandery, sporządziły listę 135 najczęściej stosowanych tortur przez
bojowników OUN-UPA przeciwko ludności cywilnej. Nie będziemy ich tutaj
wymieniać, bowiem stanowią ledwie jedną trzecią ludobójczych praktyk na
Wołyniu, przedstawionych przez nas w publikacji „MĘCZYĆ TRZEBA, CZYLI TORTURY NA KAŻDY DZIEŃ ROKU”.
Stepan Bandera – psychopatyczny oprawca kotów…
Ideowy założyciel Ukrainy w mundurze hitlerowca
Główny ideolog zbrodniczego ukraińskiego nacjonalizmu do dzisiaj
pozostaje bohaterem milionów swoich rodaków, a sam banderyzm stanowi
wręcz ideowy fundament ukraińskiej państwowości. Nie sądzimy, aby
bałwochwalczy stosunek do tej kreatury ze strony dzisiejszych pomiotów
po OUN-UPA uległ osłabieniu wskutek zapoznania się z poniższymi faktami
lecz cóż szkodzi wiedzieć więcej.
Okazuje się, że Stepan Bandera dał się poznać jako sadystyczny karzeł
(157 cm wzrostu) na długo przed kolaboracją z hitlerowcami i
stworzeniem ideologii krwawego „oczyszczania” Ukrainy z Żydów, Polaków,
Rosjan, a nawet Ukraińców przeciwnych mordowaniu swoich sąsiadów. Jego
koledzy z lat szkolnych wspominają, jak łapał i dusił koty, aby dać
upust swoim dewiacjom.
Pośmiertna maska S. Bandery po zgładzeniu go przez agenta KGB Bohdana Staszynskiego 15 października 1959 roku w Monachium
Po wojnie Bandera znalazł się w Monachium pod szczególną opieką ponoć
„zdenazyfikowanych” Niemiec. Miejsce jego pobytu raczej nie utrudniało
wymierzeniu sprawiedliwości temu zbrodniarzowi. Niestety, nie kwapił się
do tego ani Izrael (choć Adolfa Eichmanna agenci Mosadu
ścigali skutecznie nawet na drugiej półkuli), ani emigracyjny rząd
Polski w Londynie dysponujący jeszcze sporymi zapasami złota
wywiezionymi ze zdradzonego kraju 17 września 1939 roku. Należny wyrok
za wymordowanie ok. 400 tys. Żydów i ok. 200 tys. Polaków wykonali…
Rosjanie, a konkretnie agent KGB Bohdan Staszyński, który uśmiercił Banderę 15 października 1959 roku strzałem z pistoletu miotającego cyjanek potasu.
Podziw zbytnio przesadzony
W kilku listach od Rosjan przewija się wątek zasadnej krytyki wobec
swoich władz, zwłaszcza Putina, tolerującego probanderowskie gesty
najważniejszych polityków ukraińskich z prezydentami na czele oraz
towarzyszące temu wątkowi uznanie dla władz polskich, które jako jedyne w
całości opublikowały zeznania o zbrodniach bojowników UPA i nadal nie
pozwalają zapomnieć o ludobójstwie na Wołyniu oraz w Małopolsce
wschodniej. Niestety, tu nasi korespondenci popełniają kardynalny błąd.
Prezydent Wiktor Juszczenko w towarzystwie banderowców,
których idola uczynił na mocy specjalnego dekretu Bohaterem Ukrainy. Co
ciekawe, jawne promowanie przez Juszczenkę zbrodniarza jakoś uchodziło
uwadze zarówno rządzącego w tym samym okresie prezydenta Rosji W.
Putina, jak i prezydenta Polski L. Kaczyńskiego. Ten drugi uhonorował
nawet Juszczenkę… Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Można
powiedzieć: odesskie korzenie głupszego z bliźniaków okazały się
silniejsze nawet od polskiej racji stanu. Co gorsze, jeszcze żyjący i
cwańszy z nich też nie kryje zainteresowania dalszą banderyzacją naszego
kraju.
Pamięć o banderowskim holokauście na Polakach kultywują bowiem tylko
rodziny ofiar oraz świadomi obywatele naszego kraju. Władze III/IV RP, zwłaszcza PiS-owskie robią wszystko, aby ten krwawy epizod całkowicie wymazać z naszej pamięci. Belwederski pajac o personaliach Andrzej Duda,
charakterystycznie wymachujący kończynami górnymi i żądający, aby
Polacy upominający się o rozliczenie banderowskich zbrodni raczyli
„ważyć słowa” to tylko jeden, akurat mniej drastyczny przykład na
wzmożoną aktywność rodzimych tzw. banderowskich onuc próbujących
zakneblować usta wszystkim, którzy upominają się o prawdę i
sprawiedliwość.
Oczywiście, można było spodziewać się, że deklaracje Putina, który
„wojskową operację specjalną” na Ukrainę uzasadniał m.in. koniecznością
likwidacji nacjonalistyczno-faszystowskich sił dominujących w tym kraju,
znajdą potwierdzenie w konkretnych działaniach. Takich choćby, jak
bezwzględne rozlicznie zbrodni banderowców z pułku Azow po zdobyciu bronionych przez tenże pułk zakładów „Azowstal”
w Mariupolu. Tak się jednak nie stało. Azowcy zostali bowiem wymienieni
na jeńców rosyjskich i to bynajmniej nie w relacji jeden za jednego.
Zadecydowała ponoć wysoka ranga jakiegoś rosyjskiego „zamiennika”, o
którego uwolnienie zabiegał jeden z żydowskich oligarchów w otoczeniu
Putina.
Fotografia S. Bandery nad wejściem do budynku Kijowskiej Rady Miejskiej, siedziby sztabu tzw. Euromajdanu (styczeń 2014)
Coraz bardziej wiarygodną staje się zatem teza o
putinowsko-zelenskiej ustawce, nadzorowanej przez internacjonalistyczny
kahał. Jej celem ma być stopniowa likwidacja Słowian – najpierw tych z
terenów Ukrainy. Później przyjdzie czas na Polskę. Banderowcy przydadzą
się tutaj jak najbardziej. Zarówno ci napływający obecnie, jak i ci
którzy do Polski przybyli ponad 70 lat temu w roli przesiedleńców z „Akcji Wisła”
oraz tzw. repatriantów, często z metrykami i dokumentami Polaków
zamordowanych wcześniej na Wołyniu, we Lwowie i w dziesiątkach innych
kresowych miejscowości.
Henryk Jezierski Zdjęcia: domeny publiczne (09.11.2022)
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
PKO BP SA
Numer konta:
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
IPN- Instytucja Poniżania Narodu
OdpowiedzUsuń