wtorek, 22 czerwca 2021

„Hajdamacy” Tarasa Szewczenki- studium nieludzkich zbrodni.


Podczas II wojny światowej Ukraińcy prowadzeni przez swoich szowinistycznych przywódców dopuścili się masowych aktów ludobójstwa na cywilnej ludności polskiej, a także przedstawicielach innych narodowości zamieszkujących południowo wschodnie terytoria byłej Rzeczypospolitej. Liczba ofiar liczona jest w setkach tysięcy1. Świat do dziś nie zna ani rozmiarów, ani potworności tej zbrodni, a i w Polsce kwestia ta jest przemilczana. Ukraińcy i ich samozwańczy obrońcy starają się obarczyć winą za popełnione mordy „obcych”- Rosjan, Niemców, a nawet samych Polaków. To ich "prowokacje", miały wywołać, żywiołową reakcję Ukraińców. Dowodzą oni też, że takich masowych i okrutnych mordów może dopuścić się w odpowiednich okolicznościach każdy naród, zatem i ten akt "swawoli" nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie jest to prawda. Przejawy etnicznej nienawiści na Kresach Rzeczypospolitej mają swoją długą i mroczną tradycję, a drastyczne metody zabijania stosowane były przez miejscową ludność ruską od wieków. W klasyczny sposób ilustruje to epos Tarasa Szewczenki pt. „Hajdamaki”2


XXXX

Pierwsze zapisane przykłady okrucieństwa wobec plemion lechickich (czyli polskich) sięgają jeszcze początków Rusi. Choć nie były to czasy łagodnie, ani pozbawione brutalności, jednak nawet wówczas postępki "świętej" Olgi Kijowskiej mogły szokować. Morderczyni i okrutnica, wywodząca się z Wikingów, nakazywała zakopywać posłów żywcem, a na podbijanych przez nią ziemiach mordować bez litości i palić. Wydaje się, że rocznice jej zgonu 11 lipca (969 r.) nieprzypadkowo czczone są przez ukraińskich nacjonalistów.

Jednak dopiero wiek XVII wraz z buntem Chmielnickiego ujawnił ogrom okrucieństwa skierowanego przeciw Polakom i Rzeczypospolitej. Towarzyszące buntowi Chmielnickiego pogromy dotknęły cały obszar cywilizacji łacińskiej. Ze szczególną zajadłością mordowani byli szlachcice, księża rzymskokatoliccy, a także żydzi. Świadek wydarzeń w Kijowie (1648), Rusin, Joachim Jerlicz relacjonuje: „Mnichów w klasztorach pozostałych i księży włóczyli, kościoły rozbijać poczęli, do ostatka wyrabowali czego jeszcze nie byli zabrali, za szlachtą jak za zającami goniąc po ulicach z triumfem i śmiechem chwytali i zabijali, […] księży […] z czółen w wodę wpychali… Z umarłymi trupami sklepy poodbijali, ciała wyrzucali i psom jeść dawali.” Równie okrutnie obchodzili się kozacy i chłopi ruscy z mieszkańcami gmin żydowskich: „…z jednych zdarto skórę, a ciała ich rzucono psom na żer, innym obcięto ręce i nogi, a tułów rzucono na drogę… dzieci zarzynano na łonie matek lub cięto w kawały jak ryby; nieraz nabijano dzieci na rożen i upiekłszy je na ogniu, przynoszono matkom, by jadły ich mięso…”3.

Nazajutrz po klęsce wojsk polskich pod Batohem 2 czerwca 1652 roku, Bohdan Chmielnicki rozkazał wymordować polskich jeńców uzasadniając to słowami: „Zdechły pies nie kąsa”. Zaprotestowali Tatarzy krymscy, którzy w swoich obozach ukrywali i ocalili niektórych Polaków licząc na okup. Chmielnicki odrzucił sprzeciw Tatarów. Pułkownicy kozaccy Iwan Zołotarenko i Wysoczanin wykupili jeńców. Okrutna egzekucja wojskowej elity szlacheckiej trwała dwa dni. Z tego powodu Batoh jest nazywany „sarmackim Katyniem”4.

Jak pisał Eustachy Iwanowski :

„…Tatarowie zwyciężonych i niewolników w pień wycinać nie chcieli. Kozacy zapłacili w dwójnasób za każdą głowę i zmusili Tatarów do rzezi. Sami byli tylko widzami tego dzikiego mordu, pilnując, aby się kto nie wymknął. Spod ziemi, jak mówią, dobywali, oddając Tatarom. Tego mordu nie można przypisać nienawiści szczególnej Kozaków Rusi do Polski lub pomście za krzywdy od Polski doznane. Był to prosty skutek zwierzęcej w ludziach natury, która gdy się rozbestwi krwi wylewem, w dzikości jest wyuzdaną i straszną. Tak zawsze bywało. W każdej domowej wojnie zawziętość, zapalczywość jest najwyższą. W r. 1652 spełnili najdziksze morderstwo pod Batohem, w roku 1654 pod Buszą sami siebie najokrutniej zabijali….”

Według W. Długołęckiego rzeź polskich żołnierzy nie miała być odwetem za porażkę w bitwie pod Beresteczkiem w lipcu 1651 (jak twierdzili niektórzy historycy). Chmielnickim kierował pragmatyzm, gdyż wiedział, że pozbawiając Rzeczpospolitą żołnierskiej elity, zada jej dotkliwy cios. Chodziło także zatrzymanie przy sobie Tatarów, którzy posiadając cennych jeńców udaliby się pospiesznie do Chanatu Krymskiego

Ilość ofiar zbrodni to 3500 do 5000 (zależnie od źródła) najlepszych polskich żołnierzy i oficerów. Ocalało 1500–2000 osób. Rzeź przebiegała następująco: związanych jeńców po kilku wyprowadzano na wyznaczony plac (majdan), na którym podrzynano im gardła lub ścinano głowy, niektórych zakłuwano pikami. Kaźń odbywała się w obecności pozostałych, czekających na swoją kolej. Okaleczonych zwłok nie grzebano. Polski historyk i duchowny Jan Tomasz Józefowicz w „Kronice miasta Lwowa od roku 1634 do 1690” opisał masakrę następująco (pisownia oryginalna)5:

Wyznaczono tedy dzień śmierci dla niewinnych, zaproszono sąsiadów i zmieniwszy całe równiny i pola w straszną widownię a właściwie w rzeźnię samowolnej dzikości, wyprowadzono tam nieszczęśliwych jeńców, ani się nie opierających, ani nie wiedzących o śmierci, [wyprowadzono] z zawiązanemi rękami i nogami, a wszystkich bezbronnych, obnażonych i na wszelkie pociski pogotowych. Liczbę tych opłakanych ofiar podawano na 5000 szlachty i czeladzi obozowej; piechota bowiem ze swymi naczelnikami w obozie zamknięta mężnie i chwalebną poległa śmiercią. Do spełnienia tego okropnego dzieła wybrali Kozacy najdzikszych ludzi z pomiędzy Tatarów Nohajskich, którzy też uzbrojeni nie tylko w szable ale i w wszelkie narzędzia mordercze przeciw swym związanym i bezbronnym ofiarom wystąpili. Na dany znak rzuciła się z całą zajadłością i piekielną rozkoszą przeznaczona do umówionego okrucieństwa zgraja i podzieliwszy na oddziały, zaczęła wywierać wściekłą swą zemstę na godnych lauru męczeństwa ofiarach. Zabijano tedy niektórych od razu, niektórych powoli podług upodobania i fantazyi morderców, wielu nadstawiało swe gardła pod ostrzejszy miecz aby nie cierpieć dłużej, wielu męczeni powoli prosili o silniejsze razy, ci w swojej własnej, inni w krwi drugich się nurzali, ci na ziemię, inni na konających towarzyszów padając; jedni prędko, drudzy powoli po otrzymanych z nieustraszonym umysłem ranach śród westchnień, bólów i łkania ducha oddawali, inni znowu na kształt zwierząt rzezani, siekani i rąbani, a bez wątpienia wszyscy zbawienne imię Chrystusa przy ostatnim westchnieniu i bolesnym zgonie wzywając po męczeńsku umierali. Aby się zaś nie zdawało, że Kozacy nieczynnymi są widzami, uwijali się konno tu i ówdzie, zachęcali do silniejszego rąbania i mordowania okrutniejszym sposobem Tatarów w rozlanej krwi rozpustujących, i naśmiewając się z ran umierających, rozpustnym językiem z nieszczęśliwych szydzili.”

Wśród ofiar mordu znaleźli się: Samuel Kalinowski – syn hetmana Marcina Kalinowskiego, Zygmunt Przyjemski – generał artylerii koronnej i pisarz polny koronny, Jan Odrzywolski – kasztelan czernihowski i weteran walk przeciw Kozakom, Rosji, Szwecji i Turcji, Marek Sobieskirotmistrz wojsk koronnych, brat Jana (późniejszego króla Polski), Niepokojczycki, Górka i wielu innych.

Ciało hetmana Marcina Kalinowskiego odnalezione po bitwie w lesie, zostało przez Kozaków ścięte, a jego zatkniętą na włóczni głowę obnoszono po obozie. Ocaleli nieliczni – w tym Stefan Czarniecki, Krzysztof Korycki, Krzysztof Grodzicki i Stanisław Zygmunt Druszkiewicz, których Tatarzy ukryli w swych namiotach. Bitwa pod Batohem miała przełomowe znaczenie: zniszczenie najlepszych oddziałów armii koronnej pozwoliło Chmielnickiemu przejść do ofensywy i w rezultacie doprowadzić do oderwania części ziem Rzeczypospolitej. Klęska Polaków miała też wpływ na przebieg wojny z Rosją i Szwecją.

Z powstaniem Chmielnickiego wiąże się również śmierć św. Andrzeja Boboli6. Po wybuchu buntu na Ukrainie w 1657 r. zrobiło się niebezpiecznie również na przygranicznej Pińszczyźnie. O. Bobola wyjechał z Pińska, ale kozacy dogonili go na drodze między wsiami Janów i Peredił. Tam zaczęło się jego męczeństwo, o którym watykańska Kongregacja ds. Świętych Obrzędów i Ceremonii niemal sto lat później napisała, że w historii Kościoła nie zanotowano nic równie okrutnego. Trudno wręcz uwierzyć relacjom świadków. Kozacy zapytali o. Bobolę, czy jest księdzem, a on potwierdził i radził im się nawrócić. Rozebrali go i dotkliwie pobili nahajkami. Wybili mu zęby i zdarli paznokcie i skórę z rąk. Potem wlekli za końmi do Janowa. Tam zaprowadzili go do drewnianej szopy, która była używana jako rzeźnia, i dali upust bestialskiej inwencji. Wielu mieszańców wsi obserwowało tę straszną scenę przez szpary w ścianach budynku i potem ją opisało. Oprawcy między innymi przypiekali jezuitę ogniem, zdarli mu skórę z głowy i pleców w kształcie tonsury i ornatu, wyłupili oko i obcięli wargi, uszy i palce. Kiedy wzywał Jezusa i Maryi, zrobili mu dziurę w karku, wyciągnęli język i obcięli go u nasady. W końcu powiesili ofiarę głową w dół, a kiedy umęczone ciało drgało w konwulsjach, naigrawali się, że „Lach tańczy”. Dowódca dobił go szablą. Jezuici pochowali współbrata w Pińsku. Jego męczeńska śmierć wywarła duże wrażenie na okolicznej ludności, a przełożony opisał ją w liście do generała zakonu, ale wojny kozackie, wymordowanie wielu jezuitów i inne niepokoje w kraju nie sprzyjały prowadzeniu procesu beatyfikacyjnego. Andrzej Bobola przypomniał o sobie w 1702 r. rektorowi pińskiego kościoła, ukazując mu się we śnie. Kiedy odnaleziono i otwarto trumnę, świadkowie zobaczyli nienaruszone ciało (dzisiaj można je oglądać w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie). Kult męczennika się rozwijał, przeniesiono jego ciało do Połocka, a w Rzymie rozpoczął się proces beatyfikacyjny. W 1920 roku, kiedy wojska sowieckie zbliżały do Warszawy, polscy biskupi zwrócili się do papieża Benedykta XV z prośbą o kanonizację Andrzeja Boboli i ogłoszenie go patronem Polski. Wierzyli, że męczennik może wymodlić ratunek dla ojczyzny. W oblężonej stolicy odbywały się intensywne modlitwy – między innymi za pośrednictwem bł. Andrzeja Boboli, którego relikwie obnoszono w uroczystych procesjach. W ostatnim dniu nowenny, 15 sierpnia miał miejsce „cud nad Wisłą”. Powszechnie przypisano go wstawiennictwu Matki Bożej i o. Boboli.

XXX

Kolejny akt dramatu rozegrał się wieku XVIII. Wówczas to na arenę dziejów weszli tytułowi bohaterowie poematu „Hajdamaki”, którzy kierowali antypolskim ruchem w chwili słabości Rzeczypospolitej Obojga Narodów7. Hajdamacy (ukr. гайдaмаки), lp. hajdamaka (z tureckiego hajdmak – rabować, grabić, ścigać, pędzić) , nieco później w Galicji zwani „opryszok” wywodzili się ze zbiegłej lub pańszczyźnianej miejscowej „czerni”, fornali, zubożałych mieszczan czy rzemieślników, kozaków zaporoskich, łączyła ich wspólna profesja – na co dzień działali w luźnych grupach trudniących się rozbojem i na­padami. Część badaczy uważa, ze hajdamaków od zwykłych bandytów różniło jedynie to, że realizowali tzw. „cele klasowe”- czyli walczyli z „panami” po stronie ruskiego chłopstwa.

„Hajdamacy” powstali w 1841 r. Kilka lat wcześniej ( 1835) wywodzący się z kozackiego rodu pisarz rosyjski Mikołaj Gogol, dał upust swojej nienawiści do Polaków w powieści "Taras Bulba". Aż roiło się tam od przerażających scen przemocy i okrucieństwa : …nie szanowali kozacy ani panienek o czarnych brwiach, ani dziewczyn o białych piersiach i jasnych licach; przy samych ołtarzach nie mogły się one poratować, palił je Taras wraz z ołtarzami. Nie jedne białe jak śnieg ręce podnosiły się do niebios z płomieni ognia, towarzyszyły im wołania o litość, które poruszyłyby ziemię i pochyliłyby w dół stepowe trawy z litości. Lecz nie przejmowali się tym płaczem kozacy, podnosili na ulicach na włóczniach ich niemowlęta i rzucali je w ogień …8.

Według opisów współczesnych i danych cytowanych przez Brücknera hajdamacy nosili koszule wysmarowane słoniną dla ochrony przed brudem, szarawary szerokie, płócienne lub z grubego sukna, głowy golili, tylko osełedec (kosmyk) zwisał nad lewym uchem. Nosili długie wąsy i czapki ze skóry cielęcej w formie ostro zakończonego woreczka, zwisającego nad prawym uchem. Byli uzbrojeni w spisy i samopały, strzemiona mieli drewniane, proste siodła i wojłok.

Hajdamacy tworzyli grupy (na czele większych „oddziałów” rozbójników stał ataman), które napadały w celach rabunkowych na wsie, miasteczka, dwory i klasztory, na dzierżawców i bogatych chłopów, często mordując polską szlachtę, księży rzymskokatolickich i unickich, żydowskich karczmarzy i lichwiarzy. Hajdamacy dokonywali wypraw łupieżczych organizując się głównie na Zaporożu, skąd przechodzili na Kijowszczyznę i tutaj pozyskiwali miejscową czerń. Taktyka napadów opierała się na wypracowanych przez wieki metodach stepowego rozbójnictwa. W bezpiecznym miejscu kozacy zakładali tzw. „kosz” (obóz), skąd wypuszczano zagony w celach rabunkowych; po zakończeniu grabieży wycofywano się zazwyczaj w rozproszeniu, wykorzystując znakomitą znajomość terenu, co pozwalało uniknąć ewentualnych walk na otwartym polu.
Do najważniejszych wystąpień hajdamackich należy zaliczyć:

1734 rok– kiedy to rosyjskie wojska wkroczyły do Polski, by zdetronizować króla Stanisława Leszczyńskiego. Hajdamacy pod wodzą atamanów Czawego, Hrywy, Miedwiedia, Pisarenki i Werłana zajęli m.in. Brody i Zbaraż (mimo klęski pod Krzemieńcem). Armia Imperium Rosyjskiego, traktowana przez hajdamaków (zgodnie z nieoficjalnym sojuszem) jako pobratymiec, stłumiła powstanie, obawiając się jego rozprzestrzenienia.

1750 rok– doszło do wielkiego powstania pod wodzą atamanów Suchego, Tarana, Pysmiennego, Pokoliaka i innych, objęło swym zasięgiem całą Ukrainę Prawobrzeżną. W ręce hajdamaków dostały się m.in. Humań, Winnica, Czehryń i Korsuń. Hajdamackie wystąpienia zostały zatrzymane przez ekspedycje karne wojsk koronnych i rosyjskich, co zahamowało mordy i grabieże.

1768 rok. Doszło do największej i najkrwawszej rebelii ruskiego chłopstwa pańszczyźnianego, hajdamaków i kozaków przybyłych z podległej Imperium Rosyjskiemu, Siczy Zaporoskiej. Wybuchła w czasie trwania Konfederacji Barskiej. Wystąpienie to nazwano "koliszczyzną", co oznaczało na Ukrainie w XVIII „kolejną straż” pełnioną przy dworze przez uzbrojonych chłopów. Było ono skierowane przeciw szlachcie polskiej, ludności żydowskiej, kościołowi unickiemu i rzymskokatolickiemu oraz istniejącemu ładowi społecznemu. Zachętą do w/w wystąpienia była niewątpliwie działalność kleru prawosławnego a zwłaszcza jego duchowego przywódcy ihumena monasteru motrenińskiego Melchizedeka Znaczko - Jaworskiego. Prowadził on agitację przeciw kościołowi unickiemu i rzymskokatolickiemu na rzecz przywrócenia dominującej na Ukrainie roli religii prawosławnej. Na czele stanął zaporoski kozak Maksym Żeleźniak, który w 1767 r. trafił na służbę do monastyru motrenińskiego. Tam odpowiednio uformowany, na terenach należących do monasteru, w Chłodnym Jarze, utworzył pierwszy oddział. Obdarzony charyzmą szybko zgromadził wokół siebie wiele osób aby już 26 lub 29 maja 1768 r. przybyć z grupą kozaków do monastyru motrenińskiego pod Czehryniem w celu rozpoczęcia „koliszczyzny”9.

Po nabożeństwie jeden z mnichów poświęcił noże, które obecni rozdzielili między siebie aby, jak dodają historycy, rżnąć wrogów Ukrainy. Źródła podają, że w tej akcji uczestniczyło około 100 kozaków z Siczy Zaporoskiej oraz kilka tysięcy plebsu. Oddział zasilany przez hajdamaków, grabieżców i rabusiów szybko rozrastał się, zajmując kolejne miasta gdzie dokonywano bezlitosnych rzezi. W ukraińskich legendach i baśniach ludowych „Hajdamacy” czyli zuchwali rozbójnicy uznawani byli za obrońców uciśnionych i biedaków. Grabili panów, co chłopom krzywdę wyrządzali, bogatym zabierali, a biednym dawali. Rzeczywistość odbiegała od stepowych mitów. Bandy opryszków i hajdamaków za nic miały los ruskich chłopów i prostaczków. Okradano ich równie chętnie, jak panów. Mimo to po wioskach i miasteczkach Ukrainy opowiadano bajdy i śpiewano pieśni sławiące hajdamacką fantazję i zuchwalstwo.

Koliszczyzna objęła obszar pomiędzy rzekami: Dnieprem, Siniuchą, Bohem i Rosją, 8 z 12 powiatów późniejszej guberni kijowskiej (nie wszystkie w całości): kijowski, wasylkowski, zwinogródzki, kaniowski, taraszczański, humański, czerkaski i czehryński, w tym takie miejscowości, jak: Żabotyn, Smiła, Czerkasy, Łysianka, Bohusław, Humań, Korsuń, Czehryń, Kaniów, Fastów, Brusiłów, Makarów. Trwała od czerwca do lipca 1768 r i przejawiała się masowymi morderstwami ludności polskiej i żydowskiej oraz duchownych grecko i rzymskokatolickich. Podczas koliszczyzny zostało wymordowanych około 200 000 tyś. ludzi. Apogeum była zbrodnia w Humaniu (ukr. Умань) w obwodzie czerkaskim. Ta zbrodnia przeszła do historii pod nazwą „Rzezi Humańskiej”. Przywódcami byli: Maksym Żeleźniak, zaporoski kozak i Iwan Gonta, syn ruskiego chłopa spod Humania. Gonta był setnikiem nadwornej milicji wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego, od którego otrzymał w dzierżawę swoją rodzinną wieś. Gdy Żeleźniak ze swoimi hajdamakami oraz chłopstwem zbliżał się do Humania, Gonta został wysłany jako mediator. Za dobrodziejstwa i zaufanie odpłacił zdradą. Zamiast bronić Humania i zamku wraz ze swoim oddziałem przyłączył się do Żeleźniaka. Po kilkugodzinnym i zaciekłym szturmie miasto zostało zdobyte w dniu 21 lub 24 czerwca 1768 r. i rozpoczęła się krwawa rzeź. Wymordowano załogę twierdzy, polskich i żydowskich mieszkańców, duchowieństwo katolickie i unickie. W jednym dniu zginęło ok. 20 tysięcy mieszkańców Humania i tych, którzy się tam schronili, także kobiet, dzieci i starców. Z pochwyconych zdzierano żywcem pasy skóry, wkopywano ich w ziemię, a głowy koszono, rozpruwano brzuchy. Dziećmi wypełniono 3 studnie. Przy gościńcach wznoszono szubienice, a na każdej wisiał szlachcic polski, ksiądz, Żyd i pies a nad nimi był umieszczany napis: „Polak, Żyd i pies – jedna wiara” („Lach, Żyd i sobaka to wira odnaka”)10.

Jak pisał historyk Józef Szujski11, kiedy wódz konfederatów barskich, Kazimierz Pułaski, prowadząc walkę z wojskami moskiewskimi, wydał uniwersał (1768) do schizmatyckich kozaków, z myślą ich pozyskania, kozaczyzna pod wodzą Gonty i Żelaźniaka odpowiedziała na wyciągniętą rękę do zgody masową rzezią. „Dwadzieścia tysięcy mieszkańców Humania, szlachty, księży, mieszczan padło od noża hajdamackiego wśród mąk, na jakie tylko ludzkie zdobyć się może rozbestwienie. Szesnaście tylko osób uszło z życiem z Humania”. Noże na rzeź Polaków poświęcali popi po cerkwiach. Akcji tej patronował w szczególniejszy sposób pop, Melchizedech Jaworski, ihumen /przeor/ monasteru motrenińskiego. Losu Humania doznały inne miejscowości, jak: Granów, Monasterzyska, Daszów, Zetjew, Bosówka, Teplik, Sawrań, Ładyżyn, i Hajsyn. Należy dodać, że kozacy mordowali wówczas wyłącznie Polaków, nie tknęli ani Turków, ani tym bardziej Prusaków, których oddział (składający się z kilkudziesięciu ludzi), najswobodniej poruszał się w czasie rzezi12. Tak więc zamiast żyć w zgodzie z Polakami, poszli kozacy, jako narzędzie polityki carycy Katarzyny II przeciw Polsce. Takie to były „ugody” za czasów Polski przedrozbiorowej.

Zachowane świadectwa dokumentują niewyobrażalne okrucieństwo hajdamaków: w Humaniu w samej tylko synagodze poniosło śmierć około trzech tysięcy Żydów, obcinano im ręce i uszy. Księży torturowano, żądając zdradzenia miejsca gdzie zostały ukryte aparaty kościelne i szlacheckie depozyty. Nienawiść chłopstwa przeciw unii i obrządkowi rzymskokatolickiemu wyraziła się także w naigrawaniu z liturgii: ubierano się w ornaty, wygłaszano szydercze kazania, pito wino z kielichów kościelnych i niszczono pateny. Okrucieństwo przekroczyło wszelkie granice, ofiary przywiązywano do pala, bito, kłuto spisami, by na koniec dobić nożem lub wystrzałem z broni palnej. Kobiety gwałcono, ciężarnym rozcinano brzuchy, a dzieci podnoszono triumfalnie na spisach do góry, nie przepuściwszy niemowlętom, które do studni ciskali. Hajdamacy i chłopi ruscy niszczyli zabudowania gospodarcze, płody rolne (tratowanie zbóż, wykaszanie łąk, zaorywanie pól), rozkradali zwierzęta gospodarcze, demolowali dwory szlacheckie kradnąc ich wyposażenie i niszcząc to, co pozostało (piece, okna, drzwi), wyrąbywano lasy dworskie, niszczono dokumenty urzędowe. Paweł Mładanowicz, ocalały z Humania, pisał: „Kto nie umiał pacierza cerkiewnego, nie umiał po cerkiewnemu żegnać się, nie mógł pić gorzałki ciepłej z miodem nalanej w miskę, za Lacha był osądzony i ginął. Kto prawosławnoho tiła [ciała prawosławnego] nie miał, za Lacha był uznany i ginął”.

Łysianka, a właściwie zamek, gdyż zajęcie miasta odbyło się bez trudności, została zdobyta podstępem i rozpoczęła się rzeź. Na komisarza Kuczewskiego wsadzono siodło, próbowano na nim jeździć, a wreszcie wyczerpanego zakłuto pikami. Wzdłuż murów ustawiono pionowo piki i na nie zrzucano ludzi, mordowano we wszystkich pomieszczeniach zamkowych, tylko niewiele osób zdołało ujść z życiem. W znajdującym się w pobliżu drewnianym kościele oo. franciszkanów na jednej belce powieszono zakonnika, żyda i psa, przytwierdzając napis: „Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka” . - tabliczki z w/w napisem pojawiały się w ciągu całej koliszczyzny, ofiary zaś razem ze zwierzęciem (psem) wieszano głównie na szubienicach wznoszonych na dworskich gościńcach. Do najtragiczniejszych scen dochodziło w świątyniach: kościele, unickiej cerkwi i synagodze, gdzie obrońcy szukali schronienia. Hajdamacy podpalali je i siłą wyciągali ludzi, zabijając niemal wszystkich bez względu na płeć i wiek.

W szczytowym momencie rebelia kontrolowała część ziemi kijowskiej i bracławskiej, od Czarnobyla na północy do Bałty na południu. Do rozruchów doszło na Wołyniu, Podolu, Polesiu i na Litwie.

Opanowano i wymordowano również mieszkańców przygranicznej (z Turcją) miejscowości Palejowe Jezioro. W następstwie hajdamacy weszli w granice Imperium Osmańskiego. Rosja, które dotychczas zajmowała stanowisko obojętnie lub przychylne hajdamakom, zaniepokojona możliwym konfliktem z Turcją, zdecydowała się na tłumienie rozruchów. Działania odwetowe zostały rozpoczęte przez dowódcę rosyjskiego Michaiła Kreczetnikowa i przez oddziały królewskie Stanisława Augusta pod dowództwem Franciszka Ksawerego Branickiego. W nocy z 6 na 7 lipca 1768 w Humaniu przywódcy koliszczyzny zostali pojmani podstępem przez przybyłych do obozu kozaków dońskich na służbie rosyjskiej. Gontę wraz z 900 uczestnikami koliszczyzny pochodzącymi z Prawobrzeża przekazano władzom polskim, w rękach wojsk rosyjskich pozostał Żeleźniak i Zaporożcy. Gonta po torturach został stracony. Żeleźniak został zesłany na Syberię do Nerczyńska. Pojmani hajdamacy byli surowo karani, kaleczeni lub skazywani na śmierć. Wojsko koronne i wojsko rosyjskie przystąpiły do kilkumiesięcznej pacyfikacji koliszczyzny, zginęło od 5 do 7 tys. hajdamaków.

Jednak po niszczących ciosach zadanych przez zrewoltowane ruskie chłopstwo Polska już się nie podniosła. Niedługo później Rzeczpospolita upada, a jej dzielnice wschodnie znajdują się pod zaborami Rosji i Austrii.

Po roku 1768 zdarzały się sporadyczne zrywy hajdamaków, ale nigdy nie osiągnęły takiego natężenia, jak za Augusta III Sasa i pierwszych lat Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Kolińszczyznę opiewał w „Hajdamakch”13 Taras Szewczenko14. Dzieło to w swym przesłaniu jest nie tylko antypolskie, antykatolickie i antyżydowskie, ale także głęboko amoralne i patologiczne (całość tekstu "Hajdamaków" w tłumaczeniu Leonarda Sowińskiego, zamieszczona jest po omówieniu).

Oto fragmenty, które równie dobrze mogłyby być ilustracją ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców z OUN-UPA sto lat później i z wszelką pewnością były do niego inspiracją: 



…I jak my z nożami,

Z nożami świętymi,

I z ojcem Maksymem

W tę noc pohulamy,

Lachów pohajdamy,

I tak pohulamy,

By piekło się śmiało…
15

…. Jaki bo ty kiep! Doprawdy! Widzisz, on śpiewał, ażeby Lachy ohydne pokutowali, bo Czarnym Szlakiem idzie Żeleźniak z Hajdamakami, ażeby ich rżnąć…

…I wieszać, i mordować! Dobrze, dalibóg, dobrze! Ej, dałbym karbowańca, jeżelibym nie przepił wczoraj! …

…I wiele, ach! wiele strumieni krwi pańskiej

Z falami popłynie. I Kozak ożyje;

Ożyją hetmani; odmieni się dola;

„Ni Lacha, ni Żyda!” — głos zagrzmi kozaczy —

O Boże mój, Boże, stań się twoja wola...

„Ojcze! bracie!

Przecz ja nie sturęki?

Dajcie noża, siłę dajcie,

Męki Lachom, męki!

Męki straszne, niewymowne,

By aż piekło drgnęło!”

— „Dobrze, synu, noże będą.

Dziś na święte dzieło...

…Stoi Gonta z Żeleźniakiem,

Rycząc: „Kara, kara,

Kara Lachom! Niech nie grzeszą!”…

…Wszyscy legli, wszyscy rzędem:

Ani żywej duszy

Izraelskiej i szlacheckiej.

Tymczasem od burzy

Podwojone, do obłoków

Sięgają pożary.

A Jarema ciągle huka:

„Kary Lachom, kary!”

Jak szalony, wiesza, pali,

Sieka trupie ciało:

Dajcie Lacha, dajcie Żyda!

Mało mi ich, mało!

Dajcie Lacha, krwi dawajcie,

Mięsa z krwią i pianą!

Morze krwi… nie dosyć morza…16

Jak ta chmura, Hajdamacy

Humań otoczyli,

O północy; a do świtu

Miasto zapalili;

Zapalili, zakrzyczeli:

„Morduj Lacha znowu!”…

… „Kara Lachom, kara!”

I karali: strasznie, strasznie

Humań się zakrwawił;

Ani zamek, ani kościół

Nikogo nie zbawił…

….Hajdamacy

Mury rozwalili, —

Rozwalili, — o kamienie

Księży rozbijali,

A uczniaczków żywcem w studni

Wszystkich pochowali.

Aż do samej nocy Lachów mordowali…

„…Kara Lachom!

Niech nie grzeszą!

I dziatki karają,

Jęczą, płaczą; jedni proszą,

Inni przeklinają.

Ten modli się i przed bratem

Zimnym już spowiada

Grzechy swoje…nie zżali się

Zawzięta gromada,

Jak śmierć sama nie żałuje

Ni lat, ni urody,

Ni szlachcianek, ni Żydówek.

Krew płynie do wody.

Ni kaleki, ni chorego,

Ni małej dzieciny

Nie zostało…Nie zaklęli

Złowrogiej godziny...

Wszyscy legli, wszyscy rzędem;

Ani żywej duszy

Izraelskiej i szlacheckiej.

„…Pohulali-

Kupa, koło kupy

Od Kijowa do Humania

Legły polskie trupy…"


Szczególnie porażający watek "Hajdamaków" dotyczy mordu dokonanego nożem przez watażkę Iwana Gontę na własnych dzieciach, tylko dlatego, że zostały ochrzczone po katolicku.

…machnął nożem-

I dziatki nieżyją…

Syny moje, syny moje!

Czemu wy maleńcy !

Czemu wroga wy nie rznęli?

Matki nie zabili, Tej przeklętej katoliczki,

Co was porodziła?...


Jak pisał o Szewczence w Grzegorz Chomyszyn :

W swych poezjach poeta zaszczepił liberalny racjonalizm i to dość płytki. Rzucił zniewagę na dostojeństwo najwyższe Najświętszej Marii Panny jako Matki Bożej. Wyśmiał kościół w ogóle, a zwłaszcza Kościół katolicki. Poddał gloryfikacji hajdamaczyznę, jak również nienawiść do przeciwników narodowych do tego stopnia, że bohaterem jest u niego ojciec, który zabija swe dzieci tylko dlatego, że były wychowankami konwiktu katolickich zakonników, gdzie on je sam wcześniej umieścił […] dlatego nacjonalizm Szewczenki jest obcy zdrowym zasadom wiary i moralności"17

Późniejsze bestialstwo Ukraińców to fenomen szczególny. Jest ono owocem systemu szkolnego, który przedstawiał młodzieży hajdamaków w typie opiewanym przez Tarasa Szewczenkę jako wzorzec. Młodzież ukraińska karmiona podobną literaturą ma tylko jeden ideał – wytępić Polaków18.

Warto może w tym miejscu przypomnieć, że "Hajdamaki" nie były jedynym utworem Tarasa Szewczenki poświęconym kolińszczyźnie. Oto cytaty z wierszy "Szwaczka" i "Chołodnyj Jar" 19 w tłumaczeniu Piotra Kuprysia.

Szwaczka



….A w Fastowie,

W owym słynnym mieście

Spadło Lachów oraz Żydów

Nie sto głów, nie dwieście,

Lecz tysiące. A majdany

We krwi wprost tonęły.

Także karczmy z kościołami,

Jak świeczki płonęły…
20



Chłodny Jar


…W Jarze kiedyś hajdamacy

Swym taborem stali.

Szykowali samopały

I drzewce strugali…

Pełni jednej chęci -

Iść na wroga podstępnego,

Na wściekłego Lacha...


Wątki wyjątkowego okrucieństwa mordów hajdamackich, które opisywał Taras Szewczenko pojawiły się dziele naszego wieszcza Juliusza Słowackiego. Oto fragment poematu "Sen srebrny Salomei" 21:


„….SAWA (s.32)

Krwi dziś widziałem tak wiele!

Takie straszne nieboszczyki!

Taki mord i takie zbrodnie,

Że przez całe dwa tygodnie

Z obrzydzeniem na jadło popatrzę;

Pomnąc na te sine chłopczyki,

Na jakim one teatrze

Zakrwawionym czyniły horrory…



SAWA (str.33)

(...)

Teraz wszystko krwią zbryzgane,

Co uniknęło grabieży.

Trupy ludzkie bez odzieży

I na ziemi,i na łóżkach.

Na krwią ociekłych poduszkach;

Dziatki porąbane srodze

I na ceglanej podłodze

Porzucone, i z puchówek

Pierze śnieżące podłogi.

Sama pani… Widok srogi…!

Dziateczki swoje bez główek

Za nóżki zimne, zielone

Trzymała …ach! jedną raną

Zabita, bo otworzone

Miała żywota świątnice

I straszną płodu zamianą…

(Jasne stepowe księżyce!

Biorę was za krwawe świadki!)

Że łono tej polskiej matki

Od strasznego nożów cięcia

Wyszło na łono szczenięcia

I stało się psią mogiłą;

Bo i szczenię martwe było

Na dnie martwego żywota! (...)


REGIMENTARZ (s.44)

Lud nasz cały dokoła

Zbuntowany… Mój pop stanął na czele.

Wczoraj noże święcono w kościele.

Czy wiedziałeś, że tam takie święto?

A Gruszczyńce…



PAFNUCY (str.53)

(...)Pośród spis dwoje główeczek.

Jedna i druga tak blada,

A tak utkwione na tyce,

Że z tych dwojga dzieciąteczek

Były dwie płonące świece

I dwa umarłe księżyce

Śród straszliwego ogrojca;

Dwie główki ścięte po szyje,

Szły prosto, prosto na ojca,

Jakby wiosenne lilije

Na krwawym zabójcy grobie…



Informacje o motywacjach hajdamackich prowodyrów znajdziemy też w poemacie Seweryna Goszczyńskiego Zamek kaniowski22:


…Teraz, kto tylko mołojca ma duszę,

Kto się chce ogrzać przy zamku pożarze,

Kto chce opłukać pikę w polskiej jusze,

Kto chce zaśpiewać przy pańskim pucharze —

Idźcie do zamku! Ja drogę pokażę!…



Warto przypomnieć, że zamek kaniowski w roku 1768 podobnie jak kilka innych w tej okolicy, został zburzony i spalony przez hajdamaków. Istnieje legenda że żona rządcy pojmana przez Kozaków i już ranna, potrafiła się jeszcze wymknąć, a uciekając przed pogonią po pokojach i salach zamkowych, coraz słabsza, opierała się o ściany, póki jej nie dognano i nie zamordowano. Gdzie tylko dotknęła ścian ręką skrwawioną, zostawały ślady; i mówią, że krwawe te znaki nigdy się nie dały zetrzeć i trwały dopóty, dopóki tylko były szczątki murów zamkowych.

Przed nawrotami hajdamaczyzny, straszliwego barbarzyństwa i mordu, w sposób proroczy przestrzegał Juliusz Słowacki:

Beniowski- pieśń II


Czy nie wiesz o tym, że na Ukrainie zaczęła się rzeź i szlachty wyrżnięcie? Pod święconymi nożami krew płynie; Pop otwiera pierś, a chłop daje cięcie w bijące serce. Cały naród ginie jak w zapalonym przez Boga okręcie; A ty, że byłeś jak miecz obosieczny, Ale bezczynny, sądzisz, żeś bezpieczny!.

Jak widać sam etos kozaczyzny, a w wieku XVIII hajdamaczyzny, które stały się w przyszłości podglebiem budowy „samostijnej Ukrainy” miały ogromną ilość cech zwyrodniałego okrucieństwa.

Tak skomentował promowanie przez wieszczów ukraińskich kozackich i hajdamackich „bohaterów” Rusin – językoznawca Pantelejmon Kulisz:

Ruina …, jedynym była rezultatem chmielnicczyzny, ruina była jedynym ideałem hajdamaczyzny… Nic ludzkiego nie znajdziemy w hajdamakach, ani w archiwach ówczesnych, ani w pismach hajdamackich, ani w podaniach starych dziadów ukraińskich… nie takim był Gonta, jakim go odmalował poeta, nie tacy byli panowie, których Gonta powyrzynał, popalił i pomordował, nie taka była Ukraina, jakby się komu tego chciało, nie tak zapatrywała się Ukraina na hajdamaków, jak wyśpiewywał Szewczenko i ani popi, ani poważni ludzie, ani trzeźwi włościanie, nie przyczyniali się do rozbojów Gonty i Żeleźniaka… Także w rosyjskim „Tarasie Bulbie” Gogola zmyśleni są – stwierdza Kulisz – tacy Kozacy i Lachy – jakich nigdy nie było i być nigdy nie mogło…

… Nasze małorosyjskie powieści, dramaty, poematy, liryczne poezje, odnoszące się do przeszłości, pełne są dziecinnego szczebiotu o sławie kozackiej, –tych kozaków, bezmyślnych i bezlitosnych niszczycieli nie tylko sąsiednich krajów, nie tylko obcych narodów, lecz i pokrewnych im krwią i religią… Rozpijaczonym rabusiom z obu stron Dniepru dawaliśmy nazwę patriotów i obrońców prześladowanej religii, a przechowując jeszcze sami w sobie dzikie instynkty rodzinnego kraju, otaczaliśmy chwałą czyny, pozbawione wszelkich cech humanistycznych…
23.


Można więc jedynie smutno się zadumać nad kondycją moralną samego Szewczenki, który z takich barbarzyńskich czynów uczynił narodowy kanon postępowania.

Rzeczą zastanawiająca jest wyjątkowe okrucieństwo hajdamaków i kozaków w ogóle wobec kobiet i dzieci. Przecież dzieciobójstwo, nie mówiąc już o znęcaniu się nad dziećmi, przed śmiercią we wszystkich kulturach uznawane jest za czyn wyjątkowo odrażający i godny potępienia. Dotyczy to też gwałtów i znęcania się nad polskimi i żydowskimi dziewczynkami i młodymi kobietami. Tortury przed śmiercią i nienawiść do kobiet były wręcz normą we wszystkich kresowych rzeziach. Pewne światło rzuca na tą patologię zachowany w źródłach opis ich zachowań pióra Jędrzeja Kitowicza24. Pisze on, że hajdamacy:

"Żon nie mieli ani kobiety żadnej między sobą nie cierpieli; a kiedy który został przekonany, że kędy za granicą miał sprawę z kobietą, tedy takowego do pala w kureniu, z którego był, za dekretem przywiązanego, póty tłukli polanami, to jest szczypami drew, póki go nie zabili, pokazując na pozór, jakoby czcili stan czystości; dla czego też nazywali się powszechnie mołojcami, to jest młodzieńcami, gdy w samej rzeczy prowadzili życie bestialskie, mażąc się jedni z drugimi grzechem sodomskim albo łącząc z bydlętami, na które sprośności, samej naturze obmierzłe, nie było żadnej kary, jakby uczynek z kobietą był plugawszy niż z kobyłą albo z krową
.25"

Takich, co „hajdamactwo” bezkrytycznie wzięli sobie za wzór do naśladowania było i jest wielu! Bataliony „hajdamackie” armii Ukraińskiej Republiki Ludowej założone w Jekatyrynosławiu, Odessie i Humaniu; kompania hajdamacka powstała w rosyjskiej Armii Fińskiej w 1917 roku na skutek z rozkładu armii rosyjskiej, wreszcie "Hajdamacki Kosz Słobodzkiej Ukrainy", stworzony przez Semena Petlurę w grudniu 1917 r. w Kijowie, składający się głównie ze studentów kijowskiej szkoły wojennej, który odegrał ważną rolę w bitwie z bolszewikami o Kijów w styczniu i lutym 1918, został później wcielony do Korpusu Zaporoskiego armii URL jako 3. pułk piechoty Hajdamaków. Hajdamacki Pułk Kawalerii im. Hordijenki, sformowany z żołnierzy rozpadającej się armii rosyjskiej frontu wołyńskiego, brał także udział w walkach o Kijów w styczniu 1918, a następnie został wcielony do Korpusu Zaporoskiego.

Warto też wspomnieć narodowo-demokratyczny tygodnik „Hajdamaky”, ukazujący się we Lwowie w latach 1902-1907 pod redakcją Mychajła Petryckiego i Sembratowycza. Pod tym samym tytułem wychodził w Nowym Jorku w latach 1909-1916 tygodnik skrajnej lewicy imigrantów pochodzenia ukraińskiego w USA, zorganizowanych w związku wzajemnej pomocy „Hajdamaky” pod kierownictwem I. Borodajkiewicza.

Zagłada Polaków i Rzeczypospolitej wpisana jest w oryginalną wersję hymnu Ukrainy napisaną w 1862 roku przez Pawła Czubyńskijego etnografa i poetę z Kijowa w strofach: „Staniemy bracia do krwawego boju od Sanu do Donu” i dalej: „Nalewajko, Żeleźniak i Taras Triasiło. Z grobów wzywają nas do świętej pracy”.[ „Nałewajko, Zalizniak i Taras Triasiło, Z domowyny kłyczut nas na świateje diło….”]

Do jakiej to „świętej pracy” wzywają herosi, z których dwaj pierwsi zamordowali swoje matki tylko za to, że były Polkami i rzymskimi katoliczkami? Czyż nie do rzezi Polaków?

W strofach ukraińskiego hymnu znajdziemy nawoływanie do odebrania ziem polskich oraz mordowania Polaków.

Do dzisiaj hymn ten śpiewany bywa w wersji oryginalnej
26.

Tak więc hajdamackie inspiracje bynajmniej nie zanikają, ba, Taras Szewczenko jako uznany i szanowany poeta infekuje nienawiścią umysły kolejnych pokoleń ukraińskiej młodzieży.

Krzysztof Łada po przeanalizowaniu piśmiennictwa głównych ukraińskich działaczy nacjonalistycznych dowiódł, że idea eksterminacji Polaków oraz wyrzucenia pozostałej przy życiu ludności polskiej z ziem „Wielkiej Ukrainy” była bardzo popularna wśród ukraińskich elit politycznych już w pierwszej połowie XIX wieku! Że pod zaborem austriackim ukraińska „Zoria Hałyćkaja” zachęcała do wytępienia „polskich panów”, pouczała chłopów jakich narzędzi mają używać do walki: pali, drągów, toporów i siekier. 31 lipca 1848 roku na posiedzeniu unickiej Rady Świętojurskiej we Lwowie użyto po raz pierwszy jakże popularnego później hasła: „Lachy za San”. Z takim bagażem Ukraińcy weszli w przełomowy dla dziejów tej części Europy Środkowej okres wojen światowych.

Aby doprowadzić do kolejnej konfrontacji obu nacji szowinistyczni przywódcy sięgali do zabiegów socjotechnicznych i propagandowych, podpartych agresywną ideologią. Zadanie mieli ułatwione, gdyż, szczególnie na terenie Galicji konflikt narodowościowy tlił się od dziesięcioleci. Pełne nienawiści hymny, jak „Ne pora, ne pora Lachowi służyty” czy „My Hajdamaki, my wsi odnaki”27, jeszcze przed I wojną światową pomogły w wykreowaniu na bohatera Mirosława Siczyńskiego, mordercę polskiego namiestnika Galicji Andrzeja hr. Potockiego.


Złowieszczy w swych konsekwencjach mord, dokonany 12 kwietnia 1908 r. był ukoronowaniem tego wstępnego okresu rodzenia się nacjonalizmu ukraińskiego. Zamachu dokonał 21-letni fanatyk, student Uniwersytetu Lwowskiego, Myrosław Siczynśki, jedenaste dziecko parocha greckokatolickiego, oddając do namiestnika cztery strzały. Być może ważniejsza od samego zamachu była tragicznie rokująca na przyszłość reakcja społeczeństwa ukraińskiego. Kiedy wyprowadzano Siczinśkiego studenci ukraińscy urządzili mu huczna owację. Poza nielicznymi głosami potępienia, większość Rusinów - Ukraińców czyn ten poparła i usprawiedliwiła28. Także redaktorzy „Diła” ukraińskiego pisma narodowego ukazującego się we Lwowie, wzięli w obronę sprawcę, a dodatkowo pisząc o morderstwie użyli skandalicznego określenia „zaszlachtowanie Potockiego”. Na wieść o zamachu, korespondent „Diła” w Wiedniu, Wiaczesław Budzynowśkyj wysłał do swojej redakcji telegram ze słowami „Vivat sequens” (kolej na następnego). Ten sam autor w „Neues Wiener Tagblatt” tak opisał moment, gdy wieść dotarła do Wiednia: „...pierwszym wrażeniem posłów ruskich była żywa radość, posłowie rzucili się w objęcia i całowali się”29. Poseł Kiryło Trylowśkyj oświadczył w licznych wywiadach, że czyn Siczynśkiego będzie sławiony w narodzie ukraińskim jako postępek bohaterski. Poseł Kost` Łewićkyj uspokajał siostrę mordercy, a swoją żonę: „ogólne zadowolenie narodowe niech będzie dla ciebie pociechą”. Ołenie Lewickiej studenci ukraińscy wyrazili podziw za bohaterski czyn brata i zadowolenie „ze znakomitych owoców pracy narodowej”30. Organ radykałów „Hromadśkyj Hołos”, nazwał zamachowca „najpiękniejszą latoroślą ukraińskiego narodu”31. Najdalej posunął się tygodnik ukraiński „Narodne Słowo”, nie cofając się przed używaniem obelg wobec zszokowanych Polaków. Oto znamienny fragment tego tekstu: Od dawna już przewidywały się Lachom hajdamackie noże, a teraz kiedy hajdamaka zabił największego Lacha, polskie pany ogarnął taki wielki strach, że boją się Siczynśkiego nawet teraz, kiedy jest on zamknięty w kryminale. Dalej autor pisze się o „zezwierzęceniu lackiej dziczy”: „wśród Lachów nie przyjmuje się kultura”, o „lackim zbydlęceniu” itd. , kończy zaś słowami ...nie widzą oni z czym igrać poczynają. Bezmyślna dzicz” 32 .

Proces zabójcy odbył się 30 czerwca 1908 roku we Lwowie. Siczynśkiego, po wyroku śmierci i ułaskawieniu, ostatecznie skazano na 20 lat więzienia. Jednak po dwóch latach zbiegł z zakładu karnego w Stanisławowie z pomocą dozorców i władz Galicji. Z fałszywym paszportem, przez Czerniowce i Berlin dotarł do Szwecji. Ostatecznie osiadł w USA. Co ciekawe, w roku 1966 na zaproszenie władz sowieckich odwiedził Lwów i budynek namiestnictwa...

Warto przeanalizować, czym hr. Potocki zasłużył sobie na śmierć zdaniem ukraińskich nacjonalistów. Ze źródeł i opracowań historycznych wynika, że jego rządy były dla Ukraińców pomyślne i życzliwe. Naraził się niewątpliwie nacjonalistom popierając postulaty Starorusinów. Ale czy to wystarczający powód do zabójstwa? Ukraińcy narzekali, że stosował wobec nich specjalne traktowanie. Jak pisał w swej pionierskiej pracy Czesław Partacz: tak, była to prawda, ale istniały tylko dwa takie prawa - po pierwsze wolno było Ukraińcom dopuszczać się czynów, na jakie Polakom nie pozwalano np. mogli latami nawoływać do gwałtów, grozić rządzącym m.in. szubienicą i utopieniem w Sanie, a ogółowi polskiemu – wyrzuceniem za San, po drugie wymagano od Ukraińców znacznie mniej niż od Polaków. Ten straszny „polski ucisk” pozwolił Siczynśkiemu, tak jak i każdemu Ukraińcowi bez zbytnich zabiegów zwrócić się z osobistą petycją do swojego namiestnika – Polaka, i zostać przyjętym. Żaden student polski nie miał takiej możliwości”33.

Może więc polskie władztwo było w stosunku do ukraińskiego nacjonalizmu zbyt uległe i po prostu za słabe? Było po prostu chrześcijańskie i zbyt liberalne. Tyko jeden, najważniejszy postulat nacjonalistów, sprowadzający się do podarowania im gotowego, urządzonego państwa, najlepiej po wysiedleniu polskich mieszkańców – nie mógł być spełniony. Wiele faktów wskazuje, że żadne inne rozwiązanie nie było dla nich do przyjęcia. Zasada - wszystko albo nic – przesądziła o rozwiązaniu zbrojnym u schyłku I wojny światowej. Ponadto Ukraińcy nie byli pozostawieni samym sobie: mieli nadzieję na pomoc – o czym świadczy znane ich zawołanie: „Z nami Boh i Nimcy”.

Podsumowując ten okres trzeba stwierdzić, że ujawnił on pierwsze symptomy wyradzania się ukraińskiej myśli narodowej w kierunku niebezpiecznych form opartych na szowinizmie i terroryzmie.

Do kolejnej odsłony ruskiego barbarzyństwa skierowanego przeciw polskiej ludności, doszło na Wołyniu i w Galicji Wschodniej końcem I wojny światowej i w toku polsko-ukraińskiej wojny lat 1918-1919.

Ogromny wpływ na postawy i zachowania mas Rusinów miała rewolucja bolszewicka i komunizm jako ideologia. Należy ze szczególną siłą podkreślić, że to, czego doświadczyła u schyłku I wojny światowej ludność kresowa, zarówno polska jak i ukraińska, pod panowaniem bolszewickim, było czynnikiem silnie demoralizującym. Mieszkańcy Kresów wschodnich i południowo - wschodnich zetknęli się ponownie z czystym złem, amoralnością, niewyobrażalnym okrucieństwem i terrorem. Ujrzeli, że z istotą ludzką można zrobić niemal wszystko. Do podobnego doświadczenia - uwolnienia pokładów ludzkiego okrucieństwa, na skutek morderczej, rasistowskiej ideologii, dojdzie powtórnie za kilkadziesiąt lat, gdy Polacy staną się obiektem kolejnej ukraińskiej eksterminacji. Za każdym razem okazywało się, że banalnie łatwo można, dysponując wystarczającą siłą, ścierać z powierzchni ziemi całe nacje.

Nie należy zapominać, że nacjonalizm ukraiński czy to w wydaniu Dmytra Doncowa czy Symona Petlury posiadał zawsze silne zabarwienie radykalno-komunistyczne. W ciągu dwóch lat edukacji bolszewickiej wykształcił swe kadry na wzorach sowieckich, które małorolnemu i robotniczemu, zobojęt­niałemu religijnie chłopu szczególnie odpowiadały34. Przypomnijmy: zjawisko masowych mordów na Polakach w Galicji czy na Wołyniu, do jakich doszło u schyłku I wojny światowej, eskalowały wprawdzie działania austriacko-niemieckie, ale ich główną przyczyną była w dużej mierze propaganda bolszewicka, na wskroś klasowa, nawołująca do likwidacji „polskich panów”.

Wystarczy sięgnąć po takie książki jak: Burza ze Wschodu Marii Dunin-Kozickiej35; Pożoga Zofii Kosak-Szczuckiej36; Na ostatniej placówce Elżbiety z Zaleskich Dorożyńskiej37 czy Wesołe i Smutne Kornela Makuszyńskiego38- by przekonać się jakie były w owych latach rozmiary i potworności ekscesów ukraińskich na Kresach RP. Fragment ostatniej z wymienionych pozycji (niewielkiej książeczki napisanej przez naocznego świadka) polecam wszystkim, tym którzy mają wątpliwości, z jakim rodzajem barbarzyństwa mieliśmy do czynienia w roku 1918:

…w całym tym nieszczęśliwym kraju nastał dzień "gniewu i klęski". Ze wszystkich zakątków , ze wszystkich dróg i gościńców waliły się rozkrzyczane wieści bieżały , rozełkane echa , gonił płacz i krwią napęczniały jęk: ukraińska dzicz morduje cywilizację. Niepodobne było do wiary, żeby to się działo w takim stopniu, w jakim się działo istotnie , z opowieści tych bowiem wynika, że Atylla to był baranek, Tymur Kulawy miał dusze anielską. …Nad tą ziemią bogatą i śliczną zapanował zwierz, nie tylko morderczy , lecz złośliwy, ohydnie złośliwy , dla którego na ziemiach cywilizowanych miejsca być nie powinno. Straszliwy rezun, wnuk Gonty i Żeleźniaka, a krewny paryskich "dyplomatów", mordował szlachcica, bo uważał to za przykazanie swoje główne, mordował jego żonę, bo ta urządziła mu szpital, a kiedy dziki zwierz ukraiński skaleczył się w lesie przy kradzieży drewna, opatrywała mu dobremi rękoma ranę; rozcinał brzuchy panienkom ze dworu, bo uczyły czytania młodych rezunów i głaskały je po wszawych głowach. Kiedy wymordował wszystkich, wtedy rabował dom wedle swojej metody: nie wiedział co uczynić z jakimkolwiek sprzętem, więc go rozbija siekierą; plądrował wśród bezcennych pamiątek, podpaliwszy starą bibliotekę, aby mu było widno wśród walpurgicznej nocy; z pasja tłukł zwierciadła, darł obrazy, wyrywał posadzki, tłukł marmury. Jednakże niczego z taką nie palił lubością jak książek. Ta krwawa imitacja człowieka miała przed zbiorem książek jakiś niesamowity, niepojęty lęk… Tak oto przez setki lat gromadzone pomniki kultury zmieniły się w kupę popiołu, zlanego krwią. W czasie kilku nocy, których Bóg się pewnie przeraził, w męczeńskim ogniu umarła dusza tego kraju. Ludzie umierali , jak bohaterowie, jak męczeńscy misjonarze wśród dzikich, kobiety umierały, wystrzeliwszy wszystkie ładunki, po obronie rozpaczliwej i strasznej. W epidemii zbrodni, te były najohydniejsze, których nikt pojąć nie zdoła… Zdarzyło się, że do rodzącej czarownicy , trzeba było wezwać lekarza. Pojechał do niego rezun i całował po rekach, prosząc by się udał z pomocą. Lekarza tego uważano za świętego człowieka, szedł naprzeciwko tyfusowej śmierci bez wahania, do najbiedniejszego, w tej chwili tedy udał się z pomocą do rezunów. Kiedy czynność swoją spełnił , zamordowano go ohydnie, potem zamordowano jego córkę. Jest coś w tych opowieściach , czego dobry Bóg chrześcijański w nieskończonym swoim rozumie nie pojmie nigdy. Ludzkość została sponiewieraną… Rzeczy okropniejsze działy się w środku Europy w 1918 roku. Popełnił je człowiek na pół cywilizowany, po namyśle, po przygotowaniach , z lubością i rozkoszą, chytry i czający się za węgłem , lecz ohydny w swojej psiej pokorze, jeśli został rozbrojony; wtedy pada na kolana i całuje nogi i Boga woła na świadectwo, że jest niewinny…. ostatecznie pojąć można szał zniszczenia u człowieka dotkniętego zbrodniczym obłędem, któremu widok pożaru pałacu sprawia sadystyczna rozkosz. Uważał pana za swojego wroga, spalił jego dom, hajdamackie zaś czarownice, półnagie, pijane i straszne, zarażone syfilisem przez żołdactwo z frontu uciekające, tańczą dookoła pożaru …wtedy znów zaczynają się rzeczy niepojęte; ludzi już wymordowano, morderczy zaś szał woła o ofiarę. Wtedy syn ziemi, którego po strasznej śmierci ziemia do siebie przyjąć nie zechce, rozwija swoją łotrowską pomysłowość i z dworskiej stajni wyprowadza krowę. Nieszczęsne zwierzę zawieszono na drzewie, pod nim zaś rozpalono ognisko i "pańska" krowa, oszalała z bólu, pieczona żywcem, wydaje z siebie rzężenia i jęki potworne ku obłąkanej radości tych ludzi… Cała ziemia ukraińska spłynęła męczeńską krwią… wszystko to odbywało się na tle idiotycznego rozdziału, bo Kijów zajęli ukraińscy bolszewicy, reszta kraju była w mocy Ukraińców "wolnościowców". Był to rozdział farsowy, w który dotychczas wierzą tylko ludzie, tak beznadziejnie naiwni, jak dyplomaci. Tu i tam mordował ten sam zwierz. Cała Ukraina przepełniona jest bolszewizmem, a o nomenklaturę sprzeczają się tylko łotry naczelne, polityczne kondotiery, dowódcy rezunów. Jedną ten cały kraj ma duszę, zarażona wścieklizną , która czasem dla politycznego szachrajstwa udaje podział na " szlachetną" i na bolszewicką. Chłop ukraiński, fachowy bolszewik i niefachowy bolszewik morduje wedle tej samej metody i wedle tego samego hasła. Hasłem jest zniszczenie wszystkiego, co polskie, zniszczenie, aż do fundamentów. Agitator tłumaczył chłopu, że przedewszystkiem należy zrównać z ziemią dom pański, pan bowiem nie mając do czego powrócić, nie powróci; stąd pochodziła przedewszystkiem ta niepojęta zaciekłość i wytrwałość w niszczeniu domu, który temu oszalałemu chłopu mógłby się przydać na szkołę czy szpital…
39.

I w końcu Kornel Makuszyński, czołowy przedstawiciel polskiej inteligencji kresowej, mieszkaniec Kijowa konkluduje:

„...I jakiś nowy Wyspiański, rozpamiętywując owe dni, z których następny był bardziej od poprzedniego krwawy, napisze owe polskie: „myśmy wszystko zapomnieli [...] Gdyby bowiem kto chciał pamiętać, musiałby jeszcze za tysiąc lat nienawidzić i za tysiąc jeszcze lat musiałby gardzić. My mamy to szlachetne, jedyne jakie jest piękne, kalectwo duszy, że nie umiemy nienawidzić. Powiemy sobie i to będzie straszną prawdą, że ci dzicy ludzie byli przez zwierzęcość swoją najnieszczęśliwszymi na świecie, że nieszczęsny kraj ten to był jeden ogromny szpital obłąkanych. Początki obłędu zaszczepiła im wojna, rozwojowi obłędu sprzyjało krwawe wspomnienie, do furii szaleństwa przywiódł ludzkie zwierze zapach pierwszej krwi. Potem już było wszystko jedno. Szaleńców karać nie można – po cóż nienawidzić szaleńców? Może przyjdzie jeszcze ten czas, że i ten człowiek oszalały, co piłą rzezał człowieka i gwałcił dzieci, stanie nagle nieprzytomny z lęku przed ohydnym widmem tego czynu i człowiek się w nim odezwie? Każdy szał, strasznie rozbudzony, przemija - przeminie tedy i ten. Dziki człowiek z ukraińskiego stepu, w nędzy swojej duchowej i z głodu umierający na najżyźniejszej ziemi świata, pojmie może w niesłychanym trudzie, że się stało za jego sprawą coś strasznego, że krwawemi rękoma zabił duszę swojej ziemi, zamęczywszy ludzi i zwierzęta, splugawiwszy ziemię, poraniwszy drzewa. I znowu trzeba będzie zapomnieć wszystko i znowu trzeba będzie budować ochronki i szpitale w imię świętego ducha polskiego, który zawsze „wszystko zapomina”. Jeszcze jednak nie dziś, kiedy krew bulgoce jeszcze świeża, a stara nie wyschła jeszcze na zgliszczach polskiego domu, nie dziś jeszcze, kiedy na ukraińskim stepie szaleje krwawy, okropny, bezlitosny, plugawy, wściekły rezun...40

O przebiegu konfliktu polsko - ukraińskiego lat 1918-19 można powiedzieć jedno, że było to starcie pełne sprzeczności i okrucieństw41. Jak każda wojna domowa, charakteryzowało się wyjątkową zajadłością, o podłożu nie tylko narodowym, ale i klasowym. Zaciekłość tego braterskiego sporu dorównywała jedynie walkom polsko-bolszewickim 1920 roku. Piszą o tym w swoich wspomnieniach liczni jego uczestnicy. W pracy Jana Brzozy [Bohdan Skaradziński] pt. Polski Rok 191942 znajdziemy opisy mordowania i maltretowania polskich jeńców, strzelania do sanitariuszek, zastraszania polskiej ludności Lwowa (np. strzelanie bez powodu do bezbronnych cywili, nawet dzieci). Zapiski pamiętnikarzy świadczą o wyjątkowych okrucieństwach wobec Polaków: …naszych wziętych do niewoli zamęczają [...] odkopaliśmy konnego gońca, który miał wycięty język, wyłamane ręce, wykłute oczy. W parę dni później gdyśmy się wdarli do Dobromila, opowiadano nam, że ich biedaków, tak bili, zwołali całą wieś, najchętniej to dziewki się zbiegły i przysypano ich aż po szyję, uszy im odrywali, pod nos ogień przykładali, potem dziewki siadały na ich głowy i urynę oddawały i tak konali ku uciesze wsi...”43.

W pierwszych dniach grudnia 1918 r. w polskiej wsi Sokolniki pod Lwowem liczącej 450 zagród Ukraińcy zamordowali 50 osób. Do kolejnego mordu na 28 osobach doszło w Wigilię 24 grudnia 1919 roku w Biłce Szlacheckiej. Mimo odwetów armii polskiej mordy dokonywane przez Ukraińską Halicką Armię na Polakach trwały. W Brzeżanach Ukraińcy zamordowali 17 osób, kilkanaście kolejnych w Złoczowie44. W książce poświęconej tym zbrodniom znajdziemy opisy krwawych rządów ukraińskich w Galicji po 1 listopada 1918 r. ze szczególnym uwzględnieniem terenu złoczowskiego, internowania i aresztowania Polaków, aż po krwawe mordy skazanych przez ukraińskie sądy doraźne obywateli polskich, które miały miejsce w marcu i kwietniu 1919 r. Aresztowanych torturowano nieludzko, po śmierci zwłoki rabowano z odzieży. Książka zawiera wyniki prac Komisji Sejmowej dla badań zbrodni ukraińskich (w tym wyniki ekshumacji ofiar) działającej po wkroczeniu wojsk polskich do Złoczowa 5–6 czerwca 1919 roku45.

Powszechna była grabież polskiego mienia i terror. Z biegiem czasu okrucieństw było coraz więcej. Niekiedy polska ludność starała się uprzedzić działania wojska i samorzutnie opanować miasta. Czasem kończyło się to tragicznie. Tak było w Stanisławowie, gdzie siedmiu małoletnich chłopców polskich dostało się do niewoli. Zostali zamordowani, a ekshumacja wykazała, że mieli wydarte oczy, języki i poobcinane uszy46.

W pamięci Polaków okrutnie zapisał się założony przez Ukraińców obóz internowanych dla polskich żołnierzy i ludności cywilnej w dzielnicy Kołomyi Kosaczowie. W początkach listopada 1918, kiedy znaczna część Galicji została opanowana przez bojówki ukraińskie, w barakach na Kosaczowie uwięziono polskich jeńców i cywilów. Torturami, głodem i nieludzkim traktowaniem w latach 1918–19 doprowadzono do śmierci ponad setkę polskich obywateli47. Mieszkańców Kołomyi pragnących pomagać głodującym i chorym więźniom ostrzeliwano z karabinów. Obóz zamknięto dopiero 26 maja 1919 roku, gdy na teren Pokucia weszły wojska rumuńskie. W miejscu martyrologii powstał pomnik, który staraniem byłych polskich mieszkańców Kołomyi został odnowiony w roku 1992.

Podczas tego krwawego konfliktu ujawnił się dodatkowy, czynnik: kler unicki włączający się do antypolskiej akcji. Parochowie greckokatoliccy nagminnie uciekali ze swych placówek porzucając wiernych, atakowali i to często fizycznie, księży rzymskokatolickich, rabowali ich, rozkradali mienie kościołów rzymskokatolickich, a nawet do nawoływali do mordów 48. Prym wiedli w tym dziele uniccy kapelani, którzy zamieniali się w agitatorów:

… „Wsławił się” między innymi… O. CH.., który w czasie drugiej inwazji ruskiej apostołował „aby wyrżnąć wszystkich księży polskich” i sam jak mówił głośno wobec ludzi cywilnych i żołnierzy w K., [że] choć kapłan, pierwszy każdego zarizaw”. Podobny jemu kolega, kapelan O.T… wyprawił łacińskim zakonnicom w U. awanturę za to, że konającemu oficerowi polskiemu podały na zlecenie komendanta szpitala trochę kompotu…49.

Szczególnie dramatycznie brzmiały wezwania unickich kapłanów do „świętej wojny” przeciwko Polakom. Dziś jest to potępiany przez opinię światową „dżihad”- ówczesne działania były analogiczne! Duchowni uniccy pisali odezwy których treść była wręcz porażająca. Oto cytat z jednej z nich:


„…Ukraiński narodzie!

Nowe niebezpieczeństwo idzie do nas z zachodu…. Kto w Boga wierzy, kto ma choćby tyle sił, aby unieść rusznicę, albo nóż, idź przeciw lackim pijawkom, a Bóg odpuści ci bracie twoje grzechy, jakbyś odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej… Pamiętajcie bracia i siostry- że niedopuszczonym grzechem jest …dać choćby wody zranionemu Lachowi… Zrywajcie drogi przed nimi i za nimi, zabijajcie ich we śnie, na kwaterach i nie znajcie litości wobec nich … uczcie nawet małe dzieci, że wojna przeciw lachom – to święta wojna
50...

Na przełomie roku 1918/19 ukazał się komunikat dowództwa wojsk polskich, w którym stwierdza się, że:

„…ze strony duchownych kierowników Ukraińców w ciągu całego trwania walk zbrojnych nie padł ani jeden głos protestu przeciwko gwałtom i okrucieństwom, ani jeden nie został podjęty krok, zmierzający do położenia kresu bezmyślnemu pastwieniu się nad cywilną ludnością polską i jeńcami polskimi. Moralną zatem odpowiedzialność za te ubolewania godne akty gwałtu ponosić musi między innymi także i duchowieństwo greckokatolickiego obrządku, pozostające w stałym kontakcie i porozumieniu z kierującymi czynnikami ukraińskimi…”.

Jak dodał w liście do księdza metropolity Andrzeja Szeptyckiego gen. Tadeusz Rozwadowski:

„…Duchowieństwo unickie winno hamować, a nie, jak kilkakrotnie stwierdzono, podjudzać sztuczną nienawiść Ukraińców do Polaków.

W odpowiedzi ksiądz Szeptycki stwierdził, że nie są mu znane żadne „nadużycia”
51.

Żołnierze ukraińscy obok zwykłego rabunku zbeszcześcili wiele kościołów np. w Zbarażu, Fradze, Samborze, Niemirowie. We Fradze "nie dość, że pootwierano i pozabierano wszystkie naczynia kościelne, że z kościoła zrobiono wychodek, ale poza tym jakiś podoficer siadł na chórze i zagrał na organach tańce, a pijana dzicz zaczęła tańczyć w Kościele…"52. Niszczono figury świętych, znęcano się nad duchowieństwem rzymskokatolickim. Zgwałcono zakonnice w trzech klasztorach, a następnie zabito je granatami. Zabijano też złapanych polskich żołnierzy. Szef sztabu jednej z ukraińskich brygad major Fryderyk Klee, ukraiński ataman, późniejszy generał, założył dla ukraińskich żołnierzy dom publiczny z porwanymi polskimi dziewczętami. Cztery młode polskie dziewczyny zamordowano też w Chodaczkowie Wielkim koło Tarnopola. Obcięto im piersi i grano nimi jak piłkami53.

Dostęp do tej literatury, w dużej mierze pamiętnikarskiej, jest utrudniony. Wiele wspomnień, cytowanych nawet w przedwojennych pracach uległo zniszczeniu w czasie ostatniej wojny, wiele padło ofiarą „czyszczenia bibliotek” w czasach stalinizmu. Jedynie drobną część ocalałych świadectw dotyczących tego tematu można znaleźć w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie. Kilkadziesiąt z nich zostało opublikowanych w wyborze pt. „Walki o Lwów i Małopolskę Wschodnią 1918-1919”54. Autorzy zbioru już we wstępie potwierdzają, że zachowanie oddziałów ukraińskich wobec żołnierzy polskich, personelu medycznego i ludności cywilnej cechowało okrucieństwo, niejednokrotnie noszące cechy zbrodni. Fakty te przewijają się w dziesiątkach dokumentów. Począwszy od Lwowa, gdzie między 1 a 21 listopada Ukraińcy dopuścili się ponad 100 gwałtów i mordów na ludności polskiej, nie licząc znęcania się nad bezbronnymi cywilami, napadów, rabunków, aż po rozlanie się fali terroru, po odsieczy Lwowa, na całą Małopolskę Wschodnią. Polską opinią publiczną szczególnie wstrząsnęły zbrodnie dokonane w Złoczowie, mord na kolejarzach w lesie Brzuchowickim, mord na obrońcach Persenkówki, mord w Dawidowie, zabójstwa na księżach katolickich w Sokolnikach, Potyliczu, Biłce Szlacheckiej, jeńcach, inteligencji, harcerzach...

Ilustracją niech będą fragmenty trzech autentycznych relacji. Zauważamy stosowanie od wieków tych samych okrutnych metod :

Dokument nr 2, (s.12) 15 listopada 1918, zeznanie Anny Celewicz, naocznego świadka napadu Ukraińców na wieś Sokolniki dnia 18 XI 1918: „...Podpalono wieś i nie pozwolono ognia gasić, kiedy jeden gospodarz chciał ratować swoje mienie, schwytano go i wrzucono do ognia, a także jego syna. Drugi młodszy, ratował się ucieczką, lecz pojmano go, przekłuto bagnetem i (też) wrzucono do ognia. Chodzono od domu do domu, rabowano i podpalano, następnie rozwydrzona dzicz udała się po księdza na plebanię, tam go nie zastano. Siczownicy zrabowali zatem doszczętnie plebanię i udali się do kościoła, gdzie znaleźli księdza i zabrali go ze sobą. Zrabowano wszystkie pieniądze, ok. 20 tys. koron gminnych i kościelnych. Księdza, profesora i naczelnika gminy zabrano jako zakładników, których znalazłam w polu, zamordowanych w okrutny sposób.”

Dokument nr 10 (s. 18-19) Protokół z zeznań żandarma Eliasza Romana o wymordowaniu mieszkańców Biłki Szlacheckiej: „...Dnia 24 bm. napadły ukraińskie bandy w sile 12 ludzi bez dania racji na polską narodowość, mordując ludzi, lecz udało mi się z mymi ludźmi takowe rozpędzić. Pod wieczór tego samego dnia nadciągnął silniejszy patrol ukraiński w sile bowiem 200-300 ludzi. Patrol ten począł w barbarzyński sposób mordować ludność polską, zamordowali 200 ludzi i całą wieś spalili pędząc ludzi przemocą w ogień. Dnia 26 XI 1918 powtórzyły ukraińskie bandy swój napad, rabując i mordując w okrutny sposób pozostałych ludzi, nie wyłączając dzieci, starców i kobiet, przy czym znów padło ok. 100-200 osób ofiarą śmierci.”

Dokument nr 12 (s. 20) 30 listopad 1918. Protokół w sprawie napadu Ukraińców na polską wieś Dawidów: „...Dnia 27 listopada 1918 r. o godz.5 po południu napadły bandy ukraińskie pod dowództwem porucznika byłej armii austriackiej w sile 1 kompanii z karabinami maszynowymi, rzuciła się na bezbronną ludność polską i poczęła palić i rabować. Zniszczone i spalone zostały domostwa, razem 31, oraz zabici zostali mieszkańcy, Karol Kukowski l. 16,Wiktor Godyn l. 14, Szczepan Duda l. 20 i Jan N. – gospodarz. Budynki mieszkalne podpalono zapałkami, zabierając inwentarz żywy i martwy. Właściciela folwarku i jego żonę zraniła banda karabinami maszynowymi.”
55

Do zbadania wszystkich tych zbrodni powołana została specjalna komisja sejmowa, ale jej prace z upływem czasu słabły, a względy polityczne wkrótce spowodowały wypuszczanie i amnestionowanie nawet tych nielicznych osób, którym udało się winę udowodnić. Aby zapoznać się z jej pracami warto zajrzeć do wydawnictwa Sejmowego Związku Ludowo-Narodowego pt. Mowy Sejmowe nr 7 "O okrucieństwach hajdamackich". Zawiera on mowę posła tarnopolskiego, prezesa związku L-N w Małopolsce Jana Zamorskiego, na posiedzeniu 66 Sejmu z dnia 9 lipca 1919. Poseł Zamorski był przewodniczącym Komisji Sejmowej Śledczej. W swej mowie podkreślił, że "zgodzono się na to, że okrucieństw takich, które wołają o pomstę do nieba, jest bardzo wielka liczba, że poza tym okrucieństwami jest nieskończona liczba rabunków, podpaleń, morderstw, wynikających niby to z działań wojennych, których zapomnieć nie można…"56. Raporty komisji wykazały szczególnie okrutne zbiorowe gwałty na dziewczętach i młodych kobietach, obcinania piersi, wsadzanie i odpalanie granatów w kobiecych narządach rodnych. Tych strasznych czynów dopuszczali się głównie półinteligenci, synowie popów.57 Liczne ekshumacje wykazały nagminne grzebanie Polaków żywcem. Szczególnie okrutnie obchodzili się z księżmi katolickimi: księdza Rysia z Wiśniewa zakopano żywcem, do góry nogami, drugiego, nieznanego z nazwiska zamordowano i wrzucono do jamy, którą kazano mu samemu wykopać58.

Przewodniczący Komisji sejmowej, postulując wyłapanie i aresztowanie wszystkich zbrodniarzy konkluduje: "Jest to wytwór tej szkoły, która zaprawiała młodzież do hajdamaków w pojęciu Tarasa Szewczenki, że taki hajdamaka bierze święty nóż, poświęcany we krwi lackiej, do mordowania wszystkiego, co lackie, do mordowania nawet żony Laszki i dzieci własnych , jeżeli są z Laszki urodzone. Tak bohater szewczenkowskiego poematu pt. "Hajdamaki", znany zresztą z historii Gonta, wyrżnie swoje dzieci własne, bo się urodziły z żony- Polki.

"Ślozy jemu tiekut,

A win taki riże, taj riże".

To jest : łzy mu płyną , ale mimo to rżnie!, bo zrodzone z Laszki.

Gdy na takich poematach zaprawia się młodzież, to z tej młodzieży wychodząca pół i ćwierć inteligencja potem nie umie niczego innego, jak tylko znęcać się, pastwić i mordować."59. Zakładając jednak że nie cala ludność ruska dopuszczała się zbrodni, podkreśla że : …"z tą uczciwą chłopską ludnością ruską dojść do ładu będzie można , jeśli się ja wyzwoli z pod opieki nieproszonych opiekunów, wychowanych na ideologii austriackiej, hajdamackiej na tradycji niszczycielsko-zbójeckiej, na poezjach Szewczenki"60

Prace Komisji Sejmowej z upływem czasu słabły, a względy polityczne już w roku 1925, (kiedy to groziła komunistyczna rewolta na Kresach) spowodowały wypuszczanie i amnestionowanie nawet tych nielicznych osób, którym udało się winę udowodnić. To spowodowało, że wiedza Polaków mieszkających w innych dzielnicach o tym co wydarzyło się w południowo- wschodnich dzielnicach została zablokowana. Niestety, tak jak dziś, ludobójstwo wołyńskie i małopolskie okresu drugiej wojny światowej, zbrodnie popełnione na polskiej ludności Kresów u schyłku pierwszej wojny światowej stały się dla współczesnych tematem tabu. W II Rzeczypospolitej uznano, że najważniejsze jest z Ukraińcami dogadywać się, układać, nie zadrażniać przypominając im popełnione zbrodnie61. Nawet obchody kolejnych rocznic bohaterskiej obrony Lwowa starano się wyciszać i przemilczać. Można postawić tezę, że nieukaranie tych zbrodni, a co za tym idzie poczucie bezkarności sprawców doprowadziło do nawrotu barbarzyńskich mordów ukraińskich.

Analizując tę dramatyczną falę agresji wobec polskiej ludności w roku 1920, dr Irena Pannenkowa pisała:

„…Otóż tu stwierdzić należy przedewszystkiem, że ukraińskie metody walki zbrojnej, wzorując się żywcem na dawnych hajdamackich, przewyższają okrucieństwem nawet barbarzyństwo pruskie, jak o tym świadczą stwierdzone protokolarnie fakty wykłuwania jeńcom oczu, wycinania języków, grzebania pół-żywych, katowania i morzenia głodem wziętych do niewoli dzieci polskich, nie mówiąc już o puszczaniu z dymem wsi polskich, okrutnem kaleczeniu i mordowaniu bezbronnych, rabunkach itd…”62.

Autorka, zastanawiając się nad przyszłością, wypowiedziała złowróżbne proroctwo:

„…Czegoż tedy na przyszłość spodziewać by się mogła ludność polska od rusinów, jako ewentualnych władców tego kraju? Zapowiedzi ukraińskie w tym względzie są zgoła niedwuznaczne i żadnych nie pozostawiają wątpliwości, że bezwzględna – bardziej jeszcze bezwzględna jak pruska – eksterminacja żywiołu polskiego jest jedynym na dziś pozytywnym programem ukraińskim…”63.

Znaczącą rolę w propagowaniu nienawiści wobec Polaków po odzyskaniu przez Rzeczpospolitą niepodległości odegrał czołowy ideolog nacjonalizmu ukraińskiego Dmytro Doncow. Ogłoszona w roku 1926 w pracy pt. „Nacjonalizm” doktryna wywarła potężny wpływ na kształtowanie się postaw młodych Ukraińców zamieszkujących Małopolskę Wschodnią : […] Bądźcie napastnikami i zdobywcami, zanim będziecie mogli stać się włodarzami i posiadaczami […] wrogość jest nieunikniona… . Takie przesłanie to rzucenie wyzwania całej ludzkości i jej dorobkowi. W tym sensie pokrywało się ze znaną wypowiedzą Hitlera: „Silni przepędzają słabych, ponieważ pęd do życia w jego ostatecznej postaci zawsze roztrzaska groteskowe okowy tak zwanego humanitaryzmu, ażeby w jego miejsce mógł wystąpić humanitaryzm przyrody, która tępi słabych, aby oczyścić miejsce dla silnych...” . Jeden z rozdziałów pracy Doncowa nosił tytuł: „Twórcza przemoc oraz mniejszość inicjatywna, jako siły porządkujące…”. Realizacją owej koncepcji było w czasie II wojny światowej powołanie w OUN Bandery „Służby Bespeky” – terrorystyczno-policyjnego organu stosującego przemoc „lepszych ludzi” wobec prostych i słabszych, jak choćby chłopskiej polskiej ludności cywilnej Wołynia i Małopolski Wschodniej. Rozwijając swe myśli Doncow pisał: „Bez przemocy i żelaznej bezwzględności niczego w historii nie stworzono […] przemoc, żelazna dyscyplina i wojna – oto metody, przy pomocy których wybrane narody szły drogą postępu […] . Siłą motoryczną tak sformułowanej idei nacjonalizmu była ekspansja terytorialna: „...pragnąć świetności swego kraju, oznacza pragnąć nieszczęścia swoich sąsiadów [...] ekspansji swojego kraju wyrzeka się tylko ten, u kogo całkowicie obumarło poczucie patriotyzmu [...] bowiem gdy historia jest walką o panowanie i władzę, o wzięcie w posiadanie – to twórcza przemoc musi odgrywać dużą rolę w tym procesie, albowiem zawłaszczanie, to przede wszystkim pragnienie pokonania” . Wyraża to lapidarnie hymn ukraińskich nacjonalistów w słowach:


„Dla nas najwyższym prawem i nakazem

Zjednoczone Ukraińskie Państwo

Potężne jedno od Sanu po Kaukaz”.



Te tezy stały się podstawą ideologii ukraińskiego integralnego nacjonalizmu, będącego specyficzną odmianą faszyzmu. Nie brakuje w tej ideologii wątków ścślei rasistowskich. Do tego dochodzi fanatyzm, definiowany jako nieustępliwa, bezkrytyczna wiara w słuszność własnej sprawy, idei, doktryny, połączona z nietolerancją i ostrym zwalczaniem odmiennych poglądów. Najbezwzględniejsi przywódcy nacjonalizmu ukraińskiego: Stefan Bandera i Roman Szuchewycz, wychowali się na ideach Doncowa.

Fanatyzm dał o sobie znać w okresie międzywojennym, gdy młodzi, często nienależycie wyszkoleni ukraińscy chłopcy posyłani przez bezwzględnych przywódców dokonywali napadów i zamachów terrorystycznych, zarówno wobec Polaków, jak i opornych Rusinów niepodzielających ich poglądów. Jeszcze przed I kongresem nacjonalistów ukraińskich został opracowany „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, autorstwa Stepana Łenkawśkiego. „Dekalogu” tego uczyła się na wyrywki ukraińska młodzież nacjonalistyczna:

•Zdobędziesz państwo ukraińskie, albo zginiesz w walce o nie

•Nie zawahasz się wykonać największego przestępstwa, jeśli tego wymagać będzie dobro sprawy

•Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmować wroga twojej nacji

•Będziesz dążyć do poszerzenia siły, chwały, bogactwa i przestrzeni państwa ukraińskiego, nawet w drodze zniewolenia obcoplemieńców


Niestety, tezy te nie pozostały w sferze teorii. Punkty dotyczące postępowania z „obcoplemieńcami” wprowadzono w czyn, gdy tylko nadarzyła się okazja! Rosenbergowska koncepcja buforowego państwa ukraińsko-białorusko- litewskiego oraz nadzieje rychłej rewizji obowiązujących traktatów pokojowych, ponownie pobudziły separatyzm mniejszości ukraińskiej w Polsce. Doncow postawił nawet tezę, że zwycięstwo Hitlera jest końcem rewolucji rosyjskiej, a spadek po tej rewolucji winna objąć „ukraińska idea narodowa”, która musi zastąpić istniejącą międzynarodówkę komunistyczną. Zarówno Ukraińska Wojskowa Organizacja, Zachodnio- Ukraińska Narodowo- Rewolucyjna Organizacja (ZUNRO), jak i potem Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów podejmowały dyskusję wewnętrzną nie tylko na temat terytorium, ale i eliminacji z Kresów innych nacji.

W swoim darwinizmie narodowościowym działacze UWO i OUN najwyższego szczebla rozważali w sposób najbardziej poważny zniszczenie ludności polskiej na terenach uznawanych przez nich za ukraińskie. Idea brutalnej czystki etnicznej na tych ziemiach stanowiła wręcz istotę nacjonalizmu ukraińskiego.

Wrogość nacjonalizmu ukraińskiego do „obcych”, jego swoista etyka i moralność, a właściwie ich brak, zaowocowała kolejnymi czynami zbrodniczymi. Dążenia ukraińskie, oparte na tezie o „krzywdzie ruskiej” uzasadniały roszczenia do ziem polskich. Jedną z metod do osiągnięcia tego celu miał być terror i sabotaż. To kierowało ukraińską nacjonalistyczną myśl polityczną na bezdroża, ponieważ nowożytna kultura zachodnioeuropejska nie akceptuje agresji i wymuszania.

Wątek eksterminacyjny ideologii ukraińskich ugrupowań nacjonalistycznych, znalazł swoją realizację w założeniach i praktyce Ukraińskiej Organizacji Wojskowej Organizacji (UWO), potem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce. Tylko krok dzielił ideę wypędzenia „zajmańców” (Polaków, Żydów, Ormian, Rosjan) od ich fizycznej eliminacji. Właśnie ten nurt zwyciężył i zadecydował o przyszłym rozwoju wypadków64.

Podsumowując, ukraińscy szowiniści, odwołując się do argumentacji socjalnych, religijnych, czy narodowowyzwoleńczych od wieków planowali (a w sprzyjających okolicznościach realizowali) następujące rozwiązania:

1. usunięcie (wypędzenie) polskiej ludności kresowej (i innych zamieszkujących Kresy nieukraińskich nacji),

2. ludobójczą eksterminację,

3. przymusową asymilację pozostałych.

Plany te miały być (lub były) realizowane samodzielnie lub w ścisłej współpracy z wrogami Polski i z pomocą ich aparatu państwowo-represyjnego.

Ponieważ brak było wystarczająco przekonujących racji natury politycznej, postanowiono posłużyć się argumentami ekonomicznymi i socjalnymi. Agitacja podkreślała upośledzoną pozycję społeczną i socjalną Ukraińców w Polsce. Widać w takim „klasowym” podejściu silną inspirację ze strony ruchów lewicowych, z socjalizmem i komunizmem na czele. Obiecano ukraińskim chłopom, że ziemia i własność zostanie Polakom i innym „czużyńcom” odebrana bez prawa do jakiegokolwiek wykupu czy odszkodowania. Takie łamanie prawa miał usprawiedliwiać koronny argument „historycznej krzywdy ukraińskiej”. Najbardziej spektakularnym środkiem „propagandy” był sam terror i anarchizowanie państwa. Setki zamachów, napadów, podpaleń, służyły szerzeniu agresywnych postaw, wywoływały strach, podważały wiarę w stabilność Rzeczypospolitej.

Dobrym przykładem są tzw. pierwsze i drugie „wystąpienia OUN”, polegające na dewastacji mienia i terrorze wobec polskiej ludności. Dlatego nie powiodły się podejmowane w międzywojniu próby cywilizacyjnego podźwignięcia ziem kresowych. Okazało się to niemożliwe w tak krótkim czasie i na terytorium wstrząsanym ciągłymi zamieszkami, podpaleniami i zamachami terrorystycznymi. Nasilający się szowinizm ukraiński niszczył skutecznie wszystkie podejmowane przez władze próby rozwiązania problemów politycznych i gospodarczych dzielnic wschodnich. To była – jak twierdzi Czesław Partacz – wręcz wojna wypowiedziana Polsce i Polakom przez rodzący się ukraiński integralny nacjonalizm, czyli ukraińską odmianę faszyzmu. Polacy – ludzie cywilizacji łacińskiej, do tego w większości liberałowie, nie mieli możliwości jej wygrać, ani nawet powstrzymać. Polska nie miała na to środków ani ducha. Uciekać się zaś do metod przeciwnika nie chciała. Należy też uznać za błąd brzemienny w konsekwencje, że tylko część ludności ukraińskiej wykorzystała krótki, dwudziestoletni okres wspólnego bytowania w ramach Rzeczypospolitej do nauki samorządzenia i podnoszenia poziomu cywilizacyjnego wspólnych województw. Ich anarchizowanie, w dużej mierze finansowane przez wrogich sąsiadów, było bowiem dla wszystkich zjawiskiem tragicznym.

Fala przemocy, w skali wręcz porażającej, rozlała się po dzielnicach kresowych II RP. Zbliżało się kolejne ludobójstwo.

Do eskalacji przemocy wobec polskich sąsiadów, połączonej z masowymi mordami doszło już u schyłku kampanii wrześniowej 1939 roku. Dotknęła ona, poza polską ludnością miejscową, żołnierzy i oddziały WP oraz rzesze uciekinierów z centralnej części kraju. Zjawisko to przybrało szczególnie drastyczne rozmiary na Brzeżańszczyźnie i w Stanisławowskiem. Dochodziło tam do mordowania ludności cywilnej, palenia domostw oraz masowych rabunków mienia państwowego i prywatnego. Dokumenty polskiego podziemia zawierają liczne opisy tych zdarzeń. Rozkazy mordowania Polaków wydawane były przez centralnych i lokalnych przywódców OUN. Zorganizowano sądy doraźne, wydające natychmiast wykonywane wyroki śmierci na miejscowych Polakach. Zebraniom sądów przewodniczyła inteligencja ukraińska, najczęściej księża, kierownicy szkół, nauczycielstwo, gdzie zaś nie było inteligencji – „sprawiedliwość” wymierzali sami chłopi – uzbrojeni w siekiery, widły, łopaty.65. W niektórych wsiach Ukraińcy przekopywali doły lub robili barykady na szosach dla zatrzymania pojazdów. Pasażerów mordowano bez względu na wiek i płeć66. Ofiarami mordów padały też mniejsze oddziały, lub pojedynczy polscy żołnierze września. Ich szczątki kryją leśne parowy i piwnice ukraińskich chat.

Działania te były realizacją planowanego przez OUN we współpracy z Niemcami antypolskiego powstania, które miało wspomóc działania Wehrmachtu. Choć oficjalnie w ostatniej chwili zostało ono powstrzymane przez Niemców, w wielu rejonach doszło do rozlania się fali przemocy67.

Po 17 września w antypolską propagandę włączyli się Rosjanie. Znany jest przypadek rozrzucania przez nich ulotek wzywających do mordowania „polskich panów i półpanków” podpisanych przez głównodowodzącego Frontu Ukraińskiego komandarma Semena Timoszenkę. Publikacją, która ujawnia wiele z tych faktów jest Wojna polsko-sowiecka 1939 roku, Ryszarda Szawłowskiego68. Osobną, jakże dramatyczną kartą, były masowe wysiedlenia polskiej inteligencji kresowej i polskich osadników w latach 1940–1941. Formalnie dzieło władz bolszewickich – faktycznie inspirowane przez te ukraińskie elementy nacjonalistyczne, które postanowiły wykorzystać nadarzającą się okazję, by rękami okupantów pozbyć się Polaków i przejąć ziemię z dobytkiem zesłanych w głąb Rosji69.

Po zmianie okupacji na niemiecką miały miejsce kolejne mordy Polaków. Mnożyły się też fałszywe denucjacje, wydawanie okupantom ocalałych niedobitków polskiej inteligencji. Kampania niemiecka przeciw ZSRR sprowokowała dywersyjną akcję miejscowych nacjonalistów ukraińskich we Lwowie70. 30 czerwca o godzinie 3.15 rano, wyprzedzając o 7 godzin główne siły, do Lwowa wkroczyły jednostki Abwehry, w skład których wchodził ukraiński legion „Nachtigall” imienia Bandery, dowodzony przez Hansa-Albrechta Herznera z zastępcami Theodorem Oberländerem i Romanem Szuchewyczem71. Pod jego ochroną, do Lwowa dotarli przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (frakcji Bandery): Jarosław Stećko, Lew Rebet, Jarosław Staruch, Iwan Rawłyk, Stepan Łenkawśkyj, Dmytro Jaciw i Jewhen Wreciono. Stanowili oni cywilną część grupy Oberländera72. Z pomocą metropolity Andrija Szeptyckiego i za jego błogosławieństwem, przygotowywali się do ogłoszenia niepodległości „Ukrajinśkoj Samostijnoj Derżawy”. W rozplakatowanych na mieście odezwach, zamiar ten był zaakcentowany złowróżbnym apelem: „Lachów, Żydów i komunistów niszcz bez litości, nie miej zmiłowania dla wrogów Ukraińskiej Rewolucji Narodowej”. W instrukcjach wydawanych przez OUN frakcji Bandery nakazywano, by wszędzie gdzie wkraczają Niemcy, miasta i wioski były udekorowane niemieckimi flagami i napisami pochwalnymi na cześć Hitlera, armii niemieckiej, OUN i Bandery. W chwili wkraczania Niemców organizowano święta – podziękowania Hitlerowi i niemieckiemu narodowi za wyzwolenie73. Święta te „uświetniano” często pogromami Polaków i Żydów. W świetle uchwały Wielkiego Zboru OUN z kwietnia 1941 r., ich los na Kresach był przesądzony: „Ukraina tylko dla Ukraińców”, „Kto nie jest Ukraińcem, nie ma prawa egzystencji w tym państwie”. Dyrektywa OUN pod nazwą „Walka i działalność OUN w okresie wojny”, zwracała szczególną uwagę na potrzebę eliminowania przeciwników nacjonalizmu ukraińskiego: „urzędników oddawać w niewolę Niemcom, politruków i komunistów likwidować […] działaczy kultury i sztuki nieukraińskiej narodowości także przeznacza się do wyniszczenia. Żydów należy izolować, pousuwać z administracji i gospodarki, a jeśli zachodzi potrzeba wykorzystania Żyda, to należy postawić mu nad głową policjanta i likwidować za najmniejszą winę. Asymilacja Żydów z ukraińską ludnością wykluczona”
74.

W lipcu 1941 r. żołnierze z batalionu „Nachtigall” maszerując śpiewali: „Śmierć, śmierć, Lachom śmierć, śmierć moskiewsko - żydowskiej komunie”75. W tym chórze nie zabrakło też głosu kleru greckokatolickiego76. Skutki były natychmiastowe. Zaraz po zajęciu miasta, zaczęły się masowe pogromy Żydów i Polaków. Uczestniczyły w nich bezpośrednio: policja ukraińska, „Nachtigall”, Feldgestapo i Einsatzkommando. Ofiary zwożono do więzienia na Zamarstynowie i na dziedziniec więzienia przy ul. Łęckiego. Poza wymienionymi więzieniami miejscami kaźni były Winniki, Wzgórza Kortumówki, żydowski cmentarz przy ul. Janowej i Wzgórza Wuleckie. W pierwszych sześciu dniach okupacji Ukraińcy – przy biernej postawie wojsk niemieckich – prowadzili masowe aresztowania i rozstrzeliwania, gwałcili, rabowali. Relacje świadków wydarzeń mówią o kilku tysiącach zamordowanych77. Doszło do bezprecedensowego wymordowania profesorów lwowskich. W każdym z tych dramatów udział Ukraińców był zupełnie czytelny - denuncjacje i pomoc w zbrodniach.

Warto przytoczyć artykuły z ówczesnych ukraińskich organów prasowych dowodzących rasistowskich pobudek sprawców. W „Ukraińskim Słowie” w numerze 9 z 10 sierpnia 1941 można przeczytać: „...Międzynarodowa zgraja jaką tworzył naród polski składający się ze zdrajców innych narodów […] Duchowo ograniczone jednostki bez charakteru […] które odpadają przy zdrowej selekcji z poszczególnych narodów i kończą pożałowania godny swój żywot za kratami czy innym śmietniku […] w Polsce [Żydzi] kończyli inaczej, stawali się Polakami, którym powierzano bardzo często ster życia publicznego […] Wszyscy Żydzi zbratali się z Polakami, aby zniszczyć wszystko co ukraińskie...”78. W kolejnych numerach ukazywały się wezwania by zakazywać Polakom mówienia na ulicach po polsku. Oburzano się, że Polacy ośmielają się w urzędach mówić po polsku i rozwijano wywody o sojuszu „polsko- komunistyczno-żydowskim”, który chce utrzymać swój stan posiadania i tym samym „podważa zdolność obronną państwa niemieckiego”79. Co gorliwsi ukraińscy nacjonaliści nawoływali nawet do stworzenia gett dla Polaków. Do takich działań nawoływał też Ukraiński Centralny Komitet (UKC) w Krakowie, a sam Wołodymyr Kubijowicz kilkakrotnie zwracał się do władz niemieckich o wysiedlenie Polaków z Generalnego Gubernatorstwa i sprowadzenie w ich miejsce Ukraińców80. Józef Zieliński starając się dociec jak doszło do tych bezsensownych zabójstw bezbronnych, niewinnych cywilów doszedł do wniosku, że osoby te ginęły tylko dlatego, że były polskimi inteligentami, a ci skazani zostali i przez Niemców i nacjonalistów ukraińskich na zagładę. W tym sensie mordy na ludności polskiej Lwowa i Stanisławowa poza tym, że stały się kolejnymi ogniwami w łańcuchu niemieckich zbrodni wojennych, były też realizacją planów nacjonalistów ukraińskich, zainteresowanych w niszczeniu polskości kresowych miast81. To właśnie nacjonaliści ukraińscy byli zdaniem tego autora inspiratorami tych działań: podsuwali Niemcom gotowe listy proskrypcyjne, oznaczali krzyżami drzwi mieszkań znaczących Polaków82. Poza wspomnianym mordem profesorów, we Lwowie ofiarami takich podstępnych działań padali studenci, lekarze i technicy. W Stanisławowie, nauczyciele szkół powszechnych i średnich oraz urzędnicy różnych kategorii i wszyscy inni o wyższym statusie społecznym. Na osobne opracowanie zasługują bestialskie mordy inteligencji w Krzemieńcu, w tym profesorów Liceum Krzemienieckiego, dokonane z inspiracji i z udziałem oddziałów „Nachtigall”, a także Polaków w Winnicy, gdzie owa zbrodnicza formacja zakończyła swój „szlak bojowy”.

W roku 1942 Niemcy, przy decydującej pomocy policji ukraińskiej i samych nacjonalistów ukraińskich, unicestwili kresowych Żydów. Ta zbrodnia poprzedziła bezpośrednio mordy ludności polskiej. W tym czasie zabijani byli przez banderowców przede wszystkim leśnicy i ich rodziny oraz ostatni, nie wywiezieni w głąb Rosji przedstawiciele polskich elit, ludzie, którzy mogliby być z racji wykształcenia, pełnionych przed wojną państwowych czy społecznych funkcji przywódcami polskiej ludności na prowincji. Równocześnie stale rosła ilość napadów na polską ludność wiejską.

Rok 1943 to okres planowego ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na wzór na wzór hajdamacki. Na początku 1943 roku w przywódczych kręgach OUN-Bandery zapadła decyzja o realizacji „ostatecznego rozwiązania” w stosunku do ludności polskiej. Odbyło się to prawdopodobnie na III Konferencji OUN w dniach 17–23 lutego 1943 r. we wsi Terebieże w pobliżu Oleska (pow. lwowski)83.

Na pierwszy ogień poszła wieś wołyńska. Przybyli tam agitatorzy i bojówkarze z Małopolski. Obiecywali wolną Ukrainę, ziemię, bogactwa z polskich domów, i wzywali otwarcie do mordowania Polaków.84 Terrorem i propagandą wymusili wkrótce absolutne posłuszeństwo. Agitacja okazała się szczególnie skuteczna w stosunku do młodzieży. Przeciwników eksterminacji bez litości zabijano. Wymyślono też i zaczęto propagować wśród Ukraińców wzywające do nienawiści i mordów hasła. Wspominają o nich wszyscy, którzy przeżyli te wydarzenia. Znajdują się na stronach raportów i wspomnień, w zachowanych ukraińskich ulotkach i odezwach. Również i tu miał swój udział kler greckokatolicki. W publikowanych dokumentach znajdziemy przykłady nakłaniania do zbrodni, a nawet współdziałania w jej realizacji przez duchownych greckokatolickich i ich rodziny.

Akcja realizowana była wzdłuż wschodnich granic RP w powiatach: sarneńskim, kostopolskim, rówieńskim, zdołbunowskim. W kwietniu 1943 r. dotknęła powiat krzemieniecki i rozszerzyła się na powiaty dubieński i łucki, w lipcu objęła powiat włodzimierski i kowelski, a w sierpniu powiat lubomelski. Masowe mordy dotknęły przede wszystkim polską ludność wiejską, rozproszoną wśród Ukraińców po kilka rodzin w jednej wsi i nieliczne wsie czysto polskie. Mordowano w sposób okrutny wszystkich od niemowląt do starców. Szanse na ratunek były niewielkie jeśli się zważy, że na wsi wołyńskiej na jednego Polaka przypadało pięciu Ukraińców, a inteligencja, która mogłaby pomóc i zorganizować ludzi do obrony została zdziesiątkowana lub wywieziona przez Rosjan. Ukraińcy znali każdy krok swych polskich sąsiadów. Ponadto aby skuteczniej wytępić Polaków, namawiano ich obłudnie do pozostania we wsi, kiedy jedyną szansą ratunku była ucieczka do miasta. Jedną z przyczyn tak wysokich strat polskich było to, że ludności polskiej nie mieściło się w głowie, jaki los został im przeznaczony przez Ukraińców. Że ktoś przyjdzie do ich domu, obrabuje i bez przyczyny wymorduje całą rodzinę. Po co? Dlaczego? Przecież nie czuli się niczemu winni, nic złego nikomu nie uczynili. Dlatego nie chcieli do końca opuszczać swych gospodarstw. Kiedy wreszcie do wioski wpadali mordercy, ci którzy ocaleli z pogromów, uciekali w lasy, na bagna, ukrywali się w zbożu, krańcowo wyczerpani, głodni i zmaltretowani. Częstokroć i ten ratunek okazywał się nieskuteczny, bo lasy i pola przeczesywali oprawcy. Nierzadko, po pogromie nacjonaliści ukraińscy ogłaszali, że napad wykonany był „przez pomyłkę” przez nieznanych sprawców i więcej nic takiego się nie powtórzy. A to w celu skłonienia ocalałych do powrotu. Tymczasem powracających najczęściej już następnej nocy zabijano. Z tym chyba najtrudniej pogodzić się czytając wspomnienia i raporty. Czasami zdarzało się, że Ukraińcy ukrywali swych sąsiadów lub krewnych – Polaków. Ale gdy wychodziło to na jaw, byli bez litości mordowani za okazane serce. Jedną z głównych przyczyn bezbronności wobec ludobójstwa był czynnik psychologiczny. Ludzie żyjący od lat wśród swych sąsiadów Ukraińców powiązani z nimi dobrymi stosunkami sąsiedzkimi, często przyjaźnią i więzami rodzinnymi, musieli w krótkim czasie przełamać w swojej świadomości stereotyp gotowego do współpracy sąsiada, przyjaciela czy powinowatego, aby ujrzeć w nim wroga niosącego śmiertelne zagrożenie. W wielu wypadkach do takiej przemiany nie doszło. Ludzie oszukiwali się, że dochodzące wieści dotyczą odległych wiosek, gdzie być może Polacy coś przewinili ukraińskim sąsiadom. Ginęli więc zdumieni i przerażeni tym, że męczeńska śmierć spotyka ich z ręki dobrego znajomego, czy krewnego. Liczenie na powiązania rodzinne okazywały się zawodne, bo upowcy mordowali nie tylko Polaków, ale i Ukraińców, szczególnie odmawiających wymordowania swych polskich współmałżonków i dzieci. Mordowali rodziny udzielające Polakom pomocy, a nawet ludzi wyrażających się krytycznie o zbrodniach. Straty wśród Ukraińców, którzy nie chcieli mordować Polaków były wysokie85.


Jak pisał prof. Ryszard Szawłowski we wstępie do monografii Władysława i Ewy Siemaszko86, było to ludobójstwo wyjątkowe:

a) objęło wszystkich Polaków, których udało się dosięgnąć, od nienarodzonych dzieci i niemowląt po starców, bez różnicy płci;

b) połączone było ze stosowaniem najbardziej barbarzyńskich z możliwych tortur (zabijanie ofiar siekierami i nożami, wyrywanie części ciała, wydłubywanie oczu, przepiłowywanie, rozrywanie końmi, rozpruwanie brzuchów, obcinanie genitaliów itp.). Mimo znęcania się przez Rosjan czy Niemców nad aresztowanymi w czasie śledztw, o takich czynach popełnianych na masową skalę nie było mowy;

c) w przypadku Wołynia celem był mord na wszystkich Polakach, nie było żadnych „wezwań do opuszczenia” ani prób wysiedlania. Przeciwnie, Polaków chcących uciekać, mających już schronienie w sąsiednich powiatach zachęcano do pozostania, gwarantując im bezpieczeństwo, czasem nawet na piśmie, lub wręcz grożono, że ucieczka traktowana będzie jak zdrada wobec Ukraińców – tylko po to by wszystkich na miejscu wymordować.

d) uczestniczyła lokalna ukraińska ludność, w tym tzw. Samoobronni Kuszczowi Widdiły, sąsiedzi, bandy uzbrojone w siekiery, widły, w tym także kobiety, wyrostki, a nawet dzieci, zajmując się grabieżą, podpaleniami i dobijaniem rannych;

f) wystąpiło nim nieznane w historii zjawisko mordów na członkach najbliższej rodziny. Często przymuszano żonę lub męża do własnoręcznego zabicia współmałżonka i dzieci87;

f) dokonali go Ukraińcy – obywatele polscy, nie wykazując najmniejszej lojalności wobec swego państwa. Jednak w chwili kolejnego zagrożenia, właśnie na to obywatelstwo się powoływali. Niejednokrotnie posługując się dokumentami pomordowanych ofiar, „repatriowali” się masowo do Polski po wojnie;

g) Ukraińcy stosowali taktykę spalonej ziemi. Po wymordowaniu Polaków i rozgrabieniu ich mienia palili domostwa i zaorywali ziemię. Przy okazji bezpowrotnie zniszczono setki budynków publicznych (np. szkół), kościołów, kaplic, dworów i pałaców. Takiego zniszczenia nie siali z reguły ani Rosjanie, ani Niemcy;

h) Niemcy przyznały się do swoich zbrodni, uczyniła to częściowo Rosja. Ukraińcy zaprzeczają, a oprawców podnieśli do rangi narodowych bohaterów.


Kolejnym etapem martyrologii Polaków było uchodźstwo ocalonych. Zrozpaczeni i pozbawieni dobytku, głodni, często ranni i chorzy, trafiali do miast, gdzie marli z głodu, bo OUN i UPA władająca wsią zakazywała sprzedawania Polakom jakichkolwiek produktów żywnościowych pod karą pozbawienia życia, a próby powrotu po własne zapasy lub zboże kończyły się najczęściej okrutną śmiercią śmiałków. Inni ciągnęli drogami i lasami w na południe i zachód. Część trafiła do niemieckich obozów przejściowych, a następnie na roboty do Niemiec.

W Małopolsce Wschodniej do połowy grudnia 1943 roku notowano pojedyncze wypadki napadów ukraińskich na polskie wsie. Jednak od tego czasu rozpoczęła się ukraińska operacja ludobójcza, początkowo w powiatach przylegających do Wołynia. Od lutego 1944 roku mordy banderowskie rozlały się szeroką falą po sąsiednich województwach88. Do aktów szczególnego okrucieństwa dochodziło w województwie tarnopolskim i niektórych rejonach stanisławowskiego. Tysiące wsi, osad i przysiółków, w których mieszkali Polacy zostało spalonych, a ich mieszkańcy wymordowani lub wypędzeni. Od początku 1944 roku UPA miała swoje bazy w Stanisławowskiem („Czarny Las”), na Bojkowszczyźnie (rejon Dolina – Skole) i pod samym Lwowem w leśnym rejonie Szczerzec – Bóbrka – Mikołajów89.

Młodzież ukraińska należąca do OUN przygotowywała się do tej operacji przez szereg tygodni, ponaglana przez „weteranów” z Wołynia. Urządzano ćwiczenia z bronią, ostre strzelanie, nocne alarmy wojskowe. Tępienie ludności polskiej we wsiach, w których występowała ona w znacznej mniejszości, realizowano w ciągu jednej nocy na dane hasło. Rozprawiała się z nią miejscowa ludność ukraińska.

W przypadku Małopolski Wschodniej operacja ludobójcza była często poprzedzona zastraszaniem i nakazami opuszczenia wsi w ciągu kilkudziesięciu godzin pod groźbą śmierci. Niewątpliwie takie wezwania, kierowane do mieszkających od wieków na tej ziemi Polaków były bezprawne, niemoralne i okrutne. Dlatego na początku wiele rodzin im się nie podporządkowało. Należy też podkreślić, że w warunkach okupacji niemieckiej takie przemieszczenia bez zezwolenia władz były nielegalne. Ponadto ludność miała świadomość zbliżania się frontu, przełomu w wojnie, co tym bardziej nakazywało trzymać się swego dobytku. Aby w dramatycznie krótkim czasie opuścić gospodarstwo, trzeba mieć dokąd iść, ponadto pogodzić się z pozostawieniem mienia i zwierząt. Tak więc dla Polaków upowskie wezwania były trudne do zaakceptowania.

Odnaleziono dokument świadczący o kierowniczej roli OUN- Bandery w planowej eksterminacji Polaków90. Brzmi on: „Rozporządzenie specjalne. Rozkazuję wam przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz agentów ukraińsko-bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych. Większe stanice będą oczyszczone z tego elementu przez oddziały wojskowe nawet w biały dzień […] Zmobilizować do tej pracy wszystkich członków, a także młodzież i kobiety. Wykonywać wszystkie polecenia dokładnie i natychmiast. Dlaczego ciągle to zaniedbujecie? Oczyszczenie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, ażebyśmy świętowali ją już bez Polaków. Pamiętajcie, że jak bolszewicy zastaną nas z Polakami na naszych terenach, wtedy wszystkich nas wyrżną. Działać szybko i mądrze. Mamy w tych sprawach określone pełnomocnictwa od Niemców. Nie trzeba przestrzegać konspiracji […] Nikogo nie oszczędzać, nawet w przypadku małżeństw mieszanych wyciągać z domów Lachów, ale Ukraińców i dzieci w tych domach nie likwidować. Przypominam jeszcze raz, że musi to być wykonane jeszcze przed naszymi świętami.

Wyciągnąć całą broń, a także amunicję, bo jest teraz potrzebna. Niech broń leży na strychach. Jest przecież rewolucja […].

Wydobyć broń. Śmierć Polakom.

Chwała bohaterom! Postój 6 kwietnia 1944. Orest Karat (-)


Dokument ten jednoznacznie potwierdza, że nie mogło być mowy o jakichkolwiek akcjach spontanicznych i samorzutnych.

Inne dokumenty rzucają światło na sposoby i formy konspiracji wśród Ukraińców. Z jednej strony ideowego podejścia do mordów, a z drugiej bezwzględnej karności panującej w szeregach OUN.

„...Jeden z informatorów donosi: w jednej wsi wójt Ukrainiec żył w dobrych stosunkach z księdzem rzymsko katolickim. Na jego syna wypadł los zamordowania tego księdza. Syn zwierzył się z tym ojcu, a ten przestrzegł księdza i doradzał mu natychmiastowy wyjazd, gdyż jeżeli syn jego nie wykona tego zamachu, to zostanie zamordowany przez własnych. Ksiądz wrócił do Lwowa i zameldował to Kurii. Lecz według istniejących tam przepisów musiał wrócić na probostwo”91.

Oto treść jednej z zachowanej w dokumentach polskiego podziemia ulotki ukraińskiej:

1. Wójtowie wszystkich gmin mają przeprowadzić spis mężczyzn od 18–50 lat i naznaczyć im 28 bm. jako dzień zjawienia się na odpowiednich miejscach.

2. Wszyscy ukr. wykształceni fachowo mają znów wrócić na wieś.

3. Z przybyciem bolszewików mordować Polaków, wsie i zagrody polskie palić. Jeśli zagroda ukr. jest o 18 m od polskiej, polskiej zagrody nie palić.

4. Inwalidów i starców użyć do pracy szpiegowskiej i łączniczej.

5. Za jednego Ukraińca 10 Polaków lub Niemców ma być zabitych.”92.

To OUN-Bandery wydała rozkaz mordowania wszystkich, a więc także starców, kobiet i dzieci. Czasem mordowano dzieci szczególnie okrutnie np. przez rozdzieranie nóżek (z hasłem „Tyś polski orzeł”), czy rozdzierając im usta („Polska od morza do morza”), jeszcze żywym wyrywano kończyny, języki, wykłuwano oczy, tak umęczone nabijano na widły. 93 Nie mamy do czynienia, jak sugerują niektórzy badacze, z „utratą kontroli” nad wydarzeniami przez OUN potem UPA – jest to nieprawda. Oddajmy głos dokumentom: „...Główna fala terroru pojawiła się w sierpniu br. i jeszcze nie osiągnęła najwyższego poziomu. Akcja mordowania Polaków została zapoczątkowana w sposób zorganizowany i w dalszym ciągu jest prowadzona planowo, z wielkim doświadczeniem i przy użyciu całego aparatu ukraińskiej organizacji nacjonalistycznej (O.U.N.). Są na to dowody w tajnej bibule O.U.N. odłamu Bandery. Świadczą o tym okólniki i rozkazy przesyłane dołom organizacyjnym, świadczą ulotki rozrzucane wśród ludności polskiej (przekazywaliśmy wcześniej). Najbardziej przekonywujące są meldunki o sprawcach mordów i napadów. Wszędzie stwierdzono, że robotą kieruje O.U.N. Bandery (rolę i znaczenie tej organizacji jako najważniejszej grupy ukraińskiej omawiamy w osobnym obszernym referacie), posługując się zorganizowanymi grupami bojowymi swych członków, często z wykształceniem średnim, a nawet wyższym. Członkowie tych band pochodzą zwykle z terenu, gdzie są dokonywane zbrodnie, często z tej samej miejscowości, zwykle z sąsiednich, rzadziej są to grupy lotne, zajmujące się mordami w sposób zawodowy. W tym ostatnim wypadku były angażowane grupy bojowe O.U.N. z Wołynia (z członkami rekrutującymi się w dużym stopniu z Małopolski Wschodniej (szczególnie w powiatach sąsiadujących z Wołyniem, jak Zbaraż, Brody, Kamionka Strumiłowa, Rawa Ruska). Były wypadki wysyłania grup bojowych ze Lwowa i z pod Tarnopola na inne tereny, jak na przykład Podkarpacie, gdzie w tej chwili terror najbardziej szaleje. Już na długo przed krwawą akcją, rozpoczęła się wojna nerwów przeciw ludności polskiej. Ukraińcy straszyli Polaków, że wypadki wołyńskie zostaną przeniesione na nasz teren. Radzono Polakom ucieczkę za San. Młodzież ukraińska zorganizowana w O.U.N. zaczęła zachowywać się wrogo wobec Polaków. Śpiewy hajdamackie (piosenki na temat mordowania Polaków) śpiewano wszędzie po wioskach i miastach, pociągach i na uroczystościach ukraińskich. Formułką powitania stało się powiedzenie, „Smert Lachom”... W okresie mordowania liczni Polacy otrzymywali i otrzymują liczne wezwania do natychmiastowego opuszczenia Małopolski Wschodniej pod grozą zamordowania. Na domach polskich umieszcza się specjalne znaki np. krzyże, nawet we Lwowie...”.94 Operacja ludobójcza była więc precyzyjnie zaplanowana. Zabijano w pierwszej kolejności:

1. Znaczących Polaków, bez względu na to, do jakiej warstwy należeli. Chodziło o zlikwidowanie ludzi wpływowych, zdolnych oddziaływać na otoczenie i organizować samoobronę polskiej społeczności.

2. Księży katolickich, których Ukraińcy uważali za naturalnych przywódców, co rozpoczęto w lecie 1943 r.

3. Pracowników polskiej służby leśnej, tj. inżynierów, leśników i gajowych. Celem było zapewnienie nieskrępowanego gromadzenia się w lasach oddziałów UPA. Latem 1943 roku przeprowadzona została akcja przeciw polskiej służbie leśnej w południowych, karpackich rejonach Małopolski Wschodniej. W dniu 27 stycznia 1944 r. przeprowadzono generalną operację przeciw polskiej służbie leśnej w północnej części Małopolski Wschodniej. W ciągu jednego dnia w leśniczówkach od Brodów po Jaworów i Sądową Wisznię padło ponad siedemdziesięciu Polaków


oraz

4. Mieszkańców całych wsi i osiedli polskich.


W tym miejscu warto poświęcić kilka słów taktyce stosowanej przy eksterminowaniu ludności. Trzeba przyznać, że okazała się ona bardzo skuteczna:

1.Wykorzystywanie okupantów, zarówno Rosjan jak i Niemców. W tym celu posługiwano się głównie donosami (o ukrywaniu partyzantów, Żydów, posiadaniu broni, działalności podziemnej itp.), doprowadzając do akcji pacyfikacyjnych.

Zestawiano listy proskrypcyjne i przekazywano je okupantom, w celu dokonania aresztowań, egzekucji lub wywózek.

Masowo zaciągano się do okupacyjnych niemieckich formacji pomocniczych, jak policja ukraińska95 czy, dywizja SS- Galizien, włączających się chętnie w akcje antypolskie. „O ile na początku ukraińskiej akcji w Małopolsce Wschodniej trudno było dowodami poprzeć współpracę niemiecko-ukraińską, bowiem była ona ze strony niemieckiej bardzo starannie maskowana to dziś istnieją dokumenty, fakty niezaprzeczone, które przypisują Niemcom współwinę w rzezi małopolskiej. Obecnie w terenie akcja przeciw Polakom i udział w niej Niemców przedstawia się następująco: tam gdzie Polacy zorganizowali samoobronę, wkrótce przyjeżdżają Niemcy i likwidują polski opór, albo przez doraźne rozstrzelenie lub przez wywiezienie mężczyzn do robót. Przyjazd Niemców odbywa się na donos i przy współudziale Ukraińców. Wreszcie współpraca znalazła szerokie jawne ujście w akcji wojskowej. Ochotniczy werbunek Ukraińców do SS Dywizji Gal. jest dosyć liczny, bo udzieliły mu placet tajne organizacje, które uważają przeszkolenie w dywizji za nader cenne w późniejszej walce z Polakami. Niemcy rozwinęli dużą agitację za wstępowaniem w szeregi dywizji. Rozrzucają ulotki różnej treści skierowane do różnych grup społecznych ukraińskich. Ostatnio usiłują przeciągnąć do siebie wojsko leśne ukraińskie UPA, opierając się na przykładach starej współpracy w akcji wołyńskiej. (Powyższa ulotka niżej w tłumaczeniu). Ulotka jest ilustrowana i przedstawia spotkanie żołnierza niemieckiego z UPA-owcem, który zawiera przymierze z nim, otrzymuje mundur i broń. Dotychczasowi mordercy, kończąc akcje mordowania Polaków, zostają uroczyście pasowani na żołnierzy niemieckich. Dogadza to jednej i drugiej stronie. Niemcom powiększają się szeregi najemników, a Ukraińcy kryją się przed nadchodzącym bolszewizmem i wobec grożącego upadku Niemców chcą mieć gotową uzbrojoną, wyszkoloną siłę wojskową do dyspozycji. O takim nastawieniu i osądzaniu roli Dyw. SS świadczą wypowiedzi Ukraińców i hasła, jakimi się ich do dywizji pociąga...”; Meldunek dekadowy z 3 VII 1944 96.

„...Zwracamy uwagę na niektóre zwroty: Coraz nowe grupy narodowo uświadomionych Ukraińców zgłaszają się do służby w niemieckiej armii. Fakty to potwierdzają. W ostatnich czasach Ukraińcy mniej negatywnie ustosunkowują się do SS dyw. „Hałyczyna” aniżeli to miało miejsce w czasie jej tworzenia. „Hałyczyna” zdobyła pewne uznanie swoimi zgranymi z UPA wystąpieniami przeciwko tym ośrodkom polskim, którym UPA nie mogła dać rady. Dalej Ukraińcy poczuwają się do wdzięczności za ich życzliwe stanowisko wobec akcji mordowania Polaków. Trzecim powodem jest powszechne wśród Ukraińców przekonanie oparte zapewne nie tylko na dotychczasowej praktyce, ale także na poufnych obietnicach niemieckich, że „Hałyczyna” będzie w dalszym ciągu raczej narzędziem tępienia Polaków aniżeli „wałem przeciw bolszewizmowi” […] Należy nadmienić, że Ukraińcy wysługują się Niemcom nie tylko w charakterze wojskowym Dywizja „Hałyczyna”, ale też i w innych formacjach niemieckich. Odczuł to polski teren. Doszło do nas wiele meldunków, że żołnierzami niemieckiego Wehrmachtu tępiącymi Polaków przy byle sposobności byli Ukraińcy...”. 97.

2. Dezinformacja i osłabianie czujności Polaków. Polegało to m.in. na wzywaniu Polaków przez UPA do organizowania wspólnej partyzantki antyniemieckiej w celu wyprowadzenia mężczyzn z wiosek. Przykład : W marcu 1943 w Helenówce Gnojeńskiej wezwano 60 mężczyzn na rzekome spotkanie organizacyjne do Swojczowa. Żaden nie wrócił. Podobnie było z oddziałem zorganizowanym przez Celestyna Dąbrowskiego w Swojczowie, który dobrowolnie poddał się zwierzchnictwu UPA. Cały ten oddział został 11 lipca 1943 roku wymordowany przez Ukraińców 98. Prowadzono na szeroką skalę propagandę, że dokonywane zbrodnie mają charakter porachunków osobistych czy zemsty, ale innym ludziom z wioski nic nie grozi, co skutecznie osłabiało czujność i przyczyniało się do zaskoczenia ofiar.

3. Dokonywanie mordów i napadów przede wszystkim w nocy. Przykład: „...W czerwcu 1943 r. rozpoczęła się rzeź! Najpierw w gminie Kisielińskiej i przeszła ostrą falą przez cały powiat. Kto nie uciekł, a obronić się nie mógł, zginął śmiercią straszną, bo nie od kuli, ale siekiery, wideł, pił, noży kuchennych (doktor Bąkowski, lwowianin, emerytowany płk WP, wzór wszelkich cnót obywatelskich, został przerżnięty piłą). Wszelka samoobrona zwykle nie dawała rezultatów, bowiem wsie mieszane zlikwidowano najpierw, na wsie czysto polskie wyruszano tysiącznymi gromadami. Bohaterskie walki (Zagaje, Kunowalce), nie przydały się na nic! Męska ludność polska Horochowa zażądała broni, aby iść z pomocą oblężonym, jednak komisarz Harter odmówił. Ocalali Polacy zbiegli albo do G.G. albo do Horochowa, Koniuch i Łokacz…99. Gdy nacjonaliści ukraińscy zorientowali się, że w nocy ludność polska stara się ukrywać, zmienili taktykę i organizowali także napady o świcie, gdy po ściągnięciu nocnych patroli ostrzegających przed napadem, wioski praktycznie zostawały bez dozoru100.

4. Przybyli do wioski nieliczni upowcy zwoływali mieszkańców na zebranie pod dowolnym pretekstem. Zgromadzonych mężczyzn otaczały ukryte wcześniej oddziały, wyprowadzały po kilku i mordowały. Potem przystępowały do mordowania pozostałych: kobiet, dzieci i starców. Zastosowanie tej metody pozwalało na szybkie wymordowanie całej wsi bez oporu.

5. Napady na ludność zebraną w kościele. Bodaj największym zaskoczeniem dla polskiej ludności były napady na wiernych zgromadzonych w kościołach. Ginęli również księża odprawiający nabożeństwa. Dochodziło do nich najczęściej w czasie niedzielnej sumy. Głęboko wierzący polscy wieśniacy nie dopuszczali w ogóle myśli, że Ukraińcy, też przecież chrześcijanie, mogą mordować ich w kościele.

6. Napady świąteczne. Nacjonaliści ukraińscy zastosowali kolejny sposób zaskakiwania swych polskich ofiar: dokonywali napadów w dni świąteczne. Do pierwszych tego typu aktów doszło w okresie Świąt Wielkanocnych 1943 r. W końcu roku 1943 zorganizowano ataki w dzień Wigilii i Bożego Narodzenia. Napady wigilijne zaskakiwały zgromadzonych przy świątecznej wieczerzy. Przykład: „...Po okresie sprawozdawczym mamy do zanotowania ponowną falę terroru hajdamackiego, głównie w północno-wschodnich powiatach Małopolski Wschodniej, graniczących z Wołyniem. Napady wzmogły się specjalnie w okresie Świąt i Nowego Roku, kiedy Polacy najmniej się ich spodziewali, bo po chwilowym spokoju nastąpiło już pewne odprężenie i zmniejszenie czujności. Terror najbardziej dotknął pow. Brody, w którym bandy ukraińskie z Wołynia dokonały nocnych napadów na kilka wsi. Tak np. na wieś Bołdury w niedzielę 2 bm. w nocy napadła banda złożona co najmniej z 200 osób. Ponieważ wieś zaskoczona niespodzianym napadem, posiada od natury niedogodne położenie, gdyż przytyka do rzeki i moczarów (był akurat okres odwilży) więc nikt niemal nie zdołał uciec. Zginęło około 60 osób, przy czym część spaliła się w domach, część wystrzelano we wsi, lub uciekających i grzęznących w bagnach. Zamordowano nawet kilku Ukraińców ożenionych z Polkami. W napadzie współdziałała miejscowa ludność ukraińska, pomagając np. podpalać obejścia Polaków...”101. Było ich kilka102. W Boże Narodzenie upowcy napadli na Lublatyn, Radomle i Janówkę. Te ostatnie napady, mimo że potencjalnie mogły zakończyć się bardzo dużymi stratami, dzięki niespodziewanej odsieczy pociągnęły za sobą utratę życia „jedynie” 38 osób.

7. Napady dokonywane z zaskoczenia w terenie otwartym. Dotyczyły one pojedynczych osób lub niewielkich grupek. Byli to często nieletni. Zabijano ich w polu, w lesie, na drogach. Często w wypadku młodych kobiet i dziewcząt przed śmiercią dokonywano na nich gwałtu i tortur. Mordowano też na drogach osoby uciekające ze spalonych wiosek, czy podejmujące próbę powrotu do swych zagród po dobytek i zbiory. Z reguły wszyscy ginęli w czasie takiego napadu bez śladu, dlatego trudno o dokładne szacunki strat. Niewątpliwie ofiar takich były tysiące103. Należy zwrócić uwagę na ogromną pomysłowość przy organizowaniu podstępów i wymyślnych pułapek, w które wciągano ofiary.

8. Napastnicy, aby ukryć przed ofiarami swe pochodzenie, podawali się za Kripowców lub sowieckich partyzantów. Podobnie, po każdym mordzie, nacjonaliści ukraińscy puszczali plotki o rzekomych bandach bolszewickich i im przypisywali swe zbrodnie. Udział milicji w przebraniu sowieckim lub cywilnym stwierdzono w Kołodziejówce, Panasówce, pow. Skałat, Semenowie, Janowie, pow. Trembowla104. Poza przebraniem sowieckim stosowano też przebranie w mundury niemieckie czy ubiór Polaków z organizacji podziemnych. Przykład I: „...Ukraińcy dość starannie zacierają ślady swej współpracy z Niemcami, oraz własnej terrorystycznej działalności w stosunku do Polaków. Raportują nam z terenu o coraz liczniejszych wypadkach przebierania się bandytów w mundury sowieckie. Jaskrawym wypadkiem było odkrycie munduru krasnoarmiejskiego podczas rewizji u wójta z Ponikowicy pow. Brody, oskarżonego o wymordowanie 11 osób, Polaków, w tejże gminie. Ukraińskie bojówki podszywają się również pod firmę polskich organizacyj bojowych, jak np. niezgrabna prowokacja w Mościskach, gdzie po napadzie zostawiono pieczątkę z inicjałami P.O.W. – co ma niby oznaczać Polską Organizację Wojskową...” 105. Przykład II : „...Istnieje bowiem poważna grupa, uważająca, że społeczeństwo ukraińskie powinno na wszelki wypadek zachować sobie możność zrzucenia winy za zamordowanie Polaków na sprawców nieznanych, a nawet na prowokatorów i obcych agentów. Szczególniej takie stanowisko zajmuje starsze społeczeństwo, które wiele sobie obiecuje po polityce mydlenia oczu. Dlatego wielu Ukraińców szczególnie z pośród tych, którzy zajmują stanowiska społeczne i administracyjne, usiłują udawać, że z akcją tępienia Polaków nie mają nic wspólnego. Ale przy tym zbrodni nie potępiają. Pewna część społeczeństwa obawia się odpowiedzialności (przyszłej) i może z tych względów nie pochwala mordów. Część ta jednak nie wpływa na całość, która cieszy się z tego, co się dzieje. Szczególnie faryzejską rolę odgrywa cerkiew unicka (ukraińska). Duchowieństwo jej tu i ówdzie bierze czynny udział w mordowaniu Polaków, przez organizowanie band, ukrywanie sprawców, zacieranie śladów, a szczególnie przez sianie niepewności. Tej agitacji bandyckiej nie zaprzestano w wielu cerkwiach pomimo listu pasterskiego Szeptyckiego...”.106

9. Nacjonaliści ukraińscy puszczali w obieg wyolbrzymione i fałszywe informacje o polskich zbrodniach na cywilnej ludności ukraińskiej, aby wzmóc w nich chęć mordu Polaków. Przykład I: „...Ukraińcy coraz częstsze znikanie swoich członków dla celów organizacyjnych pozorują porwaniem przez Polaków. I tak został „uprowadzony” nauczyciel ukraiński Zybyka ze Zwiniacza pow. Czortków. Ukraińcy tamtejsi głoszą, że dokonali tego Polacy. Zdarzają się wypadki, że ukraiński mołojec, sam jeden idąc przez wieś w nocy krzyczy z całych sił, że Polacy go mordują. Taki wypadek miał miejsce w Kosowie pow. Czortków” 107. Przykład II: „...Ukraińcy chętnie przypisują Polakom pewne wykroczenia wobec nich, by w ten sposób uzasadnić własne ekscesy, okazuje się jednak prawie zawsze, że są to wytwory fantazji ukraińskiej. Tak np. spalenie 2 czysto ukraińskich wsi Trójca (całkowicie) i Niewiec (częściowo) w pow. Kamionka Strumiłowa okazało się dziełem partyzantki sowieckiej, z którą popadły w konflikt bandy ukraińskie...”108.

10. Mordów dokonywano w sposób wyjątkowo wyrafinowany, torturując nawet niemowlęta. Zachowane relacje pełne są tak niewyobrażalnych okrucieństw, że wydają się niewiarygodne. Przykład I: „...Zwraca się uwagę na bestialstwa, jakich dopuszczają się ukr. Stwierdzono, że wielu Polakom związano ręce łańcuchem i wrzucono do ognia żywcem. Bugiem płyną trupy okropnie zmasakrowanych kobiet i dzieci. Niemcy te zwłoki fotografują, aby mieć czym udowodnić bolszewickie okrucieństwa...”109. Przykład II: „...W nocy z 15 na 16 I 1944 we wsi Markowa pow. Podhajce banda uzbrojonych ukr. w ilości najmniej 50 osób wymordowała ponad 30 osób narodowości polskiej. Ponadto kilku Polaków ciężko rannych walczy ze śmiercią. Ogółem ofiarą zwyrodnialców padło w Markowej ok. 40 osób. Bandyci z OUN w grupach 7–10 osób wchodzili do poszczególnych domów polskich, mordując w bestialski sposób mężczyzn i kobiety. Niektóre ofiary mają zmasakrowane głowy, wybite oczy, rozprute brzuchy i odrąbane ręce. Wśród ofiar znajduje się proboszcz rzym. kat. i nauczyciel. W czasie przeprowadzania oględzin i rozpoznawania zwłok żandarmi niemieccy zahartowani w mordowaniu ludzi wzdrygali się wstrząśnięci widokiem zmasakrowanych ciał...”110 Przykład III: „...W Bodiatyczach 16-letnią Zielińską Danutę, córkę polskiego pułkownika przebywającego obecnie w Londynie 5 zbirów, zamordowawszy uprzednio dziadków w piwnicy, w bestialski sposób niewinne dziewczę zeszpeciło, później w sposób krew mrożący w żyłach, odciąwszy piersi, ręce, uszy i nos, zamordowali ją...”111. Przykład IV: „...Połowce: 17.1.44. wieczór banda ukraińska w sile ok. 200 ludzi wraz z miejscową ludnością ukraińską dopuściła się napadu i bestialskiego mordu na bezbronnych Polakach, których znaczną ilość uprowadzono. Napastnicy mieli ze sobą sznury i pakuły, wyważali drzwi domów, wywlekali ludzi, którym kneblowali pakułami usta i ładowali na sanie. Napadnięto plebanię rzymsko-kat. i inne domy polskie. W 2 dni później w lasach koło Połowiec polujący tam Niemcy natrafili na ślad świeżej, dużej mogiły. Po rozkopaniu znaleziono 27 świeżych zwłok. Specjalna komisja identyfikacyjna stwierdziła identyczność trupów z Polakami uprowadzonymi z Połowiec oraz śmierć przez uduszenie i zarzynanie. Na szyjach ofiar pozostały jeszcze sznury. Dzieci wiązano razem po 5. Wszystkie ofiary znaleziono całkiem nagie, z obciętymi nosami, uszami, dłońmi. Fakt ten przejmuje grozą. Uratowało się w Połowcach 13 Polaków, którzy wraz z proboszczem schowali się w dzwonnicy. Uratowany Polak Głowacki, który stracił żonę i dziecko, obciąża miejscowego popa, jako podżegacza w tej sprawie. Głowacki znajduje się wskutek odmrożenia w ucieczce nóg - w szpitalu...”.112

11. Gospodarstwa ofiar palono, po wcześniejszym obrabowaniu (czasem palono całe wioski wraz z zamkniętymi w domach mieszkańcami). Wycinano nawet drzewa rosnące w pobliżu, aby uniemożliwić identyfikację miejsca. Pozostałe zgliszcza lub niedopalone domy rozbierano wraz z fundamentami, ziemię zaorywano i nadzielano okolicznym chłopom, czyniąc ich w ten sposób zainteresowanymi materialnie w nieujawnianiu prawdy.

12. Bezrozumnie niszczono wszystkie budynki użyteczności publicznej. Palono szkoły wraz z wyposażeniem, budynki gminne, domy ludowe, kościoły, kaplice, ochronki itp.

13. Aby zachęcić do mordów upowcy wyznaczali nawet nagrody – za zabicie Polaka: 1000 zł, litr wódki i 100 papierosów113.

14. W celu obniżenia bariery psychologicznej i nakłonienia ludności do uczestnictwa w zbrodniach wykorzystywano autorytet księży greckokatolickich, nauczycieli ukraińskich i w ogóle inteligencji. Prowodyrzy i dowódcy band częstokroć byli synami duchownych greckokatolickich. Przykład: „...Dowody rzeczowe o stanowisku duchowieństwa ukraińskiego są w toku gromadzenia przez właściwe czynniki polskie. Dlatego tymczasem ogólnie stwierdzamy: Kiedy wzywano duchownych ukraińskich do ofiar po pomoc religijną, zdarzało się że odmawiano słownie takiej pomocy. W pogrzebach ofiar terroru wbrew zwyczajowi dotychczas panującemu, duchowni Grecko Kat. z reguły udziału nie brali, nawet wtedy gdy ofiarami byli miejscowi księża łacińscy. Ważnym przyczynkiem do tej sprawy są fakty stwierdzone, że hersztami band byli synowie duchownych ukraińskich. Nasz sąd potwierdzają Niemcy, którzy nawet w kilku wypadkach byli zmuszeni ściągać duchownych ukraińskich z takich właśnie powodów...”114.

15. W schyłkowym okresie wojny morderstwa dokonywane były również dla zdobycia polskich dokumentów, będących dla zabójców przepustką do wolności. Wielu oprawców wyłudzało potem zapomogi, jako „ofiary mordów ukraińskich” i ukrywało się w Polsce centralnej lub wykorzystywało ją jako przystanek przed wyjazdem na zachód, gdzie wielu sprawców żyje do dziś. Dla wielu nacjonalistów właśnie znienawidzone polskie obywatelstwo stało się przepustką do wolności i bezkarności115. Przykład: „...Mosty Wielkie koło Ożydowa. Ukraińcy zamordowali męża pewnej kobiety, która po napadzie wyjechała za Tarnów, gdzie spotkała mordercę swego męża, na polskich papierach, zatrudnionego na dobrej niemieckiej posadzie. Donos jej pozostał bez skutku...”116.

16. Mordy dokonywane były też w pociągach. Przykład:„...Koło Lubyczy między Bełżcem a Rawą Ruską dokonała ukraińska banda wieczorem 16 IV napadu na pociąg. Wpierw grupa, przebrana w mundury SS zatrzymała lokomotywę oświadczając maszyniście po niemiecku, że na torze znajduje się mina. Wówczas z lasu wypadli uzbrojeni upowcy. Wszystkim pasażerom kazali wysiąść dzieląc ich na grupy: polską, ukraińską, folksdojczerską i niemiecką. Młodych mężczyzn Polaków uprowadzili do lasu a starszych wystrzelali na miejscu. Do kobiet Polek strzelano nie celując specjalnie, tak że niektóre ginęły a niektóre padały ranne. Ukraińców puszczono na wolność. Volksdojczów wylegitymowano a rozstrzelano tych, którzy mieli polskie nazwiska. Niemców wypuszczono również na wolność, ograniczając się do rozstrzelania dwóch żołnierzy. Ogółem ofiarą mordu padło 75 osób, w tym 33 kobiety, z których pewna ilość przypada na ranne. Ilość uprowadzonych do lasu nie jest znana. Potworny ten mord wywarł wstrząsające wrażenie i wzburzenie we Lwowie...”117.

17. Planowano nawet napady na miasta i dla wywołania paniki rozpuszczano na ten temat informacje.

18. Aby zastraszyć Ukraińców, którzy sprzeciwiali się eksterminacji, ukrywali ich lub ostrzegali Polaków, nacjonaliści ukraińscy stosowali równie okrutne metody jak wobec Polaków. Przykład: „...10 II 1944. Szpikłosy pow. Złoczów. O godz. 19 banda w sile około 70 osób uzbrojonych w kb., pm i granaty ręczne otoczyła wieś, gdzie zamordowała Polaków: Łabas Błażej, Kowalski Władysław, Białecki Teodor, Zembkowski Mikołaj oraz Ukrainiec Ćwihun Wasyl. Ten ostatni zamordowany został za to, że utrzymywał dobre stosunki z miejscowymi Polakami, których informował o zamierzeniach Ukraińców...”118.

Rezultaty tak prowadzonej antypolskiej operacji ludobójczej okazały się przerażające. Setki zamieszkujących Wołyń, Podlasie, Małopolskę Wschodnią, Zasanie, część Lubelszczyzny bądź zginęły, bądź znalazły się bez dachu nad głową i bez środków do życia. Na zachód płynęły rzeki uchodźców. Mimo ogromnej ofiarności reszty społeczeństwa kresowego, głównie mieszkańców większych miast i organizacji społecznych119 nie udało się zapobiec wszystkim nieszczęściom. Brak było żywności, leków, ubrań... Niemający wyboru, pozbawieni wszystkiego, koczujący na stacjach uchodźcy stawali się łatwym łupem Niemców, którzy podstawiali pociągi towarowe, praktyce najczęściej węglarki i oferowali wywózkę na roboty jako ratunek i jedyną formę pomocy. Była to przysłowiowa „propozycja nie do odrzucenia”. W Niemczech poddawano ich eksploatacji, głodowali i ginęli pod bombami alianckich nalotów. Informacje na ten temat docierały do RGO w Krakowie. Część transportów trafiała do budowy sieci podziemnych schronów na Dolnym Śląsku. Wiele takich przypadków opisano w dokumentach Rady Głównej Opiekuńczej zachowanych w Archiwum Zakładu im. Ossolińskich we Wrocławiu w dziale rękopisów, których część ukazała się w źródłowych opracowaniach Lucyny Kulińskiej i Adama Rolińskiego120.

Z przedstawionych faktów wynika, że nacjonalistom ukraińskim udało się, przynajmniej częściowo, przy pomocy kolejnych okupantów Rosjan i Niemców zrealizować plan odpolszczenia Kresów.

Zainteresowanych autorka zachęca do przestudiowania ówczesnych artykułów prasowych, dokonania kwerend w polskich archiwach wojskowych i zapoznania się z bibliografią zamieszczoną na końcu. Dzisiejsze interpretacje najczęściej nijak mają się do prawdy historycznej, a są jedynie nieuzasadnionym ideologizowaniem i apoteozowaniem morderców nieliczących się z życiem, zdrowiem i mieniem zwykłych ludzi. Żadna idea, w tym idea „Samostijnej Ukrainy” nie usprawiedliwia mordów.

Operacja przygotowana przez OUN, a potem UPA w latach 1941–1947 zarówno pod względem militarnym jak i organizacyjnym była przeprowadzona z żelazną dyscypliną121. Nie ulega też wątpliwości, że we wzbudzonej wówczas społecznej mobilizacji małopolscy Ukraińcy uzyskali swą narodową samoświadomość. Jednak mimo tych niewątpliwych zasług nacjonalistów dla swego narodu, należy stwierdzić, że metody do których posunęli się aby osiągnąć cel były po raz kolejny niedopuszczalne i godne największego potępienia. Nie wolno bowiem budować swej niepodległości drogą eksterminacji i ludobójstwa. Pierwszym etapem było wyniszczenie ludności żydowskiej dokonane z inspiracji niemieckiej, ale realizowane głównie przez policję ukraińską i inne ukraińskie formacje pomocnicze. Zachęceni łatwością z jaką pozbyli się Żydów, nacjonaliści ukraińscy przystąpili do fizycznego usunięcia z Kresów południowo-wschodnich ludności polskiej, ormiańskiej, czeskiej, rosyjskiej, cygańskiej, a także tych Ukraińców, którzy nie godzili się na ich okrutne rządy. Wszyscy wspomniani, podobnie jak ich oprawcy, byli obywatelami polskimi. Nie może być mowy o usprawiedliwianiu sprawców i kwalifikowaniu organizacji i band jako wojska czy oddziałów narodowowyzwoleńczych. Nie mieliśmy też do czynienia z żadnym „konfliktem polsko-ukraińskim”. Żadna formacja wojskowa, ani nawet „partyzancka” nie może dopuszczać się opisanych wcześniej czynów122.

Oczywiście nie wolno pominąć formalnej odpowiedzialności władz okupacyjnych (niemieckich i rosyjskich), które zobowiązane były do zapewnienia bezpieczeństwa na okupowanych przez siebie terenach, ale inspiratorami i wykonawcami opisywanych masowych mordów byli Ukraińcy rodem z Małopolski Wschodniej i Wołynia123. Mieliśmy po raz kolejny do czynienia z nieludzkimi, barbarzyńskimi zachowaniami jakby żywcem wyjętymi z poematu „Hajdamaki”.

Akcja ludobójcza, jako działanie polityczne została zrealizowana z konsekwencją i okrucieństwem. Chodziło o to, by w chwili zakończenia wojny Polaków na Kresach już nie było124. Wtedy nie trzeba by było przeprowadzać żadnego plebiscytu, dzielenia ziemi. Zwycięzca brałby wszystko. Wspomagało ją wielu przedstawicieli kleru greckokatolickiego nie tylko nie powstrzymywało morderców, ale wręcz zachęcało do przestępstw125. W dokumentach są na to rozliczne dowody, jak wezwania: „Braty za orużja i ty – ta byty Lachiw, a Boh wam hriwdu wydpustyt”126, czy śpiewany w czasie procesji Bożego Ciała roku 1943 refren do pieśni i modłów: „rżnij Lachów, rżnij”. Relacje mówią o trudnym do wyobrażenia błogosławieniu przez księży greckokatolickich narzędzi zbrodni. Stanisław Sobolewski, który miał 15 lat i mieszkał w Słobodarce, gmina Rożyszcze, powiat Łuck województwo wołyńskie pisze tak: „Nikt z nas nie spodziewał się tego wszystkiego co przyniósł nam rok 1943. W marcu tego roku, była to niedziela, wybrałem się do kościoła do miasta Rożyszcze. Przed wojną większość mieszkańców stanowili Żydzi. Przed cerkwią ukraińską stało kilkanaście furmanek a siedzenia przykryte były białym płótnem. Widziałem koszyki plecione z wierzby, worki i torby, w nich były narzędzia do mordowania Polaków. Byłem świadkiem obrzędu święcenia narzędzi zbrodni do zabijania Polaków. Gdy wyszedłem z kościoła – to wszyscy Ukraińcy byli już przy furmankach i pili wódkę. Przy jednej furmance było najwięcej chłopów, był nawet Pop i Diakon (pamiętam, że mieli długie brody) i śpiewali ukraińskie piosenki. Jedną zapamiętałem i będę pamiętał do końca życia. Śpiewano o Tarasie Szewczence. „Tarase, Tarase nasz Baćko, ne stało Tebe na ziemli, Tarase, Tarase nasz Ojcze – zabrakło Ciebie na ziemi” – to powtarzali bez przerwy. Niektórzy mieli opaski na rękach - żółte z wyciętym tryzubem. Pamiętam, że podszedł do nas jeden z Ukraińców i powiedział; „Uciekajcie Lachy do domu”. Na drugi dzień już zaczęli mordować po wioskach Polaków”127.

Dochodziło nawet do bezpośredniego udziału kapłanów, ich dzieci i najbliższych krewnych w mordach128. Były to przypadki na tyle częste, że po wojnie organizacje podziemne próbowały przeprowadzić ankietę wśród ocalałych z rzezi kresowian na ten temat129.

Wszystkich ofiar nie sposób dziś policzyć, co jest niezwykle wygodne dla chcących ukryć prawdę. Należy podkreślić, że wielu ukraińskich mieszkańców II RP w mordach nie uczestniczyło i nawet pod presją nie chciało mordować swych polskich sąsiadów lub krewnych. Za odmowę uczestniczenia w zbrodni, czy wstąpienia do UPA groziła im okrutna śmierć z ręki istniejącej w ramach UPA „Służby Bezpeky”130.

Skazując na zapomnienie dramat polskiej ludności kresowej odcinamy te doświadczenia od zbiorowej wiedzy historycznej ludzkości. Na próżno we współczesnych zagranicznych podręcznikach i encyklopediach XX wieku szukać polskich ofiar tej tragedii131.

Bezmiar nieludzkiego i sadystycznego okrucieństwa, które przekroczyło wszelkie, znane przeszłości doświadczenia każe postawić kresową zagładę Polaków na równi z najokrutniejszymi przykładami ludobójczego barbarzyństwa w dziejach świata. Ludowa kultura ukraińska zawsze przesiąknięta była duchem dzikości, nienawiści i rzezi. Mimo trwającego trzy wieki kontaktu z cywilizacją Zachodu, nie zagubiła swego stepowego, azjatyckiego charakteru zarówno w ubiorze jak i zachowaniu. Połowcy, Czerkiesi, Tatarzy pozostawili w nich swój genetyczny ślad a z nim skłonność do bezbrzeżnego okrucieństwa i przemocy.

Zbrodniarze z OUN- UPA szli mordować z pieśnią o Tarasie Szewczence na ustach, który w „Hajdamkach” podnosi, że zbrodnie dokonywane były nożami świętymi a więc poświęconymi w cerkwiach. Zbrodniarzy UPA-OUN również taki rytuał obowiązywał, ponieważ byli przesiąknięci twórczością wieszcza ukraińskiego, postępowali więc zgodnie z jego strofami poezji. Banderowcy w latach 30. XX wieku wychowani na poezji Szewczenki w piosence Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów użyli sformułowania „Na jedną szubienicę – Lacha i psa”, nawiązujące do hasła koliszczyzny „Lach, Żyd i pies to jedna wiara”.

Dlatego też pseudonimu „hajdamaka” był popularny w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii. Liczne oddziały też przyjmowały hajdamackie nazwy.

Do pierwszych upamiętnień sprawców koliszczyzny doszło już w czasach Ukrainy sowieckiej i niewątpliwie duży wpływ na taką postawę miała poezja Szewczenki. Pełna gloryfikacja ruchu hajdamackiego, tak jak i banderowskiego, ruszyła po tzw. „pomarańczowej rewolucji” w 2004 roku. Dzisiaj na Ukrainie istnieją pomniki przywódców koliszczyzny w Chrystynówce (Iwana Gonty) i w Chłodnym Jarze (hajdamaków) oraz ulice imienia Gonty w Czerniowcach, Dubnie, Kijowie, Lwowie, Winnicy i Żytomierzu. 5 grudnia 2015 r. w Humaniu przy akompaniamencie nacjonalistycznych pieśni i wśród czerwono-czarnych flag OUN- UPA odsłonięto ogromnych rozmiarów monument Iwana Gonty oraz Maksyma Żeleźniaka, sprawców rzezi humańskiej i koliszczyzny.

Dzisiaj z dumą przyzywa się tych historycznych ludobójców w nazwach zespołów muzycznych, instytucji itp. Jeden z tych ukraińskich zespołów o nazwie „Hajdamaki”, występował w Polsce, podobnie jak zespół o nazwie "Enej" nazwany pseudonimem jednego z katów Polaków czasów II wojny światowej. W tym kontekście szczególne obawy budzi, że nieukaranie zbrodni OUN-UPA na Polakach sprzyja odrodzeniu się tego skrajnego ruchu na Ukrainie. Pamięć o tych organizacjach jest pielęgnowana przez coraz liczniejsze grono pogrobowców, którzy w poczuciu pełnego rozgrzeszenia uznali okrutne czyny za powód do dumy. Mordercom stawiane są pomniki, nawet w dzisiejszych granicach Rzeczypospolitej. Nazywani są bohaterami walki o wolną Ukrainę. Apologeci banderyzmu mają swobodny dostęp do mediów. Wydaje się, że tylko pełna niewiedza mogła doprowadzić nasze państwo do tak żałosnej sytuacji.

Są to zjawiska alarmujące, gdyż ruch banderowski, o czym często się zapomina, jest głównie antypolski, a jego apetyty terytorialne sięgają Warszawy i Krakowa. Niestety w Polsce aż roi się od skwerów, placów i ulic Tarasa Szewczenki? Czy ten autor zasłużył sobie na honorowanie przez Polaków? Przecież nie "Hajdamakami"? Jego twórczość ukazuje z jaką niechęcią, a nawet pogardą odnosił się do Polaków. W obronie tezy o życzliwych uczuciach ukraińskiego "wieszcza" miał świadczyć wiersz „Do Polaków”:


„ Kiedyśmy byli Kozakami
I nic o Unii nie słyszeli

Na wolnych stepach wolni sami

Brataliśmy się z Polakami

I żyli sobie najweselej”.

Jest to wielkie nieporozumienie! Wiersz ten powstał ok. 1848 roku w czasie zesłania Szewczenki do Twierdzy Orskiej. Wspominając sukcesy bogacącej się na łupieżczych wyprawach Kozaczyzny, całe zło widzi w Unii Brzeskiej z roku 1596 która dokonała przyłączenia Cerkwi prawosławnej do polskiego kościoła łacińskiego. Szewczenko uważa ją za powód nieszczęść Kozaczyzny, podobnie jak rządy magnatów kresowych, zapominając, że większość z nich wywodziła się przecież z rodów ruskich i że w ten sposób wyglądała wtedy cała Europa, a nie tylko Rzeczpospolita.

Szewczenko w całym swym pisarstwie był i jest Polakom wrogi. Niestety banderofile wydają się szkodliwości tego faktu nie zauważać, mimo że jest to policzek wymierzony w godność Rzeczypospolitej i w pamięć ofiar mordów inspirowanych jego utworami.

Przesłanie wierszy, które w postaci piosenek trafiają do wydawanych aktualnie „śpiewników UPA” powinno być dla nas, Polaków, mementem. Musi budzić trwogę, czym karmi się na nowo „ukraińska duszę”. To już nie XVIII wiek - to wiek XXI!


Marsz na Warszawę. "Ukraińska Marsylianka"

Ogniem płonie Ukraina

W Dniestrze płynie niewinna krew:

I woła nas srogo do boju,

Do broni woła surma znów!

Już nie zatrzymamy się w Zamościu!

Nie ucieknie Lach od zemsty!

Od bram Krakowa aż do Warszawy,

Wyścielimy lackim trupem szlak!

Do broni Kozacy,

Wścieka się gniewny Lach!

Od bram Krakowa aż do Warszawy,

Wyścielimy Lachami szlak!

Już dość nam Lachy cięli rany

Palą się one i budzą gniew,

Już rychło spadnie zemsty grzmot

Na Łódź, Warszawę i Kraków!

Do broni Kozacy,

Wścieka się gniewny Lach!

Od bram Krakowa aż do Warszawy,

Wyścielimy lackim trupem szlak!

Gniewem płonie Ukraina

Od gór karpackich i do rzeki Don,

I duch zemsty podnosi flagę,

Zbliża się nasz Napoleon!

To kłamstwo „kultura” i „Europa”!

Czcze przechwalanie się nowych katów!

My po „barbarzyńsku” zburzymy do szczętu

I Łódź, Warszawę i Kraków!132


"Zdobywaj Sławę"- fragment.


Zdobywaj, zdobywajmy sławę!

Wykosimy wszystkich Lachów po Warszawę...

Ukraiński narodzie.[…]

Zdobywaj, zdobywajmy siłę!

Zarżniemy wszystkich Lachów do mogiły...

Ukraiński narodzie […]

Gdzie San, gdzie Karpaty,

gdzie Krym, gdzie Kaukaz,–

Ukraina –Ukraińcom,

a wszystkim przybłędom –precz!
133 .



 

 Autor: dr. Lucyna Kulińska

 

Źródła:

1 Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943-1944. Zestawienie Ofiar. Opracowanie Lucyna Kulińska, Adam Roliński. Księgarnia Akademicka, Kraków 2013.

2 Taras Szewczenko – ur. 9 marca 1814 r. we wsi Moryńce na Kijowszczyźnie, zm. 10 marca 1861r. w Sankt Petersburgu. Był wybitnym poetą i malarzem ukraińskim oraz działaczem społecznym. Jest dla narodu ukraińskiego wielkim autorytetem moralnym, postacią niezwykle ważną i zasłużoną.

3 Włodzimierz Osadczy. „Rzezie czy wojna cywilizacji? Kulturowe i społeczne uwarunkowania zbrodni wołyńskiej”, Res Cresoviana. Pismo Kresowe nr.1, Lublin 2019, s. 63-102.

4 Patrz: Wojciech Jacek Długołęcki, Batoh 1652. Warszawa, Bellona 2008; Tomasz Ciesielski, Od Batohu do Żwańca. Wojna na Ukrainie i w księstwach naddunajskich 1652-1653. Warszawa, Inforteditions 2008; Jacek Drozd, Batoh – „Katyń” sprzed 360 lat. Najwyższy Czas nr 29/30, 2012; Piotr Galik, Sarmacki Katyń. Bitwa i rzeź na uroczysku Batoh w 1652 roku (pol.). W: Onet.pl [on-line]. 2007-08-29. [dostęp 2019-02-19]; Radosław Sikora, Rzeź polskich jeńców pod Batohem (pol.). WP Opinie. [dostęp 2019-02-19].

5 Eustachy Iwanowski: Rozmowy o polskiej koronie (pol.). s. 539. [dostęp 2019-02-19].

6https://pl.aleteia.org/2018/05/16/sw-andrzej-bobola-tak-okrutnego-meczenstwa-w-historii-kosciola-nie-zanotowano-wszyscy-swietni/Dostęp 22 III 2019.

7 Szerzej patrz: Władysław Andrzej Serczyk, Hajdamacy, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1972; Aleksander Brückner, Encyklopedia Staropolska, Trzaska, Evert i Michalski, tom I, Warszawa 1939; Encyclopedia of Ukraine, Tom 2, Toronto 1988; Samuel Bogumił Linde, Słownik Języka Polskiego, tom II, Lwów 1855; Franciszek Rawita- Gawroński, Historya ruchów hajdamackich w XVIII w., 1-2, Lwów 1899-190; Encyklopedia staropolska – Hajdamacy; Jędrzej Kitowicz, Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III – O wojnie z hajdamakami; Seweryn Goszczyński, Zamek kaniowski : powieść, wyd. 1828, polona.pl [dostęp 2018-10-25]; Juliusza Słowackiego Sen srebrny Salomei : romans dramatyczny w pięciu aktach, wyd. 1844, polona.pl [dostęp 2018-10-25]; Karol Mazur W Kozaki pójdziesz czy Lachem zostaniesz... Biuletyn „Księga Kresów Wschodnich” nr. 22, s 8-…; http://niepoprawni.pl/blog/slawomir-tomasz-roch/strzezcie-sie-nienawistni-polacy-nieczyste-psy-za-te-i-inne-slowa-taras; Włodzimierz Osadczy, Rzezie, czy wojna cywilizacji. Kulturowe i społeczne uwarunkowania zbrodni włyńskiej, w: Res Cresoviana nr. 1, 2019, s. 63-101.Wikimedia liczne multimedia związane z tym tematem.

8 Osadczy W. Rzezie, czy wojna cywilizacji….s.76-77

9 Szerzej na ten temat w artykule na blogu Sławomira Tomasza Rocha http://niepoprawni.pl/blog/slawomir-tomasz-roch/strzezcie-sie-nienawistni-polacy-nieczyste-psy-za-te-i-inne-slowa-taras. Dostęp: 18 III 2019.

10 Opisy w książkach: Baczyński J., Dzieje Polski, Warszawa 1911, s. 672; Moszczeński A., Pamiętnik do historyi polskiej..., Warszawa 1905.

Podobnie śpiewali członkowie OUN w swojej pieśni:

„W chwili ostatniej z grobów powstaną,

Bez sądów będą wieszać katów,

Każdego kata czeka ten sam los,

Na jedną szubienicę – Lacha i psa...”

za: Motyka G., Ukraińska Partyzantka..., s. 54
.

11 "Dzieje Polski", t. II, Lwów 1876, s.441.

12 Ibidem, Józef Umański, Historia Koscioła, t II. W. Sobieski: „Dzieje Polski” t. II, X.

13 Taras Szewczenko. Hajdamacy, przekład i opracowanie Leonarda Sowińskiego, Wilno 1861. Pierwsze wydanie ukazało się w roku 1841.

14 Taras Szewczenko ur. 1814, zmarł 1861.

15 Maksym Żeleźniak, ukr. Максим Залізняк (ur. ok. 1740 – zm. po 1768) — Kozak zaporoski, przywódca powstania hajdamackiego, wraz z Iwanem Gontą prowodyr rzezi humańskiej.

16 Jeden z ideologów nacjonalizmu ukraińskiego Mychajło Kołodzinśkyj [Kołodziński], tak oto odwołał się do Szewczenki w swych pismach: „Trzeba krwi, dajmy morze krwi, trzeba terroru, uczyńmy go piekielnym [...] Mając na celu wolne państwo ukraińskie, idźmy doń wszystkimi środkami i wszystkimi szlakami. Nie wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń. W walce nie ma etyki.”

17 Włodzimierz Osadczy, Rzezie czy wojna cywilizacji? Kulturowe i społeczne uwarunkowania zbrodni wołyńskiej, Res Cresoviana , Lublin, nr.1 2019, s.79.

18 Kościół rzymskokatolicki i Polacy w Małopolsce Wschodniej podczas wojny ukraińsko-polskiej 1918-1919. Źródła, t. I, oprac., wstęp, przypisy, indeksy i wybór fotografii J. Wołczański, Lwów-Kraków 2012, s. 745.

19 Warto zwrócić uwagę, że to jeden z nadrejonów tzw. "Ukraińskiej Powstańczej Armii"

20 Fastów (ukr. Фастів) – miasto w obwodzie kijowskim. W 1768 podczas koliszczyzny zbuntowani chłopi ruscy i Kozacy urządzili w mieście pogrom ludności żydowskiej i polskiej, a także okradli i spalili kościół.

21 https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/slowacki-sen-srebrny-salomei.html. Dostęp : 18. 03.2019.

22 https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zamek-kaniowski.html. Dostęp: 18.03. 2019.

23 Panenkowa I, Punkty Wilsona, a Galicja Wschodnia, Lwów 1919, s. 38. Cytaty, wedle objaśnienia autorki, pochodzą z pracy P. Kulisza pt. Materiały dla istorji wozsojjedinienia Rusi”, przekład Leona Wasilewskiego „w książce tegoż autora „Ukraina i kwestia ukraińska”.

24 O Siczy i hajdamakach….https://literat.ug.edu.pl/kitowic/006.htm dostęp :22 III 2019

25 Ibidem.

26 Poziomu niewiedzy dowodzi smutny fakt, że w dniu 09.04.2015 r. prezydent Bronisław Komorowski w ukraińskim parlamencie powiedział: „Macie piękny hymn. Życzę, żeby was poprowadził do zwycięstwa”.

27 Autorstwa Iwana Franki.

28 Czesław Partacz., Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1888-1908, Toruń 1997. s. 229-230.

29 Ibidem.

30 Ibidem, s. 230.

31 Ibidem.

32 Ibidem.

33 Partacz Cz., Od Badeniego..., s. 243. Zamach został dokonany podczas audiencji.

34 Zjawisko to, wcześniej pomijane przez prasę greckokatolicką, zostało po wielu latach zauważone. W „Mecie” nr 47 (139) z 1933 r. ukazał się ciekawy tekst pt. Ekstremistyczno-nacjonalistyczna młodzież, moralność i Kościół, podpisany „Student Katolik”. W głębokiej trosce o duchowe odrodzenie młodzieży ukraińskiej autor omawia w nim wojnę, wypowiedzianą moralności chrześcijańskiej i kościołowi przez dużą jej część. I przedstawia przykład postępującego zagrożenia cytując artykuł pt. „Apologia szaleństwa” („Studencki Szlach” nr.5–6 z r.1932 r.): „...jej ( młodzieży) nie rozumie ten, kto [...] będzie na nią spoglądał poprzez okulary swojej wyziębionej, niemocnej, starczej duszy i mówił jej o „uszanowaniu”, „dumie”, „sprawiedliwości”, „bojaźni” itp. cnotach bezzębnych babulek...”. „Student-katolik” twierdził, iż nie tylko nie jest to głos odosobniony, ale prasa obfituje w wystąpienia tego rodzaju. Nacjonalistyczni ekstremiści hołdują, jego zdaniem, zasadzie, że katolik nie może być nacjonalistą. Nie przeszkadza im to bynajmniej pisać w „Naszym Kłyczu”, że interesy Kościoła i Narodu są zbieżne i zgodne. Prawda jest jednak inna – twierdził – czego dowodzi negatywny stosunek nacjonalistów do manifestacji pod nazwą „Ukraińska Młodzież Chrystusowi” oraz wystąpień późniejszych. Podkreślał, że ten nacjonalizm, który streszcza się w zasadzie: cel uświęca środki, jest rzeczywiście antykatolicki, niemoralny i bliższy raczej bolszewizmowi. Przyczyny tych zjawisk upatruje autor w braku należytego wychowania pozaszkolnego, na co wskazuje fakt, iż „często w ekstremistycznym ruchu antykatolickim prym wiodą synowie i córki greckokatolickich księży!”.

35 Warszawa 1929.

36 Kraków 1927. Książka zawiera opisy mordów na polskim ziemiaństwie w latach 1917–19 na Wołyniu. Przed wojną należała do lektur szkolnych, teraz prawie zapomniana.

37 Warszawa 1921, 1925.

38 Warszawa 1922.

39 Radosne i smutne s 85-87

40 Ibidem, s. 93-95.

41 Łukomski G., Partacz Cz., Polak B., Wojna polsko-ukraińska­..., s. 92–103.

42 Polski Rok 1919, Londyn 1988.

43 Henryk Pietrzak, Sześć lat wojny (Pamiętnik polskiego żołnierza), Łódź 1936, s.165–168.

44 Z krwawych dni Złoczowa 1919 r., Złoczów 1921 rok.

45 Ibidem.

46 Łukomski G., Partacz Cz., Polak B., op. cit., rozdział „Okrucieństwa wojny”, s. 92–99.

47 Zdjęcia wykonane w tym obozie i narzędzia tortur obejrzeć można w albumie Dziesięciolecie Polski Odrodzonej, Kraków–Warszawa 1928, s. 106. Opis dramatu internowanych zamieściła „Gazeta Kołomyjska ” nr 20-24 w latach 1998-1999 wydawana w Warszawie; Eugeniusz Dmytrów Ocalić od zapomnienia. Kosaczów – dzielnica Kołomyi, pisma „Bystrzyca” 20 XI 2007, s. 7-17.

48 X. M. St., Cerkiew unicka we wschodniej Małopolsce w czasie inwazyi rosyjskiej(1914-1917). Fakty i refleksye, s. 11–12 ; 52-53; 66-74 i inne.

49 Ibidem, s. 53.

50 Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939, Kraków 2009, s. 490.

51 Ibidem, s. 409.

52 Mowy Sejmowe nr.7, O okrucieństwach hajdamackich, s. 3 (w posiadaniu autorki).

53 Ibidem, s.103.

54 CAW , sygn. I.304.l.66. Oryginały zostały odnalezione i opracowane przez Bogusława Polaka i Eugeniusza Śliwińskiego i wydane przez Muzeum Regionalne w Kościanie w roku 2004 i stanowi tom VI serii poświęconej temu konfliktowi.

55 Walki o Lwów i Małopolskę Wschodnią 1918-1919, Represje ukraińskie wobec jeńców polskich i ludności cywilnej, Wybór materiałów źródłowych, T VI, Polak B. (oprac.), Śliwiński E. (oprac), Kościan 2004.

56 Mowy Sejmowe nr.7. z 9 lipca 1919 roku, s.1

57 Ibidem, s.5.

58 Ibidem,s. 6.

59 Ibidem, s. 7-8,

60 Ibidem,s.8.

61 „Sprawa Ukraińska” - opracowanie AK.

62 Panenkowa I., Punkty Wilsona, a Galicja Wschodnia, Lwów 1919, s. 39.

63 ibidem, s.39-40.

64 Bardzo ważne dokumenty dotyczące sposobów i metod dokonania ludobójstwa Polaków znaleźć można w pracy Aleksandra Diukowa pt. Dlaczego walczymy z Polakami. Antypolski program OUN w kluczowych dokumentach , Warszawa 2017, s.78-133, a także dwutomowej pracy Mieczysława Samborskiego pt. "Sprawcy ludobójstwa Polaków na Wołyniu w czasie II wojny światowej.Historia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii", Warszawa 2018.

65 Patrz powstałe w czasie okupacji opracowanie Ukraińcy na Brzeżańszczyźnie, [w:] Dzieje Komitetu Ziem wschodnich na tle losów ludności polskich kresów 1943–1947, t. 2, Kraków 2001, s. 143–183; Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946, Wrocław 2004; Henryk Stapiński, Dni grozy Brzeżańszczyzny, (Biblioteka Jagiellońska, dział rękopisów); Rusiński Zbigniew, Tryptyk Brzeżański, Wrocław 1998; Bereziuk Jan, Moje Kresy. Wspomnienia mieszkańca Hinowic pod Brzeżanami. Nysa 2002; Wspomnienia i relacje z napadu OUN rok 1939 na posterunek Policji Państwowej w Narajowie, maszynopis Antoniego Dereniowskiego, Sulechów 1992 (zdeponowane w Archiwum Wschodnim „Karta”).

66Fakty te potwierdzają liczne relacje, w tym zawarte w cytowanych wcześniej opracowaniach.

67 Grzegorz Motyka, Ukraińska Partyzantka 1942–1960, Warszawa 2006, s. 62–63. Patrz też: Ryszard Torzecki, Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy 1933–1945, Warszawa 1972; Wiltor Poliszczuk, Gorzka Prawda, Toronto 1996; Stanisława Lewandowska, Nadbużańskiego Podlasia okupacyjny dzień powszedni 1939–1944, Warszawa 2003.

68 Pierwotnie wydana w Londynie pod pseudonimem: Karol Liszewski. W Polsce (Warszawa) w roku 1996.

69 Najczęstszym sposobem, poza denucjacjami, było sporządzanie dla okupanta list proskrypcyjnych, rabunek mienia wywiezionych, mordowanie powracających właścicieli domostw itp. Opisy takich zachowań znaleźć można m. in. w pracy Mieczysława Dnieprowskiego [Mieczysław Wojtyna], Problem ukraiński, a polska racja stanu, broszura, Lwów 1943 Biblioteka PAN-PAU Kraków, dział rękopisów, sygn. 7874 K. 46–61 i liczne relacje świadków.

70 Nastąpiło to 27 sierpnia 1941 roku.

71 W tym czasie operował też na terenie Kresów drugi legion ukraiński, „Rolland”, skierowany w rejon Jass.

72 Theodor Oberländer jako osobisty przedstawiciel Wilhelma Canarisa miał tak szerokie kompetencje, że bez jego wiedzy i zgody żadne ekscesy ani mordy w mieście nie mogły mieć miejsca.

73 Włodzimierz Bonusiak, Kto zabił profesorów lwowskich, Rzeszów 1989, s. 30–31.

74 Za: Czeredniczenko W., Nacjonalizm proty naciji, Kijew 1970 s. 84 i 92.

75 Poliszczuk W., Zbrodnie OUN-UPA..., s. 425.

76 Patrz: opracowanie pt. Problem ukraiński a polska racja stanu, w „Tekach Zielińskiego”, Biblioteka PAN- PAU Kraków, dział rękopisów, sygn. 7874 K. 46–61.

77 Bonusiak W., Kto zabił..., s. 38–39.

78 „Teki Zielińskiego”, archiwum PAN-PAU, Kraków, rkps sygn. 7874.

79 Ibidem.

80 Ibidem.

81 Miał to być swoisty finał „bitwy o miasta” deklarowanej przez nacjonalistów ukraińskich jeszcze przed wojną.

82 Inspirację ukraińską i czynną pomoc przy identyfikowaniu osób i mieszkań ofiar (oznaczanie drzwi) potwierdziła autorce naoczna świadek, śp. Maria Krynicka, córka lwowskiego oficera w stanie spoczynku, a także liczne dokumenty wytworzone przez organizacje Polskiego Państwa Podziemnego, jak na przykład: Sprawozdania okresowe z 19 X 1943, [w:] Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, tom 2, s. 629; Meldunek tygodniowy z 30 VII 1944 [w:] Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, t. 1, s. 243, gdzie za sprowokowanie mordu profesorów lwowskich uczelni oskarża się krąg osób związanych z Osypem Bodnarowiczem.

83 Patrz: Władysław Filar, Ukraińsko-polski konflikt narodowościowy na południowo-wschodnich kresach II RP: przebieg, skutki, przyczyny, wnioski na przyszłość, „Polska-Ukraina: Trudne Pytania”, t. 9, s. 290.

84 Leon Karłowicz, Polska – Ukraina smutne refleksje, Lublin 2002.

85 Dowody potwierdzające tę tezę znaleźć można w licznych dokumentach zgromadzonych przez W. Poliszczuka i w jego licznych pracach na temat nacjonalizmu ukraińskiego.

86 Wł., E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945. T. 1 i 2. Warszawa 2000.

87 W dokumentach i wspomnieniach poszkodowanych zachowało się wiele konkretnych przykładów. Patrz m.in.: Roman Ciosmak, Tych zbrodni zapomnieć nam nie wolno, Nysa 2003, s. 23, 43, 47.

88 Warto przeczytać, co na ten temat pisano w Sprawozdaniu ze Stanisławowa 15 IV 1944 roku, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich na tle losów ludności polskich Kresów w latach 1943-1947, t. 2, s. 184–185: „...Ostatnio bowiem nasilił się bardzo terror ukraiński na całym Podkarpaciu nawet, bezpośrednio przed nadejściem bolszewików mordowano i palono wioski i zagrody polskie i tak np. w pow. Rohatyn wymordowano i spalono wioski polskie Bybło, Dydiatyn, Podszumlańce, Skomorochy Stare, Bołszów, Bołszowice; w pow. Tłomackim – Niżniów, Kłubowce, Nadereżnia, w pow. Stanisławowskim kolonię polską Ksawerowce, Lackie Szlacheckie, Markowce, Warona, Pobereże, Bednarów, w pow. Nadwórniańskim - mordowano w mieście Delatynie i Mikuliczynie, w Kałuskim – Hołyń (osada kopalniana), Bereźnica Szlachecka, Broszniów, Siroka, w pow. Dolina – Pacyniów, Wygoda, Kropionyk, Mizuń, Wełdziż, Łozin, Łopianka, w pow. Stryjskim – Zulin, Sokołów. Na mordy te Niemcy nie reagują oświadczając wręcz Polakom „jak nie umiecie się obronić to gińcie”, jedynie w obronie naszej stają oddziały węgierskie, które spaliły kilka miejscowości ukraińskich w pow. kałuskim lecz też za zamordowanie w nich żołnierzy węgierskich...”.

89 W. Poliszczuk, Dowody zbrodni OUN i UPA..., s. 539.

90 Patrz: W. Poliszczuk, Dowody zbrodni OUN i UPA...., s. 539. Dokument w postaci odpisu został przesłany W. Poliszczukowi z adnotacją: Ośrodek Karta, Archiwum Wschodnie, sygn. M. II/30/1, AC.506 z 15 XI 1996.

91 Fragment Raportu Politycznego, część szczegółowa, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., tom 2, s. 426.

92 Ibidem.

93 Patrz: Listy pracownicy Polskiego Komitetu Opiekuńczego, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., tom 2, s. 802; materiał pt. „Wieś Rozważ pow. Złoczów (1944)”, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., tom 2, s. 742. Wiele opisów znajduje się we wspomnieniach zdeponowanych w Archiwum Wschodnim „Karty”.

94 Fragment Sprawozdania okresowego z 19 X 1943, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, tom 2, s. 629

95 Do chwili gdy po walnym przyczynieniu się do wymordowania ludności żydowskiej doskonale uzbrojona policja ukraińska (w liczbie ok. 4000 osób), w połowie marca 1943 roku uciekła w lasy i przystąpiła do mordowania Polaków.

96 L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, t. 2, s. 544–545

97 Meldunek dekadowy z 3 VII 1944 , „...cz. V. Współpraca niemiecko-ukraińska [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 542:

98 Patrz: opracowanie Adama Pietkiewicza, Wołyńska Samoobrona, „Na Rubieży” nr 4/ 1993, s. 4–7.

99 Sprawozdanie z powiatu horochowskiego, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu..., tom 2, s. 700.

100 Na przykład w: Hucie Antonowieckiej, Nowosiółkach, (marzec 1943), Wygodzie (2 maja 1943), Łomsku, Budkach Borowskich, Okopie, Dolhaniu, Jezioranach Polskich (czerwiec 1943), Kupowalcach, Zamliczach, Chinówce, Wólce Sadowskiej, Rudni, Jasionówce, Adamówce, Turii, Stężarzycach, Maria-Woli, Smolarzach, kolonii Gucin (lipiec 1943), i innych.

101 Sprawozdanie za I połowę stycznia 1944 roku, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 669.

102 Przykłady napadów w Wigilię: w Hnidawie (zamordowano 57 osób), w Wólce (zamordowano ponad 20 osób), w Dworcu (zamordowano 35 osób), w Zaworociu (zamordowano 22 osoby).

103 Oto kilka przykładów: dnia 29 IV 1943 r. na drodze w pobliżu Dąbrowicy zamordowano 5 osób; 1 V 1943 r. – 23 osoby, wśród nich 12 dzieci; 8 V 1943 na drodze z Koszowa do Torczyna upowcy zamordowali kilkanaście osób, które odstawiały kontyngenty zbożowe; w Wilczy około 20 VII 1943 r. wymordowano 26 osób, które uciekały z Huty Stepańskiej.

104 Raport polityczny pt. Małopolska Wschodnia w 1 połowie listopada 1943 roku, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 318–331; Raport Polityczny Tarnopol z 15 II 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, 401–414.

105 Sprawozdanie okresowe z 15 X 1943, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 626.

106 Sprawozdanie Okresowe z 19 X 1943, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 630.

107 Dobrą ilustracją może być fragment Sprawozdania okresowego za październik 1943 woj. tarnopolskie [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 641.

108 Fragment sprawozdania terenowego pt. Wiadomości z Tarnopolszczyzny z 5 II 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 732.

109 Meldunek dekadowy 23 V 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 494.

110 Wiadomości z Tarnopolszczyzny, raport polityczny nadesłany 5 II 1944 roku, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 391.

111Dokument pt. Sprawozdanie z powiatu horochowskiego, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 703:

112 Materiał pt. Wiadomości z Tarnopolszczyzny nadesłane 5 lutego 1944 roku, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 729

113 Raport pt. Małopolska Wschodnia w I połowie listopada 1943, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 324.

114 Ilustracją może być informacja ze Sprawozdania okresowego z 19 X 1943, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 630:; patrz też materiał pt. Sprawa Unii.

115 Tak było w wypadku esesmanów z Dywizji Galizien, tak było i w wypadku samego Dmytra Doncowa, który nie gdzie indziej, a w polskiej ambasadzie w Bukareszcie szukał schronienia.

116 Meldunek dekadowy z 3VII 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 528; O mordach popełnianych w celu zdobycia polskich dokumentów odnajdujemy też informacje w Meldunku dekadowym z 1 VI 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 448; Meldunku dekadowym z 16 V 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 491.

117 Patrz: Meldunek dekadowy z 3 VII 1944, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 529.

118 Przykłady: Tarnopol 15 II 1944. Raport polityczny, [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 405.

119 Głównie Rady Głównej Opiekuńczej i Polskich Komitetów Opiekuńczych.

120 Lucyna Kulińska (oprac.), Adam Roliński (oprac.), Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944, Kraków 2003; Lucyna Kulińska (oprac.), Adam Roliński (oprac.), Kwestia ukraińska i eksterminacja ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Polskiego Państwa Podziemnego 1942–1944, Kraków 2004; Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944. Zestawienie ofiar, Kraków 2012.

121 Patrz: dokumenty zamieszczone w książce, L, Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich…, t. 1–2, Kraków 2001, 2002; Lucyna Kulińska (oprac.), Adam Roliński (oprac.), Antypolska akcja…, Kraków 2003; Lucyna Kulińska (oprac.), Adam Roliński (oprac.), Kwestia ukraińska…, Kraków 2004; Antypolska akcja… Zestawienie ofiar, Kraków 2012.

122 Dokumenty patrz: Aleksander Diukow pt. Dlaczego walczymy z Polakami. Antypolski program OUN w kluczowych dokumentach…; Mieczysława Samborski pt. "Sprawcy ludobójstwa Polaków na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Historia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii…"

123 Przykład: opis zdarzeń z dokumentu pt. Wypadki na Wołyniu i w powiecie Włodzimierskim (lato – jesień 1943), [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 686–687.

124 Dowodów na istnienie tych dokumentów dostarcza w swych pracach Wiktor Poliszczuk.

125 Patrz: opracowania pt. Sprawa Unii i Problem ukraiński a polska racja stanu, w „Tekach Zielińskiego”.

126 Publiczna wypowiedź parocha Rentza w Wołczyszczwicach.

127 Za: Blog Tomasz Roch.http://niepoprawni.pl/blog/slawomir-tomasz-roch/strzezcie-sie-nienawistni-polacy-nieczyste-psy-za-te-i-inne-slowa-taras. Dostęp: 23 III 2019.

128 Dokument pt. Wieś Rozważ pow. Złoczów (rok 1944), [w:] L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 2, s. 741 zawiera przykład księdza greckokatolickiego z Rzeczycy.

129 Szerzej na ten temat: L. Kulińska, Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich..., t. 1, s. 100–104.

130 Wiktor Poliszczuk w pracy pt. „Dowody Zbrodni”( Toronto 2000) s. 733, ocenia liczbę ukraińskich ofiar OUN i UPA na około 40 tysięcy .

131 Kiedy policzymy ofiary radzieckich łagrów i zsyłek, eksterminacji niemieckich, ofiary nacjonalistów ukraińskich i w końcu przymusowej „repatriacji” musimy już mówić o milionach a nie setkach tysięcy ofiar.

132 O. Iwach, Bojowa surma Ukrainy, Winnipeg 1931, s.1-2.

133Śpiewnik UPA, wydany w Łucku w roku 1992. „Przykłady pieśni i wierszy Ukraińskiej Powstańczej Armii” za: Wł. E. Siemaszko, Ludobójstwo…, w tłumaczeniu autorów.


3 komentarze:

  1. Każdy probanderowski komentarz będzie automatycznie usuwany, gdy będzie zawierać antypolskie brednie imputujące II RP rzekome prześladowanie ukraińskiej mniejszości w latach 1918-1939, które to kłamliwe zarzuty mają tyle samo wspólnego z rzeczywistością, co ordynarne kłamstwa banderowskiej propagandy o tzw. wojnie polsko - ukraińskiej na Wołyniu w 1943 roku. Oto fakty dotyczące traktowania Ukraińców w przedwojennej Polsce, której ukraińscy szowiniści mieszkający dziś w Polsce oraz wspierający ich komuniści z tzw. Lewicy, o których nie chcą nawet słyszeć, bo te burzą ich zakłamaną narracje.

    Dr. Lucyna Kulińska - Refleksje nad polityką Drugiej Rzeczpospolitej wobec mniejszości ukraińskiej.
    http://kresywekrwi.blogspot.com/2021/01/refleksje-nad-polityka-drugiej.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego mój komentarz został usunięty? Przecież nikogo w nim nie obraziłem, a jedynie kulturalnie i konstruktywnie wyraziłem swoją opinię na temat fragmentu artykułu, z którym się nie zgadzam. Niewygodne dla linii redakcji fakty bolą, a kontrargumentów brak? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli komuś brakuje argumentów to tobie przyjacielu, bo jedyne co napisałeś w tym komentarzu, to utrzymywany do dzis pogląd banderowskie propagandy, jacy to rzekomo pokrzywdzeni byli w Polsce, w okresie międzywojennym Ukraincy, które to stwierdzenie nie ma kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością i jakimikolwiek faktami. Powtórzyłeś też przy okazji te same brednie, jakie zawarte zostały w dziesiątkach zakłamanych książek z okresu PRLu, zawierające te same insynuacje. Dlatego usunąłem i bez litości będę kasował wszystkie tego rodzaju wypociny ukrainerskiej, antypolskiej, gadzinowek propagandy, bo nie ma na moim blogu dla nich miejsca, jak również autorów tego rodzaju goebbelsowskich paszkwili. W komentarzu dałem tytuł i link artykułu Pani profesor Lucyny Kulinskiej, jako odpowiedź na ten potok zalgany h insynuacje, ale jak widać masz problem z czytaniem że zrozumieniem.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.