W ostatnich latach pojawiło się w Europie zjawisko rewidowania historii XX wieku. Dotyczy to szczególnie tragicznych dziejów drugiej wojny światowej i pierwszych dwudziestu lat po jej zakończeniu. Przyczyny są tego zjawiska są złożone. Z jednej strony jest to wynik rozszerzenia wiedzy o przeszłości związanej z odtajnieniem ukrywanych przez dziesiątki lat dokumentów służb specjalnych, z drugiej w wielu krajach można zaobserwować tendencję do usprawiedliwienia, a nawet podnoszenia do rangi bohaterów osób, organizacji, a nawet całych formacji militarnych, które dopuszczały się w czasie ostatniej wojny zbrodni przeciwko ludzkości. Dotyczy to szczególnie takich krajów jak Ukraina czy Łotwa. Tendencja ta nie ominęła także Niemiec, Austrii, krajów kolaborujących z hitlerowcami jak np. Węgry, a nawet takich, których obywatele byli obiektem planowego ludobójstwa. Przykładem takiego kraju może być Polska, gdzie od wielu lat z inspiracji ukraińskich nacjonalistów, przy pomocy części opiniotwórczych elit postępuje proces rozgrzeszania członków OUN –UPA z wcześniejszych zbrodni i przyznawania im statusu poszkodowanych z racji ich późniejszej walki z komunizmem. Mimo upływu lat historia w tych kwestiach nadal jest zakładniczką polityki.
Tekst stanowi refleksję nad przyczynami bezkarności z jaką spotkali się po II wojnie światowej na Zachodzie członkowie ukraińskich organizacji odpowiedzialnych za eksterminację ludności województw południowo- wschodnich II RP. Postaramy w nim choć odrobinę zbliżyć do odpowiedzi na ważkie pytania: · Jaki ciąg zdarzeń i działań doprowadził do tego, że – przedstawiciele zachodnich demokracji i Watykanu ukryli lub zatarli ślady wojennych przestępstw kolaboracyjnych policji Ukraińskich, oddziałów Nachtigall, Roland, SS Galizien, OUN), a także UPA, którzy schronili się na Zachodzie, przyczyniając się pośrednio do ich dzisiejszej nobilitacji ?
· Jakie szeroko rozumiane działania propagandowe spowodowały, że wiedza ta znikła ze świadomości zbiorowej Europejczyków, a nawet narodów bezpośrednio dotkniętych eksterminacją? (na przykładzie działań Paryskiej Kultury Jerzego Giedroycia i radia „Wolna Europa” w latach zimnej wojny)
· Dlaczego dzisiejsze odradzanie się skrajnego nacjonalizmu na Ukrainie i gloryfikowanie przez władze ukraińskie sprawców ludobójstwa okresu II wojny światowej nie spotka się z jednoznacznym potępieniem całej społeczności Polski, Europy i demokratycznego świata?
XXX
W ślad za cofającymi się wojskami niemieckimi pociągnęła na Zachód duża część działaczy i członków OUN – UPA i ukraińskich organizacji kolaborujących w czasie wojny z hitlerowskimi Niemcami. Największa grupa usadowiła się po wojnie w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie i krajach Ameryki Południowej. Wielu spośród nich miało na sumieniu zbrodnie przeciwko ludzkości w tym ludobójstwo polskiej i żydowskiej ludności Kresów. Wbrew oczekiwaniom ofiar, sprawcy nie zostali po wojnie ani sprawiedliwie osądzeni ani oficjalnie potępieni przez zachodnie demokracje. Rodzinom ofiar trudno zrozumieć łatwość z jaka doszło do rozgrzeszenia tak wielkiej i okrutnej zbrodni.
Jest oczywiste, że wyjaśnienia tego zjawiska szukać musimy w konflikcie do którego doszło pomiędzy dawnymi sojusznikami po zakończeniu drugiej wojny światowej. Nosi on w literaturze nazwę „zimna wojna”
Jeszcze przed dyrektywą A. Dallesa, podgrzaną dodatkowo mową Churchilla w Fulton w 1946 r. uznawaną za oficjalny początek „zimnej wojny”, wszystkie środki masowej informacji USA i części krajów europejskich, które podtrzymywały politykę Waszyngtonu, rozpoczęły walkę propagandową z ZSRR i krajami które weszły w jego orbitę. Decyzją H. Trumana z 15 września 1947 r. na bazie byłego „USS” utworzono Centralny Urząd Wywiadowczy. Aby nadać jego działaniu formalną prawidłowość, Rada Narodowego Bezpieczeństwa USA wydała 14 grudnia 1947 roku dyrektywę nr 4/17, w związku, z którą wywiadowi amerykańskiemu powierzono zadania specjalne, obejmujące też wojnę psychologiczną[1].
Wiedza na jej temat „zimnej wojny” jest nadal skromna, a wiele niewygodnych, a nawet kompromitujących zdarzeń jest nadal przemilczanych i tuszowanych. „Zimna wojna” była wojną specyficzną: walką aparatów propagandy, wywiadów, pełną akcji sabotażowo- dywersyjnych i prowokacyjnych. Często prowadzona była przy użyciu metod nieetycznych. Najlepszym tego dowodem jest angażowanie w nią byłych zbrodniarzy wojennych. Nigdy do końca nie ustalimy na ile owi bezwzględni ludzie wpłynęli na przedłużanie i eskalowanie zimnowojennego konfliktu, którego trwanie zapewniało im wszak bezkarność. Wyniszczona i zbiedniała w wyniku wojny ludność krajów środkowoeuropejskich, zaprzedana w Jałcie Stalinowi, stała się podmiotem, pionkiem w bezpardonowej grze dwóch gigantów. Na nich spada więc odpowiedzialność za wciąganie w konflikt kolejnych osób i mamienie ich nadzieją na wybuch III wojny światowej, co w praktyce prowadziło to do wydłużania się listy represjonowanych, więzionych, zsyłanych, mordowanych…
Zwycięscy ponoszą też niewątpliwie winę za trwające od ponad 60 lat milczenie wokół ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów i kolaborantów na Kresach.
U schyłku wojny nacjonaliści ukraińscy, z których bardzo wielu miało na sumieniu przestępstwa wojenne i ludobójstwo ludności cywilnej na okupowanych terenach zaczęli szukać nowych protektorów na Zachodzie. Dość szybko dojrzeli symptomy rozpadu byłej koalicji, a rachuby na wybuch trzeciej wojny światowej stały się podstawą ich dalszych kalkulacji politycznych. Starania o podjęcie współpracy z aliantami podjęli jeszcze podczas trwania działań wojennych.
Dowództwo OUN już w sierpniu 1944 r., zwróciło się, poprzez pośredników, do angielskiego rządu z zuchwałą prośbą o uznanie ich walki jako „narodowo-wyzwoleńczej”. Liderzy OUN przebywający za granicą skontaktowali się też z przedstawicielami wywiadów USA i Anglii znajdującymi się na terytorium kapitulujących Niemiec i zaczęli masowo najmować się na służbę u nowych gospodarzy, obiecując im swą pomoc w walce przeciw Związkowi Sowieckiemu. Miedzy nimi był Stepan Bandera, Mykoła Łebed, Iwan Hrynioch, Stepan Łenkawśkyj, Wasyl Ochrymowycz, Miron Matwijenko, Jarosław Stećko i wielu innych[1]. Swoją propozycję podtrzymywali twierdzeniem, że w zachodnich rejonach Ukrainy istnieje i walczy przeciw Rosjanom UPA licząca prawie 100 tysięcy osób. W tym czasie jednak USA ani Anglia nie były jeszcze zainteresowane przyjęciem tej oferty [2]. Efekty tych zabiegów przyszły po kapitulacji Niemiec.
Na służbie zachodnich wywiadów
Po kapitulacji Niemiec większość nacjonalistów ukraińskich uchodzących przed Armią Radziecką znalazło się na terenie zachodnich Niemiec. Należy pamiętać, że sami Niemcy już jesienią 1944 roku rozpoczęli tworzenie tzw. bloku antysowieckiego, które to działanie zakładało zmianę układu sił w koalicji. W pierwszej kolejności poczynili przygotowania do przekazania Trzeciej Armii Amerykańskiej wszystkich swoich kontaktów z działaczami antykomunistycznymi w Europie środkowowschodniej, w tym z członkami OUN i UPA. Niemcy przeprowadzili koncentrację rozproszonych na terenie całych Niemiec działaczy, głównie w mieście Ratyzbona[1]. Miasto to stało się wkrótce głównym ośrodkiem działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii na Zachodzie[2]. W maju 1945 w Ratyzbonie przebywało już około 8.000 tzw. displaced persons. W szczytowym okresie (czerwiec 1948 roku) liczba ich wzrosła nawet do 11.710 osób. Najliczniejsi byli Ukraińcy - około 5.000 - 6.000 osób, których większość przed wojną była obywatelami polskimi[1]. Okupacyjne władze amerykańskie zapewniły im całkowitą bezkarność, mimo, że zgodnie z prawem międzynarodowym bardzo wielu z nich dopuściło się czynów zakwalifikowanych przez międzynarodowy trybunał jako zbrodnie przeciwko ludzkości[2] [3].
Wiele byłych członków Policji Ukraińskiej oraz innych kolaboracyjnych i nacjonalistycznych formacji po przybyciu do Niemiec amerykańskie władze okupacyjne zgrupowały też w obozie Bad Wörishofen w Bawarii (18 km na północ od Kaufbeuren). Tam przygotowywali ich do działalności przeciw ZSRR i krajom które znalazły się w orbicie jego wpływów. W obozie odbywały się regularne ćwiczenia wojskowe, głównie w zakresie dywersji, sabotażu i szpiegostwa[4].
W Niemczech Zachodnich nacjonaliści ukraińscy, popierani przez władze okupacyjne prowadzili swobodną działalność. W 1947 r. w Bawarii nacjonaliści Ukraińcy wydawali już legalnie następujące pisma : „Ukraińska Trybuna” (wychodząca w Monachium), „Nasze Żytja” (w Augsburgu), „Ukraińska Dumka”( w Ansach), „Ukraiński Wisti” (w Neu- Ulm) i „Czas”( Norymberga) – „Czas” był też tygodnikiem banderowskim[5]. Wśród pism czysto banderowskich na czoło wysuwały się organ Głównego Powodu OUN „Wyzwolena Polityka” i „Ukraińska Trybuna”…
Wiele byłych członków Policji Ukraińskiej oraz innych kolaboracyjnych i nacjonalistycznych formacji po przybyciu do Niemiec amerykańskie władze okupacyjne zgrupowały też w obozie Bad Wörishofen w Bawarii (18 km na północ od Kaufbeuren). Tam przygotowywali ich do działalności przeciw ZSRR i krajom które znalazły się w orbicie jego wpływów. W obozie odbywały się regularne ćwiczenia wojskowe, głównie w zakresie dywersji, sabotażu i szpiegostwa[4].
W Niemczech Zachodnich nacjonaliści ukraińscy, popierani przez władze okupacyjne prowadzili swobodną działalność. W 1947 r. w Bawarii nacjonaliści Ukraińcy wydawali już legalnie następujące pisma : „Ukraińska Trybuna” (wychodząca w Monachium), „Nasze Żytja” (w Augsburgu), „Ukraińska Dumka”( w Ansach), „Ukraiński Wisti” (w Neu- Ulm) i „Czas”( Norymberga) – „Czas” był też tygodnikiem banderowskim[5]. Wśród pism czysto banderowskich na czoło wysuwały się organ Głównego Powodu OUN „Wyzwolena Polityka” i „Ukraińska Trybuna”…
Tymczasem w łonie OUN dość szybko doszło do wewnętrznych konfliktów pomiędzy nowym kierownictwem skupionym wokół Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej Mykoły Łebedia (twórcy i szefa najokrutniejszej ounowskiej formacji- Służby Bezpieky), a wypuszczonym z niemieckiego więzienia Banderą. W lutym 1946 r. w Monachium banderowcy utworzyli Zagraniczne Formacje OUN kierowane przez Banderę (w skrócie ZCz OUN). Ważną częścią tej organizacji stanowiła Służba Bezpeky ZCz OUN, która jak w przeszłości, tak i teraz miała zajmować się zabójstwami - likwidować sowieckich agentów i przeciwników politycznych. W 1947 r. do Niemiec przybyło kilkuset kolejnych członków UPA, którzy przebili się z Polski, co spowodowało zainteresowanie zachodnich wywiadów możliwością wykorzystania nacjonalistów do działań wywiadowczych. Nie rozładowało to jednak wewnętrznych napięć. 28-31 sierpnia 1948 r. w Mittenwaldzie w Niemczech zebrała się Nadzwyczajna Konferencja ZCz OUN na której doszło do rozłamu w wyniku którego z partii odeszli m.in. Lew Rebet i Mykoła Łebed. Spotkało się to z krytyką Centralnego Prowidu OUN, w wyniku której Bandera zrzekł się z przewodnictwa Zcz OUN. Do partii przyjęto z powrotem usuniętych członków UHWR, a na III Konferencji ZCz OUN w 1951 r. na przewodniczącego wybrano J. Stećkę. Zgoda nie potrwała długo, 25 grudnia 1956 r. Lew Rebet powołał do życia nową organizację – OUN-z odwołującą się do platformy demokratycznej UHWR. Jednocześnie ZCz OUN oficjalnie powróciły do ideologii Doncowa.
Ponieważ obie frakcje OUN pilnie szukały opiekunów, alianci podzielili się nimi – Wielka Brytania zajęła się współpracą z Banderą, z kolei USA postawiło na Łebeda. Na pierwszy rzut oka układ taki był korzystny dla obu stron. Ukraińscy nacjonaliści otrzymywali bowiem niezbędne do przetrwania wsparcie finansowe, a zachodni alianci dostęp do szerokiej bazy kandydatów na szpiegów.
Mykoła Łebed i Iwan Hrynioch związani się z amerykańskim wywiadem za pomocą czynników watykańskich[1] zobowiązali się w zamian za pomoc finansową aktywizować antysowiecką działalność i szpiegostwo nie tylko na Ukrainie, ale i na całym terytorium ZSRR. Ten rozkaz został przekazany Romanowi Szuchewyczowi, przed którym stanęło zadanie: po zakończeniu reorganizacji UPA w Galicji założyć na Zachodniej Ukrainie małe ounowskie bojówki, które miały za zadanie prowadzić terrorystyczną działalność, aby robić wrażenie przygotowań do ogólnonarodowego powstania. W zamian obiecano im materialną pomoc i nadanie członkom OUN i UPA statusu „uczestników powstania”.
Tymczasem Stefan Bandera i Jarosław Stećko podpisali porozumienie z Anglikami. Zobowiązali się dostarczać angielskiemu wywiadowi szpiegowskie wiadomości o Związku Radzieckim i o innych socjalistycznych krajach. Anglicy ze swojej strony także podjęli się finansowania OUN.
Potwierdzenie współpracy liderów OUN-b ze "specsłużbami" zachodnich państw można odnaleźć w liście Sepana Bandery do Romana Szuchewycza wysłanym 18 listopada 1946 roku z Monachium:
.... My zorientowawszy się w sytuacji i nastawieniu sojuszników, przyjęliśmy decyzję nie napierać i nie napraszać się za darmo, aby nie kompromitować siebie... Póki co, ograniczyliśmy się do informowania ich źródeł, które wykazują zainteresowanie... Teraz, wraz z rozwojem i skomplikowaniem się międzynarodowych warunków zaczyna wzrastać zainteresowanie takimi siłami jak my... Mam nadzieję, że nam zostanie otwarta oficjalna droga. Tych możliwości my nie przepuścimy.... Zrobiliśmy wiele w dziedzinie propagandy wspólnego frontu... W Niemczech wszędzie rozszerza się braterstwo między Ukraińcami a sojusznikami... Jasne, że teraz jest obecny polityczny, dyplomatyczny konflikt między Związkiem Sowieckim z jednej strony a sojusznikami z drugiej. Sojusznicy twardym postawieniem sprawy chcą zmusić bolszewików odstąpić na linię 1939 r. sytuacja podobna tej, jaka była w latach 1941-1942. W tym nasze zainteresowanie i główne zadanie – swoimi siłami i przy pomocy sojuszników realizować naszą własną koncepcję – rewolucję narodów”[1].
Atutem ukraińskich nacjonalistów- przestępców była też umiejętnie prowadzona propaganda, bo wiedzieli, że ich działalność budzi na Zachodzie żywe zainteresowanie, zwłaszcza w amerykańskich kołach wojskowo-wywiadowczych na terenie Niemiec Zachodnich[2].. Szczególnie duże pole do popisu mieli właśnie po 1946 r., kiedy świat zaczęła ogarniać zimnowojenna atmosfera. Nieprawdziwa, ahistoryczna interpretacja faktów, którą XX Goebbels podniósł do rangi instytucji państwowej, miała decydujący wpływ na kształtowanie przychylnej dla OUN- UPA opinii publicznej na świecie. Członkowie OUN mieli pod tym względem bogate doświadczenie jeszcze sprzed wojny[3] Dowodem na dużą skuteczność ich zabiegów była m.in. wizyta, którą złożyli przedstawiciel USA lokalnemu dowództwu UPA w rejonie Prešowa na Słowacji 15 maja 1947. Przybył tam wicekonsul wraz z redaktorem „Assosiated Press” akredytowanym w Pradze…Na miejscu ludzie ci zapoznali się z położeniem ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia zbrojnego [1]. Do akcji gloryfikującej poczyna UPA włączyły się nawet umiarkowane dzienniki jak szwedzki „Stockholms Tidingen” czy francuski „La Republique”. W roku 1948 opublikowały one wiele artykułów popularyzujących UPA i „gen. Czuprynkę” ( Romana Szuchewycza?).
Aparat propagandowy OUN- UPA stale podtrzymywał morale swych własnych członków łudząc ich nadzieją na wybuch trzeciej wojny światowej. „Przetrwać do czasu wybuchu światowego konfliktu”, stało się naczelnym hasłem banderowców[2]. Za dobra monetę brano zimnowojenne wystąpienia polityków zachodnich, interpretowano ich oświadczenia i nieprzyjazne akty w stosunku do ZSRR i socjalistycznych państw satelickich. Dowody na to można znaleźć w korespondencji ( )ps. „Hryń” do ( R. Szuchewycza?) ps. „Roman” z 7 maja 1947 roku: „… W tych dniach przybył do nas ochotniczo ze strefy amerykańskiej starszy sierżant SS (możliwe, że szpieg i powiadał bardzo ciekawe rzeczy a mianowicie: Konferencja zerwana i więcej jej nie będzie- jak powiedział Marshall; 70% ludności amerykańskiej demonstruje chęć walki z bolszewikami; Amerykanie, Francuzi, Japończycy itd., składali Koszowemu ukraińskiemu gratulacje za zabójstwo Świerczewskiego…;. Cały rok mówili o UPA jako o bandytach. Dzisiaj cały świat mówi o nas jako o największych bohaterach…. „Wojna będzie w czerwcu-lipcu…” [3].
Współpraca z biegiem czasu doprowadziła do opracowania konkretnych operacji przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Były członek CP OUN Miron Matwijenko w książce pt. „Czarne sprawy ZCz OUN” pisał: „W związku z zaostrzeniem w r. 1948 międzynarodowej politycznej sytuacji, Bandera i zagraniczne oddziały OUN przygotowały dobrze zorganizowane i zbrojne grupy do zrzucenia dla generała hauptmana Szuchewycza”[4]. Zrzucani z samolotów spadochroniarze – agenci zagranicznych "specsłużb", a także emisariusze OUN, po zatrzymaniu ich na „zachodnioukraińskich” ziemiach potwierdzili, że angielski i amerykański wywiad już „od 1945 r. wiódł rozmowy z przywódcami OUN o stworzeniu z pośród ukraińskich nacjonalistów szeroko rozgałęzionej sieci szpiegów, dywersantów i terrorystów na terenie ZSRR i specjalnych terrorystycznych wojennych formacji dla uczestnictwa w przyszłej wojnie...[5]
Z akt Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie z czerwca roku 1949 wiadomo zaś, że w budynku Ukraińskiej Wyższej Szkoły Gospodarczej w Ratyzbonie od 1947 mieściła się szkoła wywiadowcza amerykańskiego wywiadu wojskowego CIC dla obywateli Europy wschodniej, głównie Ukraińców[1].
Obóz dipisowski w Ratyzbonie został rozwiązany przez cywilny amerykański Rząd Okupacyjny w Bawarii w końcu roku 1949. Wtedy zarzucono też plany tworzenia w tym mieście Instytutu Europy Wschodniej[2]. Instytut taki powstał później, ale w Monachium, do którego wkrótce przenieśli się zamieszkujący w Niemczech nacjonaliści ukraińscy, przede wszystkim członkowie OUN- B z Ratyzbony[3] . Dyrektorem monachijskiego Instytutu został prof. dr Hans Koch[4]. Instytut ten prowadził analizy naukowe na zlecenie jednostek rządowych i opierał się w dużej mierze na informacjach dostarczanych przez ukraińskich emigrantów[5]. Cichy inicjator pracy tej placówki Theodor Oberländer[6], do 1954 pracował dla wspomnianego wyżej wywiadu amerykańskiego CIC, którego integralną częścią była Organizacja Gehlen, czyli byłe Fremde Heere Ost - stała się częścią systemu zimnej wojny, systemu łączonego z pojęciami świata demokratycznego po 1945 roku, z obozem zachodnim. Stała się prekursorką późniejszej niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej[7]. Szpiegostwem na rzecz wywiadu niemieckiego zajmowały się specjalne grupy wywiadowcze kierowane przez Romana Heilingera (ps. dr Grau)- pracownika Instytutu Wschodniego z Monachium[8]. Wielu pracowników dr Grau rekrutowało się spośród członków OUN, którym główny „Prowid” usadowił się w Monachium[9].
Dużą rolę dla tuszowania prawdy o eksterminacji Polaków odegrał przeniesiony z Pragi czeskiej do Monachium „Ukraiński Wolny Uniwersytet”, który nadawał „doktoraty” za działalność nie tyle naukową co polityczną ( np.
Wasalowi Werysze, czy Bohdanowi Osadczukowi). Członkiem Kuratorium Wolnego Ukraińskiego Uniwersytetu w Monachium, na którym wykładał bez przeszkód m.in ks. Iwan Hrynioch, były kapelan batalionu „Nachtigall” oraz członek Ukraińskiego Komitetu Narodowego był od 1949 r. prof. Koch [1].
Latem 1950 r. pracownik amerykańskiego wywiadu Black, pod kierownictwem którego pracował Iwan Hrynioch, zalecił mu przejść na pracę w szkole wywiadu. Do 1953 roku on zajmował się typowaniem agentów spośród ukraińskich nacjonalistów, ich przygotowaniem i zrzucaniem na terytorium Ukrainy z zadaniami dla amerykańskiego wywiadu....
Jeden z agentów banderowskiej proweniencji Iwan Werczun, który początkowo pracował dla zachodnioniemieckiego wywiadu, a potem stał się agentem amerykańskiego wojennego wywiadu, w 50-tych latach ujawnił niektóre szczegóły tajnej współpracy byłych dowódców ounowskiego podziemia na Ukrainie z zachodnimi "specsłużbami".
W maju 1955 roku otwarcie dzielił się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem w szpiegowskiej działalności: „w latach 1948-1949 pracowałem pod kierownictwem pracownika zachodnioniemieckiego wywiadu doktora Grou... Potem zacząłem współpracować z wojskowym wywiadem amerykańskiej armii na terytorium Zachodnich Niemiec... Mnie wiadomo, że w 1948 r. pracownikiem gelenowskiego wywiadu był zwerbowany duchowny greckokatolickiej cerkwi Iwan Hrynioch dla realizacji wywrotowej akcji przeciwko Związkowi Sowieckiemu i Polsce. Osobiście znałem kilku agentów, których Hrynioch zrzucił na Ukrainie i w Polsce[2].
O tym pisze też angielski publicysta Jefferi Richelson: „Operacje zaczęły się w 1949 r. od przerzucenia agentów do Związku Sowieckiego drogą lądową wodną i z powietrza... Przez 5 lat takie operacje nie przyniosły prawie żadnych rezultatów i zostały wstrzymane. Straty były wielkie, koszty znaczne a rezultaty minimalne”[3].
Na początku lat 50-tych. naciski Brytyjczyków, domagających się konkretnych danych wywiadowczych, oraz strach przed utratą wpływów w podziemiu na Ukrainie skłoniły Stepana Banderę do wykonania radykalnego kroku – wysłania na wschód swojego bezpośredniego przedstawiciela, zadaniem którego miała być reorganizacja struktur podziemia oraz ich całkowite podporządkowanie Zcz OUN. Ponieważ grupy kurierskie co raz częściej „wpadały” podczas przekraczania granicy bądź po prostu były likwidowane na terenie Czechosłowacji, tym razem zdecydowano się na transport drogą lotniczą. I ta akcja zakończyła się niepowodzeniem. W samolocie wiozącym grupy dywersyjne znalazło się bowiem dwóch sowieckich agentów – po jednym na grupę. W 1954 roku po wpadce siatki Zenona Brytyjczycy zerwali współpracę z OUN. Wtedy Zcz OUN zawarło jednak porozumienie z wywiadem włoskim i nadal wysyłało do Polski i USRR swoich kurierów i przedstawicieli. Wpływ na to miała dezinformacja sowiecka, która podtrzymywała złudne wrażenie u emigracyjnych działaczy o istnieniu w USRR silnego podziemia.
W 1955 roku Brytyjczycy ostatecznie utwierdzili się w przekonaniu, że Bandera ich oszukuje, a rzekoma działalność wywiadowcza ma jedynie na celu wyciąganie dużych sum. Współpraca przerodziła się w konflikt. Banderze zakazano nawet wjazdu na teren Wielkiej Brytanii.
Próby wykorzystania ukraińskich nacjonalistów podjął jeszcze wywiad włoski, jednakże jego wysiłki poszły na marne. W 1956 r. sowieckie organy bezpieczeństwa uznały, że dalsze pozostawianie na wolności niedobitków ukraińskiego podziemia jest bezcelowe. Rozpoczęły się aresztowania. Jako ostatnich „zdjęto” dwóch emisariuszy przysłanych przez wywiad włoski. Po ujawnieniu im, iż cała ich dotychczasowa działalność była kontrolowana od samego początku, jeden z nich popełnił samobójstwo.
Ogromne nadzieje wiązane przez Zachód z ukraińskimi nacjonalistami okazały się daremne. Skuteczna interwencja sowieckich służb specjalnych (przy niemałym współudziale polskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) doprowadziła nie tylko do wieloletniej dezinformacji aliantów, ale także do likwidacji resztek zbrojnego podziemia i rozłamu w emigracyjnych centrach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.( Historia Desantów spadochroniarze Oblicza Historii…..)
Członkowie OUN działali też aktywnie w Północnej Lidze – organizacji antykomunistycznej, założonej w roku 1958 liczącej ok. 5 tys. członków) z siedziba w Holandii. Znakiem tej organizacji były połączone godła – hitlerowski hakenkreutz i ounowski tryzub[1].
Ukraińscy przestępcy wojenni w USA i Kanadzie
Po rozłamie w OUN do, którego doszło w 1940 roku OUN Bandery powołał do życia „Switowyj Ukrainśkyj Wyzwolnyj Front”, w ramach którego , w ramach którego działały krajowe organizacje banderowskie. Amerykanie postawili banderowcom pewne warunki ( tj. wyrzeczenia się ideologii faszystowskiej), co dla znających doskonali „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty” autorstwa Łenkawśkiego nie było oczywiście żadnym problemem. Tu trzeba szukać genezy powstania tzw. „OUN za granicą” (ONZ) lub tzw. „ Środowiska UHWR”, zwanego też „dwójkarzami”.
W Stanach Zjednoczonych banderowcy wkrótce opanowali paraspołeczną ogólnoamerykańską organizację „Ukrainśkyj Konhresowyj Komitet Ameryky”( UKKA), zaś melnykowcy powołali do życia „Ukrajinśka Amerykaśka Koordynacyjna Rada” (UAKRada). W Kanadzie ounowcy opanowali organizację „Komitet Ukrajinciw Kanady”. W drodze zawartego pomiędzy banderowcami i melnykowcami porozumienia powołana została światowa organizacja „Świtowyj Kongres Wilnych Ukrajinciw (SKWU). Po powołaniu państwa ukraińskiego nazwa została zmieniona na „Światowy Kongres Ukraińców”(SKU). Organizacja ta opanowana jest przez banderowców. Akces do niej zgłosił powstały w Polsce „Związek Ukraińców w Polsce. „Prezydentem” SKU był znany działacz banderowcki Askold Łozynśkyj. Należy podkreślić, że w okresie „zimnej wojny” działacze nacjonalistyczni opanowali życie ukraińskich diaspor na Zachodzie. OUN-owcy rozwinęli za amerykańskie pieniądze na dużą skalę działalność propagandową i wydawniczą ( nota bene już przed wojna byli w tym mistrzami i najlepszymi uczniami Goebbelsa). Przykładem może być wydawnictwo „Prołoh” wydające pismo „Suczastnist”, banderowskie pismo „Ukrainian Quarterly”,czy „Ukrainśkyj Istoryk”. W wielkich nakładach wydawano banderowskie i melnykowakie pisemka i gazety, powstały nacjonalistyczne ośrodki naukowe przy amerykańskich i kanadyjskich uniwersytetach ( szczególnie na Harvardzie i w Edmonton). Ogromne znaczenie dla zafałszowania prawdy o kresowych zbrodniach miało wydanie w Toronto 38 tomów „Lytopisów UPA”, których bohaterowie ( którymi w większości byli zbrodniarze) zaprezentowali światu swoją spreparowaną i „wybieloną” historię okresu okupacji. Był to też doskonały sposób na narzucenie , zresztą bez odporu ze strony polskich badaczy, swojej wizji przeszłości. Nie bez znaczenia i to do dziś ma zamożność diaspory ukraińskiej na Zachodzie, co spowodowało, że bez problemów mogła subsydiować, czytaj „kupować” sobie młodych historyków do pisania prac w duchu wygodnym dla nacjonalistów.
Duża część morderców osiadłych na Zachodzie pozostała zupełnie bezkarna. Dobrym przykładem może być Dymitr Kupiaka-ps. „Klej”. Ten dowódca bojówki SB OUN- UPA w latach 1943-1945 na terenie powiatu Kamionka Strumiłowa i sąsiednich. Odpowiedzialny za śmierć co najmniej 200 osób w tym kobiet i dzieci, z których kilkanaście zamordował osobiście Jego zaoczny proces odbył się w Polsce w roku 1969. Rozpoznany w Polsce w roku 1946 zbiegł do Kanady gdzie znalazł azyl i za zrabowane ofiarom złoto urządził się wygodnie i nie niepokojony prowadził działalność na rzecz ukraińskiego nacjonalizmu, nie ukrywając swych zasług na rzecz „samostijnej Ukrainy”.
Przykładem specjalnych stosunków ounowców z amerykańskimi "specsłużbami" w okresie powojennym może być służba byłego agenta niemieckich "specsłużb" „rządowego przewodnika” Mykoły Łebeda. Przyjęty po wojnie przez zachodnich sojuszników M. Łebed uczył amerykańskich komandosów zabijać zza węgła. W tym celu, nie bacząc na zaawansowany wiek, angażowano go jako „specjalistę” w przygotowywaniu ich do walki z komunistycznymi partyzantami w czasie wojny w Wietnamie. Nacjonalistyczni ukraińscy działacze szybko awansowali finansowo i politycznie stając się nawet doradcami w najwyższych władzach USA.
Działania Watykanu na rzecz rozgrzeszenia ludobójców
Trudno pogodzić się z faktem wszechstronnej pomocy i ukrywaniu przez Watykan ukraińskich esesmanów i banderowców i innych także duchownych hitlerowskich kolaborantów, jednak coraz więcej badań historycznych dowodzi, że Watykan i Międzynarodowy Czerwony Krzyż przyczynił się do ratowania, ukrywania i organizowania ucieczek nazistów. Szacuje się, że w latach 1945-1948 do innych krajów (głównie Ameryki Łacińskiej) przerzucono przy ich pomocy około 30 tys. osób podejrzanych o popełnienie zbrodni przeciw ludzkości lub zbrodni wojennych. Przerzutem zajmować się miała się kierowana przez bpa Aloisa Hundala organizacja pod nazwą „Ocalenie”. Ratowano nie tylko Niemców, ale również osoby poszukiwane przez ZSRR, a wiec przede wszystkim nacjonalistów ukraińskich, i chorwackich [1]. Dyskusje historyków od lat wywołuje natomiast fakt istnienia tajnej organizacji esesmańskiej zajmującej się ewakuacją zbrodniarzy wojennych w bezpieczne miejsca, zwłaszcza do Ameryki Południowej- Odessa (Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen – Organizacja Byłych Członków SS) z która miał współpracować Watykan.[2].
W tym okresie Rzym stał się głównym miejscem „pielgrzymek” nazistów, potrzebujących bezpiecznego zakwaterowania, jedzenia, ubrania, pieniędzy, a przede wszystkim fałszywych dokumentów umożliwiających im spokojne opuszczenie Europy przez włoskie porty międzynarodowe w Genui i Neapolu. Watykan powołał specjalną instytucję pod nazwą Pontifica Commissione Assistenza, która podobnie jak Czerwony Krzyż przyznawała faszystom dokumenty tożsamości.
Główny „łowca nazistów”, założyciel Żydowskiego Centrum Dokumentacji, Szymon Wiesenthal wskazuje także na zaangażowanie Caritasu: „Duchowieństwo rzymskokatolickie, głównie franciszkanie, pomagali szmuglować uciekinierów – od klasztoru do klasztoru, aż do Rzymu, gdzie byli odbierani przez Caritas”. W tajnym raporcie datowanym na 15 maja 1947 r., przesłanym do Waszyngtonu,Vincent la Vista z amerykańskich służb bezpieczeństwa twierdzi, że Watykan był „największą pojedynczą organizacją zamieszaną w nielegalne emigracje”, pomagającą wszystkim, bez względu na ich przekonania polityczne, którzy byli nastawieni antykomunistycznie i działali w interesie Kościoła[1].
John Loftus, który od 1979 r. w Nadzwyczajnym Departamencie Śledczym amerykańskiego Ministerstwa Sprawiedliwości zajmował się ściganiem i deportowaniem nazistowskich zbrodniarzy wojennych, a obecnie jest dyrektorem Muzeum Holocaustu na Florydzie, pisał: „Watykan zawsze utrzymywał, że nie był świadomy tożsamości osób, którym świadczył pomoc humanitarną. W istocie jednak wielu wpływowych duchownych nie tylko wiedziało, którzy byli nazistami, ale i celowo ich poszukiwali i zapewniali im preferencyjne traktowanie”[2].
Pomoc dla faszystów koordynować miał austriacki biskup Alois Hudal, rektor Collegio Teutonico di Santa Maria dell’Anima w Rzymie i przewodniczący Papieskiego Komitetu Pomocy w Austrii, który otwarcie przyznał, że pomógł wielu nazistom, którzy, jego zdaniem, „często byli całkowicie niewinni”. „Niech Bóg błogosławi odrodzeniu Niemiec” – pisał w grudniu 1948 r. W swoich dziennikach pisał: „dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem.
Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów”. Aloes Hudal w swoich pamiętnikach chwalił się, jak pomógł Otto Wächterowi, byłemu okupacyjnemu gubernatorowi Okręgu Galicja, który jest odpowiedzialny za śmierć setek tysięcy Żydów i Polaków[1]. Po wojnie Wächter został ukryty w Rzymie, jako mnich w jednym z klasztorów dzięki pomocy włoskich duchownych pod nazwiskiem Otto Reinhardt. Hudal z wyraźnym opisał jego śmierć w 1949 roku w rzymskim szpitalu Santo Spirito.
W Genui uciekający faszyści cieszyli się przychylnością arcybiskupa Giuseppe Siri, który nadzorując wysyłkę uchodźców, stworzył komitet wysyłający ich głównie do Argentyny. Wedle raportu wywiadu USA, arcybiskup zwracał szczególną uwagę na emigrację europejskich antykomunistów do Ameryki Południowej: „Ogólna klasyfikacja antykomunistyczna odnosi się, oczywiście, do faszystów, ustaszów i podobnych ugrupowań”(Knopp, op.cit.).
Niektórzy historycy starają się bagatelizować działania Hudala i jego pomocników w akcji pomocy nazistom. Twierdzą, że robił on to na własną rękę, a większość dokumentów było preparowane przez wschodnioniemieckie Stasi. że papież nie wiedział i nie popierał. Uki Goñi, autor fundamentalnej publikacji na temat roli Watykanu w ucieczce nazistów pod tytułem Prawdziwa Odessa, zauważa: „Biskupi i arcybiskupi, jak Hudal czy Siri, czynili wszelkie niezbędne przygotowania. Księża tacy jak Draganović, Heinemann czy Dömöter podpisywali wnioski paszportowe. W obliczu tak jednoznacznych dowodów pytanie o to, czy papież Pius XII był w pełni informowany o całej akcji, jest nie tylko zbędne, ale też całkowicie naiwne”[2].
Dr Gerald Steinacher, historyk z Południowego Tyrolu pracujący w Archiwum Krajowym w Bolzano, przez wiele lat badał tajemnice ucieczki nazistów. Steinacher przeanalizował nieznane dotąd dokumenty, także z archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, które udostępniło swoje zbiory naukowcom i alianckie akta z rzymskiego Palazzo Cesi, siedzibie włoskiej prokuratury wojskowej. Rezultatem pracy stała się książka "Nazis auf der Flucht. Wie NS-Kriegsverbrecher über Italien nach Übersee entkamen 1946-1955" ("Naziści w ucieczce. Jak nazistowscy zbrodniarze wojenni w latach 1946-1955 uciekali przez Włochy za morze"). Autor twierdzi, że tajna Odessa nie istniała, a nazistowskim mordercom ucieczkę umożliwiły amerykańskie służby specjalne, Kościół katolicki (ale także Kościoły ewangelickie) oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Nasuwa się pytanie, dlaczego Watykan po wojnie Watykan pomagał brunatnym katom? Dr Steinacher wyjaśnia: "Kościół katolicki, a także ewangelicki po latach promowania przez nazizm tzw. neopogaństwa dążyły do rechrystianizacji Europy. Chętnie wybaczano brunatnym owieczkom, aby sprowadzić je z powrotem na łono Matki Kościoła. Robiono to nawet w sposób niezgodny z doktryną, np. przez masowe udzielanie ponownego chrztu". Bp Hudal nie był wyjątkiem. Watykan zorganizował cały system pomocy nazistom. Po wojnie dla Kościoła największym niebezpieczeństwem stał się komunizm, hitleryzm zaś uznano za rozdział zamknięty, którym nie trzeba się zajmować.
Steinacher twierdzi, że Służby specjalne USA doskonale wiedziały o klasztornych drogach, nie zrobiły jednak nic, aby położyć kres poczynaniom watykańskich hierarchów. Co więcej, wykorzystywały te szlaki do ewakuacji swych szpiegów z radzieckiej strefy okupacyjnej w Austrii. Bp Hudal był finansowany przez amerykański wywiad OSS. Zarówno Waszyngton, jak i Watykan obawiały się przede wszystkim, że do władzy we Włoszech dojdą komuniści. A byłych hitlerowców uważano za najlepszych ekspertów w walce z czerwoną zarazą. Dlatego zaledwie ułamek procenta zbrodniarzy hitlerowskich został osądzony i otrzymał sprawiedliwe wyroki.
As Luftwaffe i nieprzejednany nazista Hans Urlich Rudel….Ksiazka zanleźć Rudel byl lacznikiem pomiedzy hitlerowskimi uciekinierami w Argentynie i ich kontaktami w Poludniowej Saksonii. Rudel powrocil do Niemiec w 1951 roku. Na Wikipedii pisze, że Rudel działał po wojnie głównie w USA.
Prymat polityki nad moralnością – sami Polacy zdradzają polskie ofiary
Niestety do rehabilitowania ukraińskiego nazizmu przyczynili się też sami Polacy. Niejasną rolę w ukryciu wśród polskich żołnierzy dużej grupy nacjonalistów ukraińskich odegrał gen Władysław Anders. Dotyczy to przede wszystkim członków SS Galizien, którzy poddali się aliantom w okolicach Radstadt i Tamsweg na pograniczu włosko- austriacko- słoweńskim i zostali zamknięci w obozach pod Rimini. Dzięki zabiegom gen. Andersa doszło do rzeczy niesłychanej: nie tylko uznał ich za polskich obywateli i tym samym ocalił ich przed wywiezieniem do Rosji to jeszcze znalazł dla nich miejsce w szeregach II Korpusu Polskiego. O tym, że ludzie winni zbrodni na narodzie polskim zaciągnęli się pod polskie sztandary dowodzi wiadomość podana przez Wasyla Weryhę dziejopisa Dywizji SS- Galizien i jej byłego członka, że do II Korpusu z ich obozu przeszło 7 czerwca 1945 176 osób[1]. W latach 1946-1947 dzięki staraniom dyplomatów w tym watykańskich i pomocy Andersa umożliwiano kilku tysiącom byłych ukraińskich kolaborantów w tym z SS wjechać do Anglii, skąd część migrowała potem do Kanady, Australii, USA, gdzie wraz z nacjonalistami z OUN- UPA stworzyli silne ośrodki[1].
Zbrodniarze doczekali się także rozgrzeszenia od części polskiej emigracji, szczególnie tej, która najszybciej zadzierzgnęła związki z wywiadem amerykańskim i przeszła na jego utrzymanie. Takim postępowaniem nie tylko zlekceważono ofiary, ale utorowano „nobilitowanym” tym faktem banderowcom drogę do władzy po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. Najważniejszą rolę w relatywizowaniu win ukraińskich ludobójców przypisać należy Jerzemu Giedroyciowi, ludziom z kręgu Paryskiej Kultury i rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa[2]. Znający doskonale polski język ukraińscy nacjonaliści usadowili się w tych instytucjach wpływając latami na fałszowanie prawdy o ludobójczych i antypolskich poczynaniach OUN i UPA na Kresach w czasie ostatniej wojny. Za wyjątkowo skandaliczną kwestię uznać należy goszczenie przez Giedroycia w Instytucie i prywatnym domu głównego ideologa faszyzmu ukraińskiego Dmytro Donicowa. Co gorsza udostępniał on łamów „Kultury” moralnym i fizycznym sprawcom mordów wołyńskich i małopolskich jak Łebed czy Kubijowicz. Stale pisywał tam, wykreowany z czasem na „autorytet”, niemiecki kolaborant i wróg polskości Bohdan Osadczuk. A przecież na „Kulturze” wychowało się całe pokolenie „Solidarności”, jej członkowie dostali więc wykoślawioną i zakłamana wiedzę o przeszłości. Po raz kolejny polityka zwyciężyła z prawdą historyczną.
[2]. Smolarz Roman P. Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony; Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010, s.
[3]. Centralny Prowid OUN-B w 1944 roku wysłał na zachód specjalną ekipę OUN-B i UHWR, by uzyskać międzynarodowe poparcie dla ukraińskiego podziemia. Szefem misji został Mykoła Łebed. Jednak od początku pojawiły się nieporozumienia pomiędzy ekipą UHWR a wypuszczonymi z więzień banderowcami. Zarówno Bandera, jak i Stećko nie mogli pogodzić się z symboliczną rolą jaką dla nich przewidziała nowa władza OUN.
[4]. W.I. Wereszczak, „Prawdu nie odolet”, Wydawnictwo „Ukrajina”, Kijów 2003.
[5] Opisał je m.in. w pracach Displaced Persons (DPs)....; „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony; Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010 dr Roman Paul Smolorz.
[6]I. Hałagida, Prowokacja "Zenona" geneza, przebieg i skutki operacji MBP o kryptonimie "C-1" przeciwko banderowskiej frakcji OUN i wywiadowi brytyjskiemu (1950-1954), Warszawa 2005, s. 51-64, tu s. 63; Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 49n., 76-84.
[7] Jednym z najważniejszych, lecz nie jedynym kryterium, pozwalającym uniknąć przymusowej
repatriacji do ZSRR z amerykańskiej strefy okupacyjnej było obywatelstwo Polski przedwojennej (P. Polian, Deportiert nach Hause, München 2001, s. 67, 121.)
[8] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[9] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[10]„Hromenko”- (Michał Duda)- dowódca sotni z kurenia „Bajdy” po przedarciu się do amerykańskiej strefy okupacyjnej zgłosił swój akces do pracy w wywiadzie. W wywiadzie NATO werbował szpiegów do działalności na terenie Polski, m.in. Jana Haniaka; Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 470; zob. W. Jarnicki, Spalona Ziemia, Lublin 1970.
[11] Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 469.
[12] Udział przedstawicieli Watykanu w ochronie przestępców wojennych to trudna i delikatna kwestia. Kwestia ta omówiona będzie szerzej w dalszej części artykułu. Potwierdzenie współpracy liderów OUN-b ze "specsłużbami" zachodnich państw można odnaleźć w liście Sepana Bandery do Romana Szuchewycza wysłanym 18 listopada 1946 roku z Monachium:
.... My zorientowawszy się w sytuacji i nastawieniu sojuszników, przyjęliśmy decyzję nie napierać i nie napraszać się za darmo, aby nie kompromitować siebie... Póki co, ograniczyliśmy się do informowania ich źródeł, które wykazują zainteresowanie... Teraz, wraz z rozwojem i skomplikowaniem się międzynarodowych warunków zaczyna wzrastać zainteresowanie takimi siłami jak my... Mam nadzieję, że nam zostanie otwarta oficjalna droga. Tych możliwości my nie przepuścimy.... Zrobiliśmy wiele w dziedzinie propagandy wspólnego frontu... W Niemczech wszędzie rozszerza się braterstwo między Ukraińcami a sojusznikami... Jasne, że teraz jest obecny polityczny, dyplomatyczny konflikt między Związkiem Sowieckim z jednej strony a sojusznikami z drugiej. Sojusznicy twardym postawieniem sprawy chcą zmusić bolszewików odstąpić na linię 1939 r. sytuacja podobna tej, jaka była w latach 1941-1942. W tym nasze zainteresowanie i główne zadanie – swoimi siłami i przy pomocy sojuszników realizować naszą własną koncepcję – rewolucję narodów”[1].
Atutem ukraińskich nacjonalistów- przestępców była też umiejętnie prowadzona propaganda, bo wiedzieli, że ich działalność budzi na Zachodzie żywe zainteresowanie, zwłaszcza w amerykańskich kołach wojskowo-wywiadowczych na terenie Niemiec Zachodnich[2].. Szczególnie duże pole do popisu mieli właśnie po 1946 r., kiedy świat zaczęła ogarniać zimnowojenna atmosfera. Nieprawdziwa, ahistoryczna interpretacja faktów, którą XX Goebbels podniósł do rangi instytucji państwowej, miała decydujący wpływ na kształtowanie przychylnej dla OUN- UPA opinii publicznej na świecie. Członkowie OUN mieli pod tym względem bogate doświadczenie jeszcze sprzed wojny[3] Dowodem na dużą skuteczność ich zabiegów była m.in. wizyta, którą złożyli przedstawiciel USA lokalnemu dowództwu UPA w rejonie Prešowa na Słowacji 15 maja 1947. Przybył tam wicekonsul wraz z redaktorem „Assosiated Press” akredytowanym w Pradze…Na miejscu ludzie ci zapoznali się z położeniem ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia zbrojnego [1]. Do akcji gloryfikującej poczyna UPA włączyły się nawet umiarkowane dzienniki jak szwedzki „Stockholms Tidingen” czy francuski „La Republique”. W roku 1948 opublikowały one wiele artykułów popularyzujących UPA i „gen. Czuprynkę” ( Romana Szuchewycza?).
Aparat propagandowy OUN- UPA stale podtrzymywał morale swych własnych członków łudząc ich nadzieją na wybuch trzeciej wojny światowej. „Przetrwać do czasu wybuchu światowego konfliktu”, stało się naczelnym hasłem banderowców[2]. Za dobra monetę brano zimnowojenne wystąpienia polityków zachodnich, interpretowano ich oświadczenia i nieprzyjazne akty w stosunku do ZSRR i socjalistycznych państw satelickich. Dowody na to można znaleźć w korespondencji ( )ps. „Hryń” do ( R. Szuchewycza?) ps. „Roman” z 7 maja 1947 roku: „… W tych dniach przybył do nas ochotniczo ze strefy amerykańskiej starszy sierżant SS (możliwe, że szpieg i powiadał bardzo ciekawe rzeczy a mianowicie: Konferencja zerwana i więcej jej nie będzie- jak powiedział Marshall; 70% ludności amerykańskiej demonstruje chęć walki z bolszewikami; Amerykanie, Francuzi, Japończycy itd., składali Koszowemu ukraińskiemu gratulacje za zabójstwo Świerczewskiego…;. Cały rok mówili o UPA jako o bandytach. Dzisiaj cały świat mówi o nas jako o największych bohaterach…. „Wojna będzie w czerwcu-lipcu…” [3].
Współpraca z biegiem czasu doprowadziła do opracowania konkretnych operacji przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Były członek CP OUN Miron Matwijenko w książce pt. „Czarne sprawy ZCz OUN” pisał: „W związku z zaostrzeniem w r. 1948 międzynarodowej politycznej sytuacji, Bandera i zagraniczne oddziały OUN przygotowały dobrze zorganizowane i zbrojne grupy do zrzucenia dla generała hauptmana Szuchewycza”[4]. Zrzucani z samolotów spadochroniarze – agenci zagranicznych "specsłużb", a także emisariusze OUN, po zatrzymaniu ich na „zachodnioukraińskich” ziemiach potwierdzili, że angielski i amerykański wywiad już „od 1945 r. wiódł rozmowy z przywódcami OUN o stworzeniu z pośród ukraińskich nacjonalistów szeroko rozgałęzionej sieci szpiegów, dywersantów i terrorystów na terenie ZSRR i specjalnych terrorystycznych wojennych formacji dla uczestnictwa w przyszłej wojnie...[5]
Z akt Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie z czerwca roku 1949 wiadomo zaś, że w budynku Ukraińskiej Wyższej Szkoły Gospodarczej w Ratyzbonie od 1947 mieściła się szkoła wywiadowcza amerykańskiego wywiadu wojskowego CIC dla obywateli Europy wschodniej, głównie Ukraińców[1].
Obóz dipisowski w Ratyzbonie został rozwiązany przez cywilny amerykański Rząd Okupacyjny w Bawarii w końcu roku 1949. Wtedy zarzucono też plany tworzenia w tym mieście Instytutu Europy Wschodniej[2]. Instytut taki powstał później, ale w Monachium, do którego wkrótce przenieśli się zamieszkujący w Niemczech nacjonaliści ukraińscy, przede wszystkim członkowie OUN- B z Ratyzbony[3] . Dyrektorem monachijskiego Instytutu został prof. dr Hans Koch[4]. Instytut ten prowadził analizy naukowe na zlecenie jednostek rządowych i opierał się w dużej mierze na informacjach dostarczanych przez ukraińskich emigrantów[5]. Cichy inicjator pracy tej placówki Theodor Oberländer[6], do 1954 pracował dla wspomnianego wyżej wywiadu amerykańskiego CIC, którego integralną częścią była Organizacja Gehlen, czyli byłe Fremde Heere Ost - stała się częścią systemu zimnej wojny, systemu łączonego z pojęciami świata demokratycznego po 1945 roku, z obozem zachodnim. Stała się prekursorką późniejszej niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej[7]. Szpiegostwem na rzecz wywiadu niemieckiego zajmowały się specjalne grupy wywiadowcze kierowane przez Romana Heilingera (ps. dr Grau)- pracownika Instytutu Wschodniego z Monachium[8]. Wielu pracowników dr Grau rekrutowało się spośród członków OUN, którym główny „Prowid” usadowił się w Monachium[9].
Dużą rolę dla tuszowania prawdy o eksterminacji Polaków odegrał przeniesiony z Pragi czeskiej do Monachium „Ukraiński Wolny Uniwersytet”, który nadawał „doktoraty” za działalność nie tyle naukową co polityczną ( np.
Wasalowi Werysze, czy Bohdanowi Osadczukowi). Członkiem Kuratorium Wolnego Ukraińskiego Uniwersytetu w Monachium, na którym wykładał bez przeszkód m.in ks. Iwan Hrynioch, były kapelan batalionu „Nachtigall” oraz członek Ukraińskiego Komitetu Narodowego był od 1949 r. prof. Koch [1].
Latem 1950 r. pracownik amerykańskiego wywiadu Black, pod kierownictwem którego pracował Iwan Hrynioch, zalecił mu przejść na pracę w szkole wywiadu. Do 1953 roku on zajmował się typowaniem agentów spośród ukraińskich nacjonalistów, ich przygotowaniem i zrzucaniem na terytorium Ukrainy z zadaniami dla amerykańskiego wywiadu....
Jeden z agentów banderowskiej proweniencji Iwan Werczun, który początkowo pracował dla zachodnioniemieckiego wywiadu, a potem stał się agentem amerykańskiego wojennego wywiadu, w 50-tych latach ujawnił niektóre szczegóły tajnej współpracy byłych dowódców ounowskiego podziemia na Ukrainie z zachodnimi "specsłużbami".
W maju 1955 roku otwarcie dzielił się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem w szpiegowskiej działalności: „w latach 1948-1949 pracowałem pod kierownictwem pracownika zachodnioniemieckiego wywiadu doktora Grou... Potem zacząłem współpracować z wojskowym wywiadem amerykańskiej armii na terytorium Zachodnich Niemiec... Mnie wiadomo, że w 1948 r. pracownikiem gelenowskiego wywiadu był zwerbowany duchowny greckokatolickiej cerkwi Iwan Hrynioch dla realizacji wywrotowej akcji przeciwko Związkowi Sowieckiemu i Polsce. Osobiście znałem kilku agentów, których Hrynioch zrzucił na Ukrainie i w Polsce[2].
O tym pisze też angielski publicysta Jefferi Richelson: „Operacje zaczęły się w 1949 r. od przerzucenia agentów do Związku Sowieckiego drogą lądową wodną i z powietrza... Przez 5 lat takie operacje nie przyniosły prawie żadnych rezultatów i zostały wstrzymane. Straty były wielkie, koszty znaczne a rezultaty minimalne”[3].
Nie jest też mitem, a faktem potwierdzonym źródłowo, że rozgrzeszonych przez służby specjalne USA i Zachodniej Europy banderowców zrzucano na polskie terytorium z bronią, dużymi ilościami pieniędzy, radiostacjami, materiałami wybuchowymi itp., wykorzystując do szpiegostwa i dywersji[1]. W zbiorach IPN znajduje się wiele dowodów na prowadzenie przez nich działalności sabotażowej i terrorystycznej[2]. Ożywiano sieci dawnej „Osnowy”, antypolskiej organizacji ukraińskiej działającej w Gdańsku, Gdyni, Poznaniu[3]. Są to dane demaskujące fakt, że poza antykomunistyczną działalność ta miała szerszy i niebezpieczny – antypolski wymiar[4]. Akcje te były kontynuowane w latach 60-tych a może nawet 70-tych XX wieku, a ich zaplecze stanowiły skupiska wysiedlonej w ramach operacji „Wisła” ludności ukraińskiej i łemkowskiej na północy i zachodzie Polski.
Warto pamiętać, że sowieckie służby specjalne prowadziły grę operacyjną z ukraińskimi nacjonalistami na emigracji dezinformując władze Zcz OUN. Akcja ta rozpoczęła się w w 1948 r. zwerbowaniem do współpracy Leona Łapińskiego ps. Zenon. Od tej pory zrzuty spadochroniarzy na terytorium USSR były dość skutecznie likwidowane. Oprócz tego utworzono fikcyjne oddziały siatki podziemia, nadawano fałszywe radiogramy do środowiska banderowskiego w Niemczech. Pomiędzy 1951 a 1954 rokiem przechwycono 4 grupy kurierskie, zlikwidowano 33 agentów SIS oraz CIA. Dzięki wywiadowi udało się także schwytać dwóch ostatnich członków Centralnego Prowidu OUN – Wasyla Hałasę i Wasyla Kuka.
Na początku lat 50-tych. naciski Brytyjczyków, domagających się konkretnych danych wywiadowczych, oraz strach przed utratą wpływów w podziemiu na Ukrainie skłoniły Stepana Banderę do wykonania radykalnego kroku – wysłania na wschód swojego bezpośredniego przedstawiciela, zadaniem którego miała być reorganizacja struktur podziemia oraz ich całkowite podporządkowanie Zcz OUN. Ponieważ grupy kurierskie co raz częściej „wpadały” podczas przekraczania granicy bądź po prostu były likwidowane na terenie Czechosłowacji, tym razem zdecydowano się na transport drogą lotniczą. I ta akcja zakończyła się niepowodzeniem. W samolocie wiozącym grupy dywersyjne znalazło się bowiem dwóch sowieckich agentów – po jednym na grupę. W 1954 roku po wpadce siatki Zenona Brytyjczycy zerwali współpracę z OUN. Wtedy Zcz OUN zawarło jednak porozumienie z wywiadem włoskim i nadal wysyłało do Polski i USRR swoich kurierów i przedstawicieli. Wpływ na to miała dezinformacja sowiecka, która podtrzymywała złudne wrażenie u emigracyjnych działaczy o istnieniu w USRR silnego podziemia.
W 1955 roku Brytyjczycy ostatecznie utwierdzili się w przekonaniu, że Bandera ich oszukuje, a rzekoma działalność wywiadowcza ma jedynie na celu wyciąganie dużych sum. Współpraca przerodziła się w konflikt. Banderze zakazano nawet wjazdu na teren Wielkiej Brytanii.
Próby wykorzystania ukraińskich nacjonalistów podjął jeszcze wywiad włoski, jednakże jego wysiłki poszły na marne. W 1956 r. sowieckie organy bezpieczeństwa uznały, że dalsze pozostawianie na wolności niedobitków ukraińskiego podziemia jest bezcelowe. Rozpoczęły się aresztowania. Jako ostatnich „zdjęto” dwóch emisariuszy przysłanych przez wywiad włoski. Po ujawnieniu im, iż cała ich dotychczasowa działalność była kontrolowana od samego początku, jeden z nich popełnił samobójstwo.
Ogromne nadzieje wiązane przez Zachód z ukraińskimi nacjonalistami okazały się daremne. Skuteczna interwencja sowieckich służb specjalnych (przy niemałym współudziale polskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) doprowadziła nie tylko do wieloletniej dezinformacji aliantów, ale także do likwidacji resztek zbrojnego podziemia i rozłamu w emigracyjnych centrach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.( Historia Desantów spadochroniarze Oblicza Historii…..)
Członkowie OUN działali też aktywnie w Północnej Lidze – organizacji antykomunistycznej, założonej w roku 1958 liczącej ok. 5 tys. członków) z siedziba w Holandii. Znakiem tej organizacji były połączone godła – hitlerowski hakenkreutz i ounowski tryzub[1].
Ukraińscy przestępcy wojenni w USA i Kanadzie
Po rozłamie w OUN do, którego doszło w 1940 roku OUN Bandery powołał do życia „Switowyj Ukrainśkyj Wyzwolnyj Front”, w ramach którego , w ramach którego działały krajowe organizacje banderowskie. Amerykanie postawili banderowcom pewne warunki ( tj. wyrzeczenia się ideologii faszystowskiej), co dla znających doskonali „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty” autorstwa Łenkawśkiego nie było oczywiście żadnym problemem. Tu trzeba szukać genezy powstania tzw. „OUN za granicą” (ONZ) lub tzw. „ Środowiska UHWR”, zwanego też „dwójkarzami”.
W Stanach Zjednoczonych banderowcy wkrótce opanowali paraspołeczną ogólnoamerykańską organizację „Ukrainśkyj Konhresowyj Komitet Ameryky”( UKKA), zaś melnykowcy powołali do życia „Ukrajinśka Amerykaśka Koordynacyjna Rada” (UAKRada). W Kanadzie ounowcy opanowali organizację „Komitet Ukrajinciw Kanady”. W drodze zawartego pomiędzy banderowcami i melnykowcami porozumienia powołana została światowa organizacja „Świtowyj Kongres Wilnych Ukrajinciw (SKWU). Po powołaniu państwa ukraińskiego nazwa została zmieniona na „Światowy Kongres Ukraińców”(SKU). Organizacja ta opanowana jest przez banderowców. Akces do niej zgłosił powstały w Polsce „Związek Ukraińców w Polsce. „Prezydentem” SKU był znany działacz banderowcki Askold Łozynśkyj. Należy podkreślić, że w okresie „zimnej wojny” działacze nacjonalistyczni opanowali życie ukraińskich diaspor na Zachodzie. OUN-owcy rozwinęli za amerykańskie pieniądze na dużą skalę działalność propagandową i wydawniczą ( nota bene już przed wojna byli w tym mistrzami i najlepszymi uczniami Goebbelsa). Przykładem może być wydawnictwo „Prołoh” wydające pismo „Suczastnist”, banderowskie pismo „Ukrainian Quarterly”,czy „Ukrainśkyj Istoryk”. W wielkich nakładach wydawano banderowskie i melnykowakie pisemka i gazety, powstały nacjonalistyczne ośrodki naukowe przy amerykańskich i kanadyjskich uniwersytetach ( szczególnie na Harvardzie i w Edmonton). Ogromne znaczenie dla zafałszowania prawdy o kresowych zbrodniach miało wydanie w Toronto 38 tomów „Lytopisów UPA”, których bohaterowie ( którymi w większości byli zbrodniarze) zaprezentowali światu swoją spreparowaną i „wybieloną” historię okresu okupacji. Był to też doskonały sposób na narzucenie , zresztą bez odporu ze strony polskich badaczy, swojej wizji przeszłości. Nie bez znaczenia i to do dziś ma zamożność diaspory ukraińskiej na Zachodzie, co spowodowało, że bez problemów mogła subsydiować, czytaj „kupować” sobie młodych historyków do pisania prac w duchu wygodnym dla nacjonalistów.
Duża część morderców osiadłych na Zachodzie pozostała zupełnie bezkarna. Dobrym przykładem może być Dymitr Kupiaka-ps. „Klej”. Ten dowódca bojówki SB OUN- UPA w latach 1943-1945 na terenie powiatu Kamionka Strumiłowa i sąsiednich. Odpowiedzialny za śmierć co najmniej 200 osób w tym kobiet i dzieci, z których kilkanaście zamordował osobiście Jego zaoczny proces odbył się w Polsce w roku 1969. Rozpoznany w Polsce w roku 1946 zbiegł do Kanady gdzie znalazł azyl i za zrabowane ofiarom złoto urządził się wygodnie i nie niepokojony prowadził działalność na rzecz ukraińskiego nacjonalizmu, nie ukrywając swych zasług na rzecz „samostijnej Ukrainy”.
Przykładem specjalnych stosunków ounowców z amerykańskimi "specsłużbami" w okresie powojennym może być służba byłego agenta niemieckich "specsłużb" „rządowego przewodnika” Mykoły Łebeda. Przyjęty po wojnie przez zachodnich sojuszników M. Łebed uczył amerykańskich komandosów zabijać zza węgła. W tym celu, nie bacząc na zaawansowany wiek, angażowano go jako „specjalistę” w przygotowywaniu ich do walki z komunistycznymi partyzantami w czasie wojny w Wietnamie. Nacjonalistyczni ukraińscy działacze szybko awansowali finansowo i politycznie stając się nawet doradcami w najwyższych władzach USA.
Działania Watykanu na rzecz rozgrzeszenia ludobójców
Trudno pogodzić się z faktem wszechstronnej pomocy i ukrywaniu przez Watykan ukraińskich esesmanów i banderowców i innych także duchownych hitlerowskich kolaborantów, jednak coraz więcej badań historycznych dowodzi, że Watykan i Międzynarodowy Czerwony Krzyż przyczynił się do ratowania, ukrywania i organizowania ucieczek nazistów. Szacuje się, że w latach 1945-1948 do innych krajów (głównie Ameryki Łacińskiej) przerzucono przy ich pomocy około 30 tys. osób podejrzanych o popełnienie zbrodni przeciw ludzkości lub zbrodni wojennych. Przerzutem zajmować się miała się kierowana przez bpa Aloisa Hundala organizacja pod nazwą „Ocalenie”. Ratowano nie tylko Niemców, ale również osoby poszukiwane przez ZSRR, a wiec przede wszystkim nacjonalistów ukraińskich, i chorwackich [1]. Dyskusje historyków od lat wywołuje natomiast fakt istnienia tajnej organizacji esesmańskiej zajmującej się ewakuacją zbrodniarzy wojennych w bezpieczne miejsca, zwłaszcza do Ameryki Południowej- Odessa (Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen – Organizacja Byłych Członków SS) z która miał współpracować Watykan.[2].
Główny „łowca nazistów”, założyciel Żydowskiego Centrum Dokumentacji, Szymon Wiesenthal wskazuje także na zaangażowanie Caritasu: „Duchowieństwo rzymskokatolickie, głównie franciszkanie, pomagali szmuglować uciekinierów – od klasztoru do klasztoru, aż do Rzymu, gdzie byli odbierani przez Caritas”. W tajnym raporcie datowanym na 15 maja 1947 r., przesłanym do Waszyngtonu,Vincent la Vista z amerykańskich służb bezpieczeństwa twierdzi, że Watykan był „największą pojedynczą organizacją zamieszaną w nielegalne emigracje”, pomagającą wszystkim, bez względu na ich przekonania polityczne, którzy byli nastawieni antykomunistycznie i działali w interesie Kościoła[1].
John Loftus, który od 1979 r. w Nadzwyczajnym Departamencie Śledczym amerykańskiego Ministerstwa Sprawiedliwości zajmował się ściganiem i deportowaniem nazistowskich zbrodniarzy wojennych, a obecnie jest dyrektorem Muzeum Holocaustu na Florydzie, pisał: „Watykan zawsze utrzymywał, że nie był świadomy tożsamości osób, którym świadczył pomoc humanitarną. W istocie jednak wielu wpływowych duchownych nie tylko wiedziało, którzy byli nazistami, ale i celowo ich poszukiwali i zapewniali im preferencyjne traktowanie”[2].
Pomoc dla faszystów koordynować miał austriacki biskup Alois Hudal, rektor Collegio Teutonico di Santa Maria dell’Anima w Rzymie i przewodniczący Papieskiego Komitetu Pomocy w Austrii, który otwarcie przyznał, że pomógł wielu nazistom, którzy, jego zdaniem, „często byli całkowicie niewinni”. „Niech Bóg błogosławi odrodzeniu Niemiec” – pisał w grudniu 1948 r. W swoich dziennikach pisał: „dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem.
W Genui uciekający faszyści cieszyli się przychylnością arcybiskupa Giuseppe Siri, który nadzorując wysyłkę uchodźców, stworzył komitet wysyłający ich głównie do Argentyny. Wedle raportu wywiadu USA, arcybiskup zwracał szczególną uwagę na emigrację europejskich antykomunistów do Ameryki Południowej: „Ogólna klasyfikacja antykomunistyczna odnosi się, oczywiście, do faszystów, ustaszów i podobnych ugrupowań”(Knopp, op.cit.).
Niektórzy historycy starają się bagatelizować działania Hudala i jego pomocników w akcji pomocy nazistom. Twierdzą, że robił on to na własną rękę, a większość dokumentów było preparowane przez wschodnioniemieckie Stasi. że papież nie wiedział i nie popierał. Uki Goñi, autor fundamentalnej publikacji na temat roli Watykanu w ucieczce nazistów pod tytułem Prawdziwa Odessa, zauważa: „Biskupi i arcybiskupi, jak Hudal czy Siri, czynili wszelkie niezbędne przygotowania. Księża tacy jak Draganović, Heinemann czy Dömöter podpisywali wnioski paszportowe. W obliczu tak jednoznacznych dowodów pytanie o to, czy papież Pius XII był w pełni informowany o całej akcji, jest nie tylko zbędne, ale też całkowicie naiwne”[2].
Dr Gerald Steinacher, historyk z Południowego Tyrolu pracujący w Archiwum Krajowym w Bolzano, przez wiele lat badał tajemnice ucieczki nazistów. Steinacher przeanalizował nieznane dotąd dokumenty, także z archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, które udostępniło swoje zbiory naukowcom i alianckie akta z rzymskiego Palazzo Cesi, siedzibie włoskiej prokuratury wojskowej. Rezultatem pracy stała się książka "Nazis auf der Flucht. Wie NS-Kriegsverbrecher über Italien nach Übersee entkamen 1946-1955" ("Naziści w ucieczce. Jak nazistowscy zbrodniarze wojenni w latach 1946-1955 uciekali przez Włochy za morze"). Autor twierdzi, że tajna Odessa nie istniała, a nazistowskim mordercom ucieczkę umożliwiły amerykańskie służby specjalne, Kościół katolicki (ale także Kościoły ewangelickie) oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Nasuwa się pytanie, dlaczego Watykan po wojnie Watykan pomagał brunatnym katom? Dr Steinacher wyjaśnia: "Kościół katolicki, a także ewangelicki po latach promowania przez nazizm tzw. neopogaństwa dążyły do rechrystianizacji Europy. Chętnie wybaczano brunatnym owieczkom, aby sprowadzić je z powrotem na łono Matki Kościoła. Robiono to nawet w sposób niezgodny z doktryną, np. przez masowe udzielanie ponownego chrztu". Bp Hudal nie był wyjątkiem. Watykan zorganizował cały system pomocy nazistom. Po wojnie dla Kościoła największym niebezpieczeństwem stał się komunizm, hitleryzm zaś uznano za rozdział zamknięty, którym nie trzeba się zajmować.
Steinacher twierdzi, że Służby specjalne USA doskonale wiedziały o klasztornych drogach, nie zrobiły jednak nic, aby położyć kres poczynaniom watykańskich hierarchów. Co więcej, wykorzystywały te szlaki do ewakuacji swych szpiegów z radzieckiej strefy okupacyjnej w Austrii. Bp Hudal był finansowany przez amerykański wywiad OSS. Zarówno Waszyngton, jak i Watykan obawiały się przede wszystkim, że do władzy we Włoszech dojdą komuniści. A byłych hitlerowców uważano za najlepszych ekspertów w walce z czerwoną zarazą. Dlatego zaledwie ułamek procenta zbrodniarzy hitlerowskich został osądzony i otrzymał sprawiedliwe wyroki.
As Luftwaffe i nieprzejednany nazista Hans Urlich Rudel….Ksiazka zanleźć Rudel byl lacznikiem pomiedzy hitlerowskimi uciekinierami w Argentynie i ich kontaktami w Poludniowej Saksonii. Rudel powrocil do Niemiec w 1951 roku. Na Wikipedii pisze, że Rudel działał po wojnie głównie w USA.
Prymat polityki nad moralnością – sami Polacy zdradzają polskie ofiary
Niestety do rehabilitowania ukraińskiego nazizmu przyczynili się też sami Polacy. Niejasną rolę w ukryciu wśród polskich żołnierzy dużej grupy nacjonalistów ukraińskich odegrał gen Władysław Anders. Dotyczy to przede wszystkim członków SS Galizien, którzy poddali się aliantom w okolicach Radstadt i Tamsweg na pograniczu włosko- austriacko- słoweńskim i zostali zamknięci w obozach pod Rimini. Dzięki zabiegom gen. Andersa doszło do rzeczy niesłychanej: nie tylko uznał ich za polskich obywateli i tym samym ocalił ich przed wywiezieniem do Rosji to jeszcze znalazł dla nich miejsce w szeregach II Korpusu Polskiego. O tym, że ludzie winni zbrodni na narodzie polskim zaciągnęli się pod polskie sztandary dowodzi wiadomość podana przez Wasyla Weryhę dziejopisa Dywizji SS- Galizien i jej byłego członka, że do II Korpusu z ich obozu przeszło 7 czerwca 1945 176 osób[1]. W latach 1946-1947 dzięki staraniom dyplomatów w tym watykańskich i pomocy Andersa umożliwiano kilku tysiącom byłych ukraińskich kolaborantów w tym z SS wjechać do Anglii, skąd część migrowała potem do Kanady, Australii, USA, gdzie wraz z nacjonalistami z OUN- UPA stworzyli silne ośrodki[1].
Zbrodniarze doczekali się także rozgrzeszenia od części polskiej emigracji, szczególnie tej, która najszybciej zadzierzgnęła związki z wywiadem amerykańskim i przeszła na jego utrzymanie. Takim postępowaniem nie tylko zlekceważono ofiary, ale utorowano „nobilitowanym” tym faktem banderowcom drogę do władzy po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. Najważniejszą rolę w relatywizowaniu win ukraińskich ludobójców przypisać należy Jerzemu Giedroyciowi, ludziom z kręgu Paryskiej Kultury i rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa[2]. Znający doskonale polski język ukraińscy nacjonaliści usadowili się w tych instytucjach wpływając latami na fałszowanie prawdy o ludobójczych i antypolskich poczynaniach OUN i UPA na Kresach w czasie ostatniej wojny. Za wyjątkowo skandaliczną kwestię uznać należy goszczenie przez Giedroycia w Instytucie i prywatnym domu głównego ideologa faszyzmu ukraińskiego Dmytro Donicowa. Co gorsza udostępniał on łamów „Kultury” moralnym i fizycznym sprawcom mordów wołyńskich i małopolskich jak Łebed czy Kubijowicz. Stale pisywał tam, wykreowany z czasem na „autorytet”, niemiecki kolaborant i wróg polskości Bohdan Osadczuk. A przecież na „Kulturze” wychowało się całe pokolenie „Solidarności”, jej członkowie dostali więc wykoślawioną i zakłamana wiedzę o przeszłości. Po raz kolejny polityka zwyciężyła z prawdą historyczną.
Podsumowanie:
Pierwszym, ale i najważniejszym etapem, który spowodował bezkarność przestępców był wybuch „zimnej wojny”. Dzięki zaangażowaniu ich przez brytyjskie i amerykańskie służby specjalne do działań sabotażowo- wywiadowczych przeciw komunistom owa liczna grupa starająca się rozpaczliwie ukryć przed światem swoje masowe zbrodnie na ludności cywilnej urosła nagle do roli poważnego partnera światowych mocarstw. Pod ich bezpiecznymi skrzydłami ukryło się i zdołało ujść sprawiedliwości tysiące zbrodniarzy. Zachodnie demokratyczne państwa nie wywiązały się z podjętej „deklaracji o okrucieństwie” uchwalonej przez przedstawicieli trzech mocarstw zawartych w Moskwie 1 listopada 1943 roku zgodnie z którą zbrodniarze mieli być wydani w celu osadzenia i ukarania państwom na terenie których popełnili przestępstwa.
W ratowaniu morderców niebagatelną rolę odegrał też Watykan i pracownicy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Jeśli chodzi o ukraińskich nacjonalistów i kolaborantów pomogli im ukryciu się w Wielkiej Brytanii i obu Amerykach. Przepustką nacjonalistów do spokojnego i wygodnego życia na Zachodzie stało się tak znienawidzone przez nich polskie obywatelstwo. Nie było by to możliwe bez współpracy z emigracyjnymi czynnikami polskimi.
I wreszcie najbardziej bolesna kwestia, czyli szkodliwa działalność polskich czynników emigracyjnych skupionych wokół Paryskiej Kultury i RWE i badaczy, którzy zostali zinoktrynowani przez ukraińskich nacjonalistów jak Piotr Wandycz w USA czy Piotr Wróbel w Kanadzie i niestety wielu przedstawicieli polskich służb dyplomatycznych (szczególnie w Kanadzie).
Trwająca do dziś zmowa milczenia wobec kresowego ludobójstwa i tolerowanie odrodzenia się skrajnego nacjonalizmu na Ukrainie zdaje się sugerować, że przynajmniej w tej kwestii „zimna wojna” wcale się nie zakończyła, mało trwa nadal.
Źródła:
[1] „Zimna wojna” umownie trwała od roku 1946 – rozpadu koalicji antyhitlerowskiej i ustanowienia w Europie Środkowej wyłącznej strefy wpływów ZSRR – do rozpadu systemu państw satelitarnych w 1989 i rozpadu samego ZSRR w 1991 roku. Konfrontacja między dwoma supermocarstwami toczyła się na wielu płaszczyznach: wojskowej, ideologicznej, psychologicznej, gospodarczej. Za początek "zimnej wojny" uważa się wystąpienie Winstona Churchilla w Fulton (USA) 5 marca 1946 roku. Jednak wcześniej, 9 lutego 1946 roku, Józef Stalin wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że "komunizm i kapitalizm nie mogą koegzystować" oraz ogłosił plan "przygotowania ZSRR w ciągu pięciu lat na każdą ewentualność". Wystąpienie zostało odebrane na zachodzie jako "deklaracja III wojny światowej". Termin "zimna wojna" został wprowadzony w 1947 przez Amerykanina Bernarda Barucha. Popularność zyskał dzięki książce znanego publicysty amerykańskiego Walta Lippmana. Kolejnym sygnałem rozpoczęcia tego okresu była wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu Jamesa Byrnesa z 6 września 1946 ze Stuttgartu. Przedstawił on zasady polityki USA wobec Niemiec. Mówił o stałej obecności USA w Niemczech, którym stopniowo miała być przyznawana suwerenność. Poruszył także problem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, którą określił jako tymczasową. Uważał też, że o jej przebiegu powinna zadecydować konferencja pokojowa.12 marca 1947 r. prezydent USA Harry Truman podczas przemówienia w Kongresie. W maju 1947 r. podczas przemówienia w Princeton przedstawił on zasady "doktryny powstrzymywania", znanej jako Doktryna Trumana. Bazowała ona na tezie o podziale świata na strefę amerykańską i strefę radziecką oraz odpowiedzialności USA za utrzymanie zasad kapitalistycznych na skalę światową. Założenia tej doktryny sformułował amerykański dyplomata George Kennan, radca ambasady USA w Moskwie w tamtym okresie. Według niego ekspansję ZSRR mogło powstrzymać "długotrwałe, cierpliwe – lecz zdecydowane i czujne – powstrzymywanie tendencji ekspansywnych". Pierwszym, ale i najważniejszym etapem, który spowodował bezkarność przestępców był wybuch „zimnej wojny”. Dzięki zaangażowaniu ich przez brytyjskie i amerykańskie służby specjalne do działań sabotażowo- wywiadowczych przeciw komunistom owa liczna grupa starająca się rozpaczliwie ukryć przed światem swoje masowe zbrodnie na ludności cywilnej urosła nagle do roli poważnego partnera światowych mocarstw. Pod ich bezpiecznymi skrzydłami ukryło się i zdołało ujść sprawiedliwości tysiące zbrodniarzy. Zachodnie demokratyczne państwa nie wywiązały się z podjętej „deklaracji o okrucieństwie” uchwalonej przez przedstawicieli trzech mocarstw zawartych w Moskwie 1 listopada 1943 roku zgodnie z którą zbrodniarze mieli być wydani w celu osadzenia i ukarania państwom na terenie których popełnili przestępstwa.
W ratowaniu morderców niebagatelną rolę odegrał też Watykan i pracownicy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Jeśli chodzi o ukraińskich nacjonalistów i kolaborantów pomogli im ukryciu się w Wielkiej Brytanii i obu Amerykach. Przepustką nacjonalistów do spokojnego i wygodnego życia na Zachodzie stało się tak znienawidzone przez nich polskie obywatelstwo. Nie było by to możliwe bez współpracy z emigracyjnymi czynnikami polskimi.
I wreszcie najbardziej bolesna kwestia, czyli szkodliwa działalność polskich czynników emigracyjnych skupionych wokół Paryskiej Kultury i RWE i badaczy, którzy zostali zinoktrynowani przez ukraińskich nacjonalistów jak Piotr Wandycz w USA czy Piotr Wróbel w Kanadzie i niestety wielu przedstawicieli polskich służb dyplomatycznych (szczególnie w Kanadzie).
Trwająca do dziś zmowa milczenia wobec kresowego ludobójstwa i tolerowanie odrodzenia się skrajnego nacjonalizmu na Ukrainie zdaje się sugerować, że przynajmniej w tej kwestii „zimna wojna” wcale się nie zakończyła, mało trwa nadal.
Źródła:
[2]. Smolarz Roman P. Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony; Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010, s.
[4]. W.I. Wereszczak, „Prawdu nie odolet”, Wydawnictwo „Ukrajina”, Kijów 2003.
[5] Opisał je m.in. w pracach Displaced Persons (DPs)....; „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony; Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010 dr Roman Paul Smolorz.
[6]I. Hałagida, Prowokacja "Zenona" geneza, przebieg i skutki operacji MBP o kryptonimie "C-1" przeciwko banderowskiej frakcji OUN i wywiadowi brytyjskiemu (1950-1954), Warszawa 2005, s. 51-64, tu s. 63; Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 49n., 76-84.
[7] Jednym z najważniejszych, lecz nie jedynym kryterium, pozwalającym uniknąć przymusowej
repatriacji do ZSRR z amerykańskiej strefy okupacyjnej było obywatelstwo Polski przedwojennej (P. Polian, Deportiert nach Hause, München 2001, s. 67, 121.)
[8] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[9] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[10]„Hromenko”- (Michał Duda)- dowódca sotni z kurenia „Bajdy” po przedarciu się do amerykańskiej strefy okupacyjnej zgłosił swój akces do pracy w wywiadzie. W wywiadzie NATO werbował szpiegów do działalności na terenie Polski, m.in. Jana Haniaka; Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 470; zob. W. Jarnicki, Spalona Ziemia, Lublin 1970.
[11] Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 469.
[13] „Prawdu ne odolet ….s.44 (Archiwalny akt Nr 10 Str. 61-64). poszukać
[14] Te elementy doskonale wyćwiczyli już nacjonaliści przed wojną prowadząc wojne propagandowa z państwem polskim….
[15] Wiele informacji na ten temat w książce Lucyny Kulińskiej „Działalność terrorystyczna i sabotażowa…..Kraków 2010.
[16] Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 472.
[17] Szota „Droga do nikąd…. s. 440.
[18] Ibidem, s.440.
[19] ibidem, s.149-150.
[20]Prawdu nie odolet ,s.44, Patrz też . , Kuźmicz, Zbrodnie bez kary…; Spadochroniarze OUN, Historia desantów z 14 maja 1951 r., Inne Oblicza Historii nr. 5…s.
[21] IPN , sygn. 0236/63.
[22] Prasa oraz ministerstwa Rządu Bawarskiego twierdziły, że instytut ten powstanie w Ratyzbonie pod kierownictwem prof. dr Theodora Oberländera, przestępcy wojennego, człowieka bezpośrednio odpowiedzialnego za mord na profesorach lwowskich (Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 78-84.
[23] IBIDEM. Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 78-84.
[24] „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…
[25] Ibidem, s...
[26] R. Smolorz, Das Südosteuropa-Institut Regensburg 1949–1958. Regensburger Neugründung oder Dresdner Tradition?, w: K. Boeckh, R. Smolorz, Osteuropa in Regensburg. Institutionen der Osteuropa-Forschung in Regensburg aus ihrer historischen Perspektive, Regensburg 2008, s. 69-83.
[27] Smolorz „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…
[28] Mieścił się w Monachium przy ul. Maximilienstrasse 24.
[29] W roku 1973 siedziba kierownictwa OUN mieściła się w Monachium przy Zeppelinstrasse 67. ( Droga do nikąd …s.478)
[30]Smolarz, „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…, URL: www.ukrainische-freie-universitaet.mhn.de/Ger/indexger.html [27.12.07].
[31] Dokumenty dotyczące sprawy I. Werczuna, przechowywane są w archiwum FCB, w Rosji.
[32] D. Richelson Historia szpiegostwa Moskwa. 2000. Str. 281-282
[33] W pierwszej połowie lat 50-tych XX w. doszło do wielu takich akcji min. desanty zrzucono pod Tarnopolem i Lubaczowem były one częścią szerszej operacji prowadzonej przez aliantów.
[34] XXXXX
[35] Autorka znalazła w IPN informację o tym, że dawni współpracownicy Abwehry z „Osnowy” wchodzili w skład kadry odbudowywanych Szkół Morskich. XXXXX
[36] Traktują o tym całe zespoły przeniesione do BU IPN z CA MSWiA (teczki i mikrofilmy z zespołów OUN i UPA – sygnatury w posiadaniu autorki).
[37] s.477 (Szota)
[38] Szerzej na ten temat w pracach Mariusz Agnosiewicz "Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji", Karlheinz Deschner: „Abermals krähte der Hahn”
— Matheson Peter: „The Third Reich and the Christian Churches”
— Dan Cohn-Sherbok: „The Crucified Jew”
[39] Według jednej z wersji już pod koniec 1942 r. grupa wyższych oficerów SS i niemieckiego wywiadu wojskowego zorientowała się, że rozpętana przez Hitlera wojna musi zakończyć się klęską Niemiec. Ludzie ci zawiązali tajną organizację o nazwie „Odessa”, która w chwili klęski miała pomóc w ewakuacji z Europy jak największej liczby urzędników i żołnierzy III Rzeszy. Tworzyli ją najwięksi oprawcy i zarazem antykomuniści, którzy części duchownym jawili się nie jako zbrodniarze wojenni, lecz jako bojownicy i bohaterowie próbujący ocalić świat przed ekspansją bolszewizmu. Tego samego zdania było wielu dostojników Watykanu. Aby uratować jak największą liczbę nazistów, w ramach akcji `Ocalenie' włączyły się do współpracy z `Odessą' jednostki wywiadu watykańskiego. Ze swojej strony, wprowadzając własnych ludzi w struktury Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, zdobywały one dostęp do paszportów tejże organizacji i danych o ludziach zaginionych, których nazwiska przydzielane były następnie uciekającym z Europy nazistom. Czołowym organizatorem tej akcji był biskup Genui Alois Hundal. Przerzut odbywał się pod przykrywką Międzynarodowej Katolickiej Komisji Emigracyjnej. Uciekający naziści najczęściej korzystali z drogi wiodącej poprzez klasztory w Tyrolu i we Włoszech oraz port w Genui, gdzie zaokrętowano ich na statki płynące do Argentyny. Jak obliczono później, do początków lat 60. udało się w ten sposób „wyeksportować” blisko 30 tys. nazistów poszukiwanych przez aliantów. Wielu zbrodniarzy hitlerowskich - również z terytorium Polski - uniknęło w ten sposób postawienia przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym oraz polskim sądem. Był wśród nich Franz Stangl, jeden z największych zbrodniarzy II wojny światowej, odpowiedzialny za śmierć ok. miliona ludzi. Z pomocą urzędników Watykanu - przedostał się do Syrii, a następnie do Brazylii. Schwytano go dopiero w 1967 r. i skazano na dożywocie. To właśnie on w trakcie procesu ujawnił wiele sekretów dotyczących akcji „Ocalenie”.
P.S. Z tego co podaje Knopp tylko pamiętniki biskupa Hudala są tu jakimkolwiek namacalnym dowodem na jego stosunek do tych spraw.
[1]
Piaseczny Jan, Ucieczka klasztorną drogą,„Przegląd” nr.
34/2008, 18. 8. 2008.
[1]
[1] Jednym z najważniejszych, lecz nie jedynym kryterium, pozwalającym uniknąć przymusowej
repatriacji do ZSRR z amerykańskiej strefy okupacyjnej było obywatelstwo Polski przedwojennej (P. Polian, Deportiert nach Hause, München 2001, s. 67, 121.)
[2] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[3] W przyszłej Republice Federalnej Niemiec związek byłych esesmanów liczył 300 tys. osób patrz: „Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968, s.332.
[4]„Hromenko”- (Michał Duda)- dowódca sotni z kurenia „Bajdy” po przedarciu się do amerykańskiej strefy okupacyjnej zgłosił swój akces do pracy w wywiadzie. W wywiadzie NATO werbował szpiegów do działalności na terenie Polski, m.in. Jana Haniaka; Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 470; zob. W. Jarnicki, Spalona Ziemia, Lublin 1970.
[5] Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 469.
[6] Udział przedstawicieli Watykanu w ochronie przestępców wojennych to trudna i delikatna kwestia. Kwestia ta omówiona będzie szerzej w dalszej części artykułu.
[7] „Prawdu ne odolet ….s.44 (Archiwalny akt Nr 10 Str. 61-64). poszukać
[8] Te elementy doskonale wyćwiczyli już nacjonaliści przed wojną prowadząc wojne propagandowa z państwem polskim….
[9] Wiele informacji na ten temat w książce Lucyny Kulińskiej „Działalność terrorystyczna i sabotażowa…..Kraków 2010.
[10] Antoni B. Szczęśniak, Wiesław Z. Szota, „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973, s. 472.
[11] Szota „Droga do nikąd…. s. 440.
[12] Ibidem, s.440.
[13] ibidem, s.149-150.
[14]Prawdu nie odolet ,s.44, Patrz też . , Kuźmicz, Zbrodnie bez kary…; Spadochroniarze OUN, Historia desantów z 14 maja 1951 r., Inne Oblicza Historii nr. 5…s.
[15] IPN , sygn. 0236/63.
[16] Prasa oraz ministerstwa Rządu Bawarskiego twierdziły, że instytut ten powstanie w Ratyzbonie pod kierownictwem prof. dr Theodora Oberländera, przestępcy wojennego, człowieka bezpośrednio odpowiedzialnego za mord na profesorach lwowskich (Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 78-84.
[17] IBIDEM. Smolorz, Displaced Persons (DPs) ..., s. 78-84.
[18] „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…
[19] Ibidem, s...
[20] R. Smolorz, Das Südosteuropa-Institut Regensburg 1949–1958. Regensburger Neugründung oder Dresdner Tradition?, w: K. Boeckh, R. Smolorz, Osteuropa in Regensburg. Institutionen der Osteuropa-Forschung in Regensburg aus ihrer historischen Perspektive, Regensburg 2008, s. 69-83.
[21] Smolorz „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…
[22] Mieścił się w Monachium przy ul. Maximilienstrasse 24.
[23] W roku 1973 siedziba kierownictwa OUN mieściła się w Monachium przy Zeppelinstrasse 67. ( Droga do nikąd …s.478)
[24]Smolarz, „Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony…, URL: www.ukrainische-freie-universitaet.mhn.de/Ger/indexger.html [27.12.07].
[25] Dokumenty dotyczące sprawy I. Werczuna, przechowywane są w archiwum FCB, w Rosji.
[26] D. Richelson Historia szpiegostwa Moskwa. 2000. Str. 281-282
[27] W pierwszej połowie lat 50-tych XX w. doszło do wielu takich akcji min. desanty zrzucono pod Tarnopolem i Lubaczowem były one częścią szerszej operacji prowadzonej przez aliantów.
[28] XXXXX
[29] Autorka znalazła w IPN informację o tym, że dawni współpracownicy Abwehry z „Osnowy” wchodzili w skład kadry odbudowywanych Szkół Morskich. XXXXX
[30] Traktują o tym całe zespoły przeniesione do BU IPN z CA MSWiA (teczki i mikrofilmy z zespołów OUN i UPA – sygnatury w posiadaniu autorki). [31] s.477 (Szota)
[32] Szerzej na ten temat w pracach Mariusz Agnosiewicz "Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji", Karlheinz Deschner: „Abermals krähte der Hahn”
— Matheson Peter: „The Third Reich and the Christian Churches”
— Dan Cohn-Sherbok: „The Crucified Jew”
[33] Według jednej z wersji już pod koniec 1942 r. grupa wyższych oficerów SS i niemieckiego wywiadu wojskowego zorientowała się, że rozpętana przez Hitlera wojna musi zakończyć się klęską Niemiec. Ludzie ci zawiązali tajną organizację o nazwie „Odessa”, która w chwili klęski miała pomóc w ewakuacji z Europy jak największej liczby urzędników i żołnierzy III Rzeszy. Tworzyli ją najwięksi oprawcy i zarazem antykomuniści, którzy części duchownym jawili się nie jako zbrodniarze wojenni, lecz jako bojownicy i bohaterowie próbujący ocalić świat przed ekspansją bolszewizmu. Tego samego zdania było wielu dostojników Watykanu. Aby uratować jak największą liczbę nazistów, w ramach akcji `Ocalenie' włączyły się do współpracy z `Odessą' jednostki wywiadu watykańskiego. Ze swojej strony, wprowadzając własnych ludzi w struktury Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, zdobywały one dostęp do paszportów tejże organizacji i danych o ludziach zaginionych, których nazwiska przydzielane były następnie uciekającym z Europy nazistom. Czołowym organizatorem tej akcji był biskup Genui Alois Hundal. Przerzut odbywał się pod przykrywką Międzynarodowej Katolickiej Komisji Emigracyjnej. Uciekający naziści najczęściej korzystali z drogi wiodącej poprzez klasztory w Tyrolu i we Włoszech oraz port w Genui, gdzie zaokrętowano ich na statki płynące do Argentyny. Jak obliczono później, do początków lat 60. udało się w ten sposób „wyeksportować” blisko 30 tys. nazistów poszukiwanych przez aliantów. Wielu zbrodniarzy hitlerowskich - również z terytorium Polski - uniknęło w ten sposób postawienia przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym oraz polskim sądem. Był wśród nich Franz Stangl, jeden z największych zbrodniarzy II wojny światowej, odpowiedzialny za śmierć ok. miliona ludzi. Z pomocą urzędników Watykanu - przedostał się do Syrii, a następnie do Brazylii. Schwytano go dopiero w 1967 r. i skazano na dożywocie. To właśnie on w trakcie procesu ujawnił wiele sekretów dotyczących akcji „Ocalenie”.
P.S. Z tego co podaje Knopp tylko pamiętniki biskupa Hudala są tu jakimkolwiek namacalnym dowodem na jego stosunek do tych spraw.
[34] Piaseczny Jan, Ucieczka klasztorną drogą,„Przegląd” nr. 34/2008, 18. 8. 2008.
[35]
[36] Wicegubernator Polski, Generalleutnant i Sturmbannführer SS, baron von Wächter, poszukiwany po wojnie przez aliantów i Żydów. [37] ?Piaseczny Jan, Ucieczka klasztorną drogą,„Przegląd” nr. 34/2008, 18. 8. 2008.
[38] Poliszczuk Wiktor, Gorzka Prawda, Toronto 1995 ,s. 321.
[39] Wiele danych na temat dziejów SS-Galizien w filmie „SS in Britain” 2001, reż. Julian Hendy; Aleksander Korman, „Nieukarane zbrodnie SS Galizien z lat 1943-1945”, Londyn 1990; Edward Prus, „Rycerze żelaznej ostrogi”….
[40] Wiktor Poliszczuk ,„Zbrodnie OUN Bandery w Kulturze Paryskiej”, Na Rubieży , nr 86/2006, s.28-33; art. Prof. Grota…odnaleźć w 3 zbiorowych pracach- tam było
[41] Wicegubernator Polski, Generalleutnant i Sturmbannführer SS, baron von Wächter, poszukiwany po wojnie przez aliantów i Żydów.
[42] ?Piaseczny Jan, Ucieczka klasztorną drogą,„Przegląd” nr. 34/2008, 18. 8. 2008.
[43] Poliszczuk Wiktor, Gorzka Prawda, Toronto 1995 ,s. 321.
[44] Wiele danych na temat dziejów SS-Galizien w filmie „SS in Britain” 2001, reż. Julian Hendy; Aleksander Korman, „Nieukarane zbrodnie SS Galizien z lat 1943-1945”, Londyn 1990; Edward Prus, „Rycerze żelaznej ostrogi”….
[45] Wiktor Poliszczuk ,„Zbrodnie OUN Bandery w Kulturze Paryskiej”, Na Rubieży , nr 86/2006, s.28-33; art. Prof. Grota…odnaleźć w 3 zbiorowych pracach- tam było
Bibliografia
Powyciągać tu z przypisów i tekstu wszystkie książki i artykuły.
Dokumenty VHA, Dział banderowski ,WOP-32022
CAW, Akta operacji GO „Wisła”.
Agnosiewicz Mariusz , Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji - fragment z QFANT.PL
Wereszczak W.I., Prawdu nie odolet (Prawdy nie przezwyciężysz), Wydawnictwo „Ukrajina”, Kijów 2003.
Smolarz Roman Paul, Displaced Persons (DPs)....; Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony; Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010.
Szczęśniak Antoni B., SzotaWiesław Z., „Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce”, Warszawa 1973.
Hałagida Igor, Prowokacja Zenona, Warszawa 2005.
Kuźmicz Łukasz, Zbrodnie bez kary, Rzeszów 2006.
Vedeneev Dymitrij, Bistriuchin Gienadij, Dovbij bez kompromisiv – protyvoborstvo specpodrozdielienij OUN ta radianskich sił spec operacji 1945–1980 roki, Kijów 2007.
Piaseczny Jan, art. Ucieczka klasztorną drogą, „Przegląd”nr.: 34/2008, 2008-08-18.
Steinacher Gerald, Nazis auf der Flucht. Wie NS-Kriegsverbrecher über Italien nach Übersee entkamen 1946-1955, rok???? 2009?
Schnnept Heinz , "Odessa"
Bielak F.: Służby wywiadowcze Republiki Federalnej Niemiec, Warszawa 1985.
Gehlen R.: Sensacyjne wspomnienia szefa wywiadu, Warszawa 1993.
Kilarski R.: Organizacja wywiadowcza Reinharda Gehlena, Wyd. MON Warszawa 1978, 388 s.
Wolanowski L.: Cichy front, Iskry Warszawa 1955, 1956.
Goñi Uki, Prawdziwa Odessa,
Hans Urlich Rudel….Książka znaleźć
Film : SS in Britain, W. Brytania 2001
Wywiad z Sz.Wiesenthalem, http://www.nigdywiecej.prh.pl/archiwum/lowca.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/ODESSA_(organizacja)
Karatielnyje Organy SSSR, www.hrono.ru
MGB Protiv CRU i SIS, rol OUN – vospominania veterana gosbezopasnosti, „Aspekty”, nr 51 z 19 grudnia 2008 r., wydanie internetowe http://www.2000.net.ua/c/60938?p=7
Vedenenev Dymitrij, Szapował Jurij, Maltaniskij Sokoł ili sudba Mirona Matvijenko, „Zerkało Niedieli”, nr 30 z 11 sierpnia 2001 r., wydanie internetowe http://www.zn.ua/3000/3150/31840/.
Vermeersch Etienne, Watykan i naziści, tłum. Ilona Boska (źródła:
- Karlheinz Deschner, Abermals krähte der Hahn
- Matheson Peter: The Third Reich and the Christian Churches
- Dan Cohn-Sherbok: The Crucified Jew
Knopp....( o przerzutach nazistów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.