Arcybiskup Andrij Szeptycki, sługa uniżony Hitlera i Stalina
W listopadzie 2018 roku w jednym z budynków Uniwersytetu Wrocławskiego odsłonięto tablicę upamiętniającą Andrija Szeptyckiego, zwierzchnika Kościoła Greckokatolickiego w latach 1900-1944. Pretekstem do haniebnego upamiętnienia tego hitlerowskiego i sowieckiego kolaboranta, i zbrodniarza wojennego w postaci odsłonięcia tablicy pamiątkowej w trzech językach - polskim, ukraińskim i angielskim było to, że Szeptycki studiował na wrocławskiej uczelni w latach 1884-1887.
W uroczystości odsłonięcia tablicy wzięli udział przedstawiciele władz
Wrocławia i Lwowa, na czele z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem
i wicemerem Lwowa Andrijem Moskalenką, a
także przedstawiciele rodziny Szeptyckich oraz duchowieństwa, w tym
grekokatolickiego z Wrocławia. Natomiast głównym inicjatorem tego nikczemnego przedsięwzięcia, był rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Adam Jezierski.
Tablica odsłonięta na Uniwersytecie Wrocławskim ku czci promotora ukraińskiego separatyzmu i terroryzmu w II Rzeczpospolitej oraz hitlerowskiego kolaboranta, który błogosławił kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera, jako wybawiciela narodu ukraińskiego i niemiecką armię, jako największą nadzieję Ukrainy i gwarancję pokoju dla całej Europy na przyszłość. która dzięki niej zostanie raz na zawsze uwolniona od zagrożenia bolszewizmem, jak również człowieka, który wysyłał osobiście swoich kapelanów do dywizji SS Galizien i sotni UPA, oraz pozwalał swoim duchownym święcić narzędzia zbrodni, którymi potem banderowcy z OUN - UPA bestialsko mordowali polskich mieszkańców Wołynia i Małopolski Wschodniej, i którzy często sami brali osobisty udział w mordach Polaków na czele ukraińskiej czerni, a także, który nigdy nie potępił banderowskich zbrodniarzy z UPA i innych ukraińskich formacji zagłady, i w rezydencji którego na Górze Świętego Jura we Lwowie w 1926 roku wydrukowano pierwszy nakład ,,Biblii'' ukraińskich szowinistów, książkę pt. Nacjonalizm - Dmytro Doncowa, będącą później dla bandytów z OUN - UPA instrukcją dla dokonania przez nich masowego, bestialskiego ludobójstwa naszych rodaków, jak również Dekalog Ukraińskiego Nacjonalisty Stepana Łenkawśkiego. A wcześniej w latach 1918 - 1919 błogosławił ukraińskich morderców polskich mieszkańców Kresów i Lwowskich Orląt, broniących miasta Zawsze Wiernego Rzeczpospolitej, a jego duchowni za pełną aprobatą swego metropolity, wygłaszali z ambon wezwania do bezlitosnego mordowania Polaków, takie jak ta:
,,Kto w Boga wierzy, kto ma choćby tyle sil aby unieść rusznice, albo
noz, idź przeciw Lachom pijawkom, a Bóg odpuści Ci bracie twoje grzechy,
jakbyś odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej... Pamiętajcie bracia, że
niedopuszczalnym grzechem jest dać choćby wody zranionemu Lachów.
Zabijajcie ich we śnie, nie miejcie litości dla nich.''
A gdy się poczyta wspomnienia z tamtych czasów polskiego pisarza Kornela Makuszyńskiego, i powieść Zofii Kossak - Szczuckiej - Pożoga, to takich kwiatków znajdzie się więcej.
Szeptycki był zarazem przez całe swoje parszywe życie nieprzejednanym wrogiem, niepodległego bytu państwa polskiego, nienawidzącym całym swoim nikczemnym sercem Polaków, jako narodu i wszystkiego co uosabiało sobą polskość we wszelkiej postaci. Nigdy też, do końca swojego podłego życia, nie miał z tego powodu, żadnych, najmniejszych nawet wyrzutów sumienia i nie okazał jakiejkolwiek skruchy. Dziś o ironio ten bandyta kandyduje do wyniesienia go na ołtarze i ogłoszenia świętym przez podobnego mu argentyńskiego apostatę Bergoglia, ksywa Franciszek. Ale nie jest to w końcu nic nowego pod słońcem.
Poprzednik bowiem obecnego pastora Rzymu, soborowy destruktor nie tylko kościoła, ale i całego chrześcijaństwa, który jako pierwszy, zanim Bergoglio urządził w Watykanie procesję pogańskiego demona Paczamamy, Ljoliek z Wadowic, bardziej znany jako Jan Paweł II, urządził jako pierwszy w historii synkretyczny spektakl w Bazylice w Asyżu, z czcicielami ognia, buddystami i przywódcami innych satanistycznych kultów, który to Asyż wraz z bazyliką, jedenaście lat później Stwórca oczyścił z tego plugastwa trzęsieniem ziemi, też wypowiedział iście kuriozalne słowa dotyczące osoby metropolity Andrzeja Szeptyckiego i jego beatyfikacji w homilii wygłoszonej 27 czerwca 2001 na hipodromie we Lwowie, będące wierutną brednią, pokutującą niestety po dzień dzisiejszy w umysłach polińskich ćwierćinteligentów, iż... ,,był on człowiekiem bardzo głębokiej wiary i oddanym Kościołowi katolickiemu''. Ale czegóż można było się spodziewać po człowieku, który 3 października 1998 roku beatyfikował podobną Szeptyckiemu kreaturę, duchowego ojczulka chorwackich ustaszy, arcybiskupa Alojzije Stepinaca podczas wizyty w Mariji Bistricy.
Ogłaszając beatyfikację, papież powiedział: „Dzięki swojemu
doświadczeniu ludzkiemu i duchowemu błogosławiony Alojzy Stepinac mógł
pozostawić swoim rodakom swoistą busolę, która pozwala im odnajdywać
właściwy kierunek.
Arcybiskup Zagrzebia Alojzije Stepinac (pierwszy od prawej) w czasie mszy w towarzystwie przedstawicieli reżimu NDH
,,Jaka to była busola pozwalająca Chorwatom odnajdywać właściwy kierunek, nikomu kto zna historię nie trzeba chyba tego tłumaczyć. Ale niech każdy sam odpowie sobie na to we własnym sumieniu, czy człowiek, który w 1941 r. zatwierdził tekst, w którym napisano, że Adolfowi
Hitlerowi należy się wdzięczność? Te słowa, zredagowane przez nieznanego
duchownego na łamach chorwackiej ''Niedzieli'', zostały zaakceptowane
przez ówczesnego Arcybiskupa Zagrzebia, Alojzije Stepinaca. Stało się to
niedługo po tym, jak w kwietniu 1941 r., w rezultacie inwazji Państw
Osi na Jugosławię, powstało Niepodległe Państwo Chorwacji (istniało do
1945 r.). Stepinac dostrzegał w tym fakcie działanie boskiej
Opatrzności, ale – w rzeczywistości - było to wypełniony nienawiścią na
tle rasowym i religijnym marionetkowy twór polityczny, sterowany przez
nazistowską Trzecią Rzeszę, z którą sympatyzowali chorwaccy bojownicy,
tzw. ustasze. Arcybiskup Stepinac błogosławił owych bojowników w okresie
II wojny światowej,
którzy - stosując najbardziej okrutne metody - mordowali Serbów, Żydów,
Cyganów i mniejszości narodowe oraz grupy etniczne, które nie wpisywały
się w ich wyobrażenie o ''dobrym chorwackim katoliku”.
Stepinac i mordowanie Serbów
,,Święty'' arcybiskup Alojzije Stepinac i Pohlavnik Ante Pavelić
Warto
bowiem uświadomić sobie, że życiorys Alojzije Stepinaca wypełniają
sprzeczności, a w pewnym sensie także defetyzm. Chorwacki duchowny
twierdził, że nigdy nie zaistnieją nawet szanse dialogu pomiędzy
wyznawcami katolicyzmu a prawosławia. W podziale chrześcijaństwa z 1054
r. widział największą tragedię tej religii. Równocześnie arcybiskup
Stepinac nie miał oporów, aby siłą nawracać prawosławnych Serbów na
katolicyzm, co obrońcy jego czci uważają za chęć ochrony narodu
serbskiego przed ustaszami. W istocie, wygłaszane w pierwszej połowie
lat czterdziestych XX w. przez Stepinaca poglądy o konieczności
nawrócenia prawosławnych na katolicyzm, ustasze zinterpretowali jako
nawoływanie do krwawej inkwizycji. Innowiercom obcinano głowy, często
też torturując i mordując ich dzieci. Sytuacji prawosławnych Serbów w
Niepodległym Państwie Chorwacji nie ułatwiały głoszone z ambony poglądy
Stepinaca na temat kondycji wyznania prawosławnego, określanego przezeń
jako ''pozbawione moralności, zasad, prawdy, sprawiedliwości i uczciwości''.
Tak jak arcybiskup Szeptycki wiedział doskonale o zbrodniach ludobójstwa dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów i ukraińską czerń na Polakach, Żydach, Rosjanach i innych narodowościach i nie tylko się temu nie sprzeciwił, ale dosłownie to aprobował, tak i duchowy ojciec chorwackich ustaszy, arcybiskup Alojzije Stepinac również doskonale wiedział, nie tylko o bestialskich zbrodniach ustaszy Ante Pavelicia, ale także o mordach dokonywanych przez swoich duchownych, takich jak Miroslav Filipović, komendant obozu koncentracyjnego w Jasenowacu, zwany przez więźniów Bratem Szatanem, czy też innego duchownego, franciszkańskiego księdza Petara „Pero” Brzica (1917-?). Podczas urządzonych w obozie 28 sierpnia 1942 roku „zawodów” Brzica poderżnął gardło co najmniej 670 (sam twierdził, że 1360) nowo przybyłym więźniom w ciągu jednej nocy. A byli oni ledwie dwoma katolickimi duchownymi z wielu innych, jacy brali osobisty udział w ludobójstwie Serbów, Żydów, Cyganów i innych narodowości zamieszkujących ówczesne Narodowe Państwo Chorwackie. Można to wszystko podsumować prostymi słowy, że jaki kościół, tacy i jego święci.
Tylko Aleksander Hrabia Fredro przewraca się w grobie, że jego wnuk, stał się symbolem kainowego plemienia zbrodniarzy, jakich świat nigdy wcześniej nie widział.
Wracając do osoby pana rektora Uniwersytetu Wrocławskiego, tak bardzo chciał przejść do annałów historii, gloryfikując w ten sposób na uczelni, którą kierował w latach 2016 - 2020 kolaboranta Hitlera i Stalina, i zbrodniarza wojennego w jednej osobie, czyli arcybiskupa Andreja Szeptyckiego, to pan profesor Adam Jezierski już wtedy mógł nie zasypywać gruszek w popiele, niepotrzebnie się krępując i na tym samym Uniwersytecie Wrocławskim ufundować i umieścić także tablicę, ,,wybitnemu'' wrocławianinowi Fritz'owi Haberowi, laureatowi nagrody Nobla w dziedzinie chemii, wynalazcy iperytu, który w trzeciej bitwie pod Ypres ( lipiec - listopad 1917 r.), osobiście nadzorował atak chemiczny armii niemieckiej, notując zarazem wszystkie swoje spostrzeżenia objawów u konających żołnierzy przeciwnika, czym doprowadził własną żonę do samobójczej śmierci, która i tak, na tym zimnym, pozbawionym wszelkiej empatii osobniku, nie zrobiła żadnego wrażenia.
W końcu Fritz Haber, tak jak wielu innych hitlerowskich dygnitarzy III Rzeszy, do dnia dzisiejszego pozostaje honorowym obywatelem Wrocławia, więc jak rozumiem obecne władze Uniwersytetu Wrocławskiego dopuszczają się jakiegoś, zupełnie niezrozumiałego zaniedbania, odnośnie swego było, nie było, dawnego uniwersyteckiego kolegi. Zresztą nic nie zmieniło się pod tym względem od tamtego czasu na tej wrocławskiej uczelni, której obecny rektor, profesor Robert Olkiewicz nadal podtrzymuje w całej pełni politykę swego poprzednika, legitymizując tamtą decyzję swojego poprzednika, odnośnie uhonorowania w swoich murach przez wrocławską Alma Mater, hitlerowskiego kolaboranta i zbrodniarza wojennego Andreja Szeptyckiego, i nie zanosi się również na to, aby miało się cokolwiek zmienić w tej mierze w bliższym, czy też dalszym okresie czasu. A w szczególności obecnie. W końcu obecny rektor, czy ktokolwiek inny, nie byłby na jego miejscu, nie anuluje tamtej decyzji i nie usunie tablicy honorowej poświęconej uniżonemu słudze Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, bo jeszcze mógłby się narazić obecnie panującym, jak też pretendującym dziś do koryta, poprzednikom przodującej dziś siły narodu, na zarzut bycia ruską onucą Putina. A samobójcą przecież żaden z tych panów nie jest, ani też kandydować do takowego wyróżnienia, nie zamierza. Odwaga bowiem, nigdy nie była cechą charakterystyczną i wyróżniającą od szarego tłumu, jakichkolwiek jajogłowych. W końcu to nie ich domena. Albowiem ich specjalnością stała się inna dziedzina życia, jaką jest polityczna prostytucja, której od 1989 roku uległo całe praktycznie środowisko akademickie i uniwersyteckie w całej Polsce, z nielicznymi oczywiście wyjątkami, które można policzyć ledwie na palcach obu rąk, a i tak nie jest pewne, czy to i tak nie za dużo.
Fritz
Haber - wynalazca Iperytu, zbrodniarz wojenny, koszerny (Studiując w latach 1892 - 1894 na Uniwersytecie w Jenie, w 1894 roku przeszedł z judaizmu na protestantyzm, by w ten sposób dowartościować samego siebie, jako prawdziwego Niemca i pokazać wszystkim, jakiego ma pruskiego ducha.), fanatyczny nazista, którego bogiem był Adolf Hitler. Honorowy obywatel miasta Wrocławia do dnia dzisiejszego
Przykładem tego jest uhonorowanie przez władze Uniwersytetu Wrocławskiego właśnie hitlerowskiego kolaboranta i zbrodniarza wojennego, mającego na swoim brudnym sumieniu, setki tysięcy wymordowanych przez ukraińskich szowinistów Polaków, Żydów, Rosjan, Ormian, Czechów, sprawiedliwych Ukraińców i wielu innych narodowości, jakim był arcybiskup Andrij Szeptycki.
Palenie książek we Wrocławiu
Palenie książek na wrocławskim Placu Zamkowym 10 maja 1933 roku
,,10 maja 1933 r. w wielu niemieckich
miastach zorganizowano akcje publicznego palenia książek. We Wrocławiu
odbyła się ona na pl. Wolności (ówczesny Schlossplatz - Plac Zamkowy). Do podobnych
wydarzeń doszło w Monachium, Dreźnie, Getyndze, Bonn, Frankfurcie nad
Menem i Królewcu.
We Wrocławiu zaangażowany w tę akcję był
m.in. prof. Walter Steller z Uniwersytetu Wrocławskiego, etnograf i
germanista, a płonęły m.in. książki twórców „zdegenerowanych”, jak B.
Brecht, F. Kafka, E. Hemingway, jak i publikacje socjalistów (m.in. F.
Lassalle) oraz autorów pochodzenia żydowskiego.
„Podczas ostatniej przerwy przyjechał wóz
straży pożarnej razem z samochodem SA, aby zabrać książki, które mają
być dzisiaj spalone. Wczoraj na plakatach zapowiadających to wydarzenie
przyczepiono karteczki z napisem ‘Nie zapomnijcie o Biblii, ona także
jest dobrem żydowskiej kultury’. Jest w tym pewna ironia. Dzisiaj w nocy
ma być transmitowana w radiu akcja palenia książek w Berlinie”
,,Macki władzy obejmowały coraz rozleglejsze obszary życia kulturalnego i
duchowego, co wykorzystywano do celów propagandowych. Ta chęć
zawładnięcia życiem kulturalnym w połączeniu z propagandą, dała się
szczególnie poznać w postaci palenia książek, które było organizowane
przez Niemiecki Związek Studencki (Studentenschaft) i miało charakter
masowy. Odbyło się w wielu niemieckich miastach w dniu 10 maja 1933
roku. Na ten cel gromadzono książki i pisma autorów żydowskich,
socjalistycznych oraz popierających republikę, po czym je publicznie
spalano.
We Wrocławiu wydarzenie to określane przez prasę
lokalną jako „wielka akcja czyszczenia” i „wytrzebienie nie-niemieckiego
ducha” rozpoczęło się uroczystą ceremonią w Gmachu Uniwersytetu. Pochód
studentów i pracowników uniwersytetu przemaszerował na Plac Zamkowy
(dzisiaj Plac Wolności), gdzie studenci „zrzucili 85 centnarów zakazanej
literatury”, czyli prawie cztery i pół tony książek. Przy udziale tysiąca mieszkańców miasta rozpalono stos
książek. Na następny dzień lokalna prasa pisała o „symbolicznym
odrzuceniu wszystkiego co inne i obcego pochodzenia” oraz o „niszczeniu
dzieł, które zatruwają duszę niemieckiego narodu”.
,,Prawdziwą hańbą dla niemieckiej nauki była jednak w tych okolicznościach
obecność akademików, którzy przybywali na palenie książek w biretach i
togach. Niektórzy wygłaszali okolicznościowe przemówienia. Jeden z
profesorów orzekł: "Jestem dumny, że nazywają nas barbarzyńcami". Inny
określił Hitlera jako "narzędzie w ręku Stwórcy Wszechrzeczy". Dziekan
filologii germańskiej w Berlinie twierdził, że Schiller i Goethe byli
"prototypami narodowych socjalistów".
Niemieccy naukowcy, którym
wcześniej podobała się po prostu wielkoniemiecka narracja i antykomunizm
Hitlera, teraz nawracali się na nazizm w błyskawicznym tempie. Parę
tygodni przed paleniem książek blisko trzystu kierowników katedr wzywało
do głosowania w wyborach na hitlerowców. Pewien niezależny historyk
pisał o nich: "Wyleźli ze swoich nor, mądrzy, uczeni - i bez charakteru.
Krzyczeli lojalnie Heil Hitler i proponowali swe usługi".
,,Jak powstał nazistowski indeks zakazanych książek? Za skompletowanie
listy odpowiadał Wolfgang Hermann - doktor historii, który pracował jako
bibliotekarz m.in. we Wrocławiu i Szczecinie. Był przy tym wiernym
funkcjonariuszem NSDAP. Co najmniej od kilku lat układał na prywatny
użytek listę książek, które nadawały się do "do wyplenienia" po prostu
dlatego, że były niezgodne z jego poglądami.''
I władze tej samej wrocławskiej uczelni w maju 2019 roku, urządziły podobny, istny
spektakl udawanego oburzenia i hipokryzji, polegający na czytaniu fragmentów książek spalonych w 1933 roku w nazistowskich Niemczech, które czytali we Wrocławiu znani literaci oraz prezydent
Wrocławia Jacek Sutryk. Inicjatywa „Słowa z popiołu” była sprzeciwem
wobec „aktów palenia książek i innych działań wymierzonych w słowo
szukające prawdy i piękna”. Czytanie dzieł autorów, których książki płonęły na stosach w
niemieckich i austriackich miastach w 1933 r. zorganizowano równo w 86.
rocznicę tamtych wydarzeń. W ówczesnym Breslau, na dzisiejszym placu
Wolności.
Dokładnie do takiego samego poziomu skundlenia i sprostytuowania samych siebie zeszli dziś profesorowie wrocławskiej uczelni, do niedawna noszącej imię Bolesława Bieruta, jakie stało się udziałem ich niemieckich kolegów z tego samego uniwersytetu w latach trzydziestych ubiegłego wieku, których religią stał się wówczas niemiecki narodowy socjalizm, a bogiem Adolf Hitler. Obecne grono profesorskie wrocławskiej wszechnicy, dziś już na nowym etapie mądrości, czyni dokładnie to samo, co ich niemieccy poprzednicy, wynosząc na piedestał chwały w swoich murach najgorliwszego i najbardziej oddanego kolaboranta Adolfa Hitlera i III Rzeszy, udając jednocześnie, że tego nie widzi. Jeszcze wprawdzie krygują się ze wznoszeniem ręki w geście pięciu piw, bo nie mają na to jeszcze oficjalnego pozwolenia starszych i mądrzejszych. Z kolei nie posiadają już żadnych obiekcji i zahamowań, bo to już im wolno, do wznoszeniu przy każdej, nadarzającej się po temu okazji, banderowsko - nazistowskiego pozdrowienia -Sława Ukrainu, hemorojdom sława, co widać po ich zachowaniu i wyrazie twarzy, iż wypowiadanie tego hasła, sprawia im niewysłowioną wręcz przyjemność i satysfakcję, którą dotąd, tak długo musieli przed wszystkimi skrywać, by nikt nie domyślił się kim zawsze naprawdę byli. Jednocześnie nie mają żadnych zahamowań, sami będąc zdeklarowanymi nazistami, w oskarżaniu innych o faszyzm, przeciwko któremu w murach wrocławskiej uczelni ich protestujących przeciwników, odsądzili od czci i wiary, tak jak stało się to w przypadku, nielicznej grupy polskich patriotów, którzy po ich decyzji uhonorowania kolaboranta Szeptyckiego, mieli według nich czelność nazwać tego ukraińskiego nazistę po imieniu, czemu dali wyraz opluwając grupę polskich patriotów od najgorszych.
Jakim więc trzeba wykazać się zakłamaniem, hipokryzją i fałszem w jednym, by udawać potępienie akcji palenia książek w nazistowskich Niemczech przed 86 laty, zorganizowanej w ramach ogólno niemieckiej kampanii niszczenia publikacji, nieprawomyślnych autorów w III Rzeszy, przez ówczesny Związek Studentów i grono profesorskie tej wrocławskiej uczelni w maju 1933, honorując jednocześnie dziś w swoich murach specjalnym wyróżnieniem, człowieka będącego gorliwym zwolennikiem tej akcji i fanatycznego zwolennika niemieckiego nazizmu oraz wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, którym był abp. Andrij Szeptycki we własnej osobie! To zarazem kolejny przykład pełnoobjawowej schizofrenii politycznej tych ludzi, której jak im się wydaje, nikt u nich nie dostrzega.
Tłumy mieszkańców Breslau podczas spotkania z innym honorowym obywatelem Wrocławia - panem Adolfem Hitlerem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego wódz III Rzeszy, podobnie jak i Fritz Haber, nie ma jeszcze swojej tablicy honorowej na Uniwersytecie Wrocławskim? Cóż za straszne zaniedbanie w dobie czasu, gdy bycie Europejczykiem jest cool i trendy i do czegoś w końcu zobowiązuje. Więc drogie panie i drodzy panowie profesorowie, chyba czas już nadrobić to niedopatrzenie?
Zwierzchnik Cerkwi Greckokatolickiej arcybiskup Andrij Szeptycki napisał kilka wiernopoddańczych, wręcz hołdowniczych adresów do wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, określając go w swoich listach wybrańcem Boga, nadzieją Europy, a siebie samego oddanym i uniżonym sługą jego ekscelencji. Po klęsce III Rzeszy na terenie ZSRR, natychmiast te same słowa, w swoim wrodzonym kundlizmie słał z kolei do Józefa Stalina, przysięgając mu swą wierność po grób. A jeśli zaszłaby taka konieczność to jego eminencja arcybiskup Szeptycki, taki sam list wysłałby nawet do samego Lucyfera, zapewniając go o swoim oddaniu i uniżoności. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Całym swoim podłym życiem, udowodnił to nie raz i to aż nadto wyraźnie.
A oto fotokopie oryginalnych listów, zachowanych w bardzo dobrym stanie, tego ukraińskiego sługi piekielnych czeluści, do Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, którym w obu przypadkach składał niewolnicze zapewnienia o swoim dozgonnym oddaniu i wierności po grób. W obu przypadkach zakłamany, antypolski IPN,w osobach wszystkich swoich dotychczasowych prezesów i innych funkcjonariuszy frontu ideologicznego tej goebbelsowskiej instytucji i ochrony pamięci banderowskich rezunów, tłumaczył się kłamliwie przez całe lata polskiemu społeczeństwu, za każdym razem powtarzając tą samą brednię, że nie zachował się rzekomo żaden oryginalny list, napisany przez Szeptyckiego do Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, by na podstawie samych takich internetowych wpisów, mających świadczyć, że są to listy metropolity Lwowskiego, nie można podejmować żadnych takich działań, sugerując się, niejednoznacznymi dowodami, by doprowadzić do likwidacji, istniejącej od 2007 roku w Iławie nazwy ulicy tego zdrajcy i hitlerowskiego kolaboranta. Jak widać takie listy się zachowały i z całą mocą zadają kłam, fałszywym twierdzeniom wszystkich prezesów i funkcjonariuszy tej antypolskiej agendy, zwanej dla zmylenia przeciwnika polskim Instytutem Pamięci Narodowej.
Iława - ulica hitlerowskiego kolaboranta Andrija Szeptyckiego
Biorąc to wszystko pod uwagę, może obecny prezes tej instytucji Pan dr. Karol Nawrocki i jego zastępca Pan profesor Mieczysław Golon, którzy w ostatnich tygodniach urządzili Polakom barbarzyński show, niszczenia pomników Armii Czerwonej, na swojej trasie, jaką zorganizowali sobie obaj panowie, nie tak dawno w rajdzie po całym kraju, dając osobistym przykładem, z młotkami w dłoniach, jak należy usuwać z polskiej przestrzeni publicznej, takie przeżytki przeszłości. To może teraz obaj razem, zrobią to samo w Iławie z łomami w dłoniach, dając osobisty przykład, w odniesieniu do usunięcia w ten sam sposób z murów domów iławskiego osiedla tablice z nazwą... ulica abp. Andrzeja Szeptyckiego. Tym bardziej, że petycja skierowana przez jednego z mieszkańców Iławy wiele lat temu, w tej właśnie sprawie, pozostała do dziś bez żadnej odpowiedzi, zarówno ze strony lokalnych włodarzy miasta, jak również gdańskiego oddziału IPN, kierowanego wówczas przez obecnego wiceprezesa tej instytucji, czyli pana profesora Mieczysława Golona we własnej osobie, któremu to gdańskiemu oddziałowi, Iława podlega po dzień dzisiejszy. Tak więc do dzieła panowie Nawrocki i Golon, bo likwidacja upamiętnień pozostałości totalitarnych reżimów w naszym kraju, nie ogranicza się bynajmniej, do nielicznych już pomników Armii Czerwonej, ale także dotyczy to hitlerowskich kolaborantów i banderowskich zbrodniarzy, którzy także byli przedstawicielami takich właśnie totalitarnych reżimów, o czym zdajecie się zapominać, a do czego w końcu obliguje Was, obowiązujące w naszym kraju prawo, które nie wiem, czy zdają sobie panowie z tego sprawę, ale niestety dla Was, nie rozróżnia tychże zbrodniczych reżimów, na te uprzywilejowane, których symboli i upamiętnień ruszać nie wolno, bo taka jest obecna mądrość etapu, a likwidujemy tylko te, które tej ochronie, wynikającej wyłącznie z politycznych decyzji nie podlegają. Tak to nie działa, więc do roboty moi drodzy panowie. Polacy czekają.
***
23 września 1941 r. Szeptycki napisał list do Hitlera: „Wasza Ekscelencjo! Jako zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej składam Waszej Ekscelencji serdeczne gratulacje z okazji zdobycia stolicy Ukrainy - miasta o złotej kopule nad Dnieprem, Kijowie... Odtąd los naszego narodu jest dawany głównie przez Boga w wasze ręce... Będę się modlił do Boga o błogosławieństwo zwycięstwa, które stanie się rękojmią trwałego pokoju dla Waszej Ekscelencji, armii niemieckiej i narodu niemieckiego. Ze szczególnym szacunkiem Andriej hrabia Szeptycki, metropolita.
Po lewej: List arcybiskupa Andrieja Szeptyckiego z Ukraińskiego Kościoła
Unickiego skierowany do Adolfa Hitlera. Sam siebie określa jako nikogo
innego jak swojego "wiernego sługę". Jest on datowany na 1942 rok.
Po
prawej: list tego samego człowieka, ale już do Józefa Stalina, z
ukłonami i napisem "Do Wodza i Wielkiego Marszałka niezwyciężonej Armii
Czerwonej". 1944.
Waszej ekscelencji uniżony sługa
Fotokopia oryginalnego listu abp Andrija Szeptyckiego do Adolfa Hitlera
z 3 marca 1942 roku.
Jego Ekscelencja, Führer Wielkiego Narodu Niemieckiego, Adolf Hitler.
Berlin. Kancelaria Rzeszy.
Wasza Ekscelencjo! Jako zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego składam Waszej Ekscelencji serdeczne gratulacje z powodu objęcia w posiadanie stolicy Ukrainy, miasta o złotej kopule nad Dnieprem – Kijowa! Widzimy w Panu niezwyciężonego wodza niezrównanej i sławnej armii niemieckiej.
Sprawa unicestwienia i wykorzenienia bolszewizmu, którą Pan, Führer Wielkiej Rzeszy Niemieckiej, postawił sobie za cel w tej kampanii, jest wyrazem wdzięczności dla Waszej Ekscelencji całego świata chrześcijańskiego. Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka zna prawdziwe znaczenie potężnego ruchu Narodu Niemieckiego pod Pana przywództwem. Będę modlił się do Boga o błogosławieństwo zwycięstwa, które stanie się rękojmią, gwarantującą trwały pokój Waszej Ekscelencji, Armii Niemieckiej i Narodowi Niemieckiemu.
Ze szczególnym, osobistym szacunkiem Andriej, hrabia Szeptycki - metropolita
23 września 1941 r
75 lat temu, 5 lipca 1941 r., Andriej Szeptycki radośnie witał nazistów we Lwowie
Dokładnie 75 lat temu, 5 lipca 1941 r., Andrij Szeptycki radośnie witał nazistów we Lwowie. Na zdjęciu plakat z pełną treścią odezwy zwierzchnika ukraińskich grekokatolików. A oto jej fragmenty: „Zwycięską armię niemiecką… witamy z radością i wdzięcznością za wyzwolenie od wroga. W tym ważnym historycznym momencie wzywam was, Ojcowie i Bracia, do wdzięczności Bogu, wierności Jego Kościołowi, poddanie się Mocy… Aby podziękować Wszechmogącemu za wszystko, co dał i prosić o niezbędne błogosławieństwa na przyszłość, każdy duchowy pasterz odprawi w najbliższą niedzielę po otrzymaniu tego wezwania wdzięczną służbę Bożą i pieśń „Wychwalamy Boże…” przyniesie wiele lat zwycięskiej armii niemieckiej i narodowi ukraińskiemu.
Żadnej kolaboracji, prawda? Przypomnę, że teraz na Ukrainie stawia się pomniki i tablice pamiątkowe temu kolaborantowi, który wychwalał Führera i „zwycięską” armię nazistowską.
Szeptycki do Stalina: „Pozdrowienia dla Wodza i Wielkiego Marszałka niezwyciężonej Armii Czerwonej”
Do Przywódcy Związku Radzieckiego, Naczelnego Wodza i Wielkiego Marszałka niezwyciężonej Armii Czerwonej, Józefa Wissarionowicza Stalina, witam i kłaniam się. Po zwycięskiej kampanii od Wołgi po San i dalej, ponownie przyłączyliście ziemie zachodnioukraińskie do Wielkiej Ukrainy. Za spełnienie najgłębszych pragnień i aspiracji Ukraińców, którzy przez wieki uważali się za jeden naród i chcieli zjednoczyć się w jednym państwie, Naród Ukraiński składa Wam wyrazy szczerej wdzięczności i za spełnienie tych testamentalnych pragnień i zmagań wraz z „Całym światem chyli przed Wami czoło
Te jasne wydarzenia i tolerancja, z jaką traktujecie naszą Cerkiew, wzbudziły w naszym Kościele nadzieję, że znajdzie on, podobnie jak cały naród, w ZSRR pod waszym kierownictwem, całkowitą swobodę pracy i rozwoju w dobrobycie i szczęściu. Za to wszystko idzie za tobą, Najwyższy Przywódco, głęboka wdzięczność od nas wszystkich.
Metropolita Andriej Szeptycki,
10 października 1944 rok.
Jacek Boki - Elbląg - 3 - 4 Grudzień 2022 r.
Źródła:
Iławianin proponuje zmianę patrona ul. Szeptyckiego. Nowa nazwa? W zasadzie niepotrzebna
NA UNIWERSYTECIE WROCŁAWSKIM ODSŁONIĘTO TABLICĘ KU CZCI SZEPTYCKIEGO [+FOTO]
Niechciani honorowi obywatele.
Miasta zmagają się z przeszłością
Fritz Haber
Palenie książek we Wrocławiu
Wrocław w III Rzeszy (Naziści w Breslau)
Palenie książek. Pierwsze stosy Trzeciej Rzeszy
„Słowa z popiołu” we Wrocławiu
W służbie powszechnego braterstwa
Вашей эксцеленции преданный слуга
Andrzej Szeptycki
Kardynał Alojzije Stepinac – czy aby na pewno święty?
Zbrodnie chorwackich ustaszy, czyli historia zdjęcia Serbów z Gliny
Jasenovac – „Auschwitz Bałkanów”
Wniosek o zmianę nazwy iławskiej ulicy z "Metropolity Andrzeja Szeptyckiego" na "Generała Stanisława Szeptyckiego"
Prof dr hab. Edward Prus - Patriarcha galicyjski - Wydawnictwo NORTOM
Uki Goni - Prawdziwa Odessa. Jak Peron sprowadził hitlerowskich zbrodniarzy do Argentyny - Wydawnictwo Replika 2016 r.
IPN robi bohatera z banderowca i hitlerowskiego kolaboranta! Abp Andrej Szeptycki wychwalany w polskich szkołach
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
PKO BP SA
Numer konta:
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
W kwestii wojny polsko-ukraińskiej z lat 1918-1919 Szeptycki, tak jak każdy Ukrainiec, wspierał ZURL, a nie II RP. Nie w tym nic zaskakującego.
OdpowiedzUsuńCo innego wspierać swoich, a zupełnie czymś innym jest wzywanie i błogosławienie ludobójstwa i rezunow, którzy go dokonywali.
UsuńSzukamy Ukrainie bohaterów. Jakieś propozycje? Uprzedzam, że Bandera, Szuchewycz, Petlura i Chmielnicki odpadają.
OdpowiedzUsuń