„Polski Szaniec” 1/2018ukazał się w sprzedaży. Tematem przewodnim najnowszego wydania naszego czasopisma jest dokonana niedawno rekonstrukcja rządu RP. Przedstawiamy także kulisy wyborów parlamentarnych w Niemczech oraz dzieje walki o godność i pamięć Polaków. Opisujemy również aktualną sytuację polityczną i poruszamy genezę ukraińskiego terroryzmu w okresie międzywojennym.
SPIS TREŚCI:
Wojciech Podjacki, Rekonstrukcja czy destrukcja?
Lucyna Kulińska, Musimy walczyć o godność i pamięć Polaków
Jarosław Gryń, Lichwiarze w świetle religii i tradycji
Wojciech Podjacki, Zamieszanie wokół aneksu z likwidacji WSI
Robert Kownacki, Niemcy po wyborach
Lucyna Kulińska, Z dziejów II RP – terroryzm w okresie międzywojennym
Rafał Żak, Lwów – my stamtąd
Z działalności Ruchu
Pismo można nabyć w salonach prasowych „Empik” i „Ruch” oraz w sprzedaży wysyłkowej za pośrednictwem redakcji (portal allegro.pl lub kontakt telefoniczny/mailowy).
Redakcja „Polskiego Szańca” ul. Wita Stwosza 73 p. 1/2
80-308 Gdańsk
el.: 501 813 770
fax.: (58) 511 00 11
-mail: lospolski@lospolski.pl
http://polskiszaniec.pl/
Fragment artykułu, który ukazał się w „Polskim Szańcu” 1/2018.
Dr. Lucyna Kulińska -Musimy walczyć o godność i pamięć Polaków
Polacy żyją dziś w wyjątkowo złożonych politycznie, ekonomicznie i społecznie czasach. Szukają drogowskazów i zadają podstawowe pytania. Gdzie popełnili błąd? Być może przypomnienie pewnych istotnych faktów z nie tak dalekiej przeszłości może zbliżyć nas do zrozumienia teraźniejszości…
Straty nie do odrobienia
Musimy pamiętać, że w czasie ostatniej wojny w zgliszczach legły nie tylko polskie miasta, wsie i dorobek materialny przodków. Stała się rzecz o wiele straszniejsza. W wyniku hekatomby polskiej inteligencji (trwającej jeszcze wiele lat po wojnie), fizycznej eksterminacji narodu, w tym ludobójstwa ludności kresowej (zmiany kształtu terytorialnego, zsyłek, wypędzeń, przesiedleń, emigracji) i trwającej latami wszechobecnej wrogiej agitacji, polskie społeczeństwo praktycznie wykorzeniono.
Kolejne władze i nowe „elity”, mające propagandowy i edukacyjny monopol, urobiły Polaków na kształt uległej i podatnej na sterowanie zewnętrzne ludzkiej masy, połączonej jedynie faktem zamieszkiwania wspólnego terytorium. Realizowały to drogą zastraszania, przekupstwa, uwodzenia i zniewalania elit, awansowania ludzi moralnie wątpliwych, ale posłusznych, przy równoczesnym eliminowaniu i politycznym izolowaniu opornych. Dotknęło to wszystkie grupy społeczne, nie wyłączając szkół wyższych i Kościoła. Polakom systematycznie wpajano pogardę do swojej historii, przekonanie o przyrodzonym niemal nieudacznictwie, bezmyślności połączonej z brawurą, antysemityzmie. Całe artykuły poświęcano „polskim grzechom głównym”, posługując się przy tym bez żenady kłamstwem. Wtedy zaczęło się przemilczanie, manipulacja, mieszanie ofiar z katami. Większość naszych obywateli, z niewiedzy czy konformizmu, tendencjom tym uległa. Zaczęło brakować busoli moralnej, domów gdzie tradycja honoru, a choćby przyzwoitości byłaby skutecznie przekazywana młodym. Brak było prawdziwych lektur, bowiem przystąpiono również do opróżniania bibliotek, księgarń, wydawnictw, szkół i innych placówek kulturalnych z dzieł „nieprawomyślnych”. Na pierwszy ogień poszły biblioteki szkolne. Począwszy od wakacji 1949 r. (wybrano ten okres, by zapobiec protestom). Oczyszczano księgozbiory z – jak to określono – „książek religianckich”. W latach 1952–53 objęto czystką biblioteki publiczne, parafialne i księgarnie. Proceder ten trwał z dużym nasileniem aż do 1957 r. Tysiące tytułów w milionach egzemplarzy oddawano na makulaturę i niszczono. Częstokroć cały dorobek inkryminowanych autorów skazywano na zagładę. Tak było m.in. ze wszystkimi pracami znienawidzonych przez komunistów Zofii Kossak Szczuckiej, czy Józefa Mackiewicza. Do tej pory dostęp do tych prac jest utrudniony. Spisy usuwanych pozycji były utajniane. Jedna z list książek zakazanych z 1951 r. została jednak odkryta w archiwach i opublikowana przez wydawnictwo Nortom. Jest na niej prawie 2300 pozycji, w tym książki dla dzieci. Oczywiście na listę trafiły prace marszałka Józefa Piłsudskiego i o Piłsudskim, o Legionach, prace Romana Dmowskiego i wszelkie endeckie. Ponadto duża część listy to książki traktujące o Żydach, w tym nawet bajki związane z ludowymi przekazami. Była to, widać, wyjątkowo drażniąca komunistów kwestia. Dalej idą prace o komunizmie i bolszewikach, książki wojenne (szczególnie te opisujące „cud nad Wisłą” i odzyskanie niepodległości w roku 1918), a także publikacje dotyczące dziejów Kresów (od dzieł i opracowań stricte naukowych, po książki Kornela Makuszyńskiego, jak „Uśmiech Lwowa”, albo „Radosne i Smutne”). Tępiono prace o tematyce religijnej, hagiograficznej i w szerokim rozumieniu patriotyczne. To był potężny cios dla kultury narodowej, która do dziś się nie podniosła! Dzisiejsze sterowanie społeczeństwem i fałszowanie naszych dziejów jest możliwe poprzez wyeliminowanie owych książek – nośników wiedzy o przeszłości, doświadczeniach i tradycji narodowej.
Jak na ironię, komunistom przeszkadzały też książki Heleny Mniszkówny czy poradniki dobrych manier, jak: „O przyzwoitym zachowaniu młodej panienki i pielęgnowaniu zdrowia”, czy bajeczki dla dzieci Makuszyńskiego. Zakaz czytania obejmował oczywiście także książki zza „żelaznej kurtyny”. Cenzura odcięła intelektualistów (naukowców, historyków, ekonomistów…) na kilkadziesiąt lat od wiedzy i prawdy. Nie sprowadzano zachodnich czasopism naukowych. Zakaz pisania na niektóre tematy był tak szczelny, że ani pisarze, ani naukowcy nie ryzykowali nawet delikatnych i zawoalowanych prób ich podejmowania. Obowiązywała „czarna lista” autorów, których dzieł nie wolno było wydawać.
Aż wstyd wspominać jak zakończyła się nieśmiała próba powstrzymania szalejącej cenzury – „protest 34” z 1954 r. Jego finał, to „kontr-protest” zorganizowany przez KC. Konkurencyjną listę i potępienie odważnych podpisało aż 600 pisarzy! Szkoda, że w jakże krótkiej pamięci nie zostały zachowane te nazwiska. Znajdujemy je do dziś w kręgu polskich „luminarzy”. Nieśmiałe bunty powtórzyły się w latach 1968 i 1969, ale zjawisko masowego protestu i stworzenia tzw. drugiego obiegu to dopiero koniec lat 70. Tak czy inaczej, ustawa o cenzurze obowiązywała jeszcze po Magdalence. Dopiero w kwietniu 1990 r. Sejm zadecydował o ostatecznej likwidacji GUKPPiW.
Na skutki trwających od dziesięcioleci destrukcyjnych działań patrzymy dziś z trwogą i zażenowaniem. III Rzeczpospolita to kolejny etap deprecjacji naszego narodowego ego. Po krótkim patriotycznym uniesieniu – „festiwalu Solidarności”, wszystko szybko wróciło w stare koleiny. Okrągłostołowe elity okazały się dalekie od uczuć narodowych. U steru znalazły się osoby dbające o każdy inny, ale nie polski stan posiadania. Wyprzedaż majątku i grabież mienia „wspólnego” była bezprecedensowa. Fabryki, zakłady, banki były sprzedawane za bezcen. Spora część funduszy posłużyła pokrywaniu nawet bezzasadnych roszczeń mniejszości narodowych i sponsorowaniu cudzoziemskich „konsultantów” i „specjalistów”. Nikt nie myślał o zasadzie bilateralności. Szalała przestępczość zorganizowana, umocowana w dawnych służbach specjalnych. Nie dokonano lustracji i nie ukarano winnych zbrodni komunistycznych, za to młodych uwodzono sloganem „róbta co chceta” i „jesteśmy Europejczykami” (choć przecież byliśmy nimi zawsze). W mediach zapanował monopol wynikający ze stosunków własnościowych. Indoktrynację, sączoną subtelnie, umysły czytelników przyswajały mimowolnie, poprzez „newsy” i teksty „wziętych” autorów. Piórami wytrawnych publicystów w poczytnych gazetach systematycznie szkalowano i oczerniano Polskę, a z jej historii i ludzi pragnących walczyć o prawdę, honor narodowy i przyzwoitość, uczyniono urągowisko, przyklejając im etykietę szowinistów, a nawet faszystów.
Wszystkie ideały postanowiono sprowadzić do jednego: pieniędzy. Dość szybko Polacy zanurzyli się w konsumpcjonizmie i hedonizmie prowadzącym do rozwiązłości. Narkomania, prostytucja, rezygnacja z rodzicielstwa; za to zachęcanie do środków antykoncepcyjnych i aborcji. Media uderzyły z całą mocą w rodzinę, lansując konkubinaty, małżeństwa homoseksualne i antyklerykalizm. Panujący monopol propagandowy gwarantował szerzonym w ten sposób stylom życia pełne powodzenie. Myślących tradycyjnie, propolsko, czy wierzących, zakwalifikowano do niższej kasty: „moherów” i „ciemnogrodu”.
Ludzi wierzących ślepo w „postęp” zagoniono jednak do nowej niewoli. Społeczeństwo, wolne dotąd od obciążeń, przy pomocy nachalnej reklamy i propagandy pogrążono w długach i hipotekach na zakup dóbr o spekulacyjnie zawyżonych cenach. Zrobiono z Polaków nowych wyrobników – zakładników obcych banków. Nożyce bogactwa i biedy rozwarły się dramatycznie. Setki tysięcy „wykluczono”, stali się odrzutami społeczeństwa konsumpcyjnego, kolejne setki tysięcy, a potem miliony opuściły kraj rodzinny idąc „za chlebem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.