Wesprzyj moją działalność. Nie robię bowiem tego sam dla siebie. Nie ma również wolnej, medialnej działalności, bez wsparcia wolnych ludzi.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Grób Anny Paradowskiej z domu Szwec - Kresowianki, cudem ocalone z Ukraińskiego Ludobójstwa w miejscowości Buszcze powiat Brzeżany, województwo Tarnopolskie
22 czerwca mija trzecia rocznica śmierci mojej Mamy –
Kresowianki. Tempo upływającego czasu jest zdumiewające. Jednak doświadczenia i
przeżycia Mamy z okresu wojny brzmią
dziś jak ostrzeżenie. Odbieram je jako przestrogę, albowiem znów znaleźliśmy się
w tym samym punkcie wyznaczonym przez historię, która mozolnie zaczyna zataczać
koło. Zatrważające jest, że niektórzy nie chcą tego dostrzec.
Przypomnę słowa pożegnania wygłoszone w dniu pogrzebu 25
czerwca 2014 r. Niech zabrzmią jak swoiste epitafium.
Drodzy moi,
Przyjaciele, którzy zebraliście się na dzisiejszej uroczystości,
dziękuję, że w
codziennym zagonieniu znaleźliście chwilę zatrzymania, chwilę na refleksję.
Dziękuję, że tę chwilę zechcieliście poświęcić mojej Mamie.
Mama urodziła się w
roku 1930 w Buszczu. Miejscowość ta należała wówczas do województwa
tarnopolskiego i leżała w obrębie Rzeczypospolitej Polskiej. Tereny te nazywano
Kresami. Zawsze była dumna ze swoich korzeni i pochodzenia.
Ma zaledwie 9 lat, kiedy
wybucha II wojna światowa, a 17-go września atakuje Polskę Związek Sowiecki. W
lipcu 1941 roku cudem przeżyje rzeź Małopolski Wschodniej, którą zgotowali
Polakom ukraińscy nacjonaliści z OUN-UPA. Zimą tego roku, w Krakowie, polscy
kolejarze uratują ją i jej siostrę Franię z transportu do Niemiec. Przyszło jej
żyć w strasznych czasach.
Te powojenne też nie
okazały się lekkie.
Dołożyła swoją
cegiełkę do odbudowy zniszczonego kraju. Dosłownie – w Warszawie, a w przenośni
w zwykłej, codziennej, uczciwej pracy. Mimo, że los nie szczędził jej trudnych
ludzkich chwil, nie poddawała się i nie rezygnowała.
Jej postawa życiowa,
poświęcenie dla najbliższych, pogoda ducha, otwartość, życzliwość i chęć
niesienia pomocy drugiemu człowiekowi są dla mnie wzorem do naśladowania.
Dała mi mocny
fundament, wpoiła zasady, którymi kieruję się w życiu. To niezbywalne wartości
dające siłę do zmagania się z przeciwnościami losu.
Bez wątpienia
zostawiła ślad w świadomości i pamięci każdego człowieka, z którym przyszło jej
się zetknąć na drodze życia.
Ile razem dróg
przebytych?
Ile ścieżek
przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad
latarniami?
Ilelistów, ile rozstań,
ciężkich godzin w
miastach wielu?
I znów upór, żeby
powstać
i znów iść, i dojść
do celu.
Ile w trudzie
nieustannym
wspólnych zmartwień,
wspólnych dążeń?
Ile chlebów
rozkrajanych?
I całusków? Schodów?
Książek?
Twe oczy jak piękne
świece,
A sercu źródło
promienia.
Więc ja chciałabym
Twoje serce
ocalić od
zapomnienia.
Jesteś wśród nas,
Mamo, duszą i wartością. Dziękujemy za wszystko.
L. Marks
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.