,,Należy takie historie bezwzględnie zapisywać na kartach pamięci całego narodu, aby były nieustannie przypominane, kolejnym pokoleniom młodych Polaków, żeby wiedzieli dokładnie i ze szczegółami, kto dokonał najbardziej straszliwego ludobójstwa w całej historii ludzkości na naszych rodakach, zamieszkujących ziemie Kresowe II Rzeczypospolitej.''
Jacek Boki
Tekst z archiwów MO
Upał dawał się we znaki. Żołnierze byli zmęczeni wielogodzinnym marszem. Od ponad tygodnia tropili banderowskie sotnie w okolicach Komańczy. Objuczeni sprzętem , bronią i amunicją dosłownie padali z nóg. Wiedzieli że trzeba mieć się na baczności. Wszędzie czaił się wróg podstępny nieobliczalny i krwawy. Kto dostał się w ich łapy żałował że nie zginął od kuli. W oddali majaczyły się zabudowania Szczerbanowki. Tu postanowili zatrzymać się na nocleg. Z daleka usłyszeli lament i zawodzenie. Wzmożono czujność. Upowcy stosowali różne fortele. Mogła to być pułapka. Odział rozpierzchł się w oka mgnieniu. Żołnierze skryli się za węgła chat. Mocno przycisnęli broń do ramion. W każdej chwili mogła zacząć się kanonada. Kilku ludzi ruszyło na zwiad, wieś robiła wrażenie wymarłej. Pewno już o nas wiedzą. Szepnął porucznik do swojego zastępcy.
Tymczasem lament stawał się coraz głośniejszy. Grupa osób stała pod rozłożystą czereśnią na której wisiały dwa ciała. Widok był makabryczny. Zbrodni dokonano wieszając nieszczęśników na drucie kolczastym. Pochowajcie ich natychmiast. Padł rozkaz. Nikt jednak nie kwapił się aby go wykonać. Ludzie stali w milczeniu.. Dopiero po chwili jakąś kobieta odważyła się mówić. Mają 3 dni tu wisieć. Taki był nakaz. Jeśli ktoś ich szybciej ściągnie podzieli ich los. Wy pójdziecie a nas wymordują. Któryś z żołnierzy przyniósł drabiną. Odpiłował gałąź na której wisieli nieszczęśnicy. Dobrze pochowamy ich my, żeby nikt nie zrobił wam krzywdy. Porucznik wiedział że banderowcy mają oczy i uszy w każdej wsi. Wystawiono warty. Żołnierze rozlokowali się po chałupach.
Było już późno gdy do izby zapukała młoda dziewczyna. Porucznik siedział nad mapą podniósł wzrok. Zapadło długie milczenie. Poznał ją od razu była w grupie która stała pod czereśnią. W końcu wyrzuciła z siebie jedynym tchem. Wiem gdzie jest bunkier. Wiadomość zelektryzowała porucznika. Podstęp? Dziewczyna uprzedziła jego podejrzenia. Tam na gałęzi wisiał mój ojciec. Kiedy zabierali kontyngent powiedział ,, Niech was piekło pochłonie a sąsiad potwierdził. ,, Po mordzie zabrali wszystką mąkę. Byłam za grzybami i malinami. Jakąś godzinę drogi stąd na polanie obok potoku. To tam na tej górze. Dziewczyna wskazała zza okno. Schowałam się w krzakach. Słyszałam jak idą. Było ich ponad 20. Podrywać ludzi w środku nocy nie miało sensu. Byli zmęczeni. Trzeba było ściągnąć posiłki. Nie wiadomo czy nie szykowała się jakaś koncentracja sotni. Po chwili radiotelegrafista szyfrem nadawał meldunek. Po chwili potwierdził odbiór. Kompania alarmowa w drodze. Będzie tu nad ranem. Ustalono że wymarsz nastąpi o 4 rano.
Przewodnikiem będzie dziewczyna. Świtało, gdy kordon wojska otoczył wieś. Zachowano wszelkie środki bezpieczeństwa, aby nikt nie ostrzegł upowców. Ruszyli. Stroma ścieżka pięła się pod górę. Ptaki zaczynały swój poranny koncert. Opary mgły wyglądały jak dusze tych co zostali tu na zawsze. Po niecałej godzinie byli na miejscu. Polana nie była za duża. Nic nie wskazywało aby tu znajdował się bunkier. Dziewczyna wskazała na kępę jałowca. Tam jest wejście. Kilku żołnierzy na ochotnika podczołgało się pod to miejsce. Założono linkę i szarpnięto. Krzak przechylił się niestety żadnego wejścia nie było. Dziewczyna zaklinała się, że to na pewno to miejsce. Do jałowca umocowano wiązkę granatów. Po chwili ogromna detonacja wyrzuciła w górę grudy ziemi i deski. Ukazała się czarna czeluść. Wojsko wezwało do poddania się. Po chwili w otworze ukazała się czyjaś głowa. Trwało to ułamek sekundy. Sucha seria i odgłos upadającego ciała. Powtórzono rozkaz o podaniu. W środku słychać pojedyncze strzały. Po chwili na kawałku kija z otworu pokazała się biała chusta. Wychodzić pojedynczo. Przed wyjściem każdy wyrzuca broń na zewnątrz. Głos żołnierzy był stanowczy.
Wychodzili. nie przypominali teraz panów życia i śmierci. Ostatni, który miał wyjść spadł z drabiny. Kolejny podstęp, ranny , ubezpieczany przez kolegów żołnierz zszedł do środka. Melduje, że ten na dole ma związane ręce. Asekurując pomógł wyjść młodemu chłopakowi na zewnątrz. Twarz miał zakrwawioną, ledwo trzymał się na nogach. Nikt z pojmanych nie chciał udzielić żadnej informacji kto to jest. Bunkier posiadał trzy izby, piecyk i zapas żywności na ok miesiąc. Miał też doskonale zamaskowane otwory wentylacyjne. Kawalkada wojska rusza do wsi. Tu załadowano ujętych na ciężarówkę, która odwiozła ich pod eskortą do Sanoka. Pozostał tylko tajemniczy więzień. Porucznik chciał przesłuchać go osobiście. Byłeś w UPA? Tak padła odpowiedź. Dlaczego byłeś związany. Chłopak zaciągnął się dymem z papierosa, którym był poczęstowany. Pochodzę z Jawornika. Rok temu przyszli po mnie. Był przymusowy pobór do sotni. Takich jak ja wzięli dziesięciu. Sotenny zauważył, że umiem dobrze rachować. Skończyłem cztery klasy. Wyznaczył mnie do ściągania kontyngentu. Wraz z żandarmami jeździłem po żywność. Miałem zapisywać skrupulatnie, kto ile dał, oporni lub ci którzy coś schowali, byli karani na miejscu. Miałem dziewczynę w jednej z wsi, gdzie my kontyngent mieli odebrać. Uprosiłem żandarma, aby pozwolił mi ją odwiedzić. Żandarmi kazali naszykować obiad gospodyni, a mi pozwoli na spotkanie. Kiedy przekroczyłem próg Chyży, zamiast mojej narzeczonej spotkałem nienawistny wzrok rodziców. Kiedy zapytałem gdzie Sofia. Padła odpowiedź ,, To ty bandyto nie wiesz co żeście z nią zrobili,, Nie panowałem nad sobą, złapałem ojca Sofii za koszulę. Matka zapłakała. Przyszli po nią nocą. Kazali się zbierać. Odmówiła. Bili okrutnie. Z ciała została miazga. Więcej nie chciałem słuchać. Wybiegłem jak oszalały. Wieś Sofii to był rejon działania naszej sotni. Zabili ja żandarmi ,,Bira,,
Postanowiłem pomścić śmierć swojej narzeczonej. Minęło kilka dni po suto zakrapianej kolacji, zapytałem jednego z nich, czy zabił ostatnio jakąś dziewczynę. Śmiał się do rozpuku. Opowiadał ze szczegółami jak ją męczył. Gdy tylko wyszedł za potrzebą ,zadźgałem go bagnetem. Chciałem zdezerterować i pójść do Polskiego Wojska. Niestety czujka o której nie wiedziałem, złapała mnie. Znaleźli przy mnie zakrwawiony bagnet i karabin. Dlaczego nie zamęczyli mnie od razu. Prowadzili mnie aby wykonać pokazowy wyrok, przy jak największej obecności striłców. Do obozu ,,Chrina ,, tam miało na mnie czekać coś specjalnego.... Znam rozmieszczenie bunkrów, wiem kto zbiera meldunki po wsiach. Chcę wstąpić do wojska.
Przez kolejne miesiące niedoszły skazaniec wskazywał bunkry. Podawał adresy donosicieli. Kiedy skończył się ten straszny czas, wyjechał na zachód pod zmienionym nazwiskiem i z nowym życiorysem. Na jakiej karcie historii można to dziś zapisać skoro ich dziś już nie ma?
Źródło:
Bieszczady z ciupagą
Dorzuć
się do mojej pracy. W chwili obecnej jest to dla mnie bardzo ważne.
Zamiast finansować ukraińskich pogrobowców morderców naszych rodaków,
dorzuć się do mojej działalności. Będę mógł przynajmniej spokojnie
opłacić dzięki temu internet, telefon i rachunki za energię. Moja praca
to setki godzin spędzane na wyszukiwaniu materiałów, ich tłumaczeniu,
opracowywaniu, a następnie publikacji. Więc wszelka pomoc finansowa dla
mnie w tej chwili, gdy robię to jeszcze w postępującej chorobie, będzie
bardzo mile widziana.
PKO BP SA Numer konta:
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Mój kanał na Telegramie
Mój profil na Facebook
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.