Wesprzyj moją działalność. Nie robię bowiem tego sam dla siebie. Nie ma również wolnej, medialnej działalności, bez wsparcia wolnych ludzi.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
▼
wtorek, 20 lutego 2024
MINĄŁ ROK
27 lutego o godzinie o 6.10 rano minie rok od chwili odejścia do wieczności, mojej Najukochańszej małżonki Lidii Marks - Boki. Najwspanialszej i Najpiękniejszej kobiety na świecie, z którą Pan Bóg połączył mnie 19 lat temu, i z których 18 lat naszej wspólnej drogi życia, były NAJSZCZĘŚLIWSZYMI W CAŁYM MOIM ŻYCIU!!! Mój Prześliczny Kwiatuszek był osobą pełną ciepła wobec wszystkich ludzi bez wyjątku. Pełną miłości, empatii, współczucia wobec słabszych, chorych i pokrzywdzonych przez los. Moja Najcudowniejsza Perełeczka pod Słońcem, kochała szczególnie dzieci, których wielu pokoleń była wychowawcą w Szkole Podstawowej Nr. 25, imienia Janusza Kusocińskiego w Elblągu, przy ulicy Wyżynnej. Lideczka wraz ze swoją przyjaciółką, Panią Ewą Cichońską były również pierwszymi nauczycielkami w naszym mieście, które na przełomie lat 1998 - 1999 rozpoczęły, jako pierwsze wprowadzać nauczanie integracyjne i poprowadziły pierwszą taką klasę złożoną z dzieci zdrowych i chorych oraz niepełnosprawnych w Elblągu. Lideczka poświęciła się pracy z takimi dziećmi od pierwszej chwili CAŁĄ SOBĄ! Nigdy też nie rozróżniała tych dzieci na lepszych i gorszych, zdrowych i chorych, czy też ze względu na pozycję społeczną ich rodziców. Coś takiego było dla Niej nie do pomyślenia! Nie tylko poświęciła się całkowicie ich nauczaniu, ale oddała im całe swoje życie, obdarzając każde z nich taką miłością, jaką mają do nich ich rodzice, tak też kochała i traktowała te dzieciaczki Ona sama, czyli jak swoje własne, za które oddałaby życie, bez żadnego wahania, czego zresztą nigdy nie kryła, bo również nie mieściło jej się to w głowie, co wielokrotnie mi powtarzała, w wielu naszych rozmowach na ten temat, że mogłoby być inaczej w chwili jakiegokolwiek, nawet choćby najmniejszego zagrożenia bezpieczeństwa tych maluszków, których życie na czas, czy to ich obecności w szkole lub też wycieczki organizowanej przez szkołę, ich rodzice w całkowitym zaufaniu powierzyli w Jej ręce! Swoją pracę w oświacie, dla której poświęciła 38 lat swojego PRZEPIĘKNEGO, choć tak bardzo krótkiego życia, nigdy nie traktowała, jako zajęcia w rodzaju jakiejś tam pracy, którą musiała wykonywać, żeby zarobić na życie w rodzaju tzw. ,,tyrki'', że idę odfajkować te kilka godzin, myśląc jak tu, jak najszybciej wrócić do domu i zapomnieć o niej do następnego dnia. Nigdy, Przenigdy takie podejście do wykonywanej przez siebie pracy i obowiązków, nie postało w głowie mojego Najukochańszego Skowroneczka nawet przez chwilę, gdyż ZAWSZE to co robiła przez całe swoje zawodowe życie, nie traktowała nawet, jako pracy, za którą należy jej się wynagrodzenie, ale WYŁĄCZNIE, jako MISJĘ, którą postawił przed nią do wypełnienia sam Stwórca, i do której dlatego, nigdy nie wolno podchodzić w sposób lekceważący, czyli wykonywać jej byle jak, bo za jej wypełnienie lub zawalenie, odpowie się prędzej, czy później przed samym Bogiem, przed Którym, nie będzie żadnego usprawiedliwienia z tego co nam zlecił i powierzył w nasze ręce. Dlatego zawsze, ale to zawsze dawała z siebie absolutnie wszystko, kosztem nawet własnego zdrowia i życia, a także i kwestii materialnych, których nigdy nie stawiała na pierwszym miejscu, jako celu życia samego w sobie, gdyż nigdy nie były, nie są i nie będą one punktem docelowym życia i egzystencji, żadnego człowieka, choć większości ludzi całkowicie błędnie wydaje się, że jest przeciwnie.
Pamiętam i nigdy nie zapomnę tego, że mój Najukochańszy Kwiatuszek, codziennie rano, nie wychodził z domu, żeby pójść do pracy, ale biegła tam dosłownie z radością i promiennym uśmiechem na twarzy, jak na orlich skrzydłach.
Moja Najukochańsza małżonka ze swoją ostatnią klasą, którą poprowadziła w swoim Pięknym, acz bardzo krótkim, choć dzięki łasce Bożej, niezwykle bogatym życiu
Mój cudowny Aniołeczek kochał również wszystkie zwierzęta, a w szczególności psy, a spośród nich owczarki niemieckie, które były jej ukochaną rasą, których miała przez całe życie cztery. Wszystkie stworzenia zresztą także obdarzała od pierwszej chwili niewysłowionym wręcz uczuciem miłości, jakiej nie da się opisać ludzkim językiem, bo trzeba było to widzieć każdego dnia na własne oczy, jaką ogromną miłością obdarzała wszystkie zwierzęta, wśród których kiedyś, jak mi to często powtarzała, marzyła żeby pracować przez całe życie.
Takie samo podejście pełne ogromnego szacunku empatii i zrozumienia miała również do ludzi najbardziej skrzywdzonych przez życie, czyli do bezdomnych. Każdego, który niejednokrotnie zaczepił nas na ulicy, prosząc, czy to o papierosa, czy drobne wsparcie, traktowała w niezwykłym szacunkiem, wielokrotnie wykorzystując takie sytuacje, nie tylko do udzielenia im pomocy, ale nade wszystko, aby przeprowadzić z każdym takim napotkanym człowiekiem przyjacielską rozmowę, obdarzając go uśmiechem i szacunkiem, powtarzając, że jest człowiekiem wartościowym, a nawet bardziej wartościowym, niż wielu z tych, którzy się za takowych uważają. W żadnym z tych ludzi, nigdy nie widziała osób, których należy unikać, ze względu na ich tragiczne położenie, ale przyciągać ich do siebie, by oprócz niewielkiego wsparcia finansowego, na jakie było ją, a potem nas oboje stać, przekonywać ich, że są wbrew może własnej, a raczej wmówionej im przez ludzką pogardę, złej ich ocenie, że wbrew takim opiniom, są ludźmi wartościowymi, których Bóg kocha tak samo, jak wszystkich i nie chce ich nieszczęścia, ale chce ich z tej niedoli podnieść, bo umarł za to, żeby mogli normalnie żyć, tak jak wszyscy inni.
Moja Najukochańsza Lideczka ostatnie też 10 lat swojego Pięknego życia, poświęciła również niezłomnej, bezkompromisowej walce o godne upamiętnienie polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, dokonanego na Kresach II RP w latach 1939 - 1951, przez kolaboracyjne, ukraińskie formacje zagłady w służbie III Rzeszy i Adolfa Hitlera. I nie zaprzestała tej działalności do ostatnich chwil swojej ziemskiej pielgrzymki, pisząc na trzy tygodnie przed swoim odejściem do domu Pana, Apel do rady miejskiej w Elblągu o uhonorowanie Polaków, bestialsko pomordowanych przez ukraińskich szowinistów z OUN - UPA na Wołyniu w 80 rocznicę Krwawej Niedzieli, który to Apel, napisany przez moją Perełkę ostatkiem sił, został niestety całkowicie zlekceważony niespełna dwa miesiące po jej śmierci przez elbląskich radnych, którzy po prostu wyrzucili go do kosza na śmiecie.
Minął rok od odejścia do wieczności mojego Największego Szczęścia, jakim kiedykolwiek w swojej łasce i miłości obdarzył mnie Pan Bóg, a ja nadal nie wierzę, że to stało się naprawdę. Nie potrafię i nigdy się z tym nie pogodzę! Dla mnie moja Lideczka, żyła, żyje nadal i żyć będzie ZAWSZE! To nie zmieni się nigdy! Straszliwie tęsknię za moim Kwiatuszkiem! Wyglądam każdego dnia tej chwili i proszę o nią w swoich codziennych modlitwach Naszego Zbawiciela, aby nie przedłużał mojej samotnej wędrówki po tym świecie i połączył mnie na powrót z moją Najukochańszą małżonką! Nie wiedzę żadnego dalszego sensu bycia tutaj bez Niej! Dlatego też w dniu odejścia do wieczności mojego Największego Skarbu na świecie rok temu, zniknął ze mnie tego samego dnia i to w jednej chwili wszelki strach przed czymkolwiek i kimkolwiek, a przede wszystkim strach przed śmiercią, który rozwiał się, jak poranna mgła.
Ostatnie pożegnanie i pogrzeb mojej Najukochańszej małżonki odbył się w sobotę 4 marca ubiegłego roku na cmentarzu komunalnym Dębica w Elblągu, poprzedzony Mszą Świętą w Kościele Garnizonowym w Elblągu przy ulicy Beniowskiego.
Uroczystość pierwszej rocznicy odejścia do domu Pana, mojej Najukochańszej małżonki i rocznicy jej ostatniego pożegnania, odbędzie się w niedzielę 3 marca 2024 roku, Mszą Świętą w Kościele Garnizonowym przy ulicy Beniowskiego w Elblągu o godzinie 11ej, po czym pojedziemy na cmentarz komunalny Elbląg - Dębica przy ulicy Łęczyckiej 45, by złożyć kwiaty i wiązanki kwiatów oraz zapalić znicze pamięci na mogile mojej Prześlicznej Perełeczki.
Wszystkich z całego serca Zapraszam na Mszę Świętą za duszę mojej Śp. małżonki w niedzielę 3 marca.
Razem przez całe życie, Razem do wieczności
Jacek Boki - 20 Luty 2024 r.
Zmarła Lidia Marks – Boki. Kresowianka z dziada pradziada, obrończyni pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.