Wesprzyj moją działalność. Nie robię bowiem tego sam dla siebie. Nie ma również wolnej, medialnej działalności, bez wsparcia wolnych ludzi.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
▼
poniedziałek, 24 lipca 2023
Andrija Melnyka ewakuacja z tonącej krypy ukraińskiego banderstadtu
Jak poinformowały we wtorek 11 lipca, ukraińskie media, Gabinet
Ministrów odwołał Andrija Melnyka ze stanowiska wiceministra spraw
zagranicznych Ukrainy
Taras Melnyczuk, przedstawiciel rządu w Radzie Najwyższej, poinformował o tym w poście na Telegramie:
„Gabinet Ministrów Ukrainy odwołał Andrija Jarosławowicza Melnyka ze
stanowiska wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy” – napisał.
20 czerwca prezydent Wołodymyr Zełenski mianował Melnyka ambasadorem Ukrainy w Brazylii.
Od listopada 2022 roku Andrij Melnyk pełnił stanowisko w MSZ Ukrainy. Zasłynął licznymi kontrowersyjnymi wypowiedziami.
Tak jak w przypadku odwołania Melnyka z funkcji ambasadora Samostijnej w Niemczech w lipcu 2022 roku, kiedy to otwarcie krytykował wówczas władze niemieckie za opóźnienia w dostawach broni na
Ukrainę i obrażał niemieckich polityków, w tym samego kanclerza Olafa Scholza,
nazywając go "obrażoną pasztetową'', nie został wówczas wcale za te wszystkie swoje ,,kwieciste'' określenia, skierowane pod adresem władz niemieckich i ich kanclerza, zdegradowany, odwołaniem z pełnionej przez siebie funkcji posła Ukrainy w Berlinie, ale był to, tak jak to wówczas przewidziałem, jako pierwszy w Polsce, że zakończy się to dla pana Andrija Melnyka... awansem na o wiele wyższe stanowisko, niż funkcja ambasadora, to jest jego wejściem w skład rządu Ukrainy.
A oto moje słowa, które wówczas napisałem, gdy wszyscy w tamtym czasie, nie wiedzieć czemu, byli święcie przekonani, że pan Andrij Melnyk przegiął swoim wywiadem, udzielonym niemieckiej bulwarówce Bildt, i tym samym jego kariera, jako polityka, dobiegła swego ostatecznego końca, pogrzebana nieprzemyślanym chlapnięciem czegoś, czego, nie powinien był robić, ktoś tak doświadczony, jak on. Polskojęzyczne cyngle i to zarówno te z mediów głównego ścieku, jak również ci, z tzw. mediów ,,antysystemowych'' dostali wtedy jakiejś niewytłumaczalnej w normalnych realiach głupawki, powtarzając bezrefleksyjnie, niestworzone brednie tych pierwszych, nawet nie przypuszczając, jak bardzo się mylą, odnośnie, rzekomego końca kariery pana Andrija Melnyka, jako dyplomaty i wkrótce dokładnie stało się tak, jak napisałem o tym, na przełomie sierpnia i września 2022 roku, choć w tamtym czasie pukano się w czoło, że mam coś nie tak z głową, wypisując takie, według nich głupoty...
,,W
nagrodę za swoją wypowiedź, ambasador Melnyk został w ostatnich dniach
odwołany ze stanowiska ambasadora Samostijnej, gdzie najprawdopodobniej
czeka go nie degradacja, ale tzw. ,,kop w górę'', czyli awans na
wiceministra spraw zagranicznych.''
I 18 listopada 2022 roku, moje przewidywania sprzed trzech miesięcy, że wypowiedź pana ambasadora Ukrainy w Niemczech Andrija Melnyka, krytykująca rząd Niemiec i nazywająca kanclerza Olafa Scholza, obraźliwym epitetem ,,obrażonej pasztetowej'', oraz przyrównująca nas Polaków do takich samych zbrodniczych państw jak Niemiecka Rzesza Adolfa Hitlera i Związek Sowiecki Stalina, nie tylko w niczym mu nie zaszkodziła w karierze politycznej, którą już grzebali trzy miesiące wcześniej wszyscy polskojęzyczni ,,znafcy'' tematu i realiów prowadzenia polityki przez gangsterów z Kijowa, stały się ciałem, gdy tak jak to ,,prorokowałem'', iż pan Melnyk, nie tylko nic na tym nie straci, po swojej wypowiedzi dla dziennika Bildt, ale jego kariera wystrzeli po niej w górę, co też i się stało. I znów, zaskoczeni tym faktem byli wszyscy, z wyjątkiem mojej skromnej osoby, ponownie, tak jak poprzednio, bezmyślnie i bez żadnego zastanowienia powtarzając, kolejną brednię, jak po tym wszystkim co powiedział pan Melnyk, zamiast być odsuniętym w polityczny niebyt, awansował jeszcze wyżej. I kogoś jeszcze dziwi, dlaczego Czecia Erpe to prawdziwy bantustan, z którym, jak ktokolwiek może się liczyć i traktować go poważnie, widząc jakiego rodzaju ,,elity'' przewodzą tej karykaturze państwa i to na każdym poziomie tego chorego tworu, pragnące uchodzić za poważne persony, które nawet nie dostrzegają swojej żałosnej małości i śmieszności, o nieuctwie i braku wyobraźni już nie wspominając.
W nagrodę za naplucie Polakom w twarz, awansował na wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy
Dziś znowu polińskie cyngle i yelity, niezdrowo ekscytują się, że to gabinet rady ministrów Ukrainy rzekomo, w końcu zrozumiał swoją błędną decyzję sprzed dziewięciu miesięcy i wreszcie zrobił porządek z jego ,,ekscelencją'' Andrijem Melnykiem, odwołując go ze stanowiska wiceministra spraw zagranicznych i degradując o szczebel niżej, czyli mianując ambasadorem samostijnej w dalekiej Brazylii, gdzie nawet jeśli coś tam ponownie chlapnie, to nikt tutaj w Europie, nawet nie zwróci na to żadnej uwagi, bo też i nie będzie się oglądał w tamtą stronę i w niczym ewentualna kolejna, niewłaściwa wypowiedź vulgo wpadka pana Melnyka dla jakichś brazylijskich mediów, w niczym nie zaszkodzi Ukrainie tutaj w Europie, tak jak rzekomo stało się to po jego wypowiedzi dla niemieckich mediów rok temu.
Tak jak pisałem wtedy, że odwołanie Andrija Melnyka z funkcji ambasadora Ukrainy w Berlinie, nie była dlań jakimkolwiek rodzajem degradacji, ale trampoliną do wskoczenia na wyższy szczebel politycznego awansu, co też wtedy się stało, tak i dzisiaj twierdzę dokładnie to samo, a mianowicie, że odwołanie pana Melnyka ze składu rady ministrów Samostijnej, to również nie jest żadna degradacja jego osoby, ale EWAKUACJA TEGO JEGOMOŚCIA Z TONĄCEJ KRYPY ukraińskiego banderstadtu, gdy sam kijowski klaun Zełeńsky, usłyszał i zrozumiał 11 lipca, na szczycie NATO w Wilnie... porażające „NIE” dla wejścia Ukrainy do NATO – któremu towarzyszył również stanowczy brak określenia terminu dla owego wstąpienia Banderstadtu do tegoż paktu diabłów zachodniego świata.
Był to ze strony uczestników tego szczytu NATO w Wilnie, jasny sygnał i zarazem otwarte już przesłanie, bez... żadnego owijania w bawełnę do Ukraińców, że gra w kotka i myszkę z nimi jest skończona, a do nich samych powoli zaczyna docierać świadomość, że od samego początku płacą
ofiarę życia najlepszych przedstawicieli swojego młodego pokolenia w wojnie
Stanów Zjednoczonych z Rosją, rozgrywającą się na terytorium Ukrainy, z czego oni sami, nigdy nic nie będą mieli. A do której to zmiany zdania co do dalszych losów Banderstadtu, doprowadziło Biały Dom całkowite niepowodzenie ostatniej kontrofensywy ukraińskiej, w którą jankesi przecież tyle zainwestowali i mimo to wszystko wzięło w łeb.
Dlatego pozwolę sobie zacytować tutaj w całości, znakomity artykuł na ten właśnie temat, włoskiego dziennikarza Massimo Mazzucco, który w swoim artykule, zatytułowanym: Zełenski w ostatnim akcie „sztuki”, napisał co następuje:
Zdjęcie Zełenskiego, osamotnionego wśród NATO-wskich ważniaków, bardzo
przypomina klasycznych nieproszonych gości pojawiających się na cudzych
przyjęciach: jakoś udaje im się wślizgnąć między zgromadzonych, ale
potem nikt się z nimi nie zadaje.
Z jedną różnicą: nieproszony gość od początku wie, że jest nieproszonym gościem i stara się być na luzie, podczas gdy Zełenski wydaje się niemal zaskoczony brakiem zainteresowania jego osobą. „Ale jak to? Jestem w centrum uwagi świata, a nikt się mną nie interesuje?” – zdaje się mówić.
Biedny Zełenski. Mierny aktor, który zapragnął odegrać rolę bohatera narodowego na scenie, na której jest wyłącznie statystą. Pożyteczny idiota, który został wysłany na rzeź (a raczej, który posłużył do wysłania swoich żołnierzy na rzeź) – być może zaczyna zdawać sobie sprawę, że był jedynie nędznym pionkiem. Prawdopodobnie, po usłyszeniu porażającego „nie” dla wejścia Ukrainy do NATO – któremu towarzyszył stanowczy brak określenia terminu dla owego wstąpienia – on również zaczyna zdawać sobie sprawę, że stanowił przynętę dla gier o wiele większych niż on sam.
Wszakże wystarczy spojrzeć na całą tę historię, by zobaczyć, jak Amerykanie od 2014 roku wykorzystują przynętę w postaci „wejścia Ukrainy do NATO” przeciwko Rosji. To właśnie wtedy premierowi Jaceniukowi złożono pierwsze obietnice.
Następnie przez lata, pośród wspólnych ćwiczeń, Amerykanie zmusili nawet Ukrainę do zmiany konstytucji (która przewidywała zachowanie neutralności międzynarodowej), aby umożliwić jej przystąpienie do NATO. A już w roku 2020 przyznali jej status „partnera o wzmocnionych możliwościach”. Jak długo, do cholery, trwa przyjęcie kraju, jeśli naprawdę chce się go przyjąć? Przecież w przypadku Finlandii wejście odbyło się w mgnieniu oka. Tylko idiota może nie zauważyć, że w przypadku Ukrainy Amerykanie zamiast tego grają na zwłokę w nieskończoność. A po wczorajszym policzku, być może także Zełenski zaczął zdawać sobie z tego sprawę.
Na tym etapie, gagatek na szpilkach ma dwie opcje: odejść na emeryturę z godnością – po tym jak skończy wysyłać ostatnich żołnierzy na rzeź, albo upierać się przy odgrywaniu roli niestrudzonego, patriotycznego bohatera w nieskończoność. A wtedy ktoś inny usunie go z drogi.
Kolejną rzeczą, której uczy nas historia (i której tylko Zełenski zdaje się nie rozumieć), jest to, że Amerykanie są gotowi użyć WSZYSTKIEGO, co jest im przydatne, a następnie wyrzucić to do kosza na śmieci, gdy już tego nie potrzebują. Amerykanie nie kierują się żadnym kodeksem moralno-etycznym. Są pragmatyczni w 2000%.
Za kilka miesięcy – w ten czy inny sposób – rozpocznie się ostatni akt owej żałosnej tragedii.
Tak więc, ci cwańsi z nich już wiedzą, pojęli że gra skończona i jeśli w porę sami nie ewakuują się z tej idącej na dno ukraińskiej krypy, to sami zostaną spuszczeni przez swoich obecnych kuratorów w niebyt i to nie tylko ten polityczny. Dlatego pan Andrij Melnyk, jak przystało na wysokiej klasy samca alfa, wyczuł na długo przed co się święci, i że czas zabierać swoje zabawki i wiać, gdzie przysłowiowy pieprz rośnie, a najlepiej na drugi koniec świata, do matecznika wszystkich niemieckich uciekinierów z III Rzeszy i ich europejskich kolaborantów, którzy zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej, masowo zjawili się w Brazylii, Argentynie, Chile, Urugwaju i Paragwaju, gdzie znaleźli swoje bezpieczne przystanie, będące nimi zresztą do dziś, pod ochroną kolejnych dyktatorów w nich rządzących, a potem również i prezydentów tych oaz nazistowskiego szczęścia, udających demokratycznych władców. Pan Melnyk rozumie to doskonale, że w dalekiej Brazylii, z której potem może ewentualnie zniknąć przed ręką rosyjskiej sprawiedliwości jeszcze trochę dalej, to jest do Paragwaju, który od czasów dyktatury generała Alfredo Stroessnera, pozostaje niekwestionowanym, prawdziwym rajem dla wszelkiej maści nazistowskich zbrodniarzy, od niemieckich począwszy, na ich kolaborantach z Chorwacji, Ukrainy, Estonii, Łotwy, Litwy, i innych satelitów III Rzeszy skończywszy, którzy po dokonanym przez Stroessnera w 1954 roku zamachu stanu w Paragwaju i objęciu dyktatorskich rządów twardej ręki, został następnie przekonany przez swoich gości z Europy, tj. jego niemieckich konfratrów z NSDAP, rezydujących tam od 1945 roku, aby rządził w taki sposób tym krajem, by świat nie tylko zbytnio się nim nie interesował, ale najlepiej, o nim całkowicie zapomniał, co w niedługim czasie, w pełni stało się zadość ich życzeniom, mając odtąd do dziś święty spokój, przed zbytnim i wręcz wścibskim zainteresowaniem nimi, i tym co tam robią do chwili obecnej, reszty świata.
A gdy się weźmie jeszcze pod uwagę, nasilające się działania zbrojne Rosji przeciwko ukraińskiemu banderstadtowi i przewidywaną wkrótce ofensywę, ponad półmilionowej armii rosyjskiej, czekającej w blokach startowych na rozkaz do działania, wtedy zaczyna się rozumieć, niespodziewane dla większości decyzje, takich cwanych misiów, jak pan Andrij Melnyk.
Największe dotychczasowe globalne oszustwo, znane jako operacja psychologiczna David 19, trwała dokładnie dwa lata, od końca lutego 2020 roku do 24 lutego 2022 roku, kiedy to zakończyła się jak nożem uciął w ciągu jednej nocy. Ciemny motłoch, do którego dopiero teraz zaczyna docierać, że został zrobiony w balona, nadal nie rozumie, że w dniu nagłego zgonu czarta Davida 19-go, zostali natychmiast poddani bez litości zaprogramowaniu nową hagadą, bez okresu przejściowego, kolejnej operacji psychologicznej pod nazwą Banderamok 2022, której szwindel, taki sam jak w przypadku Davida 19, zaczyna powoli docierać do świadomości wielu okpionych frajerów, choć jeszcze nie do wszystkich, że ta operacja na ich umysłach, jest tego samego rodzaju psychologicznym poligonem doświadczalnym, któremu zostali poddani i ulegli bez najmniejszego oporu ze swej strony, którego celem, tak jak w poprzednim eksperymencie jest sprawdzian, czy będą we właściwy sposób reagować, na podawane im dosłownie takie same, jak w poprzednim przypadku komendy, na jakie w sposób doskonały nauczyli się wówczas reagować błyskawicznie i bez chwili zastanowienia, w okresie panowania łotra Davida 19-go. I jak widać to, do chwili obecnej, większość zdaje egzamin z tej tresury, której zostali poddani - dosłownie celująco, choć tak samo jak w przypadku tamtego oszustwa i z tego obudzą się za kilka miesięcy z ciężkim bólem głowy i nie tylko, gdy zaordynowana zostanie im nowa mądrość etapu, którą według mnie będzie....Inwazja Obcych z Kosmosu, choć na 100% nie będę się przy tym dogmatycznie upierał, bo znając nieskończoną wyobraźnię globalnych macherów od kreowania rzeczywistości, może być to właściwie cokolwiek, co motłoch i tak kupi, i przyjmie bez zająknięcia, po odpowiednio zaordynowanej im wcześniej, ponownej kanonadzie vulgo medialnej obróbce skrawaniem, zbiorowego prania mózgów, pospólstwo uzna to wręcz za objawienie z nieba. Osobiście jak już nadmieniłem powyżej stawiam na inwazję UFO, jako zagrożenie dla globalnego bezpieczeństwa, już nie samego tylko świata zachodu, ale biologicznego zagrożenia istnienia, całej obecnej populacji świata, czyli całej ludzkiej cywilizacji, która tym samym bez wahania, porzuci swoje narodowe różnice i interesy, jednocząc się ze sobą wbrew wszelkiej logice, pod przywództwem jednego globalnego demiurga, w celu przeciwstawienia się, kolejnemu wyimaginowanemu, jak im wmówią, rzekomemu, największemu zagrożeniu ludzkości w całych jej dziejach, czy jakoś tak, jakkolwiek ten bełkot będzie brzmiał, co i tak nie będzie miało żadnego znaczenia, ani tym bardziej potwierdzenia w jakichkolwiek realnych faktach, tak jak miało to miejsce we wszystkich poprzednich, tego rodzaju operacjach fałszywej flagi.
Nie jest to jakiś nowy szwindel, ani tym bardziej odkrywczy, czy wyrafinowany w swojej subtelności, albowiem jest to numer tak prosty, ograny i prymitywny, jak konstrukcja nieheblowanej deski. Dlatego być może nadal niezwykle skuteczny, bo ludzie wychodzą, nie wiedzieć czemu z niezbyt mądrego założenia, że aż na takie oszustwo, to by się przecież nie ważyli, ci globalni kreatorzy modelowania kolejnych rzeczywistości i będący na ich usługach inżynierowie dusz. Jedyna odpowiedź, jaka nasuwa się w tym momencie, wobec tak naiwnych ludzi, wychodzących z tak niemądrego, bo nielogicznego założenia, brzmi... A dlaczego mieliby się nie ważyć, na taki numer, skoro wcześniej odważyli się na wiele innych, zbrodniczych w swoim charakterze oszustw, które przeszły bez żadnego oporu ze strony kogokolwiek i we wszystkich tych przypadkach do dziś, ich autorzy pozostają bezkarni.
Nie jest to nowa blaga, związana z tak zwaną inwazją obcych na Matuszkę Ziemię, gdyż jej pierwszą odsłonę mieliśmy już w 1938 roku w Stanach Zjednoczonych, wprawdzie na skalę mikro, ale do dziś opisywana jest w książkach i setkach artykułów, a nawet powstało na jej temat, od tamtego czasu kilka filmów, zarówno fabularnych, jak i dokumentalnych, ukazujących pełen sukces tamtego eksperymentu, przeprowadzonego przez Orsona Welles'a w stacji radiowej CBS w Nowym Jorku - 30 października 1938 roku. Pierwsze słowa tej audycji skierowane do jej słuchaczy brzmiały, nawet jak na obecne czasy wręcz niewiarygodnie, dlatego jestem pewien, że odpowiednio podane i powtórzone wielokrotnie dzisiaj, odniosą nie tylko ten sam skutek co wtedy, ale nawet jeszcze większy, bo w skali globalnej.
„Wiemy teraz, że we wczesnych latach XX wieku ten świat był bacznie
obserwowany przez inteligencje większe, niż ludzkie” –nadała stacja CBS
30 października 1938 roku. Audycja, której słuchało przeszło 12 milionów odbiorców, wywołała masową panikę. Dziesiątki tysięcy Amerykanów opuściło w pośpiechu swoje domy i próbowało uciec w obawie przed najeźdźcami z Marsa.
Setki odniosły obrażenia w wyniku powstałego zamieszania. Zdarzały się
nawet samobójstwa. A wszystko to przez słuchowisko, które wyemitowane w
przededniu wojny doprowadziło do tragedii.Historia tej audycji jest
jednym z najbardziej utrwalonych przykładów siły oddziaływania mediów.
Prawdziwym? Niekoniecznie.''
Jak więc widać to na tym jednym tylko przykładzie:
,,Historia świata jest pełna przekłamań i niedopowiedzeń. Zdarza się,
że rzeczy uznawane za fakty, mają tak naprawdę mało wspólnego z
rzeczywistością. Z drugiej strony, zdarzenia, które sprawiają wrażenie
zbyt niesamowitych, by mogły być prawdziwe, okazują się jak najbardziej
realne. Historia nie jest bowiem tak oczywista, jak się to wszystkim wydaje!''
Jedna, niespełna godzinna audycja OrsonaWelles'a doprowadziła niemal do powszechnej paniki ludzi, którzy fikcję wzięli za rzeczywistość. Na tym jednym, prostackim wręcz w swoim założeniu przykładzie, który w swoim końcowym rezultacie osiągnął niewiarygodny skutek, nawet wobec przewidywań swoich autorów, jakie taki eksperyment psychologiczny, przeprowadzony w skali minimalnej, może pociągnąć za sobą skutki. Okazało się, że bardzo duże, że wielu ludzi naprawdę uwierzyło w to, że Mars ich atakuje i żadnej litości nie czuje, przytaczając, jakże pasujące do najkrótszej charakterystyki stanu umysłu takich ludzi, podatnych aż na tak prymitywną manipulację, i przyjmujących najwierutniejsze kłamstwa bez żadnego zastanowienia i refleksji, jako niepodważalne prawdy wiary, słowa znanego przeboju Kazika Staszewskiego zatytułowanego Mars napada. Czy ta historia audycji Orsona Welles'a o rzekomej, straszliwej inwazji Marsjan na USA w 1938 roku, nie przypomina Wam niedawnej, takiej samej w swojej wymowie operacji przemodelowywania ludzkich umysłów w skali makro, zaledwie dwa lata wcześniej, przeprowadzonej także za pomocą takiej samej, tyle że, zmasowanej medialnej narracji, strategicznego zarządzania percepcją w czasie panowania szubrawca Davida 19-go. A czym jest strategiczne zarządzanie ludzką percepcją? Ano jest planowym
działaniem mającym na celu wytworzenie i utrzymywanie w umysłach
ludzi ciągle takiego obrazu świata, jaki jest zgodny z interesami danej
organizacji, czy rządów w zaplanowanym przez nie, krótszym lub dłuższym okresie czasu, w zależności od ich potrzeb i interesów w takim, a nie innym wymiarze czasu, który może być wydłużany lub skracany, w zależności od potrzeb, a także działania takie mogą być w każdej chwili ukierunkowywane na nowe cele, zgodne z założeniami ich twórców i kierujących tym nieustannym, bo nigdy nie kończącym się eksperymentem zarządzania ludzkimi emocjami.
Ale audycja Orsona Welles'a z 1938 roku o inwazji kosmitów na ziemię, nie była wcale jedyną i zarazem ostatnią historyjką o takim rzekomym globalnym zagrożeniu inwazją kosmitów na nasz świat, w którym żyjemy. Albowiem kolejnym klaunem, który podjął ten temat, był trzeciorzędny, niespełniony amerykański aktorzyna filmów klasy D, jak d....a, ówczesny odpowiednik, współczesnego nam kijowskiego klauna, Ronald Reagan, którego żydowscy grandziarze od światowych geszeftów z Wall Street, osadzili na tronie prezydenta USA i pozwolili mu przez osiem lat odgrywać największą rolę jego życia, o której nawet nie mógł nigdy wcześniej marzyć, gdyż przez większość swojego życia, produkował się w jakichś nic nie znaczących produkcjach z Hollywood, i nikt do końca jego życia, nawet by nie zauważył, że w ogóle istniał, gdyby nie ten łut szczęścia, gdy pewnego dnia dostrzegli go i docenili jego ,,talent'', o wiele więksi i ważniejsi reżyserzy, niż ci z Hollywood, bo kreatorzy tej prawdziwej światowej sceny rzeczywistości, na której to oni ustawiają właściwych odtwórców, zaplanowanych przez siebie postaci, mających odegrać prawdziwe role na scenie dziejów, a nie jakieś fantasmagoryczne iluzje, za które inni hollywoodzcy klauni, nagradzają podobnych sobie szansonistów, tandetnymi statuetkami Oskarów, wziętymi chyba z kramów, z jakąś podrzędną tandetą, nie wiedzieć czemu uważaną, za nie wiadomo jakie wyróżnienie.
I ten klaun, robiący 35 lat temu z woli starszych i mądrzejszych od siebie, w charakterze prezydenta przodującego mocarstwa, już u schyłku swojej drugiej kadencji, w 1987 roku, przemawiając na sesji plenarnej ONZ, przez 45 minut, snuł hagadę o... INWAZJI KOSMITÓW NA NASZ ŚWIAT!!! Opowiadając niestworzone brednie z mchu i paproci o tym, jak to byłoby wspaniale, gdyby nagle okazało się, że istnieje prawdziwe zagrożenie dla naszego świata, inwazją obcych z kosmosu. Wtedy na pewno ustałyby wszystkie wojny, jakie toczymy między sobą, bo w obliczu globalnego zagrożenia, dalszego istnienia nas wszystkich, zjednoczylibyśmy się wtedy pod jednym przywództwem, aby razem odeprzeć to największe, zagrażające naszej cywilizacji niebezpieczeństwo, pochodzące ze świata zewnętrznego.
I tak na tą samą melodię, ględził jak potłuczony przez trzy kwadranse, dostając na koniec swoich wynurzeń, 10 minutową owację na stojąco. Gdybym ja, lub, ktokolwiek inny publicznie plótł takie niedorzeczności, to z marszu uznano by nas wszystkich razem i każdego z osobna, za osobników kwalifikujących się od zaraz do przybytków świata bez klamek, a nie za normalnych ludzi, a już tym bardziej za pretendentów do poważnej polityki. No ale jak widać po przykładzie tego ówczesnego, amerykańskiego odpowiednika, współczesnego nam kijowskiego błazna, to po dłuższym zastanowieniu, dochodzi człowiek do nieodpartego wniosku, czy oni obaj razem, mimo dzielących ich od siebie, niemal pełnych czterech dekad, nie wciągali nosem tego samego specyfiku, wziętego z najświeższej dostawy CIA, prosto z kolumbijskiej fabryki magicznych mikstur z Medellin, następstwami zażycia których są potem niewyobrażalnie wręcz cudowne doznania, takie jak chociażby wizje swej rzekomej wielkości i możliwości dokonania dosłownie rzeczy niemożliwych, które jak się potem okazuje, nawet w wielu przypadkach naprawdę stają się czasem i - ,,prorocze'', choć wcale wcześniej nie planowane, przy których bledną nawet wszystkie produkcje amerykańskiej fabryki snów z Hollywood, razem wzięte.
A oto fragment z przemówienia Ronalda Reagana w 1987 roku w ONZ:
„Być może potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego uniwersalnego zagrożenia, abyśmy rozpoznali tę wspólną więź. Czasami myślę, jak szybko zniknęłyby nasze różnice na całym świecie, gdybyśmy mieli do czynienia z zagrożeniem ze strony obcych spoza tego świata”. „Ronald Reagan życzy sobie inwazji obcych na Ziemię ze względu na efekt kumbaya, jaki miałaby ona dla stosunków wzajemnych między narodami” — powiedziała Rachel Maddow w swoim programie w poniedziałek wieczorem. „Jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek powiedział publicznie”.
Część przemówienia, w której Reagan wspomina o koncepcji zagrożenia ze strony obcych, które zjednoczy całą ludzkość.
I gdy to się w końcu stanie, nikt wtedy nie będzie już zwracać uwagi, na jakąś tam Ukrainę i toczącą się na niej jeszcze wojnę, bo kogo ona i jej obecny, nazistowski reżim będzie w takiej chwili obchodziła? Ano już nikogo. A będzie to i z korzyścią dla samych Rosjan, którzy od tej chwili mając już całkowicie wolną rękę, do samodzielnego załatwienia wreszcie, ciągnącego się od dwóch lat problemu, którego rozstrzygnięcie musieli odkładać ze względu na udział w tych zmaganiach innych graczy, w kilka dni zakończą tą zabawę z Kijowem po swojemu, i bez zbędnego już żmędzenia o tym, reszty globalnej, nic nie znaczącej hołoty i zarządzających nią klaunów, takich jak na przykład tych warszawiwskich z Dudą, Morawerem, Kaklksteinem - Kaczyńskim, czy ich umyślnym od wydawania kretyńskich komunikatów w sprawie wojny za wschodnią granicą Stasiem Żarynem na czele, któremu tatuś Jan załatwił po linii partyjnej lekką fuchę w ABWherze, żeby synek nie musiał się w życiu męczyć, bo na samą myśl o czymś podobnym dostawał gorących potów, że może na przykład skończyć na kolei, i którzy w ostatnich kilku dniach dostali niemal nocnych moczeń, gdy oznajmiono im już post factum, że szef wywiadu zagranicznego Rosji Siergiej Naryszkin, rozmawiał ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, szefem CIA Williamem J. Burns'em o przyszłości Ukrainy, z całkowitym pominięciem warszawskich i kijowskich pajaców, nawet ich o tym nie informując, ponad ich pustymi łbami, co z nimi zrobić, kiedy już ostatecznie dobijemy ze sobą dealu.
Tak więc wszystko wskazuje na to, że obecna mądrość etapu powoli dobiega swego końca, gdyż wyczerpuje się już przewidziany dla niej resurs i nie może w związku z tym trwać w nieskończoność, bo albo się wszyscy w końcu połapią, o co w tym wszystkim chodzi, a to dla reżyserów tego globalnego przedstawienia jest nie do przyjęcia, albo po prostu się znudzi, czego także zaakceptować nie mogą, więc kolej na ostatni akt tego spektaklu, a zarazem ostatniego dramatu dziejów, który dla większości, niczego nieświadomych ludzi, skończy się tragicznym rollercoasterem, tylko jeszcze o tym nie wiedzą, bo nie powiedziano im o tym w telewizji. Ale jak mogą w ogóle cokolwiek pojąć z tego co się wokół nich dzieje po trzech dawkach przypominających, jakiegoś świństwa, które pozwolili sobie wprowadzić do organizmu za pomocą szprycy i Bóg jeden wie, ilu boosterach, które wyłączyły im mózgi, tak że wymaganie od nich samodzielnego myślenia, a przy tym wiązania ze sobą faktów w logiczną całość, to tak jak oczekiwanie na mannę vulgo gwiazdkę z nieba. Marzenie ,,ściętej'' głowy.
I to by było na tyle. Przynajmniej na razie. Jednak to czas i Opatrzność zweryfikują i odsłonią wszystko do samego końca, czego jeszcze nie wiemy, żeby każdy sam na własne oczy ujrzał, jak się sprawy mają w istocie, a nie w opowieściach z mchu i paproci. I w jakiej chwili dziejów znaleźliśmy się wszyscy bez wyjątku.I co czeka nas wszystkich na samym końcu, tego biegu dziejów świata.
Jacek Boki - 22 - 27 Lipiec 2023 r.
Źródła:
Ambasador Ukrainy Andrij Melnyk odwołany z Berlina
Retrospekcja: W ONZ Reagan życzył sobie inwazji obcych, aby zjednoczyć ludzi na Ziemi
Około 26 lat temu 40. prezydent Ameryki wprowadził fantastykę naukową na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
PKO BP SA
Numer konta:
44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Taa to prawda i o wielkim kłamstwie to przecież już sam Goebbels mówił poinstruowany że świata diabła że trzeba dać tak wielkie kłamstwo że ludzie nie uwierzyliby że to może być kłamstwo.Jak do tego odpala blues Beam haarp i co oni tam nie mają to się zacznie jazda bez trzymanki.No ale póki jeszcze niema 3 świątyni Salomona to pełnego "zjednoczenia" nie będzie.Tak czy inaczej niebawem wraca Chrystus Pan...
Taa to prawda i o wielkim kłamstwie to przecież już sam Goebbels mówił poinstruowany że świata diabła że trzeba dać tak wielkie kłamstwo że ludzie nie uwierzyliby że to może być kłamstwo.Jak do tego odpala blues Beam haarp i co oni tam nie mają to się zacznie jazda bez trzymanki.No ale póki jeszcze niema 3 świątyni Salomona to pełnego "zjednoczenia" nie będzie.Tak czy inaczej niebawem wraca Chrystus Pan...
OdpowiedzUsuń